„Leśna rzeka” Marcina Adama [RECENZJA]

Senna miejscowość gdzieś w Kanadzie i zbrodnia, o której trudno zapomnieć tak w kilku słowach można opisać fabułę książki pt. Leśna rzeka” pierwszej powieści pisarza ukrywającego się pod pseudonimem Marcin Adam. 

Powieść liczy sobie ponad 600 stron, co bez wątpienia robi wrażenie. O ile w przypadku znanego nazwiska tak duża objętość nie musi zniechęcać, o tyle w przypadku debiutanta może stanowić poważną przeszkodę. W tym przypadku jednak zdecydowanie warto znaleźć czas na długą lekturę, ponieważ w książce kryje się solidna dawka intryg, od których trudno będzie się oderwać. 

Na początek dostajemy niewiele informacji. Oto autor ustami jednej z bohaterek przywołuje zbrodnię, która wydarzyła się przed laty w sąsiednim domu. Oskarżono wtedy nieletnią Jasmine Reynolds o zamordowanie rodziców. Dziewczyna jednak nie przyznaje się do winy i trafia do szpitala psychiatrycznego. Niebawem wyjdzie ze szpitala, co budzi obawy jej dawnej sąsiadki. To właśnie wspomniana nastolatka jest główną bohaterką powieści pt. Leśna rzeka.

Lista pobocznych postaci jest dość długa, a każda z nich w jakiś sposób związana jest z Jasmine. Narracja prowadzona jest z wielu punktów widzenia. Dzięki temu nie tylko poznajemy życie bohaterów, ale i obserwujemy akcję z różnych perspektyw. Wśród postaci znajdują się między innymi prawniczka i ciotka Jasmine oraz detektyw. Postaci jest naprawdę dużo i być może na początku czujemy się nieco zagubieni, ale z czasem coraz bardziej interesują nas losy poszczególnych osób. Z ciekawością poznawałam bohaterów. Później, gdy znałam ich już bardziej, chciałam ich poznać jeszcze lepiej, a następnie koniecznie chciałam wiedzieć, co się
stanie dalej. Akcja w pewnym momencie tak bardzo nabiera tempa, że nie mogłam nadążyć z przewracaniem stron. Zabieg dotyczący tak licznych punktów widzenia ma też inne zastosowanie, o którym przekonacie się sami.

Postaci zostały dość mocno zróżnicowane, każda ma swoją historię, swoją motywację do działania. Jedne budzą naszą sympatię, inne niekoniecznie, ale żadna nie pozostawia nas obojętnymi. Decyzja o wprowadzeniu tak dużej liczby bohaterów mogła skończyć się różnie, ale ostatecznie autorowi udała się ta sztuka. Mimo objętości książki tempo akcji jest dość równe. „Leśna rzeka” nie pozwoli Wam się nudzić! A zakończenie najpewniej Was zaskoczy, dlatego śmiało sięgnijcie po debiutancką powieść Marcina Adama, zwłaszcza jeśli lubicie kryminały.

Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: „Leśna rzeka”
Autor: Marcin Adam
Książkę można nabyć na stronie Księgarni Ridero.

Krakowskie targi książki: stacjonarnie czy zaocznie?

Kolejna edycja prestiżowych, krakowskich tagów książki rozpocznie się już 27 października. Przez kilka dni pawilon targowy wypełni się miłośnikami literatury, autorami, przyszłymi debiutantami i czytelnikami. Ridero oferuje wyjątkową możliwość wzięcia udziału w wydarzeniu jako self-publisher, wybierając jeden z dwóch pakietów uczestnictwa: stacjonarnym i zaocznym.

Dla kogo jest pakiet stacjonarny?

Z udziałem w wydarzeniu na miejscu wiąże się szansa na zaprezentowanie swojej twórczości w formie ok. godzinnej prezentacji na stoisku, możliwość rozmowy ze zwiedzającymi targi oraz okazja do wymiany doświadczeń z innymi twórcami. Każdy, kto pracuje twórczo z pewnością przyzna, że przerwa w pracy i luźna pogawędka z czytelnikami potrafi wiele dobrego wnieść do pracy pisarskiej, ale też pozwala na zainspirowanie się do pracy nad kolejnymi tytułami. Tylko aktywne promowanie swojej twórczości realnie przekłada się na wyniki sprzedażowe książki oraz zwiększenie rozpoznawalności Autora.

Co obejmuje pakiet stacjonarny?

  • Godzinna prezentacja książki na stoisku (do dyspozycji Autora rzutnik)
  • Wywiad z Autorem na blogu Riderò
  • Promocja książki na Facebooku Riderò (zasięg strony to ponad 9000 obserwujących)
  • Podwójny bilet wstępu na targi
  • Fotorelacja
  • Certyfikat uczestnictwa
  • Reklama książki na stronie Księgarni Riderò (dział „Książki biorące udział w targach”)
  • Promocja książek w Newsletterach Riderò wysyłanych do Autorów i Czytelników
  • Druk 10 egzemplarzy czarno-białych w miękkiej oprawie
  • Przygotowanie grafiki nawiązującej do targów – do dyspozycji Autora
  • Podsumowanie sprzedaży + dostawa niesprzedanych egzemplarzy
  • Obsługa sprzedaży w trakcie wydarzenia
  • Reklama w formie wideoprezentacji na stoisku

Dla kogo jest pakiet zaoczny?

Nie każdy Autor ma możliwość, by zaplanować pobyt w Krakowie i stawić się na miejsce targów. Z myślą o twórcach, którym zależy na promocji swojego tytułu na wydarzeniu, przygotowaliśmy pakiet zaoczny. Pozwala on na sprzedaż i ekspozycję publikacji w trakcie wszystkich dni trwania imprezy oraz reklamowanie swojej książki w kontekście tego wydarzenia.

Co obejmuje pakiet zaoczny?

  • Druk 10 egzemplarzy czarno-białych w miękkiej oprawie
  • Przygotowanie grafiki nawiązującej do targów – do dyspozycji Autora
  • Podsumowanie sprzedaży + dostawa niesprzedanych egzemplarzy
  • Obsługa sprzedaży w trakcie wydarzenia
  • Reklama w formie wideoprezentacji na stoisku

Szczegóły dotyczące aktywności w ramach targów znajdują się na naszej stronie internetowej: https://ridero.eu/l/pl/targi-krakow-2022/

Wyniki konkursu / „KONKURS, JAKIEGO JESZCZE NIE BYŁO !”

W lipcu organizowaliśmy zabawę dla subskrybentów naszego newslettera. Dzisiaj z przyjemnością ogłaszamy, że decyzją Jury zwycięzcą zostaje Autor zgłoszenia, który złożył zamówienie druku nr 211817.

Poniżej zwycięskie zgłoszenie:

Takie założenie. Kopernik i Einstein publikuje w Ridero. Teraz pomnóż to przez teorię wszystkiego. Ridero weźmie udział w najsłynniejszym projekcie, to ogromny prestiż. Targi pomogą nam odnieść sukces.

Urzekło nas nawiązanie do opublikowanej książki i połączenie tego z tematem targów. Dodatkowo – z chęcią powitalibyśmy takich Autorów w naszym zespole!

Tutaj przypominamy jaki był regulamin zabawy.

Kalendarz literackich wydarzeń na jesień 2022

Literacka jesień przed nami – festiwale, spotkania i targi to coś, co miłośnicy słowa pisanego uwielbiają. Szansa na rozmowy z Autorami, na wymianę doświadczeń, inspirujące dyskusje z czytelnikami to bezcenne okazje, które należy bezwzględnie wykorzystać. Zachęcamy do zapoznania się z kalendarzem na najbliższe miesiące i wybranie wydarzenia, które najbardziej przypada Państwu do gustu.

Szczególnie, polecamy Państwu krakowskie targi, w których można wziąć udział razem z Ridero. Szczegóły na ten temat znajdują się tutaj: https://ridero.eu/l/pl/targi-krakow-2022/ 

WYDARZENIE DATA
Festiwal Literacki im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej w Świdwinie 15–18 września 2022
Gdańskie Targi Książki 16-18 września 2022
Międzynarodowe Targi Książki Historycznej w Poznaniu 21-27 sierpnia 2022
TransPort Literacki Kołobrzeg 22-25 września 2022
Festiwal Literatury non-fiction OKOlice Literatury w Szczecinie 22-24 września 2022
Festiwal Literacki Preteksty w Gnieźnie Wrzesień 2022
Pociąg Do Literatury. Herling-Grudziński Festiwal w Kielcach Wrzesień 2022
Padres Festival – Spotkania z Kulturą Żydowską w Kazimierzu Dolnym i Janowcu 6-11 września 2022
Poznański Festiwal Kryminału Granda 23-25 września 2022
XXVII Targi Wydawców Katolickich 29 września – 2 października 2022
V Międzypokoleniowy Festiwal Literatury Dziecięcej – Ojce i Dziatki, Lublin 29 września – 2 października 2022
Festiwal Literatury Czas na Książki w Ząbkowicach Śląskich 30 września – 1 października 2022
IV Festiwal Książki Psychologicznej w Sopocie 6-8 października 2022
Noc Księgarń 7-8 października 2022
25. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie 27-30 października 2022
Conrad Festival 24-30 października 2022
Kujawsko-Pomorskie Targi Książki Regionalnej

VIII Toruński Kiermasz Książki Regionalnej

Październik 2022

 

Targi Książki w Katowicach 4-6 listopada 2022
XXX. Targi Książki Historycznej w Warszawie 24-27 listopada 2022
Świąteczne Targi Książki w Rzeszowie 18-19 listopada 2022
30. Wrocławskie Targi Dobrych Książek 1-4 grudnia 2022
Festiwal Puls Literatury w Łodzi grudzień 2022

Źródło: www.rynek-ksiazki.pl

Sposób na promocję książki: współpraca z portalem megakultura.pl

Jednym ze sposobów, by wypromować swoją książkę, jest współpraca z dziennikarzami lub uzyskanie patronatu dla swojego tytułu. O kulisach działania portalu kulturalnego, zasadach współpracy z self-publisherami i możliwościami wspierania twórców rozmawiamy z Panem Emilem Kowalskim, który prowadzi serwis megakultura.pl.

Riderò: Czym jest portal Megakultura.pl – jakie treści oferuje i do kogo jest skierowany?

Emil Kowalski: Megakultura to portal kulturalny, który powstał w marcu 2022 roku i jest na etapie rozwojowym. Głównie na stronie publikujemy wiadomości, wywiady pisemne oraz recenzje książek, filmów i innych dzieł. Współpracujemy z agencjami, z wieloma wydawnictwami i innymi podmiotami kulturalnymi i medialnym, oraz i przede wszystkim z samymi artystami. Nawiązujemy z nimi bezpośrednie kontakty, głównie pocztą elektroniczną lub telefonicznie. Zajmujemy się również promocją autorów, którzy wysyłają nam informacje o swoich książkach. W ramach takiej współpracy możemy napisać recenzje książek, które najpierw sami czytamy. Jest też możliwość prezentacji w ten sposób, że po prostu informujemy, gdzie książki można kupić. Działamy zgodnie z wolą autorów i wydawnictw, oraz innych podmiotów. 
O
wszelkich nowościach informujemy czytelników na stronie oraz na portalach społecznościowych. Nie pobieramy żadnych opłat za takie działania promocyjne. 

Riderò:  Na jakich zasadach portal udziela Patronatu Autorom? 

Emil Kowalski: Patronaty są udzielane bezpłatnie, w zamian za umieszczenie logo w wydarzeniu lub na okładce książki. Oczywiście uzgadniamy wszystko z autorem, bo czasem w grę wchodzą plakaty. Publikujemy w ramach patronatu treści tekstowe i wizualne, także filmy. Wywiady przeprowadzamy zazwyczaj w formie pisemnej. Wszystkie treści są ściśle konsultowane z autorem, chodzi o to, żeby zgadzały się z prawdą. Tworzymy również infografiki. Przedstawiamy treści na portalach społecznościowych i innych zaprzyjaźnionych stronach, oraz na stronach www, gdzie można takie publikować.

Riderò:  Jak zwyczajowo przebiega współpraca na linii Autor-Megakultura.pl – czy to jednorazowy kontakt czy jest szansa na współpracę przy innych inicjatywach?

Emil Kowalski: Tak jak wyżej wspomniałem, współpraca polega na kontakcie poprzez email i telefonicznym, ewentualnie spotkanie jeśli to jest możliwe. Jest to współpraca ścisła, przy zachowaniu standardów etyki i praw autorskich. Staramy się utrzymywać kontakty, gdyż np. w przyszłości autor wyda swoje kolejne dzieło, zatem może się ponownie do nas zgłosić. Jak najbardziej i wręcz preferujemy wspólne działania na dłuższą metę, czyli wywiady, spotkania stacjonarne, konkursy itp.

Riderò:  W jaki sposób Autorzy mogą za darmo dodawać publikacje na portalu Megakultura.pl?

Emil Kowalski: Jest kilka sposobów dodawania materiałów na portal megakultura.pl. Pierwszy z nich to kontakt bezpośredni na megaredakcja@gmail.com lub poprzez formularz na stronie https://megakultura.pl/o-nas/kontakt-z-nami/ . Kontakt Jest też dostępny bezpośredni formularz na stronie https://megakultura.pl/dodaj-publikacje/ (https://megakultura.pl/dodaj-publikacje/)
Autorzy mogą nieodpłatnie wysyłać treści.

Riderò: Dziękujemy za rozmowę!

Marcelina Langowska „Arior. Tom I: Dziwnowiecze” [RECENZJA]

Kto nie marzył choć raz, by zostawić za sobą wszystko i przenieść się gdzieś zupełnie indziej? Bohaterki książki pt. „Arior. Tom I: Dziwnowiecze” autorstwa Marceliny Langowskiej otrzymują taką szansę. 

Bohaterkami „Dziwnowiecza” są Klara i Stella – dwie nastolatki i przyjaciółki. Poznajemy je, gdy wiodą życie typowe dla młodzieży w ich wieku: chodzą do szkoły, uczą się, mają swoje problemy. Niepokoją ich jednak tajemnicze znaki i objawy. Dziewczyny nie wiedzą, podobnie jak my, że już niedługo przyjdzie im się przenieść w zupełnie inne miejsce – do świata, który jest zupełnie inny od naszego. Gdzie możliwe jest znacznie więcej i gdzie zamieszkują istoty, o których istnieniu naprawdę trudno byłoby pomyśleć.

Już po pierwszych słowach tej recenzji można się domyślać, że książka prezentuje nietuzinkową rzeczywistość, zupełnie inną od naszej, a co za tym idzie – reprezentuje fantastykę. Dodatkowo pomimo wstępu, który zapowiada już obecność magicznego świata, na początku trafiamy na Ziemię i nie wiemy, jaką rolę odegra wspomniana kraina (Arior). Wszystko dlatego, że Marcelina Langowska poświęca początek książki, by zaznajomić nas nieco z głównymi bohaterkami, dzięki czemu możemy na spokojnie, stopniowo wejść w ten świat. Przeznaczenie głównych bohaterek jest wyjątkowe: wzywa je tajemnicza planeta, na której mają do wykonania specjalną misję. Według powieści na wspomnianą planetę mogą dostać się tylko dobre osoby – tak właśnie było w przypadku bohaterek, w których magia zaczęła się budzić. Z czasem częściej towarzyszymy jednej z nich – Klarze, która, mam wrażenie, przejęła pałeczkę od przyjaciółki i stała się główną bohaterką książki. Autorka miała jednak do tego zabiegu prawo.

To bardzo trudne stworzyć świat, który nie byłby wtórny i mógłby naprawdę zainteresować czytelnika, a co więcej – by wszystkie elementy były w nim spójne i logicznie powiązane. Pod tym względem Marcelinie Langowskiej należą się gratulacje, bo przedstawiony świat jest całkiem ciekawy. Momentami jednak mam wrażenie, że fabuła rwie się i następujące po sobie sceny niekoniecznie się ze sobą łączą, przez co odczuwamy lekkie uczucie zagubienia. Nie zdarza się to jednak zbyt często. 

Książka pt. „Arior. Tom I: Dziwnowiecze” intryguje nie tylko tytułem, który jest niecodzienny – treść nie odstaje od niego pod tym względem. Na początku wydaje nam się, że będzie to opowieść o przyjaźni dwóch nastolatek, z czasem okazuje się jednak, że to porywająca lektura z gatunku fantasy. Sam koncept jest oryginalny i może zaskakiwać. To lektura, która z całą pewnością pozwoli nam się oderwać od codzienności. Książka może podobać się zwłaszcza nastolatkom, ponieważ pośród fantastycznych motywów porusza typowe dla tego wieku problemy.

Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł książki: „Arior. Tom I: Dziwnowiecze”
Autor: Marcelina Langowska
Książkę można nabyć w Księgarni Ridero

Elżbieta Dobrzańska „Podróż przez świat w głąb siebie” [RECENZJA]

Życie – kto nie chciałby poznać sposobu na to, by przeżyć je świadomie i najlepiej bez cierpienia? Mamy co prawda stosunkowo niewielki wpływ na to, co nam się przytrafia, zawsze możemy jednak zdecydować, jak przyjmiemy to, co nas spotyka. Książka pt. „Podróż przez świat w głąb siebie” autorstwa Elżbiety Dobrzańskiej jest właśnie o poznawaniu siebie i walce z przeciwnościami.

Historie ludzkich żyć bywają naprawdę inspirujące. Również dlatego Elżbieta Dobrzańska postanowiła podzielić się z nami opowieścią, na którą składa się jej własne życie. A było ono niełatwe. Autorka pisze między innymi o nieudanym małżeństwie i rozwodzie. Nieobce są jej chwile, gdy dawała innym decydować za siebie, wierząc, że to właśnie oni wiedzą lepiej, co jest dla niej dobre. Czytamy o piętrzących się przed bohaterką trudnościach i jesteśmy pełni nadziei, że w końcu jej się ułoży. Tymczasem spotyka ją choroba męża czy komplikacje po zrobieniu sobie tatuażu. To chwile, w których myślimy: „Ile siły musiała mieć ta kobieta!”. Świadomość, że to realna historia czyjegoś życia, robi spore wrażenie.

Elżbieta Dobrzańska podkreśla często, jak trudno pośród szumu codziennego życia i wszystkich wydarzeń usłyszeć wewnętrzny głos i odkryć to, czego chcemy. Dlatego w książce opisuje również, jak zaczęła odnajdować własną ścieżkę i spełniać swoje marzenia w postaci podróży. Opisuje również, jak pozbywała się krok po kroku emocjonalnego balastu, chociaż nie było łatwo – z jednej strony z racji zadawanych jej przez życie ciosów, z drugiej – ze względu na to, że ciążą na nas liczne balasty w postaci wychowania czy otoczenia. Mimo to autorce udało się pokochać życie na nowo i zdała sobie sprawę z tego, że leży ono w jej rękach. To kolejna istotna kwestia, o której często w tej książce przeczytamy – masz o wiele większą władzę nad życiem, niż ci się wydaje. Dobrzańska przyznaje, że odkrycie siebie nie było łatwe – jakby towarzyszył jej lęk przed tym, co spotka w swoim wnętrzu. A jednak w końcu się udało. Istotną rolę w odkryciu samej siebie i trzymaniu pionu odgrywa buddyzm oraz podróż do Tajlandii i odwiedzenie tamtejszego zakonu buddyjskiego.

Wszystko to pomogło autorce w przebudzeniu i uświadomieniu sobie, że to, czego szukała, jest w jej wnętrzu – nie na innych kontynentach czy w innych ludziach. Aby do tego doszło, potrzeba było jednak czasu i doświadczeń. Elżbieta Dobrzańska opisując swoje życie, z jednej strony poddaje się swoistemu katharsis, z drugiej – może stanowić dla wielu osób wzór i dowód na to, że nawet z najcięższych doświadczeń można wyjść cało. To też świetna pozycja o zastosowaniu buddyzmu w praktyce.

Autorka recenzji: Monika Maura
Tytuł: Podróż przez świat w głąb siebie
Autorka: Elżbieta Dobrzańska
Książkę można kupić na stronie Księgarni Ridero

„Samouk” Marcina Mańskiego [RECENZJA]

Kto z nas nie chciałby nauczyć się dobrze języka obcego raz na zawsze? A jak to wygląda w praktyce? Zwykle po początkowym zapale, który dość szybko mija, dochodzi do spadku motywacji i porzucenia nauki. Jak temu przeciwdziałać?

Nauka kojarzy Ci się z nudą? Chcesz nauczyć się języka obcego, ale wciąż Ci się nie udaje? To dobrze… bo Marcin Mański – autor poradnika pt. „Samouk, czyli zmiana podejścia do nauki języków obcych” – ma dla Ciebie rozwiązanie wspomnianych problemów. Autor postanowił wyjść naprzeciw wszystkim, którzy rozpoczynają naukę języka obcego albo chcą w końcu przełamać złą passę w swojej edukacji. Pewnie większości z nas nauka kojarzy się z wkuwaniem i monotonią. Czy można to jakoś zmienić? Okazuje się, że tak. 

Marcin Mański nie szczędzi uwag polskiemu systemowi szkolnictwa. Opisuje swoją historię edukacji, przekonuje jednak, że nauka może wyglądać inaczej. Autor już na wstępie podkreśla, jak ważna jest motywacja. Nauka musi nas interesować, dlatego już na początku powinniśmy wybrać język, który nas pasjonuje. Warto też odpowiedzieć sobie na pytanie, po co się go uczymy – ta świadomość to podstawa długodystansowej nauki. Pomoże nam, gdy pojawią się wymówki.

Co jest kluczem do sukcesu? Przede wszystkim urozmaicenie i regularność. Mański dzieli się z nami swoimi metodami nauki. Są to między innymi: czytanie, pisanie, otaczanie się językiem czy częsty kontakt z jego użytkownikami. Świetnie sprawdzi się nawet prowadzenie monologów czy budowanie prostych zdań. Wszystko to oczywiście w języku, którego się uczymy. Z pomocą przyjdą nam też na przykład zagraniczne podcasty. To tylko kilka z metod opisanych w książce, w której znajdziemy zarówno metody innowacyjne, jak i klasyczne. W gruncie rzeczy jednak autor jest zwolennikiem swobodnej nauki. 

Poradnik pt. „Samouk, czyli zmiana podejścia do nauki języków obcych” to w dużej mierze książka przeznaczona dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z nauką języka. Autor uprzedza też, że jeśli nie używamy danego języka, z czasem nasze umiejętności będą słabły. Właśnie dlatego tak ważne jest zadbanie o regularny kontakt z nim – nawet jeśli miałyby być to tylko monologi czy czytanie. Warto też wykorzystać każdą okazję do rozmowy w danym języku. To naturalne, że mogą nam przy tym towarzyszyć stres i zaciekawienie, nie należy się tym jednak przejmować. Marcin Mański udziela również porad w tym zakresie. 

Autor jest pasjonatem języka ukraińskiego. Ma za sobą liczne egzaminy językowe, a w wolnym czasie tłumaczy teksty na język ukraiński, posiada zatem wiedzę potrzebną do udzielania porad. Pomyślał nawet o tym, jak twórczo wykorzystać krytykę. To właściwie kompletny poradnik dla osób, które chcą w końcu ruszyć z kopyta i naprawdę zacząć się uczyć języka obcego. Powodzenia!

Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł książki: „Samouk, czyli zmiana podejścia do nauki języków obcych”
Autor książki: Marcin Mański
Książkę można kupić w księgarni Ridero

Wywiad z Autorem Riderò Michałem Frąckiewiczem

Twórca nie tylko projektu Uniwersum PRL 2028, ale też autor esejów na temat pogranicza cywilizacji i projektów multimedialnych ukazujących peryferia miast. Michał Frąckiewicz odpowiada na pytania o swoją książkę i inspiracje literackie.

 

Riderò: na początek prosimy o napisanie kilku zdań o sobie: czym Pan obecnie się zajmuje, czym – poza historią PRL – się Pan interesuje?

Michał Frąckiewicz: Pracuję w dziedzinie, która niewiele ma wspólnego z literaturą, czyli w finansach. Oprócz tego dużo czasu pochłania mi fotografia. Jeszcze do niedawna zajmowałem się fotografią zawodowo, ale zdecydowanie wolę tworzyć ją w ramach własnych projektów. Interesuje mnie fotografia z powietrza, za pomocą dronów, a także eksplorowanie obrzeży miast, blokowisk, starych fabryk i opuszczonych miejsc. Poza tym, staram się jak najwięcej czytać, ostatnio głównie reportaży.

Riderò: Przejdźmy do kwestii związanych z Pana twórczością: kiedy rozpoczęła się przygoda z pisaniem, co zmotywowało Pana do napisania pierwszej książki? Może uważa Pan, że łatwo być Pisarzem?

M.F.: Zacząłem pisać już w czasach liceum, głównie krótkie formy, opisy miejsc. Niektóre z tych fragmentów znalazły się nawet w wydanej teraz książce. Od zawsze myślałem o publikowaniu, ale zanim się na to zdecydowałem, minęło dużo czasu. W końcu stwierdziłem, że trzeba zacząć swoją drogę ku zostaniu pisarzem. Szukanie odpowiedniego stylu i tematyki, poprawianie, szukanie inspiracji to był dość długi proces, który wiódł poprzez wiele mniej lub bardziej udanych prób. Najbardziej motywujące było wydanie kilku moich opowiadań i esejów w czasopismach literackich. Wtedy zrozumiałem, że podążam we właściwym kierunku. Uważam, że nie jest trudno zacząć pisać. Jeśli ktoś czuje potrzebę tworzenia, powinien zacząć choćby od małych kroków. Nie należy się poddawać, ponieważ pisanie potrafi dawać mnóstwo satysfakcji.  

Riderò: Co zainspirowało Pana do napisania książki „Teoria Konspiracji”?

M.F.: Zainspirowały mnie moje wyprawy fotograficzne, w których czasie dokumentowałem betonowe blokowiska, opuszczone fabryki, przestarzałe technologie. Stworzyły one naturalną scenografię dla opowieści. Uwielbiam klimat filmu „Blade Runner” i czytam wszystko, co ma coś wspólnego z gatunkiem cyberpunk, a jednocześnie interesują mnie dystopijne wizje rodem z Orwella. Gdzieś, jako połączenie tych wpływów, narodził się pomysł na cyberpunk w PRL-u. Taka wizja wymagała stworzenia alternatywnej historii, którą przedstawiłem w książce.  

Riderò: Którego z trzech głównych bohaterów było najtrudniej stworzyć? Czy są to postacie inspirowane prawdziwymi ludźmi – być może Pan, jako Autor utożsamia się z którymś z bohaterów?

M.F.: Najtrudniej było stworzyć postać kapitana Rozwadowskiego, ponieważ jest to postać najbardziej różnorodna i dynamiczna. Jednocześnie jest złym esbekiem, jak i ofiarą systemu, oportunistą, który przechodzi przemianę, pionkiem systemu, który jednak pcha narrację do przodu. Główne postacie nie mają odpowiednika w naszej rzeczywistości, ale niektóre poboczne postacie, są inspirowane osobami, które rzeczywiście poznałem. Pomagało to  wyobrazić sobie drugoplanowe postacie, które także powinny być wyraziste. Nie utożsamiam się z żadnym z bohaterów, ale uważam, że jako ich twórca, przelewam w każdą z nich część swojej osobowości. W każdej z nich odnajdę własne myśli i odczucia. Choć wydają się istnieć na różnych biegunach, to żadnej z nich nie traktuję jako jednoznacznie złej lub dobrej.  

Riderò: Co poradziłby Pan początkującym twórcom: o czym trzeba pamiętać, utrzymując książkę w konkretnym gatunku, w tym przypadku – cyberpunk, science fiction?

M.F.: Poradziłbym oczywiście dużo czytać, oglądać, słuchać muzyki, przeglądać zdjęcia czy grafikę, która może stać się inspiracją. Oczywiście, tworzymy własny świat i własną opowieść, ale nie obejdziemy się bez odpowiedniego wpływu dzieł, które tworzą gatunek. Nie produkujmy dzieł wtórnych, ale jednocześnie nie bójmy się poruszać tematów, które wydają się już nieco wyeksploatowane. Ludzie kochają czytać wciąż te same opowieści, choć przedstawione za każdym razem pod innym kątem. No i nie przejmujmy się zbytnio krytyką, choć warto brać pod uwagę konstruktywne uwagi. Jestem po stronie tych, którzy uważają, że pisarz powinien podążać za swoją intuicją i bronić swojego stylu. Autorowi musi podobać się jego własne dzieło. Powinien pisać takie książki, które sam najchętniej by przeczytał. 

Riderò: A teraz wróćmy do książki: czy spodziewał się Pan, że książka „Teoria konspiracji” stanie się aż takim bestsellerem?

M.F.: Myślę, że moją ambicją było od początku dotarcie do jak największej liczby czytelników i odpowiednio się do tego przygotowałem. Napisanie książki to najważniejsza, ale nie jedyna część całego procesu. Warto wziąć oddech po przygotowaniu skończonego utworu i zastanowić się, jak sprawić by nasze dzieło, na które poświęciliśmy przecież tyle czasu trafiło w ręce szerszego grona odbiorców. Warto zacząć zdobywać zainteresowanie już zanim wydamy książkę. Ja założyłem stronę i fanpage w mediach społecznościowych, gdzie publikowałem krótkie fragmenty, opisy świata, umieszczałem zdjęcia i grafikę, która mnie inspirowała. W efekcie, już w dniu premiery książki miałem wiele osób, które nie mogły doczekać się publikacji. Co do samej powieści, uważam, że książka powinna być oparta o wyrazisty, centralny konflikt oraz osobiste i przekonujące motywacje postaci. Wokół tych czynników będzie toczyć się fabuła. Równie ważne jest przygotowanie sobie cech postaci, które będą je wyróżniać. Należy też pamiętać o tym by zaskakiwać czytelnika w punktach zwrotnych, które nadają tempa opowieści. Pamiętajmy o odpowiednim wyważeniu proporcji. Książka nie powinna być przegadana ani wypełniona nudnymi informacjami. Ja osobiście najbardziej kocham barwne opisy lokacji, dlatego musiałem bardzo się kontrolować, żeby nie zdominowały one akcji.  

Riderò: Skupmy się na kwestiach technicznych: czy serwis Ridero Pana zdaniem ułatwia proces wydania książki? Jeśli tak, to w jaki sposób? Co Panu się spodoba w systemie Ridero?

M.F.:  Serwis Ridero przekonał mnie systemem druku na żądanie oraz intuicyjnym sposobem na dokonanie samodzielnego opracowania książki poprzez narzędzia dostępne na stronie. Jeszcze prostsze jest utworzenie wersji elektronicznej. Muszę przyznać, że szykowałem się na żmudny, trwający miesiącami proces przygotowywania publikacji, a tu okazało się, że tego samego wieczora mogłem czytelnikom sprzedawać ebooki, a wkrótce wersję drukowaną. Ridero daje dużą swobodę jeśli chodzi o wprowadzanie poprawek do publikacji oraz pozwala na utworzenie strony internetowej książki, na której czytelnicy mogą ją kupować. Łatwy podgląd na dane dotyczące sprzedaży i szybki proces rozliczenia pozwala natomiast inwestować zarobione pieniądze w reklamę lub dodruki. 

Riderò: Co chciałby Pan przekazać przyszłemu autorowi o systemie Ridero – o czym warto wiedzieć?

M.F.:  Po pierwsze, warto spróbować, ponieważ system druku na żądanie minimalizuje ryzyko. Warto poświęcić trochę czasu na zachęcający opis na stronie książki i oczywiście obranie pasującej okładki. Ważne jest również wybranie odpowiedniej czcionki lub akapitów. Na szczęście mamy łatwy wgląd w ostateczny rezultat, dzięki wizualizacji na stronie. System pozwala na dokonywanie zmian już po premierze, co jest bardzo istotne z punktu widzenia początkującego autora. Czasami dopiero po jakimś czasie zorientujemy się, że czegoś jeszcze naszej książce brakuje. Pierwsze wydanie pozwoli się też zorientować, ilu czytelników jest nią zainteresowanych. Na sam początek nie zamawiałbym setek egzemplarzy książki, tylko dodruki, które najlepiej będą odpowiadać zapotrzebowaniu. Warto uruchamiać zniżki na książkę, ponieważ, szczególnie dla początkujących pisarzy, jest to świetna okazja, żeby przekonać czytelników do zakupu. 

Riderò: Prosimy o podanie wskazówek lub/i porad, jak skutecznie sprzedawać własną książkę na rynku self-publishingowym?

M.F.:  Po pierwsze, należy poświęcić odpowiednio dużo czasu na planowanie, zanim jeszcze wydamy książkę. Wspominałem już o tym jak ważne jest zadbanie o okładkę, opis i estetyczny wygląd książki. Bardzo dobrym pomysłem jest założenie fanpage książki w mediach społecznościowych oraz wysłanie informacji o premierze naszego dzieła do znajomych oraz stron i grup o podobnej tematyce. Warto przygotować ludzi na premierę i budować zainteresowanie poprzez udostępnianie fragmentów. Uważam, że powinno się też pomyśleć o różnorodnych kanałach dystrybucji. Oprócz sprzedaży poprzez stronę w serwisie Ridero można też zamówić tam wydruk konkretnej liczby egzemplarzy i sprzedawać je samemu poprzez własny sklep, oferując różne formy wysyłki. Takie detale potrafią znacząco wpłynąć na to, ile osób zdecyduje się kupić naszą książkę. 

Riderò: Czy pracuje Pan nad następną książką? Jeśli tak, to czy planuje Pan wydać tę książkę w systemie Ridero ponownie?

M.F.: Tak, obecnie pracuję nad kilkoma pomysłami jednocześnie, dlatego postępy są dość powolne. Większość wcale nie dotyczy science-fiction i jest silnie osadzona w naszej rzeczywistości. Pewne motywy, które mnie interesują, są jednak stałe – na pewno pojawi się dystopia, kryzys i obrzeża cywilizacji. W pewnym momencie, któryś z projektów wyprzedzi inne i poświęcę mu większość uwagi, co zaowocuje kolejną książką. Bardzo możliwe, że będzie to drugi tom „Teorii Konspiracji.”, który też mam zamiar wydać w serwisie Ridero. Ludzie, którzy obserwowali ten projekt, są już przyzwyczajeni do tego modelu dystrybucji. 

Riderò: I na koniec: jakich rad udzieliłby Pan w temacie samodzielnej promocji twórczości? Czy warto rozmawiać o swojej książce ze społecznością? Komunikować się i poszerzyć grono odbiorców po przez FB, YT i na własny blog?

M.F.:  Facebook, YT i własna strona może nie gwarantują sukcesu, ale dzisiaj to znakomite narzędzia dla pisarza, by samodzielnie wypromować swoją twórczość. Strona mojej książki zgromadziła wiele tysięcy obserwatorów, zanim napisałem nawet jej połowę. Dlatego uważam, że zdecydowanie warto zainwestować swój czas dotarcie do społeczności. Nie musi nam to zabierać wiele czasu, ale może być dla nas dodatkową motywacją. Ludzie naprawdę szukają czegoś nowego, czegoś, czemu będą dopingować. Wystarczą krótkie posty, podzielenie się pomysłami lub inspiracjami. Możemy jednak iść dalej i wciągnąć ludzi w proces powstawania książki. Dużo rozmawiajmy ze społecznością. Okazuje się, że ludzie naprawdę doceniają nasze intencje i są pełni uznania dla osób, które chcą pokazać swoją twórczość. Nie liczmy na to, że w dniu premiery wszyscy kupią naszą książkę, ale dzięki obecności w mediach społecznościowych, będziemy mieli niejedną okazję, by ich do tego przekonać. 

Riderò:  Dziękujemy za rozmowę!


Książkę Michała Frąckiewicza pt. „Teoria konspiracji” można kupić na stronie Księgarni Riderò.

„krew + krew” Anny Chomik [RECENZJA]

Liryka to specyficzny rodzaj literacki, który nie każdemu przypadnie do gustu. Wymaga on ponadto szczególnych okoliczności dla jego odpowiedniego „skonsumowania i przyswojenia”.

Tomik wierszy pt. „krew + krew” otwiera krótka notka biograficzna przybliżająca nam postać autorki. Anna Chomik to absolwentka germanistyki i translatoryki, obecnie poetka i tłumaczka mieszkająca w Gdańsku. Recenzowany tomik to jej debiut, który zawiera 25 wierszy i to w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej.

Jeszcze przed lekturą wierszy będziemy mogli zapoznać się z krótkim wstępem Katarzyny Mieśnik. Stawia ona pytanie o kondycję współczesnej poezji oraz o jej zadanie. Jednocześnie określa poezję debiutantki jako podnoszącą na duchu, ale i brutalną. Czy po lekturze tomiku i ja będę miała podobne wrażenia? Zobaczymy.

Pierwszy wiersz – „ciało” – to utwór o miłości, wzajemnym przyciąganiu i w końcu – kolizji. Moim zdaniem opowiada on o związku dwóch osób, a zaprezentowane odczucia mogą być udziałem wielu czytelników. Są więc w pewien sposób uniwersalne. A do czego się odnosi utwór „morze”? Poszukiwanie siebie? Niespełnione marzenia? Symbole? Próba odnalezienia siebie? Kto wie. Dla każdego z nas będzie to najpewniej utwór o czymś innym.

W niepokojący nastrój wprowadza nas „wojna & przestępstwo”. Miłość jest zawsze niebezpieczna – zdaje się mówić autorka. Wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do rozlewu krwi. A czasem miłość bywa bardzo destrukcyjna. Intryguje wiersz pt. „wytrawne” – z jednej strony podmiot liryczny twierdzi, że nigdy nie jest za późno, żeby zmądrzeć, a z drugiej – że codzienne czynności mogą przynosić sporo bólu i wiązać się z przemocą.

Wiersze Anny Chomik są niepokojące, czasem przesycone ciemnością, innym razem pełne miłości. Anglojęzyczna wersja pozwala zobaczyć je z trochę innej strony. Jednak bez względu na język są nieoczywiste, nieco magiczne. Piękne, choć momentami też przerażające. Światy, które buduje poetka, są jednocześnie przyciągające i odpychające, a to dlatego, że na pierwszy rzut oka są one chłodne i niezbyt przyjazne. A jednak, mimo to, wchodzimy w ten świat, nie wiedząc, co czeka nas za rogiem – i właśnie tego chcemy!

A jak ocenić sam debiut? Na pewno jako obiecujący, nieoczywisty, świeży. Z dużym potencjałem. Można zauważyć już jakieś cechy charakterystyczne, powtarzające się motywy, po które sięga autorka. Widać, że zaczyna kształtować swój własny język. Czy to poezja kobieca? Jak najbardziej. A jednocześnie dość uniwersalna, bo pojawiają się tu liczne refleksje na temat otaczającego nas świata, tego, jaką rolę pełni człowiek w całym tym rozgardiaszu dnia codziennego.

Dlatego bierzcie ten debiut i czytajcie go, ale nie w pośpiechu. Poezja wymaga czasu i odpowiedniej przestrzeni, aby w pełni wybrzmieć. 

 

Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: krew+krew
Autorka książki: Anna Chomik
Książkę można nabyć w Księgarni Ridero