Jürgen G. H. Hoppmann „Astrolog. Całkowicie nieprawdziwa historia” [RECENZJA]

Astrologia kojarzy się z tajemnicą, nic więc dziwnego, że ktoś postanowił wykorzystać jej potencjał i napisać książkę, która garściami z niej czerpie.

Jürgen G. H. Hoppmann nie jest debiutantem – na swoim koncie ma między innymi kompendium do szybkiej interpretacji horoskopów czy publikację dotyczącą niemieckiej astronomii. Autor interesuje się tematyką astrologii od wielu lat. W tym czasie pracował między innymi nad wystawą dla muzeum, filmami długo- i krótkometrażowymi czy właśnie recenzowaną przeze mnie książką pt. „Astrolog. Całkowicie nieprawdziwa historia”, która powstawała łącznie około 15 lat. Na przestrzeni czasu zmieniały się postacie czy zarys fabularny. Pisarz konsultował swoje pomysły z innymi osobami, w różny sposób czerpał również z własnych doświadczeń i zebranych informacji. Ostateczny efekt możemy teraz czytać i podziwiać. Warto dodać, że Hoppmann wzorował się na festiwalu planetarnym w Dreźnie, który odbył się 300 lat temu.

Astrologia to jedna z nauk, które uznać możemy za tajemne. Tajemnicza jest też fabuła oraz wydarzenia dziejące się w książce. Seryjny morderca wysyła trujące horoskopy. Przeciwstawia mu się Max – student akademii policyjnej z traumą po wojnie w Afganistanie, która daje niekiedy o sobie znać – i jego ukochana Evi, do tej pory sprzedawczyni w piekarni. Wraz z bohaterami wybieramy się na Wielki Europejski Festiwal Planetarny. Po drodze spotykamy mnóstwo innych bohaterów, którzy będą mieli spory wpływ na fabułę. Pościgi, intrygi i niespodziewane zwroty akcji – to wszystko stanie się naszym udziałem.

Czasem od liczby postaci i miejsc może nam się pomieszać w głowie, odwiedzamy bowiem między innymi Berlin, Drezno czy Pragę. Dzieje się sporo, a my próbujemy to wszystko poskładać w całość. Niekiedy, gdy już sądzimy, że nam się to udaje, autor nagle wyrywa nas z rozgrywających się wydarzeń i lądujemy w innej przestrzeni, znowu gubiąc się nieco. Choć to beletrystyka, nie jest to książka łatwa. Potrzeba skupienia, by się nie zgubić. Z racji objętości lektura zajmie nam też nieco czasu. Jürgen G. H. Hoppmann ma swój specyficzny język, do którego musimy przywyknąć, ale z czasem jest coraz łatwiej.

Pisarz nie ukrywa swojej fascynacji astrologią również w warstwie graficznej książki, począwszy od okładki, a skończywszy na grafikach, które znajdziemy wewnątrz. Mało który autor już na wstępie zaznacza, że mamy do czynienia z nieprawdziwą historią. Hoppmann się tego nie bał i to mu na pewno nie zaszkodziło, a wręcz zaostrzyło apetyt.

Komu spodoba się „Astrolog. Całkowicie nieprawdziwa historia”? Z całą pewnością osobom, które cenią sobie nietuzinkowe pozycje. Chociaż książka bywa trudna i chaotyczna, można z jej lektury czerpać sporo satysfakcji. Dajmy sobie nieco czasu na to, by wejść w ten świat i zrozumieć, o co w nim chodzi. Wtedy z całą pewnością zapewni nam sporą odskocznię od codzienności.

Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: „Astrolog. Całkowicie nieprawdziwa historia”
Autor: Jürgen G. H. Hoppmann
Książkę można nabyć na stronie Księgarni Ridero.

NOWOŚĆ! Ilustracja do okładki z sieci neuronowej

Co powiecie na to, że w dzisiejszych czasach grafikę do okładki może stworzyć nie tylko człowiek, a również… sztuczna inteligencja? Dzięki innowacyjnej usłudze Riderò, opartej na neurosieci, możemy upiększyć Wasze okładki wyjątkowymi obrazami.

W Riderò ciągle poszukujemy nowych rozwiązań, które ułatwią pracę w naszym systemie. Jednym z nich jest wykorzystanie sztucznej inteligencji, która towarzyszy nam od samego początku powstania książki do jej wydania. 

Takie narzędzie technologiczne w naszym serwisie pozwala na szybkie i precyzyjne dopasowanie tekstu w szablonie, automatyczne utworzenie spisu treści, strony tytułowej, a w procesie publikacji – na automatyczny przekaz danych do Biblioteki Narodowej, dystrybutorów i drukarni.

Od teraz sztuczna inteligencja jest zaangażowana nawet w proces przygotowania okładek. Z radością informujemy o naszym kolejnym udogodnieniu – unikalnych ilustracjach do okładek stworzonych przez sieć neuronowąJesteśmy przekonani, że okładki z niepowtarzalnymi ilustracjami to te najpiękniejsze i najbardziej przyciągające wzrok. 

Jak to działa?

W ramach nowej usługi sieć neuronowa generuje na podstawie życzeń Autora różnorodne grafiki do wyboru, a projektant Riderò następnie tworzy okładkę z użyciem tego obrazu.

  • Neurosieć rozumie proste słowa kluczowe opisujące główny motyw obrazu, postacie, elementy oraz klimat i gamę kolorystyczną ilustracji. Może ona tworzyć również obrazy w stylu różnych artystów – od Leonarda Da Vinci do Miyazakiego – jak i w różnych stylach malarskich lub łącząc je.
  • Kierując się podanymi hasłami, neurosieć tworzy 10 różnych wariantów ilustracji. 
  • Jeden, wybrany przez Autora obraz grafik Riderò wykorzystuje w dalszej pracy z projektem okładki. W ramach tej usługi projektant zajmuje się także  dobraniem właściwej czcionki do stylu ilustracji oraz umieszczeniem tytułu, imienia i nazwiska Autora na okładce zgodnie z wymaganiami drukarni.

Atuty ilustracji z neurosieci

Przede wszystkim sieć neuronowa jest wystarczająco precyzyjna i czuła. W przypadku, gdy Autor zamawia tradycyjny projekt okładki, mogą występować pewne trudności z opisaniem swoich oczekiwań. Jednak neurosieć na podstawie otrzymanych słów kluczowych rozumie, jaka jest fabuła obrazu, i błyskawicznie dobiera odpowiednią stylistykę.

Szybkość – to jedna z najważniejszych cech sieci neuronowej. W krótkim czasie może ona wytworzyć 10 różnorodnych grafik, podczas gdy człowiekowi proces ten zająłby od kilku dni do kilku tygodni.

Kolejną zaletą neurosieci jest niski koszt obrazów w stosunku do ich jakości. Strach, że sztuczna inteligencja utworzy rozmazane i niezrozumiałe obrazy, zniknie, gdy zobaczycie poniższy przykład okładki książki pt. „Pies Baskerville’ów”.

Podsumowując, dzięki sieci neuronowej cały proces jest przyjemny, szybki i niedrogi, a finalnie Autor otrzymuje oryginalną okładkę.

Przykłady

Poniżej przedstawiamy przykłady ilustracji z neurosieci, które można wykorzystać do projektu okładek o różnej tematyce: 

  1. Książki w świątecznym klimacie
  2. Romantyczne książki o miłości
  3. Bajki dla dzieci 

Proces pracy z autorami

Aby stworzyć właściwą grafikę dla okładki, w pierwszej kolejności Autor powinien podać w ankiecie następujące informacje: 

  • tytuł książki;
  • imię i nazwisko;
  • życzenia i wytyczne odnośnie do wyglądu okładki;
  • główny motyw ilustracji, gama kolorystyczna i klimat;
  • czy ilustracja powinna nawiązywać do stylu konkretnego artysty.

Projektant otrzymuje wypełnioną ankietę, na podstawie której tworzy hasła kluczowe dla sieci neuronowej. Następnie neurosieć generuje 10 ilustracji, spośród których Autor powinien wybrać tę, która najbardziej przypadła mu do gustu. Warto pamiętać, że sama ilustracja nie jest edytowalna.

W dalszej kolejności projektant wykonuje 3 projekty okładki z wybraną ilustracją. Po wybraniu jednej wersji Autor może jednorazowo poprosić o wprowadzenie poprawek, np. w zakresie rodzaju czy koloru czcionki lub rozmieszczenia tytułu. Na tym etapie nie można już wymienić ilustracje na inną.

Po zatwierdzeniu projektu Autor otrzymuje okładkę w pliku PDF i może zamówić druk lub opublikować książkę. Prawa do okładki należą do Autora książki.

W ramach tej usługi:
– same obrazy nie są retuszowane ani edytowane,
– nie można stworzyć kolażu z grafik,
– zmiany dotyczące szczegółów samej ilustracji nie są akceptowane.

Więcej szczegółowych informacji można przeczytać we wpisie „Projekt okładki za pomocą neurosieci”.

Zamów okładkę

Międzynarodowe Targi Książki za nami – dziękujemy za Waszą obecność!

25. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie dobiegły końca, dlatego chcielibyśmy dzisiaj rozpocząć nasz wpis hasłem tegorocznej edycji – cytatem z dzieła Juliusza Słowackiego:

Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba…

Wielu niezależnym Autorom serwis Riderò pomógł znaleźć własną ścieżkę i bez trudności wejść w świat literatury. A dla niektórych Autorów stoisko Riderò stało się prawdziwym miejscem debiutu!

Podsumowanie imprezy literackiej

Tegoroczne targi książki w Krakowie cieszyły się ogromnym zainteresowaniem miłośników literatury. W wydarzeniu udział wzięło 470 wystawców, ponad 45 000 odwiedzających i prawie 1000 Autorów, w tym 18 Pisarzy Riderò w ramach pakietów uczestnictwa zaocznego.

Na naszym stoisku targowym zaprezentowaliśmy 42 książki oraz zorganizowaliśmy spotkania z czterema Autorami Riderò.

Serdecznie dziękujemy za zaufanie wszystkim Pisarzom, którzy dołączyli do imprezy literackiej razem z nami. Tych, którzy się wahali, zapraszamy w przyszłym roku. A wszystkich czytelników zachęcamy do sięgnięcia po książki przedstawione na 25. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie. 

Książki przedstawione na targach 

Opinie Autorów o targach z Riderò 

Aby osobiście zaprezentować swoje publikacje oraz spotkać się z czytelnikami na stoisku Riderò, nasi Autorzy specjalnie na tę okazję przybyli do Krakowa z innych miast – m.in. z Wrocławia czy Warszawy – a nawet z zagranicy – ze Szwecji.

Podczas autoprezentacji naszych Autorów goście targów mogli porozmawiać z Pisarzami, zadać im pytania dotyczące procesu tworzenia i wydania książki oraz kupić ekskluzywne egzemplarze z autografem i dedykacją.

Chcemy podziękować naszym Autorom za współpracę oraz zaangażowanie w to wydarzenie. Każdy z Autorów wniósł do całości cząstkę siebie, dlatego wszystkie spotkania były tak wyjątkowe i niepowtarzalne! To były dni pełne masy pozytywnych emocji i wielu wzruszeń. Serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów literackich! 

Pozytywnie oceniam pomoc Riderò w wydaniu książki oraz obecność na targach. Bardzo było mi miło poznać zespół redakcyjny. Fantastycznie było zobaczyć, jak nadal w Polsce popularne są książki pomimo silnej konkurencji ze strony filmów i seriali z telewizji satelitarnej.

– Dana Platter –
autorka zbioru nowel „Opowieści sztokholmskie

Pomoc zespołu Riderò oceniam bardzo dobrze, wszyscy byli bardzo pomocni na etapie przygotowań, jak i podczas wydarzenia.

– Paulina Ziarko –
autorka horrorów „Śladami Przodków” i „Ostatni uśmiech

Przede wszystkim chciałem podziękować za MTK w Krakowie. Było profesjonalnie i miło. Oczywiście po 30-letniej przerwie autor musi trochę popracować nad wznowieniem swojej dawnej popularności.

– Wojciech Pielecki –
autor książki „Faceci na Karuzeli” 

Nie możemy także pominąć Autorów Riderò, którzy podczas tegorocznej edycji targów książki samodzielnie zaprezentowali swoją twórczość. Książki wydane w Riderò świetnie prezentowały się na własnych stoiskach Autorów. Gratulujemy i życzymy powodzenia w świecie literatury!

Było nam niezmiernie miło widzieć tak wielu z Państwa na naszym stoisku, zarówno w charakterze gości, jak i słuchaczy spotkań z Autorami. Cieszymy się, że dzięki targom książki mieliśmy możliwość poznać Państwa osobiście!

Zapraszamy do odwiedzenia galerii zdjęć z wydarzenia, którą udostępniliśmy na stronie Riderò na Facebooku. 

Pozdrawiamy
Zespół Riderò

 

Wywiad z Autorem Riderò Wojciechem Pieleckim

Gotowi na Targi Książki w Krakowie? Początek już za kilka dni!

Dziś porozmawiamy z autorem książki „Faceci na karuzeli” Wojciechem Pieleckim. Zapraszamy Was na spotkanie autorskie, które odbędzie się 29 października o godzinie 17.00, na stoisku Riderò.

Wojciech Pielecki – w „Antologii Polskiego Reportażu” został uznany za jednego ze 100 najwybitniejszych polskich reporterów XX wieku. Jest autorem 10 książek reportażowych i dwóch powieści. Zdobył nagrody imienia Juliana Bruna (dla najzdolniejszego polskiego dziennikarza do 30 roku życia), Ksawerego Pruszyńskiego i Melchiora Wańkowicza. Ale wszystko to działo się do 1991 roku. Potem, jako reporter, zamilkł. Tych 30 lat „przerwy technicznej” zaowocowało teraz opowieścią „Faceci na karuzeli”.

Riderò: Jaka jest historia powstania książki pt. „Faceci na karuzeli”? 

Wojciech Pielecki: Na początku lat 90. przestałem zajmować się reportażem, bo uwiodła mnie pasja redaktorska. Najpierw założyłem wydawnictwo książkowe „Reporter”, potem prasowe „Extra Media”. Po latach różnych uzależnień chciałem być wreszcie samodzielny i w miarę wolny. Wydałem ponad pięćdziesiąt cudzych książek, w tym kilkanaście reporterskich, założyłem ponad trzydzieści gazet lokalnych. 

Nie było czasu na własny reportaż: na jazdy po kraju, spotykanie się z ludźmi i ich losami. Ale żyłka reporterska pozostała. Dlatego też najpierw bezwiednie, a potem coraz bardziej świadomie, obserwowałem los pewnej mazurskiej gminy, a poznałem ją ponad pół wieku temu. W końcu, gdy pozbyłem się swoich biznesów, pomyślałem, że moja wiedza o tej mazurskiej ojczyźnie układa mi się w pewną książkową całość. I wpadłem w panikę. Bo co to by miało być? Reportaż? 

Nikogo przecież nie uprzedzałem, że zbieram jakiś materiał do książki, ba, wielu informacji nie byłem już w stanie zweryfikować, poza tym pozyskiwałem je przy okazji – jako sąsiad, znajomy, przyjaciel, klient w sklepie i… przyjaciel proboszcza. A przecież posiadłem pewną rzetelną wiedzę o losie konkretnych ludzi. I wtedy przypomniała mi się rozmowa z Ryszardem Kapuścińskim, który na jednym z warsztatów dla młodych reporterów tak im powiedział:

„Ja niczego w trakcie podróży nie notuję. Słucham. Historie i ludzie, warte zapamiętania, pozostają we mnie na trwałe i samoistnie ożywają w trakcie pisania. Często nieważne staje się też to, co jest konkretnie nazwane, a liczy się wyłącznie prawda konkretnego miejsca i czasu”. 

– Wojciech Pielecki –

Doznałem więc swoistego olśnienia. Pobłogosławiłem w myślach Ryszarda, recenzenta mojej pierwszej książki „Każdy ma swój labirynt”, i… przychyliłem się do jego koncepcji opowieści reporterskiej. I tak powstała książka fiction-non fiction „Faceci na karuzeli”, gdzie czytelnik odnajdzie najdrobniejsze sprawdzalne elementy opisywanej rzeczywistości, ale gdy chodzi o tajniki dusz moich bohaterów, to już nie. Mają zmienione imiona i nazwiska oraz różne konteksty. Nie mogłem bowiem wystawiać ich na sztych lokalnej opinii publicznej, a siebie na ostracyzm miejscowej społeczności, w której od pewnego czasu żyję prawie na stałe…

Riderò: Jaki jest główny wątek tej książki?

Wojciech Pielecki: Osią dramatyczną tej opowieści jest próba zdobycia  bunkra z II wojny światowej, który – jak wyrzut sumienia – tkwi nad pobliskim jeziorem, niezdobyty fizycznie i mentalnie. Kilku zaś prominentnym mieszkańcom gminy szczególnie zagraża. Są tam bowiem ukryte kompromitujące ich dokumenty z czasów Werwolfu. Bohaterowie tej opowieści – z tego powodu właśnie – uczestniczą w różnych dramatycznych wydarzeniach w kraju i na świecie, będąc współczesnym ucieleśnieniem „potomków” Smętka, złożonym jednak z konfliktów różnorodniejszych niż dawniej, bo układających się nie na prostej osi Mazur – Niemiec, ale Wejsuny – Reszta Świata.

Riderò: Czy Pan utożsamia się z głównym bohaterem książki, który nazywa się Wojciech Marcin Grabski?

Wojciech Pielecki:  Po mojej przedostatniej książce „Czyściec mężczyzn”, swoistym preludium dla „Facetów”, niektórzy domyślali się, że jej główny bohater, Krzysztof Jaźwiec, to mój alter ego. Ale ja skrzętnie uciekałem od potwierdzania tych przypuszczeń, bo nikt nie lubi publicznej wiwisekcji. Ale tu postanowiłem bardziej się obnażyć, również dlatego, żeby dać stempel wiarygodności opowiedzianym historiom.

Riderò: Skąd się wziął pomysł na taki tytuł książki?

Wojciech Pielecki: „Życie jest karuzelą” – powiedział mi kiedyś w rozmowie na dworcu PKS w Szczytnie pewien zagadnięty przeze mnie pasażer PKS. Ta banalna w gruncie rzeczy konstatacja dobrze oddaje – jak sądzę – klimat i charakter tej opowieści: życie jest bowiem karuzelą, na której kręcimy się wokół siebie i innych, powodowani rozlicznymi przypadkami, często tak zdumiewającymi, jakby były tylko dla nas przeznaczone. A faceci (oni głównie) mają szczególną do nich skłonność. Może dlatego, że świadomie prowokują los (z wzajemnością), kiedy nadarza się taka okazja. A może trzyma się ich po prostu swoisty samczy fatalizm. Może zresztą jedno i drugie…

Riderò: Czy to jest książka polityczna?

Wojciech Pielecki: Nie, ona jest psychologiczna. Polityka oczywiście odciska na losach bohaterów swoje piętno. Przez sto kolejnych lat: od konfrontacji Mazurów z państwem pruskim, potem III Rzeszą, przez czasy PRL do współczesnych. Ale to jest optyka pojedynczego człowieka i jego najbliższych, a nie elaborat historyczny. A pomieszanie wątków jest takie samo, jak na karuzeli życia: są raz sieriozne, raz śmieszne, a kiedy indziej jak z sennego marzenia czy bajki. 

Wszystko zależy od bohatera i zdarzeń, w których uczestniczy. Nie sądziłem, pisząc ją, że będzie aż tak współczesna. Kończy się na roku 2006, ale przez jej pryzmat można zobaczyć już rok 2023. 

Riderò: Dlaczego Pan zdecydował się na self-publishing?

Wydałem ją sam, przy pomocy Riderò, inteligentnego systemu, pomagającego takim, jak ja, którzy natykają się na rozleniwione pańcie z wydawnictw, myślące głównie o kolejnej kawie i papierosie oraz (na przykład) o tatuażach i mięśniach pewnego młodego pisarza, co jest głównym atutem w jego rozmowach z redaktorką. Ja otrzymałem od niej na odchodne: „Niech się pan tak dalej dobrze trzyma”. I zaległa cisza. Trwała pół roku, pomimo moich monitów. Pańcia się nie odezwała. Tak, jak zresztą inne. Wydałem więc sam, co chciałem, i piszę następną opowieść; „Okno”. Tym razem już wprost o mnie, bez owijania w bawełnę. 

Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia stoiska Riderò (hala “Wisła”, nr C63), gdzie będziecie mogli osobiście porozmawiać z pisarzem Wojciechem Pieleckim oraz kupić jego książkę „Faceci na karuzeli”!

Wywiad z Autorką Riderò Daną Platter

„Trafić »pod strzechy«: być czytaną i budzić emocje” – tak określa sukces literacki polska pisarka Dana Platter. W sobotę 29 października, o godzinie 15.00, serdecznie zapraszamy Was na stoisko Riderò, gdzie odbędzie się spotkanie z autorką, a dziś mamy dla Was specjalny wywiad!

Dana Platter – polska pisarka, poetka i dramaturg zamieszkała w Szwecji od roku 1983. Prezentuje zbiór nowel p.t. „Opowieści sztokholmskie” na tematy emigracyjne. Wzrusza, bawi i zaskakuje, nikogo nie pozostawi obojętnym. Pomimo długiego pobytu na obczyźnie (w latach 1975-1983 mieszkała w Finlandii) język polski jej nie zardzewiał, włada nim nadal znakomicie.

Riderò: Czy uważa Pani, że emigracja do krajów skandynawskich pozytywnie wpłynęła na rozwój kariery pisarskiej?

Dana Platter: Wyjechałam z Polski, ponieważ nie mogłam już dalej żyć i być karmioną kłamstwem i propagandą od rana do wieczora. Ucisk komunistyczny był nie do zniesienia. Nie miałam też szans na karierę zawodową; skończyłam prawo, chciałam zostać sędzią, ale wiedziałam, że nie zostanę nominowana ponieważ nie byłam członkiem PZPR. 

Był rok 1975 i panowało przekonanie, że socjalizm o nieludzkim obliczu i wieczna „przyjaźń” ze Związkiem Radzieckim będzie losem Polski po wsze czasy. Tak się złożyło, że poznałam wówczas swego przyszłego męża, który był Finem i miał te cechy, które chciałam widzieć u mężczyzny. Kiedy się oświadczył nie wahałam się ani chwili.

Myślę, że emigracja wyzwoliła we mnie impuls pisarski. Być może nigdy nie pisałabym gdybym została w Polsce. 

Riderò: Posiadając tak duże doświadczenie pisarskie dlaczego tym razem zdecydowała się Pani wydać zbiór nowel w internetowym wydawnictwie Ridero?

Dana Platter:  Postanowiłam wejść na rynek polski i szukałam wydawnictwa, które by mi odpowiadało. Riderò zainteresowało mnie swoją elastyczną formułą, jako pisarka mam wpływ na wielkość początkowego nakładu oraz mogę zgłosić swój projekt okładki, co też zrobiłam. Miałam już otwarte konto w Riderò, kiedy to wydawnictwo zaproponowało mi udział w Targach Książki w Krakowie. To przesądziło sprawę. Chcę kontaktu z czytelnikami, chcę wiedzieć, co ludzi w Polsce interesuje, czym żyją, co czytają.

Riderò: Jak znajomość kilku języków obcych pomaga w pracy pisarza i dramaturga?

Dana Platter:  Najpierw napisałam kilka nowel po szwedzku. Nie czułam ich. Po latach przetłumaczyłam je na polski i zrozumiałam, że mogę pisać tylko w języku, w którym wyrosłam i w którym zdobyłam wykształcenie.
Przytoczę swój wiersz p.t. 

Proteza:

Jak proteza w ustach
stuka obca mowa
władam nią, językiem kręcę
– tylko czucia nie mam.
Myśl wyrażę poprawnie,
lecz jest to surogat,
blady cień myśli krwistej
w języku ojczystym.

Riderò: Jakie cechy charakteru przydają się w pracy pisarza?

Dana Platter: Pisarz powinien być spostrzegawczy i kreatywny, ciekawy ludzi i świata. Musi mieć talent i powinien być wirtuozem językowym. Dobrze jest, jeśli ma poczucie humoru i dystans do samego siebie. Rozdęte ego i zapatrzenie we własny pępek owszem, sprzyja pisaniu, ale to nie znaczy, że produkt będzie miał wartość literacką.

Trzeba mieć silny charakter i wiedzieć, czego się chce. Trzeba mieć wytknięty cel i dążyć do niego bez względu na przeszkody. Oczywiście pisania nie można sobie narzucić, ta potrzeba wychodzi z wewnątrz. Kiedy zaczęłam pisać wiersze to było jak tsunami, tyle się we mnie nazbierało. Powstało osiem tomików. Nie wszystkie zostały wydane. Przelać na papier, a właściwie do komputera to, co się czuje, to jedna sprawa, a opublikować – to druga.

Riderò: Na ile historie zawarte w zbiorze nowel „Opowieści sztokholmskie” są prawdziwe? Co sprawiło, że postanowiła Pani napisać o losach osób, które wyemigrowały do innego kraju?

Dana Platter:  Wszystkie nowele oparte są na zdarzeniach prawdziwych. Bohaterowie wszystkich historii (oprócz jednej) istnieją w rzeczywistości. Emigracja konfrontuje jednostkę z sobą samym, ludzie często zachowują się tak, jak, być może, nie postępowaliby w swoim kraju. Obce środowisko sprawia, że nagle człowiek staje się kimś innym, grozi mu utrata własnej tożsamości. Trzeba dokonywać różnych wyborów, nie ugiąć się pod naciskiem, nie dać się złamać. 

Wiele osób przegrywa walkę o przetrwanie, płaci zdrowiem fizycznym i psychicznym albo schodzi na drogę przestępczą. Najdobitniej opisują to nowele „Uśmiech szakala”, „Zabić duszę” i „Recydywistka”. Ale są też osoby, które przystosowują się do nowych warunków, a nawet korzystają na tym jak np. bohaterka noweli „Pasożyt”. Z niektórych wychodzi ukryty potwór – vide „Barbarzyńca w Sztokholmie”. 

Riderò: Jakie są Pani dalsze plany literackie? W jakich konkursach pisarskich chciałaby Pani wziąć udział?

Dana Platter: W przyszłym roku planuję wydać w Polsce zbiór moich kabaretów satyrycznych i sztuk teatralnych, następnie chcę opublikować powieść. Noszę się też z zamiarem wydania w Polsce mojej poezji. Dużo zależy od tego, jak będą przyjęte moje nowele.
Nie planuję udziału w konkursach pisarskich.

Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia stoiska Riderò (hala “Wisła”, nr C63), gdzie będziecie mogli osobiście porozmawiać z pisarką Daną Platter oraz kupić jej książkę „Opowieści sztokholmskie”!

Wywiad z Autorką Riderò Pauliną Ziarko

W oczekiwaniu na targi książki w Krakowie, przepytujemy kolejną autorkę Riderò – Paulinę Ziarko. W sobotę 29 października, o godzinie 12.00 odbędzie się osobista prezentacja pisarki, podczas której dowiemy się, co zainspirowało autorkę do napisania horrorów, a dziś zapraszamy do lektury wywiadu.

Paulina Ziarko – kulturoznawca Dalekiego Wschodu, tłumacz i muzyk. Fascynuje się kulturą Azji i szeroko rozumianym folklorem. Na co dzień pracuje w rekrutacji, a po godzinach najczęściej autorka zajmuje się pisaniem. Poza powyższymi interesują autorkę gry, a konkretnie sposób pisania scenariuszy do gier. Na swoim koncie Paulina Ziarko ma już powieści i opowiadania grozy zwane Creepypastami. Jednym z marzeń pisarki jest napisanie fantastycznej fabuły do gry RPG z gatunku horroru.

Riderò: Kiedy rozpoczęła się Pani przygoda z pisaniem? Co zmotywowało Panią do napisania pierwszej książki?

Paulina Ziarko: Zawsze lubiłam bawić się wyobraźnią, np. przy pisaniu wypracowań na dowolny temat. Moje pierwsze dłuższe formy zaczęły powstawać pod koniec podstawówki, kiedy zaczytywałam się w Harrym Potterze. Najpierw były klasyczne potterowskie fanfiki, a potem własne kreacje. 

Mówi się, że najlepiej pisanie zacząć od pisania krótkich form, jednak ja zaczęłam właśnie od powieści, ponieważ najlepiej czuję się w dłuższych formach. Pomaga mi to – zwłaszcza w przypadku horroru – lepiej rozwinąć klimat i fabułę, którą z reguły mam bardzo złożoną. Dwa lata temu spróbowałam swoich sił w Creepypastach, co okazało się fajną przygodą i nauką pisania krótszych form i piszę je do dzisiaj.

Riderò: Czy od samego początku wiedziała Pani, że powstanie nie jedna książka, a cały cykl o trio walczącym z demonicznym światem?

Paulina Ziarko: Tak, od początku planowałam serię takich niedługich książek, które umilą wieczory nie tylko czytelnikom, ale i mnie. Fabuła jest na tyle rozbudowana, że zawarcie tego w jednym tomie byłoby zbrodnią. Bardzo mnie to wciągnęło i często jak pomyślę o tym cyklu to mam przed oczami sceny napisanych lub jeszcze nienapisanych fragmentów i nie mogę się doczekać, żeby wrócić do tworzenia tego fantastycznie strasznego świata.

Generalnie od dawna interesuję się folklorami świata, z czego najbardziej mnie fascynuje mitologia słowiańska i folklor japoński. A dodanie takiej nadprzyrodzoności do codziennego życia jest ciekawym zabiegiem. Powieści są pełne nie tylko grozy, ale i humoru i zagadek, które pozwalają oderwać się od przyziemnych spraw choć na moment, poczuć te różne emocje, które niesie ze sobą każdy z bohaterów. I wtedy zadajesz sobie to pytanie: co by było, gdyby to spotkało mnie?

Riderò: Wielu czytelników książek pt. „Śladami przodków” oraz „Ostatni uśmiech” zaznacza, że bardzo trafnie opisała Pani słowiańskie demony. Skąd się wzięło Pani zainteresowanie mitologią słowiańską?

Paulina Ziarko: W mitologii słowiańskiej siedzę już jakiś czas, bardzo interesuje mnie aspekt „magiczny” oraz mistyczny naszej dawnej kultury. Mam też sporo książek o tematyce słowiańskiej: o wierzeniach, demonach, życiu codziennym. Najczęściej albo tworzę jakiegoś demona od podstaw (zachowując jego nazwę), albo inspiruję się jego powszechnie znanym opisem. Gdy korzystam z opisu, na pewnym etapie moja wyobraźnia podsuwa mi kolejne cechy demonicznego charakteru albo szczegóły w wyglądzie, które wpiszą się w groźny demoniczny światek cyklu.

Riderò: Obydwie książki zawierają zabawne, a jednocześnie straszne i emocjonujące sceny. Jakie czynniki pomogły Pani wzbudzić u czytelnika gamę emocji, utrzymać go w napięciu, ale nie przesadzić?

Paulina Ziarko: Jestem osobą niezwykle emocjonalną, dzięki czemu łatwo mi przenieść emocje na karty książki. Czuję to co bohaterowie, przeżywam ich historie. Czasem boję się napisać jakiś fragment, bo mówimy tutaj o horrorze :). Mam dodatkowo sarkastyczne poczucie humoru, którego czasem używam, żeby ostudzić klimat danej sceny albo właśnie na nowo zainteresować odbiorcę. Trzeba jednak wszystko odpowiednio wyważyć, żeby uniknąć nudy albo wymuszonego humoru.

Riderò: Niezmienna trójka bohaterów serii to wykładowca folkloru Nikodem, zaklinaczka Aleks i łowca Chryzostom.  Kogo z tej trójki było najciężej stworzyć, a kogo najłatwiej? 

Paulina Ziarko: Zarys trójki bohaterów od razu powstał, jak zaczęłam szkicować fabułę. Ich różne charaktery i szczegóły ich życia kształtują się w trakcie pisania, ponieważ często zależy to od scen, które wymyślam na bieżąco. 

Jeśli miałabym wybrać, którego było najłatwiej stworzyć, a którego najciężej, wybrałabym kolejno Nikodema i Aleks. Najbliższej mi jest do Nikodema, dlatego też jego postać była najłatwiejsza do stworzenia. A Aleks… jest tajemnicza :). Każdy z bohaterów ma swoją osobistą i ciekawą historię, z którymi naprawdę polecam się zapoznać.

Riderò: Gdyby Pani miała możliwość napisać książki jeszcze raz, czy końcówka byłaby taka sama? Czy zmieniłaby Pani jeszcze coś, np. miejsce wydarzeń, tytuły książek lub przebieg historii? 

Paulina Ziarko: Na tym etapie, zwłaszcza, jeśli chodzi o dwie pierwsze części, nic bym nie zmieniła. Mnóstwo zmian było podczas ich tworzenia i myślę, że to wystarczy. Jeśli chodzi o kolejne tomy, historia jest cały czas w ruchu. Raz dojdą mi nowe pomysły, raz coś trzeba odjąć – to wszystko zależy od tego, w jakim kierunku pójdzie powieść w momencie pisania. Wszystko jednak ma zachowany ciąg logiczny.

Riderò: W drugim tomie zadeklarowała Pani, że trwają już prace nad trzecią częścią cyklu, która będzie nosić tytuł „Zaświatek”. Czy zdradziłaby Pani, kiedy czytelnicy będą mogli przeczytać o kolejnych przygodach bohaterów i czego mogą oczekiwać? Czy to będzie ostatnia książka z serii?

Paulina Ziarko: Planowane jest pięć części. Trzeci tom będzie poniekąd powrotem Nikodema do korzeni i jego kolejnymi starciami nie tylko z drugim światem, ale i własnymi emocjami, które – mogę zdradzić – będą nim targały bardziej, niż do tej pory. Więcej kart zostanie również odkrytych, jeśli chodzi o dotychczas wprowadzone zagadki. 

Premiery „Zaświatka” można spodziewać się w grudniu 2022 lub na początku 2023 roku.

Książki pt. „Śladami przodków” oraz „Ostatni uśmiech” autorstwa Pauliny Ziarko można będzie kupić podczas 25. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Do zobaczenia na stoisku Riderò (hala “Wisła”, nr C63)!

Wywiad z Autorką Riderò Marzeną Wisińską

Rozpoczynamy serię wywiadów, które przeprowadzamy w ramach 25. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie 2022!

Dzisiaj mamy dla Was specjalny wywiad z Marzeną Wisińską i w tym samym momencie zapraszamy Was na prezentację Autorki, która odbędzie się w ramach targów książki w dniu 28 października o godzinie 15:00, na stoisku Riderò.

Marzena Wisińska – autorka książek przygodowo-miłosnych. Zajmuje się projektowaniem użytkowym oraz projektowaniem odzieży od 40 lat. Fotografią zajmuje się od 12 lat. Jej zamiłowanie do podróży przeniosła na grunt książek, dla których przewodnim motywem jest jest miłość, przyjaźń i relacje międzyludzkie.

Riderò: Сzym Pani obecnie się zajmuje i jakie miejsce w Pani życiu zajmuje pisarstwo?

Marzena Wisińska: Obecnie jestem w fazie przygotowywania ponownego otworzenia mojej firmy. W czasie pandemii mimo pracy zdalnej musiałam zawiesić jej działalność. Z racji wykonywanego zawodu moje zainteresowania są związane z budownictwem, architekturą, komputerami, oprogramowaniem użytkowym.

Pisarstwo to rodzaj spędzania wolnego czasu. Często podróżuje i w czasie moich wyjazdów piszę książki. Czasem w zimowe dni zaszywam się w pokoju i tworzę nowe przygody moich bohaterów. Innym razem w słoneczny letni dzień w kawiarni z kawą powstają dalsze losy moich postaci.

Riderò: Kiedy po raz pierwszy pomyślała Pani o napisaniu książek? Czy pamięta Pani, w jakich okolicznościach to się stało?

Marzena Wisińska: Pierwszy raz pomyślałam o napisaniu książki po przeczytaniu rękopisu książki  mojego przyjaciela. Do dzisiaj mam ten rękopis z dedykacją. Jego książka nie została nigdy wydana. A sam autor schował się gdzieś w jakimś zakątku świata.

Riderò: Jak zrodził się pomysł na napisanie książki pt. „Przestrzeń czasu”? Rozpoczęła Pani pracę nad publikacją jeszcze w 1989 roku. Dlaczego Pani nie dokończyła powieści wcześniej i co zmotywowało Panią do napisania zakończenia pierwszej części książki?

Marzena Wisińska: W czasie kiedy zaczynałam pisać książkę, w moim otoczeniu była moda na kobiety szczupłe i ładne. Nikt nie myślał o upływie czasu, starości, niedoskonałościach figury. Problemy związane z pracą zawodową nie spędzały snu z powiek. Postanowiłam zmienić wizję kobiety. Poruszam tu kwestie przyjaźni, miłości, pracy zawodowej.

W tamtych czasach kobieta szefem firmy była rzadkością. Kobieta po czterdziestce w związku z młodszym od siebie wiele lat mężczyzną też, do dzisiaj, w niektórych kręgach budzi emocje starszego pokolenia. Kobieta puszysta często napiętnowana za swoją wagę.

Książka była napisana w całości, ale  ją poprawiałam i zmieniałam niektóre jej elementy. Ciągle wydawało mi się, że jeszcze coś trzeba poprawić lub zmienić.

Nie nikt nie czytał wcześniej mojej książki. Chyba że ukradkiem zaglądał do moich notatek. Co mogło zaistnieć. Jak wydałam, już moją książkę pomyślałam sobie – kurcze udało się wydać, ale co dalej ? Czy osoby, które będą ją czytać, zrozumieją jej intencję ? Miłość, przyjaźń, relacje międzyludzkie.

– Marzena Wisińska – 

Riderò: Książka składa się w dużej mierze z dialogów. Co zajęło najwięcej czasu podczas tworzenia: układanie dialogów czy budowanie samej historii? Dlaczego?

Marzena Wisińska: Jakoś dialogi same mi się układały – jak rozmowa w życiu codziennym. Przy układaniu historii duży wpływ miało moje zamiłowanie do podróży. 

Riderò: Jakie ważne rzeczy chciałaby Pani przekazać społeczeństwu w swojej książce? Dlaczego warto przeczytać tę historię?

Marzena Wisińska: Co jest  w życiu najważniejsze: miłość, przyjaźń, akceptacja inności, sytuacja zawodowa kobiet. Współpraca zawodowa i relacje  z różnymi narodowościami.

Riderò: Horacy, Marzena, Jacek, Robert, Ester i inne postacie wydają się dosyć realistycznymi osobowościami. Być może Pani, jako Autorka, utożsamia się z którymś z bohaterów? Czy inspirowała się Pani kimś z grona swoich znajomych? Jeśli nie, to co poradziłaby Pani początkującym twórcom: o czym trzeba pamiętać, aby stworzyć tak realistyczne postacie dla swojej książce?

Marzena Wisińska: Bohaterowie mojej książki w większości są postaciami fikcyjnymi.  Główna bohaterka Marzena moja imienniczka właściwie przypomina mnie z lat pisania tej książki. Postać powstała kiedy byłam bardzo młodą osobą. Jacek i Robert to osoby rzeczywiste, z którymi straciłam kontakt. Pozostałe postacie są zupełnie fikcyjne i ich losy opisane w książce są wymyślone. Choć kilka lat po napisaniu książki, w życiu prawdziwym spotkałam Chrisa – imię zmienione. Moje zaskoczenie było bardzo duże, jak postać fikcyjna opisana w mojej książce może być podobna do żyjącej osoby. 

Jeśli chodzi o rady jak stworzyć realistyczne postacie, to chyba nie ma złotego środka. Każdy autor ma swoją wizję postaci. Mnie się wydaje, że realności postaci dodała duża ilość dialogów. Czytelnik ma wrażenie, że bohaterowie żyją w tej książce. Takie jest moje odczucie.

Riderò: Czy już pracuje Pani nad następną częścią tej historii? Jeśli tak, to czy planuje Pani ujawnić termin publikacji drugiej części podczas Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie? Co czeka bohaterów w drugiej części?

Marzena Wisińska: Druga część  ‘’Przestrzeni czasu’’ już jest ukończona. Jeszcze tylko korekta sprawdzająca i w najbliższym czasie zostanie wydana. Może nawet przed końcem tego roku.

Zapraszam na dalsze przygody Marzeny i Chrisa. A właściwie moja bohaterka zmieni imię na Lucia. Możecie się spodziewać następnych podróży po świecie i … Zapraszam do przeczytania następnej części mojej opowieści. Mogę tylko was jeszcze poinformować, że obecnie już powstaje część trzecia.

Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia stoiska Riderò (hala “Wisła”, nr C63) na targach książki w Krakowie, podczas których będziecie mogli osobiście porozmawiać z Marzeną Wisińską oraz kupić jej książkę „Przestrzeń czasu”!

„Leśna rzeka” Marcina Adama [RECENZJA]

Senna miejscowość gdzieś w Kanadzie i zbrodnia, o której trudno zapomnieć tak w kilku słowach można opisać fabułę książki pt. Leśna rzeka” pierwszej powieści pisarza ukrywającego się pod pseudonimem Marcin Adam. 

Powieść liczy sobie ponad 600 stron, co bez wątpienia robi wrażenie. O ile w przypadku znanego nazwiska tak duża objętość nie musi zniechęcać, o tyle w przypadku debiutanta może stanowić poważną przeszkodę. W tym przypadku jednak zdecydowanie warto znaleźć czas na długą lekturę, ponieważ w książce kryje się solidna dawka intryg, od których trudno będzie się oderwać. 

Na początek dostajemy niewiele informacji. Oto autor ustami jednej z bohaterek przywołuje zbrodnię, która wydarzyła się przed laty w sąsiednim domu. Oskarżono wtedy nieletnią Jasmine Reynolds o zamordowanie rodziców. Dziewczyna jednak nie przyznaje się do winy i trafia do szpitala psychiatrycznego. Niebawem wyjdzie ze szpitala, co budzi obawy jej dawnej sąsiadki. To właśnie wspomniana nastolatka jest główną bohaterką powieści pt. Leśna rzeka.

Lista pobocznych postaci jest dość długa, a każda z nich w jakiś sposób związana jest z Jasmine. Narracja prowadzona jest z wielu punktów widzenia. Dzięki temu nie tylko poznajemy życie bohaterów, ale i obserwujemy akcję z różnych perspektyw. Wśród postaci znajdują się między innymi prawniczka i ciotka Jasmine oraz detektyw. Postaci jest naprawdę dużo i być może na początku czujemy się nieco zagubieni, ale z czasem coraz bardziej interesują nas losy poszczególnych osób. Z ciekawością poznawałam bohaterów. Później, gdy znałam ich już bardziej, chciałam ich poznać jeszcze lepiej, a następnie koniecznie chciałam wiedzieć, co się
stanie dalej. Akcja w pewnym momencie tak bardzo nabiera tempa, że nie mogłam nadążyć z przewracaniem stron. Zabieg dotyczący tak licznych punktów widzenia ma też inne zastosowanie, o którym przekonacie się sami.

Postaci zostały dość mocno zróżnicowane, każda ma swoją historię, swoją motywację do działania. Jedne budzą naszą sympatię, inne niekoniecznie, ale żadna nie pozostawia nas obojętnymi. Decyzja o wprowadzeniu tak dużej liczby bohaterów mogła skończyć się różnie, ale ostatecznie autorowi udała się ta sztuka. Mimo objętości książki tempo akcji jest dość równe. „Leśna rzeka” nie pozwoli Wam się nudzić! A zakończenie najpewniej Was zaskoczy, dlatego śmiało sięgnijcie po debiutancką powieść Marcina Adama, zwłaszcza jeśli lubicie kryminały.

Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: „Leśna rzeka”
Autor: Marcin Adam
Książkę można nabyć na stronie Księgarni Ridero.

Krakowskie targi książki: stacjonarnie czy zaocznie?

Kolejna edycja prestiżowych, krakowskich tagów książki rozpocznie się już 27 października. Przez kilka dni pawilon targowy wypełni się miłośnikami literatury, autorami, przyszłymi debiutantami i czytelnikami. Ridero oferuje wyjątkową możliwość wzięcia udziału w wydarzeniu jako self-publisher, wybierając jeden z dwóch pakietów uczestnictwa: stacjonarnym i zaocznym.

Dla kogo jest pakiet stacjonarny?

Z udziałem w wydarzeniu na miejscu wiąże się szansa na zaprezentowanie swojej twórczości w formie ok. godzinnej prezentacji na stoisku, możliwość rozmowy ze zwiedzającymi targi oraz okazja do wymiany doświadczeń z innymi twórcami. Każdy, kto pracuje twórczo z pewnością przyzna, że przerwa w pracy i luźna pogawędka z czytelnikami potrafi wiele dobrego wnieść do pracy pisarskiej, ale też pozwala na zainspirowanie się do pracy nad kolejnymi tytułami. Tylko aktywne promowanie swojej twórczości realnie przekłada się na wyniki sprzedażowe książki oraz zwiększenie rozpoznawalności Autora.

Co obejmuje pakiet stacjonarny?

  • Godzinna prezentacja książki na stoisku (do dyspozycji Autora rzutnik)
  • Wywiad z Autorem na blogu Riderò
  • Promocja książki na Facebooku Riderò (zasięg strony to ponad 9000 obserwujących)
  • Podwójny bilet wstępu na targi
  • Fotorelacja
  • Certyfikat uczestnictwa
  • Reklama książki na stronie Księgarni Riderò (dział „Książki biorące udział w targach”)
  • Promocja książek w Newsletterach Riderò wysyłanych do Autorów i Czytelników
  • Druk 10 egzemplarzy czarno-białych w miękkiej oprawie
  • Przygotowanie grafiki nawiązującej do targów – do dyspozycji Autora
  • Podsumowanie sprzedaży + dostawa niesprzedanych egzemplarzy
  • Obsługa sprzedaży w trakcie wydarzenia
  • Reklama w formie wideoprezentacji na stoisku

Dla kogo jest pakiet zaoczny?

Nie każdy Autor ma możliwość, by zaplanować pobyt w Krakowie i stawić się na miejsce targów. Z myślą o twórcach, którym zależy na promocji swojego tytułu na wydarzeniu, przygotowaliśmy pakiet zaoczny. Pozwala on na sprzedaż i ekspozycję publikacji w trakcie wszystkich dni trwania imprezy oraz reklamowanie swojej książki w kontekście tego wydarzenia.

Co obejmuje pakiet zaoczny?

  • Druk 10 egzemplarzy czarno-białych w miękkiej oprawie
  • Przygotowanie grafiki nawiązującej do targów – do dyspozycji Autora
  • Podsumowanie sprzedaży + dostawa niesprzedanych egzemplarzy
  • Obsługa sprzedaży w trakcie wydarzenia
  • Reklama w formie wideoprezentacji na stoisku

Szczegóły dotyczące aktywności w ramach targów znajdują się na naszej stronie internetowej: https://ridero.eu/l/pl/targi-krakow-2022/

Wyniki konkursu / „KONKURS, JAKIEGO JESZCZE NIE BYŁO !”

W lipcu organizowaliśmy zabawę dla subskrybentów naszego newslettera. Dzisiaj z przyjemnością ogłaszamy, że decyzją Jury zwycięzcą zostaje Autor zgłoszenia, który złożył zamówienie druku nr 211817.

Poniżej zwycięskie zgłoszenie:

Takie założenie. Kopernik i Einstein publikuje w Ridero. Teraz pomnóż to przez teorię wszystkiego. Ridero weźmie udział w najsłynniejszym projekcie, to ogromny prestiż. Targi pomogą nam odnieść sukces.

Urzekło nas nawiązanie do opublikowanej książki i połączenie tego z tematem targów. Dodatkowo – z chęcią powitalibyśmy takich Autorów w naszym zespole!

Tutaj przypominamy jaki był regulamin zabawy.