Jesteś trenerem, coachem lub konsultantem?

Jesteś trenerem, coachem, a może niezależnym konsultantem? Wydanie własnej książki to doskonały sposób na potwierdzenie Twojej wiedzy w oczach klienta i zbudowanie wizerunku eksperta.

W czerwcu zostaliśmy partnerem konferencji „Konsultant zarządzania – oczekiwania rynku i wyzwania współczesności”, organizowanej przez Stowarzyszenie Konsultantów i Trenerów Zarządzania MATRIK. 

W ramach współpracy wsparliśmy wydanie dwóch publikacji: ”Oczekiwania biznesu względem konsultantów zarządzania – badanie potrzeb klientów” oraz „Usługi edukacyjne dla konsultantów w wybranych krajach”.

Własna książka wzmacnia wizerunek trenera, poszerza krąg odbiorców i zwiększa wiarygodność. Dlatego jeśli pracujesz jako trener, coach lub konsultant, sprawdź naszą ofertę: https://ridero.eu/l/pl/coach/ lub pokaż ją znajomym, którzy pracują w tej branży!

 

Wydajesz książkę? Przygotuj jej opis!

Co sprawia, że decydujesz się kupić daną książkę? Recenzja w prasie? Polecenie znajomych? Tak czy inaczej, zanim ją kupisz, z pewnością rzucasz okiem na jej opis. Niejednokrotnie od niego właśnie zależy Twoja ostateczna decyzja. Dlatego opis Twojej książki musi wciągać i intrygować od pierwszej linijki. Jak zatem stworzyć opis książki, który zaciekawi czytelników?

1. Wprowadź czytelników w świat książki
Wciągnij odbiorców do świata książki już samym opisem. Zastanów się, jaki obraz powinni „zobaczyć” czytelnicy, sięgając po Twój utwór. Odwołaj się do zmysłów: opisz dźwięki, zapachy i kolory. Im mniej oczywiste, tym lepiej. Kreowanie nastroju pozwoli lepiej wyobrazić sobie nastrój książki i wzbudzi emocje, a to emocje często kierują wyborami czytelników.

Przedstaw krótko bohatera/bohaterkę, aby czytelnicy chcieli poznać tę osobę.
To naturalne, że jesteśmy ciekawi innych ludzi. Ludzie i ich historie przyciągają nas albo na zasadzie podobieństwa, albo – wręcz przeciwnie – tym, że są w intrygujący sposób od nas różni. Zastanów się, kto sięgnie po Twoją książkę i jakie informacje o głównym bohaterze będą dlań najciekawsze. Nie zapomnij zarysować intrygi, przygody lub wyzwania, przed którym stanie wykreowana przez Ciebie postać.

2. Zaproponuj coś niezwykłego
Od niedawna dużą popularnością cieszą się tzw. antyksiążki. Ich autorzy zachęcają, aby tych książek nie traktować jak świętości, ale by swobodnie po nich pisać, rysować, malować, dziurawić strony lub używać jako podkładek pod kubek z kawą. Celem takich działań jest pobudzenie kreatywności czytelników i zmniejszenie dystansu, a Ty możesz potraktować to jako inspirację. Zachęć odbiorców do notowania na marginesach, podkreślania ulubionych fragmentów czy zaginania kartek. Taka zachęta będzie pasować do eksperymentalnych tekstów i autorów, którzy nie boją się odważnego podejścia do języka i formy. Takim podejściem zaskoczysz czytelnika/czytelniczkę.

3. Skłoń czytelników do refleksji
A jeśli Twoja książka jest raczej refleksyjna i ma skłaniać do poważniejszych rozmyślań? Większość odbiorców Twego utworu nie ma na co dzień czasu, by zastanawiać się nad wartościami i tym, co w życiu jest najważniejsze. Co nie znaczy, że nie jest to dla nich ważne. Odwołując się w opisie książki do potrzeb wyższego rzędu, wzbudzisz emocje, które wybiją czytelnika/czytelniczkę z codziennej rutyny.

Opis książki to historia sama w sobie, która wymaga precyzji. W tym przypadku mniej znaczy więcej, dlatego nie zostawiaj opisu na ostatnią chwilę. Zastanów się, jaki efekt chcesz wywołać i precyzyjnie dobierz słowa.

Jak zachęcić czytelników do kupna książki

Od czego zależy, czy Twoja książka dobrze się sprzeda? W dużej mierze od… Twojego zaangażowania, i to najlepiej jeszcze przed wydaniem książki. 

1. Autorytet i budowanie wizerunku eksperta/ekspertki

Jeśli Twoja książka ma być podsumowaniem Twojej wiedzy i doświadczenia w danej dziedzinie, najlepiej zacząć budować swój ekspercki wizerunek już wcześniej. Zadbaj o stronę internetową, autorskiego bloga, załóż i prowadź konta w mediach społecznościowych. Nie bój się dzielić tym, co wiesz, nawet za darmo. Dzielenie się wiedzą stanowi dowód, że faktycznie jesteś ekspertem/ekspertką w swojej dziedzinie, a jednocześnie sposób dotarcia do osób zainteresowanych tematem. Pisanie bloga znakomicie rozbudzi apetyt odbiorcy na książkę, w której rozwiniesz i pogłębisz tematy poruszane wcześniej w Internecie. Jeśli bierzesz udział w sesjach networkingowych, konferencjach lub innych tego typu spotkaniach, miej zawsze ze sobą wizytówkę, która poinformuje Twojego rozmówcę, kim jesteś, czym się zajmujesz i gdzie „w sieci” można Cię znaleźć.

O budowaniu wizerunku eksperta mówiła podczas naszego webinaru Agata Dutkowska.

Kliknij tutaj, aby obejrzeć webinar z Agatą Dutkowską!

2. Lubienie i sympatia, czyli budowanie społeczności

Lubimy tych, którzy dadzą się lubić. Poza Twoją wiedzą, doświadczeniem, czy też po prostu talentem literackim warto pokazać, kim jesteś na co dzień. Czytelnicy lubią autorów, w których mogą zobaczyć zwykłych ludzi. To pozwala zbudować znacznie głębsze relacje niż tylko poprzez oficjalne komunikaty, notki prasowe, wywiady i spotkania autorskie. Słuchaj i rozmawiaj ze swoimi fanami, a odwdzięczą Ci się zainteresowaniem i entuzjazmem. A rosnąca i zaangażowana społeczność będzie dla innych dowodem, że warto się Tobą zainteresować.

O budowaniu społeczności dowiesz się więcej z naszego webinaru, którego gościem była Magda Bębenek.

Kliknij tutaj, aby obejrzeć webinar z Magdą Bębenek!

3. Wzajemność, czyli darmowy fragment

Jeśli Ty zrobisz coś dobrego dla mnie, to ja będę się czuł zobowiązany do zrobienia czegoś dobrego dla Ciebie – tak w uproszczeniu działa reguła wzajemności, o której pisał znany psycholog Robert Cialdini. Regułę wzajemności wykorzystuje się bardzo często w sprzedaży. Wszelkie próbki, niezobowiązujące upominki czy zaproszenia są niczym innym jak subtelną próbą wzbudzenia w nas potrzeby odwzajemnienia się. Jak wykorzystać regułę wzajemności przy sprzedaży książki? W sprzedaży książek regułę tę wykorzystuje się, udostępniając na przykład darmowy fragment utworu do pobrania. Pamiętaj, że autorzy Ridero mogą użyć w tym celu specjalnej strony internetowej (tzw. landing page), która służy do promocji książki, a którą w naszym serwisie można utworzyć całkowicie bezpłatnie!

Wywiad z Autorem: Waldemar Więckiewicz

Zabawy chłopców w poniemieckich bunkrach, heroiczna próba wyciągnięcia z rzeki karabinu, a w tle rodzinne problemy i rzeczywistość lat 50. i 60. w śląskim miasteczku. Tak w skrócie można opisać zbiór opowiadań pana Waldemara Więckiewicza pt. „Dwie ulice na krzyż”. Nic dziwnego, że książką zainteresowała się lokalna księgarnia, Starostwo Powiatowe, a miejska biblioteka zorganizowała nawet spotkanie z autorem. Zapraszamy do spotkania z kolejnym, odnoszącym sukces, naszym autorem.

Proszę opowiedzieć o książce, którą opublikował Pan za pomocą Ridero.

Książka jest zbiorem siedmiu opowiadań, których akcja rozgrywa się w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. Ich fabuła oparta jest na prawdziwych zdarzeniach, ale niektóre wątki rozbudowałem i okrasiłem swoją fantazją. Książka mówi o życiu i dorastaniu w małym miasteczku na Śląsku, ale może być umiejscowiona w każdym innym miejscu w Polsce. Ze względu na wspominkowy charakter opowiadań, książka cieszy się dużym zainteresowaniem zarówno osób urodzonych po wojnie, jak i młodzieży, gdyż w bardzo realistyczny sposób ukazuje ówczesne życie młodych ludzi. W moich opowiadaniach ważne jest to, że bardzo wielu ludzi utożsamia się z poszczególnymi bohaterami.

Jak przebiegało pisanie?

Pisaniem opowiadań o czasach mojej młodości zajmuję się od czterech lat. Najpierw pisałem w zeszycie, później przeniosłem wszystkie teksty do komputera. Założyłem swojego bloga, gdzie umieszczałem kolejne opowiadania. Zainteresowanie było duże. Kilka tekstów wysłałem do redakcji różnych gazet. Zainteresowała się „Nowa Gazeta Lokalna” w Kędzierzynie-Koźlu i przez kilka miesięcy, raz w tygodniu, publikowała moje opowiadania.

Pisząc opowiadania, nie miałem wielkich trudności, ponieważ piszę swoim prostym językiem. Nie silę się na naśladowanie nikogo i nie udaję „wielkiego literata”. Chcę tylko oddać klimat podwórka czy ulicy tamtych lat.

Jak wyglądała współpraca z Ridero?

Za namową przyjaciół oraz czytelników postanowiłem wydać swoje opowiadania w formie książki. Długo szukałem takiej możliwości. Namiary na Ridero otrzymałem od przyjaciółki mieszkającej w Niemczech. Bardzo szybko nawiązałem kontakt z redakcją oraz z panią Joanną, która została moim doradcą i której zawdzięczam pomoc w sprawach technicznych. Ani opracowanie okładki, ani umieszczenie fotografii, nie byłoby możliwe bez pomocy pani Joanny.

Po otrzymaniu gotowego pliku książkę wydałem własnym sumptem w ilości 100 egzemplarzy w miękkiej oprawie. Na początku promowałem się w internecie i wśród znajomych. Udało mi się sprzedać książkę w księgarni „Orion” w Kędzierzynie-Koźlu. Posłałem też tekst do władz powiatowych. Ku mojemu zaskoczeniu i radości Starostwo Powiatowe Kędzierzyna-Koźla zamówiło 200 egzemplarzy książki w twardej oprawie. Książka nie jest jednak przeznaczona do sprzedaży – służy promocji miasta i powiatu. W niedługim czasie książką zainteresowała się także Miejska Biblioteka Publiczna w Kędzierzynie-Koźlu, w której to zorganizowano mi spotkanie autorskie. Przyszło dużo ludzi, padło wiele pytań, a spotkanie odbiło się echem w lokalnych mediach. Zostałem zaproszony na spotkanie w Starostwie Powiatowym, w którym również opowiadałem o książce.

Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Obecnie mam 66 lat i jestem emerytowanym kierowcą. Od dzieciństwa bardzo dużo czytam. Biorąc pod uwagę mój wiek, łatwo stwierdzić, że zdążyłem przeczytać już wiele książek. Ostatnio zachłysnąłem się Markiem Krajewskim. Lubię wracać do klasyki polskiej. Właśnie zakończyłem czytać trylogię, któryś już raz. Często zaglądam do „Pana Tadeusza”. W tych starych lekturach ciągle odkrywam coś nowego. O „Lalce” Bolesława Prusa już nie wspomnę. Dla mnie to numer jeden. Polecam wszystkim. (Oczywiście, oprócz mojej publikacji „Dwie ulice na krzyż”.)

Piszę cały czas. Wkrótce zapukam do Ridero z nową książką pt. „Między lasem a rzeką”. Będzie to następny zbiór opowiadań w podobnym stylu, co pierwszy.

Jak zachęciłby Pan innych do przeczytania Pana książki?

„Dwie ulice na krzyż” warto przeczytać, chociażby tylko dlatego, że od pierwszej strony starszy czytelnik przenosi się w czas swojego dzieciństwa, a młody dowiaduje się, jak dorastał jego ojciec lub dziadek.

Czytelnicy znajdą w książce przygody grupki chłopców, bawiących się w poniemieckich bunkrach i wydobywających z rzeki stary karabin. Opisałem też tragedię 9-latka, którego rodzina rozpadła się z powodu romansu matki. Jest tam też opowiadanie o tragedii matki, której syn stał się alkoholikiem.

Wraz z bohaterami, czytelnik idzie również na wagary oraz dowiaduje się, jakie są skutki skoku do wody na główkę. Poznaje dramatyczne losy młodej dziewczyny, która zachodzi w ciążę, a także przeżywa dramat ludzi podczas wielkiej powodzi. 

156 stron książki czyta się jednym tchem. Umieściłem w niej, niestety, tylko kilka fotografii.

Książka „Dwie ulice na krzyż” jest w ciągłej sprzedaży w księgarni „Orion” w Kędzierzynie-Koźlu oraz, dzięki Ridero, można ją kupić również przez internet. Kilkanaście egzemplarzy wysłałem już do Niemiec i Wielkiej Brytanii.

Dziękujemy za rozmowę!

Jak napisać książkę o swoim dziecku?

Jak napisać książkę o… swoim dziecku?

Jeśli jesteś mamą wiesz, że Twoje dziecko bardzo szybko się zmienia. Codziennie uczy się nowych rzeczy, wymawia coraz więcej słów, a w końcu zaczyna mieć swoje zdanie na każdy temat. Każdy dzień spędzony z dzieckiem jest inny i niepowtarzalny, dlatego pomyśl o utrwaleniu tych chwil w pamiątkowej książce dzięki Ridero!

Książka o Twoim dziecku nie musi być bestsellerem, który trafi na półki znanych księgarń. Wystarczy, że będzie jedyną w swoim rodzaju pamiątką i prezentem dla Ciebie i Twojej rodziny.

Aby zacząć tworzenie takiej książki, wynotuj wszystkie ważne, zabawne i wzruszające chwile z Twoim dzieckiem. Wszystkie, które szczególnie zapamiętałaś. Następnie wybierz te, które chciałabyś opisać. Przejrzyj zdjęcia (wiemy, że masz ich wiele!) i wybierz te, które najlepiej ilustrują Waszą historię. Następnie ułóż wstępny plan książki (w razie potrzeby zawsze możesz go zmodyfikować), a kiedy tekst będzie już gotowy, po prostu załaduj go do Ridero,w tym miejscu: https://ridero.eu/l/pl/dnevnik/. W naszym systemie łatwo dodasz okładkę, zdjęcia lub ilustrację. Możesz także zamówić profesjonalny druk, a kurier dostarczy gotowe książki prosto pod wskazany adres. Twój lub Twojej rodziny!

Brakuje Ci pomysłu na książkę? Może spodoba Ci się któraś z naszych podpowiedzi!

  1. Pierwsze ważne momenty. Pierwszy uśmiech Twojego dziecka, pierwszy spacer, pierwsze spotkanie z babcią i dziadkiem, pierwsze ząbki i pierwsze samodzielne kroki… Pierwsze razy wydarzają się tylko raz i są wspaniałym zapisem tego, jak rozwija się Twoje dziecko.
  2. Gadu-gadu maluszka. Zanim się zorientujesz, z gaworzącego bobasa szybko wyrośnie wygadany maluch. Dziecięce powiedzonka, mądrości, a nawet krótkie dialogi dziecka z rodzicami stanowią świetny materiał na książkę, która rozbawi całą rodzinę.
  3. Bycie mamą dzień po dniu. A może będzie to książka pisana z Twojej perspektywy jako mamy? Macierzyństwo to czas, kiedy wszystko się zmienia i przewartościowuje. Czeka Cię mnóstwo wyzwań, a obawy przeplatają się z radościami. Przelanie emocji na papier pomoże Ci się z nimi uporać, a jednocześnie może okazać się materiałem na bardzo osobistą książkę.
  4. Wierszyki, bajki i piosenki. Układasz zabawne wierszyki dla Twojego dziecka? A może wymyślasz kołysanki, przy których Twój maluch bez problemu zasypia? To świetna zabawa, a przy okazji znakomity materiał na książeczkę. A jeśli Twoja pociecha jest już większa, być może wspólnie napiszecie baśń dla innych dzieci?

Podziel się z nami Twoimi pomysłami na książkę o dziecku!

Wywiad z Autorem: Gabriela Chmielewska

Książka kolejnej bohaterki naszego cyklu „Wywiad z Autorem” – Gabrieli Chmielewskiej – ma sporą szansę stać bestsellerem, a kryje się za nią niezwykła historia! „Nienowoczesna encyklopedia nowoczesnej pani domu” nie powstałaby, gdyby nie zachowane zeszyty z zapiskami babci i mamy, które autorka uzupełniła jeszcze własnymi notatkami. Polecamy tę książkę nie tylko perfekcyjnym paniom domu!    

Proszę powiedzieć kilka zdań o książce, którą opublikowała Pani za pomocą Ridero.

To zestaw porad domowych z różnych dziedzin – głównie dla pań – choć może i panowie zechcą czasem do nich zerknąć.

Jak przebiegało pisanie?

Większość tekstów pochodzi z notatnika mojej babci oraz dalszych dopisków mojej mamy. Czułam się w obowiązku „pociągnąć” dalej te rady, więc skrupulatnie zapisywałam to, o czym dowiadywałam się od innych. Przed laty zamieszczałam  te porady w lokalnej gazecie. Okazało się, że wzbudziły spore zainteresowanie, postanowiłam więc udostępnić je szerszemu gronu czytelników. Kiedy w internecie, a konkretnie na Facebooku, zobaczyłam reklamę Ridero, pomyślałam, że właśnie nadarza się ku temu świetna okazja.

 Jak wyglądała współpraca z Ridero?

W Ridero skorzystałam z usługi „Osobisty Asystent” i to była świetna decyzja. Trafiłam znakomicie – Pani Joanna to świetna osoba, życzliwa, profesjonalna i do tego wykazująca się wręcz anielską cierpliwością.

Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Mam wyższe wykształcenie (Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego), dwie aplikacje (prokuratorską i radcowską), wciąż pracuję we własnej kancelarii, choć mój numer PESEL od dawna upoważnia mnie do odpoczynku… Jako „niespokojny duch” mam również dyplom Studium Ekonomiki i Turystyki. Ukończyłam także Studium Stenotypii i Języków Obcych w Warszawie. Interesuję się teatrem i kabaretem satyryczny (te dwie pasje realizowałam przez wiele  lat w Towarzystwie Miłośników Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Zakopanem). Moje credo życiowe – być  człowiekiem.

Jak zachęciłby Pan innych do przeczytania Pana książki?

Książka podpowiada, jak radzić sobie z codziennymi problemami domowymi. Będzie mi bardzo miło, jeżeli komuś przydadzą się moje rady. Po to właśnie były przez tyle lat spisywane.

Dziękujemy za rozmowę!

Książkę „Nienowoczesna encyklopedia nowoczesnej pani domu” można kupić m.in. w księgarniach: Legimi, Publio, Księgarnia Klimczok.

Wywiad z Autorem: Edward Kotowski

Kolejnym bohaterem cyklu „Wywiad z Autorem” jest pan Edward Kotowski, autor książki pt. „Wspomnienia i refleksje oficera wywiadu PRL w Watykanie”. Książka została niedawno zauważona przez media, a jej recenzja ukazała się na łamach tygodnia Przegląd (11-17.04.2016). Z przyjemnością zapytaliśmy o to, jak wyglądała praca nad książki i jak jej autor ocenia współpracę z Ridero. Pod wywiadem znajdziecie także linki do księgarni, w których kupicie wersję elektroniczną książki.

Proszę powiedzieć kilka zdań o książce, którą opublikował Pan za pomocą Ridero.

We współpracy z Ridero opublikowałem już dwie książki. Trzecia jest w trakcie opracowywania przez zespół Ridero, a pewnie będzie i czwarta. Wszystkie książki traktują o mojej działalności w charakterze oficera służb specjalnych, w tym oficera wywiadu na szczególnym odcinku, odcinku watykańskim, oraz stosunków państwo – Kościół. Książki te zaliczyłbym do tzw. literatury faktu odnoszącej się do bardzo ważnych wydarzeń nie tylko z najnowszej historii Polski. Wszystkie trzy publikacje są bogato udokumentowane, tak poprzez zamieszczenie oryginalnych dokumentów z lat 80-tych XX wieku, jak i fotografii z tamtej epoki. W tamtym czasie trwał pontyfikat polskiego papieża Jana Pawła II, a w Europie Środkowo-wschodniej zachodziły przemiany polityczne, które zadecydowały o dzisiejszym kształcie nie tylko Europy, ale w zasadzie i całego świata. Byłem świadkiem i uczestnikiem tego procesu. W swoich książkach starałem się jak najwierniej oddać jego przebieg i charakter.     

Jak przebiegało pisanie?

Przez wiele lat zbierałem dokumentację do tych książek i opracowywałem swoje wspomnienia. Zacząłem już w roku 2007. Zdarzeń, których byłem świadkiem, nie jest łatwo ani odtworzyć, ani udokumentować. Udało mi się tego dokonać dzięki mojej ogromnej cierpliwości i kwalifikacjom naukowym. Zależało mi na tym, aby mój przekaz trafił do wszystkich warstw społecznych i wiekowych, a szczególnie do młodzieży, dla której tamto życie i wydarzenia to czasy mało znane i często fałszywie przedstawiane. W samym pisaniu książek nie miałem specjalnych trudności. Trzeba było wygospodarować tylko dużą ilość czasu i systematycznie, dzień po dniu, wszystko opisać i opatrzyć komentarzami. Nie zakładałem, że kiedykolwiek uda mi się te wspomnienia opublikować. Zwłaszcza, że ich treść może być kontrowersyjna dla pewnych środowisk politycznych, ponieważ niejednokrotnie zazębia się z niektórymi obecnymi działaniami polityków w wielu sferach życia. Nie zniechęcałem się tym jednak i wierzyłem, że prędzej czy później pojawi się okazja udostępnienia moich wspomnień szerszej opinii publicznej. I tak też się stało, dzięki współpracy z Ridero. Publikacja nie tylko spotkała się z uznaniem sporego grona osób, ale również przyczyniła się do wyjaśnienia wielu kwestii – w tym pomówienia, jakiego padłem ofiarą w 2009 roku – i złagodzenia jego skutków.

Jak wyglądała współpraca z Ridero?

O Ridero dowiedziałem się z reklam umieszczonych na Facebooku. Ridero z założenia wyklucza ograniczanie społeczeństwu dostępu do publikacji. To jest nowość, która od dawna była w Polsce bardzo potrzebna. Postanowiłem skorzystać z szansy, jaką daje Ridero. Wcześniej propozycja wydania mojej pierwszej książki została złożona kilku tradycyjnym polskim wydawnictwom. Jednak ponieważ ta publikacja zawierała treści, które nie mogły się podobać obecnym polskim elitom, wydawnictwa te, po początkowych deklaracjach, obiecujących wielkie kampanie promocyjne, zaczynały się z rakiem z nich wycofywać. Miałem wrażenie, że działała cenzura prewencyjna, która niejednokrotnie była groźniejsza w skutkach niż państwowa cenzura w czasach PRL.

Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Jestem emerytowanym oficerem służb specjalnych PRL, byłym dyplomatą, urzędnikiem państwowym średniego szczebla oraz byłym ekspertem w zakresie praktyki i polityki wyznaniowej dla najwyższych władz PRL. Mam wyższe wykształcenie z dziedziny historii sztuki, uwieńczone doktoratem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w 1974 roku. Moim credo życiowym jest działanie pro publico bono. Zawsze staram się, żeby prawda była najważniejszym kryterium oceny postępowania każdego człowieka.   

Jak zachęciłby Pan innych do przeczytania Pana książki?

Myślę, że najlepszą zachętą do przeczytania książki Byłem agentem w Watykanie będzie wstęp do niej pióra dra Arkadiusza Mellera, który jest współautorem tego wywiadu rzeki.

Po raz pierwszy o panu płk. dr. Edwardzie Kotowskim dowiedziałem się z lektury książki Dariusza Rosiaka pt. „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”. Pamiętam, że osoba pana Edwarda niezwykle mnie zaintrygowała. Wówczas to pojawiła się myśl, iż to postać na miarę polskiego Jamesa Bonda epoki PRL. Jednak postać mająca przewagę na filmowym bohaterem, bo istniejąca realnie. Poszerzając swoją wiedzę na temat pana Edwarda doszedłem do wniosku, że swoim życiorysem byłby w stanie obdzielić co najmniej kilkanaście osób. Wobec tego wszystkiego, kierowany instynktem ciekawości, nawiązałem z nim kontakt i dość szybko wspólnie doszliśmy do wniosku by przedstawić szerszemu gronu jego osobę, jednocześnie ukazując cały kontekst epoki, w której przyszło mu żyć.

Wspólnie uznaliśmy, że najlepszą formą będzie przeprowadzenie wywiadu-rzeki. W tym celu odbyliśmy kilkanaście rozmów, a ich efekt otrzymujcie Państwo w postaci niniejszej książki. Mamy nadzieję, że poprzez tą formę przybliżone zostały wybory życiowe pana Edwarda Kotowskiego oraz jego działalność, zwłaszcza na odcinku relacji Państwo-Kościół Rzymskokatolicki. W swoich pytaniach starałem się nie oceniać pana Edwarda, a dać mu możliwość swobodnej wypowiedzi. Mam nadzieję, że książka ta przyczyni się do lepszego zrozumienia epoki PRL, w której zarówno bohaterowi książki jak i milionom Polakom przyszło żyć (…).

Co jeszcze chciałaby Pan powiedzieć o swojej książce?

Chciałbym podkreślić, że moje książki powstały dzięki harmonijnej współpracy z zespołem Ridero IT Publishing. Jego wysokie kompetencje zawodowe i umiejętności czynią tę współpracę niezwykle przyjemną i owocną. Uznanie czytelników budzi jej końcowy efekt, czyli profesjonalizm formy książek oraz projektów graficznych okładek. Na pewno wydam w Ridero jeszcze niejedną książkę. Tym bardziej że obecnie, wspólnie z moim przyjacielem historykiem Adalberto Toscanim (absolwentem włoskiego uniwersytetu oraz jednej z uczelni papieskich), pracujemy nad książką, która ma przedstawić relacje między sacrum a profanum w oczach służb specjalnych, zarówno w starożytności jak i czasach nowożytnych. Będzie to w większej mierze beletrystyka niż publikacja naukowa. Taki rodzaj przewodnika po zabytkach Italii z uwzględnieniem tła historycznego, filozoficznego i kulturowego różnych epok, widzianego oczami historyka sztuki i jednocześnie oficera służb specjalnych. Działania służb specjalnych na przestrzeni dziejów w sferze relacji władza świecka – władza duchowna były bowiem od zawsze nieodłączną częścią tego swoistego dialogu w różnych jego aspektach. Wspólnie ze współautorem będziemy na pewno dalej współpracować z Ridero. Gorąco zachęcam do przeczytania moich książek.

Dziękujemy za rozmowę!

300000307

Kliknij w okładkę, aby przejść na stronę książki

Książkę „Wspomnienia i refleksje oficera wywiadu PRL w Watykanie” kupicie w wersji elektronicznej w księgarniach: IbukLideriaLegimiRavelo. Polecamy!

Zaciekawił Cię opisywana przez nas książka?  A może miałeś już okazję ją przeczytać i chcesz podzielić się swoją opinią? 

Zostaw komentarz poniżej!

Wywiad z autorem: Mirosław Pisarkiewicz

Rozpoczynamy nowy cykl na blogu Ridero: „Wywiad z Autorem”. W jego ramach zaprezentujemy Wam wybranych autorów publikujących w Ridero. Będziemy pytać oczywiście o książki, proces pisania, ale zapytamy także o wrażenia ze współpracy z naszym serwisem.

Na dobry początek puszczamy wodze wyobraźni i lądujemy w krainie fantasy. Wszystko dzięki Legendom Rodowa autorstwa Mirosława Pisarkiewicza.

Ridero: Proszę powiedzieć kilka zdań o książce, którą opublikował Pan za pomocą Ridero

Mirosław Pisarkiewicz: Legendy Rodowa to opowiadania w zasadzie z gatunku fantasy. Początkowo miały być rodzajem bajek dla dzieci, ale właściwie są tekstami bardziej dla dorosłych. Rzecz dzieje się w autentycznej przestrzeni wsi Rodowo i miasta Prabuty w czasach… wymyślonych i w okresie, gdy ten teren był częścią państwa krzyżackiego, a później pruskiego. W tekstach znajdują się inspiracje kronikami krzyżackimi i dziejami z wieków od XVI do XIX. Generalnie jednak moje opowiadania to zabawa wyobraźnią.

136559-legendy-rodowa-miroslaw-pisarkiewicz-1

R.: Jak przebiegało pisanie?

MP: Legendy Rodowa powstawały na przestrzeni kilku lat od 2006 roku – zawsze podczas międzynarodowego pleneru „Pole Sztuk”, organizowanego przez gdańską Akademię Sztuk Pięknych. Na jednym z takich plenerów podczas rysowania spłynął na mnie z niebiańskiej przestrzeni przymus pisania. Zasiadłem do pożyczonego komputera i napisałem pierwszy tekst. Co roku na kolejnych plenerach powstawały następne. Wszystkie zrodziły się w Rodowie. Już od pewnego czasu myślałem o zebraniu legend w autorskie wydawnictwo zwarte (legendy drukowane były w różnych czasopismach i almanachach). Dzięki Ridero stało się to możliwe. Jakie moje nadzieje spełniły się w wyniku opublikowania książki? Po prostu zrealizowałem swoje marzenia o zebraniu tekstów w jedną książkę i podzieleniu się tą publikacją z przyjaciółmi i czytelnikami.

R.: Jak wyglądała współpraca z Ridero?

MP: O Ridero dowiedziałem się przypadkiem z reklamy w internecie. Gdy zobaczyłem tę reklamę, postanowiłem spróbować opublikować w tym systemie swoje legendy. Strona okazała się prosta i przyjazna w obsłudze. Jej intuicyjność jest wprost zaskakująca. Ujęło mnie to, że po zrobieniu książki zadzwoniła do mnie pani Polina z Ridero z propozycją, żeby zrobić autorską okładkę, twierdząc, że okładka z gotowych szablonów redakcyjnych nie jest właściwą oprawą do tego typu książki. Stąd, na okładce Legend Rodowa, obraz autorstwa mojej żony. Myślę, że okładka jest bardzo malarska i atrakcyjna.

Poleciłbym Ridero z całego serca każdemu, kto chce spełniać swoje marzenia o opublikowaniu książki. Parę lat temu złożyłem ofertę z moimi opowiadaniami do jednego z wydawnictw – nawet nie raczono mi odpisać. W Ridero dostaję odpowiedź niemal natychmiast, nawet na najdziwniejsze moje pytania związane z publikacją. Nie ma tego współczesnego braku kultury, kwitnącego wśród ludzi zajmującymi się niby kulturą i jej upowszechnianiem, przejawiającego się w nieodpowiadaniu na listy i maile.

R.: Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

MP: Z wykształcenia jestem historykiem. Z doświadczenia zawodowego – nauczycielem i konsultantem Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli. Przez wiele lat byłem też dziennikarzem różnych czasopism, redaktorem naczelnym kilku z nich, a także redaktorem w kilku wydawnictwach książkowych. Uprawiałem krytykę literacką. Przez wiele lat moim hobby było rysowanie i fotografowanie.

R.: Jak zachęciłby Pan innych do przeczytania Pana książki?

MP: Legendy Rodowa to lektura dla ludzi, którzy nie są przywiązani do ścisłego przestrzegania zasad i konwencji. Lubią fantasy i historię. Nie biorą życia i twórczości śmiertelnie poważnie i potrafią się normalnie uśmiechać.

E-book Legendy Rodowa można kupić w następujących sklepach internetowych:

Legimi 

Ibuk

Lideria

Ravelo

R.: Co jeszcze chciałaby chciałby Pan powiedzieć o swojej książce?

MP: Osobom, które zajrzą do mojej książki życzę fajnej zabawy!

R.: Dziękujemy za rozmowę!

Po co mojej książce korekta? (wpis gościnny)

Zapewne nieraz zadawaliście sobie tytułowe pytanie. Jako czytelnicy i czytelniczki pragniecie otrzymać starannie przygotowaną, atrakcyjną książkę, a jako autorzy i autorki zamierzacie taką właśnie książkę zaprezentować swoim odbiorcom. Dzielicie się własnymi przemyśleniami, pomysłami, a niekiedy wspomnieniami, chcąc sprawić, by inni z przyjemnością ruszyli w przygotowaną przez Was podróż do krain wyobraźni. Powinna ona przebiegać gładko, płynnie, bez przeszkód i komplikacji – bez zastanawiania się nad sensem zdań i wyrazów, które wywołują czytelniczy dyskomfort zamiast być wygodnym środkiem literackiej podróży. Nikt z nas nie lubi usterek w zakupionym mieszkaniu i podobnie jest z zakupionymi książkami, w których mają zamieszkać nasze myśli i uczucia.

„Jakie usterki? Jaki dyskomfort? Przecież bardzo się staram, Word podkreśla błędy, zawsze też można włączyć autokorektę i po kłopocie” – pomyślą niektórzy z Was. Niestety, sprawa nie jest taka prosta.

Czym w ogóle jest korekta?

Korekta to usuwanie usterek z tekstu – przede wszystkim błędów ortograficznych, gramatycznych (m.in. składniowych) i interpunkcyjnych (np. związanych z przecinkami, które wielu osobom sprawiają problem). Literówki nie brzmią tak poważnie i groźnie jak „błędy ortograficzne”, niemniej jednak również należą do tej grupy. Stanowią one plagę wielu tekstów i mogą spowodować śmieszne – a w skutkach bardzo smutne – zmiany znaczeniowe. Dodajmy, że są to zmiany, których autokorekta nie poprawi.

Na przykład:

  1. Zakichany bez pamięci. Zakichać się na śmierć.
  2. Świeżo minowany oficer nie krył wzruszenia.
  3. Tropcie litrówki, by poprawić jakość książki.

Śmieszne, ale i smutne, prawda?

Strasznie jest kichać i w dodatku nie pamiętać, a jeszcze gorzej – umierać wskutek kichania. Znacznie lepiej jest być zakochanym bez pamięci albo zakochać się na śmierć.

To okropne, że minują oficerów – zamiast mianować.

Tropienie litrówek (czyżby butelek wódki?) raczej nie poprawi jakości książki, ale tropienie literówek już tak.

Kolejną kwestię stanowi fakt istnienia wyrazów, które brzmią tak samo, choć pisze się je inaczej i znaczą coś innego. Użyte błędnie nie zwrócą uwagi programu Word.

Na przykład:

  1. stróżka i strużka,
  2. kątem i kontem,
  3. ważyć i warzyć.

Stróżka (w przeciwieństwie do strużki) nie płynie sobie spokojnie, lecz pilnuje czyjegoś domostwa.

Przyglądamy się czemuś pod kątem, a nie kontem, ale możemy założyć konto w banku.

Ważymy warzywa, z których następnie warzymy zupę.

Istnieją też kwestie gramatyczne, które Word ignoruje.

Na przykład:

  1. niedobry i nie dobry,
  2. na raz i naraz.

Ten człowiek ma niedobry charakter. Ten człowiek ma zły charakter, a nie dobry.

Krzyczą wszyscy naraz. Wszyscy krzyczą na raz, a nie na dwa.

Nie należy też lekceważyć nieprawidłowo wstawionych przecinków lub ich braku.

Wieść niesie, iż pewien skazaniec zwrócił się do cara z prośbą o ułaskawienie. Monarcha odpowiedział depeszą o następującej treści: „Powiesić nie można wypuścić”. Depesze nie uwzględniały znaków przestankowych… W tym momencie los więźnia zależał od dobrej woli urzędnika. Miał do wyboru: „Powiesić, nie można wypuścić” albo „Powiesić nie można, wypuścić”. Podobno uśmiercił delikwenta, tak na wszelki wypadek…

Wnioski płynące z powyższych przykładów są jednoznaczne – lepiej nie rezygnować z korekty tekstu. Korekta sprawia, że książka jest lepsza, literacka podróż przyjemniejsza, a czytelnicy i czytelniczki śmieją się tylko wtedy, gdy chcą tego pisarze i pisarki.

Z życzeniami literackich sukcesów

Joanna Kułakowska 

Od Ridero: Autorka artykułu jest jednym z korektorów, którzy poprawiają błędy i literówki w  książkach tworzonych w Ridero.  Aby sprawdzić szczegóły usługi i obliczyć koszt korekty – wejdź na stronę Profesjonalny korektor Ridero.