3 pytania do… Marcina Florczyka

Kontynuujemy serię wywiadów, które przeprowadzamy z autorami w ramach 21. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Co łączy emigrację z literaturą? Zobaczcie sami.

Naszym dzisiejszym rozmówcą jest Marcin Florczyk. Bardzo wcześnie, bo w wieku 4 lat, nauczył się płynnie czytać i odkrył w sobie zamiłowanie do literatury. Udział w olimpiadach z języka polskiego i innych konkursach literackich pozwalał mu na rozwijanie talentu. Studiował filologię germańską na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Aktualnie kontynuuje edukację na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne w Łodzi. Ponad 10 lat temu wyjechał wraz z rodziną do Islandii. Pobyt na emigracji i przemyślenia związane z tym rozdziałem w jego życiu  skłoniły go do napisania debiutanckiej powieści „Zdechlandia”.  

Ridero: Jaki jest według Ciebie najważniejszy element pisania książki?

Marcin Florczyk: Moim zdaniem najważniejszy jest dobry pomysł, od tego trzeba zacząć. Trzeba już przed przystąpieniem do pisania wiedzieć, co zamierzam umieścić w mojej książce, o czym ma ona być. I chodzi tutaj o fabułę, jak i o przekaz, który ma ta książka zawierać. Uważam też, że dobrze jest pisać o tym, co sami przeżyliśmy, doświadczyliśmy lub zobaczyliśmy na własne oczy, chociażby po to, by pozostać autentycznym. Jeśli ten warunek będzie spełniony, to pozostaje tylko rzemieślnicza praca, czyli mozolne przelanie naszych myśli na papier, do czego potrzebny jest warsztat, umiejętności i odrobina talentu.

Ridero: Jaka jest najlepsza rada wydawnicza lub pisarska, jaką otrzymałeś?

Marcin Florczyk: Od wydawnictwa Ridero otrzymałem głównie porady dotyczące promocji mojej książki. Dowiedziałem się między innymi, że w dzisiejszych czasach bardzo ważne jest, by książka przyciągała uwagę swoim wyglądem, by zachęcała do przyjrzenia się jej bliżej, bo chociaż mówi się, że książki nie oceniamy po okładce, to przy natłoku pisarzy i reklam, szczególnie nieznany, debiutujący autor stoczyć musi bój o przyciągnięcie uwagi.

Ridero: Jakie są najgorsze przywary naszych rodaków za granicą?

Marcin Florczyk: W zasadzie to temat rzeka, jako że wiele lat spędziłem na emigracji wśród różnych środowisk naszych rodaków. Choć zdaję sobie sprawę, że sam też nie jestem bez wad, to mogę stwierdzić, że są przywary, które najbardziej rzuciły mi się w oczy. Przede wszystkim, co mnie zaskoczyło najbardziej, to fakt, że tymczasowość pobytu w danym miejscu jest dla wielu z nich pretekstem do przyjmowania skrajnie irracjonalnych postaw, zachowań, na które nigdy nie pozwoliliby sobie żyjąc w kraju, w środowiskach, z których się wywodzą. Czasem wydaje mi się, że osoby takie przywdziewają jakieś maski lub może wychodzi z nich ich prawdziwa natura? Czytając kiedyś książki na temat wojen, chociażby rzezi wołyńskiej, spotkałem się z teorią, że to okrucieństwo wojny wyzwala w człowieku przeróżne bestialskie zachowania, na które w czasach pokoju mało kto by się zdobył. Ja po wielu latach życia na emigracji, doszedłem do wniosku, że podobne zjawisko ma miejsce wśród wielu naszych rodaków, dla których pewnego rodzaju anonimowość i tymczasowość ich pobytu w danym miejscu stwarza sprzyjające warunki do zatracenia lub zmiany wyznawanych dotąd wartości, jest w stanie rozbudzić w nich chciwość, zazdrość, a w konsekwencji często nienawiść. Poza tym nie potrafią cieszyć się lub nawet docenić sukcesów innych rodaków, niezmiennie próbując ciągnąć innych w dół, zamiast próbować zmienić swoje życie na lepsze. Inną naszą „narodową wadą” jest brak uśmiechu. Polacy za mało się uśmiechają.

A uśmiech działa cuda. Na koniec muszę nadmienić, że Polacy mają też wiele zalet, które są dostrzegane przez inne narodowości. Ale nie tego dotyczyło przecież to pytanie.

 

„Zdechlandia” to trzy historie o ludziach, którzy z różnych powodów podjęli decyzje o wyemigrowaniu i poszukiwaniu lepszego życia, o pogoni za jego wyidealizowanym wizerunkiem emigracji. Zmuszeni do konfrontacji z brutalną rzeczywistością, tęsknotą, postawieni przed bilansem zysków i strat,będą musieli dokonać wyborów, które na zawsze odmienią ich życie oraz ich bliskich. Książka nasycona realizmem i autentycznością opisywanych zdarzeń przedstawia ewolucję ich moralności i charakterów. Próbuje odpowiedzieć na pytanie: czy warto? I za jaką cenę? Poza tym książka ukazuje inny punkt widzenia i nie wpisuje się w kreowany w mediach wizerunek idyllicznego życia na obczyźnie.

Książkę „Zdechlandia” możesz kupić tutaj.

 

Leave a Comment