„Lato Rudiego” Sergiusza Jana Urbanowicza [RECENZJA]

Przez ostatnich kilka lat karmiłam się głównie reportażami, ponieważ nikt i nic nie pisze takich historii jak samo życie. Tym razem jednak postanowiłam sięgnąć po coś zupełnie innego, mianowicie po „Lato Rudiego” autorstwa Sergiusza Jana Urbanowicza. Szybko okazało się jednak, że książka ta nie tak bardzo odbiega od reguł, jakimi kieruje się literatura non-fiction. Przedstawione w niej postacie swój pierwowzór miały bowiem w realnym życiu, miejsce i czas akcji również są prawdziwe – jest to przedwojenny Bytom. Wszystko to tylko spotęgowało moją ciekawość, więc ochoczo zabrałam się za czytanie „Lata Rudiego”.

To, co od razu rzuciło mi się w oczy, to język, jakim posługuje się autor. Poetyckie i mocno działające na wyobraźnię opisy otaczającego bohaterów świata to jedno, prawdziwą perełkę stanowi jednak użyta w książce śląska gwara. Jest to nie lada wyzwanie dla kogoś takiego jak ja, czyli gorola, który nigdy ze Śląskiem do czynienia nie miał. Na szczęście pan Urbanowicz pomyślał i o tym, dlatego profilaktycznie na końcu książki umieścił słownik, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna.

Oprócz Śląska w „Lecie Rudiego” przewija się też wątek odległej Japonii. Autor wdzięcznie wplata w fabułę sekrety sztuk walki oraz obyczajowość i rytuały Dalekiego Wschodu, co z kolei stanowi ciekawe urozmaicenie dobrze znanego nam z lekcji historii historycznego tła powieści – czasów przed wybuchem II wojny światowej. Ukazany jest Śląsk podzielony na część polską i niemiecką, w którym splatają się losy górniczych rodzin, praskiego rzeźnika, japońskiego inżyniera, niemieckiego porucznika i jego dzieci, skwapliwie pobierających nauki w Hitlerjugend. Taka mieszanka na pierwszy rzut oka może budzić u czytelnika wątpliwość zarówno co do prawdziwości owych zdarzeń, jak i sensu całej historii. Wystarczy jednak poczytać odrobinę na temat samego autora, by przekonać się, że w „Lecie Rudiego” zawarł on wszystko to, czym interesuje się na co dzień.

Książka wciąga, z każdą kolejną stroną nie mogłam się doczekać, co będzie dalej, jak sympatyczny, troskliwy, a zarazem mocno doświadczony przez życie Rudi, główny bohater, wybrnie z kolejnych tarapatów. W tej książce znajdziecie wszystko: jest przygoda i beztroska oraz młodzieńcza, niczym jeszcze niezmącona radość; jest przyjaźń – taka na śmierć i życie, są i pierwsze miłostki; ale jest też zwykła ludzka zazdrość i nienawiść, intryga i męska rywalizacja. Są momenty, które wzruszają – jak chociażby rozmowa Rudiego z matką o jego ostatnim wspomnieniu nieżyjącego już ojca – ale i takie, które mrożą krew w żyłach i trzymają w napięciu: zasadzka, pościg i strzelanina. Takie, które irytują, bo mają w sobie wiele prawdy, np. prawa, jakimi rządziło się Hitlerjugend, oraz to, jaki miały one wpływ na ówczesną młodzież i jej podatne na propagandę umysły. Jest też dużo o wzajemnym szacunku do drugiego człowieka, o niesieniu bezinteresownej pomocy wszystkim tym, którzy jej potrzebują, bez względu na wiek, płeć czy poglądy polityczne. I to właśnie sprawia, że „Lato Rudiego” staje się książką ponadczasową, którą polecam do przeczytania każdemu młodemu człowiekowi.

Autor recenzji: Karolina Chłoń

Tytuł: „Lato Rudiego”

Autor:  Sergiusz Jan Urbanowicz

Data premiery: sierpień 2017

Wydawnictwo: Ridero

Książkę możesz kupić tutaj

Leave a Comment