E-book
17.33
drukowana A5
40.43
XII SUGESTII

Bezpłatny fragment - XII SUGESTII

przewodnik do szczęśliwego życia


Objętość:
200 str.
ISBN:
978-83-8104-632-9
E-book
za 17.33
drukowana A5
za 40.43

Przedmowa

Jesteś unikalną istotą w skali całego Wszechświata…

Nigdy nie było, nie ma i nie będzie takiej osoby jak Ty…

Tak ważną osobą jesteś…


Książka XII SUGESTII ma w sobie gigantyczną Moc. Dlatego czuję, że po jej przeczytaniu Twoje życie nie będzie już takie samo, ale będzie bardziej szczęśliwe.

Od autora

Odkrywanie siebie jest jak poszukiwanie skarbów. Im głębiej szukasz, tym piękniejsze klejnoty możesz znaleźć.

Bogusław Szedny

Na początku chciałbym Ci podziękować za zaufanie, otwartość i sięgnięcie po XII SUGESTII. Cieszę się, że pozwalasz sobie wziąć udział w podróży w głąb siebie. Podróży, która przybliży Cię do lepszego połączenia się ze swoim wnętrzem.

Skoro trzymasz w dłoniach XII SUGESTII, to świadomie lub podświadomie czujesz, że jest tu COŚ, co pomoże Ci odnaleźć więcej szczęścia w swoim życiu. W tej chwili możesz nawet nie wiedzieć, jak to będzie wyglądało. Jedyne, co potrzeba — to zaufanie swojej Intuicji, jeśli ta podpowiada: „Czytaj dalej…”.

Całość jest napisana w charakterze sugestii. Obiecuję, że nie będę Ci mówił, co masz robić i jak żyć. Jestem przekonany, że każdy sam wie to najlepiej. Ja jedynie sugeruję rzeczy, które znakomicie sprawdzają się w moim życiu. Jednocześnie do niczego nie przekonuję ani niczego od Ciebie nie oczekuję. Zdaję sobie sprawę, że to jest Twój czas i Twoja przestrzeń — i to chcę uszanować.

XII SUGESTII jest w 100 procentach oparte o moje życiowe doświadczenia. Przez lata testowałem na sobie różne przekonania, aby wybrać to, co rzeczywiście działa, i tym chciałbym się z Tobą podzielić. Porównałbym siebie do wielkiego sita, przez które ponad 40 lat przesiewano różnego rodzaju systemy wartości, religie, wierzenia i światopoglądy w poszukiwaniu Prawdy. Przesiałem „piasek”, czyli iluzje, w których kiedyś żyłem, i chciałbym podzielić się z Tobą „złotem” — czyli mądrością życiową, opartą o moje doświadczenia.

Jedynym źródłem wiedzy jest doświadczenie.

Albert Einstein

XII SUGESTII to również efekt pracy z ludźmi. Od 2013 roku przeprowadziłem dziesiątki indywidualnych sesji. Zarówno w Polsce, jak i za granicą prowadziłem seminaria i warsztaty rozwojowe. Bezpośrednie spotkania i rozmowy z ludźmi dały mi możliwość lepszego zrozumienia, co powoduje w nas brak życiowej radości oraz jak można ją w sobie odkryć. Kluczem jest to, aby nie wierzyć mi „na słowo”, ale by wszystko sprawdzać na sobie. Dzięki temu będziesz odkrywać swoją unikalną formułę na szczęśliwe życie. Poprzez moje doświadczenia chciałbym Cię jedynie zainspirować do odkrywania Twojej Unikalnej Prawdy. Dzięki mądrościom, do których sami dochodzimy, jesteśmy w stanie wyjść poza zewnętrzne wpływy i wyuczone schematy. Wiara w siebie, wewnętrzne zaufanie i słuchanie Intuicji pozwalają nam żyć coraz bardziej szczęśliwie, w zgodzie ze sobą i całym Wszechświatem. To jest prawdziwa wolność, która jest urodzeniowym prawem każdego z nas.

W książce przeczytasz o systemach wartości, jakie mi przekazywano od dziecka, a które przestały dla mnie działać. Podzielę się również moim aktualnym postrzeganiem życia oraz praktycznymi narzędziami, z których korzystam. Pozwalają mi one odczuwać coraz więcej radości i lekkości w zwykłej codzienności. Dzięki temu mój świat nie jest już szaro-bury, ale stał się kolorowy.

Zdaję sobie sprawę, że nie jestem pierwszą osobą, która doszła do podobnych życiowych wniosków. Wielu mistrzów, nauczycieli i autorów książek mówiło i pisało o tym przede mną. Natomiast moją intencją jest pokazanie tego wszystkiego z trochę innej — bardziej polskiej perspektywy. To tutaj się urodziłem, tu dorastałem i bardzo dobrze znam naszą polską rzeczywistość oraz przekonania.

Pewne tematy, o których przeczytasz, mogą być dla Ciebie nowe, dlatego polecam otwartość. Natomiast jestem pewien, że sporo rzeczy już znasz i będą dla Ciebie potwierdzeniem słuszności Twojej Drogi. Poprzez przypominanie i praktykowanie pozytywnego życia stajemy się jego mistrzami. Dzięki temu jesteśmy coraz bardziej szczęśliwi.

Wiem, że wszystkiego nie wiem. Cały czas się uczę. Niemniej jednak dużo czasu poświęciłem na samorozwój — co pozwoliło mi spojrzeć na wiele konceptów z szerszej perspektywy. Dzięki temu mogłem zrozumieć rzeczy na nowo i zacząć żyć inaczej niż do tej pory. Byłem w stanie przetransformować moje wcześniejsze nieprzyjemne doświadczenia i zacząć żyć bardziej pozytywnie. I tym chcę się z Tobą podzielić.


Bez względu na to, w jakich okolicznościach znajdujesz się w tej chwili, życie, którego doświadczasz, może być lepsze. Zasługujesz na to!

XII SUGESTII — zarówno poprzez swoje słowa, jak i Pozytywne Energie w nich zawarte — pozwolą Ci na dostrzeganie cudów, jakie Cię otaczają. I co najważniejsze, odkrywanie siebie jako cudu.

Ty jesteś cudem do odkrycia, a nie problemem do naprawienia.

Ewelina Stępnicka

W sumie nie wiem, jakie cuda będą się działy w Twoim życiu podczas czytania oraz po zakończeniu lektury. Wiem jednak, że dziać się będą! Wystarczy odpuścić jakiekolwiek oczekiwania i z otwartością zatopić się w ten przekaz.

Być może w swoim sercu czujesz, że masz ogromny potencjał. I że tak naprawdę jesteś czymś więcej niż to, jak postrzegają Cię inni czy jak postrzegasz siebie. Jeśli uważasz, że zasługujesz na znacznie więcej niż to, czego udało Ci się do tej pory doświadczyć — to masz rację!

(Daj sobie chwilę, aby się nad tym zastanowić…)


Tak, zgadzam się z Tobą! Masz w sobie ogromny potencjał, który chce się uwolnić. To jest ta Wielka Moc, którą czujesz w sobie, ale której być może czasami się obawiasz lub w nią nie wierzysz. I nawet jeśli nie widzisz tego teraz, to istnieje wielka szansa, że tę moc dostrzeżesz po przeczytaniu XII SUGESTII — czego z całego serca Ci życzę.


XII SUGESTII zacząłem pisać w 2013 roku, gdy mieszkałem na Hawajach. Skończyłem w Polsce — w 2017 roku. Praca nad całością zajęła ponad cztery lata, ponieważ pisałem jedynie wtedy, kiedy czułem wewnętrzną inspirację. W pewnym sensie nam wrażenie, jakbym to nie ja był autorem, ponieważ ten tekst dyktowała mi Intuicja.


Szczęście, Miłość, Radość są w każdym z nas. Jesteśmy tu po to, aby te energie lepiej poznać i coraz głębiej ich doświadczać.

Zachęcam Cię, aby czytając, jak najczęściej poczuć w sobie wdzięczność, że możesz ten czas spędzić ze sobą.

Życzę cudownej czytelniczej przygody, podczas której, jak wierzę, odkryjesz to, czego szukasz…

Cieszę się na myśl o naszej wspólnej podróży. :)


With Love

— Bogusław

Podziękowania

Z całego serca chciałbym podziękować wszystkim, których spotkałem podczas mojej dotychczasowej życiowej podróży. Pojawiając się w moim życiu, przyczyniliście się do tego, kim jestem dzisiaj. Kocham Was, Siostry i Bracia.

Szczególne podziękowania kieruję w stronę moich kochanych Rodziców: Krystyny i Andrzeja. Dziękuję, że byliście ze mną od mojej pierwszej sekundy. Za Waszą cierpliwość, troskę oraz za wszystkie rzeczy, których się od Was nauczyłem. Dziękuję również mojemu wspaniałemu Bratu Krzyśkowi za wszystkie chwile spędzone razem oraz całej bliższej i dalszej rodzinie. Kocham Was bardzo.

Dziękuję za mentalną i finansową pomoc, którą nieraz zaoferował mi Bogusław Drozd. Pamiętam, jak w 2009 roku, będąc „na dnie”, otrzymałem od Ciebie książkę pt. „Sekret”, która okazała się początkiem mojego rozwoju wewnętrznego.

Szczere wyrazy wdzięczności przesyłam także Hawajczykowi Josephowi Kumaiemu. Poznaliśmy się w okresie, kiedy doświadczałem bezdomności. Dziękuję Ci, Joe, za dzielenie się swoją mądrością oraz za to, że zapewniłeś mi dach nad głową, gdy byłem w trudnej sytuacji. Jesteś moją bratnią duszą. Mahalo Joe. Aloha.

Wielkie podziękowania dla mojego amerykańskiego przyjaciela Stuarta Schreibera. Jestem wdzięczny, że gdy byłem bez grosza, pozwoliłeś mi mieszkać w Twoim domu w Kalifornii. Jesteś jak mój starszy brat, którego nigdy nie miałem. Thank you Stu.

Chciałbym też przybić piątkę z moimi wspaniałymi przyjaciółmi, z którymi dorastałem i którym wiele zawdzięczam. Alfabetycznie: Marcin Jurkowski, Andrzej Kopyt, Rysiek Łątka, Michał Łyszkowski, Bartek Niewiadomski, Marcin Olesiński, Tomek Schindler i Karol Zaluski. Pamiętam o Was i kocham Was miłością braterską.

Jestem również wdzięczny wszystkim, którzy pomogli mi w transformacji duchowej. Szczególnie chciałbym podziękować dwóm osobom, które udzieliły mi największego wsparcia — Sylwii Gizie z Polski oraz Morrisowi McBeanowi z Jamajki. Dziękuję Wam za wszystkie wspólne medytacje i za Uzdrawiającą Energię, którą od Was otrzymałem. Za cierpliwość, wyrozumiałość, zrozumienie oraz bezwarunkową miłość, jaką zostałem przez Was obdarzony. I love you.

Jest wiele cudownych ludzi na tym świecie. Patrząc na swoje życie, jestem ogromnie wdzięczny, że wiele takich osób miałem przyjemność poznać.


Dziękuję za wszystkie — zarówno te cudowne, jak i niekomfortowe doświadczenia mojego życia. Dzięki nim dzisiaj jestem tym, kim jestem. Z radością i pełnym zaufaniem otwieram się na dalszą wędrówkę przez życie…

Jak korzystać z XII SUGESTII

Jeśli mogę Ci coś zasugerować, to przede wszystkim polecam otwartość oraz czytanie z lekkością i uważnością. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że różne myśli mogą pojawiać się w głowie (co jest naturalne), ale są one często rozproszeniem i nie mają wiele wspólnego z tematem. Jak na przykład: „co zjem na kolację” czy „na jaki kolor pomalować sobie jutro paznokcie”… ;)

Tak, tak — czasami nasze myśli mogą być śmieszne. Ale bez względu na to, jakie są, odciągają od czytanego tekstu. Wiele razy sam złapałem się na tym, że po kilku przeczytanych wersach, a czasem nawet stronach, kompletnie nie wiedziałem, co przeczytałem. Jakby oczy podążały za tekstem, ale nie było świadomego zrozumienia. Tak, jakbym wcale nie przeczytał danego fragmentu. Być może brzmi to znajomo, dlatego poproszę Cię o obserwowanie swojej uwagi w trakcie czytania. Dziękuję.

Zależy mi, aby czytało Ci się lekko. Dlatego, proszę, sięgaj po książkę, kiedy czujesz, że czytanie sprawia Ci przyjemność. W każdej chwili możesz zrobić sobie przerwę. Zależy mi, aby przekaz był w 100 procentach zrozumiały.

Żeby wspomóc świadome czytanie, w różnych miejscach umieściłem coś w rodzaju „pobudki”. Ta pobudka to cztery słowa małą czcionką w nawiasie, które od czasu do czasu będą się pojawiać — (czy jesteś tu i teraz). Dzięki temu możesz zaobserwować, czy czytasz w skupieniu, czy o czymś myślisz. Mam nadzieję, że to narzędzie okaże się dla Ciebie pomocne.

Jeśli zobaczysz w tekście napis (czy jesteś tu i teraz) i trwasz w skupieniu, to proszę, kontynuuj. Jeżeli natomiast koncentracja Ci uciekła, to polecam powrócić do wcześniejszego akapitu czy strony. Zależy mi, aby wszystko, co czytasz, było jasne.

Gorąco zachęcam także do przemyśleń, medytacji i kontemplacji. To również będę zaznaczał w tekście. Jeśli zobaczysz — (REFLEKSJA), to zatrzymaj się na chwilę i daj sobie czas na przemyślenia. Gdy natrafisz na napis — (ĆWICZENIE), to rekomenduję, aby na dany temat zrobić praktyczne ćwiczenie. W różnych miejscach znajdziesz także przykłady i doświadczenia. Przykład — wyjaśniam daną kwestię za pomocą jakiegoś przykładu, Doświadczenie — opisuję swoje doświadczenie życiowe nawiązujące do aktualnej treści. Co jakiś czas pojawiają się w tekście linki do filmików video na YouTube, które są rozwinięciem tematu. Jeśli jest taka możliwość, to zalecam włączyć rekomendowane video. Jeśli nie — kontynuuj czytanie i obejrzyj to sobie później.


XII SUGESTII nie jest do czytania na czas. Zalecam, aby nie starać się jak najszybciej skończyć, a raczej rozkoszować się procesem poznawania kolejnych sugestii. Czytaj, jakby czas nie istniał… I tak jak ja nie miałem terminu, kiedy skończyć pisać — tak samo nie ma określonych dni, tygodni czy miesięcy, w których całość powinna zostać przeczytana. To jest Twój czas. Czytasz dla siebie.

Gorąco zachęcam do czytania w miejscu, gdzie możesz się skoncentrować. A jeśli to możliwe, czytaj na łonie natury: na działce, w parku, w lesie czy na plaży…

Aby skorzystać z przekazów, jakie są tu zawarte, wystarczy wczytać się z otwartym sercem i umysłem. Reszta przyjdzie sama. Pozwól, aby rzeczy, które już Ci nie służą, lekko odpadały. Jednocześnie otwórz się, aby w Twoim życiu pojawiło się wiele nowych cudownych wydarzeń oraz ludzi. I to dla najwyższego dobra Twojego i innych.

Polecam używać zakładkę do książki, aby zawsze wiedzieć, gdzie się skończyło. Zapewni Ci to dodatkowy komfort. Warto również sprawić sobie jakiś notatnik na przemyślenia. Co prawda, po każdym rozdziale jest miejsce na notatki, ale własny zeszyt da Ci możliwość spisywania swoich dłuższych przemyśleń. Kto wie, może powstanie z nich kiedyś Twoja książka…

Założenie notatnika pozwoli Ci w dowolnym momencie wrócić do swoich zapisków i obserwować progres poszerzającej się Twojej świadomości. Fajnie, jakby zarówno zakładka, jak i notatnik były szczególne — aby wywoływały uczucie miłego dopełnienia. Możesz na przykład sam(a) zrobić taką zakładkę, a notatnik ciekawie pokolorować lub oprawić. W tym procesie kieruj się własną kreatywnością. I co najważniejsze — baw się dobrze!

Jeśli w tej chwili czujesz inspirację, aby zająć się tworzeniem zakładki — to śmiało przerwij czytanie i zrób to! Natomiast jeśli jest to dla Ciebie komfortowy moment do dalszego czytania, to usiądź lub połóż się wygodnie i rozkoszuj się dalszą podróżą…


W trakcie czytania może się okazać, że doświadczysz momentów, kiedy poczujesz połączenie z czymś większym niż otaczająca nas trójwymiarowa rzeczywistość. Możesz połączyć się ze swoją Duszą, Wyższym Ja, Boskością. Dzięki temu będziesz w stanie wyjść ze swoją świadomością poza to, kim powiedziano Ci, że jesteś, lub kim powiedziano Ci, że masz być. Przestanie mieć dla Ciebie znaczenie to, jak chcą widzieć Cię inni ludzie. Dzięki temu będziesz doświadczać coraz lepszego poznawania swojej Prawdziwej Natury. Z czasem być może znajdziesz odpowiedź na pytanie: Kim tak naprawdę jestem i po co tu jestem? To jest moment, gdzie wszystko zaczyna się układać w idealną całość. Dlaczego? Bo zaczynamy żyć w zgodzie ze sobą.


(REFLEKSJA)


PODSUMOWANIE, JAK KORZYSTAĆ Z XII SUGESTII:

• Jeśli widzisz napis — (czy jesteś tu i teraz), zwróć uwagę, czy koncentrujesz się na czytaniu, czy może jesteś w swoich myślach. Jeśli potrzebujesz, to śmiało przeczytaj ponownie dany fragment, który umknął Twojej uwadze.

• Jeśli widzisz napis — (REFLEKSJA), polecam zatrzymać się i na spokojnie przemyśleć dany fragment.

• Oznaczenie (ĆWICZENIE) informuje, że zapraszam do wykonania jakiegoś praktycznego ćwiczenia związanego z danym tematem.

• Jeśli widzisz Doświadczenie, to znak, że opisuję jakieś doświadczenie z mojego życia — nawiązujące do aktualnej treści.

• Co jakiś czas znajdziesz w tekście linki do filmików na YouTube. Jeśli możesz — obejrzyj je od razu lub później.

• Przygotuj sobie fajną zakładkę, aby wiedzieć, gdzie skończyło się czytać.

• Przygotuj sobie fajny notatnik, który przyda Ci się do pisania swoich przemyśleń.

• Czytaj jedynie, kiedy masz na to ochotę.

• Czytając, otwórz się na nowe rzeczy.

• Czytaj, jakby czas nie istniał.

• Czytasz dla siebie.


W następnej części przybliżę swoją osobę. Opowiem, jakie miałem życiowe doświadczenia i co skłoniło mnie do napisania XII SUGESTII. Zapraszam.

Moja historia

Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy rozumieją moje postępowanie. Być może to wynika z faktu, że w życiu kieruję się sercem, a nie umysłem.

Bogusław Szedny

Zanim w pełni zagłębisz się w XII SUGESTII, chciałbym podzielić się w skrócie moim ponad 40-letnim doświadczeniem życiowym. Dzięki temu będziesz w stanie bardziej poczuć moją osobę i być może pozwoli Ci to na lepsze otwarcie się na to, co chciałbym zaoferować. Być może moja historia zainspiruje Cię w jakichś dziedzinach Twojego życia. Wszystko jest możliwe.


Moje doświadczenia podzieliłbym na dwa etapy:


Pierwszy etap — Nieświadome Życie:

Ten etap dominował przez większość mojego życia. W tamtym okresie robiłem to, co mówili mi rodzice, znajomi, nauczyciele, księża, politycy, media czy społeczeństwo. Ewentualnie działałem według własnych przemyśleń, które tak naprawdę były oparte o systemy wartości, w których dorastałem. Zdecydowanie nie było to spójne z tym, kim tak naprawdę jestem. Byłem jakby kopią pomieszanych zachowań i działań innych osób. Dziś patrzę na to jak na życie w iluzji. Pełnej obaw, cierpienia oraz oczekiwań mojego ego. Była to droga, która przez lata wydawała mi się taka ważna i taka prawdziwa…


Drugi etap — Świadome Życie:

Ten etap zaczął się w momencie, kiedy wiele rzeczy w moim życiu się zawaliło. Dotychczasowe systemy wartości przestały działać. Z jednej strony czułem w środku wielką pustkę, z drugiej — wewnętrzny głos mi mówił, że jest coś więcej. Coś, o czym do tej pory nikt mi nie powiedział… Zacząłem więc szukać samemu. I tak rozpoczęła się moja transformacja i poznawanie siebie. W 2009 roku zająłem się rozwojem osobistym, a potem, w 2011, przy wsparciu Sylwii Gizy, doszedł do tego rozwój duchowy. Następnie kilkuletnia głęboka praca nad sobą zaowocowała tym, że zacząłem myśleć, mówić i działać w oparciu o moje wnętrze. O to, co czułem, i to, co podpowiadała mi Intuicja. Tak żyję do dziś…


Pozwól, że rozwinę teraz powyższe dwa etapy mojego życia. Być może w trakcie czytania okaże się, że niektóre moje doświadczenia brzmią dla Ciebie znajomo.


MOJE NIEŚWIADOME ŻYCIE


DZIECIŃSTWO

Urodziłem się 30 kwietnia 1974 roku w Warszawie. Tak, mam dzisiaj 42 lata, ale przyznam szczerze, że raczej czuję się na 25, no może 28 lat.

Od małego było we mnie coś z duchowości, ale wtedy nie byłem tego za bardzo świadomy. Będąc dzieckiem, miałem w sobie dar widzenia najbliższej przyszłości. Wyczuwałem, co się wydarzy. Były to niewielkie rzeczy, wiedziałem na przykład, jaki autobus przyjedzie następny czy kogo nauczycielka weźmie do tablicy na najbliższych zajęciach. Pamiętam niejednokrotne zdziwienie mojego taty czy rówieśników w szkole, którzy pytali mnie, skąd ja to wiem. Wtedy wydawało mi się, że wszyscy tak mają. Gdy okazało się, że nie — zacząłem to ukrywać, obawiając się, że coś ze mną jest nie tak…

Odkąd pamiętam, znajomi pytali mnie, co robić, gdy byli w trudnych życiowych sytuacjach. Byłem zaskoczony, jak trafne były moje sugestie. Jakoś w środku czułem, co mam zasugerować w danej sytuacji. Cieszyło mnie, gdy rówieśnicy doceniali i dziękowali mi za porady. Jednak największą radość sprawiało mi, gdy widziałem pozytywne zmiany w ich życiu.

W rodzinnym domu zaznałem wiele miłości i opieki ze strony rodziców, za co jestem wdzięczny. Tym bardziej, że czasy nie były łatwe i trudno było cokolwiek kupić w sklepach. Pamiętam stan wojenny i puste półki. Pamiętam też, jak mama co miesiąc musiała pożyczać pieniądze od sąsiadki, aby zapewnić byt naszej rodzinie. To mocno odbiło się na mojej relacji z pieniędzmi. Przez lata obawiałem się, że „zabraknie”, co wpływało na to, że wielu rzeczy sobie żałowałem. I to nawet, kiedy miałem wysoką pensję (czy jesteś tu i teraz).

Kolejną nieprzyjemną rzeczą była przemoc w domu. To temat, o którym niewiele się wtedy mówiło, bo był to ówczesny sposób wychowania dzieci. Polegał on na krzyczeniu i biciu swoich pociech za „złe zachowanie”. Pamiętam, jak mocno byliśmy z bratem bici przez tatę. I mimo że na co dzień był spokojną osobą, to bałem się go, gdy był zdenerwowany. Krzyki i przemoc fizyczna na pewno mocno odbijają się na psychice dziecka i mają wpływ na dorosłe życie. Tak było i u mnie… Chciałbym tu zaznaczyć, że i mój tata, i moja mama byli wspaniałymi i wyjątkowymi osobami. Czułem od nich wiele troski. Pamiętam, jak tata codziennie śpiewał mi na dobranoc czy opowiadał bajki. Takiego Tatusia bardzo kochałem. W takich momentach czułem od niego bezwarunkową miłość.

Po latach wybaczyłem tacie, bo zrozumiałem, że po prostu nie potrafił inaczej. Być może w dzieciństwie sam tego doświadczył. Natomiast wspominam go jako osobę, od której bardzo dużo się nauczyłem, i za to jestem mu ogromnie wdzięczny. Kocham Cię, Tatusiu. Tata odszedł w 2011 roku.

Moja mama natomiast od dziecka jest dla mnie inspiracją pod kątem artystycznym. Jest też chodzącą dobrocią zarówno dla rodziny, jak i dla innych osób. Chciałaby, aby na świecie panował pokój. I taką pozytywną wizję po niej odziedziczyłem. Jestem Ci, Mamuś, za to ogromnie wdzięczny. Kocham Cię.


SZKOŁA

Pomimo swoich zdolności przewidywania, co się wydarzy, nie miałem łatwego życia w szkole. Uczyłem się dobrze, ale nigdy nie lubiłem, gdy ktoś mi mówi, co mam robić. Cały system edukacji oraz większość rzeczy, jakich kazano mi się uczyć, jakoś mnie nie interesowały i wydawały mi się bez sensu. Tak szczerze, jedynym przedmiotem, który lubiłem, był WF. Byłem w miarę spokojnym dzieckiem, ale zdarzało się, że rówieśnicy mogli się ze mnie naśmiewać. Co na pewno odbiło się na mojej podświadomości. Jednocześnie obserwując, że koledzy mają lepsze zabawki i lepsze ubrania ode mnie, w pewnym sensie czułem się gorszy. Rodzice nie mogli sobie pozwolić, aby kupić mi oryginalne adidasy czy zegarek z wbudowaną grą elektroniczną. Pamiętam, jak musiałem „podlizywać się” kolegom, żeby skorzystać z zabawek, do których nie miałem dostępu. Do nieprzyjemnych rzeczy, których doświadczyłem w młodości, mógłbym dodać fakt, że kilka razy zdarzyło mi się zostać napadniętym przez liczną grupę wyrostków. Na szczęście nigdy nie zostałem pobity, ale nieraz zabrano mi kilka cennych przedmiotów i pieniądze. Te incydenty spowodowały, że czasami obawiałem się chodzić po ulicach.

Powyższe doświadczenia mocno obniżały moje poczucie własnej wartości. Z drugiej strony czułem niechęć do szkoły, której sens niejednokrotnie podważałem. Jakoś nie mogłem pojąć, dlaczego moi rodzice, którzy są po studiach, zarabiają znacznie mniej niż rodzice rówieśników bez wyższej edukacji. Wyglądało to jak w powiedzeniu: „Ucz się, Jasiu, ucz, bo nauka to potęgi klucz. Jak będziesz miał dużo kluczy, to będziesz… dozorcą”. W pewnym sensie widziałem sprzeczność, która powodowała we mnie konflikt: jedno mi mówiono, ale coś innego widziałem. Podobna sytuacja dotyczyła lekcji religii. Będąc dzieckiem, słyszałem, że „Bóg jest wszechmogący i kocha mnie bezwarunkowo”. Jednocześnie podkreślano, że jak nie pójdę do spowiedzi albo do kościoła, to ten sam kochający Bóg mnie ukarze.


Ogólnie mówiąc, wyrastałem w poczuciu bycia rozdartym pomiędzy zewnętrznymi konceptami a tym, co obserwowałem i czego doświadczałem. Jedno z drugim niewiele miało wspólnego. To wszystko powodowało, że nie bardzo wierzyłem w siebie. Nie mówiąc już o tym, aby siebie akceptować, szanować czy kochać. Tym bardziej, że wmawiano nam, iż jest to narcyzm albo egoizm. Brak mojej samoakceptacji i niska samoocena powodowały, że szukałem potwierdzenia swojej wartości u innych. Pojawiła się rywalizacja oraz chęć „pokazania się”. To sprawiało, że pomimo iż wszystko udawało mi się dobrze — to trochę męczyłem się w swoim życiu zawodowym. Walczyłem z przysłowiowymi wiatrakami, żeby coś udowodnić innym, a przede wszystkim sobie… Dziś wiem, że żyłem w przekazywanych mi iluzjach, w które uwierzyło moje ego.

I jeszcze dwa doświadczenia, które przeszedłem jako nastolatek. Oba mocno wpłynęły na moje postrzeganie miłości partnerskiej oraz związków. Jeden z nich dotyczy mojej „nieszczęśliwej” pierwszej miłości. Byłem tak zakochany, że mogłem skoczyć za nią w ogień, gdyby mnie o to poprosiła. Na szczęście nie było takiej potrzeby, ale pamiętam, jak pewnego dnia zapytała mnie: „Co byś zrobił, gdybym Cię zdradziła?”. Nie wiem, co odpowiedziałem, ale pamiętam, że to zdanie było ciosem. Po jakimś czasie od naszego rozstania mój bliski znajomy powiedział mi, że mnie zdradziła z moim najlepszym przyjacielem… To był gigacios, który bardzo mocno wpłynął na moje przyszłe relacje partnerskie i traktowanie dziewczyn. Stałem się chorobliwie zazdrosny i po traumatycznych doświadczeniach dotyczących „zdrady” przestałem związki traktować poważnie. Czułem w sobie ranę. A w poczuciu buntu osoby zdradzonej przyznaję, że samemu zdarzyło mi się zdradzić. Nie jestem z tego dumny i nie jest mi łatwo o tym pisać. Tym bardziej, że pierwszy raz w życiu podzieliłem się tym publicznie. Zależy mi natomiast na tym, aby wszystko w tej książce było oparte na szczerości i prawdzie. Tylko prawdzie (czy jesteś tu i teraz).

Na szczęście, podobnie jak w bajkach dla dzieci, jest pozytywne zakończenie historii z moją pierwszą miłością. Otóż w 2010 roku, gdy brałem udział w cyklu seminariów dotyczących rozwoju osobistego w Chicago, jedna z prac domowych dotyczyła oczyszczania przeszłości. Trzeba było zrobić listę osób, do których czuje się urazę. Następnie zalecenie było takie, aby skontaktować się z nimi i uzdrowić te relacje. Nie miałem długiej listy, ale przyznam, że najtrudniej było mi zadzwonić właśnie do mojej pierwszej dziewczyny. Po kilku tygodniach udało mi się zdobyć jej numer. Potem jakiś czas zajęło mi, aby zebrać w sobie odwagę i do niej zadzwonić. W końcu się przełamałem i pierwszy raz od naszego rozstania usłyszałem jej głos — czyli od 20 lat. Ku mojemu zaskoczeniu to była bardzo miła rozmowa. Wymieniliśmy się informacjami, co działo się z nami przez te wszystkie lata i jak radzimy sobie dzisiaj. W końcu przyszedł czas, aby wyczyścić przeszłość. Zapytałem więc wprost, czy mnie zdradziła. Bez wahania i przekonującym głosem odpowiedziała, że nie…! Uwierzyłem jej. Minęło tyle lat i rozmowa była tak szczera, że nie miałaby powodu kłamać. Zresztą, jej odpowiedź i tak nie miała dla mnie większego znaczenia. Dlaczego? Ponieważ wybaczyłem i uzdrowiłem swoją ranę, zanim do niej zadzwoniłem. Czułem się wolny. Po tym doświadczeniu przyszła do mnie taka refleksja: ile to razy wierzymy w coś, co nam ktoś powiedział, i tym samym rujnujemy sobie życie? Tak jak ja swego czasu zepsułem swoje — wierząc komuś w zdradę mojej dziewczyny.


(REFLEKSJA) Zapraszam Cię teraz, aby dać sobie chwilę przerwy na przemyślenia.


Czy przypadkiem nie czujesz żalu / złości / niesmaku do jakiejś osoby? Może ktoś Ci kiedyś powiedział coś przykrego lub zrobił? A może odwrotnie — Tobie zdarzyło się kogoś zranić. Jeśli jakiekolwiek negatywne myśli się teraz pojawiają (co jest naturalne) — to polecam obserwować je bez osądzania nikogo. Postaraj się w miarę możliwości pozostać w spokoju umysłu. W dalszej części będę mówił o tym, jak to w sobie oczyścić, a na razie weź kilka głębokich oddechów…

Drugim doświadczeniem, które mocno wpłynęło na moją podświadomość, był rozwód rodziców. Miałem wtedy 15 lat i w pewnym sensie czułem, jakby coś w moim życiu się zawaliło. W sumie nie do końca to wszystko rozumiałem albo nie chciałem rozumieć. Efektem była historyjka, którą wykreowało moje ego: „Po co mam się żenić, skoro i tak się rozwiodę”. Zdałem sobie z tego sprawę po wielu latach. Dopiero wtedy zrozumiałem, że przez moją historyjkę żadna z moich byłych dziewczyn nie miała szans być ze mną w dłuższym związku. Co na pewno powodowało ich cierpienie, za co szczerze przepraszam. Doświadczenie bycia zdradzonym oraz rozwód przez lata podświadomie powodowały strach i obawy przed założeniem rodziny.

Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, jak: przemoc w domu, wyśmiewanie przez rówieśników, napady, rodzinne problemy finansowe, zdrada i rozwód, odbijały się na moim dorosłym życiu. Jednak nie byłem tego świadomy. Zdaję sobie sprawę, że mój przypadek nie jest odosobniony. W mniejszym lub większym stopniu każdy z nas może nie widzieć pewnych swoich zachowań czy przekonań, wynikających z przykrych doświadczeń w przeszłości. To powoduje obawy i lęki, które często ukrywają się w naszej podświadomości. Efektem tego jest brak szczęśliwego życia. Zdanie sobie z tego sprawy było jedną z przyczyn, dla których czułem, że trzeba napisać XII SUGESTII. Moją intencją jest to, aby nam wszystkim żyło się lżej — bez bagażu związanego z przeszłością.

Wbrew pozorom mogę powiedzieć, że jestem wdzięczny za wszystkie nieprzyjemne doświadczenia w moim życiu. Tak — naprawdę jestem szczerze wdzięczny! To jest bowiem część mojej drogi, która spowodowała chęć zmian i transformacji w stronę Szczęścia. Dzięki temu byłem w stanie to wszystko, o czym tu napisałem, zauważyć, wybaczyć, odpuścić i uzdrowić w sobie. Tak, aby z nową czystszą świadomością tworzyć swoją bardziej szczęśliwą przyszłość.


STUDIA I KARIERA

Ukończyłem studia wyższe i uzyskałem dyplom magistra inżyniera na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej. Moją specjalizacją była Informacja i Zarządzanie, natomiast praca dyplomowa dotyczyła scenariuszy energetycznych dla Polski — alternatywnych do tych, które przygotował ówczesny rząd. Co ciekawe, praca wykazała, że dwa nowe scenariusze ekologiczne założone w magisterce miały więcej sensu w rozwoju energetyki w Polsce niż te, które zostały oficjalnie przygotowane przez rządowych ekspertów. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wtedy nie rozumiałem, dlaczego tak wyszło, ale dziś już wiem. Moja praca była bowiem pisana od serca, pod kątem dobra wszystkich Polaków…

Do tej pory nie wiem, jak to zrobiłem, bo całe moje studia nie za bardzo mnie interesowały. Chodziłem na zajęcia, ponieważ słuchałem swojego umysłu, który mówił: „Musisz skończyć studia, bo rodzice są magistrami”. To była kolejna iluzja, którą stworzyło moje ego i w którą uwierzyłem.

Przyznam się, że przez większość mojej edukacji nieraz zdarzało mi się ściągać na klasówkach, kolokwiach czy egzaminach. Jeśli jakiś przedmiot mnie nie interesował, to robiłem ściągi i odpisywałem. Nie widziałem sensu wkuwania na pamięć rzeczy, odnośnie których czułem, że nigdy mi się nie przydadzą i są zbędne. Moim zdaniem 80—90 procent rzeczy, które wpajane są dzieciom, to jedynie zaśmiecanie ich niewinnych i genialnych umysłów. W tej kwestii polecam mój filmik dostępny na portalu YouTube, który nagrałem w 2014 roku w Kalifornii.

Tytuł na YouTube: ŚWIADOMA EDUKACJA


Wiele razy mówiłem i pisałem o potrzebie zmiany systemu edukacji, który przez dekady propaguje współzawodnictwo, ocenianie i uczenie się wielu rzeczy, których nigdy w życiu nie wykorzystujemy. Patrząc jako dorośli, zauważymy, że dzieci uczone są podążania za regułkami, nakazami czy autorytetami, przez co hamowana jest ich spontaniczność, kreatywność, ale przede wszystkim indywidualność. Wszyscy są oceniani według jednej ogólnie przyjętej normy. Czy naprawdę zapomnieliśmy, ile stresu przeżyliśmy przez setki klasówek i egzaminów? Już nie wspominając o tym, że dzieci muszą siedzieć w niewygodnych ławkach po osiem godzin, a potem jeszcze każe im się odrabiać lekcje.

Kochani, bądźmy świadomi, czego uczą się nasze dzieci i jak są tego uczone. Ale z drugiej strony zwracajmy im uwagę na to, co w życiu jest naprawdę wartościowe. Być może moją wizję bardziej praktycznego systemu edukacji, opartego między innymi na pozytywnych wibracjach, opiszę w oddzielnej książce. Dzieci są przyszłością, dlatego my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za to, co im przekazujemy. Jeśli uczymy dzieci negatywów i obaw — taki będzie świat, jak dorosną. Jeśli pokazujemy pozytywy i możliwości — taka będzie nasza przyszłość.

Edukacja to jest to, co pozostaje, gdy osoba zapomni wszystko, czego nauczyła się w szkole.

Albert Einstein

To było tak na marginesie, ale czuję, że jest to ważne. OK. Wracamy do tematu.

W moim wyuczonym zawodzie inżyniera nigdy nie pracowałem, bo bardziej pociągały mnie media. Przez ponad 15 lat zarówno w kraju, jak i za granicą pracowałem w radiu i telewizji. Wykonywałem pracę prezentera, dziennikarza, reportera, autora programów, operatora kamery i wydawcy. Czas spędzony w mediach dał mi możliwość poznania kulisów środków masowego przekazu. Nauczyłem się, jak działają, jaki mają wpływ na społeczeństwo, ale zobaczyłem również, jak manipulują opinią publiczną.

Obok działalności medialnej byłem także właścicielem i współwłaścicielem kilku biznesów, m.in.: agencji marketingowej, agencji PR, agencji modelek, firmy eventowej oraz dużego portalu internetowego. Przez wiele lat działałem jako fotograf oraz zajmowałem się tworzeniem reportaży do telewizji. Zorganizowałem także wiele imprez — jak np. „Turniej Gwiazd w Kręgle” w 2005 roku w Warszawie, gdzie pojawiło się blisko 40 znanych osób, 11 sponsorów oraz największe magazyny i stacje telewizyjne. Mam też doświadczenie jako wokalista zespołu rockowego oraz przez jakiś czas zajmowałem się aktorstwem. W czasach studenckich zagrałem nawet główną rolę w krótkometrażowym filmie, wyreżyserowanym przez Hiszpana studiującego w Polsce. Dobrze czuję się również na scenie, dlatego wielokrotnie prowadziłem różne wydarzenia i występowałem w charakterze zaproszonego gościa. Co ciekawe, w młodości byłem niesamowicie nieśmiały i panicznie bałem się występów. Dziś to uwielbiam!


Jeśli pojawiają Ci się teraz myśli, że się chwalę — to OK. Jedna osoba może powiedzieć, że się popisuję, a inna, że po prostu przybliżam swoją osobę. Natomiast zależy mi, aby szczerze pokazać moją historię, ponieważ każdy detal miał wpływ na wszystkie XII SUGESTII, którymi w dalszej części chciałbym się z Tobą podzielić. OK, mam nadzieję, że możemy jechać dalej…

W 2007 roku na ponad osiem lat przeprowadziłem się do USA. Pierwsze cztery i pół roku mieszkałem w Chicago. Żyjąc w Stanach, miałem okazję doświadczyć bycia częścią organizacji zarówno biznesowych, jak i charytatywnych. Właśnie w Chicago założyłem organizację charytatywną 1000 Happy Faces — wspierającą utalentowane dzieci. Było to o tyle ciekawe, że nie miałem wcześniej styczności z działalnością charytatywną. Natomiast słuchając swojego wyczucia, udało mi się stworzyć międzynarodowy zespół kilkudziesięciu osób. Wspólnie zorganizowaliśmy wydarzenie na ponad 300 osób, jednocześnie zapraszając amerykańskie media. Dzięki temu zebrane pieniądze przekazaliśmy potrzebującym dzieciom.

Przez wiele lat moją pasją były podróże. To między innymi zasługa mojego taty, który, odkąd pamiętam, zabierał mnie i brata na różnego rodzaju wycieczki. Zaszczepił we mnie żyłkę podróżnika, dzięki czemu do dzisiaj odwiedziłem 36 państw. Mówi się, że podróże kształcą, i patrząc z perspektywy czasu, powiem, że zdecydowanie tak! Dało mi to możliwość poznania wielu kultur, religii, wierzeń i obyczajów na różnych kontynentach. Ale przede wszystkim mogłem doświadczyć przebywania z ludźmi z różnych zakątków globu. Jestem wdzięczny za te wielokulturowe doświadczenia, bo dały mi szersze spojrzenie na życie.

Swoją wiedzę na temat świata pogłębiałem, mieszkając w Warszawie, w Rennes we Francji, w Stanach Zjednoczonych: Chicago, San Diego, Los Angeles oraz na wyspie Kauai na Hawajach. Dziś wiem, że wszystkie moje osobiste doświadczenia oraz kariera zawodowa były po to, abym z miłością i radością mógł służyć innym w poznawaniu siebie. Żeby wspierać oraz inspirować ludzi w odkrywaniu wewnętrznego szczęścia.


MOJE ŚWIADOME ŻYCIE


ROZWÓJ OSOBISTY

Mój głębszy wewnętrzny rozwój zaczął się w 2009 roku. I mimo że moje życie zawodowe wyglądało wtedy dobrze i z zewnątrz mogło wyglądać, że jestem szczęśliwą osobą z mnóstwem sukcesów — to w środku tak nie czułem. Mogę powiedzieć, że podczas kariery zawodowej osiągnąłem wszystko, co chciałem, jednak nie dało mi to ani spokoju umysłu, ani szczęścia.

Koncepty na temat życia, których byłem uczony od dzieciństwa, w pewnym momencie przestały dla mnie działać. Do tego stopnia, że popadłem w stany lękowe i depresję. Wiele tygodni spędziłem zamknięty w domu, obawiając się interakcji z innymi ludźmi. To był bardzo nieprzyjemny okres. Po jakimś czasie stwierdziłem jednak, że musi być coś więcej niż ten biznesowo-towarzyski świat, w którym się obracałem. Coś poza tą trójwymiarową materialną rzeczywistością. Zacząłem więc szukać alternatywnych nauk i nowych mądrości życiowych. Zapisałem się na różne kursy, warsztaty i seminaria dotyczące rozwoju osobistego. Czytałem książki i oglądałem filmy dokumentalne na ten temat. Moja dziennikarska otwartość i ciekawość świata pozwoliła mi również doświadczyć innych religii poza katolicką, w której wyrosłem. Po wysłuchaniu różnych opinii na temat życia mój wniosek był jeden — nikt poza mną nie jest w stanie dać mi odpowiedzi na pytanie: „Kim jestem i jak mam żyć?”. To był znakomity start do poszerzania mojej świadomości… (czy jesteś tu i teraz).


DUCHOWOŚĆ

Moja przygoda z duchowością zaczęła się w lipcu 2011 roku — po otrzymaniu „Medytacji Światła” od Sylwii Gizy. Po tym doświadczeniu nagle wszystkie rzeczy zaczęły się dziać bardziej na poziomie duchowym. Zrezygnowałem z książek i warsztatów dotyczących rozwoju osobistego, a zacząłem czytać rzeczy na temat „pozafizycznych” aspektów życia. Słuchałem wywiadów ze spirytualnymi nauczycielami oraz uczestniczyłem w spotkaniach i warsztatach związanych z duchowością.

W sierpniu 2011 roku wziąłem udział w festiwalu Burning Man w stanie Nevada. To było niesamowite doświadczenie — raz w roku ponad 50 tysięcy osób buduje miasto, aby przez tydzień w pełni cieszyć się życiem. Kreatywność, życzliwość oraz wibracja miłości wydaje się tam być nieskończona… Podczas festiwalu po raz pierwszy spojrzałem na rzeczywistość poza czasem i pieniędzmi. Doświadczenie, w którym mogłem cieszyć się każdą chwilą. Bez komórki, Internetu, planowania i — co najważniejsze — bez martwienia się o jutro. Było tylko Tu i Teraz! Festiwal był dla mnie bardzo transformującym doświadczeniem. Wiedziałem, że chcę wejść głębiej w siebie. Czułem, że odpowiedzi, których szukałem na zewnątrz, są we mnie.

Krótko po tym poczułem pragnienie wyjazdu na Hawaje — na seminarium dwóch autorów bestsellerowych książek i zarazem jednych z najbardziej znanych w USA duchowych nauczycieli, Wayne’a Dyera i Eckharta Tolle’a. Po powrocie z tego seminarium oraz po dziwnych paranormalnych doświadczeniach, które przeżyłem podczas tamtej podróży, zacząłem regularnie medytować.

Z czasem postanowiłem porzucić moje biznesowo-imprezowe życie w Chicago i przeprowadzić się na Hawaje. Czułem, jak podpowiadała mi to Intuicja. Takie przekazy miałem również od aniołów, którzy pojawiali mi się w medytacjach. Było to bardzo dziwne, bo do wtedy wydawało mi się, że anioły występują jedynie w bajkach dla dzieci. Posłuchałem anielskich sugestii i dwa miesiące później byłem z powrotem na przepięknej wyspie Kauai na Hawajach. Tym razem na stałe! Po roku od przeprowadzki, z wdzięczności do pięknego miejsca, w którym mieszkałem, napisałem ten oto wiersz:

O WYSPO UROCZA (grudzień 2013)


O wyspo Kauai — przepiękna Bogini

Jakżeś Ty cudowna dla tych co są życzliwi


Można tu biegać po plaży w bikini

By później medytować w magicznej jaskini


Jest tu złote słońce i urocze góry

Krystaliczny ocean i bialuśkie chmury


A jeśli ktoś jest rady

są też cudne wodospady


I piękny kanion z widokiem na fale

I drzewa i kwiaty i owoce niebywałe


Także delfiny i żółwie można spotkać czasem

I nie trzeba tu nigdzie chodzić z kompasem


Oj Kocham Cię Wyspo Hawajska wytrwale

Czuję się tu Bosko, Wyjątkowo, Wspaniale…

Dopiero na Hawajach, w odcięciu od „zabieganego świata”, zaczęło się dogłębne poznawanie siebie oraz oczyszczanie przeszłości. Pracowałem nad odpuszczaniem starych systemów wartości i rozpuszczaniem wielu warstw obaw. Czułem, jakbym przez lata był „zaprogramowany” — z czego nie zdawałem sobie sprawy. Przyznam, że proces transformacji nie zawsze był dla mnie łatwy i niejednokrotnie czułem się zagubiony, o czym poniższy wiersz.

ODA DO BOGA (marzec 2014)


Pod wrażeniem jestem jak Świat stworzyłeś genialnie

Jak wszystko żyje samo z siebie idealnie


Boże Ojcze ale o co chodzi na tym świecie

Może tam na górze wszystko wiecie


Ale tu na tej Planecie to zagadka

Mało mówi nam też nasza Ziemia Matka


Może warto by uronić tajemnicy rąbek

Bo dlaczego w tym ogrodzie tyle jest grządek


Jaki cel ma życie Tu i Teraz

Jestem gotów na odpowiedź nawet teraz


Z ciekawości tak się pytam bom zmieszany

Jaki cel jest tego miejsca gdzie mieszkamy


Stąd nie jestem to już wiem to już czuję

Swego domu prawdziwego poszukuję

Na początku miałem praktycznie wszystko, czego dusza może zapragnąć. Wynajmowałem nowiutki dom z ogrodem pięć minut od plaży, jeździłem pięknym kabrioletem i byłem we wspaniałym związku. A z racji faktu, że miałem pieniądze — to nie musiałem nigdzie pracować i mogłem dalej zajmować się swoim rozwojem.

Pamiętam, jak w pewną noc rozpaliłem ognisko przed domem i przyszli do nas sąsiedzi. Piękne czyste niebo, obok moja dziewczyna i wspaniali amerykańscy znajomi. I tak sobie siedzę i zastanawiam się, jak to jest możliwe, że mam wszystko, czego w życiu chciałem, a w środku czuję pustkę. Zrozumiałem wtedy, że prawdziwe szczęście nie jest uzależnione od zewnętrznych uwarunkowań (partnera, bogactwa czy społecznego statusu), ale od wewnętrznego stanu umysłu. Oczywiście, miło jest mieć wspaniałego życiowego partnera, dużo pieniędzy w banku i popularność, ale z mojej wieloletniej obserwacji wynika, że niekoniecznie daje to wewnętrzne szczęście. Czułem, że musi być coś więcej… Zacząłem to w sobie odkrywać. To był długi i często intensywny proces, zarówno na poziomie ziemskim (odpuszczanie starych przekonań), jak i medytacyjnym (uzdrawianie energetyczne).

Żyłem z dnia na dzień, obawiając się o swoje pieniądze. I mimo że przeprowadzając się na wyspę, miałem na koncie sporo dolarów, to szybko ich ubywało. Tym bardziej, że dużo pomagałem finansowo różnym ludziom, którym oferowałem dach nad głową i wyżywienie. Większość z nich była uduchowiona, więc jednocześnie czegoś się uczyłem. Natomiast kwestia była taka, że w środku bardzo obawiałem się, że wskutek pomagania innym w końcu pieniądze mi się skończą. Ciężko wydawało mi się każdego dolara. Często odpalał mi się program z dzieciństwa pod tytułem „zabraknie”, z którym nie mogłem sobie poradzić. Byłem tym tak sfrustrowany, że było mi już wszystko jedno, aby tylko tego strachu się pozbyć. Pamiętam, jak wielokrotnie mówiłem sobie: „Ja chyba muszę stracić wszystkie pieniądze, abym przestał się bać o pieniądze”. No i sobie wykrakałem…

Po roku wszystko się skończyło: kasa, związek i życie w dobrobycie. Wydałem wszystkie moje oszczędności i na następne 12 miesięcy sam stałem się osobą bezdomną… Przyznam, że na początku towarzyszyło temu dużo obaw i dyskomfort. Natomiast gdy mieszkałem w namiocie otoczonym naturą, mój proces transformacji znacznie przyspieszył. Czułem, jak przez kolejne medytacje zmieniała się moja świadomość. W tamtym okresie nie byłem w stanie nawet pracować, bo jakaś niewidzialna siła trzymała mnie, bym w 100 procentach zajmował się sobą. Bym zrozumiał to, co mam zrozumieć, i odpuścił jakiekolwiek obawy dotyczące pieniędzy, przetrwania, przyszłości…

Pomimo tego, że byłem na finansowym dnie, nadal dzieliłem się pozytywną energią na Facebooku. W moich postach nie było narzekania, marudzenia ani użalania się nad sobą. Wręcz odwrotnie — cieszyłem się tym, co miałem, i każdą chwilą. Nawet żartowałem, że mieszkam w wielomilionowej posiadłości z widokiem na ocean. Namiot rozbijałem często 10—15 metrów od oceanu i dokładnie jeden krok od plaży.

Jako ciekawostkę dodam, że 300 metrów dalej mieściła się posiadłość hollywoodzkiego aktora Sylvestra Stallone’a, warta kilka milionów dolarów. Niedaleko swoje wille mieli także oscarowa aktorka Julia Roberts czy Pierce Brosnan, znany z filmów jako James Bond 007. Ale co ciekawe — widok na plażę i ocean mieliśmy taki sam! Z tą różnicą, że ja z namiotu…

Poniżej wybrałem kilka wierszy spośród kilkudziesięciu, jakie napisałem w okresie mojej bezdomności. Pierwszy pochodzi z plaży Anini, gdzie najczęściej rozbijałem swój namiot.

BOGINI ANINI (czerwiec 2013)


Plaża Anini

Jest moją Bogini


Swoje piękno pokazuje mi codziennie

Jest dla mnie urocza niezmiennie


Jest moim domem w tych dniach

Dlatego zniknął mój lęk i strach


Dziś mieszkam z dumą w namiocie

Bo jutro pałac czeka na mnie w locie


Dziękuję Ci plażo ma ukochana

Że tulisz mnie ciągle — wieczorem i z rana


Dziękuję bo jesteś mym światłem w tunelu

Którego może doświadczyć niewielu


MAGICZNA WYSPA (lipiec 2013)


Kauai to Wyspa przepiękna tak bardzo

Że mógłbym zjeść na czczo dżem z musztardą


Magiczna Wyspa daje energię z natury

Która jest Boska jak białe chmury


Uczę się co dzień nowej drogi życia

I nie mam nic w sobie już do ukrycia


Stara ścieżka odeszła, nie służyła mi wcale

Dlatego chcę kroczyć nową drogą wytrwale


NIEBO NA ZIEMI (lipiec 2013)


Dziękuję że jesteś Mój Boże złocisty

Chcę kroczyć Twą drogą, choćby podnóżek był wyboisty


Jestem otwarty na wszystko, nie boję się niczego

Strach zniknął, za to Miłość wszechmocna się pokazała

I chce ze mną pozostać ta ukochana


Twe cuda na co dzień doświadczam z wdzięcznością

Te cuda zwiększają mą wiarę Boską

I dziś na co dzień są rzeczywistością


Wybacz że moje lata umykały w bezwierze

Dziękuję że byłeś nawet wtedy gdy jechałem na rowerze


Jesteśmy tu po to by cieszyć się życiem

By się radować jedzeniem i piciem


By być szczęśliwym na tej drodze do Światła

Która otworzy nam wrota do następnego Świata

W tamtym okresie przeżyłem i wiele intensywnych sytuacji z trójwymiarowego świata, i dziwnych rzeczy, które działy się we mnie. Miałem też sporo cudownych doświadczeń z innych wymiarów, w pozaziemskim stanie Świadomości. Jestem wdzięczny za te wszystkie doświadczenia, bo nauczyły mnie pokory, wdzięczności, wiary w siebie oraz zaufania do Wyższej Siły. Mimo że bardzo dużo się u mnie działo, to bałem się o tym mówić publicznie. Otworzyłem się dopiero w lipcu 2015 roku, gdy w filmiku na YouTube powiedziałem publicznie, jaka była moja sytuacja finansowa. To było jak spowiedź, której ogromnie się lękałem… natomiast po raz kolejny okazało się, że „strach ma wielkie oczy”, bo odzew był gigantycznie pozytywny. Polecam obejrzeć.

Tytuł na YouTube: Szczerość, pokora i pieniądze

Jak ktoś stracił wszystko, co miał w przeszłości, docenia to, co ma w teraźniejszości.

Bogusław Szedny

Dobra wiadomość jest taka, że nie każdy musi przechodzić przez bezdomność, aby dojść do swojej Prawdy. Dzisiaj wiem, że wymagający okres był dla mnie po to, abym odnalazł szczęście w sobie. Szczęście, które zawsze było we mnie — ale byłem zbyt zajęty zewnętrznymi rzeczami, aby je zauważyć. Zrozumiałem, że wszystko zależy od naszego wewnętrznego stanu umysłu, a nie zewnętrznych okoliczności czy materialnego posiadania. Co ciekawe, pierwszy raz w życiu prawdziwe Szczęście poczułem w dniu, kiedy skończyły się pieniądze, związek i nie miałem już dachu nad głową. Zamiast strachu pojawiła się nieograniczona Miłość i Wolność.

W życiu miałem dużo kasy, ale doświadczyłem również bezdomności. Dzięki temu zrozumiałem, że szczęście nie zależy od rzeczy materialnych. Szczęście to stan umysłu.

Bogusław Szedny

PRZEBUDZENIE

W marcu 2013 roku moje życie „zawaliło się”. Nie zapomnę jednego dnia, gdy z awanturą zakończył się mój związek, byłem bezdomny, bez pieniędzy i skazany na bycie ze sobą samym. Czułem, że jestem na dnie… Byłem przerażony. Nie wiedziałem, co mam robić ani gdzie pójść… Towarzyszyła temu masa obaw i negatywnych myśli.

W ten sam dzień po południu poszedłem do sklepu po alkaliczną wodę, która była na zasadzie dobrowolnej donacji. Ale że nie miałem pieniędzy, postanowiłem za darmo napełnić swoją pustą butelkę na wodę. Była kolejka, więc stanąłem na końcu. Czułem się zdewastowany moją sytuacją. Wtedy nagle podeszła do mnie kobieta. Miała około 50 lat i miłą aparycję, choć nie pamiętam dokładnie jej twarzy. Stanęła na przeciwko mnie i delikatnym głosem powiedziała: GOD LOVES YOU (BÓG CIĘ KOCHA)… W tym dokładnie momencie doświadczyłem spontanicznego niesamowitego połączenia ze… WSZYSTKIM. Połączenia zarówno z otaczającym trójwymiarowym światem (rzeczami, ludźmi, naturą, kosmosem), jak i pełnego połączenia z Bogiem, Źródłem, Światłem, Energią, Stwórcą, Wyższą Siłą. Niektórzy nazywają tego typu doświadczenie „Przebudzeniem” (Awakening) lub „Nowonarodzeniem” (Rebirth). Było to cudowne uczucie, jakby niemającej końca Miłości i Lekkości. Jakby totalnej ulgi, że nie jestem sam, że jakaś Boska Siła mnie prowadzi i chce dla mnie jak najlepiej. I ta Siła / Energia / Wibracja kocha mnie Bezwarunkowo. Czułem totalne Błogosławieństwo.

Przez podobne doświadczenia przechodzi coraz więcej osób. Włączając znane gwiazdy, jak choćby aktor Jim Carrey, który ku mojemu miłemu zaskoczeniu opowiedział o tym publicznie.

Tytuł na YouTube: Jim Carrey o Swoim Przebudzeniu Napisy PL


Jakkolwiek opisze się słowami doświadczenie „Przebudzenia”, to i tak w pełni nie odda tego, jakie uczucia temu towarzyszą. Pokuszę się o porównanie z tym, co mogli poczuć bohaterowie filmu „Seksmisja”, Albercik i Maks, kiedy wydostali się na powierzchnię. Po latach spędzonych pod ziemią nagle doświadczyli pięknej plaży, lasu i lecącego nad nimi bociana. Jakby powrócili do swojego świata, do swojego źródła. Zbliżone odczucia mogą nam towarzyszyć podczas Przebudzenia. Czujemy nieograniczoną miłość, radość i wdzięczność. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że większość społeczeństwa jeszcze „śpi”. Dla Alberta i Maksa „śpiący ludzie” to był świat pod ziemią, z którego się wydostali.

Jeśli jesteś przebudzony, nie masz żadnej potrzeby osądzania tych, którzy jeszcze śpią.

James Blanchard

Od chwili mojego spontanicznego Przebudzenia czuję w sobie prowadzenie. Poprzez Intuicję odbieram wskazówki do codziennego życia. Widzę to, jakby COŚ/KTOŚ nade mną wiedział, co jest dla mnie najlepsze. Pomimo że czasem nie rozumiem, dlaczego coś się dzieje albo czemu jestem prowadzony tak, a nie inaczej — to ufam. I za każdym razem, jak tylko posłucham tego głosu — to wszystko układa się perfekcyjnie. To jest naprawdę fascynujące! Natomiast jeśli ten głos zignoruję, to rzeczy zaczynają się sypać i w moim życiu robi się nieciekawie. (Brzmi znajomo…?) Oczywiście nadal się uczę i pogłębiam połączenie ze swoją Intuicją. Moje doświadczenia pokazują, że zawsze wskazuje mi drogę dla najwyższego dobra mojego i wszystkich innych.

W procesie mojej transformacji dużą rolę odegrały: świadome książki, wywiady, filmy dokumentalne, jak również rozmowy z przebudzonymi osobami. Jednak najbardziej pomogły mi „wewnętrzne” narzędzia, których używałem:


• czas w naturze,

• medytacje,

• afirmacje,

• modlitwy,

• oddech,

• relaks,

• joga etc.


Jestem wdzięczny, że mogłem tego wszystkiego doświadczyć i szerzej będę o tym mówił w VIII SUGESTII.


MOJE WSPARCIE

Od chwili Przebudzenia zacząłem wspierać innych. Nagle jeszcze bardziej wyczuwałem ludzi. Czułem ich Energię — wiedząc dzięki temu, z czym się borykają i jak mogę im pomóc. Jakbym skanował kogoś i wiedział, co się dzieje w środku. Wyczuwałem blokady, które przeszkadzały, aby dana osoba mogła żyć bardziej szczęśliwie. Do dziś widzę w ludziach ich Prawdziwą Naturę i Potencjał — poza maskami, które świadomie lub nieświadomie zakładają. W tym samym czasie wszystkich ludzi zacząłem postrzegać jako Miłość i Jedność. Jako jedną Wielką Rodzinę Sióstr i Braci mieszkających na tej samej planecie. Podobne połączenie zacząłem odczuwać z Naturą.

W styczniu 2013 roku, w trakcie nocy spędzonej w jaskini Blue Cave na wyspie Kauai, podczas głębokiej medytacji otrzymałem przekaz, że mam w sobie zdolności uzdrawiające. Jakiś Głos powiedział, abym rozwijał Uzdrawiającą Energię, którą mam w sobie. Od tamtej pory zrobiłem dziesiątki uzdrowień mentalnych i energetycznych. Wielokrotnie byłem pod wrażeniem, jakie niesamowite efekty to przynosiło. Ludzie zaczynali lepiej się czuć, a w ich życiach zaczynały zachodzić pozytywne zmiany. Cudownie widzieć, jak ludzie odkrywają samych siebie, dzięki czemu coraz lepiej im się wiedzie. Wiele radości sprawia mi, gdy widzę coraz więcej uśmiechów na twarzach. Tak po prostu mam! :)


Gdy w 2014 roku przeprowadziłem się z Hawajów do San Diego w Kalifornii, zbudowałem stronę internetową: www.BoguslawSzedny.com. Zamieściłem na niej dużo wiedzy na temat rozwoju świadomości. Jednocześnie na większą skalę zacząłem udzielać indywidualnych sesji, poprzez które wspierałem osoby w ich procesie transformacji i lepszego poznawania siebie.


POWRÓT DO POLSKI

W grudniu 2015 roku, po ponad ośmiu latach spędzonych w USA, wróciłem na stałe do Polski. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu! Amerykańskie biznesowe doświadczenia oraz transformacja samoświadomości pomogły mi docenić moich rodaków i ponownie zakochać się w Ojczyźnie. Od tamtej pory moja działalność wzmogła się. Dzielę się swoją wiedzą, występując publicznie zarówno w kraju, jak i innych państwach europejskich.


Powyżej przedstawiłem historię chłopca o imieniu Boguś, który przeszedł sporo cierpienia w dzieciństwie, który następnie przeobraził się w Bogusława. Mężczyznę wierzącego w siebie i potrafiącego dzielić się swoją wewnętrzną mocą i miłością z innymi. Poddając się w tym procesie prowadzeniu Intuicji. Mam nadzieję, że moje życiowe doświadczenia pomogą Ci łatwiej skorzystać z XII SUGESTII.


Weź kilka głębokich oddechów… i zapraszam na wędrówkę w odkrywaniu swojego CUDownego wnętrza.


Bądź sobą, wszyscy inni są już zajęci.

Oscar Wilde


Najpierw musisz być szczery ze sobą, aby móc być szczerym z innymi.

Matt Khan


To, czym jesteśmy, jest rezultatem tego, o czym myśleliśmy w przeszłości. Umysł jest wszystkim. To, o czym myślimy — tym się stajemy.

Budda


Jeśli zmienisz sposób, w jaki patrzysz na różne rzeczy, te rzeczy, na które patrzysz, zmienią się.

Wayne Dyer


Najpierw musimy coś starego w życiu zakończyć, aby coś nowego-lepszego mogło się rozpocząć. Przynajmniej tak to działa u mnie.

Bogusław Szedny


Każdy moment jest dobry na nowy start. Bez względu na to, czy masz 10 czy 110 lat.

Bogusław Szedny


Zapraszam Cię teraz do zagłębienia się w XII SUGESTII. Cieszę się, że trochę czasu spędzimy razem. Zrobię, co w mojej mocy, aby czytanie było dla Ciebie jak najprzyjemniejszym doświadczeniem. Niech to będzie magiczna podróż!

I SUGESTIA
Wybaczmy sobie i innym

Aby stworzyć pozytywną przyszłość, trzeba przestać skupiać się na negatywnej przeszłości.

Bogusław Szedny

Zanim zajmiemy się I SUGESTIĄ, czyli wybaczaniem — poproszę Cię o odprężenie się. Tak tak, w tej chwili. Tu i Teraz.


Zamknij, proszę, na chwilę oczy i weź trzy głębokie oddechy…


Wdech i wydech…


Wdech i wydech…


Wdech i wydech…


(Jeśli nie czujesz się jeszcze w pełni stanu odprężenia, to pozwól sobie na jeszcze kilka oddechów. Jak poczujesz w sobie spokój, to, proszę, kontynuuj czytanie…)


Wybaczanie to pierwsza z XII SUGESTII do szczęśliwego życia. Wybaczanie to temat, który warto szczerze w sobie przerobić. Jest to brama do uniezależnienia się od tego, co wydarzyło się w przeszłości. Jakoś nie wyobrażam sobie szczęśliwej osoby, która wciąż nosi w sobie żale względem siebie lub kogoś innego. Ciekawy jestem, jak Ty to widzisz. Czy jest możliwe, aby być złym na innych i jednocześnie w pełni cieszyć się życiem…?


(REFLEKSJA) Zapraszam do krótkiej refleksji na ten temat.


Aby pójść dalej w życiu, musimy pewne rzeczy w sobie uzdrowić. Dzięki temu zrobimy miejsce na nowe. Wybaczenie jest wspaniałym darem, który możemy sobie ofiarować. Ma niewiarygodną moc i daje niesamowitą wolność! To jedno z najważniejszych narzędzi w naszej transformacji w stronę coraz bardziej szczęśliwego życia.

Wybrałem bycie szczęśliwym, bo jest to dobre dla mojego zdrowia.

Wolter

Po latach pracy nad sobą w kwestii wybaczania zdaję sobie sprawę, jak jest istotne. Z drugiej strony zrozumiałem, że przebaczenie jest znacznie prostsze, niż może się wydawać. Wystarczy zwrócić uwagę na kilka rzeczy, o których zaraz powiem.


Pracując nad uzdrawianiem przeszłości, zaobserwowałem, że wybaczanie jest bardziej dla nas samych niż dla osób, które nas zraniły. W sumie to my cierpimy, a nie oni.


(REFLEKSJA) Spróbuj na spokojnie się nad tym zastanowić. Jak to czujesz?


Kilka lat temu szczerze wybaczyłem sobie oraz innym wszystko, co nieprzyjemne wydarzyło się w moim życiu. Przebaczyłem ludziom to, co mi zrobili. Wybaczyłem również sobie, że im na to pozwoliłem i że od razu nie wyciągnąłem wniosków z tego, co się stało. Odpuściłem też urazę, którą trzymałem w sobie, i krzywdy, jakie świadomie lub nieświadomie wyrządziłem innym. Czasem mamy tendencje do obwinia siebie za coś, co się stało. To też warto przepracować i w sobie uzdrowić.

Z perspektywy czasu widzę perfekcję we wszystkim, co nam się „przytrafia”. Tak miało być, bo dzięki przykrym wydarzeniom wiele możemy się nauczyć. „Nieprzyjemne rzeczy”, które dzieją się w naszych życiach, są często wskazówką, że mamy coś w sobie do uzdrowienia. Jeśli w jakimś aspekcie życia nie jesteśmy w 100 procentach sobą, to Życie pokazuje nam, że droga, którą kroczymy, nie jest dla nas. Dzieje się to poprzez przykre doświadczenia. Im wcześniej załapiemy lekcję z nich płynącą, tym szybciej wracamy na właściwy tor.


(Jeżeli czujesz, to polecam przeczytać ten akapit raz jeszcze…)


Dla niektórych osób wybaczanie może okazać się początkiem transformacji. Oczywiście najpierw musimy chcieć polepszyć swoje życie i otworzyć się na zmiany. XII SUGESTII zdecydowanie może wesprzeć Cię w tym procesie. Tak, żeby bez żałowania przeszłości czy obaw o przyszłość nauczyć się cieszyć życiem w teraźniejszości. W sumie zamiast „nauczyć się” powinienem napisać „przypomnieć sobie”. Każdy przecież dokładnie wie, jak żyć. Z tym się urodziliśmy i to warto odświeżyć.

Bez odpuszczenia przeszłości nie jest łatwo pójść dalej. Osądzanie tego, co było, jest jakby zarzuconą kotwicą i nie pozwala płynąć do przodu. Nasze życie — jak statek na morzu — miota się bez wyznaczonego kursu, co chwilę uderzając o skały. Cokolwiek będziemy robić i jakkolwiek będziemy pracować nad sobą, to bez wybaczenia za daleko nie dojdziemy. Dlaczego? Ano dlatego, ponieważ będziemy cały czas żyli energetycznie i mentalnie połączeni z przeszłością. Przy każdej okoliczności, która będzie związana z nieprzyjemnymi wydarzeniami „z kiedyś”, możemy znowu poczuć: ból, złość, niesmak, słabość, żal, smutek, zazdrość, obawy etc. Zamiatanie pod dywan i udawanie, że jest OK, nie działa. Potrzebne jest szczere wybaczenie, czyli skutkujące tym, że jak kiedykolwiek raz jeszcze coś podobnego zaobserwujemy u kogoś lub u siebie — nie spowoduje nieprzyjemnych emocji. Jesteśmy od tego wolni.


(REFLEKSJA)


Dlatego wybaczanie umieściłem jako I SUGESTIĘ. Obiecuję, że jak przez to przejdziesz, to pozostałe sugestie będą z górki.

Być w pojednaniu ze swoją przeszłością to prawdziwy skarb! I nie mówię tu, aby zapomnieć, co się wydarzyło. Chodzi o to, żeby nie cierpieć, jeśli nieprzyjemne rzeczy powrócą w naszej pamięci. Jeśli wybaczysz i odpuścisz, co było, to możesz o tym mówić bez nieprzyjemnych emocji. To się nazywa pogodzenie z przeszłością. I to daje wewnętrzny spokój.


Przykład 1:

Dzisiaj mogę swobodnie mówić o śmierci mojego taty. Bez cierpienia, które przeżyłem w 2011 roku, kiedy odszedł. Nadal pamiętam te wydarzenia, ale nie powodują już u mnie łez czy bólu. To jest właśnie Akceptacja, Pogodzenie się i Wybaczenie. Pamiętam, ale nie cierpię.


Przykład 2:

Dzisiaj, jeśli ktoś mi powie „jesteś głupi” czy cokolwiek w tym stylu — to nie powoduje we mnie negatywnych emocji. Mam to już przepracowane i wybaczone. Kiedyś czułem urazę, zdenerwowanie i brałem do siebie to, co na mój temat mówili inni. Teraz opinia postronnych osób nie ma już na mnie dołującego wpływu. Natomiast jeśli w przyszłości będzie miała, to będzie dla mnie znakiem, nad czym mam pracować.


Tak naprawdę nie ma znaczenia, co inni o nas mówią. Przecież nie znają nas w pełni i nie wiedzą, przez co przeszliśmy i jakie mamy doświadczenia. Ale przede wszystkim nie zdają sobie sprawy z tego, co się w nas dzieje. Dlatego ważne, aby niczego nie brać do siebie. Jeśli znamy swoją wartość, to wybaczanie nawet nie jest nam potrzebne, ponieważ nie poczujemy się urażeni, nawet jeśli ktoś próbuje nas obrazić. Dlaczego? Bo wiemy, kim jesteśmy, i niczego nie bierzemy do siebie. Co więcej, nie musimy osądzać takiej osoby za to, co zrobiła. Jednocześnie jesteśmy w stanie poczuć dla niej zrozumienie, pomimo że była dla nas niemiła. Czysta wolność!


(REFLEKSJA)


Może nasuwać się pytanie: czym jest brak wybaczenia? Powiedziałbym, że to przywiązanie naszego ego do starych nawyków, przekonań i wierzeń. Jest to nieświadome uzależnienie od cierpienia powiązanego z przeszłością. Nasze myśli lubią taplać się w bólu i zrobią wiele, aby przekonać nas, że to, co myślimy, jest prawdą. Dlatego tak ważne jest, żeby obserwować swoje negatywne myśli — ale nie wierzyć w to, co mówią. A jak jesteśmy gotowi, to możemy zająć się wybaczaniem (czy jesteś tu i teraz). Zalecam, aby uzdrawianie swojej przeszłości zacząć od małych rzeczy, które czujesz, że najłatwiej będzie Ci wybaczyć. Istotne, aby w tym procesie samemu/samej wyczuwać, co po kolei odpuszczać, zamiast starać się na siłę wszystko kontrolować i planować.


Przykład 3:

Jak już wspomniałem, będąc dzieckiem, doświadczałem w domu krzyków i awantur. Co ciekawe, w dorosłym życiu nie raz spotkałem osoby, które na mnie krzyczały. W takich momentach czułem się jak sparaliżowany i nie potrafiłem się bronić. Działo się tak do czasu, gdy zrozumiałem, że było to związane z doświadczeniami z dzieciństwa. Jak to przepracowałem i odpuściłem, czyli przestałem karmić moje ego swoim strachem — wszystko się zmieniło. Od tamtej pory nikt już na mnie nie podnosi głosu. Tak, jakby Wszechświat zauważył, że zrozumiałem lekcję i nie ma już potrzeby wysyłać do mnie kolejnych krzykaczy.


Jeśli zdamy sobie sprawę z naszych obaw i uzdrowimy je w sobie, to podobne nieprzyjemne sytuacje przestają się powtarzać. Zrozumieliśmy lekcję i już wiemy, jak sobie w danej sytuacji poradzić. Jesteśmy teraz jakby na innej wibracji — i przez to już tego nie przyciągamy.


WYBACZANIE MOŻNA PODZIELIĆ NA CZTERY KATEGORIE:

1. Wybaczenie innym tego, co nam zrobili.

2. Wybaczenie innym tego, co zrobili komuś innemu.

3. Wybaczenie sobie tego, że pozwoliliśmy zranić siebie lub innych.

4. Wybaczenie sobie tego, że zraniliśmy kogoś.


W każdym z tych czterech przypadków chodzi o to samo. Odpuszczenie poczucia winy w stosunku do siebie i/lub innych. Chodzi również o zaprzestanie osądzania kogokolwiek i czegokolwiek. W sumie każdy przez „coś” w życiu przeszedł i wcześniej czy później zauważy, że jest coś do wybaczenia.


1. Wybaczenie innym tego, co nam zrobili


Ktokolwiek kiedykolwiek zrobił nam cokolwiek złego, to jestem pewien, że tak naprawdę tego nie chciał. Wszyscy „krzywdzący” w danym momencie po prostu nie wiedzieli lepiej. Jakby wiedzieli, to postąpiliby inaczej. Pozwól, że powtórzę: Ktokolwiek kiedykolwiek zrobił nam cokolwiek złego, to jestem pewien, że tak naprawdę tego nie chciał. Wszyscy „krzywdzący” w danym momencie po prostu nie wiedzieli lepiej. Jakby wiedzieli, to postąpiliby inaczej.


(REFLEKSJA)


Przykład 4:

Jeśli na przykład, ktoś mnie uderzył — to zrobił to, ponieważ podświadomie uważał taki czyn za najlepsze rozwiązanie w danej sytuacji. Po prostu nie wiedział, jak postąpić inaczej, bo jakby wiedział — to nie posunąłby się do przemocy. Oczywiście powodów takiego zachowania może być mnóstwo: od niezrozumienia, przez zdenerwowanie, niską samoocenę, obawy tej osoby, aż po zwykłą pomyłkę. Dlatego wyjście poza urazę i bardziej skupienie się na tym, dlaczego coś się stało, daje przestrzeń do spokoju umysłu.


Często rzeczy, które zrobili „oprawcy”, wynikają z faktu, że ktoś podobną rzecz zrobił im wcześniej. Wtedy wydaje im się to normalne. Przyczyną może być też potrzeba wyżycia się. Przykładem jest efekt „wojskowej fali”, czyli dręczenia młodych rekrutów przez starszych stażem żołnierzy. Najpierw sami byli ofiarami, a potem uwierzyli w taki system i zaczęli dręczyć innych. Duży wpływ na „nieludzkie” traktowanie bliźnich ma także oglądanie filmów nafaszerowanych przemocą oraz traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa. Działania oprawców mogą być oparte również na wewnętrznej agresji, strachu czy niepewności — z istnienia których nawet nie zdają sobie sprawy.

Powyżej wymieniłem jedynie część powodów, które wpływają na to, że dana osoba świadomie lub nieświadomie rani innych ludzi. W sumie Ty również mogłaś/mogłeś wyrządzić komuś krzywdę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czy to czyni Cię złym człowiekiem? Zdecydowanie nie. Jeśli postaramy się zrozumieć, dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej — pomoże nam to zaakceptować i uzdrowić przeszłość.


2. Wybaczenie innym tego, co zrobili komuś innemu


Bywa też tak, że cierpimy i obwiniamy jakąś osobę lub osoby za to, co wyrządzili innym ludziom. Przykładowo: tata skrzywdził mamę, koleżanka uraziła nasze rodzeństwo, sąsiad uderzył swojego psa czy jakiś aktor publicznie obraził dziennikarza etc. Tendencja ludzkiego ego jest taka, aby osądzać innych — i to nawet tych, których się nie zna. Negatywne myśli lubią krążyć wokół oceniania sytuacji — nie wiedząc, co rzeczywiście się stało.

Wyobraźmy sobie teraz, że w gazecie przeczytaliśmy, iż jakiś polityk uderzył wyborcę, albo w telewizji pokazali kradzież. Umysł od razu chętnie zinterpretuje wydarzenia po swojemu. Z przyjemnością osądzi innych, pomimo że nie wie, co rzeczywiście się stało i jaki był prawdziwy powód danych wydarzeń. Skoro nie byliśmy na miejscu, to osądzamy sytuację widzianą/ocenioną przez dziennikarza. I właśnie to powoduje nasze gorsze samopoczucie czy cierpienie, z którego możemy nie zdawać sobie sprawy (czy jesteś tu i teraz). Przecież nie znamy osobiście ani osoby, która: „podobno krzywdzi”, ani „podobno ofiary”. Piszę „podobno”, bo nie wiemy, dlaczego coś się zdarzyło, a widzimy jedynie reporterski przekaz. Wejdźmy w to głębiej. Jak obejrzymy to samo wydarzenie w innych programach informacyjnych, to może wyglądać jak zupełnie różne eventy. Dlaczego? Dlatego, bo każdy dziennikarz ocenił tę samą sytuację swoją miarą.


Doświadczenie 1:

Mówię to z wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego — mogłem przygotować jakiś reportaż, a potem gdy oglądałem to samo wydarzenie w innej stacji telewizyjnej, wyglądało to, jakby przedstawiali zupełnie coś innego. Nieraz obserwowałem manipulacje ze strony mediów. I to właśnie najczęściej powoduje nieświadome zdenerwowanie ludzi, bo bez namysłu „łykają” to, co usłyszą.


Gorąco zalecam, aby brać poprawkę i mieć dystans do tego, co jest pokazywane w programach informacyjnych. Warto przyjrzeć się z bliska naszym ocenom wydarzeń, w których nie braliśmy udziału. Polecam sprawdzić to pod kątem, jak reagujemy na takie informacje i jak wpływają na nasze samopoczucie. Jeśli okaże się, że przy jakiegoś rodzaju informacjach podnosi nam się ciśnienie — to znak, że warto coś zaakceptować, odpuścić lub wybaczyć. Powyższe rozważania dotyczą również plotek.


(REFLEKSJA)


Przy okazji, jak już piszę o mediach, to moja dodatkowa sugestia jest taka, aby wyłączyć (a przynajmniej ograniczyć) karmienie się negatywnymi informacjami, które serwują media. Powoduje to jedynie nasze złe samopoczucie i tworzące się często różnego rodzaju obawy. Zaoszczędzony czas można przecież zainwestować w siebie i — zamiast obserwować to, co pokazują na szklanym ekranie — zająć się bardziej swoim życiem. Osobiście od wielu lat praktycznie nie korzystam z telewizora i świetnie się z tym czuję. Natomiast jak ktoś lubi oglądać telewizję, to sugeruję, aby wybierać pozytywne programy.


3. Wybaczenie sobie tego, że pozwoliliśmy zranić siebie lub innych


W tym przypadku chodzi o to, aby wybaczyć sobie nieprzyjemne rzeczy, które nam się przytrafiły. Łącznie z tymi bardzo bolesnymi, przez które przez lata najbardziej cierpieliśmy. Powodujące strach, wstyd, upokorzenie itp. Warto zwrócić uwagę, że na wiele z nich nawet nie mieliśmy wpływu, bo byliśmy małymi dziećmi. W pozostałych przypadkach nie wiedzieliśmy, jak się bronić czy jak ich uniknąć. Prawda jest taka, że wtedy nie byliśmy w stanie im zapobiec — więc jaki jest sens, aby się za to teraz winić…? A może to wydarzyło się po to, aby dziś do tego wrócić i coś nowego zrozumieć, czegoś nauczyć się o sobie…


(REFLEKSJA)


Rzadziej zdarzają się przypadki, że winimy siebie za to, iż pozwoliliśmy zranić innych ludzi. Tu kwestia wygląda podobnie jak powyżej. Jeśli uzdrowimy w sobie niekomfortowe przeszłe wydarzenia w taki sposób, abyśmy mogli o nich swobodnie rozmawiać — poczujemy Wolność! Dobra wiadomość jest taka, że to nie zależy od nikogo innego. Jest tylko jedna osoba, która może to zrobić. Tą osobą jesteś Ty. Jestem przekonany, że dasz radę!


4. Wybaczenie sobie tego, że kogoś zraniliśmy


Skoro ktoś nam coś zrobił, bo po prostu nie wiedział, jak postąpić inaczej — tak samo my nie musimy być dla siebie surowi, jeśli kogoś skrzywdziliśmy. Ewentualnie nie wiedzieliśmy, jak uchronić kogoś czy zapobiec jakimś wydarzeniom. Dziś pewnie wiemy, jak byśmy postąpili, ale w tamtej sytuacji nasza świadomość była na innym poziomie. Obwinianie siebie niczego nam nie da, a będzie jedynie powodować cierpienie. Poczucie winy nic nie wnosi, natomiast w pewnym sensie tworzy wewnętrzny paraliż. Negatywne myśli, w które uwierzymy, mogą powodować mentalne „samobiczowanie”. Na szczęście można się od tego uwolnić. Wystarczy zdać sobie sprawę, że nie jesteśmy naszymi myślami. Tak naprawdę niczym nie da się urazić ani Ciebie ani mnie. Jedyne, co może poczuć się urażone — to Twoje lub moje ego. W odróżnieniu od naszego umysłu, który szuka dziury w całym, nasze serca są skłonne wybaczyć wszystko. Także sobie. Serce wie i czuje ponad urazy. Serce jest stworzone, aby akceptować, zrozumieć i kochać.


(REFLEKSJA)


W temacie wybaczania warto zwrócić uwagę na to, że obie strony („kat” i „ofiara”) w danym momencie jeszcze nie wiedzą, że można inaczej… To tak, jakbym chciał obwiniać i czuć urazę do małego pieska, że posikał się na podłogę, jak mu się chciało. Szczeniaczek jeszcze nie wie, że będziemy wychodzić na spacer…

Dowolne niewybaczone rany z przeszłości są energią, która odkłada się w naszym ciele. Powoduje to blokadę. Brak odpuszczenia wpływa na to, że jesteśmy w tych samych wibracjach czasem przez lata. Upór i zawziętość, aby nie przebaczyć, w pewnym sensie „hamuje” nasz rozwój. I często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, ponieważ jest to w naszej podświadomości. Kiedy się zatrzymamy i spojrzymy na swoje życie z szerszej perspektywy — to można te ograniczenia zobaczyć. Nagle zdamy sobie sprawę, dlaczego utknęliśmy w jakimś aspekcie swojego życia albo czemu w kółko przyciągamy podobnych niemiłych ludzi czy nieprzyjemne doświadczenia.


(REFLEKSJA)


Ludzie i sytuacje stale zmieniają się w życiu, ale ewentualny stres z nimi związany odkłada się w naszym ciele. Jeśli jesteśmy przywiązani do „negatywnych wibracji” — mogą w przyszłości odbić się na naszym zdrowiu. Dlatego tak ważne jest, aby w nieprzyjemnych sytuacjach być w 100 procentach świadomymi, co się z nami dzieje. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku. By uważnie obserwować swoje myśli, swoje reakcje. Tak, aby nawet w napiętej sytuacji nie dolewać oliwy do ognia, ale skupić się na rozwiązaniach. Oczywiście to wymaga praktyki, ale jest możliwe dla każdego. Pomóc nam mogą głębokie oddechy czy nawet zamknięcie oczu na kilka sekund. Dzięki temu będziemy mogli wrócić ze swoją świadomością w pełni do siebie i spojrzeć na daną sytuację z szerszej perspektywy. Bez oceniania czy obwiniania kogokolwiek. Nagle okazuje się, że przestajemy być ofiarą wydarzeń, a jedynie obserwatorami. Jakbyśmy oglądali film, w którym gramy główną rolę. Dzięki temu łatwiej jest pozostać w stanie spokojnego umysłu i utrzymać się w pozytywnych wibracjach. Dopiero wtedy możemy świadomie działać w danej sytuacji, aby ją rozwiązać.

Nieprzyjemne wydarzenia w naszych życiach porównałbym do wodospadu na rzece: Na początku rzeka jest spokojna. Potem na chwilę staje się spadającą wodą, czyli wodospadem (i to jest sytuacja powodująca chwilowy stres). Po wodospadzie woda w rzece ponownie wraca do spokojnego stanu… Obserwujmy wodospad, ale pozostańmy rzeką!


(REFLEKSJA)


Przypomniała mi się historia pokazująca, jak działa schemat przyciągania negatywności. Gdy mieszkałem w Chicago, moja koleżanka kilka razy żaliła mi się, że w Chicago wszyscy faceci to „dupki” (przepraszam za wyrażenie). Odpowiedziałem jej: „Dzięki!”. A ona na to, że nie miała mnie na myśli… ;) To jest znakomity przykład, jak działa ego. Ona po prostu przyciągała takich facetów, którzy pojawiali się po to, aby zrozumiała, że ma coś nieprzerobione w związku z przeszłością. W sumie nie wiem, jak to wygląda u niej dzisiaj, bo dawno nie mieliśmy kontaktu. Mam nadzieję, że lekcję zrozumiała i znalazła wspaniałego partnera.


Doświadczenie 2:

Jedna z rzeczy, której nie byłem świadomy przez lata — to kwestia związana ze związkami. Wszystkie moje wcześniejsze partnerki mój ego-umysł wkładał w pudełko: „to nie ta”. Po prostu bałem się być z kimś na dłużej, bo mój umysł w kółko szukał przysłowiowej „dziury w całym”. Przez lata żyłem w iluzji, aż w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że wpłynął na to rozwód rodziców. Bezwiednie włączył mi się program: „Po co się żenić, skoro i tak się rozwiodę”. Jak to zauważyłem, to zacząłem pracować, aby wybaczyć i uzdrowić to w sobie. Wydawało mi się, że rozstanie mamy i taty nie miało na mnie wpływu. Ale jednak miało — i to wielki!

Kiedy zdałem sobie sprawę, że mój umysł wpoił we mnie strach przed małżeństwem, pojawiła się ulga. Zrozumiałem bardzo prostą rzecz: rozwód moich rodziców nie oznacza, że ja się rozwiodę. Dzisiaj to takie oczywiste, ale przez lata powodowało wiele cierpienia, bo nosiłem w sobie energetyczny ciężar. Jednocześnie nie byłem w stanie być w dłuższym związku, bo mój strach był większy niż moja miłość.


(ĆWICZENIE) Zastanów się, czy masz jakieś doświadczenia w tej kwestii, którym warto się przyjrzeć. Wypisz je w swoim notatniku.


Tego typu rzeczy się zdarzają… Negatywne myśli lubią pakować nas w kłopoty. I znajdą wiele sposobów, aby do tego, co się stało, dodać jakieś historyjki, iluzyjne interpretacje. Oczywiście, nic złego w tym wszystkim, bo tak wygląda bycie człowiekiem. Doświadcza tego każdy: czy prezydent, czy bezdomny. I nie chodzi o to, aby z tym walczyć, ale raczej zaakceptować i być tego świadomym/świadomą, jeśli się pojawia.

Jak przyjrzymy się cierpieniom lub „życiowym porażkom”, to zrozumiemy, gdzie kierował lub kieruje nami strach zamiast miłości. Wtedy jesteśmy w stanie odpuścić i wybaczyć wszystko, co nas blokuje. Otwieramy się na pozytywne wibracje. Bez wybaczenia nadal żyjemy w przeszłości. Jakby Wszechświat trzymał nas w miejscu i przypominał, abyśmy w końcu przebaczyli: sobie, rodzicom, rodzeństwu, małżonkom, partnerom, znajomym, współpracownikom czy komukolwiek, do kogo czujemy urazę, złość lub nienawiść. Te wibracje powodują, że to my się męczymy, trzymając w pamięci nieprzyjemne wydarzenia. I to czasem przez lata, a nawet dekady… Z chwilą, kiedy w pełni zaakceptujemy to, co się stało, i przebaczymy — pojawia się ulga i zaczynają się dziać nowe pozytywne rzeczy. I nie chodzi mi tu o to, aby kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać. Takie jest moje doświadczenie, ale polecam samemu/samej sprawdzić na sobie.


(REFLEKSJA)


Powyżej napisałem „życiowe porażki” w cudzysłowie, ponieważ tak naprawdę nie istnieją ani „porażki”, ani „życiowe błędy”. Znakomicie o tym mówi znana Oprah Winfrey w jednym z wywiadów, który przetłumaczyłem i przeczytałem lektorsko. Zapraszam na projekcję.

Tytuł na YouTube: OPRAH WINFREY — świadomy przekaz (LEKTOR PL)


Chciałbym się teraz podzielić z Tobą metodą „Jak wybaczyć i być wolnym”, którą opracowałem na bazie moich wieloletnich doświadczeń. Jeśli dokładnie i szczerze przejdziesz przez poniższe punkty, to wybaczanie okaże się łatwiejsze, niż mogło się wydawać. Kluczem jest gotowość, aby szczerze wybaczyć. W procesie wybaczania warto być dla siebie łagodnym i wyrozumiałym.


JAK WYBACZYĆ I BYĆ WOLNYM


1. AKCEPTACJA

W zaakceptowaniu tego, co się stało, pomaga mi zrozumienie, że Ci, którzy mnie skrzywdzili, po prostu w tamtym czasie nie potrafili inaczej. Robili to, co wydawało im się wtedy „najlepszym” rozwiązaniem. Jeśli zamiast ich winić, postaram się zrozumieć — to wybaczenie stanie się łatwiejsze.

Wybaczając innym, jestem w stanie zaakceptować również swoje zachowanie. To, że kogoś uraziłem lub pozwoliłem skrzywdzić siebie. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę winić się za cokolwiek. Wtedy działałem najlepiej, jak potrafiłem.


2. ZROZUMIENIE

Otwieram się na to, aby zrozumieć, dlaczego dana sytuacja mi się przytrafiła i jaka jest dla mnie w tym lekcja. Rozumiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny, i staram się wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło.


3. WDZIĘCZNOŚĆ

Dzięki przykrym doświadczeniom z przeszłości czegoś się nauczyłem i dały mi one możliwość bycia tym, kim jestem dzisiaj. Rozumiejąc, dlaczego coś się stało, przestałem przyciągać podobne rzeczy. Jeśli szczerze wybaczę, to jestem w stanie poczuć wdzięczność. Dziękuję.


(REFLEKSJA) Jeśli potrzebujesz, przeczytaj to raz jeszcze.


Gdy z dowolną życiową przykrością szczerze przeszedłem przez te punkty, to dana sytuacja już więcej się nie powtórzyła. Serio! A nawet jakby się pojawiła, to już będę wiedział, co zrobić i jak się zachować. Halo, halo, może nadszedł czas odpuścić nieprzyjemną przeszłość i otworzyć się na Piękno Przyszłości. Wybacz i poczuj w sobie Wolność.

Powyżej przedstawiłem moją metodę wybaczania, natomiast chciałbym również przybliżyć inną możliwość. Wielokrotnie korzystałem z hawajskiej metody wybaczania i pojednania, zwaną „Ho’oponopono”. Jest to znakomite narzędzie, aby uzdrowić w sobie przeszłość. Pomaga również w ograniczaniu tworzących się w głownie negatywnych myśli. Metoda ta jest bardzo prosta. Polega na powtarzaniu na głos lub w myślach poniższych słów:

Kocham cię; Przepraszam; Proszę, wybacz mi; Dziękuję.


Ho’oponopono stosowałem wielokrotnie do łagodzenia napięcia, jakie czułem w sobie względem innych ludzi. Korzystałem z tego również w momentach, kiedy miałem natłok złych myśli, które nie chciały odejść. Wtedy mówiłem sobie w myślach:

I love you; I’m sorry; Please forgive me; Thank you.


Tak, używałem tego po angielsku, ponieważ mieszkałem wtedy w Stanach i informacje na temat tej metody czytałem po angielsku. Zresztą, do dziś używam angielskiej wersji. Natomiast Ho’oponopono działa w każdym języku. Polecam obejrzeć wywiad, w którym jest to dokładniej wyjaśnione.


Tytuł na YouTube: Wywiad z Dr Hew Len — ho’oponopono napisy PL


(ĆWICZENIE) Na koniec tego rozdziału proponuję ćwiczenie, które ułatwi Ci sprawdzenie, komu należy wybaczyć:


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 17.33
drukowana A5
za 40.43