Zachowując systematykę chronologiczną, sięgnęłam z pewną dozą nieśmiałości i ciekawością (a ta faktycznie wiedzie - stopień po stopniu, step by step - do piekła bram, żeby nie powiedzieć „do jego epicentrum”) po debiut literacki Toli. „Trauma. 12 opowiadań o nienormalności w normalnym życiu” wessała mnie w tryby ziemskiego łez padołu niczem rzeczny wir wraz z moim zanurzeniem się bladym świtem w pierwszej stronie. Wypłynęłam z otmętów ambiwalentnych emocji, łapiąc zdławiony oddech kilka godzin później … w Sali Pamięci. Nauczając w „zaprzeszłości” języka ojczystego, zawszeć podkreślałam, że „to, co Autor miał na myśli, napisał”, zatem, to mój - stricte osobisty - odbiór „Traumy”.
Literacki styl Toli w pierwszej chwili przywiódł mi na myśl swoisty mix „Dziennika Bridget Jones” J. Fielding z domieszką wczesnej Grocholi, ale… wrażenie było mylne. Autorka „popełniła”, a może raczej wykreowała własny gatunek. Nie nazwałabym „Traumy” prozą pamiętnikarską (jak to określono w jednej z recenzji). To powieść obyczajowo – psychologiczna z pogranicza rekonstrukcji autobiograficznych dzienników intymnych (balansujących na krawędzi bolesnego ekshibicjonizmu psychofizycznego), opartych na elementach genealogicznych. Śmiałe wyznania w połączeniu z autoanalizą stały się przyczynkiem do rozliczenia z przeszłością, rodziną, sobą. „Trauma” jest weryfikacją tego, co w życiu jest ważne, ma sens, za czym warto podążać, a co można zwyczajnie „olać”? Chyba tak, bo kiedy zdrowie (Twoje lub Twoich bliskich) mówi „NIE”, przewartościowujemy swoje życie. Tola „zamieszała gatunkami”, ucierając w makutrze słów lirykę, epikę i dramat. Oszczędny język „kronikarski” zgrabnie ubarwiła lirycznymi, poetyckimi frazami, przeplatając je – niczym wąż rajską jabłoń – rubasznym, szorstkim językiem, rozładowując (podkręcając?) napięcie czarnym humorem, rodem z Monty Pythona, przekraczającym – co uwielbiam – granice TABU.
Inteligentna, wrażliwa, NORMALNA w nienormalnym świecie. Silna, bo wie, że….musi, choć chciałaby – choć na chwilę – być tylko Kobietą, puchem marnym… Wielką inspiracją jest dla każdego, kto chce „złożyć broń”. Ze łzami w oczach krzyczy: „WALCZ”.