„może i jestem
zamkniętym życia rozdziałem
lecz serce wciąż tętni
opowieścią niedokończoną”
Monika Ponicka-Kuczek
Purpurowa
/wypowiedziałam wojnę miłości
strącając błękitne niebo/
podpaliłam świat kreśląc na nowo
symfonię destrukcji i legiony zniszczenia
topiąc kupidyna w emocjonalnym głodzie
przywłaszczyłam broń
i przetestowałam celność
zamykam oczy wyczekując krzyku
lecz tylko księżyc zaskowyczał
snując melancholijną pieśń
wyrwane serce
spoczęło na ołtarzu ofiarnym
składając ostatnią obietnicę
...nigdy więcej łez…
Ametystowa
/otworzyłaś serce pełna jaskrawego lęku/
czasem, gdy zamykasz kryształowe od łez oczy
widzisz ametystowe mgławice samotności
poruszasz się po niebiańskim równiku
sięgając dna atłasowego kosmosu
zamknięta w skostniałe ramy nadziei
pozostajesz miarą rozczarowań i wykresem oczekiwań
ze zmienną niewiadomą
wyznaczyłaś nową trajektorię dla tęsknoty
bo miłość głucha jest na gorliwe modlitwy
Bluźniercza
/rzuć kamieniem wątpliwości
i na wieczność bądź przeklęta /
panteon bogów powstał z nieśmiertelnych trumien
wystukując szponami rytm wiary
rozsmakowani we krwi i nakarmieni modlitwami
wrosły — pasożytując na duszy
blaszane oczy nie dostrzegają schyłku panowania
samotni na nasze podobieństwo
zostali skazani na zagładę
Mroczna
raz...dwa...trzy
i to jest ten moment
gdy serce zaczyna rytmiczniej bić
a dłonie mocniej zaciskają się na szyi
jestem najpiękniejszym wyśnionym koszmarem
pełzam po świadomości niczym beznogi smok
możesz mnie unicestwić na wszelkie znane sposoby
lecz zawsze odnajdę gwiaździstą ścieżkę
nim powrócę w przejrzysty mrok
masz mnie w zasięgu ciepłego ciała
więc rozmaż czerwień szminki i pożądania
Tytanowa
/w procesorowej głowie rozbrzmiewa
„jestem tylko zepsutą maszyną ”/
jesteś konstruktorem tytanowych dusz
więc zajrzyj do metalowego wnętrza
wymontuj zepsute mechanizmy
zdmuchnij kosmiczny kurz
wyczyść i naoliw każdy trybik
uszlachetnij niewinnością platynowe serce
przyodziewając w autentyczne emocje
dopełnij całość tętniącymi przewodami
i odświeżoną tożsamością
tchnij życie w zepsutą maszynę
niech martwe ciało transformuje
Droga
/wędruję niczym bezdomny wampir
niosąc sztandar samotności/
wędruję przez pustynie emocji
z palącymi polami myśli
kreśląc ocean nieśmiertelności
widzę kres świadomości
mijam przydrożnych bogów
ziejących bezgraniczną nienawiścią
upijam się upodloną miłością
rozkoszując się smakiem goryczy
jestem w drodze
z dynamitem w słowach
z bronią zamiast serca
Pergaminowa
/jeśli moje serce by żyło
na pewno byłoby złamane/
ciało pokryte bliznami życia
stygnie w drewnianej skrzyni
nie poczuje nigdy więcej bólu
zimne usta zamilkły na wieki
nie mając już nic więcej do powiedzenia
plany na przyszłość legły w gruzach
domek z kart rozpadł się
ruchome piaski marzeń uleciały
niosąc pożogę dla duszy
„twoje zdrowie, szczęście moje”
skryłam się w cieniu
całując cię co noc na pożegnanie
Porcelanowa
/dryfuję
namaszczona przez anioła samotności/
gloria i chwała upadły