Obejrzałem na YouTube film Jerzego Kaśkowa pt. "ANDRZEJ DRAGAN - NAUKOWE ZERO". Po dość mocnym tytule byłem przygotowany na petardę. Ale to nie petarda, nawet nie kapiszon, to przemoknięty patyczek z zapałki pozbawionej resztek łebka. Po kilku minutach byłem już tak zmaltretowany gonitwą myśli autora, że zacząłem filmik przewijać, odsłuchując krótkie fragmenty w nadziei, że gdzieś w końcu Kaśków odniesie się do krytykowanego w klikbajtowym tytule Dragana. Ale niestety, film ten od początku do końca to paranoiczny, nerwowy, bezsensowny słowotok autora, cierpiącego na niepohamowany, kompulsywny przymus mówienia. Autor strzela do słuchacza jak z karabinu maszynowego całymi seriami, całymi magazynkami słów, które razem nie niosą żadnej treści. "Im więcej mówił, tym mniej powiedział" - jak zauważył klasyk. Na szczęście łatwo się słuchaczowi przed tym bronić, bo ma do dyspozycji pasek do przewijania filmu i potencjometr głośnika. Owszem, autor wypowiada często któreś z zestawu dyżurnych słów: prawda, dobro, piękno, wolność, harmonia, nauka, racjonalność, algorytm, sztuczna inteligencja, Bóg... Gramatycznie buduje poprawne wypowiedzi. Intonacja i gestykulacja (dość ekspresywna) zdradzają towarzyszące autorowi emocje, sugerując, że oprócz żywych kultur bakterii jelitowych, autor posiada jakieś życie wewnętrzne. Lecz ciągle jest to wielokrotnie złożone, współrzędnie i podrzędnie, ale semantyczne ZERO. Oto kilka cytatów: "liczenie to koncentracja umysłu na przedmiocie wyizolowanych przez nas rozważań z konieczną możliwością poszerzania ich nieograniczenie, by nieustannie rezygnować z pychy i rozzuchwalenia"; "prawda może być tylko w trakcie powstawania, bo cokolwiek byłoby odkryte, nic tak na prawdę odkryte nie jest"; "nauka ogranicza wewnętrzne potrzeby pierwotnej struktury psychicznej, bo nauka uważa, że 2+2=4, a zatem wszystkich próbuje wcisnąć do jednego wora myślenia określonej mentalności społecznej, dlatego że jeśli zostajesz odrzucony z grupy społecznej z uwagi na to, że zachowasz się nieprzyjemnie, rzucając światło na zaciemnienie tej grupy, to grupa społeczna nie będzie wzmacniała twojej postawy, tym samym jest to dowód na to, że to jak się zachowujesz, nie ma racji bytu". Uff... dosyć! Jak powiedział Tuwim: "błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa". Całość plasuje autora jako wybitnego przedstawiciela popularnego w internetach nurtu "nic nie rozumiem, ALE się dla was wypowiem". Nawet chyba nie "ALE", lecz raczej "I DLATEGO". Autor ujawnia przy tym silną frustrację i słabo skrywaną zazdrość o zasięgi Dragana, skoro posługuje się jego nazwiskiem w tytule swojego filmu. W samym ponad półgodzinnym monologu wspomniał o nim w kontekście tatuaży, jednak nie odniósł się do dorobku naukowego np. prób wyprowadzenia Mechaniki Kwantowej z Teorii Względności, koncepcji nadświetlnego obserwatora itd. Teza postawiona w tytule filmu nie tylko nie została udowodniona, ale została zupełnie zignorowana(!). Autor uważa, że człowiek zajmuje się nauką powodowany tylko jedną z dwóch motywacji: by zdobyć władzę, lub wysługiwać się koncernom farmaceutycznym. Czy w ogóle wysłuchał choćby jednego wykładu, lub nawet wywiadu z Draganem? Przykre i smutne to wszystko. Albo śmieszne, gdy na autora spojrzy się nie jak na filozofa formułującego głos polemiczny względem konsekwentnego odrzucania tradycyjnej metafizyki przez profesora fizyki, ale jak na pretensjonalnego chłopka-roztropka, takiego rapującego Żorża Ponimirskiego, któremu grozi “przeflancowanie” do Tworek. Albo na wytwór przestarzałego modelu Chata GPT, który wciąż przy próbie narysowania konia, rysuje tylko prostokąt i cztery patyki. Na koniec przytoczę cytat ze Stanisława Lema: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów".
Czytając twój wpis też można by sądzić że zakrawa on o bełkot ludzika zawistnego. Ależ oczywiście, takie jest twoje zdanie, a takie jest moje zdanie o tobie.
zazdrość cię ściska że on książkę napisał a ty nie... proszę bardzo, napisz książkę i wydaj ją, wtedy nie będziesz komuś zazdrościł...
Napiszę tak: Nie czytałem książki i nie przeczytam. Wystarczy mi to co usłyszałem na kanale Autora.
ZAPOZNAJ SIĘ Z TWÓRCZOŚCIĄ TEGO PANA TO CI SZCZĘKA OPADNIE CO ON POTRAFI!
Książki nie czytałem, ale przyjrzałem się temu, co publikuje autor na YouTube. Bełkot, słowotok bez treści, wynurzenia człowieka z problemami psychicznymi, a na pewno z zaburzeniami w postrzeganiu rzeczywistości.
Jak się nie rozumie to oczywiście że dla ciebie bełkot... może to Pan jest chory psychicznie bo nie rozumiesz Pan przekazu...
Wspaniałe dzieło przełomowe