E-book
39.38
drukowana A5
41.07
Pranie mózgu, a lojalność służb

Bezpłatny fragment - Pranie mózgu, a lojalność służb

Zanim jeszcze zostaniesz oficerem


Objętość:
183 str.
ISBN:
978-83-8351-757-5
E-book
za 39.38
drukowana A5
za 41.07

PRZEDMOWA

Przedstawiona historia to nie tylko próba pokazania patologicznych rozwiązań systemowych, które za pośrednictwem zakamuflowanych technik kruszą kręgosłupy moralne osób zajmujących w strukturach służb decyzyjne stanowiska, ale to również wskazanie niebezpieczeństw, jakie ze strony tych, którzy nadal poddawani są tego rodzaju technikom, mogą zagrozić każdemu z nas.

Zapewne większości znaną jest, nie tak dawno nagłośniona przez media, sprawa nielegalnego wykorzystania systemu Pegasus, co zresztą do dziś wywołuje niemałe emocje nie tylko wśród osób, wobec których posłużono się tym narzędziem, ale i bardziej świadomego płynących z tego tytułu zagrożeń społeczeństwa.

Zanim jednak odkryję wszystkie karty, winien jestem tym, którzy zdecydują się sięgnąć po tę pozycję pewne wyjaśnienia. Otóż pomimo iż główni bohaterowie tej książki zawdzięczają pracodawcy (dalej systemowi) znaczne korzyści materialne, to jednak stopień upokorzenia, jakiego doświadczyli ze strony tegoż systemu, łącznie z ingerencją w ich osobisty dobrostan, okazały się na tyle głębokie i trwałe, że nawet po wielu latach od tych wydarzeń, ci, którzy decydują się o nich wspominać, robią to w taki sposób, że bez trudu można odnieść wrażenie, jakoby dla nich samych rozegrały się one w najbliższej przeszłości. Oczywiście każdorazowo potrzeba było tu wykazania się z ich strony odrobiną uczciwości, ponieważ w środowisku tym nie brakuje osób, dla których bilans strat i doznanych krzywd zdają się dobrze równoważyć późniejsze awanse na wyższe stanowiska służbowe. Dlatego między innymi, to, w jaki sposób poszczególne jednostki odbierają minione doświadczenia, będzie zależeć od ich indywidualnych cech. Zasadniczo więc, w większości przypadków, nie miało większego znaczenia, że od tamtych pamiętnych dni upłynęło kilkanaście, a niekiedy nawet kilkadziesiąt lat, ponieważ przekaz zawsze pozostawał jednakowo żywy. Taka reakcja może więc świadczyć o tym, że mamy tu do czynienia albo z jakąś bliżej nieokreśloną jednostkową sytuacją, która pozostawiła w pamięci tych osób trwale zakodowany ślad, albo z mało powszechnie znanym, a jednocześnie dobrze działającym mechanizmem manipulacji.

Jak już niebawem będziemy mieli okazję przekonać się sami, emocje skutecznie utrwalają nawet najbardziej odległe wspomnienia, którym, jak zapewne wiemy, nie zawsze musi towarzyszyć przekaz werbalny. Z taką też sytuacją będziemy mieć do czynienia w omawianym przez nas przypadku. Dla jednych wspomnienia te staną się motorem napędzającym fałszywą wdzięczność, dla innych, nieco mniej tolerancyjnych, źródłem gniewu i frustracji. To jednak, co łączyłoby wszystkie te osoby, to brak pełnego zrozumienia dla minionych wydarzeń, a w konsekwencji bycia systemową ofiarą, co z kolei stało się dla mnie ważnym impulsem do rozpoczęcia poszukiwań, które de facto, jak wykażemy w dalszej części naszych rozważań, doprowadziły do ujawnienia w środowisku służb dobrze działającego mechanizmu manipulacji.

Celowo jednak nie wykazano tu, o jaką instytucję państwową chodzi, aby w przyszłości nie narazić jej na surową krytykę ze strony opinii publicznej.

Niezależnie od powyższego żywię cichą nadzieję, że ci bardziej „uczciwi”, którzy zostali przepuszczeni przez systemowe tryby, już teraz przyznają mi rację, ci mniej, zapewne podobnie, ale dopiero po lekturze tej książki. Jeżeli jednak w obydwu przypadkach tak się nie stanie, co również muszę brać pod uwagę, jako bardzo możliwy do wystąpienia scenariusz, to i tak jestem pewien własnych racji, i nie pozwolę nikomu się tknąć.

Całość zagadnienia jest na tyle poważna, że nie sposób było przejść obok tego obojętnie, tym bardziej że przeciwległe szale wypełniają wartości o zupełnie różnym ciężarze gatunkowym. W końcu jednak nabrzmiała bańka musiała pęknąć, co osobiście odbieram jako przejaw uczestniczenia w procesach społeczno-politycznych coraz bardziej dojrzałych i świadomych jednostek.

Zanim jednak przeniesiemy się w głąb tajników omawianej tu materii, wcześniej chciałbym uprzedzić tych wszystkich, którzy zdecydują się sięgnąć po tę pozycję o pewnych konsekwencjach, na jakie mogą wystawić się w przypadku niezachowania należytej ostrożności podczas prowadzonych dyskusji, zwłaszcza z osobami spoza kręgu służb. Głównie mam tu na myśli tych, którzy bez trudu umiejscowią opisane przeze mnie sytuacje w konkretnym czasie i miejscu, i pomimo całego kamuflażu z łatwością odgadną, że tak naprawdę to oni są głównymi bohaterami tej książki.

Dlatego, aby maksymalnie utrudnić lub też całkowicie wykluczyć możliwość zidentyfikowania występujących tu zdarzeń, głównie przez przypadkowego czytelnika, przedstawione tu sytuacje zostały ukryte za fikcyjnymi postaciami i nazwami.

Mam zatem nadzieję, że jakiekolwiek skojarzenia będą możliwe jedynie w przypadku tych osób, które na własnej skórze doświadczyły lub też w przyszłości doświadczą opisanych tu technik.

W kontekście powyższego wydaje się zatem słusznym przekonanie, że ujawnienie, o jaką instytucję państwową chodzi, będzie mogło nastąpić wyłącznie z inicjatywy tych, którzy w oparciu o własne doświadczenie, wsparte informacjami zaczerpniętymi z tej książki, zdecydują się na taki właśnie krok.

Nie było również nigdy moim zamiarem, aby pozycja ta stała się narzędziem wykorzystywanym do prowadzenia wewnątrzresortowej walki. Ostateczną jednak decyzję w tej kwestii pozostawiam samym zainteresowanym.

Nie wspominam o tym wszystkim również po to, aby szukać dla siebie usprawiedliwienia, ale by wskazać mechanizm zweryfikowania, a następnie powiązania tych informacji z własnym doświadczeniem życiowym, co w przyszłości może również przełożyć się na bardzo konkretne żądania, przynajmniej ze strony niektórych osób poszkodowanych przez system.

Dlatego w moim przypadku bardziej chodziłoby o działanie w stanie wyższej konieczności i próbę mającą na celu przywrócenia pierwotnego ładu, który dla zabezpieczenia i ochrony partykularnych interesów, bliżej nieokreślonej grupy ludzi, został w sposób perfidny zaburzony, a następnie narzucony niczego nieświadomym ofiarom.

Stąd też, jak uprzednio zostało już zasygnalizowane, pozycja ta to przede wszystkim próba znalezienia odpowiedzi na pewne nurtujące środowiska służb pytania, które nadal takimi pozostają, ponieważ osoby bezpośrednio z nimi związane nie potrafią w sposób wyczerpujący wytłumaczyć przyczyny aktywowania w nich pewnych obszarów na poziomie mentalnym, co z kolei przekłada się na określone i często niepożądane przez te osoby zachowania.

Na szczęście z pomocą spieszy nam doświadczenie życiowe, wsparte nigdy nieprzecenioną w takich okolicznościach intuicją. Otóż jak niebawem będziemy mieli okazję sami się przekonać, cała ta sytuacja to nic innego jak efekt wykorzystywanych mechanizmów zbiorowej manipulacji. Stąd też ich gruntowną analizę obraliśmy za nasz główny cel, nie zaś ujawnienie lub nakłanianie do ujawnienia, o jaką instytucję państwową chodzi, nawet pomimo całości upokorzeń, jakie ze strony tegoż systemu dane mi było doświadczyć.

Oczywiście taka formuła została przyjęta jedynie warunkowo i w każdej chwili może ulec zmianie, o ile system w dalszym ciągu będzie stawiał nieuzasadniony opór.

Warto byłoby również w tym miejscu doprecyzować, że opisane tu techniki nigdy nie były i nie mogły być objęte żadną klauzulą niejawności, z tej prostej przyczyny, że są one nielegalne. Nie tylko bowiem naruszają powszechnie akceptowaną zasadę sprawiedliwości i równości społecznej, ale godzą w konstytucyjne prawa jednostki.

Mam zatem nadzieję, że to czytelnik dokona końcowej oceny, przyznając lub odmawiając przedstawionym tu technikom statusu „szkoleniowe”, ponieważ nadal w takiej właśnie formule są one wykorzystywane, jako jeden z ważniejszych elementów przygotowania na wyższe stanowiska służbowe. Co niemniej zastanawiające, metody te wbrew wydawałoby się pozytywnemu wydźwiękowi, daleko odbiegają od znanych i zwyczajowo przyjętych standardów nauczania. Nie pozostawiając wyboru, nadto zmuszając do określonego zachowania, na drodze do uprzednio wyznaczonego celu, prowadzą do sytuacji, kiedy czas spędzony w ośrodku szkoleń znaczony jest piętnem doświadczeń pozostawiających w pamięci ofiary długotrwały, żeby nie powiedzieć, nieusuwalny ślad.

Warto przy tej okazji również wspomnieć, że pomimo niezliczonej ilości aktów prawnych, dotyczących ochrony szeroko rozumianych praw i wolności obywatelskich, jakie pozornie przerabia się w tej placówce, nie znalazł się w programie nauczania chociażby niewielki wycinek z tych jakże wrogich z punktu widzenia samego systemu regulacji prawnych, chroniących zarówno tożsamość, jak i integralność jednostki przed nieuprawnioną ingerencją z zewnątrz.

W kontekście powyższego, a także dalszych naszych rozważań, nie powinno już jednak stanowić dla nikogo większego zaskoczenia, że podobnie jak ma to miejsce w wielu innych sytuacjach życiowych, również i teraz, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie podcinał gałęzi, na której siedzi, a tak właśnie by było, gdyby tematem zajęć stały się przepisy chroniące nasze indywidualne ja przed nieuprawnionym zamachem. Takie posunięcie okazałoby się zbyt ryzykownym, ponieważ niosłoby zagrożenie rychłego zdemaskowania od dawna uknutego podstępu, który zamiast przysparzać kolejnych wiernie oddanych systemowi KLONÓW ALFA (To ci, którzy poddając się presji systemu, zostali mentalnie przemienieni), z dnia na dzień, zostałby skazany na samounicestwienie.

Mam zatem nadzieję, że w miarę przedzierania się przez kolejne stronice tej książki, poruszone tu kwestie stopniowo zaczną przybierać coraz bardziej wyrazisty charakter i ostatecznie przyczynią się do wyjaśnienia od dawna nurtujących środowisko służb pytań.

Jeżeli natomiast o mnie chodzi, to jestem skłonny bronić własnego zdania, że techniki te w sposób bezprawny i bezwolny ingerują w indywidualną sferę psychiczną jednostki, burząc jej dotychczasową równowagę emocjonalną i moralną. Za cenę osiągnięcia awansu społecznego wymaga się bowiem od kandydatów na oficerów odejścia od własnego systemu zasad i norm na rzecz czegoś, co w przypadku ujawnienia stałoby się na tyle nieakceptowalne społecznie, że musi pozostawać w permanentnym ukryciu.

Pamiętajmy przy tym, że wykorzystywane w OŚRODKU ALFA (To miejsce, gdzie wykorzystuje się metody manipulacji), techniki mają przysparzać określonych korzyści systemowi, nie zaś osobom poddawanym tego typu metodom manipulacji. Z tego też względu, wszystko to o czym będziemy tu mówić, dokonuje się kosztem niczego nieświadomej ofiary.

Oczywiście skłamałbym w tym miejscu, gdybym zaprzeczył, iż nie żywię nadziei, że po lekturze tej książki większość spośród jej czytelników podzieli moje zdanie, przyznając ostatecznie, że publikacja ta może stać się początkiem dającym nadzieję na rychłe przywrócenie normalności, nie tylko w formacji, którą mam tu na myśli, ale i w wielu innych strukturach mundurowych, tak, aby osoba reprezentująca państwo spełniała najwyższe standardy, co jak wkrótce przekonamy się, z trudem można powiedzieć o tych, którzy dzięki obecnemu ładowi zdobywają oficerskie epolety.

Otóż ci, którzy faktycznie ulegli systemowym manipulacjom, poddając się wywieranej presji, nie do końca świadomi konsekwencji obranej przez siebie drogi, tudzież mentalnie przemienieni, stali się potencjalnym narzędziem, przy pomocy którego werbujący system, niemalże bez ograniczeń, może realizować wyznaczone przez siebie cele. Pod pozorem podnoszenia kwalifikacji zawodowych, zwanych dalej SZKOLENIEM ALFA (To szkolenie w OŚRODKU ALFA), wyselekcjonowane grupy osób zostają poddane dobrze zaplanowanej i skutecznie działającej machinie. W pewnym sensie można powiedzieć, że stały się one ofiarami systemu, który bez uzyskania dodatkowej zgody na ingerencję w ich życie psychiczne celowo zaszczepił w ich mentalności niemalże absolutne posłuszeństwo. Dzięki odpowiednio dobranym, a jednocześnie ukrytym technikom manipulacji udało się skutecznie zablokować w nich potrzebę oceny bieżącej sytuacji i to nie zależnie od kierunku, jaki ostatecznie przyjmą narzucone przez system zadania.

Okazuje się bowiem, że z punktu widzenia systemu taka wewnętrzna przemiana jest bardzo korzystną, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy realizowane są cele, których wartość etyczna, a niejednokrotnie prawna może budzić pewne uzasadnione wątpliwości.

Siła doświadczeń, jakim w sposób kontrolowany zostają poddane ofiary tej zbiorowej manipulacji, niesie w sobie tak głębokie i traumatyczne przeżycia dla ich osobowości, że z pewnością już do końca życia będą im one nieustannie towarzyszyć. To z kolei pozwoliło przybliżyć ich do bardzo niebezpiecznej granicy, przekroczenie której, w większości przypadków, może nastąpić jedynie w sposób nieświadomy, co ostatecznie dokonuje się za sprawą wykorzystywanych w OŚRODKU ALFA technik zbiorowej manipulacji.

Niemniej zastanawiającym pozostaje, dlaczego nadal pomimo zmieniających się czasów i coraz głębszej świadomości społecznej w obszarze podstawowych praw, i wolności obywatelskich, system szkoleń decyduje się na ryzyko wykorzystywania tak mało uczciwych i godzących w te prawa mechanizmów. Wydaje się, że odpowiedź na tak sformułowane pytanie zawiera wyznaczony cel. Może i na tym etapie zabrzmi to mało prawdopodobnie, ale w końcowej fazie transformacji ofiary tej zbiorowej manipulacji stają się bezwolnymi wykonawcami odgórnie narzuconych poleceń. Dlatego zaryzykuję tu nawet twierdzenie, że osoby te w odpowiedni sposób zmotywowane przez system, byłyby gotowe posunąć się do rzeczy, które dla ludzi spoza tych kręgów stanowiłyby poważną barierę nie do pokonania.

Jest to więc swego rodzaju znamię, jakie zostaje nadane każdemu w sposób bardzo indywidualny, pozostawiające głęboki psychiczny ślad, którego namacalnym przykładem jest niezdolność do przeciwstawienia się woli przełożonego, nawet w sytuacji, kiedy wykonywanie poleceń może prowadzić do bardziej lub mniej jawnego konfliktu z prawem.

Zauważmy jednak, że nie chodzi tu o jakiekolwiek posłuszeństwo, ale takie, którego konsekwencją może być naruszenie czyichś praw i wolności.

Jak niebawem przekonamy się, wykorzystywana przez obecny system metoda szkoleniowa ingeruje na tyle głęboko w sferę psychiczną jednostki, aby wywołać w niej poważne następstwa, w postaci przebudowy mapy indywidualnego systemu norm i zasad, w oparciu o które, do momentu zetknięcia z systemową machiną, dokonywane były pewne ważne życiowe wybory.

Co nie mniej zastanawiające, towarzyszący temu procesowi paraliżujący lęk staje się dodatkowym elementem wewnętrznej represji, nakazującym przekraczanie granic, których zapewne nikt nigdy w innych okolicznościach nie odważyłby się nawet naruszyć. Z praktycznego punktu widzenia oznacza to potencjalną gotowość do realizowania zadań, które niejednokrotnie mogą, a często nawet pozostają w konflikcie z obiektywną prawdą.

Mamy więc tu do czynienia z jakąś nieznaną formą tworzącego się absolutyzmu, który pod wpływem minionych wydarzeń cementuje wzajemne relacje pomiędzy systemem a zmanipulowaną jednostką.

Jakie konkretne zagrożenia mogą się pojawić w związku z budowaniem takiej właśnie relacji, powiemy nieco później, w kolejnych rozdziałach tej książki.

Oczywiście zdaję sobie również z tego sprawę, że na tym etapie naszych rozważań, to wszystko, co do tej pory zostało powiedziane, może brzmieć mało prawdopodobnie. Nie pozostaje mi zatem nic innego jak zapewnić Szacownego Czytelnika, że nie są to zbyt daleko idące wnioski, ponieważ lata obserwacji KLONÓW ALFA — sprzed i po szkoleniu — coraz bardziej utwierdzają mnie w takim przekonaniu.

Co więcej, wykorzystywany mechanizm szkoleniowy dostarcza zupełnie odmiennego sposobu rozumienia pewnych uniwersalnych i powszechnie respektowanych zasad. Dlatego między innymi, zderzenie z tą całkiem nową i jak dotąd nieznaną rzeczywistością często prowadzi do niechcianych i wymuszonych przez system zachowań, co w rezultacie wywołuje u tych bardziej spójnych wewnętrznie osób, znane chyba każdemu, zjawisko racjonalizowania.

Otóż wprowadzenie ofiary na pole alternatywnej etyki w bardzo krytycznym dla całego procesu szkoleniowego momencie, tworzy zręby nowego ja, dobrze spełniającego od tej chwili wymagania systemu, który dzięki umiejętnie moderowanym zdarzeniom niejako definiuje je na nowo, nadając przy tej okazji całkiem różną od tej pierwotnej służbową tożsamość. W efekcie tak przeprowadzonej manipulacji nie stanowi już problemu dla kolejnej „dobrze wyszkolonej” grupy KLONÓW ALFA, że w pewnych skrajnych sytuacjach, podczas wykonywania służbowych zadań, może dochodzić do przeciwstawnych sytuacji, kiedy po jednej stronie znajdą się fakty i obiektywna prawda, a po przeciwnej lojalność wobec systemu, i wytyczonych kierunków działania.

Oczywiście, że można by było spróbować uzyskać podobny efekt bez odwoływania się do tego typu technik manipulacji, jednak każdorazowo wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem napotkania na opór ze strony tych, od których w obecnym stanie rzeczy, bez większego trudu, można wyegzekwować określone postępowanie. Zasadniczo więc w tym ostatnim przypadku powodzenie całego przedsięwzięcia zależałoby od indywidualnych cech podwładnego. Stąd, aby zredukować do minimum możliwość wystąpienia nieprzewidzianych sytuacji, przeprowadza się kursantów przez zakamuflowany proces transformacji.

To właśnie niejawność stanowi tu największe zagrożenie płynące ze strony narzędzia szkoleniowego, ponieważ dzięki niej wykorzystywany mechanizm doprowadza do sytuacji, kiedy ofiara realizująca zadania służbowe, bez względu na ich charakter, zostaje pozbawiona jakichkolwiek obiekcji, co do wyznaczonego przez system kierunku działania, który każdorazowo powinien uchodzić za słuszny o tyle, o ile będzie zgodny z tym, co wytyczyła władza. Dlatego najważniejszym kryterium, jakie każdorazowo musi zostać spełnione, aby przedstawiony tu mechanizm mógł skutecznie zadziałać, to interweniowanie na wyraźny rozkaz lub polecenie przełożonego, który w oczach ofiary, od chwili ukończenia sławetnego szkolenia, stanowi jedno z wielu ogniw obdarowującego systemu.

Wszystko to ma się dokonać właśnie dzięki kontrolowanej ingerencji w psychiczną strukturę ofiary, przy jednoczesnym braku jej świadomości, co do wykorzystywanych technik manipulacji.

Zapewne większość zdążyła się już dobrze zorientować, że cała ta sytuacja może stwarzać poważne wątpliwości nie tylko natury etycznej, ale i prawnej, co do dopuszczalności i legalności przeprowadzania tego typu eksperymentów. Jest bowiem powszechnie wiadomą rzeczą, że jakakolwiek ingerencja naruszająca zarówno naszą fizyczną, jak i psychiczną integralność wymaga co najmniej naszej zgody. Należy jednak przy tym pamiętać, że nie rozpatrujemy tu sytuacji ratowania zdrowia lub życia ludzkiego. Stąd też w każdym innym przypadku, brak takiej zgody będzie oznaczać, że mamy do czynienia z nielegalnymi praktykami, które godzą w podstawowe prawa i wolności obywatelskie.

Dlatego, jak przekonamy się z kolejnych rozdziałów tej książki, większość spośród wymienionych tu dóbr osobistych pozostaje pod prawną ochroną. Każda zatem próba obejścia tych wymogów, bez względu na wyznaczony cel, będzie generować różnego rodzaju nadużycia, które z uczestników takiego eksperymentu czynią nieświadome ofiary w rękach zorganizowanego systemu.

Oczywiście ktoś mniej obeznany w tej materii mógłby w tym miejscu zarzucić mi, że przecież brak jest jednoznacznych przepisów zabraniających bezpośredniej ingerencji w ludzką psychikę, a to, co nie jest zabronione, jest przecież dozwolone. W zasadzie można by było temu komuś przyznać rację, gdyby nie fakt, że każdy z nas stanowi integralną całość i nie ma tu znaczenia czy taka ingerencja będzie dotyczyć sfery fizycznej lub psychicznej, ponieważ jedna i druga wzajemnie na siebie oddziałują. Człowiek to nie sama materia ani tym bardziej oderwana od niej psychika, ale jedno i drugie, i jako taki podlega ochronie. Jeżeli więc sfera psychiczna oddziałuje na fizyczną, a wiemy, że tak właśnie się dzieje, to każda ingerencja w naszą psychikę musi w jakimś stopniu naruszać prawnie chronioną fizyczność.

Inną kwestią pozostaje jeszcze udowodnienie, czy taka ingerencja faktycznie przekłada się na codzienną egzystencję, stąd również to zagadnienie stanie się przedmiotem naszej późniejszej refleksji.

Niezależnie od powyższego i wbrew zakorzenionemu w świadomości części społeczeństwa przekonaniu, w oparciu o krajowe i międzynarodowe dokumenty, postaramy się wykazać, że podobnie jak nasza fizyczność, równie szerokiej ochronie podlega integralność psychiczna, intelektualna, mentalna i moralna.

Widzimy zatem, że poruszone tu kwestie posiadają wielowątkowy i złożony charakter, dlatego między innymi, aby zaradzić każdorazowo narastającym wokół tego tematu skrajnym emocjom, narodziła się idea napisania tej książki. Jak uprzednio już wspominaliśmy podstawowym niedomaganiem środowiska, do którego jest ona adresowana, wciąż pozostaje nieumiejętność zinterpretowania i umiejscowienia w sferze życia psychicznego doświadczeń, jakim każdorazowo zostają poddane podczas pobytu w OŚRODKU ALFA, nieświadome płynących z tego tytułu zagrożeń, systemowe ofiary.

Dlatego też, aby w tych kwestiach nie pozostawać całkowicie zdanym tylko na siebie, dla tych bardziej wymagających i ambitnych, zamieściliśmy na samym końcu przydatną literaturę, gdzie w sposób bardziej systematyczny przedstawiono, przynajmniej niektóre spośród omawianych tu kwestii.

Szczególne podziękowania chciałbym w tym miejscu wyrazić wobec autorów pracy: Nietykalność i integralność w projekcie księgi pierwszej Kodeksu cywilnego — analiza prawnoporównawcza z serii Zeszyty Naukowe, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, która stała się dla mnie cennym źródłem informacji i pozwoliła głęboko osadzić opisane przeze mnie wydarzenia w międzynarodowym porządku prawnym.

Nie sposób również, aby nie wspomnieć tu o moich zaufanych informatorach, dzięki którym mogłem o wiele głębiej spojrzeć na całość omawianego zagadnienia, za co oczywiście pozostanę im dozgonnie wdzięczny. Żałuję jednak, że nie mogłem wymienić tu ich imion, czy chociażby pseudonimów, jednak, z wiadomych względów, konieczne było zachowanie tu pełnej dyskrecji, również, a może przede wszystkim dlatego, że taka właśnie była ich wola.

Pozwólcie zatem, że dopiero po nieco dłuższym wprowadzeniu zajmiemy się zasadniczą częścią interesującego nas wątku. Przedstawimy od kuchni, jak zostało zorganizowane codzienne życie KLONÓW ALFA, co z kolei ma niebagatelne znaczenie dla osiągnięcia systemowych celów.

Istotnym jest również, aby pamiętać, że cały proces szkoleniowy zakończony jest w sposób, który w normalnym środowisku akademickim wykluczyłby z grona absolwentów tych wszystkich, którzy zdecydowaliby się na udział w takim przedsięwzięciu. Oczywiście musimy również zdawać sobie sprawę, że przyjęte przez werbujący system rozwiązania, pomimo że nie do zaakceptowania nigdzie indziej, tu posiadają swoje ściśle określone funkcje. Jak bowiem wykażemy, powszechne zasady oceniania nie obowiązują w OŚRODKU ALFA, który za przyzwoleniem władz uczelni stosuje dość mało znaną metodę weryfikowania wiedzy. Dzięki wykorzystaniu precyzyjnie dobranych mechanizmów staje się możliwym przemycenie do sfery mentalnej kursantów pewnej fundamentalnej prawdy, która od chwili jej zaszczepienia skutecznie kształtuje zarówno ich sposób myślenia, jak i późniejsze zachowania.

Warto byłoby również w tym miejscu uzmysłowić sobie, że z punktu widzenia elementarnej uczciwości, uznawanych i obowiązujących w systemie powszechnego szkolnictwa rozwiązań statutowych, wykorzystywane w OŚRODKU ALFA mechanizmy szkoleniowe, dające zielone światło do późniejszej oficerskiej nominacji, stałyby się podstawą do dyskwalifikacji tych wszystkich, którzy dzięki temu zdobywają społeczny awans.

Stąd też wydaje się być słusznym przekonanie, że to głównie w interesie KLONÓW ALFA pozostaje troska, aby prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego. W przeciwnym razie opinia publiczna nie pozostawi na tej grupie zawodowej suchej nitki.

Nie oznacza to wcale, że taki porządek, który w głównej mierze utrzymuje się do chwili obecnej jedynie dzięki niedostatecznej wiedzy tych, którzy stali się ofiarą systemowej manipulacji, musi być nadal podtrzymywany, i że to obywatele mają nieść na swoich barkach ciężar tej systemowej patologii.

Dlaczego jednak w dalszym ciągu tak się dzieje, pomimo przemian, jakie zaszły w naszym kraju po 1989 roku, postaramy się odpowiedzieć nieco później.

Niezależnie od powyższego, pozycja ta ma do spełnienia inne o wiele ważniejsze zadanie. To przede wszystkim odpowiedź na wieloletnie oczekiwania tego środowiska oraz próba zrozumienia mechanizmów zbiorowej manipulacji, jakim pod pozorem podnoszenia kwalifikacji zawodowych każdorazowo zostają poddani ci wszyscy, którzy spędzają w OŚRODKU ALFA chyba jedne z najbardziej traumatycznych chwil w swojej karierze zawodowej, a może i życiu.

WSTĘP

To dość zaskakujące, że wciąż na współczesnej mapie Europy możemy odnaleźć miejsca, w których do chwili obecnej wykorzystuje się metody szkoleniowe charakterystyczne bardziej dla autorytarnych systemów politycznych, niż wolnych demokratycznych społeczeństw. Zapewne jak wiemy, trwałość takiego systemu zależała od skuteczności odpowiednich służb w zakresie eliminowania z przestrzeni publicznej jednostek, których konspiracyjna działalność mogłaby zagrozić sprawującym władzę. Stąd przy wykorzystaniu wszelkich dostępnych środków, zarówno technicznych, jak i personalnych, podejmowano szereg działań, tak, aby ideologiczna papka, jaką karmiono utrzymywany w mentalnej niewoli lud, posiadała niezbędne składniki pozwalające na skuteczne wyhamowanie, w umysłach politycznych przeciwników, wzrostu idei wolnościowych. A ponieważ gra toczyła się o najwyższą stawkę, władza nie mogła pozwolić sobie na żadne ustępstwa w tym zakresie.

Zapewne większość spośród nas pamięta jeszcze z własnego podwórka, przy pomocy jakich metod przed 1989 rokiem eliminowano z przestrzeni publicznej inicjatywy środowisk opozycyjnych. Ówczesna władza doskonale bowiem zdawała sobie sprawę, że przymykanie oczu na kiełkujące w środowiskach opozycyjnych inicjatywy wolnościowe, wcześniej czy później, doprowadzą do jej obalenia. Dlatego z punktu widzenia interesu państwa (nie mylić z interesem obywateli) niezwykle istotnym było niezwłoczne reagowanie w każdym przypadku, kiedy dochodziło do manifestowania jakichkolwiek form niezadowolenia ze sposobu sprawowanej władzy. Stąd między innymi niemałą wagę przywiązywano do szeroko rozumianych działań prewencyjnych.

Jak zapewne doskonale orientujemy się, skuteczność tego typu aktywności miały zapewnić siatki odpowiednio wyszkolonych służb. Ich głównym zadaniem było zwalczanie wrogich z punktu widzenia ówczesnej władzy środowisk opozycyjnych.

Aby jednak zapewnić takim działaniom jak najszerszą i wielopłaszczyznową skuteczność, władza wpierw musiała skupić wokół siebie odpowiednich ludzi, gotowych wiernie służyć komunistycznej ideologii, bez względu na pojawiające się okoliczności. Tych, którzy zdecydowali się na taką współpracę, kierowano na systemowy instruktaż do specjalistycznych ośrodków szkoleniowych, co skuteczniej pozwalało powiązać ich mentalność z ideowo-polityczną rolą przewidzianą przez Moskwę dla państw satelitarnych, przyłączonych po drugiej wojnie światowej do tak zwanego bloku wschodniego.

Wydaje się zatem, że taki porządek w znacznym stopniu wspomagał również wyznaczanie lokalnych kierunków działania, a także pozwalał na implementowanie wschodnich rozwiązań na nasze rodzime podwórko, z czego chociażby wynikała potrzeba budowania dodatkowych struktur wspomagających PRL-oski aparat bezpieczeństwa państwa, dzięki czemu infiltracja wrogich środowisk opozycyjnych stawała się dużo łatwiejszą.

Stąd też, aby tego typu działalność w ogóle stała się możliwą, koniecznym było korzystanie z pewnych rozbudowanych, interdyscyplinarnych narzędzi werbunkowych. Oczywiście z punktu widzenia PRL-owskich służb, ekonomiki i efektywności działań, najlepiej, aby przyszli współpracownicy już na etapie początkowej fazy werbunkowej odznaczali się wymaganymi przez zbrodniczy system cechami osobowościowymi. Nie jest tu bowiem żadną tajemnicą, że dla komunistów najbardziej pożądanymi były lojalność, skuteczność w realizowaniu powierzonych zadań i nie mniej ceniona długofalowa chęć współpracy, która najlepiej, aby była efektem własnych ideologicznych przekonań.

Oczywiście przedstawiona powyżej sytuacja jest tą najbardziej optymistyczną, ponieważ jak uprzednio już sygnalizowaliśmy, właściwa formacja pozyskiwanych osób wymagała czasu i zaangażowania wielu sił i środków. Stąd dopiero po jakimś czasie udawało się osiągnąć zamierzony cel. Każdorazowo jednak priorytetem było dążenie do takiej przemiany mentalności u werbowanej osoby, aby w miarę pogłębiania tego procesu, zarówno jej osobiste przekonania, jak i wynikające z nich późniejsze postępowanie doskonale wpisywały się w wytyczoną przez system linię działania.

Chyba nie wymaga tu jakiegoś szczególnego tłumaczenia, jakimi kwalifikacjami musieli odznaczać się w tamtym czasie prowadzący tego typu werbunkową działalność funkcjonariusze służby bezpieczeństwa.

Najogólniej rzecz ujmując, taka lojalność ze strony przyszłego współpracownika, poza oczywiście nielicznymi wyjątkami, była efektem długofalowego i zaplanowanego w najdrobniejszych szczegółach oddziaływania na sferę intelektualną, psychiczną i emocjonalną.

To jednak, co dla nas jest w tym momencie najbardziej istotnym, to fakt, że wykorzystywane techniki werbunkowe były znane jedynie osobie prowadzącej, co stanowiło gwarancję ich skutecznego wykorzystania.

Oczywiście, nawet pomimo tak rozbudowanego narzędzia, nigdy do końca nie można było mieć stuprocentowej pewności, że wykorzystywane metody przyniosą uprzednio zamierzony skutek. W każdym pojedynczym przypadku istniało bowiem ryzyko, że osoba wdrażana do takiej współpracy, na jakimś jej etapie, może wycofać się. W takiej sytuacji służby nie zawsze mogły liczyć na koło ratunkowe w postaci materiałów obciążających i szantaż.

Stąd między innymi wynikała potrzeba uwzględnienia w metodyczno-pedagogicznych założeniach każdej możliwej do napotkania przeszkody, a zwłaszcza takich, które mogły pojawić się po stronie osoby werbowanej.

Wszystko to może dobitnie świadczyć, jak złożonym musiało być narzędzie wykorzystywane do tego rodzaju działalności werbunkowej.

Niezależnie od powyższego, ludzie bezpieki świadomi trudności, na jakie napotykały w tamtym czasie różne klasy społeczne, często przełamywali towarzyszący opór dzięki oferowaniu pomocy w zdobywaniu bardziej prestiżowych stanowisk, czy też przyczyniali się do rozwoju dalszej kariery zawodowej, umożliwiając, jak miało to miejsce w przypadku środowisk naukowych, kontynuowanie badań podczas zagranicznych staży. Wszystko to musiało jednak odbywać się w ściśle narzuconym reżimie werbunkowym, zaś opuszczający kraj szczęśliwiec nierzadko obligowany był do stałego kontaktu ze swoimi darczyńcami. Niejednokrotnie to nowe otwarcie powodowało, że ludzie bezpieki gotowi byli dla zachowania tych przywilejów poświęcić niemalże wszystko, a co najbardziej zaskakujące, niekiedy nawet lojalność wobec tych, dzięki którym je zdobywali. Z taką właśnie postawą bardzo często można było spotkać się w przypadku zagranicznych szpiegów, działających pod tak zwaną przykrywką, którzy wezwani do kraju, przerażeni powtórną wizją szarości dnia codziennego, przechodzili na stronę dotychczasowego wroga, denuncjując przy tej okazji miejscowych łączników, co dawało im możliwość kontynuowania wygodnego życia.

Dla pogłębienia tego tematu zainteresowane osoby odsyłam do lektury książki: Terry Crowdy, przeł. Jacek Mikołajczyk, Historia szpiegostwa i agentury.

Wraz z upadkiem komunizmu zakończył się również pewien niechlubny etap z życia służb. Zamiana scentralizowanych priorytetów na rzecz pluralizmu i podążania w kierunku demokratyzacji, na wzór państw Europy Zachodniej, wymusiły w szeregach „nowo” formujących się służb głęboką korektę w dotychczasowych metodach i narzędziach szkoleniowych, a niejednokrotnie doprowadziły do ich porzucenia. Wdrażanie kolejnych ustrojowych reform musiało więc doprowadzić do wielu systemowych, organizacyjno-strukturalnych, a często nawet personalnych zmian.

Pomimo że obecnie żyjemy w zupełnie innych czasach i na próżno byłoby szukać na naszym rodzimym podwórku podobnego kalibru agentów i szpiegów, to jednak — o czym już niebawem sami będziemy mieli okazję się przekonać — w pewnych środowiskach związanych z działalnością służb, do chwili obecnej, wykorzystuje się równie skuteczne narzędzia kreowania pełnej zależności od władzy.

Taki porządek rzeczy może dowodzić jednego, mianowicie, kontynuowania PRL-owskiej tradycji upolitycznienia służb. Wprawdzie wydarzenia, jakie rozegrały się po 1989 roku, doprowadziły do uwolnienia tych środowisk spod moskiewskich wpływów, to jednak przynajmniej w początkowej fazie, nasze rodzime podwórko polityczne, nadal wspierane lub wywodzące się z dawnego aparatu bezpieczeństwa państwa, świadome korzyści z pełnej kontroli nad służbami, nie mogło pozwolić sobie na ich całkowitą suwerenność. Stąd między innymi, aż do chwili obecnej, praktyczne konsekwencje takiego sposobu myślenia możemy zaobserwować w OŚRODKU ALFA, gdzie wspomniany efekt osiąga się dzięki systemowemu praniu mózgu (sam termin pochodzi od chińskiego xi nao i dosłownie znaczy pranie mózgu. Terry Crowdy, Historia szpiegostwa i agentury).

Zanim jednak przyjrzymy się nieco głębiej samej metodzie szkoleniowej, dobrze by było naświetlić pewną prawidłowość, która w istocie decyduje o jakości i skuteczności wykorzystywanych tam mechanizmów, które nie są niczym innym, jak zaplanowanymi w najdrobniejszych szczegółach technikami zbiorowej manipulacji.

Otóż paradoksalnie, powodzenie tego typu metod każdorazowo będzie zależeć od stopnia ich niejawności, a także niezrozumienia wśród osób, wobec których będą one wykorzystywane. Ni mniej, ni więcej oznaczałoby to, że musi zachodzić tu wzajemna korelacja, aby mówić o ich efektywnym wykorzystaniu. Stąd między innymi, poziom zweryfikowania kandydata i ocena jego przydatności na zajmowanym stanowisku będą tym skuteczniejsze, im mniej on sam będzie świadomy, co do zachodzących wokół niego i w nim procesów. Wymóg ten to jeden z podstawowych warunków, jaki powinien spełniać, już w fazie początkowej, przyszły kandydat na oficera. Wykorzystywany bowiem w OŚRODKU ALFA system selekcji jest tak skonstruowany, że w czasie całego pobytu bada osobowość kandydata, a jednocześnie on sam nie jest tego procesu świadomy. Dlatego nie tyle chodziłoby o wyselekcjonowanie osób posiadających bliżej nieokreślone umiejętności, które czyniłyby z nich wyróżniające się na tle innych obywateli jednostki, ile o zdiagnozowanie pewnego braku, przejawiającego się właśnie poprzez nieumiejętność rozpoznania położenia, w jakim aktualnie znalazła się potencjalna ofiara.

Stąd też jednym z podstawowych celów omawianego tu mechanizmu jest dobór kandydatów pod kątem posiadanych cech osobowościowych, a nie weryfikacja uprzednio zdobytej wiedzy, czy też badanie indywidualnych zdolności percepcyjnych. Oczywiście, jak zawsze, możemy założyć, że również od tej zasady są jakieś marginalne wyjątki. Ta ostatnia sytuacja nie będzie jednak dotyczyć omawianego przez nas przypadku, gdzie z racji na zbyt krótko trwający okres szkoleniowy brak jest realnej możliwości, aby przygotować i uformować kandydatów w taki sposób, by po opuszczeniu tego miejsca byli gotowi do realizowania powierzonych im funkcji, w oparciu o wyniesioną z tego ośrodka wiedzę, i potrzebne doświadczenie. Uzyskanie takiego efektu wymagałoby zupełnie innych priorytetów niż te, do jakich obecnie przygotowuje OŚRODEK ALFA.

Wydaje się zatem, że jedyną pewną rzeczą, jaką system może tam zagwarantować, głównie dzięki wypracowaniu, a następnie uzyskaniu dostępu do pewnych luk w mentalności potencjalnej ofiary, to zmienić, a następnie zaszczepić w jej świadomości pewne wiążące na sposób trwały informacje. Wszystko to ostatecznie może dokonać się za sprawą wspomnianych już technik manipulacji.

Dlatego między innymi główny nacisk w OŚRODKU ALFA kładzie się na to, aby zbadać czy osobowość danego kandydata kwalifikuje się do dalszego szkolenia, czy też nie. Dopiero po tym etapie, kiedy zostanie on pozytywnie zweryfikowany, co istotne i o czym już wspominaliśmy w sposób nieświadomy dla niego samego, staje się on właściwym materiałem do dalszej obróbki. Stąd, aby postąpić na tej drodze, już na etapie wstępnych kwalifikacji, kandydat musi posiadać pewne określone, a wymagane przez system cechy charakteru. Dzięki temu będzie on mógł przetrwać, nawet pomimo całej niewiedzy z zakresu wykorzystywanych technik manipulacji.

Zauważmy przy tym, że takie szkolenie można przejść w dwójnasób, po pierwsze — jako osoba usilnie starająca się wpasować w systemowe wymagania, nie mając jednocześnie należytej świadomości co do późniejszych konsekwencji; po drugie — zdobywając odpowiednio wcześnie niezbędną wiedzę, która pozwoli przygotować się na tego typu sytuacje. Efekt końcowy w obydwu przypadkach będzie jednak zgoła odmienny i tylko w odniesieniu do pierwszego kandydata system osiągnie zamierzony cel. Podejmowane bowiem w OŚRODKU ALFA działania zmierzają ku temu, aby pomiędzy werbującą stroną a przyszłym kandydatem na oficera stworzyć na poziomie mentalnym swego rodzaju synergię, co po przeprowadzonej weryfikacji, już na etapie początkowej fazy szkoleniowej, będzie rokować skuteczne działanie na rzecz ochrony systemu oraz ciągłości władzy. Stąd między innymi, podczas pobytu w ośrodku szkoleń, na pierwszy plan nie wysuwa się szeroko rozumianego dobra obywateli, ale dochowanie wierności mocodawcy (systemowi), co nierzadko w praktyce odbywa się kosztem tego pierwszego.

Dla osób, które przeszły takie szkolenie, bardzo często, oznacza to ślepe posłuszeństwo, bez względu na cenę, jaką z tego tytułu może ponieść nieświadome całości problemu społeczeństwo.

Dlatego, w oparciu o moje wieloletnie doświadczenie, będę dowodził, że podobnie jak w czasach PRL-u, również i obecnie w pewnych środowiskach służb wykorzystuje się do dziś nie mniej skuteczne mechanizmy kreowania pełnej zależności od władzy. Dla obu okresów charakterystycznym jest bowiem pewien zero-jedynkowy system nagradzania i awansów: „albo, albo”. Zatem albo godzisz się na współpracę, niezależnie od ceny, jaką musisz za to zapłacić i w zamian za to podnosisz swój życiowy status, albo pozostajesz nadal w miejscu, i klepiesz przysłowiową biedę. W obydwu zatem przypadkach nie ma drogi pośredniej, poza „jedynie słuszną” i wytyczoną przez system.

I właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia w sławetnym już OŚRODKU ALFA. To, co ostatecznie łączyłoby te dwa okresy, to konieczność poświęcenia pewnych uniwersalnych zasad w imię doraźnych korzyści. Jak to wszystko ostatecznie rozgrywa się w ośrodku szkoleń, dowiemy się z kolejnych rozdziałów tej książki.

Musimy mieć również tego pełną świadomość, że w formacji, do której kierowana jest ta pozycja 99,9 % osób, które przeszły przez to szkolenie nie jest świadoma implikacji, jakie wywołują w ich mentalności wydarzenia, z którymi zetknęli się w OŚRODKU ALFA.

Tym bardziej powinni być wdzięczni losowi, jeżeli sprawi, że ta książka trafi również do ich rąk.

Żyjemy obecnie w czasach, kiedy nawet największe dziwactwo może liczyć na swoich politycznych obrońców, stąd też pozostaje nadal zagadką, dlaczego do tej pory nikt nie zajął się tym bezprecedensowym na skalę kraju, a może i Europy zjawiskiem.

Faktem jest, że do tej pory brakowało systematycznego wykładu na ten temat, co może świadczyć o pewnym stopniu trudności w prawidłowym zinterpretowaniu omawianej tu materii, jednak niezależnie od tego, najzwyczajniej może to komuś być na rękę. Ludzie w taki bowiem sposób uformowani stanowią bardzo plastyczną masę, którą bez trudu można manipulować.

Na chwilę obecną nie będziemy jednak w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy taki efekt końcowy pozostaje w interesie systemu, czy może jakiejś innej niezidentyfikowanej grupy osób, nie wyłączając z tego środowisk politycznych.

Niestety, ale na te i podobne pytania nie znajdziemy odpowiedzi w tej książce, chociażby tylko z tego względu, że posiadamy zbyt ubogie dane. To jednak nie przeszkodzi nam w zrealizowaniu naszego pierwotnego zamysłu, jakim jest omówienie wykorzystywanych w tej formacji mechanizmów zbiorowej manipulacji.

Mam zatem nadzieję, że każdy, kto dotrwa do końca z lekturą tej książki, będzie w stanie wyrobić sobie na jej temat jak najbardziej obiektywne zdanie. Zapewne, dla niektórych spośród czytelników może ona okazać się czymś więcej, aniżeli zwykłą odpowiedzią na nurtujące od zawsze pytania, gdyż pozwoli zrozumieć, jak głęboko systemowy mechanizm ingeruje w psychiczną strukturę, a także, jak bardzo mentalnie potrafi takim działaniem od siebie uzależnić.

Na koniec dodam jeszcze, że wielokrotnie próbowałem rozwijać ten wątek z osobami, które przeszły taką transformację, jednak za każdym razem dyskusja przybierała formę monologu i po kilku pytaniach nie pozostawało mi nic innego jak najzwyczajniej zakończyć ją.

Stąd w dalszym ciągu przewaga systemu opiera się na powszechnie panującym w tym środowisku niezrozumieniu, dlatego bez konsekwencji może być nadal kontynuowana, ta wątpliwa z punktu widzenia etyki i powszechnie obowiązujących zasad uniwersyteckich — nazwijmy ją umownie — praktyka szkoleniowa.

Dlatego między innymi chciałbym, aby pozycja ta stała się dla tych wszystkich osób, które w przyszłości doświadczą na sobie opisanych tu metod przydatnym narzędziem i drogowskazem umożliwiającym przejście przez OŚRODEK ALFA z zachowaniem równowagi psychicznej, emocjonalnej i intelektualnej, chociaż jak domniemywam, nie każdy, kto tam trafi, zdecyduje się, aby tam pozostać, chociażby ze względu na osobistą uczciwość.

Zdaję sobie również z tego sprawę, że publikacja ta może w znacznym stopniu przyczynić się do osłabienia dotychczas wykorzystywanych narzędzi szkoleniowych, przy założeniu, że system nadal pozostanie wierny obecnym rozwiązaniom. Kierując się jednak dobrem bezpośrednio zaangażowanych w ten proces stron, a także uwzględniając słuszny interes obywateli, nie można było, w tym przypadku, postąpić inaczej.

ROZDZIAŁ I

Nierozpoznany cel

Pora zatem po tych wstępnych i nieco przydługich, mam jednak nadzieję, że interesujących rozważaniach przyjrzeć się nieco dokładniej metodom szkoleniowym, które, chociażby tylko z tego powodu, że są odgórnie narzucone i wykorzystywane w sposób niezrozumiały dla potencjalnej ofiary, zasługują z naszej strony na głębszą refleksję.

Zapewne większość spośród tych, którzy na swoje nieszczęście, a może i szczęście — tego nie wiem — zostali skierowani do OŚRODKA ALFA, odnajdą w tym, co tu piszę, wiele prawdy, ci zaś, którzy mi jej odmówią, będą zmuszeni raz jeszcze w skupieniu pochylić się nad lekturą tej książki. Oczywiście nie liczę również na to, że wśród moich czytelników znajdą się wyłącznie tacy, którzy z entuzjazmem przyjmą to wszystko, z czym będą mieli okazję tu się zetknąć. Myślę, że większość z nich swój punkt widzenia już dawno uzależniła od wykonywanej funkcji, czyli przysłowiowego punktu siedzenia, który wraz z nadaną przez system całkiem nową tożsamością służbową dobrze się dopełniają. Doświadczenie życiowe pokazuje bowiem, że bardzo często dla zrozumienia pewnych trudnych i jak dotąd nieznanych kwestii, nie wystarczy teoria, ale decydujące jest posiadanie tego pierwszego.

Trudno zatem byłoby obarczać kogokolwiek winą, za ten — jak przypuszczam — przejściowy stan niezrozumienia, gdyż to zasadniczo ofiary tej manipulacji, nieświadome złożoności całego przedsięwzięcia, stały się celem systemowych rozgrywek. Nie powinno to jednak stanowić dla nikogo zbyt dużego utrudnienia, aby dokonać prawidłowej oceny tego wszystkiego, z czym będziemy mieli okazję tu się zetknąć.


********************************************


Otóż nie wiedzieć czemu, ale od niepamiętnych czasów miejsce, gdzie trafiają przyszli kandydaci na oficerów, większości, żeby nie powiedzieć każdemu, kto doświadczył na sobie skutków tej systemowej transformacji, kojarzy się z dość negatywnymi doświadczeniami. W czasie mojej wieloletniej służby nie udało mi się napotkać, chociażby jednej osoby, która podeszłaby do tego tematu z entuzjazmem, deklarując chęć powrotu do tej placówki w sytuacji, gdyby historia zatoczyła przysłowiowe koło.

Oczywiście nie mam tu na myśli tych spośród uczestników, którzy ukończyli ten kurs dzięki posiadanym znajomościom, do czego jednak szerzej powrócimy nieco później.

Zatem już sama postawa i towarzyszące tym osobom niezrozumienie spowodowały u mnie zapalenie czerwonej lampki i rozpoczęcie poszukiwań przyczyny tak powszechnie panującego w tym środowisku zniechęcenia do tego miejsca. A ponieważ nie lubię niejasnych sytuacji, a zwłaszcza takich, które mają wpływ na moją skromną osobę, tu z racji podległości służbowej, z góry było wiadome, że pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy ostatecznie uda mi się rozwikłać ten pozornie złożony problem i odnaleźć odpowiedź na spędzające sen z wielu powiek pytania. Dobrze, o ile one w ogóle jeszcze się pojawiają, co może świadczyć, że nie wszystko stracone, gorzej, kiedy ofiary tej zbiorowej manipulacji nie dostrzegają już w sobie takiej potrzeby, a jednocześnie nienagannie wypełniają systemowe oczekiwania. Pomimo że dla większości z nich wykorzystywane w OŚRODKU ALFA mechanizmy nadal pozostają niezrozumiałe, to nawet w ich przypadku nietrudno było dostrzec, że procesom tym towarzyszyły i nadal towarzyszą pewne odgórnie narzucone i mało popularne rozwiązania, które w moim przekonaniu leżą u podstaw tak powszechnie panującego w tym środowisku obrzydzenia do tego miejsca.

To między innymi dla tych osób zaczynają się tu prawdziwe schody i podróż w nieznane, ponieważ z jednej strony są pozbawione świadomości bycia ofiarą, a z drugiej doskonale wpisują się swoim zachowaniem w systemowe oczekiwania.

Co zatem działo się i nadal dzieje się w OŚRODKU ALFA w kontekście wykorzystywanych tam metod szkoleniowych?

Otóż na samym początku musimy wyraźnie zaznaczyć, że jest to bardzo specyficzne miejsce, jak domniemywam, niepasujące swoim modelem kształcenia do jakiejkolwiek innej placówki oświatowej. To, na co władze tej uczelni dają ciche przyzwolenie, trudno byłoby nazwać pedagogiką nauczania, zgodnie z pierwotnymi założeniami tego pojęcia, które przecież swoimi korzeniami sięga daleko w głąb starożytnych wieków. Co niemniej zaskakujące w placówce tej zdobywanie wiedzy i podnoszenie kwalifikacji zawodowych pełnią tak naprawdę pomocniczą funkcję. Jest to swego rodzaju kamuflaż wykorzystywany bardziej na usługi systemu niż do celów szkoleniowych. Najogólniej rzecz ujmując, oznacza to, że zakres materiału, jaki w trakcie szkolenia powinien opanować jego uczestnik przewyższa możliwości przeciętnie uzdolnionego człowieka, nie wspominając już o tych mniej zdolnych. Zastanawiającym może być również fakt, że wbrew obiegowemu przekonaniu, ci ostatni obarczeni są najmniejszym ryzykiem związanym z niepowodzeniem ukończenia tego kursu. Pod warunkiem, że wpasują się w systemową linię działania, pozytywnie odpowiadając na jego zaproszenie, mogą być spokojni o własną przyszłość. Sam mechanizm jest bowiem tak skonstruowany, że daje możliwość ukończenia szkolenia nawet najmniej zdolnym osobom, i w rzeczy samej niejednokrotnie tak właśnie się dzieje, ponieważ to oni zazwyczaj mają od siebie najmniej do zaoferowania. Oczywiście, aby tak się stało, warunkiem niezbędnym jest akceptacja pewnych swoistych i wypracowanych specjalnie na tę okazję mechanizmów, co z reguły tej kategorii osób sprawia najmniej problemów. A ponieważ — jak już wspominaliśmy — niewiele od siebie dają ich pobyt w tym ośrodku to pasmo ciągłego utwierdzania się w przekonaniu, że tak naprawdę nic od nich nie zależy, przeciwnie, wszystko, co otrzymują, zawdzięczają systemowi. W zasadzie taka postawa z ich strony może dowodzić tylko jednego, mianowicie, że już na tym początkowym etapie osiągnęli systemowe cele i mentalnie są gotowi na otrzymanie oficerskiej nominacji.

Jak się bowiem wkrótce przekonamy, jest to jedyny wymóg odpowiadający głównym założeniom systemu, którym każdy z uczestników tego szkolenia powinien odznaczać się w jego końcowej fazie, niezależnie od długości przebytej drogi oraz poniesionych osobistych kosztów.

Wbrew pozorom, osiągnięcie takiego stanu, zwłaszcza w przypadku tych bardziej ambitnych, nie jest rzeczą łatwą, tym bardziej że wykorzystywane do tego celu środki trudno byłoby nazwać pedagogicznymi. Dlatego ci, którzy odpadają z tej pełnej pozorów gry — bo i takie przypadki oczywiście się zdarzają — to osoby, które wbrew oczekiwaniom systemu zbyt ambitnie podeszły do całości zagadnienia. Otóż pomimo niewyobrażalnej ilości materiału, jak na czas trwania tego szkolenia, podejmują się tytanicznej pracy, aby własnymi siłami przyswoić go, a to oczywiście nie może podobać się władzom uczelni. Prawdziwy jednak problem zaczyna się dla nich dopiero wówczas, kiedy faktycznie udaje im się w tym zamiarze postąpić. Początkowo więc pełni nadziei w końcowy sukces, a jednocześnie nieświadomi, że na dłuższą metę i tak cały ich wysiłek skazany jest na porażkę, gdyż to system ma im coś do udowodnienia, a nie na odwrót, starają się za wszelką cenę postępować w sposób jak najbardziej uczciwy. Na tym etapie nie wiedzą jednak, że takie indywidualne poszerzanie wiedzy jest nie do pogodzenia z jednym bardzo istotnym wymogiem forsowanym od samego początku i obowiązującym każdego bez wyjątku. Otóż osoby realizujące taki model kształcenia nie mają z reguły czasu na integrację z pozostałą grupą, co w perspektywie egzaminu końcowego i jego bardzo specyficznej formy jest oceniane jako zjawisko bardzo negatywne.

Zagadnieniem tym i jego rozłożonymi w czasie następstwami zajmiemy się bardziej szczegółowo w kolejnych rozdziałach tej książki.

Obok tych mało konwencjonalnych metod nauczania, dodatkowym elementem systemowego uprzykrzania życia kursantom jest odpowiednie zagospodarowanie przez władze uczelni czasu wolnego. Chodziłoby o to, aby uczestnicy szkolenia posiadali go jak najmniej, co łatwiej pozwala osiągnąć systemowe cele.

Podobnie zresztą jak zwiększanie prędkości powoduje, że zaczynamy dostrzegać coraz mniej szczegółów znajdujących się wokół nas, tak i nadmierne przeciążenie obowiązkami sprawia, że nasza naturalna bariera ochronna w postaci doświadczenia życiowego, wsparta indywidualną racjonalnością, wyłapuje coraz mniej toksycznych informacji. Stąd między innymi kursanci poddani tego rodzaju ekstremum, a jednocześnie bombardowani przy użyciu pewnych podprogowych technik, zaczynają zachowywać się zgodnie z tym, czego oczekuje system, co w efekcie prowadzi do stopniowo zachodzących w ich mentalności zmian.

Właśnie w tym miejscu dotykamy istoty wykorzystywanych w OŚRODKU ALFA technik manipulowania ludźmi. W jaki sposób dochodzi do tej wewnętrznej przemiany i za pomocą jakich rozwiązań systemowych dowiemy się nieco później, z dalszej części naszych rozważań.

W zasadzie bez uprzedniej wiedzy i odpowiedniego przygotowania bieżąca interpretacja tych doświadczeń staje się całkowicie niemożliwą. Dlatego między innymi dopiero na tak przygotowanym przedpolu dochodzi do decydującego starcia, gdzie po jednej stronie znajduje się potencjalna ofiara, a po przeciwnej bezwzględna systemowa machina, która niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Jedynym rozwiązaniem, które pozwala w porę ustrzec się przed nieodwracalnymi zmianami w naszej psychice, to unik, a więc opuszczenie tego miejsca, zanim jeszcze dojdzie do jakichkolwiek trwałych uszkodzeń.

Musimy mieć również tego świadomość, że w miejscu tym poprzez długotrwałe oddziaływanie na sferę intelektualną, mentalną i emocjonalną doprowadza się kolejne grupy KLONÓW ALFA do bardzo traumatycznych przeżyć.

Z kolei za sprawą ograniczenia do poziomu zerowego możliwości decydowania o bieżących wydarzeniach, które wykraczają poza zwyczajowo akceptowane zachowania, przymusza się uczestników tego szkolenia do ściśle określonego postępowania, nierzadko pozostającego w sprzeczności z ich przekonaniami. Stąd między innymi przebywanie przez dłuższy okres czasu w takich warunkach, prowadzi do zaburzenia dotychczasowej równowagi psychicznej i emocjonalnej, co w połączeniu z permanentnie pogłębiającym się wyczerpaniem fizycznym, skutecznie wpływa na osłabienie wspomnianej już bariery ochronnej, która nie jest niczym innym jak sumą dotychczasowych życiowych doświadczeń i posiadanej wiedzy. To właśnie dzięki tak zdobytemu doświadczeniu możemy skutecznie dokonywać bieżącej selekcji napływających do nas informacji.

Świadome ingerowanie w ten mechanizm, poprzez stosowanie odpowiednich technik manipulacji, powoduje, że stajemy się podatni również na treści, które w normalnych warunkach uznalibyśmy za zagrażające naszej wewnętrznej spójności.

Dzięki takim zabiegom system bada każdego z kandydatów pod kątem posiadanych cech osobowościowych, a także pośrednio wyznacza granicę, do jakiej każdy z nich powinien się posunąć, aby zrealizować swój pierwotny zamysł bycia oficerem.

Co nie mniej istotne, z punktu widzenia potencjalnej ofiary, granica ta posiada bardzo relatywny charakter, dlatego między innymi mamy tu do czynienia z rozłożonym w czasie pasmem możliwych, a nie koniecznych do wystąpienia dylematów, których zaistnienie i ranga będzie zależeć od osobowości ofiary, a także jej indywidualnego systemu norm i zasad. Stąd nieuchronność dokonywania pewnych fundamentalnych wyborów będzie zależeć od wyżej wymienionych składowych, a także stopnia wewnętrznej spójności jednostki, która, aby zachować dotychczasową tożsamość albo utrzymać się na obranym kursie, nie będzie mogła pozwolić sobie na odstąpienie od tego typu aktywności.

W tym miejscu należałoby również podkreślić, że akceptacja systemowych rozwiązań, często wbrew własnym przekonaniom, prowadzi do zburzenia dotychczasowego ładu wewnętrznego, a w konsekwencji rozbicia psychicznej integralności i całkowitej zmiany optyki sposobu rozumienia służbowej rzeczywistości.

W pewnym sensie, w relacji „ja, oni” dochodzi do mentalnej absorpcji, gdzie „oni” pochłania indywidualne „ja”. Stąd wraz z upływem czasu poszczególne indywidua stają się na tyle zdominowane przez coraz odważniej panoszący się system, że w przestrzeni służbowej wyraźnie tracą dotychczasową pewność siebie. Dlatego w końcowej fazie tej transformacji ich mentalność zdaje się funkcjonować już tylko jako systemowe „my”.

Mamy więc tu do czynienia z sytuacją, kiedy na skutek wykorzystywanych technik dochodzi do rozmycia indywidualności na rzecz grupy — stada.

Wbrew pozorom, sytuacja ta jest bardzo niebezpieczną, ponieważ w przypadku konfliktu interesów, pomiędzy już tylko teoretycznie istniejącym „ja”, a wciąż realnym „my”, nawet gdy „ja” pozostaje po stronie prawa, zawsze przyjmie optykę działania taką, jaką zaproponują „oni”, czyli system. A ponieważ od czasu ukończenia szkolenia mentalna granica pomiędzy „ja” i „oni” zostaje niemalże całkowicie zatarta, dawne „ja” każdorazowo będzie przyjmować jedynie słuszną w jej mniemaniu postawę, występując w sprawach służbowych już tylko jako systemowe „my”.

To jednak, co najbardziej w tym wszystkim niepokojące, to fakt uzyskania po stronie KLONÓW ALFA niemalże bezwzględnego posłuszeństwa, co jest następstwem wykorzystywanych w tym ośrodku technik zbiorowej manipulacji, a w konsekwencji mentalnego uzależnienia jednostki od systemu. Z sytuacją taką będziemy mieć do czynienia nawet wówczas, kiedy działanie będzie prowadzić do naruszenia normy prawnej, oczywiście pod warunkiem, że będzie ono zgodne z oczekiwaniami kierownictwa stada, w którego otoczeniu poszczególne jednostki czują się najbezpieczniej.

Dzięki przeprowadzonej w taki oto waśnie sposób manipulacji system może liczyć na lojalność KLONÓW ALFA niemalże w każdej sytuacji. Taka postawa to nie tylko pokłosie uczestniczenia w bardzo specyficznej formie szkolenia, ale w niespotykanej nigdzie indziej, dość niekonwencjonalnej formie egzaminu końcowego, który chyba w sposób najtrwalszy pozostawia ślad w pamięci emocjonalnej każdego z przyszłych oficerów.

Mam zatem nadzieję, że opisana tu historia już teraz staje się coraz bardziej klarowną, a jeżeli tak nie jest, że tak właśnie się stanie w momencie, kiedy przejdziemy do właściwego wątku, w którym od kuchni przedstawimy jeszcze więcej szczegółów z codziennego życia KLONÓW ALFA.

Potrzeba zatem jeszcze odrobinę cierpliwości i dobrej woli, aby poszczególne elementy systemowej układanki znalazły się na właściwym miejscu.

ROZDZIAŁ II

Wyprawa w nieznane

Od momentu, kiedy mój przełożony oznajmił mi, że uzyskałem zgodę na przystąpienie do egzaminu wstępnego, którego pozytywne zaliczenie warunkuje skierowanie na dalsze szkolenie otwierające drzwi do oficerskiej kariery, wstąpił we mnie nowy duch i zapał. Oczywiście, nie mam tu na myśli jedynie chęci podnoszenia własnych kwalifikacji, by sprostać temu wyzwaniu, ale zrodziła się we mnie potrzeba jeszcze większej dyscypliny oraz sumienności w wykonywaniu codziennych obowiązków, gdyż w moim przekonaniu perspektywa, jaka została przede mną zarysowana, zobowiązuje do bardziej przykładnego ich wypełniania. Pełen nadziei, że w końcu ziści się dla mnie, pozostający dla wielu jedynie w sferze marzeń cel, z niecierpliwością oczekiwałem wyjazdu do tej elitarnej uczelni. Na tę chwilę wszystko zdawało się układać jak najlepiej. Egzamin wstępny, ku mojemu zaskoczeniu, wypadł nad podziw dobrze, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie o słuszności obranej drogi, na jaką zostałem pokierowany. Chyba nie wymaga tu szczególnego tłumaczenia, co się odczuwa w momencie, kiedy szef zaproponuje awans, który otwiera zupełnie nową perspektywę, a co zaledwie jest początkiem i kluczem do dalszej kariery zawodowej. Podobnie zresztą jak w każdej innej korporacji, również i tu, nie pozostawało to bez znaczenia dla sfery materialnej, chociaż w zasadzie nigdy nie miało to dla mnie pierwszoplanowego znaczenia.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 39.38
drukowana A5
za 41.07