Wstęp
Przedmiotem niniejszego badania: „Polski sen o dronach — analiza socjologiczna” jest polska rzeczywistość dronowa, która znalazła się w historycznym momencie rozwoju dronów, w szczególności dronów wielowirnikowych. Na rzeczywistość tą składają się nie tylko drony, ale przede wszystkim ludzie, którzy nimi sterują, projektują, zarabiają na nich, tworzą dronowe prawo itd. Dlaczego postanowiono poddać tą rzeczywistość analizie socjologicznej? Dlatego, że pojawiło się kilka zastanawiających zmiennych, które z pewnością mają swoją przyczynę. Celem badania jest więc ustalenie przyczyn lub opis stanu faktycznego, jednak dołożono wszelkich starań, aby miało ono wymiar eksplanacyjny pomimo jego wyraźnie jakościowego charakteru.
Te interesujące kwestie, zmienne to pytania: dlaczego w mediach w tv, w internecie często pojawiają się informacje o atakach dronów, o działaniu dronów w sposób, w którym przedstawia się je jako samodzielne maszyny, myślące maszyny, działające maszyny, jakby to był człowiek? A dlaczego często pomija się fakt, że dron to jedynie narzędzie w rękach człowieka? Szczególnie intrygująca wydaje się jedna polska publikacja, która ze względów na jej czysto ideologiczny przekaz, negatywny przekaz, nie zostanie w tym badaniu wymieniona, gdyż stanowiłoby to dla jej autorów formę reklamy. W niej to bowiem, dosłownie dron przestaje być narzędziem, z wyraźnym wskazaniem autorów, że należy go od teraz traktować na równi z człowiekiem, dokładniej jak człowieka. Jest to oczywiście czysty absurd, niestety pod którym podpisały się najważniejsze polskie uczelnie wyższe. Jak to w ogóle możliwe, żeby zdroworozsądkowemu Polakowi i to jeszcze na poziomie uniwersyteckim przekazywać i uznawać za prawdę, że człowiek jest równy przedmiotowi, dronowi, kamieniowi, a tym bardziej zwierzętom czy jakiejkolwiek materii, bo o ten materialistyczny wymiar świata przecież chodzi. Przed rozpoczęciem tego badania, nie zakładano, że we współczesnej Polsce przyjdzie zmierzyć się z problemem, że dron przedstawiany jest pierwszy raz w historii polskiego piśmiennictwa, jako równy człowiekowi, ale że taki przekaz płynie z polskich uniwersytetów, uczelni wyższych z ust ludzi z tytułami profesorskimi, doktorskimi, to sytuacja w której przy okazji należy stwierdzić iż występują tam zasadnicze problemy z myśleniem logicznym i świadczy to o głębokim kryzysie polskiej nauki, edukacji par excellence.
Nie tylko polscy ideolodzy wykorzystują drony, jako narzędzie do implementowania Polakom neomarksistowskich i neonazistowskich ideologii. Niestety problem ten jak się okazuje ma wymiar globalny i występuje tak w internecie jak i znanych produkcjach filmowych. I co ciekawe na przykład w filmach, przekazy są tak skonstruowane, że na pierwszy rzut oka wydają się one antynazistowskie czy antywojenne, niestety jest to jedynie oblicze tzw. totalnej krytyki i nie ma nic wspólnego z byciem do czegoś w opozycji w imię dobra, bo totalna krytyka ma na celu jedynie permanentną negację, aby ostatecznie dokonywać zniszczenia wszystkiego, co spotka na swojej drodze.
Nie tylko wymiar ideologiczny został poddany analizie, ale jak się okazuje ma on ogromny wpływ na polską rzeczywistość w tym dronową.
Inną ciekawą zmienną do zbadania był czy raczej jest brak legalnych, formalnych polskich amatorskich czy nawet akademickich dronowych stowarzyszeń. Dlaczego Polacy nie działają razem, aby tworzyć dronowe projekty, zarabiać wspólnie na dronowych projektach? Wspólne działanie to niestety rzadkość. Inne pytanie jakie wywołało potrzebę przeprowadzenia tego badania to dlaczego jest tak mało polskich publikacji poświęconych dronom, skoro są one obecne w Polsce i w polskim prawodawstwie od 2013 roku czyli przeszło 8 lat.
Kolejne pytania jakie się pojawiły to: kto, jak i dlaczego kształtuje właśnie tak, a nie inaczej prawo dronowe w Polsce? Kto, gdzie, jak, kiedy, w jakim celu tworzy w Polsce dronowe projekty, inżynierskie, biznesowe, narodowe? Dlaczego Polska jako Państwo prowadzi tylko jeden program narodowy dotyczący dronów? Kto jest za to odpowiedzialny? Jaka jest przyczyna? Od czego to się wszystko w Polsce zaczyna?
Czy Polacy, szczególnie armia 20 000 operatorów (dane 2021) którzy na zakup sprzętu, uzyskanie Świadectwa Kwalifikacji wydali średnio po ok. 13.000 złotych, co jest sytuacją bez precedensu, po to aby spełnić swoje marzenie o prowadzeniu własnej dronowej firmy, mają szansę na jego realizację? Co z nimi? Jak umiejscowić ich dzisiaj w Europie i na świecie, czy są konkurencyjni? Czy za chwilę, za kilka lat Polska zostanie, pomimo całkiem dobrego startu, jedynie europejską dronową przypadłością, z którą nikt się nie będzie liczyć czy może światową dronową potęgą? Jak umiejscowić tą armię Polaków z dronami w sytuacji implementowania na ziemię Rzeczpospolitej Polskiej, a raczej w jej przestrzeń powietrzną nowych unijnych dronowych przepisów? Czy tak ta rzeczywistość powinna wyglądać? Czy obecna sytuacja budzi sprzeciw czy aprobatę polskiego operatora — pilota drona, posługując się nową nomenklaturą?
Gdzie jest w ogóle początek tej wielkiej dronowej wielowirnikowej rewolty? Jak na tym tle wypada Państwo polskie? Kto dba o kwestię etyczne zawodu pilota drona? Czy brak kodeksu etycznego dla pilota drona to sytuacja normalna? W jakim iść obecnie kierunku, aby zarabiać na dronach, być konkurencyjnym, wyznaczać nowe trendy? Co zrobić, aby wykorzystać jedyną i niepowtarzalną szansę, która pojawiła się przed Polakami, na aktywne uczestnictwo w światowym dronowym wyścigu? Te i inne pytania są celem niniejszego badnia, aby określić w którym punkcie dronowej globalnej rzeczywistości znajduje się Polska i polski operator — pilot drona.
Literatura wykorzystana do badania to opracowania naukowe z zakresu socjologii, filozofii, psychologii, badań marketingowych, badań rządowych. Analizie poddane zostały również filmy.
W pierwszym rozdziale „Drony a ideologia”, w pierwszej kolejności na adwokata tezy, że materia w tym drony nie są równe człowiekowi powołuje się Arystotelesa, który już około 2400 lat temu, przeciwstawił się takiemu sposobowi przedstawiania rzeczywistości. Następnie dokonana zostaje analiza myśli ks. prof. dra hab. Tadeusza Guza, kontynuatora filozoficznej koncepcji arystotelesowskiej, z której wyłaniają się narzędzia, kategorie, pozwalające na zdekodowanie ideologii wykorzystującej drony jako swój nośnik w wybranych filmach. Ta swoista profesorska enigma, ks. prof. dra hab. T. Guza stanowi narzędzie i zarazem doskonały punkt odniesienia do rozprawiania się z ideologami nie tylko w filmach czy literaturze ale także w świecie nauki i edukacji.
W rozdziale drugim analizowane jest zjawisko tworzenia się dronowej rzeczywistości z punktu widzenia socjologii wiedzy i socjologii nauki, ze szczególnym zaakcentowaniem stanowiska T.S. Kuhna definiującym powstawanie paradygmatów. Rozdział drugi to próba odpowiedzi na pytania dotyczące tego, kto, jak i dlaczego zajmuje się tematyką dronów w Polsce i jaki wpływ na przyszłe polskie projekty dronowe może mieć lub ma, zajmowane przez min. naukowców czy inżynierów stanowisko światopoglądowe czy ideologiczne.
W rozdziale trzecim przedstawiono „Kodeks etyczny operatora drona”, co jest wskazaniem, że oczywista ułomność prawnych zapisów dronowych, które nie nadążają za rozwojem tej technologii, nie może być usprawiedliwieniem dla postępowania niektórych operatorów dronów, do oczywistego wykorzystywania tzw. „luk w prawie” oraz do wykorzystywania dronów do dręczenia innych osób i do działań o charakterze przestępczym czy terrorystycznym.
W rozdziale czwartym przedstawiono postać Franka Wanga jako źródło współczesnej dronowej „rewolucji”.
W rozdziale piątym podano wybrane przykłady wykorzystania dronów, aby móc umiejscowić na tym tle Polskę.
W rozdziale szóstym analizie poddana zostaje „Biała Księga BSP” oraz narodowy program rządowy „Żwirko i Wigura”. Przedstawia się również propozycje przyszłych polskich projektów dronowych.
W rozdziale siódmym następuje przegląd polskiej rzeczywistości dronowej na tle uzyskanych informacji. Podjęta zostaje próba opisu i wyjaśnienia obecnej sytuacji, oraz wskazuje się na możliwe rozwiązania.
Metody wykorzystane do przeprowadzenia badania to przede wszystkim analiza treści z elementami obserwacji uczestniczącej.
1. Drony a ideologia
1.1. Operator drona w świetle metafizyki Arystotelesa
W metafizyce jest twierdzeniem, że (wbrew idealizmowi) nie ma innych substancji niż materialne, ale że (wbrew materializmowi) osnowę substancyj stanowi idealna ich istota: że substancje są jednostkowe, ale istota ich jest ogólna. W jednostkowych rzeczach odnajdywać ogólną istotę — to arystotelizm.
Metafizyka określana przez Arystotelesa jako filozofia pierwsza, nauka która bada byt jako taki i przysługujące mu atrybuty.
Jakim zatem bytem jest operator drona w świetle metafizycznej koncepcji Arystotelesa, a czym jest dron? Czy można uznać, że jest to ta sama materia i wszystko się z tej jednej materii składa czy może nie? Aby zrozumieć, jaka jest prawidłowa odpowiedź należy w sposób szczególny zapoznać się z metafizyczną koncepcją Arystotelesa. Jest to o tyle istotne, gdyż we współczesnych czasach pojawiają się sprzeczne odpowiedzi na zadane powyżej pytania. Pytanie o pochodzenie człowieka jest ponadczasowe.
Operator drona, człowieka, określa się jako substancję, właśnie w przypadku poszczególnego operatora drona — pilota drona, złożoną z formy i materii (hylemorfizm). Cechą substancji jest samoistność oddzielna egzystencja i byt jednostkowy. O operatorze drona, o człowieku ogólnie można mówić jako o tak zwanej substancji drugiej tj. w sensie gatunku i rodzaju, nie w kategorii rzeczy jednostkowej czy indywidualnej.
Arystoteles wskazuje na to, że „Byt” ma wiele znaczeń, prze które określone jest istnienie pewnych rzeczy „…[Byt] brany jest w różnych znaczeniach, ale wszystkie odnoszą się do jednej zasady; o pewnych rzeczach mówimy, że istnieją, ponieważ są substancjami, o innych, ponieważ są modyfikacjami substancji, o innych jeszcze, ponieważ zdążają do substancji albo, przeciwnie, ponieważ są zniszczeniem substancji, albo brakiem, albo jakościami substancji, albo ponieważ są przyczynami sprawczymi lub twórczymi substancji, albo rzeczy odnoszących się do substancji, albo, wreszcie, ponieważ są negacjami jednej z wymienionych jakości substancji, albo negacjami samej substancji. Dlatego też mówimy nawet, że Niebyt [jest] Niebytem”.
Arystoteles wprowadza pojęcie „Bytu akcydentalnego” czyli „przypadkowego”, „przypadłościowego”, aby wskazać na ważność bytów nadrzędnych (substancji) do bytów akcydentalnych. O bycie akcydentalnym można powiedzieć tak: „operator drona jest wyszkolony”, gdzie jedno wyrażenie jest cechą akcydentalną drugiego. Kiedy się powie „wyszkolony konstruuje, wtedy obydwie cechy tej samej rzeczy są cechami „przypadkowymi”. Ciekawym przykładem jest wyrażenie „wyszkolony jest operatorem drona”, gdzie podmiot staje się cechą akcydentalną orzeczenia i istnieje orzecznik.
Dla dalszych rozważań ważne jest zaakcentowanie trzech kolejnych myśli Arystotelesa dotyczących „Bytu”, jak jest napisane w Księdze V (delta) Metafizyki:: „Tyle jest rodzajów bytu, ile jest sposobów orzekania[tzn. kategorii], bo tyle jest znaczeń „bytu”, ile jest kategorii… Dalej „istnienie” i „jest” znaczy, że twierdzenie jest prawdziwe, a „nie-istnienie”, że jest nieprawdziwe, lecz fałszywe, i tak samo w przypadku twierdzenia i przeczenia… Wreszcie „być” i „byt” mogą oznaczać zarówno byt potencjalny, jak i aktualny rzeczy, o których mówiliśmy”.
Skoro operator drona — człowiek, jest substancją, należy doprecyzować, jak konkretnie substancję określił sam Arystoteles: [ „Substancją” nazywamy <1> ciała proste, takie jak ziemia, ogień, woda i wszystko tego rodzaju, w ogóle ciała oraz rzeczy z nich złożone, zarówno zwierzęta, jak i istoty boskie, a także części ciał. Wszystkie te rzeczy nazywają się substancją, ponieważ nie są orzekane o przedmiocie, lecz wszystko jest orzekane o nich. <2> W innym znaczeniu substancja jest wewnętrzną przyczyną istnienia rzeczy, które nie są orzekane o jakimś przedmiocie, na przykład dusza w zwierzęciu. <3> Substancją są również części wewnętrzne rzeczy, części ograniczające je i określające ich indywidualność, których zniszczenie pociąga za sobą zniszczenie całości…<4> Również istota wyrażona w definicji nazywana jest substancją każdej rzeczy. Z powyższego wynika, że „substancja” brana jest w dwóch znaczeniach; jako ostateczny substrat, który nie jest już orzekany o czymś innym, oraz jako to, co będąc czymś konkretnym jest także rozłączne, a taką jest forma i kształt każdej rzeczy].
Dalej Arystoteles wskazuje, na pierwszeństwo znaczenia substancji oznaczającej istotę: „… wśród tak licznych znaczeń[bytu] na pierwszym miejscu jest istota, która oznacza substancję… Żadna bowiem inna kategoria nie może istnieć oddzielnie, a substancja tak.”
Jaka jest zatem istota rzeczy według Arystotelesa? Jaka jest istota operatora drona, człowieka? Jak wskazuje Arystoteles: „… twoją istotą jest to, czym ty jesteś sam przez się. ”. W podobny sposób o „bycie” w „ontologicznej zasadzie tożsamości” wypowiadał się Parmenides: „Trzeba z konieczności powiedzieć i myśleć, że tylko to, co jest, istnieje. Bo byt jest, a niebytu nie ma”.. Następnie Arystoteles wyjaśnia czym dokładnie jest „istota”: „bo istota jest dokładnie tym, czym coś jest; gdy natomiast orzeka się jakąś cechę o przedmiocie innym niż on sam, wtedy w połączeniu przedmiotu i cechy akcydentalnej nie występuje istota indywidualnie określona: na przykład [człowiek biały] nie jest istotą indywidualnie określoną, ponieważ istota indywidualna przysługuje tylko substancjom. Dlatego istnieje istota tylko tych rzeczy, których pojęciem jest definicja”. A jak precyzyjnie wyjaśnia komentarz: „Definicję może mieć tylko to, co istnieje samo przez się; nie może jej mieć to, co jest dodane do podmiotu jako predykat”.
Zatem „istotą rzeczy” dla wyrażenia „być człowiekiem”, „być operatorem drona” jest „człowiek”. Kiedy znane jest już pojęcie „istoty rzeczy”, można zapytać o wyrażenie używane we współczesnych czasach w języku potocznym, ale też naukowym, o jego sens a mianowicie o „bycie sobą” lub „bądź sobą”. Bo „być sobą” to „być człowiekiem”, bo czy można być kimś innym niż sobą? Biorąc pod uwagę teorię ról społecznych, która wskazuje na wielość przyjmowanych ról przez jednostkę w ciągu swojego życia na przykład role: matki, ojca, nauczyciela, kierowcy, naukowca, ogrodnika, muzyka, artysty itd., można byłoby powiedzieć, że przybieramy różne „maski” odgrywając te role. Tu jednak Arystoteles wskazuje na głębszy metafizyczny i logiczny sens używanych wyrażeń, bo „być ojcem”, „być muzykiem”, „być szefem” to w dalszym ciągu oznacza „człowiek”, a idąc dalej ten sam ojciec i szef w tej samej osobie, to dalej „człowiek”, który „jest sobą” bez względu na ilość odgrywanych ról. Należy zatem stwierdzić, że nie można „być sobą” w żadnym sensie, bo to jakby powiedzieć, że można być kimś innym, innym „bytem” w sensie tego konkretnego „człowieka” co jest niemożliwe. Oczywiście to wyrażenie „bądź sobą” można rozumieć na bardzo wiele sposobów, ale w „istocie rzeczy” nikim innym niż sobą być po prostu nie można, zamiast „bądź sobą”, logiczniej byłoby stwierdzić „bądź”, a konstrukcja „być tam”, „być na czas”, „być sobą” tworzy z drugich członów wyrażeń „przypadki”.
W konsekwencji w myśl zasady tożsamości Parmenidesa, Arystoteles wskazuje, że rzecz musi być tożsama z jej istotą, zatem „operator” niech nazywa się „Oktawian”, bez wątpienia jest „człowiekiem” bo to jest jego „istotą”. Arystoteles wyjaśnia: „Wiedza o każdej rzeczy polega bowiem na poznaniu istoty tej rzeczy… Ale wszystkie istoty istnieją podobnie, albo żadna z nich, tak że jeżeli istota Bytu nie jest bytem, to tak samo będzie z innymi. Co więcej, to czemu nie przysługuje istota dobra, nie jest dobrem. Dobro musi zatem stanowić jedno z istotą dobra, a piękno z istotą piękna, i to samo dotyczy tych rzeczy, które nie są orzekane o czymś innym, ale są samoistne i są pierwotne… Z powyższych dociekań wynika, że każda rzecz i jej istota są jednym i tym samym, i że ta identyczność nie jest akcydentalna; ponieważ zaś poznanie każdej rzeczy sprowadza się do poznania jej istoty, tak iż na podstawie przykładów staje się jasne, że rzecz i jej istota muszą stanowić jedność”.
Wg Arystotelesa „człowieka” więc również „operatora” można zdefiniować przez substancję pierwszą — duszę, jak wskazuje: „Jest również jasne, że dusza jest substancją pierwszą, że ciało jest materią. A człowiek albo zwierzę jest całością złożoną z duszy i ciała wziętych ogólnie, a nazwa „Sokrates” czy Koriskos”, jeżeli dusza Sokratesa może być nazwana Sokratesem, ma dwa znaczenia ( bo niektórzy oznaczają tą nazwą duszę, a inni całość złożoną), ale jeżeli „Sokrates” czy „Koriskos” oznacza po prostu tę oto duszę i to oto ciało, to jednostka jest tak samo zbudowana jak ogół… Substancja jest bowiem formą immanentną, a jej jedność z materią tworzy to, co się nazywa substancją złożoną”.
Zagadnienie duszy Arystoteles doprecyzowuje w dziele O duszy. Już w księdze drugiej, w pierwszym rozdziale zatytułowanym Pierwsza definicja duszy znajduje się teza, że materia jest możnością, a forma jest aktem. Jak dalej wyjaśnia: „Z tego znów widać, że dusza musi być substancją rozumianą jako <forma ciała naturalnego posiadającego w możności życie>. Ale substancja (ta) jest aktem; konsekwentnie (dusza) jest aktem takiego właśnie ciała. Zatem każde jestestwo posiadające duszę musi mieć życie, które jest na przykład rozumem, zmysłem, ruchem z miejsca na miejsce i jego zatrzymaniem, dalej ruch w sensie odżywiania oraz rośnięcie i umniejszanie. Zatem już rośliny mają duszę, dzięki władzy wegetatywnej i duszę tak się właśnie definiuje za pomocą władzy wegetatywnej, zmysłowej(dusza zwierząt), intelektywnej (dusza ludzka) i ruchu.
Arystoteles wskazuje, że substancją rzeczy powstających zawsze w sposób naturalny, nie jest element materialny, a zasada, pierwsza przyczyna — używając współczesnej terminologii algorytm naturalny. W przykładzie tym można zauważyć, jak wbrew niektórym opiniom Arystoteles w sposób wyraźny wskazuje, że przeciwny jest poglądom materialistycznym, wskazującym na początek wszystkiego jako na samo tworzącą się i powstającą w sposób przypadkowy materię. Jak sam mówi: „To zaś jest substancją każdej rzeczy(bo jest pierwszą przyczyną bytu). Skoro więc niektóre przedmioty nie są substancjami, wobec tego te wszystkie, które są nimi, są utworzone według swej natury i w toku naturalnego powstawania, a ich substancją jest, jak się wydaje, ten rodzaj natury, który nie jest elementem materialnym, lecz zasadą”. Dla uzmysłowienia sobie geniuszu tego odkrycia warto przytoczyć przykład algorytmu powstawania operatora drona, liścia i mówiącego robota. Mówiący robot to „naszpikowana” najnowocześniejszą elektroniką maszyna, sztuczna inteligencja, która imponuje swoimi „umiejętnościami” oratorskimi, jest wytworem człowieka, nie jest wytworem naturalnym. Budzi powszechny zachwyt swoim zaawansowaniem technologicznym, wskazując na dalszy rozwój maszyn biocyfrowych. Maszyna stworzona przez człowieka, jest dalej jego niedoskonałą kopią, zaprojektowaną jednak wg algorytmu danego inżyniera. Dlaczego inżynier nie wyprodukuje człowieka, zawodowego operatora drona bez potrzeby łączenia komórek metodą In vitro? Ponieważ współczesny naukowiec, nie zna zasady, algorytmu — wzoru, aby samodzielnie stworzyć plemnik czy komórkę jajową, są to bowiem bardzo skomplikowane „urządzenia” biologiczne. A co dopiero, żeby współczesny naukowiec stworzył „całego” operatora drona. Czy to jest zbyt abstrakcyjny przykład? Wprost przeciwnie, jest bardzo konkretny, bo w tym miejscu pojawia się kwestia „liścia”. Jest on zawsze bytem akcydentalnym drzew lub kwiatów. Ale jak samodzielnie, bez sadzonek skonstruować liścia, stworzyć liścia, używając najnowocześniejszego sprzętu komputerowego, najbardziej zaawansowanej technologii kosmicznej, inżynieryjnej, jądrowej, nanotechnologii, mając do dyspozycji najlepsze laboratoria na świecie? Na dzień dzisiejszy stworzenie takiego algorytmu liścia, takiego programu, który by go stworzył jest nie możliwe. Taki jeden liść, to szereg skomplikowanych algorytmów, gdzie każdy działa w innym zakresie, jeden kształtuje liść, inny odpowiada za jego odżywianie, inny za kolor, inny określa jego okres wegetacji. Właśnie tą genialną zasadę, ten algorytm, ten „cud” życia jak się również mówi, wskazuje Arystoteles, już w tamtych czasach. A gdy za przykład wziąć tylko genialne ludzkie oko? Kto z przeciętnych ludzi zna budowę ludzkiego oka i zasadę jego działania — od tego są okuliści, lekarze — od oka. Oko jest niesamowicie zawansowaną „technologią”, choć to nie jest dobre określenie, ale jest technologią, tworem naturalnym, gdzie znając jego budowę i zasadę działania, jest wykluczone aby powstało przypadkowo jako „oko”. Tak samo więc kwiat jak i operator drona, określone są przez zasadę, przez najdoskonalszy i najbardziej zaawansowane algorytmy wszechczasów, o takim gigantycznym stopniu skomplikowania już samego wzoru, że współczesny człowiek nawet nie może marzyć i dostępie do takiego zaawansowania „technologicznego”, gdyż jest tak złożonym projektem i w sposób oczywisty nie ma tu mowy, przy takich parametrach o dziele przypadku.
W tym miejscu w arystotelesowskiej koncepcji Metafizyki pojawia się pojęcie substancji zmysłowej, nierozerwalnie powiązane z pojęciem „substancji” oraz z pojęciem materii. Myśl Arystotelesa wydaje się w tym punkcie sprzeczna, nielogiczna, jednak po dokładnej analizie treści tekstu „Metafizyki” okazuje się, że pozorna sprzeczność to wciąż kontynuacja „substancjalnego” postrzegania świata. Granica między materią a substancją staje się wyraźna, a materia staje się i jest substancją dzięki cechom właściwym substancji. Czy zatem operator drona jest taką samą materią jak dron? Wiedząc, że warunkiem substancjalności jest naturalność odpowiedź wydaje się oczywista. Jednak oczywista nie jest, dlatego Arystoteles dokładnie określa pojęcie „substancji zmysłowej”: „Przejdźmy teraz do substancji powszechnie uznawanych. Są to substancje zmysłowe, a wszystkie substancje zmysłowe mają materię. Substrat jest substancją, a ta jest w jednym znaczeniu materią (materią zaś nazywam to, co nie będąc określonym bytem aktualnym jest tylko określonym bytem potencjalnym) „ — zatem substancja zmysłowa jest materią, która jako sama materia to byt potencjalny, dalej wskazuje: „… natomiast w innym znaczeniu jest pojęciem i kształtem, tzn. tym, co będąc określonym bytem, daje się odłączyć tylko w myśli; w trzecim znaczeniu jest to całość składająca się z materii i formy, jedyny przedmiot powstawania i ginięcia”. W Księdze VII Metafizyki Arystoteles wyjaśnia tą samą kwestię: „W pewnym sensie substratem nazywa się materię, w innym formę, a w trzecim połączenie obydwu. Materią w moim rozumieniu będzie na przykład spiż, formą będzie zarys kształtu, połączeniem obydwu będzie posąg jako całość.” W tym miejscu Arystoteles twierdzi, że materia jest także substancją, jednak tylko przy spełnieniu takich warunków jakie przysługują substancji na przykład powstawanie, ginięcie, zmiana ze względu na jakość, miejsce, przez formę lub jej brak. Można taką konstrukcję określić jako substancjalne określenie materii. A traktowanie materii jako substancji w innym znaczeniu uznane jest za niemożliwe: „Z powyższych rozważań wynika, że materia jest substancją. Jest to jednak niemożliwe; wydaje się bowiem, że substancji przysługuje oddzielna egzystencja oraz byt jednostkowy. Z tego więc względu wydaje się słuszniejsze, żeby za substancję uznać raczej formę i z obydwu składników tzn. z formy i materii, utworzoną całość niż materię”. Warto również dodać, że: „każda substancja jest entelechią (pełną realnością) i określoną naturą.”.
Kiedy już wiadomo, że operator drona to substancja, to wciąż dokładne umiejscowienie samego drona, wydaje się niedookreślone. Jak go rozumieć, jak go umiejscowić w arystotelesowskiej koncepcji Metafizyki? Jaki należy przyjąć tok rozumowania w kwestii powstawania dronów czy innych wytworów sztucznych, złożonych, Arystoteles mówi tak: „Z jednorodnej materii mogą powstać różne rzeczy dzięki przyczynie sprawczej, na przykład z drzewa może powstać zarówno skrzynia, jak i łoże. Ale pewne rzeczy muszą mieć różną materię, na przykład, piły nie można zrobić z drzewa ani nie jest to też w mocy przyczyny sprawczej: nikt bowiem nie zrobi piły z drzewa albo wełny. Jeżeli zatem istotnie ta sama rzecz może być wykonana z różnorodnego materiału, to jasne, że sztuka, tzn. zasada sprawcza, jest ta sama; jeżeli bowiem materia i przyczyna sprawcza będą różne, to i wytwór również będzie taki”. Zatem wskazane zostało, że do stworzenia na przykład drona, należy użyć różnych materiałów, a przyczyną sprawczą będzie „sztuka”, za którą kryje się działanie konstruktora. Dlaczego jednak Arystoteles opisuje wydawałoby się oczywisty mechanizm powstawania skrzyni czy piły? Dlatego aby wykazać, na niejednorodność materii i możliwość występowania różnych materii w jednym przedmiocie, ale również aby wskazać, że w celu określenia czym dany przedmiot jest należy posługiwać się pewnymi wskaźnikami. O tych wskaźnikach pisze dalej, jako o rzeczach które mają pomóc w poszukiwaniu przyczyny, które mogą być różne. Ten ponadczasowy algorytm „ustalania przyczyny” brzmi następująco: „Jeżeli się poszukuje przyczyny, a <przyczyna> ma wiele znaczeń, należy wymienić wszystkie możliwe przyczyny. Na przykład, co jest materialną przyczyną człowieka? Czy nie miesięczne krwawienia? A co jest przyczyną sprawczą? Czy nie nasienie? A co jest jego przyczyną formalną? Jego istota. A przyczyną celową? Jego cel.” Czyli: Co to jest? Skąd to jest? Dlaczego to jest? Po co to jest? Jaki jest tego cel? Jaka jest istota? Jak dalej wskazuje: „Taki musi być tok postępowania wobec substancji naturalnych i wytworzonych, jeżeli się chce postępować właściwie, ponieważ taka jest natura i ilość tych przyczyn i to są te przyczyny, które trzeba poznać”. Zatem dla potrzeb niniejszego opracowania uzyskana zostaje odpowiedź na pytanie czy istnieje różnica w kwestii różnic między operatorem drona i dronem? I choć odpowiedź wydaje się oczywista, że to dwie różne „bytowości” naturalna i sztuczna, to nie przypadkowo to zagadnienie poddał pod szczegółową analizę Arystoteles. Po dziś dzień można się spotkać z oświadczeniami, że „istotnie” między dronem a człowiekiem nie ma żadnych różnic, gdyż to jedna materia, a ustalanie kwestii przyczyn jest bezcelowe. Są to oczywiście stanowiska przeczące nie tylko zasadom logiki, ale również zdrowemu rozsądkowi. W innym miejscu również zostaje wskazane na przykładzie skrzyni, czym jest byt potencjalny: „Na przykład skrzynia nie jest „z ziemi” ani „ziemią”, lecz jest z drzewa, bo drzewo jest potencjalną skrzynią i drzewo w ogóle jest materią skrzyni w ogóle, a to konkretne drzewo jest materią tej oto skrzyni.”
Następnie Arystoteles wyjaśnia, że Byt i Jedność to najogólniejsze predykaty i jako powszechniki nie są substancjami. Zawsze należy zadawać pytanie czym jest Jedność i Byt, ponieważ niewystarczające jest powiedzenie, że naturą Jedności jest być jednym. Jedność jest zawsze czymś określonym na przykład kolorem białym wśród barw. Również dźwięki, tony to określona liczba półtonów, ale nie liczba która byłaby substancją tonów. Wskazywanie na Jedność jako określenie całej rzeczywistości jest wskazywaniem niekompletnym, gdyż za Jednością zawsze kryje się jakaś jakość czy liczba czy substancja: „Jest więc oczywiste, że Jedność w każdym rodzaju jest określoną naturą i że nigdy natura Jedności nie jest Jednością samoistną; ale tak jak w kolorach trzeba szukać tego, co jest Jednością samą przez się, mianowicie pewnego koloru, tak samo też i w substancjach trzeba poszukiwać jednej substancji jako jedności samoistnej”.
W księdze XI Metafizyki „Byt” zostaje szczegółowo określony i w jego zakresie mieści się oczywiście zarówno operator drona jak i dron: „W ten sam sposób Bytem nazywa się to wszystko, co istnieje. Wszystko, co jest, nazywa się Bytem, ponieważ jest pewną odmianą Bytu jako takiego albo stanem, albo dyspozycją, albo ruchem, albo wreszcie czymś innym tego rodzaju”.
Ostatecznie Arystoteles określa kryteria dzięki, którym można wykazać, że operator drona — człowiek oraz dron to dwie różne rzeczy, które przede wszystkim różnią się od siebie tym, że operator drona to dzieło naturalne, a dron to wytwór sztuczny, który może być pojmowany jako materia, jedynie w kontekście sztuki konstruowania tego drona, czy jak już napisano jego materia może być też w tym kontekście ujęta jako byt potencjalny. W przypadku wytworów sztucznych, sztuka tworzenia, konstruowanie to wprost działanie człowieka, czyli czynnik konstytutywny, aby określić drona jako materię, ale nie w sensie substancjalnym, ale ewentualnie w tym sensie jedynie zakładając formę drona poprzez wspomnianą sztukę budowania drona. Aby lepiej zrozumieć przekaz Arystotelesa, który wykazał, że człowiek jest twórcą wytworów sztucznych i sprowadzanie we współczesnych czasach całej otaczającej ludzi rzeczywistości do tej samej bezosobowej materii czy energii jest czystym absurdem, należy w całości przytoczyć jego wypowiedź w tej kwestii w księdze XII. Wypowiedź ta, jest jednocześnie doskonałym podsumowaniem dotychczasowych rozważań dotyczących substancji, materii, bytu i wskazuje na zasadnicze różnice występujące między światem naturalnym i sztucznym, jak pisze:
„Istnieją trzy rodzaje substancji: materia, która jest „tym czymś” w zjawisku (wszystkie bowiem rzeczy pozostające w styczności, a nie w ograniczonej całości, są materią i substratem, na przykład ogień, ciało, głowa; bo rzeczy te są materią). Dalej, natura, która jest „tym czymś” albo stanem, względem którego dokonuje się ruch; i, po trzecie poszczególna substancja złożona z dwóch poprzednich, na przykład Sokrates albo Kallias. W pewnych przypadkach „to coś” nie istnieje oddzielnie od substancji złożonej; na przykład forma domu, jeżeli przez formę domu nie rozumie się sztuki budowania ( nie istnieje powstawanie i ginięcie dla form przedmiotów sztucznych, ale w inny sposób dom bez materii, zdrowie i to wszystko, co należy do sztuki, istnieje i nie istnieje); ale jeżeli ”to coś” istnieje poza konkretną rzeczą, to tylko w przypadku rzeczy naturalnych. Dlatego to Platon słusznie stwierdził, że istnieje tyle form, ile jest rodzajów naturalnych przedmiotów (jeżeli istnieją formy poza tymi przedmiotami)”.
Ostatecznie poganin Arystoteles odkrywa Boga, na podstawie własnych rozważań, kierując się swoim genialnym rozumem, logiką a jak się okaże w dalszych rozważaniach do takiego właśnie wniosku dochodzi z poziomu „Mistrza”. Wskazuje równocześnie na niematerialność substancji wiecznych, jak mówi: „…istnieje koniecznie pewna substancja wieczna i nieruchoma” oraz „Musi przeto istnieć zasada, której prawdziwą istotą jest akt. Substancje te zatem muszą być bez materii, bo muszą być wieczne. Wobec tego muszą być w akcie.”. Następnie wskazuje: „Pierwszy Poruszyciel jest więc bytem koniecznym; o ile jest bytem koniecznym, jego sposobem istnienia jest Dobro, i w tym sensie jest pierwszą zasadą… Od takiej to zasady zależne jest niebo i cała natura. Życie jej jest najwyższą doskonałością, jaką my się cieszymy przez krótki tylko okres naszego życia”. Ostatecznie konkluduje: „Bóg znajduje się w stanie szczęśliwości. Życie również przysługuje Bogu, bo życie jest aktem rozumu, a Bóg jest samym aktem; ten samoistny akt jest życiem najlepszym i wiecznym. Można więc powiedzieć, że Bóg jest żywym bytem, wiecznym i najlepszym; przysługuje mu też wieczne i nieprzerwane trwanie; bo to właśnie jest Bóg… Z powyższego wynika jasno, że istnieje substancja wieczna, nieruchoma, oddzielna od rzeczy zmysłowych. Zostało również wykazane, że substancja ta nie może mieć żadnej wielkości, lecz jest bez części i niepodzielna. Podtrzymuje ruch w czasie nieskończonym, a to, co skończone, nie posiada żadnej mocy nieskończonej”.
Operator drona rzemieślnik a operator drona mistrz — mędrzec. W świetle słów Arystotelesa można stworzyć takie kategorie, aby wskazać jaki poziom reprezentuje operator drona. Jest to ważne, kiedy powszechnie się mówi, że operator drona jest tym lepszy im więcej godzin latał dronem, im lepiej potrafi nim sterować, wykonywać akrobacje, figury. Jak więc sama nazwa wskazuje operator drona ma tym dronem operować. Czy zatem taki „rzemieślnik” powinien robić czy wiedzieć coś więcej? Czy powinien znać historię dronów, zasadę działania dronów, kodeks etyczny operatora drona, prawo dot. dronów, samodzielnie konstruować drony etc.? I tak i nie. Nie jeżeli chce być tylko rzemieślnikiem. Tak jeżeli uzurpuje sobie prawo do nauczania innych adeptów rotorów, bo wtedy stawia siebie w roli mędrca, który jak jest napisane: „… nie może podlegać niczyim rozkazom, lecz sam musi rozkazywać, i nie może słuchać innego, ale na odwrót, mniej mądry musi go słuchać.”, a także „… mądrość jest wiedzą o pewnych zasadach i przyczynach”. W czym konkretnie ma przewagę mistrz, mędrzec nad rzemieślnikiem? W tym, że oprócz doświadczenia i umiejętności praktycznych posiada wiedzę naukową. Z kolei posiadanie wiedzy naukowej, opowiadanie o dronach, zajmowanie się dronami tylko z pozycji akademickiej, naukowej, bez umiejętności praktycznych jest przyczyną błędnych interpretacji badań, błędnych, fałszywych wniosków dot. rzeczywistości dronowej: „Jeżeli więc ktoś posiada teorię bez doświadczenia i wiedzę ogólną, a nie zna poszczególnych faktów objętych tą wiedzą, będzie często popełniał błędy w leczeniu…”. Z tego wynika, że aby nauczać o dronach na poziomie „akademickim”, można to robić właściwie tylko z pozycji mędrca — mistrza. Operatora drona rzemieślnika — można porównać do rzemieślnika budowlanego, a operatora mistrza — mędrca do architekta budowlanego, aby w tym przykładzie wykazać prawdziwość tezy wyższości architekta nad rzemieślnikiem: „…Dlatego też uważamy, że architekci we wszelkich kunsztach są bardziej czcigodni tudzież więcej wiedzą niż rzemieślnicy, i że są mądrzejsi od nich, ponieważ znają przyczyny tego co zostało wytworzone, tak że nie dla tego uważamy ich za mądrzejszych, ponieważ są zdolni do działania, lecz dlatego, że znają teorię i znają przyczyny. Krótko mówiąc, oznaką człowieka posiadającego wiedzę i człowieka, który jej nie posiada, jest możliwość uczenia i dlatego uważamy, że umiejętność jest bardziej wiedzą niż doświadczenie; tamci bowiem mogą uczyć, a ci drudzy nie.”
Gdyby przyjąć potrzebę stworzenia nauki o dronach, nazwijmy ją „dronologia” lub „nauka o dronach” lub inna nazwa to zgodnie z koncepcją „poszukiwania przyczyn” taką i każdą inną wiedzę naukową należy wyprowadzać z pierwszych przyczyn. Można stwierdzić, że wiedza naukowa potraktowana jest jako zmienna zależna, a przyczyny jako zmienne niezależne. Wymienia się zatem 4 rodzaje przyczyn wiedzy naukowej, które określają jej ramy, istotę, sens, cel mianowicie: „Pierwszą z nich nazywamy substancją i istotą… drugą przyczyną jest materia albo substrat; trzecią jest źródło ruchu, a czwartą przeciwieństwo poprzedniej, mianowicie: cel i dobro, bo dobro jest celem wszelkiego powstawania i zmiany”. W podobnym tonie można dowiedzieć się jak poznać rzecz najlepiej, na przykład czy jeżeli zostanie powiedziane, że w Polsce jest 100 000 operatorów dronów lub, że 50 to mistrzowie świata, to czy rzecz będzie dobrze rozpoznana? Arystoteles odpowiada: „najdoskonalszym poznaniem rzeczy jest poznanie jej istoty, a nie jej ilości czy jakości ani tego, co może z natury zdziałać czy doznawać.”
W tworzeniu dronowej rzeczywistości, ważne jest aby działać wspólnie, razem, na przykład w formie klubu lub stowarzyszenia, gdyż: „indywidualnie nie wnosimy niczego albo niewiele do prawdy, razem dochodzimy do znacznych rezultatów”. Ponadto w dziele Polityka stwierdza: „Większy zespół ludzi mniej jest nadto narażony na błąd. Jak woda w większej ilości mniej jest narażona na zakażenie, tak i wielka grupa osób jest w tym względzie odporniejsza od nielicznej”. Co istotne, tworząc dronową rzeczywistość w dobrym celu, należy być wdzięcznym każdemu człowiekowi, który się do tego przyczynia, gdyż całościowo, składa się to na sumę działań, będących przynajmniej przyczynkami do wywoływanych dyskusji. W tym sensie jest to przedstawione w Księdze II: „Powinniśmy więc słusznie żywić wdzięczność nie tylko dla tych, z których poglądami się zgadzamy, lecz także dla tych, którzy głosili poglądy bardziej powierzchowne, bo i ci wnieśli swój wkład rozwijając naszą zdolność myślenia.”
W „Metafizyce” została również rozstrzygnięta kwestia dotycząca zasady sprzeczności lub można powiedzieć dla lepszego zrozumienia, że chodzi o zasadę niesprzeczności. To jedna z fundamentalnych myśli w tej koncepcji. Parafrazując angielskie wyrażenie „You can’t have your cake and eat it” — nie można zjeść ciastka i mieć ciastka i nie chodzi tu o słowną zabawę językową. Bo można zjeść ciastko i mieć ciastko w żołądku. Jednak w tym angielskim idiomatycznym przysłowiu wprost o to chodzi, że nie można po zjedzeniu ciastka mieć go wciąż w ręku, gdyż zostało zjedzone. Tak samo można powiedzieć, że nie można sprzedać swojego jedynego drona i wciąż go mieć, nie można latać dronem i jednocześnie nie latać, jednocześnie dron nie może być w zawisie na 100 m AGL i jednocześnie być na ziemi, w miejscu startu. Do tej pory można by pomyśleć, że cały ten wywód jest tak trywialny i pozbawiony sensu, że czytanie o tym to strata czasu. Nic bardziej mylnego, w sytuacji kiedy od zawsze, aż po dziś dzień pojawiają się ludzie, którzy zasadę niesprzeczności kwestionują. Wtedy stawiają pytanie, jak zrobić aby zjeść i mieć? Może podzielić je na pół? Odpowiedź w dalszym ciągu się nie zmieni, ponieważ pytanie nie brzmi, czy można zjeść ciastko i zostawić sobie kawałek. Jednak retoryka zaprzeczania zasadzie niesprzeczności wciąż jest żywa. Jeżeli się w nią popadnie, popadnie się w podstawowe błędy logicznego i zdroworozsądkowego myślenia. Przykładem może być rozważanie, czy ten oto operator drona tu stojący, w tym miejscu o tej konkretnej godzinie i w tym konkretnym miejscu, czy jest czy nie jest? Czy istnieje rzeczywiście czy to przysłowiowy „Matrix”? To są oczywiste kłamstwa sugerujące, że byt realny jest jednocześnie bytem nierealnym lub że jest i nie jest. W ogóle zaprzeczanie zasadzie niesprzeczności to posługiwanie się kłamstwem. W takim przypadku, wszystkiemu zawsze można zaprzeczyć i wg tej retoryki należy kłamstwo uznać za prawdę, wszystko można w nieskończoność negować: „… to samo nie może zarazem przysługiwać i nie przysługiwać temu samemu i pod tym samym względem,… Jest bowiem niemożliwe, ażeby mógł ktoś sądzić, że ta sama rzecz istnieje i nie istnieje.”. Arystoteles dalej wyjaśnia: „Niektórzy filozofowie żądają dowodu nawet dla tej zasady, a to wskutek braku wiedzy logicznej; jest bowiem brakiem wiedzy logicznej nieodróżnianie tego, co wymaga dowodu, od tego, co dowodu nie potrzebuje”. W tym samym miejscu należy zasadę sprzeczności uzupełnić zasadą wyłączonego środka łac. „tertium non datur”. Należy przy tym podkreślić, że nie chodzi w niej o relatywizację prawdy, o jej skalowanie na przykład: czy ten dron ma 4 wirniki? Alternatywne odpowiedzi to: Ma, raczej ma, ma i nie ma, raczej nie ma, nie ma. Pytanie jest zadawane respondentowi, który patrzy na zterowirnikowa z w tym samym momencie. Odpowiedź brzmi, ma 4 wirniki. Nie ma innej. Inne pytanie; czy operator drona nagrał film legnickiego Sanktuarium św. Jacka dot. „Cudu Eucharystycznego”? Nagrał, nagrywał ale nie skończył, nie nagrał. Odpowiedź prawdziwa nagrał. A najwłaściwszy przykład jest taki: czy operator drona był kiedykolwiek w Sanktuarium św. Jacka w Legnicy czy nie był nigdy? Odpowiedź może być tylko jedna. Był lub nie był, nie można powiedzieć, że był i stał pod Sanktuarium, lub przejeżdżał obok samochodem. Był. Uzasadnienie brzmi następująco „Z drugiej jednak strony, nie jest możliwe, ażeby między sprzecznościami mogło być coś pośredniego, lecz o jednym przedmiocie trzeba koniecznie albo coś twierdzić, albo coś przeczyć. To staje się od razu jasne w przypadku definicji prawdy i fałszu. Twierdzić o Bycie, że nie istnieje, albo o Nie-Bycie, że istnieje, jest fałszem; natomiast twierdzić, że Byt istnieje, a Nie-Byt nie istnieje jest prawdą.”
Kolejnym istotnym elementem jest kwestia kategoryzowania wypowiedzi pod kątem prawdy lub fałszu. Wg opisu w księdze V: „Nazywamy więc rzeczy fałszywymi albo dlatego, że w ogóle nie istnieją, albo dlatego, że wyobrażenie, które wywołują, jest wyobrażeniem czegoś, co nie istnieje.” Na przykład używając wyrażenia „wszystko”. Na tym polu zawsze dochodziło do nadużyć i błędów logicznych. Bez względu na stereotypy lub dane faktyczne, użycie słowa wszystko, wszystkie; w wielu sytuacjach jest błędem lub jest błędnie stosowane. Jeśli operator drona powie, że wszyscy operatorzy dronów to kłamcy, wtedy sam zawrze się w tej kategorii, jeśli operator drona twierdzi, że wszyscy operatorzy dronów są fałszywymi ludźmi, to on również musi być fałszywym człowiekiem, jak wskazuje Arystoteles: „Kto bowiem twierdzi, że wszystko jest prawdziwe, to również i twierdzenie przeciwne swojemu twierdzeniu czyni prawdziwym, tak że jego własne twierdzenie nie jest prawdziwe, a kto znów twierdzi, że wszystko jest fałszywe, stwierdza również fałszywość tego, co sam mówi.” Dalej „Prawda albo fałsz z punktu widzenia rzeczy zależy od ich połączenia lub rozdzielenia; kto więc myśli o rozdzielonym, że jest rozdzielone, a o połączonym, że jest połączone, mówi prawdę, natomiast głosi się fałsz, jeżeli się myśli przeciwnie o tym stanie rzeczy… Natomiast co do rzeczy, które nie mogą być inne, to sądy o nich nie będą raz prawdziwe, to znowu fałszywe, lecz te same sądy będą zawsze prawdziwe albo zawsze fałszywe.”
Zasada sprzeczności, zasada wyłączonego środka, są oparte na prawdzie, której zaprzeczeniem jest fałsz. Nie zawsze wszystko można wykazać wprost, lecz ad hominem. Na przykład można wziąć pod uwagę operatora drona, który wykorzystuje drona do podglądania niczego nie świadomych ludzi, robiąc im zdjęcia i filmując bez ich zgody. Wściekli sąsiedzi zakładają mu sprawę w sądzie o nękanie i bezprawne nagrywanie, robienie zdjęć i nieetyczne zachowanie. Operator drona twierdzi, że nie wykorzystuje tych zdjęć w celach komercyjnych i że nie uważa tego za nieetyczne i nie łamie prawa inwigilując czyjeś życie prywatne. Na sprawie wychodzi jednak pewien fakt, kiedy sędzia zapytuje: „Jest Pan członkiem międzynarodowej organizacji „stop inwigilacji i atakom na prywatność” czy tam takie zachowania nie są piętnowane”? Zatem sędzia nie wprost, ale ad hominem wykazał sprzeczność w postawie i opinii operatora drona. Trudno jest uciec przed racjonalnymi dobrze uzasadnionymi dowodami, trudno nie zgodzić się z prawdą. I tu mogłaby się pojawić się pewna specyficzna postawa, niezgodna z prawdą, kiedy pomimo oczywistych faktów, nieetyczny operator drona wciąż nie zgadza się z sędzią i z sąsiadami i kolokwialnie ujmując „opowiada brednie”, obstając przy swojej opinii, że nic złego nie robi. Czy boi się kary? Nie, bo grozi mu tylko kara grzywny 100 zł. Jak go zatem przekonać, skoro wszystkie fakty przeczą jemu samemu, a on nie ustępuje? Powinno się pamiętać, że: „Ci zatem, którzy chcą podjąć z kimś dyskusję, muszą się w pewnej mierze nawzajem rozumieć; bo jeżeli się nie uwzględni tego warunku, to jak można podjąć z kimś dyskusję? Dlatego też każde słowo musi być zrozumiałe i odnosić się do czegoś, nie do wielu rzeczy, lecz tylko do jednej; a jeżeli oznacza więcej niż jedną rzecz, należy wyjaśnić, do której z nich się odnosi. Kto zatem twierdzi, że „to jest i nie jest”, zaprzecza temu, co twierdzi, tak iż twierdzi, że słowo nie oznacza tego, co oznacza, a to jest niemożliwe”. Zgodnie z tym co zostało opisane powyżej, z punktu widzenia upartego i nieetycznego operatora drona, nie można niczego twierdzić prawdziwie, zatem również fałszywe jest stwierdzenie, że: „… niczego nie można twierdzić prawdziwie”. Oczywiście prawda istnieje zawsze. Podsumowując to rozważanie, pojawia się taki nieetyczny operator drona, który mówi nielogicznie, postępuje nielogicznie, żadne argumenty do niego nie docierają i on sam nie szuka wspólnej płaszczyzny, gdyż z założenia wszystko neguje i wszystkiemu zaprzecza. Czy można coś jeszcze zrobić, aby wykazać mu prawdę? Arystoteles odpowiada i nie pozostawia złudzeń, że jest to zadanie niewykonalne, gdyż tacy ludzie doszli do takiego punktu myślenia na drodze na przykład autoperswazji: „Tym, którzy do wspomnianych trudności doszli przez rozumowanie, niełatwo podać rozwiązanie zadowalające, jeżeli nie przyjmą pewnych zasad i nie zażądają dla nich racji; bo tylko w ten sposób przeprowadza się wszelkie rozumowanie i wszelki dowód. Jeżeli nie przyjmą niczego, niweczą dyskusję i wszelkie rozumowanie. W stosunku do takich przeciwników żadne rozumowanie nie jest możliwe”, należy zatem nie tracić czasu na przekonywanie takich osób.
Kiedy pojawia się pytanie, skąd się wzięły drony płatowe czy wirnikowe, kto je stworzył, dlaczego jest mało stowarzyszeń dronowych, dlaczego doszło do wypadku z udziałem drona etc. Właściwymi zmiennymi do ustaleń są pytania o: początek i przyczynę. Bytowości są też określane poprzez ilość i jakość. O operatorze drona można powiedzieć, że jest doskonałym operatorem drona, gdyż doskonałość będzie jego cechą akcydentalną. Brak, to cecha, która może określać na przykład małą ilość profesjonalnych operatorów dronów –gdyż ilość ich jest wyrażana np. w sztukach na przykład 5000.
Podsumowując Arystoteles uczy podstaw logiki i właściwego myślenia. W tym rozdziale w ogromnym skrócie i potężnym zarysie została przedstawiona jego wizja rzeczywistości. Jest to jednak wystarczające na potrzeby niniejszego opracowania i może stanowić przyczynek, zgodnie z myślą Arystotelesa do dalszego pogłębiania jego nauk przez Czytelników. Dzięki przedstawionym koncepcjom wyartykułowane zostały prawdy o rzeczywistości, o realności świata i Boga. Należy zapamiętać, aby myśleć realistycznie i nie dać się zwodzić światu, który jest pełen absurdów i wbrew Arystotelesowi pada ogrom stwierdzeń, że człowiek — operator drona jest równy dronowi, zwierzęciu, roślinie, kamieniowi, gdyż to jedna przypadkowa, powstała z chaosu materia. Pamiętając, że Arystoteles był poganinem trzeba mu oddać szczególną cześć dla jego geniuszu, iż 2400 lat temu obalił takie absurdy, poprzez wytężone studia filozoficzne odkrywając Boga.
1.2. Metafizyczna kontynuacja — św. Tomasz z Akwinu
Warto wskazać, że za jednego z kluczowych kontynuatorów udoskonalających Metafizykę Arystotelesa uważa się min. św. Tomasza z Akwinu, którego zbiór prac stanowi rozległy materiał do kolejnych analiz. To istotne szczególnie dla tych osób, które zapragną zgłębić zagadnienia metafizyczne. Należy w tym miejscu przypomnieć, że bez względu na to, jak precyzował swoje myśli św. Tomasz z Akwinu, to za słowami samego Arystotelesa warto podkreślić, że to właśnie dzięki Arystotelesowi św. Tomasz miał możliwość odnoszenia się do jego koncepcji. Jak bardzo by to trywialnie nie zabrzmiało, ale w podobny sposób należy traktować odnoszenie się Arystotelesa do Platona czy Platona do Sokratesa. Koniecznym wydaje się w świetle powyższych rozważań, wskazać chociaż w dużym zarysie na dzieło św. Tomasza: „Byt i istota”. W dziele tym, św. Tomasz wprost odwołuje się do Metafizyki Arystotelesa i ze względu na ograniczony charakter tego opracowania, zostanie podanych zaledwie kilka punktów, przykładów metafizycznej kontynuacji poszukiwania prawdy o rzeczywistości, o Panu Bogu w Trójcy Jedynym czy o Pierwszym Poruszycielu jak pisał Arystoteles.
Rozpoczynając swoje rozważania św. Tomasz już na wstępie cytuje słynne zdanie Arystotelesa z księgi pierwszej O niebie a świecie: „Mały błąd popełniony na początku staje się wielki na końcu” Od wstępnego prawidłowego określenia bytu i istoty zależy prawidłowość wyciągania wniosków, więc rzeczy proste poznaje się przez złożone, a przyczynę przez skutki. W podobny sposób wypowiada się Arystoteles w Polityce: „niemożliwą jest rzeczą, by pierwszy, u podstaw popełniony błąd nie pociągał za sobą jakiegoś złego następstwa”.
Za Boecjuszem i Awicenną, również św. Tomasz stwierdza, że istotą substancji złożonej jest jej złożenie z substancji i formy. „Istota substancji złożonej różni się tym od istoty substancji prostej, że pierwsza jest nie tylko formą, lecz i składa się z materii i formy; druga jest natomiast czystą formą. Z tego zaś wynikają dwie dalsze różnice: jedna mówiąca, że istota substancji złożonej może być wzięta jako całość, bądź też jako część, czyli od strony materii określonej ilościowo, jak to już zostało powiedziane. Dlatego istota rzeczy złożonej nie zawsze może być orzekana o samej rzeczy złożonej, nie można bowiem powiedzieć, że człowiek jest swoją istotą”. Jeśli chodzi o istotę substancji prostych, niezłożonych to one są istotą same w sobie, gdyż nie występuję w nich dalsze złożenia.
W tym miejscu należy dokonać wyjaśnienia, bo czy zrozumiały współcześnie jest komunikat, że operator drona nie jest istotą, czyli że człowiek nie jest istotą. Ale można powiedzieć za Arystotelesem, że istotą człowieka jest człowiek. Bez względu na rozmaitość interpretacji słów św. Tomasza z Akwinu czy Arystotelesa w sposób wyraźny można zauważyć, jak ważne było dla nich wyartykułowanie pojęcia „istoty”. Jednak w dzisiejszych czasach nastąpiła redefinicja pojęć, co powoduje potężne semantyczne zamieszanie. A przecież jak wskazywał Arystoteles określenie istoty rzeczy zależy od jej definicji. Zatem w rozumieniu potocznym nastąpiła zmiana lub rozszerzenie zakresu pojęcia terminu istoty. Za przykład można podać tytuł filmu: „Istota” czy użycie w języku potocznym na przykład: „istota ludzka”, a rozważając o istocie rozważa się wyłącznie o „esencji” jeżeli w ogóle takiego określenia można użyć dla zobrazowania sensu tego terminu. I w tym potocznym rozumieniu powiedzieć że człowiek jest istotą, to tak jakby powiedzieć, że człowiek jest człowiekiem. Bo gdyby się zastanowić, to kim innym miałby człowiek być? Oczywiście pytanie to jest czystym absurdem. A biorąc pod uwagę właściwe rozpoznanie terminu istoty, to powiedzenie, że człowiek nie jest istotą, staje się prawdziwe i zrozumiałe.
Dalej św. Tomasz pisze, że dusza i inteligencja są złożone z formy i istnienia. Formy mogą istnieć bez materii, ale materia nie może istnieć bez formy. Istnienie jest czymś innym niż istota czy forma: „Otóż nie jest rzeczą możliwą, by samo istnienie było skutkiem działania formy lub istoty tej rzeczy — działania w znaczeniu przyczyny sprawczej — wówczas bowiem rzecz byłaby sama dla siebie przyczyną i sama siebie powoływałaby do istnienia, a to jest niemożliwe. Każda więc rzecz, której istnienie nie utożsamia się ze swą istotą, musi otrzymać istnienie od czegoś innego. A ponieważ wszystko to, co zawdzięcza swe istnienie czemu innemu, sprowadza się w końcu do tego, co istnieje samo z siebie, jako do swej pierwszej przyczyny, trzeba z konieczności przyjąć, że istnieje jakaś rzecz, która jest przyczyną istnienia wszystkich rzeczy i że ta przyczyna jest tylko istnieniem, bo inaczej szereg przyczyn ciągnąłby się w nieskończoność, skoro każda rzecz, która nie jest samym istnieniem, ma przyczynę swego istnienia, jak było już powiedziane. Jasne jest więc, że inteligencja jest formą i istnieniem i że istnienie bierze od pierwszego bytu, który jest tylko istnieniem i pierwszą przyczyną — czyli Bogiem”.
Istotę rzeczy poznaje się przez jej definicję, przypadłość z kolei można zdefiniować tylko częściowo, ponieważ byt przypadłościowy złożony z podmiotu i przypadłości nie istnieje niezależnie od podmiotu. Dalej przypadłość nie ma pełnej istoty, ani nie jest częścią istoty, jako byt względny posiada tylko istotę pod pewnym względem. Przypadłości określa się z samego sposobu bytowania przypadłości w zależności od ich zróżnicowania wg dziesięciu kategorii bytowych, gdzie na przykład ilość to miara substancji, a jakość to dyspozycja substancji.
Reasumując myśl Arystotelesa oraz wskazanie na zarys myśli św. Tomasza z Akwinu należy stwierdzić, że Metafizyka to nauka, która uczy podstaw myślenia w szerokim tego stwierdzenia rozumieniu. Po dokonanej analizie można już samodzielnie próbować testować nabytą wiedzę na otaczającej czytelnika rzeczywistości, mając przy tym świadomość, że do jej jak najpełniejszego zrozumienia należałoby przestudiować nie tylko wszystkie działa wspomnianych metafizyków, ale również innych. W przeciwnym wypadku nie podobna uniknąć błędów we własnych interpretacjach, od których z pewnością nie jest wolne niniejsze opracowanie. Jednak celem tego rozdziału nie jest nauczanie Metafizyki, jest to raczej dosyć nieporęczna próba wskazania na istnienie takiego przedmiotu, który ucząc myślenia, na pierwszym miejscu stawiaja prawdę.
1.3. Filozoficzna enigma ks. Prof. Tadeusza Guza
„Moim skromnym zdaniem — idee rządzą światem. Nie pieniądze, nie gospodarka, nie polityka ani nawet nie media, ale idee, które są transportowane na tych płaszczyznach, czy z pomocą pewnych środków technicznych, które ludzkość wypracowuje sobie na przestrzeni rozwoju kulturowego i cywilizacyjnego”.
1.3.1 Profanowanie sfery Sacrum
W czasach obecnych, w czasach powszechnej negacji wszystkiego, krytyce poddawana jest każda myśl, każda wartość, każda rzeczywistość, dzieje się to codziennie i właściwie stało się normą, standardem. Przykładem może być „agresja psychiczna” w codziennych relacjach interpersonalnych, która charakteryzuje się używaniem w różnych konfiguracjach, wulgarnego języka, jego zwulgaryzowanych form, ironii, dwuznacznych wyrażeń, agresywnej perswazji: wyśmiewania, wyszydzania, pomawiania. Właściwie można powiedzieć — kwestie ponadczasowe, jednak współczesność pokazuje, że jeszcze nigdy w historii świata ludzkość nie miała do czynienia z tak agresywnymi formami ataku, na wszelkie „Dobro” a w szczególności na Kościół Katolicki, tak na duchowieństwo jak i na każdego przyznającego się do wiary katolickiej.
Publiczne podpalanie czy rozdzieranie Pisma Świętego, podpalanie, łamanie, obracanie do góry nogami lub na bok Krzyża Świętego, Ukrzyżowany Pan Jezus skaczący na „bungee” z Krzyża, obrazy i przedstawienia artystyczne publicznie znieważające Krzyż Święty i Pana Jezusa Chrystusa na przykład instalacja „zrób to sam”, wskazują na możliwość osobistego wykonania wyroku śmierci na Panu Jezusie Chrystusie, „Tęczowa” Matka Boża Częstochowska — to tylko promil z morza przykładów powszechnej i codziennej normy, którą jest profanowanie wartości i symboli, uważanych powszechnie za święte. I właśnie w Polsce problem ten nabiera szczególnego znaczenia, ponieważ w dobie poprawności politycznej, haseł o tolerancji, wolności i świata bez wojen wulgarne i obsceniczne traktowanie świata katolickiego w Polsce stało się normą. Częsty brak reakcji na takie zachowania tak ze strony państwa jak i samych obywateli, wskazuje na społeczne przyzwolenie na nie. Sami Polacy w sposób często całkowicie nieświadomy profanują Pana Boga w Trójcy Jedynego, powtarzając bezrefleksyjnie utopijne i utarte ideologiczne slogany, takich ideologów jak Stalin, Lenin, Hitler, Martin Luter i Heidegger, Marks i Engels, Hegel, Nietsche, Adorno i Horkheimer i wielu innych. I gdyby przeciętnego Polaka, katolika, zapytać czy chciałby, aby jego prezydentem czy premierem był Stalin lub Hitler to na pewno by zaprzeczył. Gdyby zapytać czy zgadza się z tym, aby masowo mordować ludzi tak jak Hitler czy Stalin czy Lenin, odpowiedź też by była przecząca. Jednak gdyby uświadomić statystycznego obywatela, że niektóre tezy które wygłasza to wypowiedzi i sposób myślenia największych zbrodniarzy ludzkości, to zgodziłby się z tym, że o tym nie wiedział. Zatem warto przytoczyć takich kilka głównych utartych powiedzeń czy „złotych myśli” powtarzanych jak mantra, nawet przez Polaków regularnie uczęszczających we Mszy Świętej i przystępujących do Sakramentu Eucharystii: „Jestem zajechany jak sandały Chrystusa”, „Kościół nie powinien się wtrącać się do polityki”, „Klechy to pasożyty”, „Nie powinno się majstrować przy ustawie aborcyjnej”, „Rewolucja francuska wyzwoliła lud spod tyranii Kościoła”, „Komunizm w Polsce wyzwolił chłopów spod rządów szlacheckiej tyranii”, „Stalin wyzwolił Polskę”, „Marks bronił katolickiej Polski”, „Dzieci chore nie powinny się nigdy narodzić”, „Ja wierzę w Boga a nie w Kościół”, „Ja jestem Bogiem i panem swojego losu” i wiele innych typowych ideologicznych stwierdzeń.
Oczywiście wskazywanie na wszystkie źródła powyższych „złotych myśli” jest niemożliwe, ze względu na rozmiar i cel tej pracy, ale warto przytoczyć kilka „złotych myśli” chociaż jednego wybranego i słynnego ideologa, żeby ukazać, że te potocznie używane fałszywe stwierdzenia, mają swoje realne, namacalne źródło. Wybór padł na Friedricha Nietzschego, protestanta, twórcę i propagatora słynnego zawołania „Bóg umarł! Bóg nie żyje!” w antyreligijnym dziele Tako rzecze Zaratustra. Litość to zbrodnia? Brzmi znajomo. W podobnym tonie o chrześcijaństwie i chrześcijanach wyraża się Nietzsche w „Atychryście”: „Co jest szkodliwsze niż jakikolwiek występek? — Litość czynna dla wszystkiego, co nieudane i słabe- chrześcijaństwo… chore zwierzę człowiecze chrześcijanin”. I żeby już więcej nie tworzyć kolejnych odnośników, należy przytoczyć kilka stwierdzeń tego antydzieła, robiąc do nich jeden wspólny przypis: „kapłan pasożytniczy typ człowieka”, „świątobliwy pasożyt”, „idiotyczna formuła posłuszeństwo i nieposłuszeństwo wobec Boga”, „Jezus święty anarchista, zbrodniarz polityczny”, „chrześcijanin to psychologiczna dezinterpretacja samego siebie”, „Ewangelia, bezwstydna doktryna”, „Kościół chrześcijański jest najwyższym zepsuciem”.
Realizacja czy kontynuacja założeń zbrodniarzy, tak przez część Państwa Polskiego jak i część jego obywateli, wskazuje na bardzo wysoki poziom skomunizowania czy zideologizowania myślenia polskiego społeczeństwa, którego ofiarą jest niemal każdy człowiek tak w Polsce jak i na świecie, każdy w jakimś stopniu bez względu na to czy jest to prezydent, premier, kapłan czy przeciętny obywatel.
I właśnie na aspekt profanacji Sacrum Kościoła Katolickiego wskazuje ks. Prof. Dr. Hab. Tadeusz Guz, poczynając od jego źródeł, których analizie poświęcił całe swoje życie. Za wskazywanie na Lutra i Hegla, jako odpowiedzialnych za współtworzenie „cywilizacji śmierci” naraził się środowiskom tak protestantów jak i komunistów oraz wielu innych, którzy znieważali i znieważają go publicznie w sposób obelżywy, wulgarny kwestionując jego dorobek naukowy, w tak agresywny sposób, iż zachodzi uzasadniona obawa o bezpieczeństwo tego jednego z najwybitniejszych ludzi i Kapłanów, jakich miała Polska. Ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz to Mąż Stanu, którego myśl, charyzmę, ducha można postawić obok takich znakomitości jak św. Tomasz z Akwinu, św. Jan Paweł II Wielki czy św. Maksymilian Maria Kolbe czy błogosławiony ks. Michał Sopoćko lub Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński. Dzięki precyzyjnym diagnozom stawianym przez ks. prof. dra hab. Tadeusza Guza w kolejnych rozdziałach będzie można lepiej zrozumieć jak „drony” stały się nośnikiem min. ideologii neokomunistycznej, naomarksistowskiej oraz nazistowskiej.
To właśnie Marcin Luter zsubiektywizował chrześcijaństwo, redukując Absolut do substancji, a Boga określił jako diabła: „I dlatego Luter w Psalmenauslegungen napisanym w latach 1529—32 stawia tezę, że <zanim Bóg stał się Bogiem, musiał najpierw stać się diabłem>. Większy radykalizm trudno sobie wyobrazić”. Zatem jak wskazuje ks. prof. T. Guz, Luter począł rozprawiać się z treściami wiary, czego kolejnym przejawem jest niemiecki idealizm, którego głównym reprezentantem jest Hegel dokonujący absolutyzacji państwa pruskiego, następnie dokonujący tego samego Marks i Engels absolutyzując materię. Czyli absolut sprowadzony jest do substancji, jak u Lutra, gdzie człowiek staje się częścią materii, czyli bytem akcydentalnym. Luter twierdził, że za całe zło świata odpowiedzialny jest Bóg, mówiąc że: „jedynym grzesznikiem jest Bóg”. Z kolei Hegel sprofanował Pana Jezusa Chrystusa, stawiając go jako drugiego Syna Boga i uderzając tym samym w Boga w Trójcy Jedynego: „Hegel powiada o szatanie, że to jest pierwszy syn Boga i mówi — tak parafrazując jego myśl: wielu aniołów chciałoby mieć tyle pozytywności, ile posiada szatan” Zatem należy zauważyć występujący wspólny mianownik Lutra i Hegla: „…Luter w sensie teologicznym i Hegel w wymiarze filozoficznym dokonali dialektycznego sprzężenia tych dwóch zasad w jedną zasadę syntezy <bytu i niebytu>, < tożsamości i nietożsamości>, czyli sprzeczności, tj. utożsamienia Boga Objawienia Chrześcijańskiego z bytowością szatana i całego świata, prawdy z kłamstwem, miłości z nienawiścią, dobra ze złem, piękna z brzydotą itd.”.
Z kolei według György Lukács węgierskiego filozofa, komunisty: „… nowożytność, w odróżnieniu od średniowiecza i starożytności, w kwestii pytania o pochodzenie człowieka różni się tym, że w miejsce „stwórczego Boga” wprowadzono systematycznie i konsekwentnie „stwórczego człowieka”, czy też „stwórczą materię”, czy też „stwórczego ducha”, jak my to nazwiemy, ale głównie chodziłoby o to, że to nie Bóg jest stwórcą człowieka, lecz to człowiek sam tworzy swoją własną bytowość”.
Następnym naukowcem wskazującym na to, że to człowiek jest Bogiem jest Edmund Husserl twórca między innymi pojęcia redukcji fenomenologicznej (epoce): „… Husserl tylko dlatego powiedział: <mam ogląd istoty>, ponieważ Husserl w miejsce Stwórcy — Boga wprowadził człowieka i uznał, że to człowiek tworzy świat, a więc jeśli człowiek tworzy świat, to musi mieć ogląd istoty, bo takim jest Bóg”.
Kontynuatorami profanacji Pisma Świętego i Pana Boga byli hitlerowcy, min. niemiecki nazista skazany w procesie norymberskim na karę śmierci przez powieszenie Alfred Rosenberg. Jak wskazuje ks. prof. T. Guz: „Rosenberg pisze w jednym swoim dziele, że Bóg Starego Testamentu jest sprawcą kłamstwa, oszustwa i morderstw. Tak że proszę zauważyć, drodzy Państwo, jak naziści brutalnie rozprawiali się z samym Panem Bogiem. Zresztą tutaj można powiedzieć, że kontynuują reformacyjną myśl Lutra, który także nazwał Jezusa największym mordercą i kłamcą”.
Powracając do Hegla warto przypomnieć, że w Fenomenologii ducha napisał wprost: „ja przesadzam królestwo niebieskie z nieba na ziemię”. Jak dalej zauważa ks. prof. T. Guz: „Co czynią Marks z Engelsem? Oni chcieliby, żeby z tej ziemi powstało królestwo niebieskie, świat pojednany, świat, w którym człowiek jakoś się spełni. A nowa lewica mówi tak: My musimy zerwać i z chrześcijańską koncepcją królestwa niebieskiego, i z jego dewiacjami, tzn. z pojęciem królestwa niebieskiego w myśl Hegla i musimy zerwać z tymi resztkami dążenia do królestwa niebieskiego w sensie materialistycznym w myśli Marksa i Engelsa”.
Profanacja całej sfery Sacrum, profanacja Pana Boga w Trójcy jedynego za swój cel ostateczny stawia śmierć człowieka: „O tym piszą Horkheimer i Adorno w Dialektik der Auflkaerung, w Dialektyce Oświecenia. Dlaczego według nowej lewicy jednostkę należy skasować definitywnie — w myśli i w bycie? Z jednej racji, drodzy Państwo. Adorno powiada i myśli tak: dlaczego Hitler mógł prześladować ludzi, albo Stalin? Dlatego, że ludzie byli pojęci jako jednostki. A co trzeba teraz zrobić teraz z jednostką, jak uwolnić jednostkę od potencjalnych cierpień? W prosty sposób: trzeba ją definitywnie skasować. Żeby po jednostce nie pozostał żaden ślad”.
Profanowanie Sacrum czy religii chrześcijańskiej, katolickiej odbywało się nie tylko na polu religii czy filozofii, ale przeniesione zostało w inne dziedziny nauki min. do psychologii. Jak pisze ks. prof. T. Guz: „… Karol Gustaw Jung w psychologii — wprowadził tę absolutyzacją szatana do psychologii…”Jak dalej wskazuje: „W psychoanalizie czy u Carla Gustava Junga priorytet w bóstwie ma diabeł — w bóstwie, i to w bóstwie objawionym! Większej perfidii intelektualnej nigdy nie dokonano. Żeby powiedzieć, że priorytet ma diabeł, czyli że najwspanialszym bóstwem jest szatan.” Ks. prof. T. Guz zauważa, że dokonuje się proces satanizacji nauki: „Zatem proszę zobaczyć, mamy do czynienia z przenikaniem satanizmem takich dziedzin nauki, jak filozofia, psychologia, muzyka… Nie mówiąc już o sztuce: o rzeźbie, o malarstwie, o różnych rzeczach”. Zatem jeżeli nie tylko nauka, ale też wiele innych dziedzin jest zideologizowanych pod kątem antykatolickim, to należy zauważyć, że dzieje się tak dlatego, że współcześni ludzie są ideologicznie „zniekształcani” przede wszystkim w szkołach, również poprzez media, co powoduje że swój zideologizowany obraz świata, przenoszą na wszystkie płaszczyzny swoich działań w tym na dronową rzeczywistość, co dalej zostanie wykazane w sposób precyzyjny.
1.3.2. Antymetafizykalizm
Antymetafizykalizm to totalne, radykalne odrzucenie nie tylko Boga, katolicyzmu, logicznego myślenia, gdzie podstawą jest „prawda”, ale właśnie nauki która tymi rzeczywistościami się zajmuje czyli Metafizyki. Obecnie antymetafizykalizm min. w polskim systemie edukacji, ale również w polskim sejmie czy senacie stał się normą, wskazując miejsce Pana Boga w kościelnym budynku i czyniąc z jego wyznawców zabobonną „ciemnotę” radykalnych chrześcijańskich fundamentalistów. Ks. prof. T. Guz jako źródło tak zradykalizowanej formy ataku na metafizykę wskazuje „nową lewicę”, której centrum działania znajduje się w Instytucie Badań Socjologicznych we Frankfurcie nad Menem. Jej czołowi przedstawiciele to min.: Horkheimer, Adorno, Friedrich Pollock, Erich Fromm. Ks. prof. T. Guz mówi: „…jeśli nowa lewica mówi, że musimy radykalnie odrzucić metafizykę, to oznacza to, drodzy Państwo, po pierwsze — radykalnie zerwać z Absolutem”. Nowa lewica działa tak dlatego, ażeby: „…z myśli naukowej w dotychczasowej historii świata wyrzucić wszystkie słowa i wszystkie treści, które jakoś mają ten wymiar transcendentny, a więc Boski…”. Reasumując: „…Adorno stwierdza, że trzeba się wyzwolić od metafizyki Platona i Arystotelesa, która doprowadziła do takiego pojęcia, która ukazała tę rzeczywistość w pojęciu czy w kategorii substancji( Sub stare — czyli być w sobie, byt istnieje w sobie)”.
1.3.3. Antykatolizycym
Należy podkreślić, że naturalną konsekwencją profanowania sfery sacrum a także kasowania metafizyki, jest szeroko rozumiany antykatolicyzm. Antykatolicyzm można określić jako zespół opinii i postaw mających na celu negację, zniszczenie wszelkiej bytowości katolickiej. Jak podkreśla ks. prof. T. Guz: „Tak trudno wielu naszym Rodakom, Polakom uwierzyć w to, jak niejednokrotnie podkreślałem, że te nowożytne systemy filozoficzne są całkowicie antykościelne i dążą do całkowitego wykreślenia Kościoła z życia współczesnego świata i współczesnych Narodów. Szczególnie Hegel dyskredytuje Kościół, jego sztandarowe antykatolickie postulaty to :
— Kościół Katolicki to sekta
— Biblia jest wytworem ludzkim a nie Boskim
— Wszelkie cuda Jezusa należy odrzucić
— Sakrament chrztu i bierzmowania należy odrzucić jako bezwartościowe i prymitywne
— Eucharystia Przenajświętsza nie jest niczym boskim, w jej boskość wierzą ludzie prymitywni
— Źródłem ducha ludzkiego jest państwo lub gmina
— Kapłaństwo jest prymitywizmem, Kapłanów należy zastąpić filozofami jako urzędnikami państwa
— Aby stać się światłym obywatelem państwa należy skasować instytucję małżeństwa i rodziny
— Małżeństwo to stan zwierzęcy
— Oddawanie szacunku kobiecie i mężczyźnie jest zacofaniem
— Msza święta, wszelkie praktyki Kościoła w celu osiągnięcia wyższego rozwoju duchowego i kulturowego muszą być odrzucone.
— Człowiek nie jest stworzony przez Boga, takie myślenie to przejaw prymitywizmu.
— Prawdy pisma świętego to mity, przeznaczone dla zwierząt, a nie ludzi myślących.
— Dwunastu Apostołów i cała hierarchia Kościoła przyczyniają się do utrzymywania prymitywnego stanu ludzkości i świata w jego sprzecznościach. Kościół należy skasować w całości.
— Państwo jako wcielenie bóstwa jest królestwem niebieskim na ziemi.
— Bóg jest szatanem
— Jezus Chrystus to jest bezowocna właściwość, nie jest Mesjaszem
— Matkę, ojca, syna, córkę, człowieka trzeba zabić, żeby istnieć wyżej duchowo w państwie
— Człowiek jest Bogiem.
Ks. prof. T. Guz zwraca uwagę na antykatolickie postawy marksistów, w tym oczywiście samego Marksa: „…dla Karola Marksa człowiek jest tylko instrumentem materii, dlatego że miejsce Absolutu chrześcijańskiego, zajęła materia, bo Marks musiał coś wprowadzić w miejsce Boga… Co mógł postawić w miejsce Boga osobowego, Boga Biblii, którego Christian Baur, David Friedrich Strauss, Bruno Bauer uznali za totalną iluzję, za nieprawdę, za fałsz, za kłamstwo? To po prostu, co jest prawdą? — materia. Tylko materia jest osnową wszelkiej rzeczywistości. I dlatego człowiek jest tylko instrumentem materii”.
Należy zwrócić uwagę, na powszechność negacji religii katolickiej(chrystianofobii), w której materialiści, komuniści tacy jak Marks, obiecywali ludziom lepsze życie, lepszą przyszłość, wolność, lepsze i wolne państwo od tyrani, ale przede wszystkim od religii: „…negacja samego Chrystusa i negacja samego Boga… to są zasadnicze niebezpieczeństwa dla systemu materialistycznego, w sensie marksowsko-engelsowsko-leninowskim. W związku z tym skoro fałszywe państwo produkuje fałszywą religię, to trzeba to państwo zmienić na takie, w którym nie będzie religii.”.. Dalej: „Marks z Engelsem powiadają, że socjalista Kuhlmann prorokuje całkiem prawidłowo: <Precz z Biblią! Precz ze wszystkim co stanowi religię chrześcijańską. Precz w ogóle z wszelką wiarą. Nie chcemy nic wiedzieć o Bogu czy o nieśmiertelności. To są produkty ludzkiego mózgu. Doprawdy, kto w takie rzeczy wierzy, jest największym durniem>„.
Takim radykalnym przykładem nienawiści do Kościoła Katolickiego niech będzie wypowiedź Lutra: „My Niemcy musimy się udać do Rzymu, żeby wymordować papieża, kardynałów, poobcinać kardynałom języki i ręce umyć sobie w Tybrze z krwi i powrócić do Niemiec”.
1.3.4. Kult materii
Kult materii polega na podporządkowaniu całej rzeczywistości właśnie materii, którą się uznaje za początek i koniec wszelkiego bytu. Oczywiście jednymi z głównych przedstawicieli takiej ideologii był Karol Marks i Friedrich Engels, którzy uznali, że za normę trzeba uznać, iż wszystko jest sprzeczne. Engels przyznaje te atrybuty materii, które katolicy przyznają Bogu. Jak pisze ks. prof. T. Guz sprzeczność jest motorem rozwoju, a u Darwina w jego koncepcji ateistycznego ewolucjonizmu, sprzeczność istnieje pod pojęciem selekcji. Jak pisze: „U Darwina istnieje taka zasada — tak zwanego wyższego rozwoju. To znaczy, że materia ewoluując… i tutaj Darwin sięgnął po dwie centralne zasady, które stanowią istotę jego myślenia. A więc prawo mutacji, makromutacji, że następuje taki rozwój wszechświata, mianowicie w sposób linearny, ale coraz wyższy rozwój; a z drugiej strony prawo selekcji — to wszystko, co nie pasuje do kształtu świata, kosmosu, jest unicestwiane, uśmiercane, jest po prostu zabijane” oraz „Skoro określiliśmy już status materii, że ona wyłania się sama ze siebie, że ona samą siebie stwarza, to znaczy, że wtedy nie potrzebujemy już żadnego Boga”.
1.3.5. Dewiacyjny system edukacji
„… nasz Naród bowiem przez szereg dziesięcioleci niestety i w szkolnictwie, i w polityce, i w ekonomii, wszędzie był poddany procesowi prania mózgu”, tak cały okres zaborów oraz komunizmu w Polsce charakteryzuje ks. prof. T. Guz. zauważając, że generalnie na współczesnych uczelniach panuje taki trend: „Natomiast uniwersytet współczesny z racji ideowych zrezygnował z formowania myślenia, dlatego że człowiek suwerennie myślący potrafi zdemaskować każdą ideologię. Suwerenny podmiot jest najbardziej niebezpieczny dla jakiejkolwiek ideologii, natomiast bezgranicznie otwarty na prawdę- i tego nam brakuje”. Do rozpoznania nurtów liberalistycznych czy neomarksistowskich polscy intelektualiści, również ci kończący studia na zachodzie nie byli przygotowani. Co istotne, wątpliwa jest również jakość katolickich reprezentantów polskiej nauki: „…inteligencja katolicka, w Polsce jako katolickim Narodzie, to jest niestety rana na naszej polskości… prosty chłop polski może być arystokratą ducha i wykazać się genialną suwerennością w swoim myśleniu. A polski intelektualista może być cieniem ducha, bo nie ma odwagi zająć stanowiska i suwerennie, z całą wspaniałomyślnością traktować drugiego jak brata i siostrę”.
Nie ilość uniwersytetów stanowi w Polsce o ich jakości, a ukierunkowanie na prawdę, na pasję dociekania do prawdy, na ducha badawczego bez wołania o granty i zasługi: „I nigdy polski uniwersytet nie będzie wielki, czy będzie ich cztery, czy będzie jeden, nigdy nie dorobimy się wielkiej edukacji w Polsce, tak długo, jak długo nie wyartykułujemy ukierunkowania na prawdę i nie oprzemy całej polskiej edukacji na prawdzie. Tylko prawda jest szansą i kluczem do wielkości polskiej nauki”.
Warto zwrócić uwagę na problem zideologizowania polskich uczelni wyższych: „Natomiast jeżeli ideologie wkradną się w życie uniwersyteckie, to wtedy nauka jest w marazmie i mnie się wydaje, że polską naukę stać na wielkie sukcesy w światowej nauce, ale to, że ich mamy tak mało, wynika między innymi z tego, że nauka polska jest dalece zobowiązana wobec różnych ideologii, które deformują drogi Polaków do prawdy”.
Współczesna polska nauka opiera się na założeniach komunistycznych: „Proszę zobaczyć, jak się kształtują struktury państwa polskiego, przecież na tej ideologii opierane są dzisiaj w jakiejś mierze prawo, administracja, nauka, sztuka, różne działy kultury polskiej są pod wpływem tej ideologii i trzeba to zrozumieć i także ustosunkować się w konkretnych decyzjach, żeby przypadkiem nie było tak, że chociaż odżegnujemy się zewnętrznie od ideologii Marksa i Engelsa, to de facto realizujemy ten program”.
Reasumując ks. prof. T. Guz stwierdza, że na przełomie ostatnich pięciu wieków minimalna cząstka polskiego Narodu mogła zdobywać kształcenie z zakresu filozofii, będące podstawą do uprawiania nauki i rozeznawania rzeczywistości, wskazując na aspekt historyczny tego stanu rzeczy: „W związku z tym, że zaborcy czy agresorzy, czy ideologie kasowały nam katedry filozofii, jesteśmy Narodem niezwykle w tym sensie ubogim”.
1.3.6. Niszczycielska siła mediów
Współczesne media są wyrazem nowoczesnej formy wojny, stały się narzędziami do zdobywania „nieświatłych Narodów”, które nie przykładają wagi do pracy intelektualnej: „…jesteśmy aktualnie w samym sercu największej bitwy, jaką ludzkość dotychczas toczyła; to jest bitwa medialna”.
Warto zwrócić uwagę, że właśnie na media jako na główny motor napędowy w procesie transportowania zbrodniczej ideologii niemieckich nazistów stawiał Hitler: „Hitler pisze, że jeżeli uda się uruchomić potężną maszynerię medialną, to wtedy zdobędzie się masy ludzi … A z Narodów uczynić masy pasywne, które nie będą zdolne odróżniać prawdy od kłamstwa, czy prawdy od fałszu; i wtedy, jeśli się mediami zbombarduje ducha ludzkiego, będzie można kierować masami ludzkimi, o których pisze Hitler, bez żadnych problemów”.
W innym miejscu ks. prof. T. Guz mówi, że Marks z Engelsem również stawiali na przeprowadzenie rewolucji komunistycznej za pomocą mediów (wtedy czasopism) a Hitler pisał w „Main Kampf”: „Nie wygramy bitwy, nie wygramy walki bronią militarną. Dzisiaj wygrywa się walkę mediami.”
Oczywiście w tym punkcie pokazane jest w jakim stopniu i przez jakich ludzi media nabierają swojego przestępczego charakteru, nie oznacza to jednak, że nie istnieją tzw. „dobre media”. Należy mieć jednak świadomość, że ich udział w kształtowaniu myślenia człowieka jest co najwyżej jakimś ułamkiem procentowym z ich całości.
1.3.7. Globalna ideologizacja rzeczywistości