Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 1
Aniele, który czuwasz
w poczekalniach hematologii
— niech zawsze będą przy Tobie
chusteczki do osuszania łez
Ty, który jesteś
na zatłoczonych oddziałach SOR
— przynieś lekarstwo
na chore i zatwardziałe serca
Ty, który widzisz
śpiących na zimnych przystankach
— zachowaj w sercu
skrawek dachu dla tych
którzy go nie mają
Aniele, który jesteś przy głodnych
nakarm ich chlebem powszednim
a nie tylko manną z nieba
A potem pomóż nam wstać
z bruku kamiennych słów
z gorzkiego płaczu zasypiania
rozpal zburzone ulice
iskrami nadziei
Aniele, któremu moje życie
wciąż się nie znudziło
z samej miłości tylko mnie rozlicz
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 2
dziękuję Ci Aniele
że nie brzydzisz się czasem
moich ran na duszy
wybacz mi Szpitalny Stróżu
te miliony łez wylewanych
w późne wieczory
w poczekalniach izb przyjęć
jesteś mimo wszystko
taki ludzki, Aniele — że niejeden człowiek
postradałby zmysły
w Twojej cierpliwości
a Ty wciąż trwasz
z zapasową paczką chusteczek
i nadzieją której nikt już
nie odważy się nazwać
dyżurujesz nieustannie
szpitalny Aniele
tam, gdzie lekarze
rozkładają ręce
gdzie nadzieja
milczy zawstydzona
gdzie cisza hospicjów
wariuje od płaczu
na nocnych dyżurach,
a krzyk ambulansów
brzmi jak spowiedź
w kaplicach szpitalnych
kolejka po rozgrzeszenie
w ukojeniu i w zwierzeniach
przy kroplówkach z lekiem
przeciwbólowym
otulasz mnie
anielskimi skrzydłami
stój przy mnie zawsze
mój Szpitalny Aniele Stróżu
poza murami wiary
w to, co niewidzialne
Z Tobą, Aniele
cuda wyglądają
jak baśnie dla dzieci
w białym kitlu
stróżuj nam nieustannie
Szpitalny Opiekunie — na dobre i złe
przeczytanych epikryz
i stawianych diagnoz
w dzień i w nocy
bądź pierwszą pomocą
dla dusz strapionych
Litania do Szpitalnego Anioła Stróża — cz. 3
Aniele
który czuwasz przy łóżku chorego
— udziel nam wytrwałości
za momenty
gdy całodobowe dyżury
powinny trwać wiecznie
— udziel nam błogosławionych chwilówek
wśród aniołów na ziemi jestem
w poczekalniach dusznych
od wyroków lekarskich epikryz
szukamy po omacku cudów
w szpitalnych kaplicach
na portalach nieuleczalnie chorych
— o niecodziennym człowieczeństwie
przy kroplówkach
już więcej nie da rady płakać
zapomniałeś przy nas stróżować — Aniele
kiedy noce bez nasennych tabletek
w szpitalnych salach
stawały się rachunkiem sumienia
pierwszą spowiedzią
w karetce na sygnałach
a potem — wyznaniem win
na oddziałach intensywnej terapii
wypadałoby jeszcze
przed niejednym przeszczepem serca
wszczepić kilka kropel
anielskiej cierpliwości
zamiast skrzydlatej głupiej nadziei
dopomóż nam Aniele
jeszcze trochę po wierzyć
że szpitalne stróżowanie
to nie sen po narkozie
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 4
od ciągłego stróżowania
mój anioł wylądował na kroplówkach
niebo nie płakało szczególnie
tylko chorym jakby kogoś brakowało
teraz na mnie wypadła kolej
jak to jest — z tym stróżowaniem?
dzień i noc straciły
jakiekolwiek znaczenie
zacząłem od kilku
drogowych wypadków
a potem — na SOR- ch
wszyscy zaczęli mówić do mnie: aniele
odwiedziłem też kilka
psychiatrycznych szpitali
z bólem głowy
od ludzkich błądzeń
przede mną jeszcze
niekończące się stróżowanie
na oddziałach hospicjum
głodnym wydać zupę
w schronisku dla bezdomnych
opatrzyć rany — te duchowe
wysłuchać kilkanaście zwierzeń
rozgrzeszyć milczeniem
pogłaskać siwe włosy
aniele od ludzkiego stróżowania
przybądź na ratunek
we dnie i w nocy
zanim dyżury zatrzymają medyków
na wieczny czas
— aniołów już nie będzie
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 5
za niewytrwałości
które bolą najgłębiej
— ulituj się szpitalny aniele
gdy łzy znikają w izbach przyjęć
po piątej wizycie u neurologa
— miej litość
za pośpieszne rozmowy przy kroplówkach
na zatłoczonych salach chorych
— nie rozliczaj nas z tego
za romanse w szpitalnych sklepikach
a potem — niepamięć i rozpacz w kaplicach
— co możesz — zapomnij
— co trzeba — rozgrzesz
może znajdziesz tabletkę
na ból lodowatego serca
po skrzydlatej znajomości.
za niedospanie w dyżurkach
po czterdziestu ośmiu godzinach
— nie sądź nas
jakoś życie po swojemu próbujemy załatać
w szpitalnym brudowniku się spowiadam
przy zimnej kawie i dwóch papierosach
na szybko jak wyjąca z niemocy karetka
po nocnym dyżurze
tyle w nas zwierzeń z niedowierzań
skarżenia się na jedyną diagnozę — samotność
zechciej nas szpitalny aniele
z błądzeń sumienia uleczyć
zmartwychwstać choć na chwilę
i bez masek spojrzeć w czyste oczy
na końcu szpitalnego holu
— gdzie ciszy starczy dla każdego
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 6
przyszedł nagle bez uprzedzenia
jak do Marii — z Nazaretu
co niesiesz
aniele szpitalnych korytarzy
dobrą nowinę czy złe wieści
wpisane w marginesy historii choroby?
usiądź z nami — zawsze znajdzie się miejsce
nawet jeśli niespodziewanie
w poczekalni chemioterapii
posłuchaj — niespokojnie, a jednak łagodnie
że zima kapryśna w kratkę
że ktoś zmienił perukę
że ktoś inny nie spał pół nocy
bo ból nie zna miary
i trudno nie płakać, gdy dzieci patrzą
a pani z rejestracji
jak zawsze — zmęczona złością codzienności
czy słyszysz, aniele
ile próśb niesiemy pod choinkę
gdy inni w grudniowym pośpiechu
czekają w kolejkach
po nowe talerze na Wigilię
choć drzwi i tak pozostaną zamknięte
przepraszam, że pytam — jaki dziś kolor…?
— zielony? niebieski? brązowy?
anioł stróż nie wytrzymał szeptów
płynących przez łzy
zawstydzony odleciał
gubiąc ludzkie prośby po niebie
Litania do Szpitalnego Anioła Stróża — cz. 7
zaprosiłem anioła stróża
na lunch w szpitalnym bufecie
spotkaliśmy się w godzinie Anioł Pański
pośród zapachu herbaty i pary z zupy
spytałem, jak się żyje
aniołom na ziemi
odparł cicho, że bywa zmęczony
od ciężaru ludzkich upadków
że najpiękniejsze są nocne dyżury
i szeptane zwierzenia przy kroplówce
mówił, że słyszy we śnie
modlitwy ubogich
że widzi łzy — perły bez ceny
szczególnie tam, gdzie ból wita pierwszy
z łagodnością, której nie można się nauczyć
zapytał, czego pragnę
odpowiedziałem jednym tchem
zdrowia, kromki chleba na stole
tarczy, która ochroni
przed pokusami życia
że czasem potykam się o kamienie
jak o własne winy
nie rozliczał mnie z niczego
tylko tulił w skrzydłach
aż zamilkły moje lęki
na koniec lunchu wyszeptał:
gdy pomagamy najciszej
wtedy trwają nieustanne święta
Rafale, Archaniele — trwaj przy mnie
Opiekunie mojego szpitalnictwa
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 8
szpitalny aniele stróżu
wlatujesz cicho na nocny dyżur
ponad granicami bólu
ponad podziałami świata
skrzydłami otulasz
przystanki mojego strachu
ściskasz dłoń
bo diagnoza nie mieści się w sercu
w poczekalniach
niecierpliwości i kolejnych badań
czekamy — pacjenci z ruchu chorych
u progu łaski zdrowia
nie obchodzi nas twoja choinka
ani sukienka kupiona na sylwestrowy bal
buty na obcasie, które po Nowym Roku
wędrują do kontenera z pomocą
szminka, co błyszczy do północy
w hotelowych łazienkach dla wybranych
tam życie pakuje się w drogą wstążkę
pozłacaną fleszami
przyłapane na jednej nocy
która zmieniła się w koszmar
jak list polecony z laboratorium
zamiast dalej próbować życia
w różnych smakach
śmiać się w luksusie wrażeń
błyszczeć na salonach,
wznosić toasty z najdroższych kieliszków
wśród szych i grubych ryb
na szachownicy społecznej gry
świat się zatrzymał
rozpadł się w szklanej garderobie
pomiędzy maskami
na różne życiowe okazje
zapamiętałeś szpitalny aniele
szampańską noc skaleczoną
nagłym wstrząsem sumienia
tylko na SOR-ze wszystko po staremu
tam znów przypominają sobie
że mają serca
tam znów potrzeba kogoś
Szpitalnego anioła od spraw beznadziejnych
do ocierania łez
i rozmazanego pudru
z sylwestrowego tanga
z inwestorami wielkich projektów
przy kroplówkach
czas pokazał swoją twarz
już tylko jedno się liczy
— by nie bolało
— by móc zasnąć
zostań przy mnie
szpitalny aniele
chciałbym po ludzku pogadać
— „poczekaj… gdzie jest moja torebka za pięć tysięcy?”
— „Panie doktorze, czy jest jeszcze nadzieja?”
Szpitalny Aniele Stróżu z Izby Przyjęć
od nagłych niespodziewanych upadków
zrób wszystko
co tylko w Twojej mocy
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 9
skoro świt
siedzieliśmy przed izbą przyjęć
na wózku inwalidzkim
z kroplówką jak przedłużeniem ciała
wzięte z ulicy
momenty z kamienia
w gabinecie opatrunkowym emocji
zabalsamowano rany sprzed lat
nie jesteśmy „bogami”
choć zdarza się
że mamy takie zapędy
czasem jestem szpitalnym aniołem
po przejściach, po dyżurach
ze zmiętym sumieniem
na dziś przydzielono mi ciebie
wiem — chory czuje się
jak obnażony z szat
skazany słowami z epikryzy
— „trędowaty” — na zakaźny
— „na krzyż z nim” — pilnie na blok
czekaliśmy poza czasem
na sąd segregacji
szpitalny aniele stróżu
niewidzialny w medycznym scrobusie
zostań przy mnie
na sali chorych
na szczęście ciebie
aniele od chorych
nie obejmuje L4
ani dyscyplinarka
od całodobowej opieki
Litania do szpitalnego Anioła Stróża — cz. 10
aniele mój
który towarzyszysz mi w cieniu białych ścian
nie uniesiesz sam belki mojej niemocy
drży twe skrzydło
na widok szpitalnych karetek
a torsje święte ogarniają nas obu
za każdym razem gdy wracamy
na pole bitwy zwane salą chorych
po kroplówkach
nosimy maski nadziei
głupie miny świętych naiwnych
co wierzą, że wszystko się jeszcze wyprostuje
za parawanem łaski
modlimy się bezgłośnie,
by starość przeszła obok
nie rozpoznawszy naszych twarzy
łykamy kapsułki na pamięć
jak komunię
za grzechy burzliwego życia
i pytamy cicho
o formy rozgrzeszenia
zapisane na receptach
biegamy z sercem jak kot z pęcherzem
między uczynkami miłosierdzia
marząc, że dane nam będzie
powrócić na scenę
oddziałów szpitalnych
dramatów
zagrać jeszcze jedną rolę
w świetle fluorescencji
rezonans cierpienia
nie rokuje
ciało — niechętne
dusza — prześwietlona
a jednak
na sali chorych
szukamy gwiazdki
z medycznego nieba
choćby jednej
Szpitalny Aniele
Ty wiesz lepiej niż lekarze
za izbą przyjęć
wszyscy jesteśmy równi
jednakowo nadzy w oczekiwaniu
na swoje epikryzy
bo przecież Ty wiesz
nadzieja nie umiera
tam, gdzie serce jeszcze bije
choćby słabo
choćby tylko w modlitwie
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 11
Szpitalny Aniele Stróżu
naucz mnie wylogować się
po ostrym dyżurze
pomóż uciszyć komórki
choćby na jeden dzień
daj mi siłę, by nie tonąć
w medycznych portalach
lecz w ciszy
tej ze szpitalnej sali
badać własne serce
gdy słowa topnieją
od niemocy w kroplówkach
po każdej diagnostyce
bądź obecnością
Szpitalny Towarzyszu
w moim opiekuńczym powołaniu
bądź wsparciem dla cierpiących
Aniele nadziei
wybłagaj łaskę
na oddziałach ratunkowych
gdzie Ty jesteś
pierwszą pomocą
dla dusz i ciał
Orędowniku zmęczonych
Ratowniku ludzkiej bezradności
Pielęgniarzu ran przeszłości
Opiekunie czystych serc
Ty, co przyjmujesz nasze przyrzeczenia
ratowania ludzkiego życia
w świetle karetkowych sygnałów
wśród chorych
we dnie i w nocy
bądź przed każdym dyżurem
i w ciszy szpitalnego brudownika
bo przecież ślubowałem…
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 12
za akty błogosławieństwa
i obmowy za wiarę
obdarte z nadziei
szpitalne korytarze
za życie w kryzysie
za żale zrozpaczonych
za nieuleczalne wyroki
Szpitalny Aniele
zachowaj nas od tej
bolesnej lawiny
wołamy
z zaciśniętymi pięściami
ze spieczonymi ustami
na niemoc
Od diagnoz, które padają
o trzeciej nad ranem
od łóżek na korytarzach
i cierpień rozścielonych
na salach pełnych chorych
uchroń nas — szpitalny Aniele
bo najlepiej od razu
prześwietlić swoją duszę
zacząć wyznawać
choroby jak grzechy
przed Tobą
który czuwasz nocą
na dyżurze sumienia
Aniele z interny,
nie hydroksyzynę
lecz Twoją obecność
daj nam na sen
zostań przy nas do rana
lekiem bądź
na rozkołatane serca
dla staruszki
z tramwajowego przystanku
dla bezdomnego
tysiąckrotnie przeklętego
przez wzrok przechodniów
dla ubogich rodzin
co czekają
na pierwszy talerz zalewajki
dla pięknej dziewczyny
która w długach
utknęła jak w błocie
i dla dziecka
porzuconego przed domem opieki
teraz i na wieki
bo na więcej łez
nie bardzo nas już stać
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 13
Szpitalny aniele bez urlopu
zachowaj nas, na wszelki wypadek
od samotnych korytarzy
od smutnych tomografii komputerowych
od okien, na których osiadł
wieloletni kurz hospicjów
i nieśmiertelna pamięć
zaklęta w rejestracji
tam wszystko zostało
życie spakowane za życia
do jednej tekturowej teczki
po kilku kroplówkach
w cieniu pielęgniarskiego czepka
spowiadam się
na rękach z sali chorych wynosiłem
każdy rodzaj opieki,
pielęgnacji, której wielu by się brzydziło
otwartych ran i łez
przedawkowanych
nocnych dyżurów
ciepłych dłoni opiekuna
głupio było wtedy zapomnieć
o syrenach z lęków
o szpitalnych brudownikach
uważamy, żeby nie wypaść
z mistrzowsko rozegranych ról
„dobrze operowanych”
Litania do szpitalnego anioła stróża — cz. 14
szpitalny aniele bez wakacji
zachowaj nas na wszelki wypadek
od samotnych korytarzy,
smutnych tomografii komputerowych
okien, które od lat zasłania
hospicyjny kurz pamięci
w szpitalnej rejestracji
zostało wszystko:
życie spakowane za życia
w jedną tekturową teczkę,
po kilku kroplówkowych wlewach