Oziębłość uczuciowa może pojawić się u człowieka z różnych względów, ale najczęstszym powodem są złe przeżycia, które do tego doprowadziły. Szereg zawodów miłosnych lub niewłaściwe wzorce z dzieciństwa potrafią skutecznie zniechęcić do zawierania nowych głębszych relacji. W takich przypadkach trudno otworzyć się na kogoś, bo nigdy nie mamy pewności, czy znowu nie będziemy cierpieć. W książce spotykamy Ninę będącą przyjaciółką Zośki, które to bohaterki poznaliśmy w poprzednich tomach serii. Nina nie znosi Walentynek, a zachowanie jej przyjaciela, z którym łączą ją tylko łóżkowe uciechy, popsuło jej nastrój i postanowiła uciec na ten czas w Bieszczady. Mężczyzna od dawna liczył na coś więcej, niestety dziewczyna nie potrafiła dopuścić go do serca. Nina zatrzymała się u babci Helenki i jej męża (dziadkowie Zośki), lecz nie spodziewała się, iż podstępna staruszka doprawi jej drinka, który dzięki swym właściwościom przeniesie ją w proroczy sen przypominający „Opowieść wigilijną” Dickensa. Jakie zamiary miał wobec Niny jej kochanek? Czego bohaterka doświadczy we śnie? Co się jeszcze wydarzy i jak zakończy się ta historia? O tym w książce „Opowieść (nie) wigilijna” autorstwa Angeliki Kuszła i Anny Meleszko. Autorki za sprawą głównej bohaterki przedstawiły obraz kobiety, która potrafi nieźle się zabawić z mężczyznami, ale nie potrafi budować trwałych relacji w obawie przed zranieniem, co często widziała u innych w swej przeszłości. Dziewczyna nie chce zostać kurą domową ganiającą pomiędzy kuchnią, a pieluchami z mężem posiadającym kochankę, bo taki właśnie obraz tylko widzi i nie sądzi, by mógłby powstać jakiś inny dla niej scenariusz. Tak właśnie zachowują się osoby zranione lub znające ofiary niewiernych mężów z najbliższego otoczenia, a także ci którzy nigdy nie zaznali prawdziwej miłości. Taki człowiek, żyje z dnia na dzień, ale nie myśli, że czas zabawy i młodości kiedyś minie i pewnego dnia obudzi się całkiem sam z myślą o przegranym życiu. Takie historie mogą skłonić czytelnika do refleksji, a także do tego, by dać szansę okazji, która może trafić się im w przyszłości. Nie ryzykując ograniczamy potencjalne cierpienie, ale też zamykamy sobie drogę do szczęścia, a to prędzej, czy później przyniesie jeszcze gorszy stan emocjonalny. Nie należy zasłaniać się też licznymi znajomościami, bo to z czasem mija i w pewnym momencie nikt już o nas nie pamięta, toteż zawsze warto próbować i walczyć o to uczucie, jeżeli mamy tylko na to szansę. Książka okazała się bardzo emocjonalna i refleksyjna wywołująca zarówno śmiech, jak i smutek. Pochłonąłem ją jednym tchem kibicując Ninie, mając nadzieję, że jeszcze nie wszystko w jej przypadku jest stracone. Pozycję można czytać osobno, ale warto poznać pozostałe tomy, gdyż wtedy mamy jasność, co bohaterowie dla siebie znaczą i jakimi charakterami się odznaczają (a poza tym są to wspaniałe historie). Nawiązanie do „opowieści wigilijnej” wyszło wyśmienicie i myślę, że czasem warto korzystać z takich klasyków przekładając je na dzisiejsze czasy. Szkoda tylko, że ta komedia połączona z romansem współczesnym, a nawet elementami fantastyki, jest dość krótkim opowiadaniem, bo chciałoby się czytać to znacznie dłużej. Zakończenie odnoszące się do Zośki wprowadza w pewien rodzaj niepokoju odnoszącym się do jej przyszłości i mam nadzieję, że niebawem dowiem się w kolejnej książce, jak jej losy dalej się potoczą. Okładka przedstawiająca główną bohaterkę zdecydowanie przykuwa wzrok dzięki swej kolorystyce, a osoby takie jak ja uwielbiające fiolet będą nią zachwycone. Gorąco polecam opowieść wszystkim lubiącym doświadczać podczas lektury całej gamy emocji, która jest jednocześnie na tyle lekka i przystępna, że trafi do każdego, a być może w tym przypadku będzie początkiem do zmiany czyjegoś nastawienia i tym samym przyszłego życia.
Nina nienawidzi walentynek, ale nie tylko. Miłość jest dla niej nie do przyjęcia. Poznając jej krótką historię, przenosimy się do czasów jej dzieciństwa, czasów szkolny, imprez z koleżankami, aż wreszcie docieramy do jej starości... Babcia Helenka otwiera jej oczy na pewne aspekty z jej życia. Dzięki niej zaczyna rozumieć, że miłość nie jest jednak taka zła, ale czy nie będzie za późno? Świetnie się bawiłam przy tej opowieści. Ja również nie lubię walentynek, nie obchodzę ich, jednak miłość jest dla mnie czymś ważnym. Staram się ją okazywać codziennie i nie tylko od święta. Pokazane jest też, że nie wszystko co robimy w życiu jest godne pochwały i czasem warto spojrzeć na drugiego człowieka, a nie na czubek własnego nosa. Opowieść jest bardzo krótka, ale można z niej dużo wynieść.
⭐️ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ⭐️ Angelika Kuszła i Anna Meleszko "Opowieść (Nie) Wigilijna" Pan Pech #3 Nina nigdy nie należała do osób wylewnych, jej życie to praca, dobra zabawa i niezobowiązujący związek. Pewneg dnia obawa przed stabilizacją znów przejmuje górę i kobieta ucieka aby nabrać do wszystkiego dystansu. Babcia Helenka nigdy nie odmówiła jej pomocy ale ta noc spędzona u niej była inna i zmieniła wszystko. Czy to był tylko szalony sen? "Opowieść (Nie) Wigilijna" to niezwykłe opowiadanie o kobiecie która bardzo szczelnie zamknęła się na uczucia, której wydaje się że inni postępują źle a ona jest chodzącym ideałem. Lecz wystarczyła jedna noc aby zobaczyła wszystko zupełnie z innej perspektywy. Czy jej wieloletnia przyjaźń jest aż tak mocna że przetrwa wszystko? Czy można żyć bez miłości? Czy odkrycie prawdy o sobie może wywrócić życie do góry nogami? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź czytając to wciągające opowiadanie. Nie będę wam za dużo spojlerować, ale gwarantuję że emocje będą wam towarzyszyć cały czas. To opowieść o konsekwencjach własnego postępowania, sile uczuć i odwadze by przyznać się do błędu. Pozwólcie Ninie ujawnić swą trudną przeszłość, widzianą inaczej teraźniejszość i smutną przyszłość, wyruszcie z nią w podróż która każdego zmusi do refleksji nad własnym życiem. Kochani ja jestem nią zauroczona i z całego serducha zachęcam was do czytania.
Opinią dodana przez @wiola_loves_books