Nina nienawidzi walentynek, ale nie tylko. Miłość jest dla niej nie do przyjęcia. Poznając jej krótką historię, przenosimy się do czasów jej dzieciństwa, czasów szkolny, imprez z koleżankami, aż wreszcie docieramy do jej starości... Babcia Helenka otwiera jej oczy na pewne aspekty z jej życia. Dzięki niej zaczyna rozumieć, że miłość nie jest jednak taka zła, ale czy nie będzie za późno?
Świetnie się bawiłam przy tej opowieści. Ja również nie lubię walentynek, nie obchodzę ich, jednak miłość jest dla mnie czymś ważnym. Staram się ją okazywać codziennie i nie tylko od święta. Pokazane jest też, że nie wszystko co robimy w życiu jest godne pochwały i czasem warto spojrzeć na drugiego człowieka, a nie na czubek własnego nosa. Opowieść jest bardzo krótka, ale można z niej dużo wynieść.