E-book
23.63
drukowana A5
32.17
drukowana A5
Kolorowa
54.79
Na grzyby zimą!

Bezpłatny fragment - Na grzyby zimą!

Objętość:
79 str.
ISBN:
978-83-8431-706-8
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 32.17
drukowana A5
Kolorowa
za 54.79

Nota redakcyjna

Autor i jego współpracownicy dołożyli wszelkich starań, by informacje zawarte w tej publikacji były rzetelne. Osoby te nie mogą jednak ponosić żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody, wynikające z nieodpowiedniego wykorzystywania informacji, zawartych w tejże publikacji.

Samowolne modyfikowanie, powielanie i rozpowszechnianie tego poradnika jest kategorycznie zabronione!


Autor tejże publikacji serdecznie dziękuje Pani Annie Matusewicz i Wydawnictwu EscapeMagazine.pl oraz wydawnictwu E-bookowo, za owocną współpracę, przy poprzednich wydaniach tego poradnika. Dziękuje także Panu Markowi Snowarskiemu za życzliwe wsparcie oraz udostępnienie wielu cennych zdjęć, omawianych tutaj grzybów i szczerze zachęca do żywego zainteresowania się jego wspaniałym atlasem.

Wstęp

Zimą na grzyby?!

A dlaczego by nie?! Przecież zimą grzyby też rosną. Jest ich nawet sporo. Są bardzo smaczne i zdrowe, a nawet — lecznicze. W środku zimy nie grożą też nam na ogół żadne niebezpieczne pomyłki z grzybami trującymi, bo takich niebezpiecznych sobowtórów, po prostu wtedy nie ma.

Zbieranie pospolitych grzybów latem, czy jesienią, to przecież żadna sztuka. Chyba, że tak jak Wojski z „Pana Tadeusza” — zdecydujemy się zbierać i jeść także muchomory! Są one zresztą wyśmienite, ale ich bezpieczne rozpoznawanie i spożywanie, to już wyższa szkoła jazdy.

Tym razem chcę Ciebie zachęcić do zimowych grzybobrań, bez igrania z tak wysokim ryzykiem. Dlaczego? Bo w zimie niemal każde grzybobranie jest przecież bardzo ciekawą, zdrową i wręcz egzotyczną przygodą, dostępną jednak tylko dla wtajemniczonych. Jeśli chcesz i Ty dostąpić tego szlachetnego wtajemniczenia i np. zaskoczyć swoich gości porcją świeżych grzybów, mimo mrozu, czy zamieci, to ten poradnik jest właśnie dla Ciebie!

Autor tego ebooka, to wieloletni wychowawca, nauczyciel i dyrektor Zakładu Poprawczego w Laskowcu k/Ostrołęki. To także doświadczony entuzjasta i miłośnik przyrody, survivalu i turystyki kwalifikowanej, traktowanej jako twarda, ale też bardzo uniwersalna, i niezwykle skuteczna „szkoła charakterów”, którą od wielu lat aktywnie propaguje, zwłaszcza wśród nauczycieli, młodzieży i swoich studentów.

Anna Matusewicz

Ryszard Makowski w imadle

— Wywiad z autorem

Niezwykle ciepły. Optymista. Pasjonat. Mgr pedagogiki specjalnej. Rocznik 48. Jest z grudnia. 3 grudnia. Ukończył Liceum Pedagogiczne. Potem studia z zakresu matematyki i fizyki, a później prestiżowa Akademia Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Ponad 30 lat pracował z młodzieżą zagubioną i trudną, z czego przeszło 20 lat jako wychowawca, nauczyciel i dyrektor Zakładu Poprawczego w Laskowcu k/Ostrołęki. Zawsze interesowały go nowatorskie metody pracy i oryginalne rozwiązania. Przez kilkanaście lat prowadził też zajęcia ze studentami resocjalizacji na APS w Warszawie.

Patrycja Kierzkowska: Niektórzy pewnie pamiętają Pana z kontrowersyjnego tekstu „Przepraszam Cię mamo”, który ukazał się w piśmie psychologicznym „Charaktery”.

Ryszard Makowski: Napisałem i opublikowanych w różnych czasopismach kilka artykułów o tematyce pedagogicznej i turystycznej. Wspomniany przez Panią artykuł — „Przepraszam Cię mamo” („Charaktery” nr 7/2005) — był o moim wychowanku Andrzeju — matkobójcy. Po tym strasznym czynie, dopadły go wkrótce tak potężne wyrzuty sumienia, że widząc to, nie potrafiłem mu odmówić, bardzo ryzykownej i sprzecznej z prawem prośby.

PK: Jakiej?

RM: A takiej, żeby mógł on pojechać na grób swojej matki i tam jej powiedzieć — „przepraszam Cię mamo…". Gdybym wtedy posłuchał prawa, a nie sumienia, to Andrzej na pewno by zwariował, albo popełnił jakieś drastyczne samobójstwo.

PK: Pamiętam jeszcze Pana świetny tekst „Po co chodzisz po górach?” z Wychowawcy” (nr 6/2006), mówiący o „twardej szkole charakterów”. Zapewne w takich okolicznościach powstawał ebook „Zimą na grzyby”?

RM: Dokładnie. Dla swoich wychowanków i dla licznych naszych gości, zorganizowałem setki różnych imprez i szkoleń z zakresu turystyki kwalifikowanej oraz survivalu. Na wielu z nich, a zwłaszcza na zimowych rajdach survivalowych — grzyby i porosty były naszym podstawowym pożywieniem.

PK: Ale poradników o grzybach jest wiele.

RM: Owszem, ale na temat zbierania grzybów w zimę nie ma żadnego! Są różne poradniki i przewodniki ułatwiające zbieranie grzybów latem i jesienią, ale zimowe grzybobrania są u nas nadal prawdziwą egzotyką, dostępną tylko dla wtajemniczonych. Uważny czytelnik tego poradnika, ma duże szansę na to, aby tego wtajemniczenia rzeczywiście dostąpić. Na pewno uda mu się też zadziwić swoich imieninowych, czy świątecznych gości — ciekawie przyrządzoną porcją świeżych grzybów i odpowiednią nalewką, nawet w samym środku zimy!

PK: Co znajdziemy w ebooku?

RM: Jest to praktyczny i jedyny w swoim rodzaju poradnik zimowego grzybiarza, uzupełniony ciekawymi przepisami oryginalnych, grzybowych potraw i harmonizujących z nimi trunków, oraz kilkoma zabawnymi dygresjami, które jak sądzę, trochę ożywią fachową tematykę. Do tego oczywiście będą zdjęcia grzybów, ułatwiające ich identyfikację w terenie.

PK: Taaa, z ebookiem na grzyby…

RM: Ebooka można przecież wydrukować albo wgrać go do smartfona. Zapewniam, że obie te formy są bardzo wygodne. Wydrukowane luźne kartki, mogą czasem okazać się o wiele praktyczniejszą pomocą w trudnych, zimowych warunkach, niż zwykłe książkowe przewodniki.

PK: Komu mógłby Pan polecić ten ebook?

RM: Wszystkim, dla których zimowe wędrówki po łąkach i lesie są ciekawą przygodą oraz dobrym i bardzo zdrowym relaksem. W szczególności — miłośnicy tak modnego dziś survivalu, wytrawni turyści, komandosi, harcerze, uczniowie i nauczyciele, a także liczne grono zwykłych grzybiarzy oraz tych, którym imponuje taka przyrodnicza i kulinarna egzotyka.

PK: Słyszałam, że w wolnych chwilach pisze i publikuje Pan też wiersze!

RM: Tak, to były różne wiersze okolicznościowe — drukowane głównie w „Niedzieli”. Wydałem m.in tomik poetycki — „Wiersze dla żony” oraz dość obszerny zbiór moich wierszy pod tytułem — „Jak rodzą się wiersze”.

PK: Są wiersze, mamy poradnik o zimowym grzybobraniu. A gdzie są książki o pracy w zakładzie poprawczym?

RM: …Do pisania siadam tylko przy marnej pogodzie, a że dla prawdziwego turysty każda pogoda i każda pora jest dobra, to i czasu na długie pisanie mam zawsze za mało.

PK: Hmmmm…

RM: Za namową kolegów, oraz moich dawnych i obecnych studentów, zdecydowałem się jednak napisać książkę refleksyjno- wspomnieniową pt. „Za murami poprawczaka”, gdyż praca z młodzieżą zagubioną i trudną była zawsze moją wielką pasją i ciekawym wyzwaniem. Książka ta jest wydana nie tylko w formie tradycyjnej, ale także w postaci ebooka. Serdecznie zachęcam do jej przeczytania.

PK: Kto się nadaje do pracy z zagubioną młodzieżą?

RM: Przede wszystkim ten, kto ma jakąś wielką pasję, jakieś ciekawe hobby, dobrze ustawioną hierarchię wartości oraz spontaniczne poczucie humoru.

PK: Czego uczy taka praca?

RM: Pokory oraz praktycznej realizacji naszego wielkiego pragnienia — „aby świat lepszym był!”

Imadło podkręcała Patrycja Kierzkowska

EscapeMagazine.pl

Dygresja — z siekierą na grzyby

Jest piękny zimowy poranek. Szusujemy sobie z kolegą na nartach wiejską drogą, w stronę pobliskiej rzeki. Mróz, śnieg i słońce wyczarowują nam coraz ciekawszą scenerię. Powietrze rześkie, zdrowe. Jest bardzo pięknie i przyjemnie, tylko ręce trochę marzną, gdyż niesiemy ze sobą koszyki i siekiery, z głębokim przekonaniem, że mogą się nam wkrótce przydać. Szybko zbliżając się do widocznej z daleka małej wioski, doganiamy jakąś kobietę, która też podąża w tą samą stronę, co my. Zapewne wraca z kościoła albo ze sklepu do swojego domu. Po kilku zdaniach, wesołej, sympatycznej rozmowy, kobieta zadaje nam proste pytanie:

— A dokąd to panowie pędzicie w taki mróz i z tymi siekierami?

— Na grzyby droga pani...na grzyby — pada z naszych ust równie prosta i szczera odpowiedź.

— Naa… ryybyy — pyta, z wyraźnym zaciekawieniem owa kobieta? Lód jest jeszcze cienki, a Narew głęboka — uważajcie… uważajcie!

— Dziękujemy za ostrzeżenie, ale my idziemy na grzyby, a nie na ryby proszę pani.

Kobieta spojrzała na nas jakoś dziwnie, postukała się w czoło, a po chwili nagle i bez słowa wycięła po zaspach na skróty do swojego domu w takim tempie, że trudno by było dotrzymać jej kroku, nawet na nartach. Uznała nas za wariatów, i to pewnie bardzo groźnych, skoro tak szybko i z taką determinacją porzuciła nasze, sympatyczne przecież towarzystwo. Całe to zabawne zdarzenie, jest tylko doskonałą ilustracją powszechnej nieświadomości, że sezon grzybowy może przecież trwać przez cały rok. Skoro nawet ludzie ze wsi, doskonale zżyci z przyrodą, mają tak małe rozeznanie w tej materii, to jak wielka musi być tu ignorancja wśród typowych mieszczuchów. Nawiasem mówiąc, nieopodal domu owej kobiety, pośród oszronionych pniaków pozostawionych przez bobry, nazbieraliśmy, a właściwie… narąbaliśmy wtedy tyle zimówek i boczniaków, że nasze pokaźne koszyki już po kilku minutach były prawie pełne. Szkoda, że spotkana kobieta tego nie widziała, bo być może trochę zmieniłaby o nas zdanie.

Co, gdzie i kiedy?

Po dokładnym przeanalizowaniu ponad dwustu gatunków grzybów jadalnych, rosnących w naszym pięknym kraju, wyselekcjonowałem z nich i dokładnie omówiłem tylko 10. Wybrałem tylko te grzyby, które owocują zimą (albo o zimę wyraźnie zahaczają) i są smaczne. W przeciwieństwie do lata, czy jesieni, nie grozi nam tu żaden gatunkowy galimatias, zniechęcający do dokładnego ich różnicowania, co tym bardziej powinno nas zachęcać do bliższego poznania przynajmniej tych dziesięciu grzybów.

Oprócz tych dziesięciu, dokładnie omówionych gatunków, przy sprzyjającej pogodzie, na pograniczu zimy, można czasem też spotkać inne, bardziej znane grzyby, takie jak np. opieńka miodowa, kurka, podgrzybek brunatny oraz gąski: niekształtna (siwka), ziemista (też jadalna, choć rzadko zbierana) czy zielonka. Często zbierałem je nawet spod śniegu i były one zdatne do jedzenia, jeśli tylko ostry i dłużej trwający mróz, nie naruszył ich delikatnej konstrukcji. Zimy nie boją się też najdroższe grzyby świata — trufle. Kilogram trufli kosztuje ponoć o wiele więcej niż kilogram srebra, chociaż wciąż wysokiej cenie złota, te grzyby jeszcze nie dorównują. Niestety owe znakomite i kasowe trufle u nas w Polsce chyba nie rosną albo tylko nie potrafimy ich skutecznie szukać. We Francji o wiele łatwiej znajdują je specjalnie tresowane świnie niż ludzie. Może i u nas warto by było trochę zainwestować w jakąś inteligentną świnkę i przy jej pomocy udowodnić, że Polacy nie gęsi — też swe trufle mają.

Wszystkie wspomniane tu dodatkowo grzyby (z wyjątkiem może trufli) są na tyle popularne, że jak sądzę, nie będzie żadnych kłopotów z ich zidentyfikowaniem w terenie albo ze znalezieniem w literaturze bardzo dokładnych ich opisów — dlatego je tu pomijam.

O tym, jakie, gdzie i kiedy grzyby rosną, można przeczytać w wielu mniej lub bardziej dostępnych poradnikach. Niektóre z nich, mimochodem wymieniają także i te gatunki, które nie boją się zimy. Wiedza ta jednak jest mocno rozproszona i wyraźnie marginalna we wspomnianych poradnikach, co niestety nie zachęca do zimowych grzybobrań. Postanowiłem zebrać te rozproszone informacje w jednym, specjalnym poradniku, odpowiednio je przefiltrować i uporządkować oraz wzbogacić własnym doświadczeniem.

Przez wiele lat organizowałem dla wychowanków z Zakładu Poprawczego w Laskowcu oraz licznych naszych gości różne wielodniowe rajdy i szkolenia survivalowe, na których żywiliśmy się tylko tym, co dawała nam dzika przyroda. W zimie jak wiadomo, nasza przyroda nie jest zbyt hojna, więc znajdowane wówczas pewne gatunki grzybów i porostów były zwykle naszym podstawowym pożywieniem. Poznałem je dosyć dobrze i z wieloma się po prostu zaprzyjaźniłem.

W tym typowo praktycznym i usystematyzowanym poradniku, zamieszczam też trochę luźnych dygresji. Można je po prostu opuścić, ale też można przeczytać z życzliwym uśmiechem i szczyptą zadumy. Mam nadzieję, że nie będzie to tylko niepotrzebna strata czasu.

Gatunek po gatunku

Wymienione poniżej gatunki grzybów postaram się omówić dość szczegółowo, tak aby radykalnie ułatwić zimowe grzybobranie, każdemu, kto będzie miał na to wyraźną ochotę. Rodzi się tylko takie oto praktyczne pytanie: jak korzystać z tego poradnika w terenie i to w ciężkich warunkach zimowych, jeśli mamy go jedynie w wersji elektronicznej, czyli w formie e-booka? Nie będziemy przecież dźwigać ze sobą komputera ani nawet hasać tam z laptopem. Poszczególne opisy grzybów oraz ich użyteczne ilustracje można jednak bez problemu wgrać do czytnika, tableta lub wygodnego smartfona, albo wydrukować na poręcznych, luźnych kartkach. Idąc potem na zimowe grzybobranie, po prostu chowamy smartfona albo te kartki do kieszeni, razem z jakąś wysokokaloryczną kanapką i wyciągamy je zawsze wtedy, kiedy znajdowane grzyby budzą naszą ciekawość albo rodzą istotne wątpliwości.

Ale oczywiście — nie ma to jak zwykła, papierowa książka i to w dogodnym formacie!

A) Stali mieszkańcy zimowego pałacu

Spośród tych dziesięciu wybranych przeze mnie grzybów, zwłaszcza trzy gatunki należy uznać, za typowo zimowe. Są to: boczniak ostrygowaty, zimówka aksamitnotrzonowa i ucho bzowe. Można je bowiem zbierać przez całą zimę, podczas gdy pozostałe gatunki tylko często (ale jednak nie zawsze) zahaczają o zimowe okresy.

1.Boczniak ostrygowaty (Pleurotus ostreatus)

foto: M. Snowarski, http://www.grzyby.pl

Jest to prawdziwy król grzybów zimowych. Nie lęka się on ani obfitych śniegów, ani siarczystego mrozu. Bywa często bardzo okazały, jego kapelusz może osiągać nawet kilkudziesięciu centymetrów. Jest więc największym ze wszystkich wymienionych tu grzybów, a odpowiednio przyrządzony smakuje jak rzadki rarytas.

Kapelusz: Średnica najczęściej 5—15 cm, ale zdarzają się osobniki osiągające nawet 30 cm. Kształt muszlowaty, czasem łopatowy z mocno podwiniętym brzegiem. Gładki, błyszczący, suchy o barwie bardzo zmiennej — od popielatej, przez szarobrązową, szaroliliową, ciemnoniebieską, aż do prawie czarnej.

Blaszki: Daleko zbiegające na trzon, cienkie, dość gęsto ustawione, różnej długości, białawe lub jasnoszare, po uszkodzeniu po woli zabarwiające się na rdzawoczerwono.

Trzon: krótki, gruby, białawy a czasem brązowawy, ekscentryczny lub bocznie osadzony, czasem bardzo słabo wykształcony lub nikły, może być nagi lub kosmato owłosiony.

Miąższ: Biały, o bardzo słabym zapachu (starsze osobniki trochę pachną stęchlizną) i smaku łagodnym. Sok biały, powoli różowiejący, trochę gorzkawy.

Zarodniki: 7—11x 3—4 mikr, elipsoidalne, gładkie. Wysyp biały lub liliowoszary.

Występowanie: W ciągu całego roku, a zwłaszcza od października do marca, w dziuplach, na pniakach i leżących na ziemi gałęziach drzew liściastych, czasem także na drewnie świerkowym. Owocniki wyrastają zwykle dachówkowato i bardzo gęsto, jeden nad drugim.

Możliwość pomylenia: Co najwyżej z innymi gatunkami boczniaka. Brak trujących sobowtórów.

Wartość: Jest to bardzo smaczny i pożywny grzyb jadalny, z grzybów zimowych może nawet najsmaczniejszy! Znakomicie nadaje się do marynowania i wyśmienicie smakuje usmażony w panierce a’la sznycel. Do spożycia nadają się jednak tylko młode osobniki, starsze są łykowate i niesmaczne, chociaż można wykorzystać ich dużo smaczniejsze brzegi.

Po przeczytaniu tego poradnika — grzechem by było go nie zbierać, zwłaszcza w Bieszczadach (tam jest on dosyć liczny) ale występuje on jednak znacznie rzadziej niż poczciwa i wszędobylska zimówka.

2. Zimówka aksamitnotrzonowa (Flammulina velutipes)

foto: Marek Snowarski, http://www.grzyby.pl

Skoro boczniaka nazwaliśmy królem grzybów zimowych, to za ich królową możemy bez wątpienia uznać zimówkę aksamitnotrzonową. Jest ona przy tym o wiele łatwiej dostępna niż królewski boczniak i prezentuje się też dosyć efektownie. Gdyby nasze zimowe grzybobrania ograniczyć tylko do tego jednego gatunku, to i tak byłyby one bardzo ciekawe i wysoce opłacalne. Zimówka owocuje także przez całą zimę, nie lęka się ani nagłych odwilży, ani dużych mrozów. Dość łatwo jest ją znaleźć w terenie i co ciekawe — łatwo nazbierać dokładnie tyle zimówek, ile ci aktualnie potrzeba. Resztę napotkanych grzybów możesz bez obawy zostawić na jakąś następną, wyjątkową okazję, gdyż ani się nie zepsują, ani nikt inny tych zimowek Tobie nie podbierze, bo ich po prostu nie zna. Zimówki są naprawdę znakomite, dają się przyrządzać na różne ciekawe sposoby, są smaczne, pożywne i zdrowe. W Japonii uchodzą nawet za bardzo cenne lekarstwo przeciwko rakowi. Dlaczego więc ich nie zbierasz? Bo ich nie znasz! Czas na prawdziwy bruderszaft i to z nie byle kim, ale właśnie z samą królową.

A jaki trunek przy tym osobliwym spotkaniu z zimówką bym polecał? No cóż, mogłoby to być wino z rodzynek, a z mocniejszych trunków: pachnąca lasem — jałowcówka albo odpowiednio wyczarowany z przemrożonych owoców — jarzębiak. Przepisy na samodzielne sporządzenie tych okazjonalnych trunków znajdziesz w jednym z kolejnych rozdziałów, ale już teraz możesz pomyśleć, kiedy i z kim te grzyby, i te trunki smakowałyby Tobie najlepiej.

Kapelusz: Średnica zwykle 2—5 cm, chociaż zdarzają się osobniki osiągające nawet 12 cm Barwa kapelusza dosyć zmienna, uzależniona od warunków atmosferycznych oraz wieku grzyba, od jasnożółtej do żółtobrązowej, z ciemniejszym odcieniem na szczycie. Powierzchnia gładka, w czasie wilgotnej pogody silnie śluzowata i błyszcząca. Młode kapelusze są wypukłe, często podwinięte, potem — płasko rozpostarte, powyginane, na brzegu prążkowane.

Blaszki: nieco jaśniejsze od kapelusza, szerokie, różnej długości, początkowo prawie białe, później żółtawe, prosto przyrośnięte do zatokowo wykrojonych.

Trzon: 3—10 x 0,3 -1,2 cm, na początku wewnątrz pełny, potem pusty, łykowaty, bez pierścienia, u samej góry żółtawy, a niżej brunatny lub prawie czarny, o powierzchni wyraźnie filcowato- aksamitnej, przypominającej futerko kreta (jest to cecha rozpoznawcza).

Miąższ: cienki, delikatny, w starych kapeluszach łykowaty, żółtawy o smaku łagodnym i przyjemnym, słabym zapachu.

Zarodniki: 7—9 x4—6 mikr. elipsoidalne, gładkie, wysyp bladokremowy.

Występowanie: październik — kwiecień, zazwyczaj gromadnie, kępkami w dziuplach, na pniach i leżącym drewnie drzew liściastych, takich zwłaszcza jak Wierzby i Jesiony oraz Olsze, Topole, Wiązy i Buki, rosnące w lasach, parkach, na łąkach i w ogrodach. Według niektórych autorów (np. Hansa E. Lauxa) zimówki rosną także na drewnie drzew iglastych, ale jest to informacja raczej odosobniona. Ja także muszę tu przyznać, że na takich drzewach, jak dotąd nigdy ich nie spotkałem. Intensywny rozrost zimówki aksamitnotrzonowej nasila się zwłaszcza w okresach odwilży, a nieco przyhamowuje podczas silnych mrozów. Często bardzo dorodne okazy można znaleźć także pod śniegiem.

Bardzo praktyczną metodą ich lokalizowania jest dokładne zapamiętywanie tych miejsc i tych drzew, na których lub pod którymi, pojawiały się zimówki późną jesienią lub w czasie wyraźnej odwilży. Potem w tych właśnie miejscach możemy je z powodzeniem wyszukiwać, nawet w środku zimy, pod grubą warstwą śniegu, niezależnie od temperatury, ku wielkiemu zdumieniu naszej ewentualnej konkurencji. Podczas silnych mrozów, grzyby te są jednak zmarznięte na tzw. przysłowiową kość (co jednak wcale nie obniża ich wartości) i bardzo mocno trzymają się swojego podłoża. Wtedy do ich sprawnego zbierania, zamiast zwykłego noża, o wiele lepsza będzie… siekiera.

Możliwość pomylenia:

Z też jadalną, pożyteczną i występującą przez cały rok maślanką łagodną, która jednak ma kapelusze bardziej pomarańczowożółte i upodobała sobie drzewa iglaste.

Jesienią i wiosną z trującą maślanką wiązkową. Ma ona jednak blaszki zielonkawe, trzon bez aksamitnego nalotu, bardzo gorzki smak i ciemny wysyp zarodników.

Z bardzo trującą hełmówką obrzeżoną, którą można spotkać na drewnie drzew iglastych (czasem też liściastych — choć niezwykle rzadko), ale tylko od września do listopada. Ma ona jednak charakterystyczny zapach — wyraźnie mączny lub ogórkowo-mączny, a na trzonie posiada cienki pierścień i ciemną po nim obwódkę. Wysyp jej zarodników jest ciemny.

Jak widzimy pomylić bardzo niebezpieczną hełmówkę z naszą zimówką byłoby bardzo trudną. Zimówka bowiem upodobała sobie inne drzewa (liściaste), zbieramy ją nie tylko późną jesienią, ale przede wszystkim zimą i ma ona bardzo wyróżniający ją trzon z aksamitnym nalotem. Tak więc już od grudnia możemy zbierać ją praktycznie bez żadnego ryzyka pomylenia z jakimkolwiek trującym sobowtórem. To także jej wielka zaleta.

Własności lecznicze: Zimówka wzmacnia nasz system immunologiczny oraz zwalcza choroby cywilizacyjne np. stres, bezsenność. Zawiera też cenny antybiotyk — flammulinę, pomocną w zwalczaniu sarkoma S 180. W medycynie ludowej zimówka bywa używana jako lekarstwo na stany zapalne. W Japonii jest też traktowana, jako bardzo cenny lek przeciwko nowotworom.

Wartość: Jest to smaczny grzyb jadalny, można go smażyć, gotować, marynować i przyrządzać na różne wykwintne sposoby. Nie nadaje się tylko do suszenia. Jego trzony są jednak łykowate i ciężkostrawne, dlatego powinno się je odrzucać. Z powodzeniem wystarczą przecież same kapelusze i trochę fantazji do ciekawego ich przyrządzenia.

3. Ucho bzowe (Hirneola auricula-judae)

foto: Marek Snowarski, http://www.grzyby.pl

Wśród stałych mieszkańców naszego zimowego pałacu zdążyliśmy już poznać dostojnego króla i szlachetną królową, a więc teraz chyba czas na błazna. Myślę, za takiego może z powodzeniem uchodzić… ucho — Hirneola auricula-judae, czyli tzw. ucho bzowe. Wygląda ono rzeczywiście trochę dziwnie, trochę śmiesznie, nieco karłowato i niezgrabnie, ale jego widok… wprawia w zadumę.

Kapelusz: Jak na błazna przystało, już na początku tego opisu, ucho nam wycina prawdziwego figla. Nie ma ono bowiem żadnego kapelusza i możemy tutaj mówić jedynie o jego owocniku. Średnica 3—8 cm, chociaż czasem owocniki tego grzyba osiągają nawet 15 cm. Swoim kształtem przypominają one małżowinę uszną, stąd taka ich nazwa. Są one chrząstkowo-galaretowate, elastyczne, prawie gładkie lub nieregularnie pofałdowane, szarobrązowe, żółtawobrązowe lub czerwonobrązowe, czasem też blade lub prawie białe. Od wewnętrznej strony są one zwykle gładkie i lśniące, od zewnątrz zaś delikatnie aksamitne, pokryte bardzo krótkimi, gęstymi włoskami (dobrze widocznymi przez lupę). Owocniki te są przyrośnięte do drewna za pomocą bardzo krótkiego trzonu. W czasie suszy są one mocno skurczone, bardzo lekkie i twarde, po opadach szybko wchłaniają wilgoć i powracają do swej pierwotnej formy.

Miąższ: Galaretowo-chrząstkowy, bez wyraźnego smaku i zapachu.

Zarodniki: 12—20 x4—8 mikr. cylindryczne, wygięte, gładkie i bezbarwne (dlatego grzyby te włożone do potraw nie zmieniają ich koloru).

Występowanie: W ciągu całego roku, głównie od września do marca, gromadnie, najczęściej na martwych lub chorych gałęziach bzu czarnego, znacznie rzadziej na Akacjach, Klonach, Robinii, Morwie oraz innych drzewach i krzewach liściastych, a czasem też iglastych. W zachodniej, południowej i południowo-wschodniej Polsce dosyć pospolity, w środkowej raczej rzadki, a w Polsce północno- wschodniej, oraz wysoko w górach — występuje sporadycznie.

Możliwość pomylenia: Z niejadalnym uszniakiem skórnikowatym (o owocnikach z wierzchu kosmato owłosionych). Trujących sobowtórów — nie ma!

Wartość: Jest to grzyb jadalny, raczej dla koneserów, gdyż nie wszystkim on u nas smakuje. Bardzo ceniony jest on jednak w kuchni dalekowschodniej zwłaszcza chińskiej, wietnamskiej i japońskiej. Słynna przyprawa — mu! W Europie też staje się on coraz popularniejszy, zwłaszcza w formie suszonych plasterków, przypominających suszone jabłka. Wrzucone do ciepłej wody, w kilka sekund powiększają one swą objętość i dodają potrawom wyraźnie egzotycznego smaku.

B) Sezonowi goście zimowego dworu

Oprócz grzybów typowo zimowych, w naszych lasach można spotkać takie gatunki, których owocowanie przeciąga się poza okres późnej jesieni albo zaczyna się wcześniej niż kalendarzową wiosną. Można powiedzieć, że niejako gościnnie, zaglądają one do lasu także zimą, chociaż są to na ogół wizyty tylko okazjonalne i raczej krótkotrwałe.

4.Wodnicha marcowa (Hygrophorus marzuolus)

foto: Hans E. Laux — „Grzyby jadalne i ich trujące sobowtóry”, Oficyna edytorska „Wydawnictwo Świat”, Warszawa 1992 r.

Honor prymabaleryny, występującej gościnnie w naszym zimowym pałacu może z powodzeniem pełnić wodnicha marcowa. Rośnie ona intensywnie — zwłaszcza późną zimą i wczesną wiosną, jest dosyć okazała oraz wyjątkowo smaczna.

Kapelusz: Średnica 4—10 cm. Początkowo wypukły, o podwiniętym brzegu, później prawie płaski, często niekształtny, gruby, mięsisty i dosyć twardy, z pofalowaną krawędzią. Jak każda wytworna dama, ta również lubi zmieniać swój strój balowy na coraz stosowniejszy — najpierw ma kapelusz prawie biały, z wiekiem coraz ciemniejszy aż do czarno-szarego. Jest on lekko kleisty, ale nie śluzowaty, szybko schnący i matowy.

Blaszki: Grube, 2—6 mm szerokie, woskowate, rzadko ustawione, nisko zbiegające na trzon, częściowo rozwidlone, za młodu czysto białe lub białawe, z wiekiem szarzejące.

Trzon: 3—10x1,5—4,0 cm, dosyć masywny, prosty lub powyginany, pełny, mięsisty, u dołu zwężony, początkowo biały, później szary, o powierzchni jedwabisto-włóknistej, a pod kapeluszem nieco kosmykowatej.

Miąższ: Zwarty, biały, potem delikatnie szarawy, o łagodnym smaku i trochę miodowym zapachu.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 32.17
drukowana A5
Kolorowa
za 54.79