E-book
14.96
drukowana A5
22.03
Medytacja dla Laików

Bezpłatny fragment - Medytacja dla Laików


Objętość:
32 str.
ISBN:
978-83-8431-139-4
E-book
za 14.96
drukowana A5
za 22.03

Cytaty bonusowe — edycja „zen z przymrużeniem oka”

„Czasem najlepsze, co możesz zrobić, to… nic. I to właśnie nazywamy medytacją.”

— mistrz zen po drzemce


„Uważność nie polega na siedzeniu po turecku i gapieniu się w ścianę. Chodzi o to, żeby nie zgubić siebie w środku dnia.”

— ktoś mądrzejszy niż wyglądał


„Nie szukaj spokoju na końcu świata. Zacznij od swojej głowy.”

— filozof, który nie miał pieniędzy na bilet lotniczy


„Nie chodzi o to, by uciszyć umysł. Chodzi o to, by przestać się z nim kłócić.”

— stara prawda, młoda dusza


„Uważność to nie wielki projekt. To małe momenty, w których mówisz: ‘hej, jestem tu.’”

— autor: życie


„Medytacja nie sprawia, że stajesz się kimś innym. Ona pozwala ci w końcu być sobą.”

— nieznany, ale chyba znał się na rzeczy

Rozdział 1: Co to za dziwactwo, czyli medytacja bez kadzideł i lewitacji

Medytacja. Słowo, które wielu z nas kojarzy się z siedzeniem po turecku, dymem z kadzidła i jakimś podejrzanym typem w szarawarach, który twierdzi, że widzi aurę twojego kota. Ale spokojnie — zanim uciekniesz z krzykiem, daj mi chwilkę. Obiecuję: żadnych kadzideł, żadnych lewitacji. No chyba że od nadmiaru relaksu komuś się zakręci w głowie — wtedy trudno.

Co to właściwie jest ta medytacja?

To taki mentalny „reset”. Komputer się zawiesił? Klikasz Ctrl+Alt+Del. Mózg się zawiesił? Oddychasz i jesteś tu i teraz. Tyle. Serio. Medytacja to nie jakaś czarna magia. To trening uwagi. Taka siłownia dla mózgu — tylko bez spoconych ludzi i głośnej muzyki techno.

Trochę historii (ale bez nudy, obiecuję)

Medytacja ma swoje korzenie głęboko w przeszłości. Jak głęboko? No, mniej więcej 5000 lat temu ludzie w Indiach odkryli, że jak usiądą na chwilę w ciszy i nie gadają przez dwie godziny, to jakoś lepiej się czują. Później buddyści podkręcili temat i stworzyli z tego całą duchową praktykę. A jeszcze później Zachód się zorientował, że w tym może być coś więcej niż tylko siedzenie i udawanie, że się nie myśli o obiedzie.

Dziś medytację można znaleźć wszędzie — od klasztorów w Nepalu po aplikacje na telefonie typu „Zrelaksuj się albo zrób coś głupiego”. Medytują gwiazdy, sportowcy, informatycy i… być może niedługo Ty.

Po co to komu? (czyli korzyści bez ściemy)

— Mniej stresu — zamiast rzucać telefonem o ścianę, zaczynasz oddychać… Magia!

— Lepsza koncentracja — w końcu jesteś w stanie przeczytać więcej niż trzy akapity bez sprawdzania powiadomień.

— Sen jak u niemowlaka — chyba że masz niemowlaka w domu, wtedy powodzenia.

— Więcej cierpliwości — zwłaszcza do ludzi, którzy mówią „nie mam czasu na medytację” po godzinach scrollowania TikToka.

— Poczucie spokoju — czyli nie wybuchasz jak czajnik za każdym razem, gdy ktoś w sklepie nie wie, jak działa samoobsługowa kasa.

Medytacja to nie religia, nie sekta, nie obowiązkowy kurs w jogowych legginsach. To prosty sposób, żeby złapać kontakt ze sobą i nie zwariować w tym całym codziennym chaosie. Tyle. Nic więcej.

Zatem po co to wszystko?

Bo warto czasem dać sobie chwilę spokoju. W świecie, gdzie ciągle coś dzwoni, pika, woła, świeci i przerywa, medytacja jest jak schowanie się do swojej mentalnej jaskini. Ale takiej przytulnej, z kocykiem, ciepłą herbatą i napisem „Nie przeszkadzać — odpoczywam od życia”.

I wiesz co? W tej jaskini nie jesteś sam. To miejsce, w którym możesz spotkać… siebie. Tego prawdziwego, nie tego z Instagrama. Tego, który nie musi być produktywny, piękny, silny ani mądry. Po prostu być. I to już jest wystarczająco dużo.

A jeśli nadal masz wątpliwości, czy to coś dla Ciebie, to zostawię Ci cytat, który rozwala system swoją prostotą:

„Jeśli nie masz czasu na 10 minut medytacji dziennie, to znaczy, że potrzebujesz godziny.”

— stara mądrość Zen (albo pracownik korpo z wypaleniem)

No to co, Laiku Medytacyjny, gotów na przygodę z własnym umysłem? W kolejnym rozdziale zaczniemy działać — bez kadzidła, ale za to z uśmiechem.

Rozdział 2: Pierwsze podejście, czyli „usiedź chwilę i nie zwariuj”

Dobra, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, a teraz czas na pierwsze starcie z… samym sobą. Ale spokojnie — nie będziesz siedział godzinami w pozycji lotosu, powtarzając „ommm” jak zły papużek. Zaczniemy łagodnie, jak pierwsze wejście do zimnej wody: najpierw palce, potem kostki — zanim się obejrzysz, już pływasz.


Ćwiczenie 1: „Minuta spokoju” — bo więcej na razie i tak nie dasz rady 😉

Cel: oswoić się z ciszą i obecnością tu i teraz.

Czas trwania: dokładnie 1 minuta. Serio. Zmierz stoperem, jeśli nie wierzysz.

Sprzęt: Ty, twoje płuca i ewentualnie krzesło.


Jak to zrobić?

— Usiądź — może być krzesło, kanapa, pień drzewa, wszystko jedno. Byle nie coś z kolcami albo rozgrzanym siedzeniem w aucie latem.

— Zamknij oczy — lub nie. Ale jak zamkniesz, jest mniejsza szansa, że rozproszy Cię żyrandol albo kurz na półce.

— Oddychaj. Tylko tyle.

— Weź powolny wdech nosem, poczuj jak brzuch się unosi.

— Wydech ustami — spokojnie, jakbyś z ulgą wzdychał po wyrwaniu się z rodzinnej imprezy.

— Myśli przyjdą.

— Jak nie zapomnisz o rachunkach, to przypomnisz sobie, że nie odpisałeś komuś na wiadomość sprzed trzech dni. To normalne. Zauważ to, ale nie śledź tego wątku. Myśl odchodzi? Super. Wróć do oddechu.

— Tak. Po raz setny.

— I to też jest medytacja.


Efekty uboczne:

— Możliwe: delikatne zdziwienie, że minuta to wcale nie tak mało.

— Rzadsze: poczucie spokoju, lekki uśmiech.

— Bardzo rzadkie: oświecenie. Ale jeśli Cię oświeci, to koniecznie napisz do mnie — zrobię z Tobą wywiad 😄


Wersja bonusowa: „Minuta w kolejce”

Następnym razem, gdy stoisz w kolejce (np. do kasy, apteki albo po kebaba), zamiast scrollować telefon, spróbuj tego samego ćwiczenia. Nikt się nie zorientuje, że właśnie medytujesz. Będziesz wyglądać jak ktoś, kto ma cierpliwość… czyli jak jednorożec w Lidlu.


Gotowe!

Nie musisz od razu zmieniać życia. Ale jak dasz swojemu mózgowi codziennie tę jedną minutę ciszy — może się okazać, że to będzie najlepsza minuta dnia.

W kolejnym rozdziale przejdziemy do czegoś dłuższego. Ale bez paniki — nadal z humorem, nadal dla ludzi.

„Nie możesz zatrzymać fal, ale możesz nauczyć się na nich surfować.”

— Jon Kabat-Zinn

Rozdział 3: Oddychaj, człowieku! Czyli sztuka świadomego oddychania

Okej, przyznajmy jedno: oddychanie to coś, co raczej nam wychodzi. W końcu żyjemy. Ale tu jest haczyk — większość z nas oddycha… byle jak. Powierzchownie, chaotycznie, czasem ledwo, jakbyśmy bali się zużyć cały zapas tlenu. A przecież oddychanie to Twój osobisty, wbudowany system antystresowy. Za darmo. Bez ładowania.

I właśnie dlatego, zanim zaczniemy spacerować jak zen-mnisi po osiedlu, nauczymy się porządnie oddychać.

Ćwiczenie 2: Oddech świadomy — czyli „jak się nie udusić, ale poczuć, że się żyje”

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.96
drukowana A5
za 22.03