Na pierwszy rzut oka, doskwiera niepohamowana iluzja uzewnętrznienia płomiennych uczuć, które ewidentnie siedzą głęboko w autorce. Z każdym kolejnym wierszem, tylko bardziej wgłębiamy się w obcowanie w zgodzie z naturą jako znak na pojednanie. Pojawiają się także osobliwe refleksje, które burzliwie każą przystanąć przed deszczem emocji, chcąc wymusić chwile zadumy.
Reasumując, tomik Pani Małgorzaty wręcz idealnie wpasowuje się w konwencję relaksu, niezależnie od tego czy pora dnia wskazuje zachód słońca czy blask księżyca.
Bez wahania pozostawiam 5 gwiazdek, zdecydowanie warto zgłębić tą pozycję, aby wzbogacić się o cząstkę wrażliwości przy kieliszku czerwonego wina.
Pozdrawiam