Koniec wakacji
Żegnajcie góry, lasy,
morze, czyste jeziora,
wakacje się skończyły,
przyszła nauki pora.
Mamy już nowe książki,
zeszyty, szkolne przybory,
wypoczęci, na brąz opaleni,
wracamy znów do szkoły.
Pierwszy dzwonek zadzwonił,
ucichły gwary, hałasy,
pani z dziennikiem w ręku,
zaprasza nas do klasy.
W klasie pachnącej farbą,
w swoich ławkach siadamy,
witamy się z kolegami,
wrażenia opowiadamy.
Przez dziesięć kolejnych miesięcy,
uczyć się pilnie będziemy,
gdy lato do nas zawita,
na wakacje znów pojedziemy.
Zwroty grzecznościowe
Choć jesteśmy jeszcze dziećmi,
grzecznościowe zwroty znamy
a gdy tylko jest potrzeba,
to je zawsze używamy.
Proszę,
gdy coś chcemy,
dziękuję,
gdy to coś dostaniemy.
Dzień dobry,
gdy znajomego widzimy,
do widzenia,
gdy wychodzimy.
Zapraszam,
gdy na wizytę prosimy,
przepraszam,
gdy coś źle zrobimy.
Dobry wieczór,
gdy wieczorem kogoś spotykamy,
dobranoc,
gdy w nocy z kimś się żegnamy.
To nie koniec wszystkich słów,
jeszcze jedno wam powiemy,
że magiczne słowo proszę,
też mówimy, gdy dajemy.
Sierpień dobiega końca
Sierpień dobiega końca,
pola już pustoszeją,
w ogniskach iskry tańczą,
tafle jezior szarzeją.
Księżyc, złocisty rogal,
po niebie spaceruje,
rozgląda się w kosmosie,
jesieni wypatruje.
W lesie pachnie grzybami,
pod dębami żołędzie,
locha z młodymi ryje,
ojejku, co to będzie.
Nad łąkami mgła dymi,
płynie w dal obłokami,
jesień wielkimi krokami,
przekracza złote bramy.
Sowa
Siadła sowa w swej dziupli,
okulary włożyła,
wzięła zeszyt i pisze,
co jesień nabroiła.
Zaczęła pierwsze zdanie,
jesień porządki robi,
wszystko wokół maluje,
kolorami świat zdobi.
Zamienia barwy liści,
z zielonych na czerwone,
grzyby rosną po deszczu,
każdego dnia jak szalone.
Słońce leniwie świeci,
dzionki są coraz krótsze,
mysz w spiżarni się chowa,
bo chłody przyjdą wkrótce.
Każdego dnia od rana,
notes gruby rozkłada,
pisząc ostrym pazurem,
nowości wciąż dokłada.
Chce zakończyć do grudnia,
notatki swe spisywać,
gdy przyjdzie mroźna zima,
to będzie odpoczywać.
Jesień
Chłodno już na dworze,
drzewa gubią liście,
słońce świeci niżej,
jest żółto, złociście.
Wiatr wieje, wiatr dmucha,
gałęzie drzew łamie,
z jarzębiny dzieci,
szykują korale.
Deszcz pada, deszcz leje,
peleryny mamy,
nie straszne nam słoty,
botki zakładamy.
Przetwory robimy,
w kosz zbieramy grzyby,
ptaki odlatują,
wcale nie na niby.
Ziemia zaorana,
wszystko z pól zebrane,
jabłka leżą w skrzynkach,
w spiżarni schowane.
Na jesiennym wietrze
Na jesiennym wietrze
tańczą zgrabnie liście,
czerwone i żółte
plączą zamaszyście.
Na jesiennym wietrze
wznoszą się ku górze,
wesoło kołują
i pędzą ku chmurze.
Na jesiennym wietrze
ścielą warstwy miękkie,
tkają barwne wzory
jak dywany piękne.
Co roku jesienią
po polach, po lesie,
kolorowe liście
niesie wiatr, gdzieś niesie.
Jesień w parku
Jesień przyszła jak zwykle,
we wrześniu o poranku,
ciepła i kolorowa,
siadła na ławce w parku.
Oglądając się wkoło,
na słońce popatrzyła,
rzuciła kolorami,
na oczach park zmieniła.
Mniej jest liści zielonych,
chociaż ich nie brakuje,
są złote, brunatne, żółte,
wiatr je niesie, kołuje.
Jarzębinowe drzewko,
koralami przybrała,
zebrane w baldachimy,
czerwienią obsypała.
W trawie, wiewiórka ruda,
żołędzie wypatrzyła,
pomyślała, że będzie,
zapasy z nich robiła.
Pod drzewami kasztany,
brązowe i dorodne,
z zielonych łupin patrzą,
w dni słoneczne, pogodne.
Na trawnikach dywany,
z liści się rozkładają,
wrzosy z fioletu dumne,
wieczorem świerszcze grają.
Jesień ze swego dzieła,
jest rada i szczęśliwa,
za trzy miesiące przyjdzie,
bielutka, mroźna zima.
Kolorowe liście
Z drzew liście spadają,
wiatr je niesie daleko,
różne mają kolory,
lecą polem, nad rzeką.
Żółte jak słoneczniki,
zielonych nie brakuje,
każdy z nich po swojemu,
zwiewnie, lekko kołuje.
Są czerwone, brunatne,
mają odcienie brązu,
wirują liście złote,
buku, klonu i wiązu.
Kasztany
Po zielonej trawie
toczą się kasztany,
dorodne, świecące,
dobre do zabawy.
Przedszkolaki zrobią
ludki kasztanowe,
pieski, kotki, misie,
inne prace nowe.
Będą również liczyć
okrągłe kasztany,
rysować, malować,
brązu odcieniami.
Smutny strach na wróble
Jesienna szaruga już przyszła,
wiatr roznosi liście po polach,
strach na wróble stoi samotnie,
smuci się, bo zła jego dola.
Wiatr szarpie go za marynarkę,
dwie łaty ze spodni oberwał,
rękawy ledwo się trzymają,
kapelusz z małej główki zerwał.
Pomyślał strach wielce strapiony,
w jakim celu stoi samotnie,
wszystkie plony dawno zebrane,
nie chce zostać tu dożywotnie.
Podniósł swój wyblakły kapelusz,
na splątane włosy nałożył,
zapiął guziki marynarki,
do kieszeni trzy jabłka włożył.
Ruszył w drogę na jednej nodze,
powoli, bo świata ciekawy,
rozgląda się, nasłuchuje,
wreszcie los dla niego łaskawy.
Nagle deszcz zaczął padać chłodny,
przemókł biedaczysko okropnie,
usiadł za pobliską stodołą,
poczuł się nieswojo, markotnie.
Ze zmęczenia zasnął strapiony,
śnił o skowronkach śpiewających,
kolorowych, pachnących kwiatach.
i ptakach wokół fruwających.
Idzie jesień
Leśną dróżką idzie jesień,
w swym fartuszku dary niesie,
borowiki i koźlaki,
kurki, rydze i maślaki.
Wrzos fioletem wybarwiony,
babie lato niby muślin,
duże grona jarzębiny,
owoce czarnej jeżyny.
Jeszcze żołędzie, kasztany,
do swego fartuszka wrzuca,
świat maluje czerwieniami,
złotem, żółcią i brązami.
Świerszcz gra cicho przy kominie,
coraz później słońce wschodzi,
jesień niesie szyszki, zioła,
nostalgicznie dookoła.
Wyliczanka — kasztany
Jeden kasztan,
drugi kasztan,
trzeci leży w trawce,
kto odpadnie z tej zabawy,
usiądzie na ławce.
W spiżarni babuni
Na półkach w spiżarni babuni,
znajdują się dary jesieni,
pomidory, pietruszka, grzyby,
główka kapusty się zieleni.
Jabłka, melon, soczyste śliwki,
gruby kabaczek, gruszki bery,
kiść czerwonego winogrona,
długie pory, przy nich selery.
Z boku leży kalafior biały,
są krótkie, zielone ogórki,
czosnek i koper do kwaszenia,
orzeszki, które lubią wiewiórki.
Fasolka Jaś, groch wyłuskany,
jak kule, czerwone buraki,
cukinia, dynia, marchewka, bób,
są kształtne, brązowe ziemniaki.
Zdrowe warzywa i owoce,
codziennie z chęcią zajadamy,
bo wiemy, że dużo witamin,
dla organizmu dostarczamy.
Jesienne dywany
Za oknem dzień krótszy,
wiatr strząsa kasztany,
pod drzewami w parku,
puszyste dywany.
Z kunsztem przez naturę
zaprojektowane,
muśnięciem jesieni,
misternie utkane.
Barwione w kolorach
brązu i zieleni,
przetykane żółcią,
nie brak w nich czerwieni.
Pada deszcz
Deszcz jesienny pada,
o szyby dudni, stuka,
żeby się nie zmoczyć,
to jest wielka sztuka.
Trzeba mieć parasol,
by się pod nim schronić,
na nogach kalosze,
żeby nogi chronić.
Pelerynę z folii,
z kapturem na głowę,
deszcz nam nic nie zrobi,
pytaj o tym sowę.
To ptak bardzo mądry,
wszystko wszystkim powie,
jak ubrać się trzeba,
aby dbać o zdrowie.
Bociania rodzinka
Był sobie Alfred i Balbina,
wysoko na słupie mieszkali,
mieli swoje potomstwo,
do snu im kle-kle-klekotali.
Alfred był dobrym ojcem,
w jeziorze łowił żabki,
karmił nimi swe dzieci,
przynosił też pokarm dla matki.
Balbina, jak każda matka,
nauki dzieciom dawała,
jak jeść, klekotać, jak fruwać,
powoli do głów im wkładała.
Małe bociany rosły,
fruwać też już umiały,
a gdy nadeszła jesień,
w nieznaną dal odleciały.
Kolory jesieni
Płomienna czerwień jesieni
przeplata gałęzie drzewa,
gdzieniegdzie zielone liście,
wiatr delikatnie rozwiewa.
Na nitce babiego lata
kropelka rosy usiadła,
promienie słońca ją barwią,
odbija się blaskiem zwierciadła.
Róże, dostojne królowe
przywdziały czerwień purpury,
floksy fioletem się mienią,
na astry patrzą z góry.
Swoim magicznym pędzlem
pejzaże rodzime maluje,
malarka jesiennych panoram,
palety barw nie żałuje.
Ruda wiewiórka
Mała, ruda wiewiórka,
orzechów w parku szukała,
skakała z gałęzi na gałąź,
między drzewami biegała.
Pod dębem znalazła żołędzie,
pod kasztanowcem kasztany,
zbierała dary jesieni,
robiła to przez dzień cały.
Gdy słońce za chmury zaszło,
do dziupli się schowała,
dumna ze swoich zbiorów,
w spokoju noc przespała.
Od rana znowu zaczęła,
zbierać na zimę zapasy,
gdy śnieg biały przysypie,
w spiżarni jedzenia wystarczy.
Muchomorek
.
W lesie stoi dostojny,
muchomorek czerwony,
ma szeroki kapelusz,
kropkami ozdobiony.
Dzieci patrzą na grzyba,
taki ładny i lśniący,
nie można go jeść nigdy,
bo to jest grzyb trujący.
Jeż i dynia
W ogródku mego dziadka,
jeż znalazł wielką dynię,
na grzbiet nie mógł zarzucić,
więc turlał ją przez chwilę.
Z górki się potoczyła,
okrągła, wielka kula,
pękła, pestki zgubiła,
wiatr teraz z nimi hula.
Jeż zbiera wszystkie pestki,
od rana przez dzień cały,
wrzuca je do koszyka,
w swej pracy jest wytrwały.
Liczy wszystkie powoli,
raz, dwa, trzy, cztery i pięć,
sześć, siedem, osiem, dziewięć,
dziesiątą znalazł już też.
Tych pestek jest bez liku,
wytrwale zbiera, liczy,
już sto a może dwieście,
nie może się doliczyć.
Gdy pomożemy liczyć,
będziemy znali wynik,
ogłosimy wam wszystkim,
ile pestek jest w dyni.
Jesień w sadzie
Do sadu przyszła jesień,
ostatnie jabłka spadają,
ptaki już odlatują.
coraz ciszej śpiewają.
Smutkiem okrywa drzewa
co liście już zgubiły,
słońce promienie zniża,
chłodem sad otuliły.
Kolory wczesnej jesieni
powolutku deszcz zmywa,
wszystko wokół szarzeje,
świerszcz w kominie przygrywa.
Niedługo przyjdzie zima,
przykryje drzewa bielą,
ślady ptaków na śniegu,
krajobraz rozweselą.
Jesiennie
Mgła ogród otuliła,
ciszę rozsiała dokoła,
kasztany błyszczą brązem,
między kroplani rosy.
Mokro, kwiaty przekwitły,
pogubiły kolory,
żurawie kluczem lecą,
krzykiem żegnają lato.
Między grządkami liście,
dywany ścielą miękkie,
na niebie chmury płyną,
rzucając chłodnym deszczem.
Słońce spadło gdzieś w przepaść,
noce się wydłużają,
wiatr smutne nuty niesie,
wraz z nimi złotą jesień.
Jesienny koncert
Lato zagrzebane w kolorowych liściach,
łodygi kwiatów nagie,
na zwisających liściach
owoce winorośli.
Połamane gałęzie na trawie porozrzucane,
kasztany z łupin zerkają,
świerszcze nostalgiczne nuty
przy kominie grają.
Jesienny koncert nieokiełznanej palety barw,
szumiącego w gałęziach wiatru,
krzyku odlatujących ptaków
wciąż jeszcze trwa.
Chmury i deszcz
(piosenka)
Chmury są, pada deszcz,
wieje, wieje wiatr,
strąca kolorowe liście,
piękny jest ten świat.
Chmury są, pada deszcz,
wieje, wieje wiatr,
kolorowe liście lecą,
piękny jest nasz świat.
Chmury są, pada deszcz
wieje, wieje wiatr,
dzieci skaczą przez kałuże,
mokry jest nas świat.
Chmury są, pada deszcz,
wieje, wieje wiatr,
dzieci mają parasole,
barwny cały świat.
Chmury są, pada deszcz,
wieje, wieje wiatr,
dzieci kończą swą zabawę,
bo już pora spać.
Ciiii, dobranoc.
Huragan w Olsztynie
Na Starówce, przy zamku,
wiatr wieje opętany,
wywraca parasole,
szarpie okiennicami.
Stuka do witryn sklepów,