Biografia autora
Dudley Marvin Canright (22 września 1840 — 12 maja 1919). Był pastorem w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego przez 22 lata, który później opuścił kościół i stał się jednym z jego najsurowszych krytyków. Wstąpił do kościoła w 1859 roku, w wieku 19 lat, a poprzez służbę awansował na prominentną pozycję w Generalnej Konferencji, komitecie zrzeszającym przywódców Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. W 1865 roku, w wieku 24 lat, Dudley Canright został wyświęcony przez Jamesa White’a i JN Loughborough, podczas nabożeństwa w Battle Creek. Canright był często wzywany przez Starszego Jamesa White’a i innych przywódców Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego do debatowania z pastorami innych wyznań, ogólnie w kwestii sabatu dnia siódmego: Po raz kolejny zaczął mieć wątpliwości co do rodziny White'ów, zwłaszcza co do „daru proroctwa” Ellen White. Wielokrotnie się wahał, kilka razy wracał z wcześniejszej emerytury, by organizować zebrania i głosić. We wczesnych latach osiemdziesiątych XIX wieku jego stosunki z panią White pozostawały przyjazne.
Potem, dość nagle, w 1887 roku, Canright i jego żona Lucy Canright opuścili Kościół Adwentystów Dnia Siódmego. To była decyzja, nad którą zastanawiał się przez rok. Zrywając stosunki ze swoim macierzystym kościołem, Kościołem Adwentystów Dnia Siódmego w Otsego, Canright stwierdził, co następuje, jak zapisał urzędnik kościelny:
Że doszedł do punktu, w którym nie wierzył już, że Dziesięć Przykazań jest wiążących dla chrześcijan i porzucił Prawo, Sabat, Orędzia, Sanktuarium, naszą pozycję wobec USA w proroctwach, Świadectwach, zdrowiu reformy, nakazy pokory. Powiedział też, że nie wierzy, że papiestwo zmieniło szabat. I chociaż nie powiedział tego wprost, jego język sugerował, że prawdopodobnie będzie przestrzegał niedzieli. Uważa, że adwentyści dnia siódmego są zbyt wąscy w swoich poglądach i że cytując tak wiele ze Starego Testamentu, wracają raczej do światła księżyca niż doświadczają światła ewangelii Chrystusa. Myślał, że wywyższamy prawo ponad Chrystusa. Nie ma również wiary w pracę misjonarską prowadzoną przez nasz lud, czuje, że nie jest to sposób, w jaki Bóg zaplanował wykonywanie tej pracy. Nadal twierdził, że wierzy, że przyjście Chrystusa jest bliskie, czyniąc to samo zastosowanie Daniela 2 i 7 oraz Mateusza 24, jak zawsze, ale nie wierzył, że miało być jakieś specjalne przesłanie poprzedzające drugie przyjście Chrystusa w sensie w których nauczają Adwentyści Dnia Siódmego. — Rekord urzędnika kościelnego, 17 lutego 1887 r., Otsego, Michigan Kościół Adwentystów Dnia Siódmego.
5 marca 1887 roku on, jego żona i córka Veva (Genevieve) zostali przyjęci do kościoła baptystów w Otsego. 17-go otrzymał pozwolenie na głoszenie kazań, a 2 dni później został wyświęcony i mianowany płatnym pastorem Kościoła. Pozostał na tym stanowisku do 1889 roku. Ostatnie 3 lata swojego życia spędził z córką Genevieve, która przeszła na Chrześcijańską Naukę. Canright zmarł 12 maja 1919 r. Dwa miesiące później ukazała się jego ostatnia książka, The Life of Mrs. E.G. White.
Wstęp tłumacza
Książka pisana w 1919 roku czyli ponad 100 lat temu przedstawia adwentystów tamtych czasów, niektóre fakty zmieniły się np. obecnie Kościół Adwentystów posiada oficjalnie ustalone zasady wiary, czego nie było w czasach Canrighta o czym to wspomina w tej książce. Generalna Konferencja w latach osiemdziesiątych ustaliła jakie jest stanowisko Kościoła do E. White i Biblii. Więc informację w tym temacie mogą się nieco różnić od współczesnych. Canright jak czytaliśmy w biografii nie był wrogiem Whitów, nawet uczestniczył w jej pogrzebie. W książce nie wyczuwa się złośliwości, nienawiści, mówi zgodnie ze swoim przekonaniem, pokazuje błędy w adwentyzmie, pomyłki Ellen, i wątpliwości jakich nabrał po latach. Nie zmyśla i nie naciąga faktów, często podaje źródło cytau. Czytając książkę która jest krytyką, zawsze trzeba mieć na uwadze jednostronność, każdy z nas posiada dobre jak i złe strony życia. Adwentyści przedstawiają Ellen i adwentyzm tamtych dni tylko w kolorowych barwach. Canrihgt w ciemnych kolorach a czytelnik zapoznający się powinien to wypośrodkować. W tekście często pojawia się słowo „starszy” jak „Starszy White” znaczy Jakuba White czy „Starszy Butler” — Elder — które obecnie zmieniono na „pastor” pozostawiam to określenie bez tłumaczenia na język współczesny. W roz. 9 autor powołuje się na encyklopedie swoich czasów, trudno by to obecnie znaleźć. Podaje cytaty z książek które były w jego czasach, przedruk tych książek był już wielokrotnie i numery stron mogą być obecnie inne. Numery stron i odnośniki pozostawiam takie jak podał je autor.
Badania medyczne czasów Ellen chorób psychicznych na które powołuje się w tej książce są raczej zgadywaniem lekarzy, nie było żadnych metod badawczych, jedynie przypuszczenia, domysły. Do dzisiaj psychiatria nie posiada żadnych urządzeń do stwierdzenia choroby psychicznej, lekarz wystawia zaświadczenie na podstawie obserwacji, rozmowy z pacjentem, na podstawie własnej opinii. Wszystko co odbiega od przyjętych norm, jest określane zaburzeniami psychicznymi. Jeżeli ktoś otrzyma prawdziwą wizję od Boga to dla niewierzącego lekarza psychiatry będzie to zaburzenie psychiczne, albo schizofrenia. Nie chce powiedzieć że opinie lekarzy o stanie zdrowia Ellen są błędne, argumenty ich są bardzo przekonywujące, ale są ich domysłami a nie dowodami. W książce często pojawia się zwrot „pani White” to tylko stosownie się do zasad j. angielskiego, nie używano zwrotu „siostra White” które przyjęło się w języku polskim, tylko „pani White” nie ma w tym żadnego pod kontekstu.
Czy z wszystkim co napisał Canright się zgadzam? nie! W rozdziale 12 opisuje że Ellen White poprawiała swój natchniony tekst, i że natchnionego tekstu się nie poprawia. Autor nie rozumie na czym polega natchnienie i że nie istnieje 24 godzinne natchnienie, a prorok który otrzymuje wizję od Boga to ją spisuje swoimi słowami, kiedy Ellen znalazła lepsze określenie tego co widziała to przekreślała to zdanie i pisała od nowa. Czy poprawiała po Duchu czy po sobie? Innym tematem jest czy ona cokolwiek pisała pod natchnieniem. Wizja księżyców roz.20 Zarzut autora uważam za bezpodstawny, to że widziała cztery księżyce na nie sześć, wizja nie miało być lekcją astronomi ale przekonać Batesa, Wyobraźmy sobie że mamy doczynienia z jakimś prawdziwym prorokiem Bóg chce udowodnić astronomowi że wizje pochodzą od niego więc pokazano mu to co wówczas znał, gdyby powiedziano mu że Jowisz ma 80 księżyców to by ją wyśmiał. A tyle ich odkryto obecnie, w wizji nie chodziło o pokazanie prawdziwej ilości księżyców ale o wiarę Batesa.. Zresztą ona nigdzie nie powiedziała że chodzi o księżyce Jowisza i Saturna to Bates wysunął taki wniosek.
Przedmowa autora
Pani EG White, prorokini, przywódczyni i główna założycielka Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, twierdziła, że została natchniona przez Boga tak samo, jak prorocy Biblii. Określając swoje stanowisko, mówi: „ W starożytności Bóg przemawiał do ludzi przez usta proroków i apostołów. W tych dniach przemawia do nich przez świadectwa swego Ducha ” („Świadectwa dla Kościoła”, t. IV., str. s. 148; t. V., s. 661; nr 88, s. 189), to znaczy przez nią poprzez jej pisma.
Każda linijka, którą napisała, czy to w artykułach, listach, świadectwach czy książkach, twierdziła, że została jej podyktowana przez Ducha Świętego, a zatem musi być nieomylna. Jej ludzie akceptują i zdecydowanie bronią tych roszczeń. Jej pisma są czytane w ich kościołach, nauczane w ich szkołach i głoszone przez ich duchownych tak samo jak Pismo Święte. Ich kościół stoi lub upada wraz z jej roszczeniami. To dobrowolnie przyznają. Jest spokrewniona ze swoim ludem tak samo, jak Mahomet z mahometanami, Józef Smith z mormonami, Ann Lee z Shakerami, a pani Eddy z chrześcijańskimi naukowcami. Dlatego te wysokie twierdzenia są przedmiotem rzetelnych badań, którym jej zwolennicy, którzy swobodnie krytykowali innych pretendentów do boskiego natchnienia, nie mogą racjonalnie sprzeciwić się. Opublikowali kilka książek dotyczących jej życia i pracy, w których zebrali się i zinterpretowali wszystko, co możliwe na jej korzyść. Czytając te książki, nigdy nie dowiemy się, że kiedykolwiek popełniła błąd, popełniła plagiat, praktykowała oszustwo lub napisała rzekomo natchnione pisma, które musiały zostać stłumione. Opowiadając życie natchnionych ludzi, Bóg nie ukrywa zatem ich upadków i nie pomija ich błędów i niedociągnięć.
Opinia publiczna ma zatem prawo poznać drugą stronę życia pani White. Pisarz jest chyba lepiej kompetentny do podania faktów dotyczących tej fazy jej życia niż jakakolwiek inna żyjąca osoba, ponieważ zjednoczył się z jej ludem niemal na samym początku, czyli już prawie sześćdziesiąt lat temu, kiedy kościół liczył zaledwie około pięciu tysięcy. Ma wszystkie pisma pani White z tamtych wczesnych dni. Niektóre z najbardziej szkodliwych z nich zostały ukryte. Ani opinia publiczna, ani ich własny naród, z wyjątkiem kilku urzędników, nie zna tych starych „objawień”. Bliskie kontakty z panią White dały mi sposobność poznania i obserwowania jej w stopniu, w jakim nikt bez takiej znajomości nie byłby w stanie tego zrobić.
Dlaczego kiedyś wierzyłem, że pani White jest inspirowana?
Kiedyś zaakceptowałem roszczenia pani White do inspiracji z tego samego powodu, z którego robi to większość jej zwolenników. Najpierw zaakceptowałem sabat, a potem inne punkty wiary, aż w końcu uwierzyłem we wszystko. Znalazłem się wśród nich wszystkich, którzy stanowczo stwierdzali, że pani White była natchniona przez Boga. Przypuszczałem, że wiedzieli, więc uwierzyłem im na słowo; i to jest to, co robią wszyscy inni, kiedy wchodzą, zaprzeczają temu, jak tylko mogą. Wkrótce przekonałem się, że jej objawienia były tak związane z całą historią i wierzeniami jej kościoła, że nie mogłem konsekwentnie ich rozdzielać, tak jak nie można być mormonem i nie wierzyć w Józefa Smitha, czy Chrześcijańskim Naukowcem i nie wierzyć w Panią Eddy. Wierzyłem w inne doktryny tak mocno, że połknąłem wizje wraz z resztą i że wszyscy tak postępują. Kiedy zacząłem mieć podejrzenia co do wizji, poczułem presję tak silną, że bałem się je wyrazić, a nawet przyznać się do nich przed samym sobą. Wszyscy mówili, że takie wątpliwości pochodzą od diabła i prowadzą do odrzucenia prawdy, a następnie do zguby. Nie odważyłem się więc ich zabawiać ani badać tej sprawy; i tak jest z innymi.
Widziałem, że wszyscy, którzy wyrażali jakiekolwiek wątpliwości co do wizji, byli natychmiast piętnowani jako „buntownicy”, „w ciemności”, „prowadzeni przez szatana”, „niewierni” itp. Nie mając wiary w żadną inną doktrynę nie wiedziałem, co robić ani dokąd się udać. Więc starałem się wierzyć wizjom i postępować zgodnie z nimi, tak jak robią to tysiące z nich, kiedy tak naprawdę przez cały czas mają co do nich wątpliwości. To prowadzi ich do praktykowania oszustwa i publicznego udawania, że wierzą w to, w co wewnętrznie nie wierzą lub w najlepszym przypadku w co wątpią. Zobacz przypadek Uriasza Smitha w rozdziale poświęconym jego poglądom. Ponad czterdzieści lat temu, na początku mojej służby, będąc jeszcze głęboko wierzącym we wszystkie doktryny Adwentystów Dnia Siódmego, napisałem stanowczą obronę pani White. Przez wszystkie te lata żaden z jej obrońców nie stworzył nic równie mocnego. Świadczy o tym fakt, że został przez nich skopiowany w jej obronie, ale z pominięciem mojego imienia. Również w swoich pismach przeciwko mnie cytują to jako sprzeczne z tym, co teraz mówię. Nie winię ich; ale moja odpowiedź jest taka: „ Mądry człowiek rzadko zmienia zdanie, głupiec nigdy ”.
W czasie, gdy czterdzieści lat temu pisałem tę obronę pani White, nigdy nie widziałem kopii jej wczesnych wizji zawartych w „Słowie do Małego Stadka” z 1847 r. oraz w „Obecnej prawdzie” z 1849 i 1850 r.; ani broszur Starszego Batesa z tego samego dnia. Zostały tak skutecznie stłumione, że nie wiedziałem, że kiedykolwiek istniały. Zawierają one najbardziej szkodliwe dowody przeciwko jej natchnieniu. Wszystko to później wpadło w moje ręce. W miarę upływu lat stopniowo gromadziły się inne dowody, aż w końcu musiałem zmienić zdanie. We wczesnych latach pracy w parlamencie pan Gladstone, wielki mąż stanu Anglii, wygłaszał przemówienia, zdecydowanie broniąc strony, do której należał. Później zmienił poglądy i przeszedł na stronę przeciwną. Wtedy wstał członek jego dawnej partii i odczytał jedno z przemówień pana Gladstone’a, w którym zdecydowanie potępił poglądy, których teraz bronił. Na zakończenie wszystkie oczy skierowane były na pana Gladstone’a. Co mógł powiedzieć? Wstał powoli i powiedział: „ To było dawno temu i od tego czasu wiele się wydarzyło ”. To było wszystko. Lud wiwatował mu entuzjastycznie. Skutecznie odpowiedział przeciwnikowi. Moja odpowiedź dla adwentystów jest taka sama: „ To było dawno temu i od tamtej pory wydarzyło się wiele rzeczy ”.
Fakty przedstawione w tej książce podają niektóre z powodów, dla których porzuciłem wiarę w roszczenia pani White do natchnienia. Fakty są niepodważalne; wyciągnięte na ich podstawie wnioski muszą zatem z natury rzeczy być nieuniknione.
Wykonując to zadanie, pisarz, znając słabości natury ludzkiej, używał łagodnego języka i okazał tyle miłosierdzia, na ile pozwalały okoliczności sprawy. Ale znając błędy i oszustwa związane z panią White i jej pracą, uznał za swój obowiązek wobec świata chrześcijańskiego przedstawienie faktów. Od czasu, gdy wycofałem się z Adwentystów, ponad trzydzieści lat temu, nadal donoszą, że żałowałem, że ich opuściłem, próbowałem ponownie wrócić, odrzucili moją książkę, którą napisałem i wyznali, że jestem teraz zagubionym człowiekiem. W żadnym z tych raportów nie było ani słowa prawdy. Oczekuję, że doniosą, że odwołałem się na łożu śmierci. Wszystko to ma na celu ograniczenie wpływu moich książek. Teraz potwierdzam wszystko, co napisałem w moich książkach i traktatach przeciwko tej doktrynie. Kilku duchownych adwentystów udzieliło cennej pomocy w przygotowaniu tych stron. Kiedyś wierzyli w boskie natchnienie pani White, ale oczywiste fakty w końcu zmusiły ich do wyrzeczenia się wiary w jej sny.
DM Canright,
Emerytowany pastor Kościoła Baptystów Berean, Grand Rapids, Mich.
Oszustwo cofa się przed światłem,
I przeraża ciekawskie oko;
Ale święte prawdy zachęcają do testu,
Każą nam szukać i próbować.
Obyśmy nadal utrzymywali
Cichy, dociekliwy umysł,
Zapewnieni, że nie będziemy szukać na próżno,
Ale ukryte skarby znaleźć.
Z błogosławionym zrozumieniem,
Stworzony, by być wolnym. Naszej
nie oprzemy naszej wiary na człowieku,
Tylko Tobie ufamy.
Rozdział 1 — Wprowadzenie
Tytuł oryginału:
„Życie pani EG White — jej twierdzenia odrzucone” „Life of Mrs. E.G. White — Her Claims Refuted” autorstwa D.M. Canright’a, 1919
Adwentyści Dnia Siódmego uważają panią White za proroka, a jej pisma za natchnione. Przytaczają długie argumenty z Biblii, aby udowodnić, że w kościele powinny być „dary”, tak samo jak robią to Mormoni, Szejkerzy i inni dla swoich kościołów. Robią to, aby uzasadnić swoje roszczenia do jedynego „daru proroctwa”, który, jak mówią, posiadała pani White.
Biblia mówi: „Strzeżcie się fałszywych proroków” (Mat. 7:15). „Powstaną fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy” (Mat. 24:24). „Nie każdemu duchowi wierzcie, ale duchy badajcie… ponieważ wielu fałszywych proroków wyszło na świat” (1 Jana 4:1).
Rozdział 2 — Wielki test wyznaniowy
„ Adwentyści dnia siódmego nie wyznają innego wyznania niż Biblia ”. To stwierdzenie jest wielokrotnie powtarzane w ich publikacjach przeznaczonych do publicznej dystrybucji. Podobnie mówią: „ Biblia jest swoim własnym wyjaśnieniem ”. „ Jeden tekst wyjaśnia inny ”.
Wszystko to brzmi dobrze, ale po zbadaniu oba stwierdzenia okazują się fałszywe. Po pierwsze, Adwentyści Dnia Siódmego mają wyznanie wiary, takie samo jak inne wyznania, i publikują je od 1872 roku. Nazywają je „Podstawowymi Zasadami Adwentystów Dnia Siódmego ”. Jej początkowe słowa brzmią: „ Adwentyści dnia siódmego nie wyznają innego wiary poza Biblią, ale trzymają się pewnych dobrze zdefiniowanych zasad wiary ”. Następnie przystępują do definiowania tych „punktów wiary”. Cóż to jest, jeśli nie wyznanie wiary? Webster definiuje credo jako „ autorytatywne podsumowanie lub formułę tych artykułów wiary chrześcijańskiej, które są uważane za istotne ”.
Otwierając dyscypliny różnych ortodoksyjnych kościołów, takich jak metodyści, baptyści i prezbiterianie, znajdujemy, że każdy zaczyna swoje artykuły wiary w ten sposób: „ Wierzymy ”. Potem następuje to, w co wierzą. Adwentyści mówią, że wszystkie te kościoły mają wyznanie wiary, ale sami nie mają wyznania wiary. Ale ich „Podstawowe zasady” zaczynają się w ten sam sposób, a więc: „ Oni wierzą ”; a następnie postępują zgodnie z ich dwudziestoma dziewięcioma artykułami wiary, mówiąc, w co wierzą. Dlatego mówienie przez nich, że nie mają żadnego wyznania wiary, ale mają je inne kościoły, jest oszustwem.
Ale najgorszą cechą tego wyznania jest to, że nie zawiera ono głównego artykułu wiary — tego, co oni uważają za najważniejszy ze wszystkich. Choć może się to wydawać dziwne, zostało to pominięte. Ich największym oszustwem w tej sprawie nie jest posiadanie sformułowanego credo, kiedy mówią, że nie mają credo, ale nieumieszczenie w sformułowanym credo jedynego najważniejszego artykułu ich wiary. Trzeci artykuł ich opublikowanego credo mówi, że posiadają:
„ Że Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu było dane z natchnienia Boga zawierają pełne objawienie Jego woli dla człowieka i są jedyną nieomylną zasadą wiary i praktyki ”.
To znowu dobrze brzmi; ale to jest fałszywe, absolutnie fałszywe. Adwentyści Dnia Siódmego nie wierzą, że Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu zawiera pełne objawienie woli Bożej wobec człowieka, ani też nie uważają tych Pism za „jedyną nieomylną regułę wiary i praktyki”, ponieważ utrzymują, że pisma ich prorokini, pani EG White, również pochodzą z natchnienia Bożego; że pisma te zawierają pełniejsze objawienie woli Bożej wobec człowieka i że są one nieomylne. Co więcej, czynią z wiary zawartej w tych pismach sprawdzian wiary i społeczności w swoim kościele. Wszystko to jest podatne na najdobitniejszy dowód.
Twierdzenie o nieomylności pism pani White zostało ustanowione w 1911 r. W tym roku ogłoszono, że jej pisma są „ jedyną nieomylną interpretacją zasad biblijnych ” („The Mark of the Beast”, GA Irwin, s. 1). Dlatego dla nich Biblia nie jest ich jedynym wyznaniem wiary, nie jest swoim własnym wyjaśnieniem, ani też nie jest ich jedyną nieomylną zasadą wiary i praktyki. Wręcz przeciwnie, wiara w panią White i jej pisma jest wielką rzeczą — głównym, ale niepublikowanym artykułem wiary. Nierzadko zdarza się, że ich starsi członkowie mówią: „Gdybym stracił wiarę w panią White, straciłbym wszystko”. To pokazuje, że wszystko w tym kościele jest zbudowane na niej. Niewiara w nią jest największą z herezji i od razu piętnuje kogoś jako odstępcę. Przed zjednoczeniem się z kościołem słyszy się niewiele lub nic o pani White; ale po zjednoczeniu słyszy się, że jest nieustannie cytowana jako autorytet we wszystkim — doktrynie, diecie, ubiorze i dyscyplinie.
Ci, którzy na początku nie akceptują jej wizji, mówi pani White,
„nie należy odkładać na bok, ale trzeba dla nich mieć cierpliwość i braterską miłość aż znajdą swoją pozycję i staną za lub przeciw.” Ale „jeśli walczą przeciwko wizjom”,
wtedy, jak mówi, „kościół może wiedzieć, że nie mają racji”
(„Świadectwa”, t. I, s. 328).
To pokazuje, że ostatecznie, zgodnie z własnymi pismami pani White, wiara w jej pisma jest próbą wiary i społeczności w tym kościele. W rezultacie przez cały czas nie tylko członkowie kościoła, ale całe kościoły były wykluczane za niewiarę w wizje pani White. Aby pozbyć się członków, którzy nie wierzyli w jej natchnienie, urzędnicy kościelni bez ich zgody rozwiązali i zreorganizowali całe kościoły, a wiara w panią White i jej pisma była sprawdzianem przed wejściem do nowej organizacji. W październiku 1913 r. rozwiązano w ten sposób ich kościół w St. Louis w stanie Missouri. Ostatnie trzy pytania zadawane tym, którzy pragnęli zjednoczyć się ze zreorganizowanym kościołem, brzmiały następująco:
11. Czy wierzysz, że kościół ostatków musi mieć ducha proroctwa? 12. Czy wierzysz w ducha proroctwa, jaki posiada pani EG White? „13. Czy wierzysz w reformę zdrowia nauczaną w Biblii i w duchu proroctwa?”
To wystarczy, aby pokazać, że „Biblia i tylko Biblia” nie jest credo Adwentystów Dnia Siódmego. To jest Biblia i coś jeszcze; jest to Biblia i pisma pani White. Dlatego nie jest dla nich uczciwe ogłaszanie światu, że nie mają „żadnego wyznania poza Biblią”. Nie jest też uczciwe, gdy publikując swoje credo, pomija się to, co jest ich głównym artykułem wiary i wielkim sprawdzianem wyznaniowym. Sprawiedliwe jest, aby opinia publiczna dowiedziała się o ich oszustwie w tej sprawie. Nie są pod tym względem tak szczerzy i uczciwi jak mormoni. Mormoni mają wyznanie wiary, sformułowane przez Józefa Smitha w 1841 roku i przyjęte później przez ich konferencję generalną, które publikują jako swoje „Zasady Wiary”. Nie wahają się nazwać tego swoim credo. W tym wyznaniu wiary nie ukrywają też faktu, że wierzą w Księgę Mormona. Artykuł VIII. O tym wyznaniu mówi:
„Wierzymy, że Biblia jest słowem Bożym, o ile jest poprawnie przetłumaczona, my wierzymy również, że Księga Mormona jest słowem Bożym”.
Dlaczego Adwentyści Dnia Siódmego nie mieliby być równie uczciwi i twierdzić w swoim wyznaniu wiary, że wierzą, że pisma pani White są słowem Bożym? Musi być coś radykalnie nie tak z denominacją, która w ten sposób, uczciwymi, ale fałszywymi słowami i przemilcza fakty, będzie próbowała oszukać niewinną i niczego niepodejrzewającą publiczność.
Rozdział 3 — Roszczenia dotyczące jej pism
Natchniony jak Biblia
Adwentyści Dnia Siódmego raz po raz okazywali pani White najwyższe możliwe poparcie. 7 lutego 1871 r. ich Generalna Konferencja przyjęła następującą rezolucję:
„Abyśmy ponownie potwierdzili naszą niezłomną ufność w Świadectwa Siostry White dla kościoła, jako nauczanie Ducha Bożego” (Rocznik SDA na rok 1914, s. 253).
Znowu mówią:
„Nasze stanowisko w sprawie Świadectw jest jak kamień zwornikowy do łuku. Kiedy go usuniemy nie ma logicznego miejsca zatrzymania, wszystkie szczególne prawdy przesłania zniknęły… Nic nie jest pewniejsze niż to, że przesłanie i wizje [pani White] należą do siebie, mogą razem i stać lub upadać razem” (Review and Herald Supplement, 14 sierpnia 1883).
„Duch proroctwa [pisma pani White] jest fundamentalną częścią … Od powstania tego przesłania, dla tej denominacji ktora uwierzyła w Ducha Proroctwa. Głosiliśmy to tak szeroko tak jak to że mamay mamy sabat i inne pokrewne prawdy … Dla nas to ogromna różnica, uznaliśmy od początku te poselstwa za obdarowane darem proroczym” (Oświadczenie [Komitetu Generalnej Konferencji], maj 1906, s. 10, 86).
Zauważ, że ten kościół jest zbudowany na pani White i jej pismach. Porównują te pisma do zwornika w łuku. Cała konstrukcja się zawali, jeśli ten kamień zwornikowy zostanie pominięty. Mówią, że Kościół Adwentystów Dnia Siódmego upadłby, gdyby pominięto pisma pani White. Według ich własnego wyznania kościół ten nie jest zbudowany na Jezusie Chrystusie i Biblii, ale na pani White i jej pismach. Zasada protestancka brzmi: „ Biblia i tylko Biblia jako reguła wiary i praktyki Adwentyści Dnia Siódmego nie przestrzegają tej zasady, ale dodają do Biblii pisma pani White i czynią je wyższymi od Biblii; kamień zwornikowy całego ich systemu, bez którego upadłby. ich własne oświadczenie, gdyby pozostawiono tylko Biblię, bez jej pism, ich kościół upadłby. Na czym zatem opiera się ich kościół? Na pismach, wizjach i snach pani White. A teraz przeczytajcie to od GA Irwina, wieloletniego przewodniczącego ich Konferencji Generalnej. Na stronie 1 traktatu zatytułowanego „Znak bestii” mówi:
„To jest z punktu widzenia światła, które przeszło przez Duch Proroctwa [pisma pani White], że będzie to pytanie rozważone, wierząc tak jak my, że Duch Proroctwa jest jedynym nieomylnym interpretatorem zasad biblijnych, gdyż jest nim Chrystus podając prawdziwy sens swoich słów”.
Tutaj mamy nieomylną kobietę-papieża, uznaną za taką przez ten kościół. Żądają dla niej dokładnie takich samych prerogatyw, jakie Kościół katolicki rości sobie wobec papieża; mianowicie, że jest ona jedyną nieomylną interpretatorką Biblii. Żaden papież rzymski nigdy nie domagał się więcej. Mormoni nie żądają więcej dla Józefa Smitha, ani Chrześcijańscy Naukowcy dla Pani Eddy. Teraz posłuchajcie twierdzenia o natchnieniu i nieomylności pani Eddy, wyrażonego w Christian Science Sentinel z 4 listopada 1916 r.:
„Aby uchwycić prawdziwe znaczenie Chrześcijańskiej Nauki, aby uzyskać pewne poczucie jej nieskończonego zakresu, aby uświadomić sobie jego nieomylność i okazać mu niekwestionowane posłuszeństwo, trzeba dostrzec że jest to objawienie od Boga, a więc niezmienna prawda. Wierzyć w natchnienie Biblii oraz „Nauka i zdrowie z kluczem do pism świętych” pani Eddy, to krok w dobrym kierunku… Ponadto uznaje się Odkrywcę i Założyciela Chrześcijańskiej Nauki jako prawdziwego i jedynego możliwego Lidera Chrześcijańskich Naukowców”.
Oto dwie kobiety, obie żyjące w tym samym czasie, nauczające dokładnie przeciwnych teorii religijnych, obie twierdzące, że zostały natchnione przez Boga, obie uznane za nieomylne i jedyne prawdziwe przewodniczki. W które mamy uwierzyć? Redaktorzy i duchowni Kościoła Adwentystów nieustannie nakłaniają swoich wiernych do „świadectwa” pani White w swoich kazaniach i gazetach kościelnych. Cytują ją częściej niż Biblię i z takim samym autorytetem. Ich kaznodzieje są zobowiązani do studiowania jej pism z Biblią. Jakakolwiek interpretacja, którą nałoży na tekst, lub jakiekolwiek stwierdzenie, jakie wypowiada na dany temat, rozstrzyga sprawę bezspornie. Tak mówi Bóg i na tym się kończy. Tak więc U. Smith, pisząc w 1868 roku, zanim otworzył oczy na fakty, broniąc jej wizji, mówi:
„Nie odrzucamy niczego, czego wizje nauczały od początku do końca, od pierwszego do ostatniego” (Widzenia pani EG White, s. 40).
Oto kolejny w „Review and Herald” z 5 października 1914:
„Podobnie jak w przypadku starożytnych proroków, przemawia Duch Święty przez jej organy głosowe. Prorocy mówili, gdy byli poruszeni przez Ducha Świętego”.
Z kolei w tej samej gazecie z 26 sierpnia 1915 roku czytamy:
„Myślisz, że wybrałby gorszy ustnik aby pouczyć kościół ostatków? Z drugiej strony, w czasie największego kryzysu wszech czasów, powinniśmy oczywiście spodziewać się, że rzecznik, którego Bóg użyłby w tym okresie, nie byłby gorszy od żadnego w minionych wiekach”.
Język nie mógł być silniejszy. Pani White nie ustępowała żadnemu z proroków minionych wieków. Dlatego jest równa Mojżeszowi, Izajaszowi, Danielowi, Pawłowi i Janowi. Tego nieustannie uczą.
Jej pisma wszystkie natchnione przez Ducha Świętego
A teraz przeczytaj, co pani White twierdzi o swoich pismach. Określając swoje stanowisko, mówi:
„W starożytności Bóg przemawiał przez usta proroków i apostołów. W tych dniach przemawia do nich przez Świadectwa jego Ducha” („Świadectwa”, t. IV, s. 148; t. V, s. 661).
Tutaj stawia się na równi ze wszystkimi pisarzami biblijnymi, zarówno prorokami, jak i apostołami. (Zob. Hebr. 1:1,2.) Każdy, kto odrzuca lub sprzeciwia się jej pismom, jest napiętnowany jako buntownik walczący z Bogiem. Tak mówi:
„Jeżeli osłabiacie ufność ludu Bożego w świadectwa które on im posłał, buntujecie się przeciwko Bogu z taką samą pewnością, jak Korach, Datan i Abirum” („Świadectwa”, t. V., s. 66).
Tutaj zalicza się do autorytetu z Mojżeszem. Z tego widać, że jej zwolennicy nie stawiali jej większych wymagań niż ona sama. Twierdzi, że każda linijka, którą pisze, nawet w prywatnym liście, jest bezpośrednio natchniona przez Boga — „ drogocenne promienie światła świecące z tronu ” (ta sama książka, s. 67). O swoich własnych słowach mówi: „ To Bóg, a nie błądzący śmiertelnik, przemówił ” (Świadectwa, tom III, s. 257). W kółko stwierdza, że ci, którzy w nią wątpią lub jej się sprzeciwiają, walczą przeciw Bogu, grzesząc przeciwko Duchowi Świętemu. A więc: „ walcząc z Duchem Bożym. Tych… zobaczyłam, że ci, którzy chcą złamać nasze świadectwo, walczą nie z nami, ale z Bogiem ” (s. 260).
Znowu mówi:
„Kiedy pojechałam do Kolorado, napisałam wiele stron do przeczytania na spotkaniu obozowym… Bóg przemawiał przez glinę. Można powiedzieć, że ta komunikacja była tylko listem. Tak, to był list, ale pod wpływem Ducha Świętego, abyś przypomniał sobie rzeczy, które mi pokazano. W tych listach, które piszę… przedstawiam ci to, co przedstawił mi Pan. Nie piszę w gazecie ani jednego artykułu wyrażającego jedynie moje własne idee. Są tym, co Bóg otworzył przede mną w wizji — drogocennymi promieniami światła świecącymi z tronu” („Świadectwa”, t. V., s. 63—67).
Zauważ, że twierdzi, że jest po prostu rzecznikiem Boga. To nie są jej słowa, ale słowa Boga, takie same jak Biblia — Bóg mówiący przez glinę. We wszystkich jej pismach przeznaczonych specjalnie dla jej własnego ludu można znaleźć tego rodzaju wyrażenia. Jednak w jej książkach przygotowanych dla publiczności wszystkie te wyrażenia są starannie pomijane. Biblia pani White siedemnaście razy większa od Biblii Boga. Jak podano w tylnej części „Szkiców życia pani White”, jej książki obejmują łącznie 13 351 stron. Zwykła Biblia Nauczyciela, dobrej wielkości drukiem, zawiera 771 stron. Widać więc, że natchnione księgi pani White są siedemnaście razy większe od naszej Biblii. Ich kaznodzieje studiują wszystkie te księgi tak samo, jak Bożą Biblię. Artykuł redakcyjny w Lake Union Herald z 22 grudnia 1915 r. mówi: „Nakłaniamy wszystkich naszych ludzi do codziennego studiowania Świadectwa. Szczególnie nasi pracownicy powinni je czytać w kółko ”. Oto rzekome natchnione pisma, siedemnaście razy większe od Biblii, które należy czytać wielokrotnie! Aby to zrobić, zwykły człowiek mógł przeczytać niewiele więcej. Niewielu badaczy Biblii czyta Biblię w mniej niż rok.
Rozdział 4 — Krótki zarys jej życia
Ellen G. White urodziła się 26 listopada 1827 roku w Gorham w stanie Messe. Jej panieńskie nazwisko brzmiało Harmon. Kiedy była dzieckiem, jej rodzice przeprowadzili się do Portland. W swoich „Świadectwach dla Kościoła” (tom I., s. 9—58) pani White szczegółowo opisuje swoje dzieciństwo, młodość, nawrócenie i akceptację adwentyzmu pod wpływem nauczania Williama Millera. Jej rodzice i cała rodzina byli najbardziej gorliwymi metodystami, dopóki nie zostali wykluczeni z powodu silnego trzymania się wyznaczających czas powrotu Jezusa przez pana Millera.
Kiedy miała zaledwie dziewięć lat, wpadając w złość „z jakiegoś drobiazgu”, jak to określa pani White, biegnąca za nią uczennica rzuciła w nią kamieniem i złamała jej nos. Uderzenie było tak silne, że prawie ją zabiło. Została oszpecona na całe życie. Leżała nieprzytomna przez trzy tygodnie i nie spodziewano się, że przeżyje (s. 10). Kiedy zaczęła dochodzić do siebie i zobaczyła, jak bardzo jest oszpecona, zapragnęła umrzeć. Stała się melancholijna i unikała wszelkiego towarzystwa. Mówi: „Mój układ nerwowy był wyniszczony” (s. 13). Po pewnym czasie próbowała ponownie uczęszczać do szkoły, ale musiała przerwać, ponieważ nie mogła się uczyć. Tak więc jej edukacja szkolna nigdy nie wykraczała poza naukę czytania i pisania (s. 13).
W 1840 roku, w wieku trzynastu lat, usłyszała kazanie Williama Millera, że koniec świata nadejdzie w 1843 roku. Była strasznie przerażona i myślała, że będzie zgubiona (s. 15). Po powrocie do domu prawie całą noc spędziła na modlitwie i łzach (s. 16). Trwała w tym beznadziejnym stanie przez wiele miesięcy (s. 16). Potem, na spotkaniu w obozie metodystów, przeżyła cudowne nawrócenie (s. 18). Tutaj widziała, jak wielu padało nieprzytomnych z powodu „mocy”, co było wtedy powszechne. Tutaj rodzice byli z nią tam i z pełną sympatią do tych praktyk. Ponownie, w 1842 roku, usłyszała, jak Miller udowodnił, że Chrystus przyjdzie w ciągu jednego krótkiego roku. Znowu okropnie się przestraszyła. Mówi: „Potępienie dzwoniło mi w uszach dniem i nocą” (s. 23). „Bałam się, że stracę rozum” (s. 25). „Ogarnęła mnie rozpacz”. Często spędzałam całą noc na modlitwie, jęcząc i drżąc z niewymownej udręki” (s. 26).
Wskazuje to na jej stan psychiczny. We śnie poszła do nieba i spotkała Jezusa i doznała ulgi (s. 28). Potem wzięła udział w spotkaniu modlitewnym i straciła przytomność, pozostając w tym stanie przez całą noc (s. 31). Często się to powtarzało. Stara się sprawiać wrażenie, że wszystkie jej doświadczenia były dziełem Ducha Bożego. Nie; były po prostu skutkiem jej stanu fizycznego i psychicznego, spowodowanego religijnymi emocjami, którymi niestety była otoczona. Niepokojące prognozy Millera prawie wytrąciły z równowagi jej rozhisteryzowany umysł w słabym ciele. Później sama to wyznaje. Mówi: „Gdyby prawda została mi przedstawiona tak, jak ją teraz rozumiem, oszczędzono by mi wielu zakłopotania i smutku” (s. 25). Po prostu miała błędne pojęcie o Bogu i prostocie ewangelii. To błędne przekonanie nigdy całkowicie jej nie opuściło. Idea surowego Boga i Jego służby przewija się przez wszystkie jej pisma. Pokazuje, jak bardzo była pod wpływem swoich współpracowników i otaczającej ją duchowej atmosfery. Zamiast Ducha Bożego kontrolującego jej umysł przez całe życie, jak przypuszczała, to jej własny duch był pod wpływem otaczających ją umysłów.
Zwróćcie teraz uwagę na różnicę w nawróceniu jej męża, Starszego Jamesa White’a. Cały opis tego jest podany przez niego w zaledwie czternastu słowach. W „Szkicach życia” (s. 15) mówi: „W wieku piętnastu lat zostałem ochrzczony i zjednoczony z kościołem chrześcijańskim”. To wszystko, co o tym mówi. Jego ojciec był diakonem baptystą, a następnie członkiem kościoła chrześcijańskiego. Ani jego rodzice, jego kościół, ani jego współpracownicy nie byli przyzwyczajeni do tak ekstremalnych praktyk religijnych, jak Ellen Harmon. Ale czy jego nawrócenie nie było tak autentyczne jak jej? Nigdy tego nie kwestionowała. Od 1840 do 1844 roku, w wieku od trzynastu do siedemnastu lat, ta mała dziewczynka, słaba, chorowita, niewykształcona, podatna na wpływy, anormalnie religijna i pobudliwa, ulegała wpływowi wykładów pana Millera przepowiadających koniec świata w 1843 roku, a potem w 1844. Pod koniec stale uczęszczała na te ekscytujące spotkania i wierzyła bez wątpienia we wszystko, co przepowiedział. Mówi: „Uwierzyłam w uroczyste słowa sługi Bożego” (s. 22). Wpływ na jej słaby, pełen wyobraźni i niezrównoważony młody umysł był straszny. Powiedziała: „Wydawało mi się, że mój los jest przesądzony” (s. 28). Jej rodzice i cała rodzina zaakceptowali teorie Millera, co spowodowało ich odłączenie od Kościoła Metodystów.
Przepowiednia Millera, że koniec nadejdzie 22 października 1844 r., opierała się na długim szeregu wątpliwych liczb chronologicznych sięgających ponad 2300 lat wstecz. Zostały one zakwestionowane przez zdolnych uczonych. Co ta niewykształcona dziewczyna wiedziała o tych starożytnych datach chronologicznych? Absolutnie niczego. Po prostu wierzyła w mocne, pozytywne stwierdzenia Millera, nie wiedząc, czy są one wiarygodne, czy nie. To samo dotyczyło wielkiej rzeszy tych, którzy przyjęli kazania Millera. Rzeczywiście bardzo niewielu było osób z wykształceniem lub zdolnościami. Byli to ludzie, których łatwo można było poruszyć zwykłymi twierdzeniami i podekscytowaniem. Tego było pod dostatkiem. Ellen była tak zachwycona tymi pozytywnymi zapewnieniami, że całymi dniami siedziała podparta w łóżku, pracując, aby zarobić kilka groszy na kupno traktatów adwentowych do rozdania (s. 38). Kiedy mogła wstać, wyszła ostrzegając swoich młodych przyjaciół. Mówi, że „spędziłam kilka całych nocy” w ten sposób.
Następnie opowiada, jak różne osoby podczas ekscytujących spotkań upadały bezsilnie na podłogę (s. 47). Dzieci zostały dotknięte w ten sam sposób. Kaznodzieje Adwentu doświadczyli tego samego (s. 49). Na tygodnie przed ustalonym dniem sprawy odkładano na bok i nieustannie odbywały się ekscytujące spotkania (s. 51). Wszystko to Ellen i jej rodzice przyjęli bez kwestionowania jako moc Bożą, dzieło Ducha Świętego świadczącego o prawdziwości tego, czego nauczał Miller. Nie. Szczerzy ludzie zobaczą, że były to po prostu ich przemęczone, podekscytowane uczucia; to było wszystko. Ich rozczarowanie było ogromne. Potem nastąpił zamęt, podziały i najdzikszy fanatyzm — sny, transy, wizje, mówienie językami, twierdzenia o darach proroczych i tym podobne. Starszy White w Present Truth z maja 1850 roku mówi: „JV Himes na konferencji w Albany wiosną 1845 roku powiedział, że ruch siódmego miesiąca wywołał mesmeryzm głęboki na siedem stóp”. Starszy Himes, obok Millera, był najsilniejszym człowiekiem w tej pracy. Kiedy to się skończyło, tak ocenił ducha, który poruszył ludzi. I miał rację. Było nieuniknione, że tak się stanie, gdy taka klasa ludzi spodziewa się tak strasznego wydarzenia w określonym dniu. Miller, Himes, Litch i wszyscy liderzy tej pracy wkrótce przyznali, że był to błąd. Ale Starszy White, Bates, Holt, Andrews i Ellen Harmon (pani White) nadal trzymali się tego dzieła jako poprawnego — jako potężnej mocy Bożej. Ich wyznawcy nadal go bronią i twierdzą, że pochodzi od Boga. Pani White, we wszystkich swoich wizjach i objawieniach, wraca do tego w kółko jako do szczególnej Bożej opatrzności, mocy Ducha Świętego. Z nią i z jej ludem jest to jak wyjście z Egiptu, przejście przez Morze Czerwone, słup ognia w nocy, obłok za dnia, głos Boga z Synaju, fundament najwspanialszego przesłania, jakie Bóg kiedykolwiek wysłane do ludzi, ostatnia próba wszystkich wieków!
Ale czy to było przesłanie od Boga? Z całą pewnością nie. Liczne fakty to potwierdzają. Było to po prostu dzieło omylnych ludzi, wprowadzonych w błąd przez gorliwość pozbawioną wiedzy. Ustalając dokładny czas i dzień przyjścia Chrystusa, raz za razem zaprzeczali najoczywistszym ostrzeżeniom, jakie Jezus kiedykolwiek dał. Powiedział: „Ale o dniu owym i godzinie nikt nie wie, ani aniołowie niebios, tylko sam Ojciec” (Mat. 24:36). „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w swojej mocy ustanowił” (Dz 1,7). Wszystko to zostało odsunięte na bok. Znali godzinę i dzień. Każdy, kto by się z nimi nie zgadzał, zostałby odrzucony przez Boga i zgubiony. I ten duch towarzyszył im mniej więcej od tamtej pory. Spotkało ich to, na co w pełni zasłużyli za ślepe lekceważenie słowa Bożego. Byli gorzko rozczarowani. Przeczytajcie teraz, jak Pan potępił taką pracę.
„Kiedy prorok mówi w imieniu Pana, a rzecz nie następuje ani się nie dzieje, to jest rzecz, której Pan nie powiedział, ale prorok powiedział to zuchwale; nie będziesz się go bał” (Pwt 18:22).
Dokładnie to uczynili adwentyści w 1843 i ponownie w 1844. Mówili w imieniu Pana i tak się nie stało. Więc nie bój się ich. Adwentyści Dnia Siódmego potępiają teraz tych, którzy obecnie próbują ustalić dokładny czas przyjścia Pana. Tak więc Advent Review z 2 marca 1916 roku mówi: „Szatan chce, abyśmy uwierzyli, że możemy rzeczywiście określić bliskość powrotu Pana; że poprzez zestawienie liczb i obliczenie statystyk możemy określić, jak daleko rozszerzyło się ostatnie przesłanie ewangelii i jak to odnosi się do Izraela”. Tutaj „ Review” potępia dokładnie to, co Miller zrobił w 1844 roku. Mówi, że jest to dzieło szatana. Czyż to nie była jego praca na samym początku? W artykule zatytułowanym „A Fałszywy prorok zdemaskowany”, opublikowanym w ich angielskiej gazecie, Present Truth, 4 lutego 1915 r., piszą:
„Teraz, jeśli jest jedna cecha nad drugą, która wyróżnia fałszywego proroka, jest to niebiblijna praktyka ustalania czegoś konkretnego czasu powrotu naszego Pana”.
Zostało to powiedziane w potępieniu „Pastora” CH.T.Russella, który wyznaczył czas „końca czasów pogan” na rok 1914. Ale jeśli błędem było ustalenie czasu na rok 1914, dlaczego nie było błędem wyznaczenie go na rok 1844, sześćdziesiąt lat wcześniej? Jeśli w jednym przypadku było to „niebiblijne”, dlaczego nie było w drugim? Chociaż Adwentyści Dnia Siódmego wywodzą się z tego błędu, obecnie potępiają ustalanie czasu, jak już wspomniano. Odnosząc się do słów Chrystusa w Mat. 24—36; Marka 13:33 i Dzieje Apostolskie 1:7 mówią: „Pomimo tych słów niektórzy od czasu do czasu ustalają daty na przyjście Chrystusa. Takie ustalanie daty często prowadzi do fanatyzmu, a kiedy data mija, zniechęcenie i całkowity sceptycyzm mogą opętać dusze wyznaczających daty” (Review and Herald, 7 czerwca 1917).
Wielokrotnie udowodniono, że jest to absolutna prawda. Gdyby dodać jedno zdanie do tego stwierdzenia, byłoby ono kompletne i brzmiałoby tak: „ Jako ilustrację jednego z najgorszych przypadków ustawiania czasu, zobacz czas ustalony przez adwentystów, 22 października 1844 r. oraz okropny fanatyzm i ruina, które po nim nastąpiły ”. Jeśli podanie określonego czasu dowodzi, że pan Russell i inni są fałszywymi prorokami, dlaczego nie dowodzi to również fałszywych proroków Williama Millera, Josepha Batesa i pani White? Adwentyści Dnia Siódmego nie mogą konsekwentnie potępiać tej praktyki u innych bez potępiania siebie, ponieważ oni również są jej winni, jak pokazujemy w rozdziale „Zamknięte drzwi”.
W grudniu 1844 roku, zaledwie dwa miesiące po tym niepowodzeniu, pani White zaczęła mieć „wizje”. W pierwszej mówi: „Bóg ukazał mi się w widzeniu świętym” itp. Szukała adwentystów, ale ich nie widziała. Kazano jej patrzeć wyżej. Tam, wysoko ponad światem, zobaczyła ich na wysokiej ścieżce prowadzącej do miasta. Za nimi było wspaniałe światło. Było to ostrzeżenie Millera sprzed dwóch miesięcy. Ci, którzy zaprzeczyli temu dziełu, spadli z drogi wraz z „ całym niegodziwym światem, który Bóg odrzucił ” („Słowo Maluczkiemu Stadku”, s. 14). Zaprzeczenie, że Bóg był w tym dziele ustalania czasu w 1844 roku, było porażką. Dlatego mówi: „ Jak kościoły odmówiły przyjęcia poselstwa pierwszego anioła [pracy Millera],(„Wczesne pisma”, s. 101). Próbując usprawiedliwić ich niepowodzenie w 1843 roku, mówi: „Widziałam, że wykres z 1843 roku był kierowany ręką Pana i że nie powinien być zmieniany; że liczby były takie, jak Pan chciał; nad i ukrył błąd w niektórych liczbach” („Early Writings”, s. 64). Tutaj ma śmiałość zrzucić na wszechmogącego Boga odpowiedzialność za błąd i porażkę w 1843 roku. Czy nie jest to oskarżenie Boga o szaleństwo? A to dla usprawiedliwienia własnej głupoty.
Ponownie mówi: „ Ruch adwentowy z lat 1840—44 był chwalebną manifestacją mocy Bożej ”. („Wielki bój”, t. IV, s. 429).
Tak więc Bóg ponosi odpowiedzialność za wszystkie błędy w wyznaczaniu czasu, zarówno w roku 1843, jak i 1844. Tutaj wizje tej dziewczyny zostały dodane do ruchu adwentowego w 1844 roku. Potem miała wizje prawie codziennie, przynajmniej co tydzień. Adwentyści na ogół uważali je za zwykłe halucynacje jej własnego umysłu, spowodowane jej słabym stanem ciała i otaczającymi ją emocjami. Niektórzy z jej najlepszych przyjaciół tak to uważali. Sam Starszy White w „A Word to the Little Flock” (str. 22), opublikowanym w 1847 r., cytuje jednego z jej przyjaciół, który był zaznajomiony z jej praktykami. Ten brat mówi:
„Nie mogę poprzeć wizji siostry Ellen jako boskiej inspiracji, ponieważ ty i ona uważacie, że są; jednak nie podejrzewam najmniejszego cienia nieuczciwość któregokolwiek z was w tej sprawie. Być może wyrażę moje przekonanie w tej sprawie bez szkody — bez wątpienia przyniesie to skutek albo w twoim dobru, albo w moim. Jednocześnie dopuszczam taką możliwość
że się mylę. Myślę, że to, co ona i ty uważacie za wizje od Pana, są tylko religijnymi marzeniami, w których biegnie jej wyobraźnia bez kontroli nad tematami, które ją najbardziej interesują. Choć tak pochłonięta tymi marzeniami, jest zagubiona we wszystkim, co ją otacza. Marzenia są dwojakiego rodzaju, grzeszne i religijne. Jej jest to drugie… Religia jest jej tematem, a jej marzenia są religijne. W obu przypadkach uczucia są w większości uzyskiwane z wcześniejszego nauczania lub studiowania. W żadnym wypadku nie uważam, że jej wizje pochodzą od diabła”.
Starszy Bates mówi, że jego pierwsze wrażenie z jej wizji było takie, że były one jedynie „tym, co było spowodowane przedłużającym się osłabieniem jej ciała” (ta sama praca, s. 21). Te stwierdzenia dokładnie wyrażają celową opinię autora o tak zwanych wizjach pani White. Po wieloletniej gruntownej znajomości z nią przekonałem się, że jest to prawdziwe wyjaśnienie jej rzekomych objawień. Osobiście znałem inne siostry Adwentystów Dnia Siódmego, które miały wizje podobne do wizji pani White. Wszystkie były najbardziej pobożnymi chrześcijankami, szczerymi ponad wszelką wątpliwość, ale wprowadzonymi w błąd i fanatycznymi. Nie zachęceni ich rzekomymi „darami”, po pewnym czasie ich wizje ustały.
W Los Angeles. Cal., miał wizje podobne do wizji pani White. Ma wielu zwolenników, którzy uznają jako wizję od Boga, ale przedstawiciele konferencji potępiają ich jako fałszywe. Inna siostra z Waszyngtonu ma wizje i twierdzi, że jest następczynią pani White. Przez dłuższy czas sama pani White wątpiła wówczas w autentyczność własnych wizji. Mówi: „Czasami miałam pokusę, by zwątpić we własne doświadczenie” (Wczesne pisma, s. 18). Potem, po latach, po długim doświadczeniu z własnymi wizjami, mówi: „W nocy obudziłam mojego męża, mówiąc: „Obawiam się, że stanę się niewierna” („Świadectwa”, tom I, s. 597). Czy jakikolwiek prorok biblijny, jakikolwiek prawdziwy prorok Boży, kiedykolwiek mówił w ten sposób? Gdyby naprawdę była pewna, że jej wizje pochodzą od Boga, nie mogło być powodu do obaw, że zostanie niewierną. To wyznanie pokazuje, że sama nie była pewna, czy jej wizje pochodzą od Boga. Zauważ tutaj, jak zwraca się do męża, aby pomógł jej rozwiać wątpliwości. Gdyby nie jego konsekwentna zachęta, ona, podobnie jak inni, najprawdopodobniej porzuciłaby swoje wizje. Nie wiadomo powszechnie, że przez lata cierpiała na ciężką postać padaczki; ale tak jest. Zobacz ten temat omówiony w rozdziale „Filozofia jej wizji”.
W 1846 roku wyszła za mąż za Starszego White’a. Mocno ją zachęcał w tych wizjach. Również w tym roku Starszy Joseph Bates poparł je. W ten sposób zachęcona, jej wątpliwości co do ich źródła wydają się być rozwiane. To, że była mniej lub bardziej szczera w tym błędnym przekonaniu i oszustwie, wydaje się oczywiste z ogólnego tonu jej życia. Uważne studium jej pism pokazuje, że z każdym rokiem stawała się nieco silniejsza w swoich twierdzeniach o natchnieniu, aż w końcu stwierdziła, że wszystkie jej wypowiedzi, nawet w liście, były natchnione. Dalsze wyjaśnienie jej wizji znajduje się w rozdziale, do którego właśnie się odniosłem. Podstawy adwentyzmu zostały położone w 1844 roku. Pod koniec tego samego roku dołączyły do tego wizje pani White. Następnie, w 1846 r., dodano szabat. Dalej było sanktuarium. Potem trzy wiadomości. Później reforma zdrowia, krótka sukienka i inne sprawy. Wszystko to było od czasu do czasu po prostu dodawane i budowane na pierwotnym fundamencie wyznaczającym czas z 1844 roku. Dlatego wszyscy Adwentyści Dnia Siódmego wskazują to jako wielkie wydarzenie w swojej historii.
Po ślubie państwo White odwiedzili wierzących we wszystkich stanach Nowej Anglii. Firmy te były małe, rozproszone i biedne. Dlatego obaj znosili przez pewien czas wiele wyrzeczeń i skłonili ich do przestrzegania szabatu, chociaż początkowo nie widzieli w tym żadnego znaczenia. Przyjął wizje pani White, a ona zaakceptowała jego święcenie sabatu. Wkrótce zaakceptowała wszystkie jego teorie na temat sabatu; że była to pieczęć Boża, wielka próba chrześcijaństwa, i że musi być przechowywana od 18:00 do 18:00, zamiast od zachodu do zachodu słońca, jak teraz zachowują. Zaraz po tym poszła do nieba, a Jezus zabrał ją do Miejsca Najświętszego, podniósł wieko arki i pokazał jej kamienne tablice z sabatem jaśniejącym ponad wszystkimi pozostałymi przykazaniami („Wczesne pisma”, s. 26). Zapytanie: Jej pierwsze dziecko urodziło się w sierpniu 1847 r. Zajmowali część domu brata i wynajmowali meble. Starszy White pracował przy przewożeniu kamienia na tory kolejowe; następnie ścinał drewno za pięćdziesiąt centów dziennie („Świadectwa dla Kościoła”, tom I, s. 82). Z tego widać, że nie był człowiekiem wpływowym wśród adwentystów. Wizje jego żony zostały ogólnie zdyskredytowane. W 1848 roku odwiedzili różne miejsca w Nowej Anglii. Udali się także do zachodniego Nowego Jorku, gdzie spotkali kilku adwentystów.
W 1849 roku Starszy White zaczął publikować swój pierwszy artykuł, Present Truth. Niektóre numery drukowano w jednym miejscu, a niektóre w innym, przez dwa lata. W 1850 roku wydał pierwszy numer „ Review and Herald”. . W 1852 roku przenieśli się do Rochester w stanie Nowy Jork. Tutaj założył małą drukarnię. W 1853 roku dotarli na zachód aż do stanu Michigan, gdzie znaleźli rozproszonych braci; następnie odwiedził Wisconsin. W 1855 roku przenieśli swoje biuro do Battle Creek w stanie Michigan. Siedziba ta pozostała przez około pięćdziesiąt lat. Stopniowo budowano tu duże interesy, wielką drukarnię, duże sanatorium, kolegium, tabernakulum itp. Były to dni największej harmonii i dobrobytu materialnego. To były dni, kiedy byłem z nimi najbardziej widoczny i pomagałem w budowaniu tych wszystkich instytucji. W końcu dr Kellogg i pani White rozstali się, a on wraz z sanatorium został oddzielony od denominacji. Następnie siedziba została przeniesiona do Waszyngtonu w 1903 roku.
Po osiedleniu się w Battle Creek w 1855 roku, przez następne dwadzieścia pięć lat pani White podróżowała i pracowała, albo z mężem, albo z jakąś skuteczną pomocą, w wielu stanach od Maine po Kalifornię. Jej wpływ na jej lud stał się teraz ugruntowany i najwyższy. Nikt nie śmiał kwestionować jej autorytetu ani inspiracji. Mniej więcej co roku mniej lub bardziej prominentni mężczyźni wycofywali się z powodu niewiary w jej „świadectwa”, jak je teraz nazywają. Ale zdecydowana większość pozostała jej wierna. W sierpniu 1881 r. zmarł jej mąż. To było dla niej naprawdę błogosławieństwo. W dużej mierze stracił wpływy w kościele, a inni zajmowali wysokie urzędy. Zaczęła być pod większym wpływem ich niż on. To go martwiło. Próbował mnie namówić, abym z nim poszła i przełamała ich wpływ na nią. Napisał mi, że my dwaj pójdziemy do Komitetu Konferencji Generalnej, aby usunąć ich z urzędu i złamać ich rosnący wpływ na nią. Oto jego list do mnie na dwa miesiące przed śmiercią:
Battle Creek, 24 maja [1881].
Bracie Canright: The Review opowie o naszych planach, oczekujemy od ciebie byś nam pomógł… Mam nadzieję, że dołączysz do nas w naszych pracach. Będą starania by zabrać cię do Wisconsin, żebyś jeździł tu i tam… mam nadzieję, że będziemy mogli pracować w jedności… Starsi Butler i Haskell mają na nią wpływ, który, mam nadzieję, zostanie złamany. to prawie ją zniszczyło. Ci ludzie nie mogą być wspierani przez naszych ludzi tak jak oni to zrobili… Najwyższy czas na zmianę władz w Genaeranej Konferencji. Ufam, że jeśli będziemy szczerzy i wierni, Pan to zrobi, (Podpisano) James White.
Mówi się, że mniej więcej w tym samym czasie Starszy White zwrócił się do Starszego Butlera: „Ty i Haskell wypaczyliście umysł mojej żony, a ja idę do domu, aby usunąć z tego wypaczenie”. Kiedy byliśmy razem, omówił dokładniej plany, o których mowa w liście. Ale 6 sierpnia nagle zmarł. Jego słowa wyraźnie wskazują na fakt, że wiedział, że jego żona była pod wpływem innych osób w jej wizjach. Przez całe życie sam to robił. Ponieważ ci dwaj mężczyźni byli mu przeciwni, bał się ich wpływu na nią. Namówił mnie więc, abym pojechał z nim i jego żoną, aby stworzyć silny zespół i zatrzymać ją przy sobie, z dala od nich. Tak wyglądały sprawy w chwili jego śmierci. Kilka dni później Starszy Butler powiedział mi, że śmierć Starszego White’a była dziełem opatrznościowym i uratowała kościół przed rozłamem. To pozostawiło Butlera na prowadzeniu przez kilka lat. W końcu on i pani White pokłócili się i udał się na emeryturę na małą farmę na Florydzie, gdzie milczał przez wiele lat. Powiedział jej, że może ona iść swoją drogą, a on swoją. Powszechnie donoszono, że stracił zaufanie do „zeznań”. Świadczy o tym fakt, że zrezygnował z pracy na tak długi czas. Złożyła mu surowe „zeznanie”, które mu się nie podobało.
Starszy White nie był literatem, nie studiował książek, nie był naukowcem ani teologiem. Nie rozumiał ani hebrajskiego, greckiego, ani łaciny, czytał tylko powszechną angielską wersję Biblii i rzadko korzystał z tłumaczeń. Był biznesmenem, miał duże zdolności biznesowe i był urodzonym przywódcą mężczyzn. Jego studia i praca były w dużej mierze poświęcone budowaniu dużych instytucji biznesowych, takich jak wydawnictwa, sanatorium, kolegium, konferencje ogólne i stanowe oraz finansowe. Tutaj odniósł sukces. Ale jego osiągnięcia literackie były rzeczywiście skromne. W porównaniu z wielkimi reformatorami, takimi jak Luter, Melanchton, Wesley i inni, był kompletnym fiaskiem. Uczęszczał do liceum tylko przez dwadzieścia dziewięć tygodni i nauczył się wystarczająco dużo, by po prostu uczyć w wiejskiej szkole. Chociaż publikował i redagował artykuły przez trzydzieści lat, nie wydał żadnego komentarza, żadnej pracy krytycznej, żadnej książki na jakikolwiek temat doktrynalny. Opublikował dwie książki: „Szkice życia”, prostą historię życia jego i jego żony oraz „Życie Millera”, prawie w całości zaczerpnięte od innego autora. Swoją wiedzę czerpał z obserwacji i rozmów z czołowymi ludźmi, którzy byli studentami. Wszystkie tematy doktrynalne wymagające nauki oddawał tym ludziom do odkopania, po czym sam ich używał. Ani on, ani jego żona nigdy nie stworzyli ani jednej doktryny wyznawanej przez Adwentystów Dnia Siódmego. Doktryna drugiego przyjścia, którą otrzymali od Millera; i wszystkie prorocze daty, które przyjęli od niego dokładnie tak, jak je ustalili. Sabat, który zabrali Batesowi, wraz z jego niebiblijną godziną 18:00, aby go rozpoczynać i zakańczać. Potem poszli za JN Andrews w przejściu na czas zachodu słońca. Teorię o sanktuarium w niebie przyjęli od Starszego ORL Crosiera, który później ją odrzucił. Później przyjęli od Andrewsa teorię trzech poselstw i dwurożnej bestii, zastosowaną w Stanach Zjednoczonych. Sen umarłych otrzymali od Adwentystów Dnia Pierwszego, z którymi wkrótce się pokłócili i mieli wiele gorzkich sporów.
Na początku pracy Starszy White zaaranżował coś, co nazwano „Systematyczną życzliwością”. Każda osoba została poproszona o zapisanie w księdze zestawienia całej swojej własności według jej pełnej wartości i płacenie takiej kwoty za każdego dolara, niezależnie od tego, czy nieruchomość cokolwiek produkowała, czy nie. Wszystkich poproszono, aby każdego roku zobowiązywali się do dawania co tydzień. To nie jest dziesięcina. Nikt nie może powiedzieć że za rok do przeodu coś może jeszcze mieć, ani jak długo może żyć. Plan ten został mocno poparty przez panią White w pierwszym tomie jej „Świadectwa dla Kościoła”. Mówi:
„ Plan systematycznej życzliwości podoba się Bogu… Bóg prowadzi swój lud w planie systematycznej życzliwości ” (s. 190, 191). „ Systematyczna życzliwość wydaje ci się niepotrzebna; przeoczasz fakt, że pochodzi od Boga, którego mądrość jest nieomylna który ten plan ustanowił ” (s. 545).
A więc Bóg zaplanował ten plan! Wtedy powinno się udać, ale się nie udało. Zostało to przyznane w ich Lake Union Herald z 24 lutego 1915 r.:
„Pieniądze nazwano Systematic Benevolence, ale metoda nie okazała się zadowalająca i zaprzestano jej stosowania u nas po dwóch latach prób [ponad piętnaście lat], a w jej miejsce przyjęto dziesięcinę zależną od dochodu jednostki”. Tak, i to ja dokonałem tej zmiany. Zimą 1875—1866 Starszy White poprosił mnie, abym odwiedził wszystkie kościoły w Michigan i uporządkował ich finanse, które były w złym stanie. Zauważyłem, że byli zniechęceni, nie wywiązywali się ze swoich zobowiązań i byli niezadowoleni z planu Systematycznej Dobroczynności. Po przestudiowaniu tematu odłożyłem ten plan na bok i kazałem kościołom przyjąć plan dziesięciny, tak jak jest to praktykowane przez ten kościół od tamtej pory. Wszyscy byli zadowoleni, a finanse znacznie się poprawiły. Udałem się do Battle Creek i przedstawiłem nowy plan Starszemu White’owi. Chętnie to zaakceptował, a zmiana stała się powszechna. Czy ten inny plan był ustanowiony przez Boga? Czy był z tego zadowolony? I czy polecił pani White to powiedzieć? Nie; jej mąż to wymyślił, a ona to poparła. To było wszystko. Po tym tak samo mocno poparła dziesięcinę, jak ją zaaranżowałem. Czy mój plan był lepszy od planu Pana? To dobry przykład tego, jak pani White popierała to, co studiowali inni, ale nie miała specjalnego światła na siebie, jak twierdziła.
W tym samym czasie zauważyłem, że kościoły zaniedbują Wieczerzę Pańską, w wielu przypadkach przez całe lata, ani też nie ma regularnego czasu na spotkania biznesowe. Nakłoniłem więc wszystkie kościoły, do których chodziłem, aby przyjęły plan odbywania regularnych kwartalnych spotkań, cztery razy w roku, we wszystkich sprawach biznesowych. To również zostało przyjęte i od tamtej pory jest praktykowane przez denominację. Aż do 1877 r. w ich kościołach w szabat nie zbierano pieniędzy na żaden cel, nawet na szkoły szabatowe. Zabieranie pieniędzy w szabat uważano za świętokradztwo. Ale w Danvers, Mass., zlekceważyłem ten zwyczaj i zebrałem pierwszą składkę w szabat, 18 sierpnia 1877. To zadziałało dobrze. Pojechałem do Battle Creek i przedstawiłem sprawę Starszemu White’owi i jego żonie, którzy chętnie to zaakceptowali. Od tego czasu została powszechnie przyjęta przez denominację i przyniosła do ich skarbca setki tysięcy dolarów. To ponownie ilustruje, jak pani White po prostu podążała za i popierała to, co studiowali inni.
Dlatego w „ Review and Herald” z 7 września 1916 roku napisano: „Te fragmenty wyraźnie pokazują, że ta agencja [pani White] jest bardzo pomocna w utwierdzaniu wierzących we wnioskach, do jakich doszli ze studiowania Pisma Świętego”. Dokładnie. Pani White po prostu podążała za i „potwierdzała” to, co inni studiowali, i to było wszystko, co kiedykolwiek zrobiła. W Lake Union Herald z 1 listopada 1916 r. podany jest kolejny dobry dowód na to. Opowiada, jak jeden brat (Wayne), dziesięć lat wcześniej i przez kilka lat, opracował plan zdobycia funduszy misyjnych, sprzedając to, co teraz nazywają „Zbieranie żniw”. Okazał się wielkim sukcesem. Jest to teraz jeden z ich ustalonych planów zbierania pieniędzy. Po tym, jak pan Wayne doprowadził to do sukcesu, pani White wystąpiła i poparła to. W gazecie napisano: „ Krótko po rozpoczęciu realizacji planu siostra White napisała do brata Wayne’a o świetle, jakie dał jej Bóg w związku z tym planem, w pełni potwierdzając, że jest on zgodny z zamysłem Pana ”. To znowu ta sama stara historia. Ktoś opracowuje udany plan, wtedy pani White ma objawienie na ten temat. Z nią Pan zawsze spóźniał się ze swoimi instrukcjami!
Zdecydowanie najważniejszą częścią ich pracy jest rozpowszechnianie ich publikacji. W „Świadectwach”, t. IX., str. 65, pani White mówi: „ W nocy 2 marca 1907 r. objawiono mi wiele rzeczy dotyczących wartości naszych publikacji ” i niewielkiego wysiłku włożonego w ich rozpowszechnianie. Co spowodowało to objawienie? Na tej samej stronie pisze: „Popołudnie 2 marca spędziłam na naradzie z bratem i siostrą SN Haskell”. Kolejne dwie strony opowiadały o ciężarze, jaki Haskell miał na ten temat, i o jego planach przyspieszenia prac. Haskell wypełnił jej umysł swoimi pomysłami i planami, a następnej nocy jest niespokojna we śnie i ma „objawienie”, które zdecydowanie popiera plany Haskella. Tak było zawsze od pierwszego do ostatniego. W tym miejscu jej objawienia przyniosły kościołowi wielką przysługę. Rzeczywiście, twierdzą, że nie udałoby się to bez jej „zeznań”. Czołowi mężowie szli naprzód i studiowali doktryny i plany, po czym ona podążała za „boskim objawieniem”, popierając kolejno każdą z nich. To dało każdemu boską sankcję.
Weźmy ich Towarzystwo Traktatowe i Misyjne. Starszy Haskell zaczął to jako pierwszy. Potem pani White podjęła to i poparła. Doktor Kellogg zdecydowanie opowiadał się za medyczną pracą misjonarską. Następnie pani White mocno to poparła. Tak było z każdym wykonanym ruchem. Te ilustracje pokazują fakt, że w swoich świadectwach była prowadzona przez ludzi, a nie przez Boga. Teraz przywódcy odwracają to wprost i mówią, że prowadziła we wszystkich w wykonanych ruchach, co jest absolutnie fałszywe. Robią to, aby wywyższyć jej świadectwa, aby mogli je wykorzystać do realizacji swoich planów. Nigdy w historii, od Adama aż do teraz, Bóg nigdy nie wybrał niewykształconego mężczyzny lub kobiety na przywódcę w jakimkolwiek kryzysie lub reformacji kościoła. „Mojżesz był wykształcony we wszelkiej mądrości Egipcjan i był potężny w mowie i w czynie” (Dz 7,22). Ezdrasz „był biegłym skrybą w Prawie Mojżesza” (Ezd 7:6). Był zaufanym przyjacielem króla. Nehemiasz był podczaszym króla i miał wysoką władzę (Neh. 2:1). Do Pawła Agryppa powiedział: „Mnóstwo nauki doprowadza cię do szału” (Dzieje Apostolskie 26:24). Kościół chrześcijański zawdzięcza więcej Pawłowi niż wszystkim innym apostołom razem wziętym. Był wielkim, wykształconym przywódcą nowo narodzonego kościoła. W wielkiej Reformacji u narodzin protestantyzmu wszyscy reformatorzy należeli do wielkich uczonych tamtej epoki, ludzi, którzy mieli potężny wpływ na władców i masy. Takimi byli Luter, Melanchton
John Wesley, wielki angielski reformator, ojciec metodyzmu, pochodził z rodziny królewskiej, ukończył Oxford w Londynie, najwyższą uczelnię w świecie angielskim. Był człowiekiem o ogromnych wpływach i był dojrzałym uczonym. Jego dzieła prozatorskie obejmują siedem tomów, oprócz licznych hymnów, „Notatek o Nowym Testamencie” itp. Pani White nie miała żadnych cech wielkiej reformatorki. Można łatwo wykazać, że jej książki o dowolnym znaczeniu ogólnym zostały skopiowane w dużej mierze od innych autorów i dopracowane przez jej asystentów. Zobacz rozdział poświęcony jej plagiatom. Nigdy nie miała najmniejszego wpływu na naszych władców ani ogół społeczeństwa, tak jak wszyscy inni reformatorzy od Mojżesza do Wesleya. Zaszczepiła swemu ludowi ducha tak głęboko sekciarskiego i wrogiego wszystkim innym kościołom, że zarówno w ojczyźnie, jak i na polu misyjnym są one uważane za przeszkody w pracy chrześcijańskiej. Po ponad siedemdziesięciu latach prób, pani White jest uważana przez cały chrześcijański świat za fałszywą nauczycielkę, i to przez najbardziej inteligentnych, pobożnych i gorliwych chrześcijańskich pracowników tego pokolenia. Pan Moody, gorliwy orędownik doktryny o powtórnym przyjściu Chrystusa, potępił cały ich ruch. To wszystko musi mieć dobre powody.
Rok 1846 był punktem zwrotnym w jej życiu. 30 sierpnia tego roku poślubiła Starszego Jamesa White’a, adwentystę z 1844 roku. Był sześć lat starszy od niej, zdrowy, silny i lepiej wykształcony. Była chorowitą dziewczyną w wieku zaledwie dziewiętnastu lat, absolutnie bez grosza przy duszy. Późniejsze lata dowiodły, że Starszy White był przebiegłym, dalekowzrocznym biznesmenem, o silnej, dominującej woli, urodzonym przywódcą. W pracy zatytułowanej „The Vision of Mrs. White” (s. 25, 26) EP Woodward lub Portland, Me, podaje następujące oszacowanie względnej siły psychicznej państwa White:
„Spójrzcie na tę imponującą dziewczynę, religijną do granic możliwości, z nerwami osłabionymi i zdruzgotanymi okolicznościami z dzieciństwa, właśnie przechodzącą pierwszą wielką fizjologiczną i psychologiczną zmianę w swoim życiu, rzuconą w bliski kontakt z tym dominującym umysłem — i to w czas, kiedy powietrze było przesiąknięte religijnym podnieceniem, spotęgowanym gorzkim i beznadziejnym rozczarowaniem”.
Łatwo zauważyć, jaki wpływ ten silny, władczy umysł miałby naturalnie na tę wątłą dziewczynę. W późniejszych latach trzeba było być w rodzinie ale krótko, żeby zobaczyć, że jego wola jest najwyższa i że ona ciągle musi się jej kłaniać. Często słyszałem, jak mówił do niej ostro, podczas gdy ona nie broniła się. Starszy JN Andrews powiedział mi, że pewnego razu siedział obok, kiedy pani White czytała swojemu mężowi łagodne świadectwo nagany. On powiedział: „Ellen, podaj mi to”. Posłuchała, a on wziął ją i wrzucił do ognia! Starszy White mógł jednak z łatwością dostrzec, że otrzymanie boskiej aprobaty dla wszystkich jego planów byłoby dla niego bardzo korzystne; dlatego od samego początku mocno wspierał jej wizje; nigdy nie tolerowałby u innych najmniejszych wątpliwości co do ich autentyczności, chociaż sam nie miał dla nich szacunku, kiedy go ganili. W pierwszej wydanej przez siebie publikacji „Słowo do Maluczkiego Stadka” (1847, s. 13) argumentował za wizjami w dniach ostatecznych. Dlatego od samego początku pani White miała wpływ i zachętę męża, aby wierzyła, że jej wizje pochodzą od Boga. To pomogło jej własnej chwiejnej wierze.
W tym samym roku (1846) Starszy Bates poparł jej wizje. Był człowiekiem o znacznie większym wpływie niż Starszy White czy jego żona. Sam był marzycielem, wizjonerem, ufającym snom i wizjom. Mówi: „Poprosiłem o sen, wizje lub jakikolwiek inny sposób, który był zgodny z Jego wolą, aby mnie pouczyć. Następną rzeczą, o ile sobie przypominam, był następujący sen” („Past and Present Experience”, „Przeszłość i teraźniejszość”, s. 75; 1848). Sam będąc wizjonerem, chętnie popierał wizje pani White. Był pierwszym wpływowym człowiekiem, który to zrobił. Bardzo zachęciły panią White i zwiększyły jej wpływy. W tym samym czasie Starszy Bates naciskał na panią White i jej męża, aby przestrzegali sabatu. Chociaż na początku nie przywiązywali do tego żadnej wagi, to jednak zaakceptowali to. Sama pani White przedstawiła przykład, w jaki sposób składano jej zeznania na żądanie urzędników, którzy ich potrzebowali. W 1867 roku w Battle Creek w stanie Michigan planowano i budowano pierwszy budynek Instytutu Reformy Zdrowia (sanitarium). Starszy White był chory i znajdował się poza domem. Tak więc Starszy Loughborough i inni kontynuowali pracę. Potrzebne były pieniądze. Jak zwykle udali się do pani White i poprosili braci o świadectwo, aby przekazali środki. To zostało dostarczone zgodnie z zamówieniem. Oto kilka linijek z tego:
„ Pokazano mi, że było to godne przedsięwzięcie, w które lud Boży mógł się zaangażować”. „Nasi ludzie powinni mieć własną instytucję”. „Szczególnie ci, którzy mają środki, powinni zainwestować w to przedsięwzięcie” („Świadectwa dla Kościoła”, t. I., s. 492, 494).
Przechodzi przez kilka stron, wzywając braci, aby przysłali swoje środki na wzniesienie tego budynku. W kółko powtarza: „ Pokazano mi ” to — jasne, natchnione objawienie od Boga. Więc środki wpłynęły. Sam dałem dwadzieścia pięć dolarów i teraz mam certyfikat. Kiedy Starszy White wrócił, rozpoczęto budowę i wzniesiono pierwsze piętro. Był zły, bo tego nie zaplanował i nie kierował. Wszystko musiało runąć — każdy kamień. Potem postawił to wszystko w inny sposób, tracąc 11 000 dolarów z pieniędzy Pana! To postawiło panią White w złym położeniu. Zażądał kolejnego zeznania odrzucającego pierwsze. Musiała być pokornie posłuszna i to zrobiła. Oto jej wyznanie:
„To, co pojawiło się w zeznaniu nr 11 dotyczącym Instytutu Zdrowia, nie powinno było zostać podane, dopóki nie byłam w stanie spisać wszystkiego, co w związku z tym widziałam… Dlatego oni [urzędnicy w Battle Creek] napisali do mnie, że wpływ moje świadectwo w odniesieniu do instytutu było potrzebne natychmiast, aby poruszyć braci w tej sprawie. W tych okolicznościach poddałam się ocenie innych i napisałam to, co pojawiło się w nr 11 w odniesieniu do Instytutu Zdrowia… W tym Zrobiłem źle” (Tamże, s. 563).
Dowodzi to, że pani White była pod wpływem urzędników, aby napisać zeznanie, tak jak chcieli, aby uzyskać pieniądze. Następnie, na żądanie Starszego White’a, pisze kolejne świadectwo, przyznając, że pierwsze było błędne! Czy Pan dał jej to świadectwo? Czy zrobił źle? Jak jej „pokazano” to, co mówi, że „widziała”? Oto kontrolujący wpływ, jaki miał na nią jej mąż. Odwróciła się, aby zaspokoić jego pragnienie rządzenia we wszystkim. Odnosząc się do tej transakcji, dr JH Kellogg, w swojej odpowiedzi dla komisji egzaminacyjnej, powiedział: „To była haniebna rzecz, przestępstwo, burzyć to coś tylko dlatego, że nie skonsultowano się z Jamesem Whitem”. Ale poprzez swoje świadectwa pani White udzieliła boskiej aprobaty temu wszystkiemu. Po śmierci męża w 1881 roku pani White intensywnie pracowała w Europie w towarzystwie kilku czołowych ludzi. Tutaj odwiedziła Anglię, Niemcy, Francję, Szwajcarię, Włochy i Holandię, podczas gdy ich praca tam była jeszcze młoda. Jej wpływ na udzielanie Bożego poparcia dla dzieła pomógł zaszczepić w robotnikach gorliwość. Pozostała tam dwa lata.
Po powrocie do Ameryki pracowała tu jak zwykle do 1891 roku, kiedy to wyjechała do Australii. Pozostała tam przez dziewięć lat, odwiedzając różne kolonie oraz zachęcając i dodając zapału tamtejszym robotnikom. Tam też dużo pisała. Również tutaj jej „boski autorytet” miał wielką wartość w popieraniu planów i działań robotników. W 1900 roku, w wieku siedemdziesięciu trzech lat, wróciła do Stanów Zjednoczonych, wciąż pełna wigoru. W 1901 roku odbyła podróż po stanach południowych, odwiedzając miejsca, w których rozpoczęto prace. Uczestniczyła w Konferencji Generalnej również w tym roku. Mniej więcej w tym czasie doszło do wielkiego buntu i zerwania w pracy w kwaterze głównej w Battle Creek w stanie Much., gdzie znajdowały się ich największe i najważniejsze instytucje. Dr JH Kellogg, kierownik tamtejszego sanatorium, był człowiekiem wpływowym, mającym wielu przyjaciół. Pani White próbowała rządzić nim tak, jak rządziła tyloma innymi. Ale on był dla niej za silny. Potępiła go więc bezlitośnie. W rezultacie Sanatorium, z dużą liczbą wpływowych ludzi, wyszło z denominacji. Wtedy pani White zażądała usunięcia siedziby wyznania z tego zbuntowanego miasta.
W 1902 Sanitarium i ich duże wydawnictwo w Battle Creek zostały spalone, czy przypadkowo, opatrznościowo, czy też w jakiś inny sposób, było kwestią otwartą. Z początku pani White nazwała te pożary tajemniczymi i zabroniła komukolwiek próbować je wyjaśniać. W zeznaniu datowanym 20 lutego 1902 r., wkrótce po spaleniu Sanatorium, powiedziała: „ Niech nikt nie próbuje powiedzieć, dlaczego dopuszczono do tego nieszczęścia… Niech nikt nie próbuje wyjaśnić tej tajemniczej opatrzności ”. Ale później, w 1903 roku, nazwała te pożary „sądami” i zganiła braci za to, że nie próbowali odkryć ich znaczenia. Powiedziała: „ W związku z nieszczęściami, które spadły na nasze instytucje w Battle Creek, otrzymaliśmy napomnienie od Boga. Nie lekceważmy tego napomnienia, nie próbując zrozumieć jego znaczenia ”. „Bóg nie pozwoliłby, by ogień przeszedł przez nasze instytucje w Battle Creek bez powodu. Czy zamierzasz przejść obok Bożej opatrzności, nie dowiadując się, co ona oznacza? Bóg chce, abyśmy studiowali tę sprawę ” („Świadectwa specjalne”, Seria B, nr 6, s. 6, 11, 33).
W 1905 roku ich kolejne co do wielkości wydawnictwo, znajdujące się w Mountain View w Kalifornii, pięćdziesiąt pięć mil na południe od San Francisco, zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi w tym roku. Wzniesiono nowy budynek. Ale w następnym roku to również zostało zniszczone przez pożar. W tym pożarze sama pani White była największym osobistym przegranym. Ilustracje, za które zapłaciła nowojorskiemu artyście tysiące dolarów za ponowne zilustrowanie niektórych jej większych książek, zostały niedbale pozostawione poza skarbcem i zostały całkowicie zniszczone. Po tym pani White niewiele miała do powiedzenia na temat tych pożarów, które były „sądami” Boga. Tym razem piorun uderzył zbyt blisko niej.
24 kwietnia 1911 roku w ich wydawnictwie w nowej siedzibie w Waszyngtonie wybuchł pożar o wartości 28 000 dolarów. Gdziekolwiek się udali, najwyraźniej podążały za nimi pożary.
Po odbudowie sanatorium Battle Creek czołowi urzędnicy, wspierani przez panią White, próbowali rozluźnić kontrolę dr Kellogga i poddać je kontroli kościelnej. Powiedziała: „ Nasi wiodący bracia, mężczyźni na oficjalnych stanowiskach, mają zbadać stan sanatorium Battle Creek, aby zobaczyć, czy Bóg niebios może przejąć nad nim kontrolę” („ Świadectwa”, seria B, nr 6, str. str. 33). Ale czołowi bracia uznali, że Bóg nie może przejąć nad nim kontroli, więc wyrzucili go za burtę. Potem pani White przepowiedziała kolejne sądy skazanego na zagładę miasta, ale żaden z nich nie nadszedł.
Opierając się na jej zeznaniach, urzędnicy podjęli następnie zdeterminowaną kampanię mającą na celu zmiażdżenie dr Kellogga. Na spotkaniu rady Starszy AG Daniells, przewodniczący Konferencji Generalnej, powiedział: „ Dr Kellogg ma władczą wolę, którą należy złamać ”. To ujawnia ducha, który działał zarówno na nią, jak i na nich. Gdyby nie mogli rządzić, byli gotowi zmiażdżyć ludzi, złamać ich wolę i sprowadzić na nich wyroki. Ale w tym przypadku ich wysiłki zawiodły. Po prostu stracili doktora Kellogga, swojego najzdolniejszego i najbardziej znanego lekarza, oraz największe i najlepiej wyposażone sanatorium, które zbudował geniusz i niestrudzone wysiłki doktora Kellogga. Przez kilka lat pani White przebywała głównie w Kalifornii, odwiedzając pracę w różnych miejscach, ale dużo czasu spędzała na pisaniu. W 1905 roku brała udział w Konferencji Generalnej w Waszyngtonie, po czym wróciła do Kalifornii. Napisała tutaj, co następuje: „Przebywając w Loma Linda, Kalifornia, 16 kwietnia 1906 r., przewinęła się przede mną najwspanialsza reprezentacja” („Szkice życia pani EG White”, s. 407, wydanie 1915). Stała na wzniesieniu z aniołem u boku. Widziała, jak walą się wielkie budynki, widziała straszne zniszczenia i słyszała krzyk umierających. „Niszczące anioły Boga działały” — powiedziała. Dwa dni później (18 kwietnia) San Francisco nawiedziło wielkie trzęsienie ziemi, tak jak widziała! Ale kiedy przekazała to wielkie ostrzeżenie? Dopiero kilka dni po upadku miasta! Na stronie 409 tej samej książki mówi: „Wiele dni zajęło mi spisanie części tego, co zostało objawione podczas tych dwóch nocy”. Uwaga: nie powiedziała, co pokazał jej anioł, aż do momentu, gdy wydarzenie miało miejsce. Dlaczego anioł nie powiedział jej, jakie miasto i kiedy? Dlaczego nie powiedziała tego następnego dnia? Najwyraźniej ta „wizja nocna” była refleksją, kiedy można było ją bezpiecznie opowiedzieć. Ale „poszło” z jej zwolennikami. Po niepowodzeniach pierwszych kilku lat była ostrożna w nazywaniu dat lub miejsc do czasu, gdy wydarzenia miały miejsce. To trzęsienie ziemi, tak bliskie, przeraziło ją. Natychmiast więc napisała: „Z miast, do miast, takie jest przesłanie, które daje mi Pan” (ta sama strona).
W 1909 roku pani White ponownie odwiedziła Waszyngton, gdzie uczestniczyła w Konferencji Generalnej i brała w niej czynny udział, chociaż miała osiemdziesiąt jeden lat. Po powrocie do Kalifornii brała udział w spotkaniach w różnych miejscach, przemawiając jak zwykle.