E-book
4.73
drukowana A5
8.25
Zgrabny rubinowy płomień emocji

Bezpłatny fragment - Zgrabny rubinowy płomień emocji


Objętość:
14 str.
ISBN:
978-83-8189-769-3
E-book
za 4.73
drukowana A5
za 8.25

Każdy żyje tymi nadzwyczaj lepkimi, gęstymi wrażeniami, choć niektórzy żyją nimi nieco intensywniej. Takie intensywne życie niemal samymi odczuciami, to czasami nawet brak zastanawiania się i taka intensywna pogoń za tym, czego zazwyczaj nam brakuje. Można śmiało przyznać, że tego typu pogoń często kosztuje bardzo wiele, ale istnieją też ludzie, którzy kosztami życia między soczystymi wrażeniami się nie przejmują ze względu na to, że dla nich osobiście koszty te nie istnieją. Ludzie tacy jedynie krzyczą wtedy gdy ktoś wypomina im ten bardzo niski poziom dbałości, jeśli chodzi o dziesiątki tych pobocznych spraw.

Taką osobą nie od samego początku była Anna Wieczorek, która w wieku piętnastu lat miała dwie bardzo miłe przyjaciółki. Kluczowe znaczenie miało też i to, że cała ta trójka dobrych znajomych uwielbiała rowery, czyli każda z nich miała urodziwy i unikatowy, jeśli chodzi o kolorystykę rower. Rower Anny był szaro niebiesko czarny i miał dodatkowo dwa niezwykle smacznie wyglądające złote detale na kierownicy. Jeden z nich był powycierany od częstego dotykania i ze względu na tę drobnostkę sprzęt ten znał niemal każdy. Dziewczyna go posiadająca też była unikatową i nie chodziło tu wyłącznie o ten jej młodzieńczo ponętny wyraz twarzy. Ta twarz nawet bez tego soczyście owocowego uśmiechu była niezwykle pociągającą, ale z tym właśnie uśmiechem jeszcze bardziej zyskiwała na smaku. Dodawały jej go też te soczyście brązowe włosy sięgające trochę za ramiona. Ta konkretna dziewczyna zazwyczaj miała kucyk, choć raz lub dwa razy na miesiąc kusiła o wiele bardziej dziką fryzurą. Podobnie bywało z jej koleżankami, czyli z Justyną posiadającą czarny rower, który nie był opcją lśniącą i z Magdą, która miała soczyście szary rower. Każda z tych dziewczyn była wysportowaną, ale te dwie koleżanki Anny miały te niezwykle uwodzicielskie blond włosy, a łączyły się one z takim dość cwaniackim uśmiechem w przypadku każdej z nich. Rzecz jasna te dwie przyjaciółki dziewczyny z brązowymi włosami po cichu zazdrościły jej tego, że ma taki smaczny i dojrzały wyraz twarzy. Jednak zazdrość ta nie mogła być w ich przypadku tą grzmiącą, bo też miały powodzenie u utalentowanych chłopaków. Powodzenie to łączyło się też z tym bardzo brylantowym ich sposobem bycia. Jednym słowem wyglądały one na dziewczyny nadzwyczaj cwane, ale w głębi własnych serc były bardzo tolerancyjnymi. Kluczowe znaczenie miało też i to, że Anna lepiej rozumiała się z Magdą, która częściej jeździła z nią rowerem w przypadku tych męczących tras powiązanych z piaszczystymi drogami, które na dodatek męczyły ludzi wybierających te konkretne opcje. Nie jechało się po nich łatwo i dlatego też dla większości rowerzystów te drogi nie były oczywistym wyborem. Oczywistością najczęściej były dla Marcina, czyli dla miłośnika modelarstwa, który był pod wrażeniem Magdy, a konkretniej imponowała mu jej wysportowana sylwetka i to, że nie jest ona nadzwyczaj wysoka. Chyba ze względu na tę przyczynę dziewczyny często widywały go na jego czerwono szarym rowerze zjazdowym, który był też opcją dość drogą. Te konkretne dziewczyny nie wiedziały skąd rodzice tego chłopaka mieli pieniądze na tak drogie zabawki. Jednak sam rower nie imponował aż tak bardzo, jak ten konkretny nastolatek. Mowa tu dokładnie o tym, że miał on serdecznie brzmiący głos i taki pełen barwnego wyrazu uśmiech, który tak bez przyczyny odwzajemniały. Początkowo jedynie się z nim mijały, czyli tak było przez blisko trzy tygodnie, ale w pewien wtorek chłopak ten jechał przed nimi i nagle nieco zwolnił tylko po to by z nimi pogadać. W momencie tym każda z tych dwóch dziewczyn była zadowoloną, ale zaskoczyło ich to, że Marcin zaczął tę rozmowę za pomocą trzech zgrabnych i niezwykle smacznych metafor. Tego się po nim nie spodziewały rzecz jasna i dlatego zaczęły intensywnie drążyć tematy powiązane z jego umiejętnościami, a on wyznał im to, że już trzydzieści jego ebooków krąży po sieci. Przyznał się też do tego, że blisko połowa tych opowiadań ma charakter takiego zaskakującego błotnistego kryminału. Właśnie wtedy one zaczęły taką swobodną rozmowę o fascynacji śmiercią, czyli o fascynacji powiązanej z krwią chaotycznie tryskającą z ran. Rozmowa ta bardzo szybko zmieniła smak, bo ten konkretny młodzieniec bardzo szybko przeszedł do zagadnień powiązanych z bardzo krzaczastą ludzką psychiką. Sporo znaczyło też i to, że dla niego jedną z najważniejszych cech zabójcy był ten typowy niepozorny wygląd, czyli jego typ sprytnego zabójcy to standardowy wzrost i nie wyróżniające rysy twarzy. Te cechy podawał zazwyczaj we wstępie własnych opowiadań, choć za każdym razem czynił to w inny sposób. Ten inny sposób to nie tylko podanie kluczowych cech wyglądu w dalszej części opowiadania, to także użycie kompletnie innych słów, które inaczej szczypały wyobraźnię czytelnika. Dalej skupił się na opisywaniu innej bardzo ważnej zalety sprytnego mordercy, tą nadzwyczaj istotną cechą musiało być wzbudzanie zaufania, bo bez tej cechy dosłownie każdy morderca nie ma tej psychologicznej lepkiej mocy. To spychanie tych mrocznych cech ludzkich na dalszy plan bardzo wyraźnie zafascynowało Magdę, która wcześniej miała inną wizję sprytnego mordercy. Ta jej inna wizja tak jakby się rozpłynęła podczas ich rozmowy na rowerach trwającej blisko dwadzieścia minut. Dla tej konkretnej trójki czas ten minął tak jakby było to zaledwie jakieś trzy minuty i dlatego też po zjechaniu na jeden z szerszych miejskich chodników, czyli już jakieś trzysta metrów za pograniczem miasta Ta trójka wymieniła się numerami telefonów. Działo się to dokładnie dwudziestego czwartego kwietnia, czyli ponad dwa miesiące po urodzinach Anny, ale urodziny Magdy dopiero się zbliżały, bo jej szesnaste urodziny miały być imprezą plenerową, która odbędzie się drugiego lipca, czyli tak jak rok wcześniej. Obydwie te dziewczyny chciały tego, by Marcin pojawił się na tej imprezie, a on sam nie chciał jej przegapić. Z tej konkretnej przyczyny większość swoich planów powiązanych z lipcem przesunął w myślach na sierpień i to jeszcze przed dojechaniem do własnego domu.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 4.73
drukowana A5
za 8.25