Pielgrzymka do Arkony
Z plemienia Lędzian pewien cny żerca
chciał wołchwem zostać, mieć prorocze sny,
wiarę zgłębić, by wnikła do serca
zatem się udawał do Arkony.
Przez szlak bursztynów, kupieckie ścieżki,
przez puszczę dziką, przez święte gaje,
przez suche stepy, przez płytkie rzeki,
przez niedostatki i urodzaje.
Zostawił gród swój, kurhany przodków
mając nadzieję na lepsze mienie;
zrobiwszy całe tysiące kroków
głód wielki poczuł oraz pragnienie.
Owoce lasu, źródła, dziczyzna —
sił mu dodały, lecz nastawał zmierzch,
teraz się śni mu mała ojczyzna,
a w borze czyha nań najdzikszy zwierz.
Rozpala ogień, aby strzegły go
święte płomienie przed drapieżcami;
na niebie pędzi przeraźliwy gon;
to śpi, to czuwa tymi nocami.
Po czterech pełniach trudu i znoju
dotarł cny żerca do swej Arkony,
tam kapłan wróżył, czy iść do boju;
wróżbą starano się wygrać wojny.
I cóż to? Wróżba tak niepomyślna,
a pielgrzym przybył i zrazu — inna!
Musi on bogom być miłym mężem,
chociaż nie włada nawet orężem.
Stał się cny żerca wodzem w Arkonie,
gdzie wiara się tli, gdzie ogień płonie
w sercach walecznych, choć zapomnienie
czeka tę świetność, to godne mienie.
Do stron rodzinnych żerca nie wrócił,
lecz aż do śmierci czcił Świętowita;
niech wzrok odwróci, kto by się kłócił,
czy ta opowieść jest dziś coś warta.
Bo wraca wiara, ktoś się nawrócił
na nią, choć widzą w nim teraz… Czarta.
Kolęda słowiańska
Szczodre Gody — miesiąc młody
tuż za progiem, święta błogie.
Uczta i zabawa huczna.
Spokój przyjdzie w nowym roku.
Refren:
Są Bożyce, Swarożyce,
też świętują, obdarują!
Ubożęta — noc zaklęta
nam nastała. Hej, kolęda!
Stół gotowy, roczek nowy
tuż przy progu, Białobogu!
Ześlij w czas tej naszej pieśni
pomyślności, blask radości!
Refren:
Są Bożyce, Swarożyce,
też świętują, obdarują!
Ubożęta — noc zaklęta
nam nastała. Hej, kolęda!
Gody Szczodre — niebo modre,
gwiazdy świecą, niesie echo —
aż do progów mieszkań bogów
tej piosenki żwawe dźwięki!
Refren:
Są Bożyce, Swarożyce,
też świętują, obdarują!
Ubożęta — noc zaklęta
nam nastała. Hej, kolęda!
Tradycja
Do dziś na wiosnę kraszanki, pisanki,
w Sobótkę plotą i puszczają wianki,
topią po zimie tu w rzekach Marzanny,
lecz nie pamiętają bogini Dziewanny.
Obrządki z czasów dobrodusznych pogan
czasem wciąż mają w chrześcijanach wroga.
Pod krzyżem pusto, za duża asceza,
tak nawet do nieba niewielu zmierza.
Dlatego grabią stare gaje, święta,
obrzędy, miejsca — mało kto pamięta,
że to relikt z czasów szlachetnych pogan,
mnie z tego powodu napełnia trwoga.
Wierszem rymowanym nie zmienię tego,
że chrześcijanie w imię Boga swego
grabią miejsca, obrzędy i zwyczaje,
że się nie zachwycą dębowym gajem,
który był czczony poprzez wszystkich Słowian.
A w puencie tylko, żem strwożony młodzian,
który się zachwyca dębowym gajem