Zbiór tych wierszy to dosłownie chaos tematyczny. Każdy znajdzie coś dla siebie. Chociaż napisałem je kilkanaście lat temu.
Zapraszam do czytania. Tomasz Laczek
Wstęp
Drogi czytelniku, chciałbym na wstępie, poinformować że, wiersze, które napisałem, stworzyłem, je, w latach 2001–2009. Dopiero teraz zdecydowałem o wydaniu tych wierszy, powód — przyjaciele mojej, kochanej, żony przekonywali mnie, do wydania tychże wierszy. Jest tam, wręcz, niebotyczny chaos tematyczny, który jest spowodowany tym, że przepisywane są z kartek, jak leciało, na czysto do wydania.
Życzę Ci Drogi Czytelniku miłej lektury.
O Mojej Żonie
Dla Ciebie Kochana Pisze
Słowa które z serca słyszę
Słowa pełne dla Ciebie czułości
Tobie jedynej mej miłości.
Nie umiem opisać głębi Twojej dobroci i uczucia
Nie badam tego, ale moje odczucia
Mi wiedzieć, że jesteś dobra, szczera, kochająca
Na swój sposób czarująca
Zawsze co nowego mnie szokujesz
Ale zawsze w dobrej wierze zaskakujesz
W Tobie tajemnic dobra głębia oceanu
W Tobie ani zła, ani kłamu
O wszystko zadbać i dopracować umiesz
Ty Kochana Duszko zawsze mnie zrozumiesz
Jesteś ostoją w kłopotach moich
Dając mi wiele uczuć Swoich
Nigdy mnie nie odsuwasz
Do pomocy dla mnie zawsze się poczuwasz
Ty uśmiechem Swoim
I z wielkim duchem dobra Twoim.
Zawsze murem obronnym dla mnie stoisz
Ty walki ze złem się nie boisz
A wręcz Ci ją wykradam
Dzięki temu się w niczym nie poddawam
Tobie serce do stup Twych oddałem
Nigdy tego nie żałowałem
Bo Ty jesteś moim niebem dnia i nocy
Jesteś moim aniołem który dumnie kroczy
I niszczy to co podłe, złe i nienawistne
Depta to co ciemne i zawistne
A buduje co dobre i uczciwe co domowego
To ognisko domu rodzinnego
Tego strzeżesz niczym dobra boginią Hestia
Bo dla Ciebie jest jedna ważna kwestia
Być szczerym i uczciwym
A nie,, gadem jadowitym”
Być po prostu człowiekiem
I nie ważne z jakim wiekiem
Czy młody czy stary
Przez był szczery niczym srebrne talary.
Podziękowanie
Różyczko ma kochana
Jesteś dla mnie zawsze roześmiana
Dla mnie super potrawy gotujesz
A to robiąc pod drzwiami mych kroków głos nasłuchujesz.
Gdy z pracy powracam
Do Ciebie się kochanie zwracam
Dziękuje Ci za Twą cierpliwość
Zrozumienie i życzliwość
Przepraszam za swą nerwowość
Złość i niemrawość
Bez Ciebie nie przeszedłbym tych dni spokoju
Lecz życie nią ze mną w tym czasie pokoju
Jak gwiazda nad żeglarzem czuwasz
Zawsze mnie swym wzrokiem szukasz
Nie mam jak Ci się odwdzięczyć
Nie mam jak Cię wyręczyć.
Jesteś dla mnie taka wspaniała
Mając ciepło słońca w sobie miłością wypełniona jesteś Cała
Nie znasz co to zazdrość i zawiść
Nie znasz pojęcia nienawiść
Dziękuje Ci za wsparcie serca Twego
A ja oddam Ci pełnię życia swego
Jesteś moją jutrzenką,
Wrzosem, i śmigłą sarenką.
Jesteś wschodem i zachodem słońca
Porównania nie ma ku Tobie Końca
Bo nie Wiem już czy jest coś równie pięknego
Jak Twego serca, duszy, i ego
Nie mogę spokojnie myśleć, że jesteś daleko
Od Was wyobrażając sobie Martę pijącą mleko
A ciebie Różyczko spoglądająca
W okna, na mnie Wyczekująca.
Kocham Cię z serca całego
Kocham umysł i ducha Twojego
Bo jesteś dla mnie jedyna na świecie
Do Ciebie możesz przyrównać najpiękniejsze świata Kwiecie.
Strach
Strach jest przed czymś czego nie znamy
Jest też kiedy gdy coś unikamy.
Dobrze wiemy
Że się nigdy nie pozbędziemy
Zjawia się nagle
Rozwija w nas swe obawy żagle
On jest wtedy, gdy być nie powinien
Wiele razy za wszystko jest winien
Ten kto walczyć z nim próbuje
Spokój swój w końcu odnajduje
Lecz jest też coś takiego
Nawet dla nas niezrozumiałego
Że nawet w najodważniejszej duszy
Gdy się pojawią mury odwagi kruszy.
Moja doktor urolog
Włosy jasno srebrzyste
Przenika Cię jej spojrzenie bystre
W głębi duszy kobieta dobroduszna
Jej decyzja zawsze słuszna
Słuchaj co mówi, uważnie
Bo to co robi traktuje poważnie
Jeśli coś nie zrozumiesz
Zapytaj! Zanim głupotę wysnujesz
Nie wolno z chorobą igrać
Samemu nie można z nią wygrać
Mówię o chorobach nerek
Przyczyna wielu naszych rozterek
Potem w jej ręce wpadłem
I chociaż się strachu najadłem
Właśnie ona do sedna choroby doszła
Nadzieję na wyzdrowienie wniosła
Strach był przed badaniami
Potrzebnymi zbiegami
Ale dzięki doktor urolog
Kończy się mojej choroby prolog.
Gdy ją widzę czuję się lepiej
Z tego co tu piszę się nie śmiej!
Bo ta osoba
To oddziału urologii ozdoba
Nie ma na świecie bogactwa takiego
Żeby uczciwie opłacić fachowca wielkiego
Takiego jak ona
Spokojna ale i nieodgadniona
Jak ona czegoś się podejmuje
Nigdy nic ją nie zatrzymuje
Uparcie dąży do przodu
Zaręczam! Pod jej ręką nie zaznasz zawodu.
Bracia
Już ciemne nocy niebo nad nami
Usiane migoczącym gwiazdami
Które blaskiem swym czarują
Uśpić nas próbują
A nad ulicami lampy się zapaliły
Ostatnie autobusy w kursy ruszyły
Coraz mniejszy ruch na drodze
Gdzie co moment jakiś neon migoce
Coraz więcej świateł w domach palą
Ludzie szybszym krokiem do domów podążają
I tak powoli ruch w mieście zamiera
Noc nas w sploty snu nas zabiera
I tak nadchodzi zimowa noc
Otula miasta kładąc z puchu koc
Noce coraz zimniejsze
Co dzień szybciej ciemniejsze
Sen brat Nocy
Coraz szerzej swe skrzydła rozwijający
Na nas magie zsyła
W nasze domy twój oddech rozsyła
On nie odczuwa ni lata ni zimy
I chociaż go nie widzimy
O jego istnieniu wiemy
Gdy nadchodzi noc — by przyszedł — chcemy
Nieporozumienia
Wiele w życiu nieporozumień mamy
Bo oczekiwać przyszłości nie znamy
Raz jest to błahostka mała
Drugim razem problemy masa cała
Zazwyczaj błędów nie lubimy
Ale jesteśmy ludźmi więc je robimy
Sami sobie problemy stwarzamy
Bo rzadko uważnie słuchamy
Nie słuchamy tych co dobrze nam życzą
Potem się na nas gniewają, a nawet krzyczą
Dużo człowiek by dał
Byle do poprawy i naprawy czas miał
Najgorsze w tym wszystkim, że nie zawsze się da
Że nie zawsze tę szansę człowiek ma
Choćby w części coś naprawić
Ale pamiętaj! Najpierw siebie poprawić
Ślub
Tak jak gołąbki dwa
Żyjemy Ty i ja
W gorącej miłości
W aurze radości
Obydwoje czekamy
Przez zobacz jak sobie obrączki wkładamy
Miłość i Wierność na wieki przed Bogiem przysięgamy
A Ty w bieli śnieżnobiałej piękna i urzekająca
Idziesz niespokojna i drżąca
I gdy położysz Swą dłoń na mej dłoni
I gdy łza na Twoim policzku się uroni
I me serce mi śpiewa
Żeś mą na zawsze, mą luba Ewa
Nic dodać nie trzeba
Prucz mej gorącej miłości
Której na imię Ewa
Gwieździste Serca
Płoną gwiazdy pośród ciemności
A na ławeczce są dwa serca na laurach miłości
Ich oczy w gwiazdy wpatrzone
W myśli swe dwa serca do siebie zamarzone
A w ich duszach skrzydła miłości
Spowite w złote laury radości
I oczy ich w głębi siebie zapatrzone
I ich uczucie nowo narodzone
W ciszy nocy skupione
W miłości gorącym pocałunku usta złaknione
Dusze i serca w jedność złączone
Niczym o ma miłości nie zlęknione
W ciszy i spokoju razem objęte
Moja Walka
Całuję Cię kochanie w czoło
Aby Ci w sercu Twym było wesoło
Byś zawsze i wszędzie wiedziała
Że Cię kocham i byś się nigdy nie zastanawiała
Czy moje uczucie jest czyste do ciebie
Moje kochanie żyjemy nie tylko dla siebie
Lecz i dla naszej Stokrotki kochanej
Przez Stwórcę nam danej
Pamiętam i kocham Was Obie
Staram się dać połowę serca Jej i połowę Tobie
Z Tobą właśnie wszystko co dobre się zaczęło
W nas uczucie się rozpoczęło
Nas wspólnym ogniskiem domu połączyło
I to maleństwo później dołączyło
Zawsze wydaję się chłodny czasami
Zawsze staram otaczać Cię swoimi uczuciami
Ciężko czasem mi na sercu i nie wesoło
Bo wszystko jakby przeciwko nam było wokoło
Otaczają Nas niby ludzie wszędzie
Ale możemy liczyć tylko na siebie i martwić się jak będzie
Marze o takim czasie
Nie o bogactwach i klejnotów masie
Ale by się nie martwić o jutrzejszy dzień
Bym nie musiał — walić głową w pień-
Skąd wziąć na to czy na tamto
Abym mógł zrobić sam to
Wszystko normalnie i godnie
Byliśmy mogli żyć swobodnie
To mnie ukochana żonko trapi
Nie cierpię patrzeć jak się nic dobrego nie trafi
Czuję się bez wartości czasami
Bo próbuję znaleźć coś innymi drogami
A gdy nie daję rady sobie
Mam w oczach Kruszynkę i myślę o Tobie
I jak lew się zrywam
Mówię sobie — wytrzymam! —
Jednak nie chcę żyć w stałej niepewności
Jednak czystość i siła naszej miłości
Zawsze mi do walki siły doda
Aby zamiast niepewności zawitała w domu nasza pogoda
Kocham Was nad życie,
I jawnie i skrycie
I czy jestem wesoły czy smutny
Będę z Tobą dalej podbijał los trudny
Miłość
Miłość ma znaczeń wiele
Pod jej siłą miękną nawet twardziele
Miłość ta prawdziwa jest nie do pokonania
Jest uczciwa trwała i daje zaskakujące doznania
Ten kto ją czuje szczerze
Wie że w każdej wierze
Nie skrzywdzi osoby przez się kochanej
Bo do reszty tej miłości jej oddanej
Będą oni dbać o nią jak o domowe ognisko
I te osoby są gotowe na wszystko
Na wszystko co na drodze staje się co złe
Miłość jak tarcza –rozproszy niecności te
Łzy twojej ukochanej są bolesne dla ciebie
Dałbyś ją wtedy na tron szczęścia w niebie
Wierzysz Twej ukochanej bezgranicznie
Boisz się zniszczyć z tego cokolwiek — panicznie —
Drżysz cały
Bo tak naprawdę w sercu jesteś dla niej w uczuciach stały
Oddasz za nią życie
Żyjecie dla siebie w miłosnym zachwycie
Dla Was był każdy dzień każda noc czy rano
Dla Was to właśnie uczucie dano
Będziecie się kochać i szanować szczerze
Żyjąc w szczęściu czy niedoli ale w pełni do siebie wierze
podziękowanie za weekend
Gdzie słońce oplata cię swym złotym promykiem
Niczym szczerozłotym rzemykiem
Tam ty ma ukochana
Budzisz mnie radość z samego rana
Twój spokój i miłości mej pragnienie
Budzi we mnie uczuć wszystkich drżenie
Ty która mrok ciemny mej przeszłości
Rozjaśniasz uzyskana moc naszej miłości
Ty która łamiesz moje lęki uczuciem swym
Tak ja chcę na zawsze pozostać mężem Twym
Tak ja pragnę byś była szczęśliwą i radosną
Byśmy razem byli latem i wiosną
Te dni tu w raju z Tobą spędzone
Dla mnie zawsze w sercu tych dni stęsknione
O ma jedyna miłość uczuć mych ma radości
Klękam przed Tobą składając ci bukiet miłości
Bo serce mnie Twym na zawsze zostanie
I nigdy zła nawet myśl przeciw Tobie nie powstanie
Bo jak zepsuty jestem i zniszczony w sobie