Wiem to nasza piosenka
Lecz czy faktycznie mam wierzyć
Gdy mówisz, że na mnie zaczekasz
Gdy prosisz tylko pamiętaj
Już zawsze będę cię nosił na rękach
Moja miłość jest tak wielka
Że pomieści obydwa serca
Jeśli jednak o mnie zapomnisz
Nie chcę być jak ta płacząca wierzba
W której umarła nadzieja
Która straciła marzenia
Której po miłości pozostały jedynie złudzenia
I ta piosenka której już nikt jej nie zaśpiewa
Już nie przykładasz
Do mojej twarzy
Swojej dłoni
I nie wiesz
Jak bardzo to boli
Gdy mówisz
Nie tęsknij
O naszej miłości
Po prostu zapomnij
Zagubiliśmy naszych uczuć świat
W ocenie
Półprawd
W oceanie pustych fraz
Pomimo wszystkich szans
Za mało było nas dla siebie
I dzisiaj już
Szkoda słów
Mogę patrzeć tylko na pustą przestrzeń
Bez ciebie
Dano ci skrzydła
Chociaż latać nie umiałeś
Z czasem pofrunąłeś beztrosko w przestworza
Lecz zbyt daleko niż miałeś
Chociaż bardzo tego nie chcemy
Nie zawsze jest nam dane
Unieść się wprost pod niebiosa
I powrócić w chwale
Czasem bywa bolesna
Podróż w nieznane
I jak wówczas się podnieść
I ruszyć dalej
Jak jeszcze raz zatracić się w chwili
I jednocześnie swoich skrzydeł nie spalić
Ja będę twoją ćmą
Ty będziesz moim światłem
Drogę do ciebie
Będę znała na pamięć
Lecz, gdy pewnego dnia
W moim życiu ciebie zabraknie
Wówczas bez ciebie przepadnę
Słońce mija się z księżycem
Ciężko im spotkać się ze sobą
Chociaż wędrują
Ciągle tą samą drogą
Tak samo nasze serca
Chociaż wciąż tęsknią za sobą
To i tak nigdy znaleźć się nie mogą
Wybaczam Ci
Stłuczoną szklankę
I te koszulę
Której nie chciałam
Abyś założył
Pamiętasz jeszcze
Te w czerwoną kratkę
Wybaczam Ci wreszcie
Brak śniadania w sobotę rano
I to, że nie witałeś mnie zawsze
Pocałunkiem i kawą
Wybaczam Ci niepamięć
Teraz wiem to nareszcie
Że nigdy uczynić na złość mi nie chciałeś
Do wybaczenia
Zazwyczaj prowadzi daleka droga
Szkoda, że nie skróciłam jej w porę
Czy wytłumaczeniem może być to
Że byłam jeszcze zbyt młoda
Wybaczam Ci
A czy ty mi wybaczyłeś?
Zasiałeś ziarno uczuć
W moim sercu
Teraz możemy
Już zebrać plony
Tylko bądźmy szybsi niż ptaki
Bo jeszcze wszystkie te ziarna
Przed nami
Zdąrzą wydziobać nam wrony
Szczęście
Jest tak blisko
Lecz czy faktycznie
Je powitasz
Skoro nie zaznałeś
Smutku bez końca
Nie zrozumiałeś sensu cierpienia
Jedynie chwile żalu i troski
Z czasem dodają nam siły
A życie doceniamy wtedy
Gdy już wiemy
Że nic nie dzieje się bez przyczyny
Po raz ostatni
Ofiaruj mi
Odrobinę czułości i bliskości
Po raz ostatni
Zbudujmy razem
Tak jak kiedyś
Małe państwo
Z naszych marzeń i nadziei
I niech ten jeden moment
Nasz los odmieni
Aby jednak nie musiał być on ostatnim
Z wspólnie przeżytych dni
Tylko czy wystarczy nam nas
Dla siebie
Czy wystarczy nam miłości
Nim zakwitną magnolie
Nim roztopi się ostatni śnieg
Przypomnę ci o sobie
Przypomnę ci dlaczego
Pokochałeś właśnie mnie
Nasze białe róże
Trzymam wciąż w wazonie
Tylko one mówią teraz
O naszych uczuciach
O mnie i o tobie
A twój ulubiony fotel
Wciąż stoi samotnie, przy oknie
Każdego lata, wiosny, jesieni i zimy
Przypomina mi o Tobie
Patrząc na niego
Zastanawiam się ciągle
Czy ktokolwiek inny
Zna równie samotne miejsce
W którym najbardziej kogoś bliskiego
Duszy i sercu brakuje
I to właśnie patrząc na niego
Stratę najmocniej się czuję
Tak wiele wspomnień
Przypomina mi o Tobie
Każda noc
I każdy świt
Każą mi, znów za tobą tęsknić
Miłość wciąż jest w nas
Przypomina nam każdego dnia
O tym abyśmy nie zapomnieli jak kochać
Dlatego nie mów mi więcej
Że będzie mi lepiej bez ciebie
Gdyby chociaż raz
Tak po prostu
Ten czas jednak zawrócić
Gdyby chociaż raz
Tak po prostu
Część dawnego żału
Z serca wyrzucić
Gdyby chociaż raz
Powiedzieć sobie
To nic
Te wszystkie słowa
Nie w porę na wiatr rzucone
I tak najbardziej się boję
Samotności we dwoje
Kiedyś jeszcze nadejdzie taki dzień
Gdy czulej przemówisz do mnie
Kiedyś jeszcze nadejdzie taki dzień
Gdy opowiesz mi o tym
Czy czas spędzony beze mnie
W szczęściu czy nie szczęściu ci minął
Kiedyś, znów będziemy razem we dwoje
Kiedyś, znów będę mogła widzieć cię na co dzień
Wówczas szczerze ci powiem
Jak bardzo, przez te wszystkie lata
Tęskniłam po tobie
Dobrze wiem, że
Nikt inny
Tak jak ty
Nie zrozumie mnie
Nigdy więcej
Nigdy więcej
Nikogo nie pokocham
Równie mocno co ciebie
I już nawet opuścił mnie
Twój cień
Padający na ścianę
Przy świetle świec
A do niedawna jeszcze
Na temat naszej miłości
Towarzyszyło mi
Tak wiele złudzeń
Lecz teraz nasze uczucia stracone
Odchodzą wraz z tobą w zapomnienie
Znikają niczym latawce na wietrze
A po nas pozostają jedynie
Te ostatnie napisane, przez nas wiersze
Równie mocno wybrzmiałe
Niczym łabędzi śpiew
Już nie potrzebuję tak wielu słów
Nawet to najpiękniejsze słowo
Miłość
Zabierz ze sobą
I uznajmy, że tak naprawdę
Nigdy jej nie było
Bo po co
Mam trzymać się jej tak kurczowo
Skoro Ty postanowiłeś pójść
Zupełnie inną drogą
I teraz karmnisz mnie jedynie tęsknotą
I jeszcze zachowana w pamięci