Wstęp
Parafia pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej ma bardzo starą, bowiem sięgającą średniowiecza historię. Mając sporo nagromadzonego materiału historycznego dotyczącego Chełmc i kościoła, nosiłem się z myślą opracowania monografii. Cieszę się, że udało się zebrać wszystkie źródła i stworzyć książkę.
Mam nadzieję, że te skromne szkice przyczynią się do zachowania pamięci o tym historycznym miejscu i ludziach z nim związanych, a w przyszłości posłużą do napisania obszerniejszej monografii.
Monografia Edmunda Calliera z 1895 r., która wyszła dwa lata po śmierci autora, przedstawia Chełmce jako miejscowość położoną na zachód-południe od Radziejowa, w pasie granicznym dawnego zaboru pruskiego. Bulla Inocentego II z r. 1136 wylicza między posiadłościami arcybiskupów gnieźnieńskich Chełmce, które z biegiem czasu przeszły na własność biskupów włocławskich. Oderwane przez pewien czas od kościoła włocławskiego, zwrócił mu je ok. r. 1230 Konrad Mazowiecki, sprzedając mu przy tej sposobności przyległe Kicko; w r. 1233 poświadczył arcybiskup gnieźnieński, że książę Kazimierz zatwierdził tę posiadłość wobec niego i dostojników swoich. Spisany w r. 1233 w Kruszwicy dokument potwierdza poświadczenie, sięga jednak kilka lat wstecz. Według dokumentu, gdy stawiano zamek mazowiecki unvir zwany, Ołto, virillustris, sprzedał wieś swoją, Chełmce, synom Sasina i potwierdził akt sprzedający w obecności księcia kujawskiego Kazimierza, dostojników i ojca, Konrada. Tej sprzedaży sprzeciwiali się komesowie. Pakosław i Mściwój, stając w obronie zagrożonych praw żony Ołtona. Ten dla zażegnania tych sporów oddał wieś Samagostiam. Po upływie półtora roku, lub więcej synowie Sasina sprzedali Chełmce biskupowi włocławskiemu za 110 grzywien itd. W sprzeczności z tym stoi dokument, zamieszczony w zbiorze B. Ulanowskigo i streszczony w żywotach Damalewicza, mówiący, że archidjakon Paweł wniósł kościołowi kruszwickiemu dziedzictwo swoje Chełmen, objaśnione Chełmcami, które ojciec jego otrzymał w darze od księcia Bolesława. — Co do r. 1253 i nast. ob. Chełmiczki. — W r. 1257 bawił w Chełmcach biskup włocławski Wolimirz; w tym czasie występuje pleban miejscowy Wacław, a książę Kazimierz nadaje różne swobody Chełmcom i innym posiadłościom kościelnym; późniejsze tego rodzaju przywileje są z r. 1258 i 1262. Papież Alexander IV zatwierdził tę własność kościelna w r. 1259. Około r. 1560 miały Chełmce 40 i pół łanów osiadłych, 3 zagrodników i jednego hultaja; w XIX w. miejscowość składała się z dwóch części, z wsi i osady, i liczyła 1005 hekt. Obszaru włościańskiego. Do osady czepi się też Morgi. Z tamtego okresu księgi wykazują Chełmce między posiadłościami kościoła kruszwickiego. Miejscowy kościół jest pod wezwaniem św. Katarzyny; miał go wystawić Piotr Dunin, jak zapisuje Długosz pod r. 1144; pierwszym, znanym plebanem był w r. 1257 Wacław. Kościół z cegły palonej stoi od r. 1843.
Bartłomiej Grabowski
Rys historyczno-geograficzny
Obszar parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Chełmcach
Wieś Chełmce leży zatem w Kujawach Zachodnich, w powiecie inowrocławskim, w gminie Kruszwica. Miejscowość jest siedzibą parafii rzymskokatolickiej pod wezwaniem św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Oddalona jest 12 km od Kruszwicy. Wieś położona jest na drodze wiodącej z Gniezna do Włocławka.
We wsi prowadzono badania archeologiczne. Badacze odkryli ślady młodszej epoki kamienia, wczesnego okresu epoki żelaza i okresu wpływów rzymskich oraz średniowiecza, z późnoklasycystycznym kościołem wymurowanym w 1843 r. w miejsce poprzednich, drewnianych.
Krótkie zapiski kronikarskie, jak i nielicznie zachowane dokumenty administracyjne sprzed kilku wieków, pozwalają z dużym prawdopodobieństwem wysunąć tezę, że parafia w Chełmcach jest jedną z najstarszych na Kujawach. Pierwsza wzmianka o tej wspólnocie parafialnej pochodzi bowiem z 1136 r., następna z 1257 roku. Źródła historyczne podają również, że już w XV wieku w Chełmcach stał Kościół, który w ówczesnych dokumentach określany był mianem „wiekowego”. Ta „sędziwa” świątynia przetrwała wyjątkowo długo, gdyż jej rozbiórki dokonano dopiero w XIX wieku. Do czasu wybudowania nowego kościoła wierni korzystali z niewielkiej, prowizorycznej kaplicy, zbudowanej z materiałów pozostałych po rozbiórce drewnianej świątyni. Prace przy budowie murowanego kościoła rozpoczęto prawdopodobnie w czerwcu 1842 roku, a zakończono w grudniu 1843. Posiada nikłe cechy klasycystyczne. Krótkie prezbiterium zamknięte trójbocznie.
Do najcenniejszych zabytków kościoła należą; ołtarz z czasu budowy kościoła; dwa ołtarze boczne neobarokowe (XIX w.), rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego (XVIII w.), św. Jana Nepomucena (XVIII w.), monstrancja wieżyczkowa (XVII w.). Plebanie zbudowano w 1936 r. W księgach parafii znajdują się metryki ochrzczonych od 1934 r., małżeństw od 1948 r. i zmarłych od 1961 r. Parafia opiekuje się Kaplicą cmentarną pw. św. Krzyża (Chełmce), a Kościół filialny jest pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i znajduje się w Głębokie.
Święto patronalne przypada 25 listopada, zaś codzienna adoracja przypada na 2 luty. Msze święte odbywają się trzy razy w niedzielę: 8:30, 10:15 i 11:45. Cmentarzem, założonym ok XIII w., zarządza proboszcz. Przy kościele działa Stowarzyszenie Powołań Kapłańskich, założone w 1994 r., prezesem jest Marek Grzybowski, a asystentem ksiądz Bronisław Haniewicz. Inną organizacją jest Żywy Różaniec, założona w 1976 r. prezesem była Wacława Płoszaj (nowym prezesem została Barbara Lewandowska), a asystentem ksiądz Haniewicz. Działa również Koło Modlitewne Akcji Katolickiej, założone w 1980 r. prezesem była Kazimiera Szczygieł, asystentem jest ksiądz Haniewicz. Prezesem Służby Liturgicznej Ołtarza jest Wojciech Mielcarek. W 2014 roku przy parafii działał chór „Schola”, pod kierownictwem Beaty Lipskiej, organistki. Chór powstał w 2011 roku.
Ze źródeł wynika, że Chełmce początkowo były własnością biskupstwa włocławskiego, a dokładnie część wsi zwana Chełmce Wielkie. Druga część należała do kapituły, Chełmce Małe.
W systemie organizacji kościelnej w XII wieku Kruszwica była stolicą biskupstwa kujawskiego oraz aż do chwili obecnej jest stolicą dekanatu. Od XII wieku była stolicą archidiakonatu, w skład którego w XVI wieku wchodziły dekanaty: bydgoski (12 parafii), inowrocławski (24 parafie) i kruszwicki (12 parafii) należące do diecezji włocławskiej. Chełmce płaciły dziesięcinę biskupom włocławskim. We wsi działał młyn i browar.
Wojna ze Szwedami w 1655 roku poczyniła wielkie spustoszenie na całych Kujawach. Zarazy i epidemie po wojnie zdziesiątkowały ludność Kruszwicy i okolic. Chełmce należały wówczas do dekanatu radziejowskiego.
Wiek XVIII był dla wsi szczególnie trudnym okresem. W 1731 r. na stosie zginęła oskarżona o czary Agnieszka Szymkowa. Śmierć poniosła w Gocanowie. Doniosła na nią Anna Matuszka z Gocanowa, której zeznanie zostało wymuszone na torturach. Chorążyna kruszwicka, Zakrzewska, aresztowała oskarżoną i zawiadomiła Włocławski Konsystorz. Zebrana komisja duchowna, w skład której weszli ksiądz Nieszczewski (kanonik kruszwicki), ksiądz Tomaszewski (pleban Chełmicki) oraz ksiądz Szymon Boheński (pleban piastowski) rozpoczęła pracę 11 czerwca 1731 r. Przesłuchiwani chłopi przysięgali na Boga, że Agnieszka Szymkowa jest czarownicą. Więziona Agnieszka, była przywiązana do kłody, gdyż inkwizytorzy wierzyli, że styczność z ziemią może dodać jej mocy i dzięki temu zniesie tortury. Nim księża opuścili Gocanowo, poinformowali sąd o winie uprawiania czarów przez oskarżoną. Szymkowa zmarła na trzeci dzień po wyjeździe komisji. Pochowano ją na rozstaju dróg w Gocanowie.
Po I rozbiorze Polski w 1772 roku obszar parafii wraz z całymi Kujawami Zachodnimi znalazł się w zaborze pruskim. Parafia w Chełmcach dołączyła do dekanatu kruszwickiego, aż do zmian politycznych związanych z Kongresem Wiedeńskim w 1815 roku. Prusacy stworzyli we wsi ulice rzemieślników, które zamieszkiwali kowale, szewcy, kożusznik, rymarz. Istniały dwie ulice rzemieślnicze, na jednej z nich mieszkała biedota.
We wsi istniał kościół ewangelicki, położony był na granicy Chełmc i Chełmiczek, gdzie obecnie są wodociągi. W pobliżu kościoła znajdował się cmentarz ewangelicki, prawdopodobnie sięgał aż do pobliskiego lasku. W miejscu cmentarza znajduje się pole uprawne. Starsi mieszkańcy pamiętają mogiły z niemieckimi napisami. Dziś po obiektach nie ma już żadnego śladu.
Parafia w Chełmcach pod zaborem pruskim utraciła związek organizacyjny z biskupstwem włocławskim i w roku 1821 znalazła się w granicach archidiecezji gnieźnieńskiej. Tak też pozostało do dziś.
H. Łada wspomina, że w 1880 roku istniała wieś nad Jeziorem Gopłem w powiecie inowrocławskim, posiadająca 49 domów, 543 mieszkańców- 53 ewangelików, 475 katolików, 15 Żydów i 164 analfabetów. Wspomina także kościół parafialny należący do dekanatu kruszwickiego. Pisał, że istniała poczta gościniec- 4 km, stacja kolejowa Inowrocław- 23 km. Jako ciekawostkę dodał, że wykopano tu srebrny naszyjnik, 12 brakteatów — monet z bardzo cienkiej blaszki opatrzonym stemplem odbitym tylko z jednej strony — połączonych łańcuszkiem z wizerunkiem jednego z biskupów gnieźnieńskich.
Okres pruskich rządów na ziemiach polskich to przede wszystkim walka z germańskim okupantem i procesem wynaradawiania. Zgodnie z pruską polityką „Kulturkampfu” na Kujawy przybyli osadnicy niemieccy. Wszystkie ważniejsze urzędy i placówki publiczne były obsadzone przez Niemców.
W parafii pw. św. Katarzyny w Chełmcach żywe są wciąż tradycje pracy organicznej, które w minionych wiekach służyły kształtowaniu postaw patriotycznych i społecznych. Już w XVI wieku działała w Chełmcach szkoła parafialna, a pracujący w niej nauczyciel był wynagradzany z dochodów kościelnych. Również w okresie rozbiorów, kiedy parafia znalazła się w granicach zaboru pruskiego, tutejszy proboszcz, ks. Kasper Kaczmarek, inicjował różne formy pracy organicznej. Mimo stosowania przez zaborcę różnych form ucisku i walki z przejawami polskości, ks. Kaczmarek podejmował szereg śmiałych, a czasami wręcz ryzykownych inicjatyw, by jego wierni nie zatracili swojej narodowej tożsamości. Był nie tylko duszpasterzem, katechetą i wychowawcą, ale też jednym z założycieli Banku Spółdzielczego w Kruszwicy.
Na Kujawach spłonęło wiele kościołów rzymskokatolickich. Pożar dotknął również drewniany kościół w Chełmcach. Według Cz. Sikory, na jego miejscu zbudowano nową świątynie, w 1843 roku.
Ze względu na położenie w pasie granicznym zaboru pruskiego i rosyjskiego miejscowa ludność brała czynny udział w akcjach przemycania broni, żywności oraz powstańców w okresie powstania styczniowego 1863 i wielkopolskiego 1918/1919.
W urzędach, w szkołach, kościołach i wielu innych miejscach publicznych obowiązywał zakaz używania języka polskiego. W obronie języka i wiary strajkowały szkoły i uczniowie. Do podobnych sprzeciwów wobec zaborców dochodziło w pobliskich Bachorcach, Pieckach, Woli Wapowskiej i Wróblach.
Wraz z wybuchem I wojny światowej wzrosły nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości. Okoliczna ludność jako poddani Prus została wcielona do przymusowej służby wojskowej. Wielu parafian poległo w wyniku działań wojennych, ale także z głodu i strasznej powojennej biedy.
Wybuch powstania wielkopolskiego w dniu 27 grudnia 1918 roku zmobilizował do zbrojnych wystąpień wielu ochotników. Oddziały strzelińskich i kruszwickich powstańców rozbroiły niemieckie oddziały i w styczniu 1919 roku utworzyły Batalion Nadgoplański. W jego szeregach znalazło się wielu mieszkańców okolicznych wiosek, dając dowód patriotycznej postawy.
Wśród poległych żołnierzy byli również mieszkańcy Chełmc, Jan Kujawa i Jan Gralak, obaj zginęli w 1919 roku, w wieku osiemnastu lat. Ich mogiła znajduje się na cmentarzu w Chełmcach. Grobem zajmują się dzieci z pobliskiej Szkoły Podstawowej im. Armii Krajowej.
Następny proboszcz, Konrad Wilhelmi pochodził z Mogilna. Parafie w Chełmcach objął w 1945 roku, był również proboszczem w parafii p.w. Ścięcia św. Jana Chrzciciela od 1945 do 1947 roku. Zmarł w lutym 1980 roku. Jako duszpasterz w Chełmcach zajmował się odnową życia parafii po wojnie. Rozpoczął pisanie na nowo ksiąg zgonów i ślubów, poprzednie zostały spalone. Prowadził również zapiski życia parafialnego. Do ciekawostek w czasie sprawowanie obowiązków proboszcza księdza Konrada, należy organizowanie uroczystych Mszy I komunijnych dla dzieci, po których wszystkie dzieci wraz z rodzinami wspólnie świętowali na placu przykościelnym.
W 1979 roku do parafii św. Katarzyny przybył ksiądz Bronisław Haniewicz, który po śmierci księdza Wilhelmiego w 1980 roku został proboszczem tejże parafii.
Ks. Bronisław Haniewicz pełni funkcję proboszcza od trzydziestu lat w parafii p.w. św. Katarzyny w Chełmcach. Jest to jego pierwsza samodzielna placówka duszpasterska. Przez trzydzieści lat stworzył pewne lokalne tradycje. Jedna z nich związana jest z okresem poprzedzającym bezpośrednio święta Bożego Narodzenia, kiedy odprawiana jest przez tydzień w parafialnym kościele nowenna, a na jej zakończenie wierni odpalają świece od światełka betlejemskiego i rozchodzą się do domów. Zapalone świece stawiają później w swoich oknach. Z kolei w okresie Świąt Wielkanocnych odbywa się w Chełmcach konkurs na palmę wielkanocną, a w nieodległym Tarnówku organizowane są corocznie plenery rzeźbiarskie, które zaczynają się i kończą uroczystą Mszą św. sprawowaną w kościele parafialnym.
Bardzo interesującą i niecodzienną inicjatywą są odbywające się każdego roku w uroczystość Wniebowzięcia NMP (15 sierpnia) „imieniny Marii”. W tym dniu wszystkie Marie z Chełmc i okolic zbierają się najpierw na uroczystej Mszy św., a następnie wspólnie organizują piknik.
Zaangażowanie parafian i ich współpraca z miejscowym duszpasterzem potrzebna była też podczas remontów. W ostatnich latach dzięki wspólnemu wysiłkowi wyremontowano kościelną wieżę, organy oraz plebanię. Do dawnej świetności został także przywrócony wystrój ołtarza głównego. Dużym wysiłkiem finansowym były dla wiernych prace porządkowe cmentarza, a alejki wyłożono kostkę brukową. Odrestaurowano sześć witraży w nawie głównej. Także chodnik koło kościoła został położony z pomocą wiernych. Darem od dzieci pierwszo-komunijnych jest przepiękny ołtarz polowy, który stoi przy murze kościelnym, nieopodal parkingu. Z inicjatywy parafian, został również odnowiony Krzyż Misyjny, również umiejscowiony przy murze kościelnym. Z inicjatywy proboszcza Haniewicza powstało Parafialne Towarzystwo Wspierania Powołań Kapłańskich oraz Parafialne Koło Różańcowe Matek.
Powstanie wielkopolskie
Powstanie Wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 roku. W walkach o wyzwolenie brali udział Kruszwiczanie, a także ludność z okolicznych wiosek, także wielu ochotników z parafii chełmieckiej. Oddziały wyzwoliły Kruszwicę, a potem ruszyły na Inowrocław, gdzie w wyniku bardzo krwawych walk poległo wielu powstańców. Powstały w Kruszwicy Szwadron i Batalion Nadgoplański, a także 2 Eskadra Wielkopolska (samoloty wywiadowcze typu Halberstat CI. II).
Wyzwolenie Kruszwicy
Wieść o walkach w Poznaniu dotarła już 27 grudnia do Kruszwicy. W lokalu Szaflerowej, Sołtysik wezwał Radę o godzinie 20:00. Powzięte uchwały zostały zachowane w największej tajemnicy.
Główne punkty programu dotyczyły nawiązania kontaktu z Radami Ludowymi okolicznych wsi 28.XII, tak aby dotarła do wszystkich wieść o wydarzeniach w Poznaniu. Ustawiono wojsko w pogotowiu i nakazano czekać na dyrektywy z Kruszwicy. W wioskach z przewagą niemiecką zdobyć zaufanych Polaków, aby zorganizowali na miejscu samoobronę. Następny punkt dotyczył wysłania w dniu 28.XII Sołtysika do Inowrocławia, aby omówił z tamtejszą Radą wspólne i równoczesne działanie w rozbrojeniu załóg niemieckich, a przez to uniemożliwić wzajemną pomoc garnizonów. Trzeci punkt dotyczył zarządzenia cichego pogotowia członków organizacji w mieście. Wyznaczeni emisariusze wyjechali następnego dnia do wiosek dla wykonania zadania. Konferencja Sołtysika z przewodniczącym Rady Ludowej w Inowrocławiu oraz członkiem Rady Żołniersko-Robotniczej Stanisławem Mańczakiem nie dała właściwych rezultatów. Tak jeden, jak i drugi odnieśli się do zamiarów wysłanników z Kruszwicy pesymistycznie i z niewiarą w ich powodzenie.
Wieści o uwolnieniu Poznania docierały do Kruszwicy różnymi drogami. Emisariusze wysłani do wiosek spełnili swoje zadanie, przynosząc pomyślne wiadomości. Inicjatywę dalszej organizacji po okolicznych wsiach przejmował ogół społeczeństwa.
Współpraca z Inowrocławiem zawiodła, nie przeszkodziło to jednak powstańcom kruszwickim w wyzwoleniu na własną rękę miasta. Plan działań miał opracować ppor. Prusinowski. Liczono na poparcie ze strony Gniezna, Trzemeszna, Mogilna, które już się uwolniły, a oddziały powstańcze maszerowały w kierunku Inowrocławia. Porozumiano się z prezesem „Sokoła” w Strzelnie Bolesławem Pińkowskim i ustalono równoczesny czas powstania w obu miastach. 2 stycznia 1919 r. emisariusze i część członków Zarządu wyjechali do wiosek z zarządzeniem zbrojnego wystąpienia. Wybuch powstania ustalono na godziny wieczorne, biorąc pod uwagę lepszą orientację w terenie mieszkańców polskich od załóg niemieckich, obcych w miejscowych warunkach. Hasłem powstania miało być zapalenie dużego stogu słomy pod Kruszwicą. Winien być przekazany następnie w dalsze okolice. Rozbrojenia miano dokonać możliwie przez zaskoczenie, aby nie dopuścić do wyruszenia załóg niemieckich z bronią do Kruszwicy. Zdobytą bronią postanowiono uzbroić Polaków, a wziętych jeńców zatrzymać pod strażą. Ustalono aby natychmiast obsadzić agencje pocztowe i starać się o połączenie telefoniczne z organizacją w Kruszwicy albo nawiązać łączność poprzez gońców.
Nie można było jednak przewidzieć dalszego rozwoju wypadków, które zaskoczyły nawet Radę Ludową. Z pewnością i dowódca niemiecki — kapitan Contack był poinformowany o rozszerzającym się powstaniu polskim i przygotował się do kontrakcji. Jakkolwiek urzędy w mieście były niemieckie, to warunki wojenne zmusiły Niemców do zatrudnienia pewnej ilości urzędników Polaków. Jako telefonistki w urzędzie pocztowym pracowały Aniela Stylo i Irena Jańczak. Stylo podsłuchała rozmowę Contacka z komendą wojskową w Bydgoszczy, w której naglił o natychmiastową przesyłkę „grochu i fasoli” (Sofort nach Kruschwitz Erbsen und Bohnen Zuschicken). O podejrzanym telefonie powiadomiła Stylówna członków organizacji Marcinkowskiego i Trejkowskiego. Kryptonim „Erbsen und Bohnen” był dobrze znany żołnierzom i oznaczał amunicję do karabinów i artylerii, względnie granaty ręczne. Żołnierze zebrali się w hotelu Daleszyńskiego — częściowo uzbrojeni. Marcinkowski powiadomił będącego w terenie Sołtysika o sytuacji w Kruszwicy i wezwał do bezzwłocznego powrotu. Po naradzie wezwano delegację w osobach Sołtysika, Pelza, Czosnowskiego i Burchardta do kapitana Contacka w celu wyjaśnienia powodu sprowadzenia amunicji. Była godzina 20, gdy Contack przyjął delegację. Delegaci — uprzedziwszy go, iż kilkuset rozgoryczonych żołnierzy czeka wyjaśnienia sprawy — uczynili mu zarzut, iż jako oficer nie dotrzymał danego słowa w sprawie przyjęcia Polaków do straży granicznej, a w planie sprowadzenia amunicji dopatrują się zamiarów wrogich przeciwko tym żołnierzom, którzy pełne cztery lata oddawali krew i życie za obcą sobie sprawę i za Rzeszę Niemiecką. Chodziło o zmuszenie kpt. Contacka do udania się na zebranie w celu wyjaśnienia faktycznego stanu rzeczy. Contack po długich wahaniach zdecydował się wreszcie przybyć na salę zebrań. Był to podwójny sukces powstańców. Chodziło bowiem także o to, aby Contack nie zorientował się zbyt wcześnie, że wystąpienie przeciw „Greznzschutzowi” jest już zdecydowane, gdyż nadeszły wiadomości o uwolnieniu Mogilna, Trzemeszna i Strzelna. W swoim przemówieniu Contack zapewniał, iż nic nie wie o zamówieniu amunicji i że nie ma wrogich zamiarów w stosunku do ludności polskiej. To fałszywe oświadczenie wywołało na sali oburzenie, które doszło do zenitu, gdy zgromadzeni dowiedzieli się o przybyciu na stację kolejową specjalnego pociągu z trzema wagonami amunicji.
Wiadomość tę zdobył Ksawery Piotrowski od zatrzymanego uzbrojonego żołnierza Grenzschutzu, który otrzymał rozkaz dokonania przygotowań do rozładowania wagonów z amunicją.
Contack został zmuszony przez ppor. Prusinowskiego i Sołtysika do udania się na stację kolejową w celu oficjalnego ustalenia zawartości wagonów, znajdujących się w składzie specjalnego pociągu.
Prusinowski i Sołtysik z kilkoma uzbrojonymi powstańcami prowadzili Contacka na dworzec, usłyszeli z targowiska miejscowego (osiedle przy ulicy Kasprowicza) trzask ładowanych karabinów. Na rozkaz Contacka: „nie strzelać, tu kapitan Contack” żołnierze Grenzschutzu opuścili broń. Stanowili oni wysuniętą placówkę ochrony kolei. Ppor. Prusinowski postanowił teraz działać już otwarcie. Wydał rozkaz rozbrojenia Niemców i odprowadzenia ich do hotelu Daleszyńskiego. Następnie zażąda od kapitana Contacka, aby wezwał Grenzschutz kwaterujący w pobliskiej szkole do złożenia broni. Contack, orientując się, że sytuacja Niemców jest beznadziejna, wydał rozkaz złożenia broni, która natychmiast została przejęta przez powstańców.
Sztab batalionu niemieckiego nie był poinformowany o terminie przybycia pociągu z amunicją, gdyż załoga w szkole była w połowie roznegliżowana, choć wzorem pruskim broń ręczna była ustawiona w stojakach na korytarzu. Niemców zrewidowano, pozostawiono pod strażą, a karabinami dozbrojono powstańców.
Część powstańców udała się na dworzec kolejowy. Dwa wagony były odczepione od lokomotywy i w większości już rozładowane. Między załogą transportu a powstańcami doszło do wymiany strzałów, w czasie której ranny został w płuca harcerz Marcin Tymkowski. Lokomotywa z nie rozładowanym wagonem odjechała do Strzelna. Dwa wagony wpadły w ręce powstańców.
W tym czasie dano sygnał w pobliskich Łagiewnikach, zapalono dużą stertę słomy, a łuna pożaru dała całej okolicy hasło do ogólnego powstania. Inne oddziały powstańców opanowały i bez większego oporu rozbroiły załogi niemieckie kwaterujące w szkole i hotelu po wschodniej stronie Gopła.
Dworzec kolejowy zastano szczelnie zamknięty, nie oświetlony i zabarykadowany. Pod groźbą użycia broni zmuszono urzędników niemieckich do otwarcia drzwi. Po przeprowadzonej rewizji urzędników i pomieszczeń kolejowych stację zajęto i obsadzono polskimi robotnikami kolejowymi. Na komendanta stacji wyznaczono Zygmunta Prusinowskiego. Połączenie telefoniczne ze stacja kolejową w Inowrocławiu przerwano. Z rozkazu ppor. Prusinowskiego robotnicy kolejowi rozebrali na wysokości Rożniat część toru kolejowego, aby uniemożliwić przysłanie pomocy Niemcom, która może już została wezwana ze stacji kruszwickiej.
Podobnie opanowano Urząd Pocztowo-Telefoniczny. Niepewnych Niemców zwolniono do domów, a centralę telefoniczną obsadzono wyłącznie Polakami. Połączono się niezwłocznie z Urzędem Pocztowym w Strzelnie, skąd odezwała się już obsada polska. Zawiadomiono o ucieczce pociągu z amunicją. W konsekwencji pociąg ten przechwycono w Strzelnie. Tymczasem nadeszły wiadomości z Pieck, Chełmc, Jerzyc, Paprosa i innych placówek o bezkrwawym rozbrojeniu Grenzschutzu.
Cała akcja rozbrojenia Niemców odbyła się dość chaotycznie i spontanicznie. Nie było tu mowy o zorganizowanym dowodzeniu. Inicjatywę chwytali energiczniejsi powstańcy. A dzięki temu, że na ulice wyległy tej nocy masy ludności polskiej — choć nie uzbrojonej — działało to zastraszająco na Grenzschutz, jak i na cywilną mniejszość niemiecką. Jednak dzięki energii i nabytej rutynie w czasie wojny światowej, jednostki kierujące akcją szybko opanowały sytuację. Dowództwo nad siłami powstańczymi objął ppor. Prusinowski, administrację i kwatermistrzostwo zlecono Wacławowi Sołtysikowi.
W swych pamiętnikach W. Sołtysik w kwietniu 1936 r. pisał: „Wybitniejszy udział w akcji rozbrojeniowej tejże nocy brali pp. Prusinowski Czesław, Burchardt, Piotrowski Ksawery, Nowicki Franciszek, Miśkiewicz, Nowak, Marcinkowski, Prusinowski senior, Czosnowski Julian, Pelz, Kubasik, Tejkowski, Filipiński, Daleszyński i kilku innych, których nazwisk sobie dzisiaj nie przypominam, gdyż nie była ani czasu do rejestrowania, ani też w tak ważnej chwili nikt o tym nie myślał. Nadmieniam, że wszyscy biorący w tej akcji udział działali w niesłychanym napięciu, gotowi do największych poświęceń, bez względu na grożące im niebezpieczeństwo utraty życia, gdyż jeżeliby się Niemcy zorientowali, wybiliby nas z pewnością do nogi”.
Wspomnieć jeszcze należy członków „Sokoła”, którzy się w tej akcji wyróżnili: Józefa Urbanka, Antoniego Nowaka, Ignacego Degórskiego, Jana Ceremusa, Tadeusza Karłowskiego, Romana Pińkowskiego, Bolesława Klockowskiego oraz Aleksego Niklewskiego i Wincentego Domagalskiego. Tej nocy zaczęły już napływać do Kruszwicy oddziały powstańcze z okolicznych wsi, prowadząc rozbrojenie załogi Grenzschutzu. Uzbrojenie powstańców było różne, przeważnie w widły, toporki itp. Amunicję z obu wziętych wagonów i zdobyte karabiny maszynowe zwieziono do pomieszczeń hotelu Daleszyńskiego, oddając je w opiekę gospodarzowi, doświadczonemu żołnierzowi Stanisławowi Daleszyńskiemu. Kierownikiem Urzędu Pocztowego wyznaczono Mieczysław Menscha. Przybył oraz większość miejscowych powstańców skoszarowano, uzupełniono ich uzbrojenie i wyznaczono doraźnie dowódców. Wystawiono czujki i placówki na drogach do Kruszwicy oraz ubezpieczono oba mosty na Gople. Szczególnie silnie Ubezpieczono się od strony Inowrocławia zarówno na szosie, jak i torze kolejowym, częściowo zdemontowanym.
Powstańcy trwali na posterunkach, w niepokoju przez całą noc. Raz po raz wywoływano fałszywy alarm. Utworzono sztab, wyzwolono Kruszwicę, noc pełna wrażeń i radości.
Udział mieszkańców Chełmc w Powstaniu Wielkopolskim
Wiadomość o Powstaniu Wielkopolskim do wsi Chełmce dotarła w nocy z 2 na 3 stycznia 1919 roku. Już wcześniej telegramy o ruchach w Poznaniu docierały do wsi. Mieszkańcy zaczęli przygotowania w grudniu. W Chełmcach, podobnie jak w wielu innych wsiach istniał punkt obserwacyjny, drewniana szopa z otworami, przez które w razie konieczności można było się bronić, choć z punktu strategicznego nie był to zbyt dobry taktycznie obiekt, ze względu na łatwopalność. Budynek nie został wykorzystany w czasie wyzwolenia wsi przez powstańców.
Wiemy, że do boju poszli chłopcy z rodziny Mielcarków (trójka młodych żołnierzy, bracia: Kacper, Antoni i Jan), Stanisław Kempski i Antoni Kempski, Wiktor Karczewski, Władysław Stanny, Leon Stanny, Michał Ksawer, Jan i Stanisław Piotrowscy z Chełmiczek, Senkowski z Kobylnicy, Franciszek Waszak, Józef Trzosek, Błaszak, Franciszek Basa, Mróz z Chełmiczek, Michał Skaza, Józef Sandecki, Paruzal, Stanisław Walter, Jan Gralak, Jan Kujawa, a także wielu innych.
Michał Skaza, Józef Saudecki i Paruzal (niestety nie znamy imienia, był parobkiem w Chełmiczkach), chodzili w nocy 2 stycznia po wsi, od domu do domu, pukali w okna i informowali o wybuchu powstania. Nawoływali młodych mężczyzn do udziału w nim. Powstańcy z Chelmc umówili się na tamtejszym rynku, koło poczty. Zaniepokojony zbiorowiskiem tamtejszy dowódca podjechał do mężczyzn konno, chciał prawdopodobnie rozpędzić zebranych, został rozbrojony. Stacjonował tu oddział pruski liczący 20—30 żołnierzy, jednak z rozkazu kapitana Contacka wzmocniony do 50 żołnierzy w dniu wyzwolenia wsi. Powstańcy uzbrojeni byli w strzelby myśliwskie i kosy, przynajmniej jeden z przywódców musiał posiadać stopień podoficerski z czasów służby w armii pruskiej, cała akcja była doskonale przygotowana. Wzięty do niewoli dowódca niemiecki nie chciał rozlewu krwi, po rozmowie z powstańcami wydał rozkaz aby nie otwierać ognia. Wcześniej jednak drużyna chełmiecka zdołała rozbroić prusaków.
Na podstawie wspomnień rodzin powstańców ustaliliśmy, że oddział wojska niemieckiego stacjonował na podwórzu należącym dzisiaj do pana Jana Skowrona. Warte sprawował jeden żołnierz pruski, pilnował broni, podczas gdy reszta Niemców spała. Prawdopodobnie Franciszek Basa, zakradł się nocą do strażnika od tyłu i go obezwładnił, pozostali powstańcy zabrali broń i obudzili śpiących żołnierzy, po czym wzięli ich do niewoli. Niemcy nie stawiali oporu, gdyż posłuszni byli rozkazowi dowódcy. Nakarmiono jeńców i odtransportowano do Kruszwicy, po czym oddział z Chełmc dołączył do Cymsa i pomaszerował w stronę Inowrocławia.
Posterunek graniczny znajdował się przy torach na Radziejów, nie był jednak posterunkiem niemieckim ale rosyjskim. Posterunek niemiecki był w budynku z czerwonej cegły, który znajduje się w Chełmcach przy torach byłej cukrowniczej kolejki wąskotorowej. Obecnie jest zamieszkany. Posterunek został postawiony w Chełmcach z inicjatywy tamtejszych Niemców. Jeden z zamożniejszych ziemian Noue ufundował budynek i dofinansowywał żołnierzy, tamtejsi Niemcy planowali skolonizować miejscowość. Noe mieszkał w Janocinie, ale posiadał również ziemie i dwór w Chełmiczkach.
W czasie II wojny światowej Józef Sandecki i Michał Skaza zostali aresztowani przez Niemców. Skaza zginął w obozie koncentracyjnym Dachau, Sandecki został rozstrzelany (szczegółów egzekucji nie znamy). Paruzal ukrywał się w Poznaniu. Doniesienie na nich złożył Werner Noue, jego ojcu powstańcy wielopolscy skonfiskowali konie. W powstaniu brali udział dwaj bracia: Stanisław Piotrowski, który przed wybuchem powstania służył w armii pruskiej, na froncie francuskim (rodzina posiada fotografie Stanisława Piotrowskiego w mundurze niemieckim i powstańczym) i Jan Piotrowski żołnierz 59 pp.
Organizatorzy powstania w Chełmcach: Michał Skaza, Józef Sandecki, Paruzal i inni
Jan Piotrowski urodził się 2 czerwca 1899 r., w miejscowości Chełmiczki. Syn Józefa i Antoniny z domu Bilak. Został zweryfikowany jako Powstaniec Wielkopolski na podstawie zaświadczenia Archiwum Państwowego Poznań. Brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim w luźnych oddziałach, następnie w Kompanii Kruszwickiej o Inowrocław na froncie kujawskim, pod dow. kpt. Nowickiego, obecnie podpułkownika. Po zakończeniu akcji powstańczej pełnił służbę wojskową w 59 Pułku Piechoty Wielkopolskiej do sierpnia 1922, przeniesiony do rezerwy. Okres okupacji przepracował w mleczarni w Chełmach do chwili przeniesienia na emeryturę.
Stanisław Piotrowski, brat Jana. Przed wybuchem powstania wielkopolskiego służył w armii pruskiej, wrócił z frontu francuskiego i dołączył do powstańców w Chełmcach. Obaj bracia otrzymali Krzyże Powstańcze — wspomina pani Emila Lewandowska, krewna powstańców. Jan i Stanisław byli braćmi jej babci.
Jan Gralak urodził się 13 maja 1901 r., zginął w walce, pod Nakłem koło Bydgoszczy, śmierć od wystrzału granatu 24 marca 1919 r. Jego ojciec był rolnikiem, walczył w armii pruskiej.
Jan Kujawa urodził się 10 czerwca 1901 r., zginął na polu walki 24 marca 1919 r. pod Kcynią.
Kempski Stanisław — Uczestniczył w Powstaniu Wielkopolskim 1918/19 na terenie gminy Chełmce. W okresie międzywojennym aktywny członek Kółka Rolniczego, chorąży i zastępca prezesa Towarzystwa Powstańców i Wojaków, prezes Związku Weteranów Powstań Narodowych i wiceprezes Związku Powstańców Wielkopolskich.
Stanny Leon — Brał udział w Powstaniu Wielkopolskim na terenie powiatu strzelińskiego. W okresie międzywojennym był korespondentem terenowym „Dziennika Kujawskiego”, sekretarzem Kółka Rolniczego i delegatem na zjazdy powiatowe tej organizacji, członkiem Rady Gminnej i zastępcą sołtysa, sekretarzem Zespołu Przysposobienia Rolniczego, referentem oświatowym Towarzystwa Powstańców i Wojaków oraz sekretarzem Związku Młodych Narodowców w Chełmcach.
Więcej o powstańcach i ich losach po odzyskaniu niepodległości opisałem w późniejszych rozdziałach.
Wyzwolenie Inowrocławia
Wyzwolenie spod panowania pruskiego w dniu 6 stycznia 1919 r. mieszkańcy Inowrocławia i okolicznych miejscowości zawdzięczają podporucznikowi Pawłowi Cymsowi. Ten 24 letni były podporucznik pruskiej armii, gnieźnianin, po zwycięskiej batalii o Gniezno, w dniu 28 grudnia 1918 r. na czele ochotników z Gniezna i Wrześni ruszył dalej w kierunku zachodnim, czyli na Kujawy. Z punktu widzenia strategicznego właśnie stolica Kujaw Zachodnich, a dokładnie rzecz ujmując stacjonujący tam żołnierze 140 pułku piechoty stanowili poważne zagrożenie utraty już wyzwolonych terenów. Dodatkowo dzięki połączeniom kolejowym i drogowym ew. odsiecz wojsk pruskich mogła nastąpić właśnie przez Inowrocław z garnizonów wojskowych w Bydgoszczy i Toruniu. Droga do Inowrocławia nie była zbyt długa, po drodze trzeba było jednak wyzwolić jeszcze Trzemeszno, Mogilno, Strzelno i Kruszwicę. Trzemeszno zostało zajęte dokładnie 1 stycznia 1919 r.
Zapis walk powstańczych kruszwiczan znamy między innymi z zapisek kapitana Franciszka Nowickiego (Wspomnienie o Udziale Kruszwiczan w Powstaniu Wielkopolskim 1919 r., osobny zapis w „Kruszwica Zarys Monograficzny 1965”).
Wieczorem 4 stycznia 1919 roku żołnierze podporucznika Cymsa ruszają do Inowrocławia. Słabo uzbrojona, ale silnie zmotywowana grupka żołnierzy ruszyła wyzwolić Kujawy. Ochotnicy z okolic Kruszwicy i Strzelna przeszli przez Szymborze-Marulewy i od południowo-wschodniej strony uderzyli na Inowrocław. Głównym celem oddziału było zdobycie gmachu Urzędu Pocztowego. W tej placówce mieściła się centralna sieć telefoniczna. Zdobycie poczty było kluczowym celem, gdyż ułatwiłoby to komunikację z okolicą, ze Strzelnem i Kruszwicą. Uprościłoby to przenoszenie posiłków między pozycjami i przyspieszyło przepływ informacji o walce. Urząd był jednak dobrze strzeżony przez świetnie uzbrojonych i znakomicie zaopatrzonych trzydziestu Niemców. Po długich i bezskutecznych atakach powstańców, nagle pojawiła się okazja do skutecznego zdobycia poczty. Jeden z powstańców dostał się na dach „Hotelu Kujawskiego” skąd celnym ogniem, z lekkiego karabinu ostrzelał okna nieprzyjacielskiej warowni. Ukryci przed ostrzałem Niemcy na chwilę opuścili broń. Okazję wykorzystali powstańcy wdzierając się do budynku i zabijając pięciu z obrońców, reszta Niemców wycofała się do koszar i Powiatowej Komendy Uzupełnień. Na gmachu pocztowym zwisł sztandar biało-czerwony.
Należy zauważyć, że zanim kompania Cymsa dotarła do Kruszwicy, miejscowi zdążyli wyzwolić miasto. Mimo to rajd ppor Pawła Cymsa był imponujący. Najpierw opanowali Gniezno, a potem w szybkim tempie dotarli do Inowrocławia, zbierając po drodze ochotników z wyzwolonych miast. Trzemeszna, Mogilna, Strzelna i oczywiście Kruszwicy. W Trzemieśnie zmobilizowano 60 ochotników pod wodzą Władysława Wleklińskiego. Kolejnym punktem było Mogilno, zanim jednak powstańcy dotarli pieszo do miasta, miejscowi powstańcy rozbroili już bez jednego wystrzału stacjonujący tam oddział niemiecki, który karnie ustawiony został na rynku aby poddać się do niewoli. Na czele powstańców mogileńskich stali Stanisław Roloff, Władysław Splitta, Izydor Włodarek i Aleksander Jakubowski. Następnym miastem, o które toczyły się walki było Strzelno, które ostatecznie wyzwolono wieczorem 2 stycznia 1919 r. Atakiem dowodził sierż. Mieczysław Łabęcki, miasta bronił 45 osobowy oddział Grenzschutzu. W samym Strzelnie zgromadziło się ok. 50 powstańców, głównie członków „Sokoła”, którym przewodził Władysław Trzciński. Oddział niemiecki wycofując się w kierunku Kruszwicy zostawił broń i amunicję. W tym czasie z okolicznych miejscowości i wsi gromadzili się spontanicznie kolejni powstańcy byli oni jednak słabo uzbrojeni. Kolejnym miejscem ataku była Kruszwica oraz patrolowane pogranicza z Królestwem Polskim, gdzie według posiadanych przez powstańców informacji stacjonowało ok. 60 oficerów i 371 żołnierzy. W tym czasie zaskoczeni dynamicznie rozwijającym się natarciem Polaków Niemcy rozpoczęli pertraktacje z Naczelną Radą Ludową w Poznaniu oraz Radą Ludową w Inowrocławiu w celu uzyskania potrzebnego do zorganizowania przeciwnatarcia czasu. Apele kierowane przez Radę Ludową o zachowanie przez Polaków spokoju nie przyniosły żadnego efektu. Działania były prowadzone nadal, szczególnie na pograniczu, gdzie m.in. w Wójcinie miejscowi powstańcy zdobyli znaczne ilości broni i amunicji. Czas walki o Inowrocław zbliżał się nieuchronnie. W nocy z 2 na 3 stycznia 1919 r. powstańcy kruszwiccy pod wodzą Kazimierza Dratwińskiego własnymi siłami wyzwolili miasto. Idący z odsieczą oddział niemiecki z Inowrocławia został zatrzymany i rozbrojony przez innych powstańców otaczających to miasto. W następnym dniu, 4 stycznia 1919 r. powstańcy ruszyli do zajęcia pozycji do ataku na Inowrocław. Zajęto Mątwy oraz rozdzielono planowany atak na dwie strony, od zachodu i od wschodu.