List od M.
Piszę do ciebie, mój synku, Putinku.
Wychowałam, jak umiałam.
Wykarmiłam, urodziłam.
I co miałam, to zrobiłam.
Mają mnie za potwora,
A ja prawdopodobnie
Jestem już stara i głupia.
Żadna chyba caryca.
Czy nie ciąży ci nadmiar,
Powiedzmy, obowiązków?
Ciepło masz na pewno, a i jeść ci dają.
Czekam ciągle na wnuki, ale jestem pewna,
Że mam ich już wiele. Cóż, że to bękarty?
Chciałabym, aby po wszystkim,
Czego, być może, dokonasz —
Zapomniano o mnie.
I martwię się, mój drogi Putinie.
Ostatnio pewien pop mówił, że kto mieczem wojuje,
Ten od miecza ginie.
Potwór szarej rzeczywistości komórek mózgowych
Nigdy nie nosiłem
Różowych okularów
Ciągle przeciwsłoneczne
W moim mózgu lęgnie się
Potwór szarej rzeczywistości
Bo bocian wyrzuca z gniazda
Najsłabsze pisklę
Bo drzewa w lesie kradną
Innym drzewom światło
Bo sokół bo jastrząb bo kocur
I nawet sikorki
Bywają mordercze
Ani przy tym poganin
Ani przy tym weganin
Nawet wegetarianin
Szukam niewinnej kropli
W której świat się odbija
Jak w przezroczystym krysztale
Mieni paletą jasnych i pogodnych barw
Szukam i nie znajduję
Fraszka — paradoks w łączeniu ludzi
Z kim najczęściej i najchętniej przez messanger piszę,
Tego z pewnością najprędzej — wyciszę.
Ogr
181 cm wzrostu
Około 135 kg wagi
Włosy na plecach
Żaden atleta
Żaden przystojniak
Ani obojnak (sic!)
Zamieszkały na odludziu
Człek Shrek
Woli towarzystwo
Fauny i flory
Ewentualnie tych którzy
Mówią że fajny
Do pomocy skory
Zrobiono z niego wariata
Sam również nie jest bez winy
Przeraża go własna chata
I zastrzyk adrenaliny
Lecz tu kończy się owa
Jakby tragikomedia
Fionie nie zbrzydła głowa
A ogr to w końcu jest bestia
Kanibal z Ziębic