E-book
7.35
drukowana A5
32.27
Wiersze

Bezpłatny fragment - Wiersze

wydarzenia, inspiracje życiowe


Objętość:
142 str.
ISBN:
978-83-8351-638-7
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 32.27

IDZIESZ DROGĄ PRZEZ ŻYCIE TO TY MASZ STER W REKACH

BO ŻYCIE TO NIE BAJKA TO PIĘKNO: TAK PIĘKNO I UDRĘKA

Autor Gabriel Wasilewski

Zdrówko

Nie niszcz mnie

Proszę cię

To ja

Twoje Zdrowie

Ty mnie poniewierasz

Z Lekarzem zadzierasz

Życia nie rozumiesz

Jeść nie umiesz

Wiesz w czym się lubuję

Wiesz co mi smakuje

Z tej prostej przyczyny

Daj mi witaminy

Nie jedz tłusto

Miej raz w brzuchu pusto

Będziesz miał zdrowie

Każdy ci to powie

Najwięcej witaminy

Mają polskie Jarzyny

To jest na zdrowie

Każdy ci to powie

Wódeczka nie szkodzi

Ale picie życie zwodzi

Pita dziarsko

Jak lekarstwo

Goloneczko też nie szkodzi

Gdy ze sportem się pogodzisz

Potrenujesz chwilę

Twemu zdrowiu będzie milę

Życie twoje będzie długie

Gdy będziesz jadł śniadanie drugie

Jarzynki Owoce Pory i selery

W zdrowiu nie dopadną cię felery

Gdy diety nie zastosujesz

Zdrowie swoje zmarnujesz

Dieta Ci pomorze

Być Krewkim — Daj Borze

Każdy Ci powie

Że to na zdrowie

I dziewczyny będą Ci w GŁOWIE

Przebiśniegi

Gorycz z mego serca wylałem

Powiem szczerze nie tego chciałem

Były dni szczęśliwe w moim życiu

Szczerze mówię nie chowam w ukryciu

Gorzkie pigułki życia spożywałem

Chodź nie były moje to się zgadzałem

Że moje serce to wszystko wytrzymało

To w moim życiu szczęścia było nie mało

Ja potrafię z najmniejszego kwiatuszka się cieszyć

Kocham przyrodę i jej z pomocą spieszyć

Ja uwielbiam małe kwiatuszki przebiśniegi

One tak kochają życie że kwitną we śniegu

Przyroda wypełnia moją całą duszę

Spaceruję po lesie bo ja chcę a nie muszę

Bardzo się cieszę śpiewem skowronka

Dla mnie zakwita cudownie łąka

Dla mnie rodzina, wnuki i prawnusia

To jak promyk

Wschodzącego słońca

Radość życia i miłość bez końca

Szczęsliwy mąż

Myślę sobie tak od rana

Dobrze by była w totka wygrana

Po nocach nie śpię i myślę sobie

Że tego totolotka to ja przerobię

Gdy wygram milionów wiele

Wrócą do mnie starzy przyjaciele

I żona moja na szyję się żuci

Radość w mym domu i miłość wróci

Dzieci popatrzę na ojca mile

Z tymi milionami będzie nam mile

Pięknie znowu zaświeci słońce

Z dziećmi będę mógł znów bawić się na łące

Prawdziwa miłość milionów nie potrzebuje

Jak kogoś się KOCHA to pieniądze nie mają znaczenia

Bezrobotny

Wolny najmita

Chodzi i o pracę pyta

W sercu rozterkę ma

Co dzieciom dziś jeść da

Kiedyś za komuny

To byłem dumny

Roboty miałem w brut

Kto nie pracował to był cud

Teraz jestem poniżony

Z mojej pracy wyrzucony

Nie obchodzę już nikogo

Daj Se radę sam niebogo

Politycy są bogaci

Prości ludzie na tym tracą

Polityków to nie wzrusza

Co odczuwa twoja dusza

Bierz sam wszystko w swoje ręce

Wypruj żyły w tej udręce

I wiesz o tym to nie kpiny

Wałęsa wpuścił cię w maliny

Zrobił z ciebie dziada

Teraz nić nie gada

Gdy przyjdzie do nas Europa

To zrobi ciebie na z chwał chłopa

Wszystko będziesz miał

Co tylko będziesz chciał

Więc nie martw się

Nie będzie tak źle

Spojrzenie

Jesteś obojętny

Nie jesteś święty

Jesteś smutny

Twój los okrutny

Nie liczysz na nikogo

Idziesz swoją drogą

Smutkiem znaczysz życie

Kochasz życie skrycie

Bliźni cię nie rozumie

Może kochać nie umiesz

Potrzebujesz miłości

Ona w twym sercu gości

Każdemu wszystko oferujesz

Co za to otrzymujesz

Pobłażliwe spojrzenie

Przykre wyrozumienie

Jaki ten świat dziwny

Jesteś dobry Toś naiwny

Jesteś brutalny

Toś normalny

Jezioro

Nad jeziorem miło wzdychamy

Urodę ich i piękno wychwalamy

Nasz zachwyt niema końca

Gdy wystawiamy twarz do słońca

Plażowiczów zgraja cała

Ciało swoje opala

Marzy o tym całe wczasy

Jakie na obiat będą frykasy

Na śniadanie margaryna

Na obiad zupa wargi wygina

Na kolację miły bracie

Możesz mieć bez cukru herbatę

Wczasy miną jak sekunda

I zostanie mina smutna

Portret pusty pozostanie

Tak jak liche jest śniadanie

Do domu wracać czas

I to robi każdy z nas

Później sąsiadom się chwal

Jakie to wakacje żeś miał

Gadanie

Przesyt i niedosyt

Te słowa śą sprzeczne

Są nie dobre dla nas

Są nie bezpieczne

W polityce i w Kościele

Kto słowa te miele

Młóci tylko słomę

To nie są kąski łakome

Gdy mowa o konkretach

Gdy kieszeń nie ta

Gdy kieszeń pusta

Głowa jak kapusta

Dobre jest umiarkowanie

Przesytu i niedosytu dawkowanie

Gdy masz przesyt skutki fatalne

Masz niedosyt życie marne

Miej umiarkowanie

Zakazów dawanie

W polityce i w Kościele

Będą wtedy Przyjaciela

Gdy chcesz na uwięzi trzymać

To Kochany wybacz

Trzeba mieć zaufanie

Będzie Klonowanie

Poezja wymyślona

Mnie poezja w duszy gra

On poezję w duszy ma

Słowa jego to finezja

Która pachnie tak jak frezja

Przepiękne rymy tworzy

Na przepiękny język zorzy

Kto czytać umie

Na pewno zrozumie

Zachwyci go piękna mowa

Nic tu dodać ani słowa

Bo mądremu dość po słowie

Jak się zowie tak się zowie

Miłe rymy trzeba znać

Dla piękna duszę dać

Powiedzieć wszystkim o tym

Że wiersz nie leży pod płotem

Wiersz trzeba w sercu mieć

Nie wystarczy tylko chcieć

Ale żeby poklask dostać

Trzeba będzie posłem zostać

Rada

Wszystkim radę dam

Co zawsze w sercu mam

Mam rodziców wspaniałych

Dla mnie miłych kochanych doskonałych

Chodź upłynęło od ich śmierci tyle lat

Chodź w Brudzie pogrąża się świat

Wciąż stoją przed moimi oczami

Moi wspaniali Rodzice kochani

Te wspomnienia w moim sercu noszę

Zawsze moich Rodziców o pomoc proszę

Modlę się żeby cieszyli szczęściem w niebie

Żeby modlili się za nas do PANA BOGA W NIEBIE

Wiem że oni z nami przebywają

Że to on dobre rady nam dają

Wystarczy je tylko wysłuchać

Ich rad i Pana Boga Posłuchać

Zapamiętajcie wszyscy mądrale

Nie mówcie że rady wam niepotrzebne wcale

Przestańcie przeciw rodzicom oponować

Żeby dopiero po śmierci ich szanować

Mówiąc jacy to moi Radzice byli

Wspomnienie — Szkoda że tak krótko żyli

Doceńcie ich teraz za żywota

A niebo dla Was otworzy swe wrota

Błąd

Ja całe życie błądzę

Nie kochają mnie pieniądze

Pieniędzy nie kocham wcale

I wcale się tym nie chwale

Bez pieniędzy żyć się nie da

Czeka cię bracie bieda

Więc kombinuj tak jak możesz

A życie ci się ułoży

Jesteś biedny boś jest głupi

Bieda tobie pupę łupi

Zostań członkiem w AWE-sie

Partia ta dobrobyt niesie

Dla swych członków

Którzy stoją już w ogonku

I cichą nadzieją mają

Że wszystkiego się nachlają

Wojna

Życie mnie wcale nie pieściło

Po wojnie była bieda ale było miło

Rodzice moi jak jaskółki się o nas troszczyli

Pracowali harowali Saminie jedli a nas karmili

Troszczyli się o nas jak jaskółki o swoje pisklęta

My kochamy rodziców każdy z nas o nich pamięta

Ich dobroć miłość szacunek i wyrozumiałość

W naszych sercach zaowocowało

Szacunek poszanowanie moim rodzicom się należy

My dzieci skrycie ich kochamy proszę uwierzyć

W każdej modlitwie zwracamy się do Pana Boga

Żeby byli w Niebie szczęśliwi u Pana Boga

Takich mieć rodziców to spełnienie marzeń

Którzy cię kochają rozumieją I przysparzają wrażeń

Opieką otaczają od świtu do nocy

Udzielają porad, miłości i w każdej chwili pomocy

Dlatego chylę głowę, klękam na kolana

Krzyczę, krzyczę kocham Cię Tato i Mamo kochana

Tak bardzo chciał bym Wam się wszystkim pochwalić

Ale was już niema mogę skrycie się pożalić

Powroty

Ptaki do swych gniazd wracają

Ton jest nasz dom to rodzina

Do miejsca pochodzenia się przyznają

Tu życie się zaczyna

Kto pochodzenia się swego wstydzi

Nie szanuje miejsca swego

Ze swych rodziców szydzi

Kim jesteś powiedz kolego

Każdy ptaszek się przyznaje

Gdzie leży jego zagroda

Skąd pochodzi jakie ma obyczaje

Tam zawsze jest pogoda

Chodź odwiedzają ciepłe kraje

Zawsze myślą o powrocie

Powrót nadzieję im daje

Nie zostaną: nie zatrzyma ich złota krocie

Szkoła

Park a w nim szkoła

Studnia i staw mały

Lipy kasztany dookoła

Dzieci zimą ślizgawkę urządzały

Mały dom jak u Mickiewicza

Wokoło drzewa

Obok brukowana ulica

Każdy się tu dobrze miewa

Dzieci do szkoły chętnie chodzą

Posłusznie nauczyciela słuchają

Chociaż po błocie i po śniegu brodzą

Nauce z przyjemnością się oddają

Gdy wiosna przychodzi

Na świadectwo z paskiem czekają

Radość serca ich godzi

Do nauki się przykładają

Wiosną drzewa liście rozkładają

W miesiącu maju

Nad szkołą baldachim rozkładają

Szkoła jest jak w raju

Gdy siwe włosy mamy

Łezka w oku się zakręci

Mile szkołę wspominamy

Szkoła zostaje w pamięci

Uwielbiam cię

U mojej żony uśmiech od ucha do ucha

Moja żona to wspaniała dziewucha

Oczka jej błyszczą radością

Mojej żony wszyscy mi zazdroszczą

Radość z życia jej pierś rozpiera

Jest miła figlarna oczkami z poziera

Ona zawsze cieszy się swoim życiem

Ona kocha przyrodę ja o tym wiem

Ona by za przyjaciela życie oddała

Ona jest cudowna miła wspaniała

Ją nigdy nie da się zdenerwować

Ona uwielbia ludzi i każe każdego szanować

Jest jak uśmiech wschodzącego słońca

Rozpromieniona miła urzekająca

Jesteś najwspanialszą gwiazdo na Niebie

Bardzo dziękuje że jesteś moja Bóg dał mi Ciebie

Róża

Róża piękna i wspaniała

Każdemu się podobała

Cudne miała kwiecie

Najładniejsze na całym świecie

Kwiaty tej wspaniałej róży

Są podobne do ust Zuzi

Zuzia usta ma jak płatki

Ma podobne do swej matki

Lecz Róża to nie tylko kwiecie

Róża ma kolce jak wiecie

Piękno każdemu smakuje

Żywot dobry obiecuję

Z Różą jest tak jak w życiu

Tak jak po wódki wypiciu

Wesołość jest bardo krótka

Dokąd tylko działa wódka

Róża przecież też więdnieje

Nic w życiu stałe nie jest

Przyjdzie czas opamiętania

Los masz martwy bez kochania

Ewa

To jest dzieło Pana Boga Naszego

Który stworzył Ewę dla dobra naszego

Piękno tego dzieła przyćmiewa oczy

Piękno to każdego zauroczy

Każdy z podziwem na to dzieło patrzy

Ukłon uszanowanie i podziw się należy

Odsłaniamy ten rąbek naszej tajemnicy

Pokażmy to dzieło nagie a nie w spódnicy

Dzieło to powstało z żebra Adama

Stworzył ją sam Pan Bóg nie przyroda sama

To jest najcudowniejsza piękność na świecie

Wiem że wszyscy wiecie że mówimy o kobiecie

Pan Bóg stworzył tylko Ewę

Mówimy że człowiek był jak małpa i chodził po drzewie

W tej chwili mamy różnej piękności Panie

Ale to jest sprawa Adam a nie Boga kochanie

Dziewczyna

Kocham Cię całe życie

Ukradkiem i skrycie

Nigdy ci tego nie powiedziałem

Chodź bardzo tego chciałem

Ty znaczysz dla mnie wiele

Chwalę cię wszędzie nawet w Kościele

Chcę ciebie zawsze dotykać

Oczami do ciebie pomykać

Jesteś miła i radosna

Tak jak piękna jest wiosna

Jesteś słońcem mego życia

I miłością bez pokrycia

Życie ty moje marnujesz

Dlaczego mi tego nie okazujesz

Wiem że dla mnie się stroisz

Dlaczego powiedz się boisz

Okaż mi serca odrobinę

Wskaż mi do Nieba drabinę

Uznaj moją męskość

Dam ci siłę i zwycięstwo

Żołnierz

Idzie sobie żołnierz

I wcale nie śpiewa

Minę ma smutną

I krew go zalewa

Dostał wczoraj rozkaz

Trzeba do cywila

A w domu jest bieda

I trudna to jest chwila

Co mam teraz zrobić

Żeby grosz zarobić

Bym był godny

I nie chodził głodny

Narzeczona czeka

Patrzy na mnie mile

Że gdzieś w kawiarni

Spędzimy te chwile

U mnie kieszeń pusta

I suche mam usta

Szlak mnie trafia

Wybawi mnie mafia

Układ z mafią zrobię

Duży grosz zarobię

Chodź miałbym jutro

Być w kiciu tak smutno

Dla mojej kochanej

Oddam życie swoje

Przy niej jak na warcie

Opoką ja stoję

Uwierz mi ma miła

Drogą dala mnie byłaś

Z niosę te katiuszę

Oddam swoją duszę

Nie mogę nic więcej

Kocham cię goręcej

Jesteś dla mnie 2wszystkim

A to już po wszystkim

Razem

Mierzę ją jedną miarą

Taka jest jak stara

Dla mnie jest najsłodsza

Wygląda jak siostra młodsza

Z wiekiem idziemy ręka w rękę

Czasem przeżywam z nią małą udrękę

Ona jest w mojej mierze młoda

A to mi zawsze zdrowia doda

Z wiekiem idziemy para za parą

Ludzie jak płyty się przesuwają

Zawsze na ziemi kogoś przybywa

Zawsze na ziemi kogoś ubywa

Społeczeństwo jak siano się pomieszało

Są starzy młodzi dzieci różności nie mało

Ludzie na świecie są kwiatem ziemi

Pan Bóg tak chciał tego nikt nie zmieni

Minie już rok

Upłynął już prawie rok

Jak powiedział mi prorok

Ty pisz bo umiesz

Na pewno ktoś cię zrozumie

Wziąłem te słowa do serca swego

Piszę bo umie dla bliźniego

Nisko się wszystkim kłaniam

W pisaniu tym serce odsłaniam

Piszę co leży mi na duszy

Czy kogoś to wzruszy czy nie ruszy

Pisać i kochać nie przestanę

Dopóty chodź nadziei zostanie

Kiedy wszystko wypali się do dna

Gdy wszystko co chcę oddam

Wtedy dopiero pisać przestanę

Zasnę spokojnie na wieki AMEN

Niebo

Czy w niebie płaczą o ciebie

Gdy schodzisz na ziemię

Bo gdy masz drugie wcielenie

To przecież schodzisz na ziemię

Czy w niebie też cię żałują

Płaczą smucą się lamentują

Czy żałobę mają po tobie

Czy też składają cię w grobie

Jak myślisz gdzie idziesz

Czy znów do nich przyjdziesz

Czy to też jest wieczne rozstanie

Tak na wieki wieków AMEN

Czy w niebie tak jak na ziemi

Mówimy że gdy umrzemy

To do nieba czy piekła pójdziemy

Nigdy nie wiemy czy się dowiemy

Czy w niebie mają wątpliwości

Jak nasza ziemia ich ugości

Czy Bendą bardzo szczęśliwi

Czy tyko zwykłymi bogatymi

Morze spotkać ich straszna bieda

Że nikt nawet kawałka chleba nie da

Czy będą modlić się do Boga

Żeby ich nie spotkała trwoga

Nikt tak mówić nie morze

Od tego broń nas Pnie Boże

Czy piekło jest czy go niema

Każdego z nas ogarnia trema

Nikt z nas pewności nie ma

Czy jest piekło czy go niema

Czy do czyśćca pójdą dusze

Na szczęście to czy katuszę

Bóg jest dla nas miłosierny

Zburzył piekło czyśćca bramy

I dla tego go kochamy

Ziemia nasza

Ziemia to wulkan gorący

Ziemia to ziąb przenikający

Ziemia to nie przebyte góry

Ziemia to otaczające ją chmury

Ziemia to nad nią świeci słońce

Ziemia to oceany i morza gorące

Ziemia to tropikalne lasy

Ziemia to dla ludzi wczasy

Ziemia to betonem przyodziana

Ziemia puszcza wykarczowana

Ziemia to jest stalą zalana

Ziemia jest dla nas bardo kochana

Ziemię tą człowiek zawłaszczył

Ziemię tą tylko dla siebie przywłaszczył

Nie żal mu życia i przyrody

Nie żal gdy jest młody

Żal gdy starość zagląda w oczy

Żal bom wszystko niszczył w dzień i w nocy

Nie wszystko zostało stracone

Nie wszystko bo coś jeszcze pozostało

Zniszczyliśmy wiele niemało. niemało

To co pozostało chrońmy żeby tak zostało

Ziemia to góry lodowe

Ziemia to pustynie piaskowe

Ziemia To niebieska planeta

Ziemia jest i będzie dla Człowieka ŚWIĘTA

Chrońy ją w dzień i w nocy
udzielmy jej pomocy
obłoki

Bujanie w obłokach

To nie ta epoka

Bujać ludzi

Każdy się trudzi

Politycy mają czar

Bujać ludzi mają dar

Potrafią pięknie śpiewać

Głodne kawały zalewać

Umieją bredzić godzinami

Zbywać naród bzdurami

Lubią na okrągło mówić

Byle tylko naród zmylić

I co roku szoru, szoru

Byle tylko do wyborów

Mamią Naród w potrzebie

Zagłosuj na nas będziesz w niebie

Później ciebie w pupie mają

Skórę z ciebie znów z ciągają

Polak obywatel zło konieczne

To jest bydło niebezpieczne

Trzeba drania nadzorować

Na nasz sposób zmodyfikować

Nie pozwolić mu tu fikać

Bo Rząd może on oszukać

Teraz już nie będzie szoru, szoru

Nikt nie pójdzie do wyborów

Taką frekwencję mają

Na jaką zasługują

My

Przeżyliśmy tyle lat

To nas do czegoś zobowiązuje

Taki miły jest ten świat

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 32.27