Część I
pożądanie
nie panuję nad sobą
wzburzony ocean
wokół uderzają fale
widzę twoje nagie ciało
pragnę cię dotknąć lecz nie mogę
odpływasz z nurtem rzeki
myślę co zrobić by cię poczuć
choć przez krótką chwilę
podpływasz chwytasz mnie w pół
i całujesz upojnie
tak! tak! potrzebuję tego jak ryba wody
inaczej umrę z żalu i tęsknoty
twoje serce bije
pachną włosy i wiem
że przepadłam
już nie dam rady się oprzeć
jestem zbyt słaba by uciec
chcę pragnę potrzebuję
szepczę ci do ucha
kochaj mnie tylko mnie
aż do końca świata
i mdleję w twoich ramionach
teraz wiem że to miłość na zawsze
sen
leciałam nad wodą
miastem
dotykałam skrzydłami obłoków
widziałam słońce
chciałam go dosięgnąć
lecz mnie parzyło
frunęłam w popłochu
w dal
czułam wiatr
słyszałam drzewa
w oddali szczebiot ptaków
to była wiosna
życie budziło się jak ja
i ty
rozwijały się pąki
lecąc wciąż przed siebie
pragnęłam jeszcze więcej
tej energii
przebudzenia
i zbudziłam się
wszystko zniknęło
ucichło
chcę śnić
dalej dalej
pobudka!
zadzwonił budzik
pora wstawać
znów ta cholerna praca
miłość
gdy ktoś kwiaty ci podaruje
lub przeniesie nad urwiskiem
kurtką okryje w chłodny wieczór
a może złotem obsypie
każdy inaczej ją postrzega
jednemu starczy spojrzenie
albo słodycz jej namiętnych ust
drugi szuka jej w rozkoszy
bez ukojenia
a ona
czasem przemyka niepostrzeżenie
między palcami
i niszczy to czego pragniemy
czasem gdy jesteś chory
troszczy się
w chwili zwątpienia wspiera
powie
nie martw się kochanie
gdy wymiotujesz
przez drzwi zapyta
czy wszystko dobrze
dotknie przytuli położy
jak niemowlę
wtedy wiesz
ta jest prawdziwa
dbaj o nią i mów że kochasz
by nie szukała zamiennika
choć biedna jest
jak mysz kościelna
trzymaj ją mocno w dłoni
i żyj dla niej
nawet gdy boli
rybka
w rzece pływa sobie rybka
lecz nie zwykła powiem wam
raz złapałam ją przypadkiem
rzekła do mnie
puść mnie proszę
spełnię twe życzenia wszelkie
chciałam suknię piękną mieć
lecz od Diora super luks
słówko rzekłam no i jest
elegancka mocna rzecz
a do tego
modne szpilki od Gucciego
fajnie nie?
lecz po chwili myślę sobie
co mi po tej garderobie
może lepiej skłonić ją
by wyczarowała dom
z pięknym autem
sauną kortem
i ogrodem — jasna rzecz
gdy życzenie to spełniła
zobaczyłam pięć sypialni
taras
basen
lecz to mnie nie ucieszyło
zażyczyłam sobie hajsu
by przemierzyć cały świat
opłynęłam kawał Ziemi
czując że mi czegoś brak
może owszem to wspaniałe
lecz się szybko zniechęciłam
po powrocie pomyślałam
cóż po domu
kasie
ciuchach
gdy samotna jestem wciąż
lepiej znaleźć przy swym boku
kogoś kto pokocha mnie
niż rozmawiać z jakąś rybką
gorący temat
życie jest piękne
gdy wszystko się układa
lecz jak to w życiu bywa
czasem nie wypali
zawiedzie coś lub ktoś
trochę się grunt zawali
co wtedy
pomocy znikąd
wszyscy niby uczynni
lecz w trudnej chwili sam
radzisz sobie jak umiesz
byle do przodu
by przeżyć jakoś
a gdy się los uśmiechnie
wtedy mu dziękujesz
za tę chwilę
tę gwiazdkę z góry
którą ci zesłał
widok
wciąż za oknem brzydki świat
piach na ulicach zmierzch
pęd ludzi zgiełk
autobusów
mgliste poranki zimny deszcz
wiatr
drobinki lodu
niezmiennie ponury czas
snuje się ta sama zima
wichura zamieć
odliczasz każdą chwilę
byle do wiosny
wkrótce ujrzysz
dłuższy dzień
słońce zaświeci
zima odleci
ptaki odżyją
usłyszysz szczebiot
będziesz już wiedział
że właśnie przyszła
wspaniała pora
wiosna nadeszła
nareszcie jest
lęk
błogi sen chcę ciągle śnić
że to nie ty
że mi się śnisz
że idziesz w dal
chce ciągle śnić
więc budzę się
to znowu ty
bez przerwy ty
niezmiennie trwasz przy
boku mym
skąd ja to znam
oddechu chcę
lecz widzę cię
przeraża mnie
wciąż widok ten
już boję się
pamięci swej
gdzie ciągle jest
odbicie twe
co robić mam
pomysłu brak
jak przerwać ten
potworny lęk
tęsknię do lata
wokół śpiew ptaków
szum drzew
wiatraków
słodkie zapachy
czuć z czyjejś chaty
rześkie powietrze
kwiaty na wietrze
gdy je mijałam
wciąż się kłaniałam
rosną tu zawsze
są wciąż ciekawsze
gdy je zrywałam
o nich myślałam
słońce przygrzewa
miłość dojrzewa
stukot maszyny
ciągle słyszymy
w polu żniwiarze
wilki tam w jarze
o czym tak wyją
czym teraz żyją
więc idę dalej
doszłam do małej
pięknej polanki
utkanej w wianki
z lilii i wrzosów
i kilku kłosów
które złożyła
dziewczyna miła
swojemu chłopcu
na jego kopcu
za skórę zalazł
więc tam się znalazł
tańcząc przez życie
obraz będzie doskonały
tak jak twoje odbicie
w moim sercu małym
rozświetlasz moje życie
pomaluję ci świat
tysiącem barw
użyję pięknych farb
boś moje serce skradł
gdy na niebie szaro
wokół deszcz i wiatr
tyś porwał mnie w tańcu
daleko tak
że czasem tchu mi brak
w tej muzyki rytm
którą w sercu masz
niech nas ciągle chroni czas
pytania
co ja teraz zrobię
gdzie jest życie moje
co się w nim popsuło
czego w nim nie było
wciąż mam pytań wiele
nic poza tym nie wiem
czy coś przeoczyłam
zmarnowałam szansę
ominęłam zakręt
poszłam nie tą drogą
szczęście przeszło obok
czy je gdzieś zobaczę
czy komuś wybaczę
ale nic nie zmieni
ciągłej mej nadziei
że odnajdę ścieżkę
i zapalę świeczkę
dla tych co wierzyli
lecz się pogubili
wymarły
dookoła pustka i on
co tutaj robi ten gość
próbuje naprawić świat
by wrócił do dawnych lat
zanim zamarło życie
ludzie byli na szczycie
pewni swych celów i praw
nie dbali wcale o ład
byli obłudni i źli
wszystko stracili w mig
szarość debilizm i strach
wdarły się pod ich dach
najsilniejsi rządzą tu
reszta nie istnieje już
pokonała ich żądza
ciągła myśl o pieniądzach
dookoła kamienie są
za rogiem rodzi się zło
kobiet już nigdzie nie ma
ziemia je pochłonęła
zostały twory złe
co życie wiodą mdłe
by odbudować rasę
trzeba odrzucić maskę
fałszu i zakłamania
bierzmy się do działania
by uratować Ziemię
trzeba zacząć od siebie
objawy
mam chyba fobię
widzę postacie które odeszły
upiorne i dziwne
czemu mnie prześladują
mówią wciąż do mnie
rozumiem lecz jak im pomóc
w domu już wszyscy
mnie obserwują
bo niby mruczę
coś tam pod nosem
tańczę ze sobą
lecz to wymysły
mojej rodziny
chcą się mnie pozbyć
zamknąć w szpitalu
gdy mi tam dadzą
te wstrętne leki
zmienią w warzywo
do świata nie wrócę
szpitalne łóżko
będzie mi domem
moją udręką
moją mogiłą
tęsknota
tęsknię za tobą bardzo
wciąż mam w sercu twoją twarz
szkoda żeś odszedł tak wcześnie
życie zrobiło mi wbrew
zabrało szybko nadzieję
że będziesz mnie wspierał
gdy będę już pełnoletnia
a życie zawiedzie
serce płacze ogromnie
jak mogłeś zostawić
ukochaną córkę
i zapukać do bram nieba
byłam przecież dzieciakiem
pragnęłam byś przy mnie stał
a ty zachorowałeś ciesząc się
ostatni raz
miałeś łzy w oczach
poczułeś że nadszedł już czas
tak bardzo chciałabym wierzyć