E-book
3.15
drukowana A5
12.42
Wewnętrzne dziecko

Bezpłatny fragment - Wewnętrzne dziecko


Objętość:
28 str.
ISBN:
978-83-8440-082-1
E-book
za 3.15
drukowana A5
za 12.42

Każda książka to krok w stronę zmiany i inspiracji. Jeśli chcesz iść dalej razem ze mną, zapraszam Cię na:

samuelkaine.wixsite.com/samuel-kaine

Wstęp

Kiedy ostatni raz śmiałeś się tak, że bolał Cię brzuch?

Albo tańczyłeś bez skrępowania — tak po prostu, jak dziecko na szkolnej dyskotece?

Jeśli trudno Ci sobie przypomnieć… to znak, że Twoje wewnętrzne dziecko gdzieś się przyczaiło. Może siedzi obrażone w kącie, bo za dużo razy słyszało „nie wypada”. A może po prostu zasnęło, gdy dorosłe życie zafundowało Ci rachunki, obowiązki i listę „muszę”.

Każdy z nas ma w sobie to dziecko. To część nas, która:

— spontanicznie się cieszy,

— płacze, gdy coś boli,

— i potrafi czuć całym sercem, bez kalkulatora w głowie.

Problem w tym, że dorosłość nauczyła nas zakładać maski. Być „poważnym”, „produktywnym”, „odpowiedzialnym”. A radość? A lekkość? One wciąż tam są — tylko czasem uwięzione pod grubą warstwą dorosłych nakazów i zakazów.

Ten e-book nie jest wykładem z psychologii (choć psychologia będzie tu naszym przewodnikiem). To raczej mapa — prowadząca Cię do miejsca, gdzie spotkasz siebie sprzed lat. Małego chłopca czy małą dziewczynkę, którzy wciąż czekają, żebyś podał im rękę.

Nie będziemy wracać do dzieciństwa po to, by rozdrapywać rany. Wręcz przeciwnie — chodzi o to, by nauczyć się leczyć to, co bolało, i odzyskać to, co piękne: śmiech, zabawę, spontaniczność.

Na kolejnych stronach pokażę Ci, jak:

— rozpoznać rany swojego wewnętrznego dziecka,

— zacząć rozmowę z samym sobą,

— i wprowadzić do codzienności małe rytuały, które przywracają radość życia.

Bo prawda jest taka: kiedy Twoje wewnętrzne dziecko czuje się kochane i bezpieczne, Ty sam stajesz się szczęśliwszym, spokojniejszym i… bardziej sobą.

Gotowy? To chodź — zapukamy do drzwi, za którymi czeka na Ciebie mała wersja Ciebie.

Rozdział 1. Poznaj swoje wewnętrzne dziecko

Co to w ogóle jest?

Każdy z nas nosi w sobie pewną cząstkę — dziecko, które kiedyś biegało po podwórku, jadło lody na ławce i cieszyło się z byle czego. To nie jest metafora z książki psychologicznej. To realna część naszej psychiki, o której mówi się w terapii, coachingu i duchowości.

Twoje wewnętrzne dziecko to Ty — tylko młodszy. Część, która:

— czuje w 100%,

— ufa bezgranicznie,

— chce się bawić,

— ale też czasem boi się, płacze albo chowa w kąt.

Problem polega na tym, że kiedy dorastaliśmy, nikt nam nie powiedział:

„Hej, będziesz musiał/musiała wziąć swoje wewnętrzne dziecko za rękę, bo inaczej poczuje się porzucone”.

Dlaczego to takie ważne?

Bo gdy to dziecko jest szczęśliwe, Ty w dorosłym życiu jesteś:

— bardziej radosny,

— spontaniczny,

— bliżej ludzi.

Ale gdy jest zranione — odzywa się inaczej. I to mocno:

— lękiem przed odrzuceniem,

— problemem z bliskością,

— wiecznym udowadnianiem, że jesteś „wystarczający”.

Czyli w skrócie:

Twoje wewnętrzne dziecko może być najlepszym przyjacielem albo największym sabotażystą. Wszystko zależy od tego, czy dasz mu głos.

Jak rozpoznać, że Twoje wewnętrzne dziecko się odzywa?

— Nadmierna wrażliwość — krytyka od kogoś dorosłego boli Cię tak, jakbyś znów usłyszał od nauczyciela: „Znowu źle, usiądź!”.

— Potrzeba akceptacji — łapiesz się na tym, że żyjesz, żeby inni byli zadowoleni.

— Problemy z radością — ciężko Ci się po prostu bawić, bo w głowie słyszysz: „Zachowuj się!”.

— Silne emocje — drobiazg wywołuje w Tobie wybuch, jakby ktoś nacisnął ukryty guzik.

Dobra wiadomość

Nie musisz cofać się w czasie ani czekać na cud. To dziecko jest w Tobie tu i teraz. I możesz się z nim spotkać, porozmawiać, a przede wszystkim — dać mu to, czego zawsze potrzebowało: uwagę, akceptację i miłość.

Mini ćwiczenie na koniec rozdziału

Stań przed lustrem. Spójrz sobie w oczy i powiedz:

„Widzę Cię. Już nigdy Cię nie zostawię.”

(Proste, ale uwierz — mocne).

Rozdział 2. Skąd biorą się rany?

Rany nie biorą się znikąd

Nie rodzimy się z lękiem przed odrzuceniem czy z przekonaniem, że „nie jesteśmy wystarczający”.

To wszystko zostało nam gdzieś wgrane — przez bliskich, szkołę, środowisko.

Nie złośliwie. Raczej „po prostu tak wyszło”.

1. Rodzice i ich dobre chęci

Rodzice zwykle kochają najlepiej, jak potrafią. Problem w tym, że ich „najlepiej” czasami zostawia ślady.

— Słowa typu: „Nie płacz, bo nie wypada” uczą dziecko tłumić emocje.

— „Nie rób wstydu” — zamieniają naturalną spontaniczność w strach przed oceną.

— „Złość piękności szkodzi” — zamykają drogę do wyrażania gniewu.

I tak mały człowiek uczy się, że pewnych emocji nie wolno pokazywać. A skoro nie wolno, to zaczyna je chować — aż dorosły sam przestaje wiedzieć, co czuje.

2. Szkoła i pierwsze oceny

Szkoła miała nas uczyć, a często… uczyła wstydu.

— Piątki oznaczały: „Jesteś kimś”.

— Jedynki: „Coś z Tobą nie tak”.

Niewiele osób pamięta dziś wzory chemiczne, ale wielu dorosłych pamięta smak zawstydzenia przy tablicy. To też rana.

3. Porównywanie z innymi

„Zobacz, Kasia to potrafi. A Ty czemu nie?”

Znane?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 3.15
drukowana A5
za 12.42