Jeśli masz odrobinę czasu, zaparz sobie dobrą kawę, usiądź wygodnie w fotelu i przenieś się wraz ze mną do magicznej krainy — krainy miłości, ciepła i spokoju. Spróbuj lepiej poznać samego siebie: swoje pragnienia, marzenia, zachwyty, lęki i niepokoje.
Jeśli w moich wierszach odnajdziesz choć mały kawałek swojej duszy — będę szczęśliwy…!
Smutne oczy
ona ma smutne, piękne oczy
w których schowała swój cały świat
i serce złamane
butami zdeptane
przez tego, co duszę jej skradł
ona ma smutne, piękne oczy
a włosy puszyste jak len
i żądne jak grzechu
jej usta są śmiechu
lecz co noc powraca zły sen
ona ma smutne, piękne oczy
w księżyca blasku ciało lśni
rozbudzić potrafisz
podsycić — nie gasić
ten płomień, co ledwie się tli
(…tyle odwagi było w niej…)
Tyle odwagi było w niej
I tyle wiary
Że życie może sama przejść
Nie do pary
Tyle radości było w niej
I tyle szczęścia
Że fart ją mocno chwycił w swe
Silne objęcia
I tylko nocą, kiedy łza
Samotna spływa
Czuje, że z każdą chwilą złą
Czegoś ubywa
Uśmiechnij się
W snach cię będę odwiedzać,
Na rękach przez życie przeniosę.
Odgadnę najskrytsze marzenia,
Tylko uśmiechnij się, proszę…
Kocykiem cię ciepłym okryję,
Rozgrzeję zziębnięte dłonie.
W kominku ogień rozpalę,
Tylko uśmiechnij się do mnie…
Gotować będę dla ciebie,
Zabierać na szlaki ku słońcu.
Całować przy blasku księżyca,
Tylko uśmiechnij się w końcu…
(...przychodzisz do mnie…)
Przychodzisz do mnie w gwiazdy ubrana,
W sukni z księżyca poświaty.
Pachniesz miłością, drżysz z pożądania,
We włosy wpięte masz kwiaty.
Każdy centymetr twojego ciała
Długo, powoli całuję.
Na brzuchu białym, mokrym od potu,
Serca ustami maluję.
Wijesz się w moich silnych ramionach,
Zdobywam ciebie powoli.
Rozkosz pozbawia cię resztek zmysłów,
Już nie masz nad ciałem kontroli.
Aż z sił opadam w twoich objęciach,
Leżymy uściskiem złączeni.
Jednym jesteśmy ciałem i duszą,
Cudownie miłością zmęczeni.
(*)
kiedy boli mnie dusza
nie mów do mnie
odejdź
nie ruszaj
ja się z tego jakoś wygrzebię
dla ciebie
Bezpiecznie
Niedobrze gdy,
deszcz leje łzy
i niebo chmur
nad nami.
Potrzeba mi
słonecznych dni,
w objęciach twych
przystani.
Rozkołysz mnie
Bądź dla mnie czuła,
Pieść mnie oddechem,
Tak, jak tylko ty umiesz.
Szeptaj, że kochasz,
Że zawsze będziesz
I tylko ty mnie zrozumiesz.
Rozpal dotykiem,
Przytul do siebie,
Rozkołysz wolno zmysły.
Trzymaj za rękę,
Spraw, aby gwiazdy,
Znów w moich oczach rozbłysły.
Nie pozwól proszę,
By to, co piękne,
Zgasło pomiędzy nami.
Przecież te lata
Nic nie zmieniły —
Jesteśmy wciąż tacy sami.
Ty wiesz
Ty wiesz, że ja kochać nie umiem,
nie radzę sobie z czułością.
Naucz mnie zmysły rozpalać,
bym znów mógł się cieszyć miłością.
Obejmij mnie swoim uczuciem,
spraw bym znów dotknął nieba.
Ze wszystkich rzeczy na świecie,
najbardziej miłości mi trzeba…
Nim wstanie słońce
Będę czekać na ciebie
Przy kasztanie
Obok starego domu
Na słońce zerkniemy na niebie
Nim wstanie
Tylko nie mów nikomu
Obejmę cię ramionami
Tak czule
Mocno dłoń twą uchwycę
Swymi silnymi rękami
Otulę
Płaszcz na twe plecy zarzucę
Będziemy stać zapatrzeni
Na słońce
Kochać się po kryjomu
W sobie wciąż zadurzeni
Bez końca
Tylko nie mów nikomu
Jestem przy tobie
w zakamarkach serca twego
w brzasku słońca o poranku
w strzępach złego i dobrego
w myśli każdej bez ustanku
ja jestem
w babim lecie rosą lśniącym
w szumie wiatru wiosennego
w liściu z drzewa spadającym
w gwiazdach nieba wieczornego
ja będę
Słowo
gdybym tak mógł
z morza twych słów
wybrać to jedno słowo
co sprawia, że
żyć mi się chce
codziennie i na nowo
mów do mnie wciąż
słowami drąż
których nikt nie usłyszy
ja patrzeć chcę
na usta twe
w ekscytującej ciszy
Bez łez
Złap mnie mocno za rękę
Bym w końcu przestał się bać.
Daj siłę, która pozwoli,
Twardo na ziemi mi stać.
Przytul mnie do swojej piersi,
A jutro niech skończy się świat.
Wyszeptaj cicho do ucha,
Co w sercu skrywałaś od lat.
Obudź w brzuchu motyle,
Pokaż, jak kwitnie bez.
Obiecaj mi swoją miłość
I to, że nie będzie już łez…
Przytulanka
Przytul się do mnie i śpij
Jutro przywita nas dzień
Beztroski, słoneczny
Po prostu bajeczny
A teraz niech przyjdzie już sen
Już nie będziemy się bać
Będzie bezpiecznie, ja wiem
Obiecać ci mogę
Że będę przy tobie
A teraz niech przyjdzie już sen
Przytul się do mnie i śpij
Twe włosy puszyste jak len
Ja będę dotykać
Gdy będziesz zasypiać
A teraz niech przyjdzie już sen
Zasnęły już nocne potwory
Zmartwienia odeszły też hen
Ja tuż przy twej twarzy
Noc całą na straży