Niewinnie…
ulegasz
powoli
a ja
niczym wąż
wślizguję się
w żyły
niewinnie…
czy aby na pewno?
pozwalasz
dalej
prowokując
myśli
niewinnie…
czy aby na pewno?
Jak...
jak
zebrać myśli
skoro
rozsypały się
piaskiem
po podłodze
wiatr wpadając
przez okno
rozdmuchał je
we wszystkie strony
to nierealne
potrzeba czasu
a jego
coraz mniej
jak
zebrać łzy
perłami
rozsypane
spadające na
płaską powierzchnię
podłogi
niczym Saharę
wsiąkające
niczym w gąbkę
to niemożliwe
możliwa jest
wiara
że odmieni się
koło fortuny
i modlitwa
do Najwyższego
samo życie
Bliskość…
uwielbiam
bliskość
skóry
ledwo
wyczuwalny
puls
serce
ciepło
energię
dotknij
mocniej
chcę
zatracić się
głębiej
Zmysły…
zmysły
ukształtowały
duszę
zamieniając ciało
w dotyk
wystarczy iskra
wybuchnie euforią
lubieżność
nie nosi bielizny
nie liczy lat
bywa zbrodnicza
odbierając rozum
piorun sycylijski
uderza bólem
obsesyjnych czynów
zatrać się w wilgoci
Zasmakuj...
zasmakuj
w grzechu
wilgoci
badaj językiem
nieznane
wyspy rozkoszy
słodycz
niczym czereśnia
kusi kształtem
skosztuj
spijaj nektar
zatracając się
w smaku
by potem…
Ulegniesz…
zatrzymam oddech