E-book
36.75
drukowana A5
54.69
W ich cieniu

Bezpłatny fragment - W ich cieniu

Poradnik emocjonalnego wyzwolenia


Objętość:
148 str.
ISBN:
978-83-8384-581-4
E-book
za 36.75
drukowana A5
za 54.69

Wydawca


® © Copyright by Anita Napora — Bieś


Druk ukończono w 2024r.

Recenzje

Wydawca prosi o ewentualny kontakt w ich sprawie


Konsultacje merytoryczne:


Somewhere above the stars


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających lub innych, bez uprzedniego wyrażenia zgody przez wydawcę i autora

W ich cieniu — poradnik emocjonalnego wyzwolenia

I. Co to znaczy żyć/ być w czyimś cieniu?

Cień — obszar, do którego nie dociera światło bezpośrednio ze źródła światła na skutek obecności przeszkody ustawionej na drodze promieni świetlnych, nieprzepuszczającej światła.


— kiedy potrzeby własne odkładasz na koniec,

— kiedy jesteś tak bardzo empatyczny wobec kogoś, że wiecznie przeżywasz czyjeś życie zamiast własne,

— kiedy ignorujesz znaki płynące z Twojego organizmu, że warto byłoby spojrzeć na coś z własną korzyścią bądź perspektywą,

— kiedy deprecjonujesz brak komfortu jaki odczuwasz w relacjach, ulegając innym,

— kiedy nie mówisz nie, nie jesteś asertywny,

— kiedy nie dbasz o swoją prywatność i bezpieczeństwo,

— kiedy nie stawiasz granic, pozwalając innym wtrącać się w Twoje sprawy,

— kiedy nie odpoczywasz,

— kiedy dajesz się wykorzystywać innym,

— kiedy pozwalasz innym pławić się w Twojej chwale, nazywać Twoje sukcesy ich sukcesami,

— kiedy nie walczysz w chorobie o siebie,

— kiedy nie dążysz do spełnienia swoich marzeń,

— kiedy siebie krytykujesz,

— kiedy pielęgnujesz w sobie pesymizm,

— kiedy nie bierzesz odpowiedzialności za swoje życie, oddając sprawczość innym,

— kiedy poświęcasz innym swój cenny czas, który inni nie doceniają a wręcz marnują,

— kiedy nie świętujesz swoich sukcesów,

— kiedy wchodzisz w nie swoje role, matkując innym lub podejmujesz inicjatywy o to nieproszony,

— kiedy wchodzisz za każdym razem w rolę eksperta,

— kiedy wchodzić w rolę zbawiciela/-ki świata,

— kiedy się sama niesłusznie obwiniasz,

— kiedy pozwalasz innym robić z siebie kozła ofiarnego,

— kiedy nie masz czasu dla siebie samej bo nie rozdzielasz obowiązków w rodzinie,

— kiedy skupiasz się na narzekaniu, a nie na aktywności,

— kiedy skupiasz się na ilości a nie jakości wykonywanej pracy, relacjach, kupowanych rzeczach, itp. itd.

— kiedy pozwalasz się obrażać,

— kiedy pozwalasz się ignorować,

— kiedy nie podejmujesz decyzji, jesteś bierny, pozwalając podejmować innym decyzje za Ciebie,

— kiedy nie analizujesz psychologii relacji z innymi,

— kiedy ufasz czyimś radom i przekonaniom bezgranicznie,

— kiedy nie podważasz autorytetów, biorąc ich zdanie, oparte zawsze na istnienie jakiegoś potencjalnego procenta błędu za pewną rację,

— kiedy nie zadajesz pytań ( zwykle ekspertom)

— kiedy sabotujesz własny rozwój lub działanie, sukcesy,

— kiedy nie narzucasz sobie samodyscypliny,

— kiedy nie dbasz o pozytywną mowę wewnętrzną,

— kiedy nie podejmujesz działania związanego z realizacją swoich marzeń tylko uciekasz w eskapizm

— kiedy deprecjonujesz szanse, które się Tobie zdarzają,

— kiedy nie ufasz własnej intuicji,

— kiedy boisz się zmian, nowości, nie jesteś na nie otwarty,

— kiedy nie dostrzegasz i nie cenisz wokół siebie relacji, które Ci sprzyjają,

— kiedy nie dziękujesz sobie za nawet drobne kroki, jakie podejmujesz ku ulepszeniom,

— kiedy pozwalasz własnemu autokrytykowi przejmować racje,

— kiedy nie znasz siebie, swoich mocnych stron,

— kiedy skupiasz się na swoich słabościach, pozwalając im dzięki myśleniu się rozwijać,

— kiedy tkwisz w swojej strefie komfortu,

— kiedy nie walczysz o przyjaźnie, warte poświęceń,

— kiedy żyjesz w iluzji i żyjesz mrzonkami,

— kiedy nie przyjmujesz postawy proaktywnej w realizacji planów i marzeń,

— kiedy nie komunikujesz własnej misji i wartości,

— kiedy nie praktykujesz bycia uważnym,

— kiedy nie masz odwagi mówić własnym językiem,

— kiedy nie masz do siebie szacunku i gotowości do wspierania siebie w życiu,

— kiedy nie zachowujesz konsekwencji i determinacji w działaniu,

— kiedy nie zachowujesz niezależności połączonej z potrzebą podążania własną drogą,

— kiedy nie zachowujesz i nie pielęgnujesz w sobie ciekawości

II. PSYCHOLOGIA RELACJI

1.Patriarchalizm — świat stworzony dla mężczyzn przez mężczyzn

Patriarchalizm — pojęcie socjologiczne oznaczające dominację w stosunkach rodzinnych i społecznych mężczyzny, będącego głową rodziny.

Najważniejszymi założeniami patriarchalizmu społecznego są:

— rozróżnienie pozycji kobiet, dzieci i nieżonatych mężczyzn, od pozycji ojca rodziny, pod którego są oni opieką,

— uprzywilejowanie społeczne dorosłego mężczyzny, który jest głową rodziny (nie musi to oznaczać niższego statusu kobiety, oznacza jednak, że to mężczyzna reprezentuje dom oraz może reprezentować lokalną społeczność),

— obowiązek zapewnienia środków materialnych i bezpieczeństwa najbliższym krewnym, spoczywający na głowie rodziny.

Współcześnie wiele systemów społecznych opartych na ustroju plemiennym czy rodowym charakteryzuje się patriarchalną pozycją mężczyzny w rodzinie. Rola męża i ojca rodziny nie daje mu możliwości rozporządzania jej członkami jak rzeczami (tak było np. w czasach wczesnego Cesarstwa Rzymskiego), jednak zdecydowanie uprzywilejowuje go, jako głowę rodziny, w stosunkach społecznych, a niekiedy i prawnych.

Ograniczony patriarchalizm zaobserwować możemy współcześnie m.in. w kulturach islamskich. Patriarchat jest źródłem przemocy w rodzinie.

Podporządkowywanie kobiet mężczyznom jest w naszym społeczeństwie czymś tak powszechnym, że je trudno zauważyć — jak powietrze. Tym, którzy je zauważają, wydaje się często zjawiskiem naturalnym i wrodzonym. W rzeczy samej, wiele teorii „naukowych” powstało, by tę zależność udowodnić. Niższa inteligencja, brak zdolności abstrakcyjnego myślenia czy zgoła nieobecność niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania części mózgu kobiet były udowadniane z takim nakładem sił i środków, że przypominało to gorączkowe zacieranie śladów na miejscu przestępstwa. Obraz kobiety jako istoty uległej, słabej i nieracjonalnej tworzony był w trakcie budowania społeczeństwa obywatelskiego i tym sposobem stał się, przyjmowanym za oczywistość, jednym z jego fundamentów. W tworzeniu takiego wizerunku najważniejszą rolę odgrywała rodzina, wyznaczając kobiecie już od najmłodszych lat miejsce podległe w stosunku do mężczyzn.

Rodzina patriarchalna to miejsce, gdzie uświęconym obyczajem mężczyzna kontroluje życie żony i dzieci. Domaga się obsługiwania go, określa sposoby, w jakie domownicy mają spędzać swój czas oraz wymierza kary, często fizyczne, za niestosowanie się do jego zasad. Na tym gruncie następuje bardzo wczesne zróżnicowanie ról, jakie w patriarchalnej rodzinie przypadają synom i córkom. Chłopcy nagradzani są za pewność siebie, nieokazywanie emocji i chęć do rywalizacji. Nagradzani są też za okazywaną agresję. Władczy ojciec, mimo że oficjalnie może wyrażać dezaprobatę dla agresywnych zachowań syna, w rzeczywistości jest z nich zadowolony, co dziecko niezawodnie wyczuwa. Za okazywanie słabości chłopiec jest karany i, co ważne z naszego punktu widzenia, używane są wtedy wobec niego określenia takie jak „baba”. To, co w nim najgorsze, czego u siebie nie lubi, jest kojarzone z cechami kobiecymi. Tak uczy się chłopca niechęci do cech żeńskich, a w konsekwencji pełnego wyższości stosunku do kobiet.


Patriarchalna tresura sprawia, że w wieku dojrzałym mężczyzna reaguje agresją na sytuacje konfliktowe i z góry zakłada, że kobieta powinna tej agresji ulegać. W większości wypadków ta władcza postawa jest jedynie pozorem — w rzeczywistości jest warunkiem własnego poczucia wartości, zaszczepionym przez ojca. Każdy więc ruch, wymierzony w istniejący, patriarchalny porządek, odczuwa on jako atak na siebie samego i zgodnie z wymogami tego porządku musi zareagować agresywnie. Natomiast wobec silniejszych od siebie mężczyzn będzie reagował strachem i posłuszeństwem — a wstyd wywołany tym sposobem, będzie rekompensował sobie przemocą wobec słabszych i podległych jego woli.


Mężczyzna, bijąc swą żonę i dzieci, powtarza schemat zaszczepiony przez ojca, usprawiedliwiając swą agresję faktem, że skoro on pod takimi rządami „wyszedł na ludzi”, to jego bliscy także innej drogi nie mają. Jednym słowem, w maltretowaniu rodziny wyraża się brak pewności siebie u mężczyzny-chłopca, który nie zna innego sposobu potwierdzenia własnej wartości. Oczywiście, własne porażki wychowawcze tłumaczone są przez niego zgubnym wpływem matki, za co jest także konsekwentnie karana.


Tak oto przeprowadziliśmy nitkę od patriarchalnego wychowania chłopca do sytuacji, w której przemoc jest akceptowanym środkiem przymusu wobec najbliższych. Jak w takim razie owo wychowanie wpływa na rozwijającą się kobietę?


Kuchta lub księżniczka


W przeciwieństwie do chłopca, dziewczynka ma być uległa, wrażliwa i piękna. W patriarchalnej rodzinie najczęściej przeznaczane są jej dwie role: pomocy domowej, w której naśladuje ona matkę i uczy się, że odpowiednim dla niej zajęciem jest usługiwanie głowie rodziny oraz królewny, w której ojciec upatruje wszelkich cech, których nie posiada już żona. Drugi przypadek jest o tyle niebezpieczny, że w sytuacji eskalacji agresji może prowadzić do seksualnego molestowania dziecka. Jeśli granice dziecka nie są respektowane, to w życiu dorosłym ich odczuwanie może być mocno zaburzone. W efekcie taka osoba może mieć spore trudności z odróżnianiem, kiedy jej prawa już zostały naruszone i może wplątywać się w sytuacje łatwo rozwijające się w kierunku przemocy.


Brak krańcowych doświadczeń w rodzaju molestowania nie oznacza jeszcze, że dziewczynka nie odczuje negatywnych skutków patriarchalnego wychowania. Jej rolą jest bycie grzeczną i miłą dla otoczenia. Agresywne reakcje spotykają się z potępieniem. Zabawy chłopców, w których można ćwiczyć sprawność, ocenę sytuacji czy umiejętność walki, są dla niej niedostępne. Mile widziane są natomiast zabawy, które przygotowują ją do bycia żoną i matką — czyli zabawy w dom, rodzinę, gotowanie posiłków i upominanie dzieci, żeby były cicho, kiedy tata czyta gazetę. Już tylko z tego przykładu widać, że umiejętność obrony własnych praw zostaje na tym etapie znacznie upośledzona.


Entuzjaści kobiecej bezradności potrafią stosować imponujące myślowe ekwilibrystyki, żeby tę bezradność przedstawić jako wartość pozytywną. Czy nie spotkałaś się z jakąś wersją poglądu, że kobieca uległość i męska agresywność to jakieś elementy porządku natury? Bezradność to twoja kobieca powinność. Chcesz być wyniesiona ponad innych? Udaj, że w kącie pokoju zobaczyłaś mysz i wskocz na stół z piskiem. Chcesz, by twoje granice były respektowane? Otocz się silnym męskim ramieniem. Ten sposób myślenia sprawia, że w pojęciu wielu mężczyzn granice kobiety mieszczą się wewnątrz granic jej partnera. Postaci rycerskiego obrońcy, domowego tyrana i gwałciciela na pierwszy rzut oka mogą wyglądać na całkowicie różne, są jednak elementami tego samego pojęciowego porządku.


Dyskryminacja


Patriarchalna rodzina jest częścią większego systemu. Opiewana, zarówno przez poprzedni, jak i obecny system, stała się wartością samą w sobie. W wyniku tego problem bitych żon i dzieci odszedł w cień. Ukuty przez teoretyków termin „przemoc domowa” pomógł skutecznie w zaciemnianiu sprawy, odwracając uwagę od sprawcy. Dla wielu autorytetów społeczeństwa ważne jest, żeby przetrwała rodzina — osobiste koszty jej członków nie są już takie ważne. Dlatego nawet te kobiety, które wychowywały się w rodzinach partnerskich, nie są wolne od wpływów patriarchatu. Jest on obecny w szkołach, kulturze, mediach i w obowiązującej religii.


Szkoła, mimo że w większości sfeminizowana, gorliwie wdraża stereotypowe role, stosownie do nich różnicując stawiane przed dziećmi zadania i ferowane według tych zadań oceny. W bajkach dla najmłodszych dzieci daje się już zauważyć wyraźny podział na dzielnych śmiałków i czekające na nich z utęsknieniem nagrody w postaci żon, bojących się ciemności i myszy. Klasyczna bajka o Kopciuszku, na której wychowały się miliony dzieci, prezentuje wizerunek kobiety, która czeka, szorując gary, aż przyjdzie jakiś mężczyzna i „coś z nią zrobi”. Największy melodramat wszechczasów „Przeminęło z wiatrem” pokazuje, że kobietę zdobywa się siłą — jeśli nawet protestuje, to tylko po to, by pokazać, że nie jest pierwszą lepszą. Skutecznie potwierdza to przekonanie mężczyzny, że wybrana kobieta staje się jego własnością i może on używać wszelkich środków, aby to udowodnić.


Osobnym zjawiskiem jest reklama, która z konieczności bazując na gustach jak najszerszej publiczności, tym samym precyzyjnie je odzwierciedla. Kobiety przedstawiane są najczęściej jako osoby, które zajęte są głównie makijażem, czesaniem się i myciem, albo jako gospodynie, dla których szczytem szczęścia jest poprawne upranie koszuli dla męża. Intelekt kobiet jest zwykle w reklamach pomijany, za wyjątkiem przypadków, gdy trzeba pokazać jak wielkimi są idiotkami. To służy, rzecz jasna, znękanym mężom, którzy dzięki temu mogą wyrwać się niezauważeni na piwo. Ten wzorzec relacji małżeńskiej gładko przyswajany jest przez dzieci, które są najmniej krytycznymi, a jednocześnie bardzo licznymi odbiorcami reklam i błędne koło zaczyna się coraz szybciej obracać. Tu jest miejsce na wyrażenie zdumienia działalnością psychologów, których obecność w świecie reklamy stała się niezbędna, a którzy z zadziwiającą łatwością umywają ręce od konsekwencji własnych psychomanipulacji.


Podobne skutki może wywoływać obowiązujący system religijny, którego oczkiem w głowie jest rodzina z tradycyjnym podziałem ról. Pamiętam, jak dawno temu, na lekcji religii, zapytałem księdza, dlaczego kobiety nie mogą być kapłanami. Katecheta wyjaśnił, że w ten sposób zagrożona zostałaby tajemnica spowiedzi, bo kobieta, ze swą wrodzoną skłonnością do plotkowania, natychmiast podzieliłaby się z koleżankami tym, co usłyszała w konfesjonale. Tego błyskotliwego wywodu słuchało kilkanaście dziewcząt jako prawdy objawionej. Jakie zadania mogły potem sobie wyznaczyć w życiu religijnym, skoro nie były zdolne do zrozumienia sensu sakramentu? Kobiecie w katolickiej religii pozostaje rola służebnicy, która ofiarnie miłuje nawet swojego wroga, albo rola kusicielki. Adam miał wygodnie i ciepło w raju, dopóki nie pojawiła się Ewa i nie namówiła go do grzechu. To już wyraźna wskazówka, jak powinno się rozłożyć odpowiedzialność za cielesne występki mężczyzny.


Smutne konsekwencje


Nic dziwnego, że w takim klimacie w najlepsze funkcjonują rozmaite mity, które narażają kobiety na dyskryminację i przemoc. Dyskryminowane grupy społeczne z reguły wchodzą w swą podległą rolę, przekonywane o jej sensowności. Dziewczynka, wychowana w relacji zależności, może nigdy nie uzyskać świadomości, że jej prawa są łamane — a to oznacza, że jako dorosła kobieta będzie miała trudności z dostrzeżeniem niebezpieczeństwa. Kobiety z ośrodka kryzysowego, pytane o to, w jakich sytuacjach były bite, mówią zwykle: „Wtedy, gdy go zdenerwowałam, gdy nie wykonałam polecenia itd.”. Czyli ogólnie: wtedy, gdy zasłużyłam. Oto patriarchalna sprawiedliwość.


Kobiety wychowane w rodzinie patriarchalnej najczęściej więc potulnie wykonują polecenia mężczyzny. Zbyt często były karane za śmiałość, asertywność, agresję, aby teraz nagle zmienić wyuczone zachowanie. Boją się gniewu, boją się krzyku i podświadomie pamiętają, że uległość równa się nagrodzie. A uległość jest właśnie tym, na co liczy napastnik. To druga strona patriarchalnego równania. Z dużym prawdopodobieństwem wychował się on w podobnej rodzinie i wszystkie metody przymusu ma w małym palcu. Bezbłędnie rozpoznaje osoby, które będą z nim grały w jego ulubioną grę: zaspokajanie własnych żądz bez względu na koszty. Oczywiście, bez względu na koszty ofiary.


Na zajęciach z kobietami zagrożonymi przemocą proponowany jest kwestionariusz Gavina deBeckera do wykrywania wczesnych zagrożeń, opublikowany w jego książce „Dar strachu”. Zawiera on listę 30 zachowań, które charakteryzują mężczyzn skłonnych do agresji w przyszłości. Służy do testowania niedawno poznanych partnerów. Kobiety bez doświadczeń przemocy czasem podkreślają w nim jedno, dwa zachowania. Traktują to jako sygnał, że decyzję o pozostawaniu w związku z takim mężczyzną trzeba ponownie przemyśleć. Kobiety, które mają za sobą lub pozostają w związku z bijącym je partnerem, podkreślają prawie wszystkie zachowania, traktując większość z nich jako zachowania zupełnie niewinne! Oznacza to z jednej strony zaburzoną zdolność do odczuwania własnych granic, a z drugiej wielką i niezaspokojoną potrzebę opieki, miłości i akceptacji ze strony mężczyzny. Największe zdumienie kobiet nieodmiennie budzą te punkty testu, które wskazują na wysoką potrzebę kontroli u mężczyzny, np. „Czy na początku znajomości mężczyzna starał się przyspieszyć naturalny bieg wydarzeń, proponując przedwcześnie bliższy związek, zamieszkanie razem lub ślub? Czy oczekuje, że związek będzie trwał wiecznie, używa określeń: do grobowej deski, na zawsze, bez względu na wszystko?”. Odbierane jest to przez kobiety jako dowód zainteresowania i gorących uczuć, co dowodzi, że patriarchalny porządek zrównuje opiekę z kontrolą. Niezwykle trudno jest im odróżnić jedno od drugiego — to jedna z głównych przyczyn nieświadomego wchodzenia w nowe związki przemocowe albo niewchodzenia w związki w ogóle.


Jak widać, ze spotkania dwojga ludzi, wychowanych na patriarchalnych wzorcach, kobieta zwykle wychodzi poszkodowana. Mimo że oboje są w pewnym sensie ofiarami systemu, pozostaje goły fakt brutalnego skrzywdzenia jednej osoby przez drugą, do którego to punktu nieuchronnie sprowadził obie strony ten sam patriarchalny porządek. Uświadomienie i przezwyciężenie tego wpływu powinno być jednym z pierwszych zadań, jakie stoją przed ośrodkami kryzysowymi.


Po trzecich z kolei zajęciach na temat patriarchalnych wzorców i ich wpływu na zawierane w dorosłym życiu związki, ponownie spytałam grupę kobiet: „Czy wszyscy mężczyźni biją kobiety?”. Odpowiedź była trochę inna niż poprzednio: „No, może nie wszyscy. Ale większość”. Czy mogę to uznać za sukces? Sama nie wiem.

2. W złotych klatkach rodziców

Bycie rodziną nie oznacza, że musimy wykazywać absolutną lojalność, tylko dlatego,

że płynie w nas ta sama krew. Nie, jeśli ktoś próbuje decydować o naszym przeznaczeniu. Nie, jeśli bycie sobą ma negatywne konsekwencje. I nigdy, jeśli te działania narażają nas na ciągły cykl niepowodzeń. Czasami, przeciwstawienie się i ucieczka od tych zależności rodzinnego klanu, jest czymś więcej niż obowiązkiem: jest czymś niezbędnym. Każdy ma prawo potwierdzać swoją osobistą przestrzeń psychiczną, poprzez podejmowanie własnych decyzji bez obawy o eskalację z czyjejkolwiek strony. Każdy ma prawo dbać o swoje zdrowie psychiczne, które niestety jeśli nie wykazuje poprawy z roku na rok, poddaje w wątpliwość zdrowe relacje w rodzinie. Dlaczego nikt nigdy nie zadaje sobie pytania co jest źródłem tego stanu rzeczy? Wielu dobroczynny wpływ konstruktywnej krytyki zna, lecz smuci fakt,

ze wielu nigdy nie otrzymuje krytyki od rodziców, z której rzeczywiście można wynieść wnioski, rady i wskazówki. Rozmowa, a nie kontroling jest skutecznym panaceum na troski. Nikt nie ma prawa nikomu dyktować, jak ktoś ma się czuć i zachowywać. Generalnie na każdy temat rodzice często mogą mieć swoją opinię — z reguły inną niż dzieci — na wszystkim najlepiej mogą też twierdzić, że się znają. Jeżeli to, w jaki sposób ktoś okazuje emocje,

jakie decyzje podejmuje, nie pasuje do przyjętego przez rodziców systemu wartości i zasad, najlepiej jest nie tolerować czyjegoś manipulowania swoją osobą, aby przystać na czyjeś sugestie. Czasami rodzice mogą zachowywać się tak, jakby chcieli pomóc, ale w gruncie rzeczy nie o to im chodzi. Należy odrzucić zatem zgodę na bycie marionetką, którą sterują rodzice myśląc, że mogą kontrolować i permanentnie krytykować dzieci, trzymając je w złotej klatce pod przykrywką troski wynikającej np. kilkuminutowej rozmowy telefonicznej. Pod przykrywką komunikacji „z doskoku”, mdłego w swojej jakości kontaktu, pod przykrywką pozornego „zainteresowania” dziećmi — zachowanie rodziców często przypomina przepytywanie, kontroling i wystawianie zawsze ale to zawsze wyłącznie dwój na szynach, pomimo wysiłków dzieci i wypruwania sobie potocznie określając flaków w osiągnięciach. Dlaczego często zdarza się rodzicom pytać dzieci dlaczego przyniosły ze szkoły czwórkę a nie piątkę albo szóstkę? Wymagania są wobec dzieci często nie do zniesienia co od razu nasuwa na myśl pytanie, czy takie dzieci kochane są na pewno bezwarunkowo czy próbują niejako osiągnięciami udowodnić, swoją wysoką wartość i na tą miłość właśnie zasłużyć? Nie kwestionuje, że zdolnych, wybitnych uczniów nie brakuje w społeczeństwie. Talent i inteligencja nie ma wówczas za bardzo wiele konotacji z brakiem akceptacji rodziny, niekończących się nie do uniesienia wymaganiami. Ma to raczej związek z komfortem, miłością, poświęceniem czasu dzieciom przez rodziców. Nie kwestionuje, że nie brakuje i w świecie dorosłych odważnych, nowatorskich osiągnięć wśród naukowców, profesorów, filozofów ale bywa jednak, że niekiedy zastanawia to ich mentorów bądź resztę społeczeństwa co jest prawdziwym czynnikiem wyzwalającym w wielu środowiskach tak wielkie parcie i motywację na sukces? Czasem nie jest to talent, inteligencja. Czasem jest to konstruktywna krytyka. Czasem hejt, czasem wstyd związany z możliwą porażką, czasem chęć odegrania się, mściwość lub chęć zemsty. Wychodząc jednak z cienia zawsze osiągających, mających rację czy to rodziców, otoczenia, rówieśników itp. warto zadać sobie jednak pytanie dlaczego dopiero kiedy wybaczymy błędy ( nasze czy ich błędy to już nieistotne by to określać) nagle odkrywamy, że znajdujemy się na najprawdziwszej drodze do ukojenia swoich lęków, złych wspomnień, poprawy zdrowia i samopoczucia. Dlaczego przebaczenie ma taką uzdrawiającą moc? Jeśli znajdziemy w naszych sercach wybaczenie w stosunku do tych, którzy zranili nas i skrzywdzili, wzniesiemy się ku wyższemu poziomowi poczucia własnej wartości i pomyślności.

Wybaczenie jest uwolnieniem się i lepszym wykorzystaniem energii, którą wcześniej tracono na żywienie urazy, pretensji i pielęgnowanie niezagojonych ran. Jest ono ponownym odkryciem siły, jaką zawsze mieliśmy, i przeniesieniem naszych nieograniczonych możliwości na zrozumienie i zaakceptowanie innych ludzi oraz samych siebie.


Większość z nas potrzebuje czasu, aby poradzić sobie z bólem i stratą. Możemy znaleźć wszelkiego rodzaju powody do tego, by odłożyć wybaczenie. Jednym z nich jest czekanie na to, aby osoby, które się źle zachowały, odpokutowały, zanim im wybaczymy. Lecz takie opóźnienie powoduje, że tracimy pokój i szczęście, które mogłyby być naszym udziałem. Szaleństwo rozdrapywania starych ran nie przynosi szczęścia.


Niektórzy chowają urazy przez całe życie, nieświadomi tego, że odważne wybaczenie tym, którzy nas skrzywdzili, jest czymś zdrowym i uleczającym. Wszyscy cierpimy z powodu urazów, płynących z doświadczeń, które, jak się wydaje, pojawiają się ni stąd, ni zowąd. Nie potrafimy ich zrozumieć ani wyjaśnić. Możemy nigdy nie dowiedzieć się, dlaczego niektóre rzeczy przytrafiają się nam w tym życiu. Powód niektórych naszych cierpień jest znany jedynie Panu. Jednakże skoro mają one miejsce, musimy je przetrwać.

„Bóg wie to, czego my nie wiemy i widzi to, czego my nie widzimy”

Chrześcijanie wierzą, że każda próba i doświadczenie, przez jaką przechodzą jest konieczna dla zbawienia. Rzucenie wnikliwego światła na fakt, że przynajmniej niektóre z naszych cierpień mają cel, warto wspomnieć, że każde nieszczęście, które może spaść na człowieka, dokonuje się aby przygotować je do obecności Boga. […]


Jeśli znajdziemy w naszych sercach wybaczenie w stosunku do tych, którzy zranili nas i skrzywdzili, wzniesiemy się ku wyższemu poziomowi poczucia własnej wartości i pomyślności. Ostatnie badania pokazują, że ludzie, którzy są nauczani wybaczania, stają się mniej gniewni, żywią większą nadzieję, są mniej przygnębieni, mniej zaniepokojeni i mniej zestresowani, co odbija się pozytywnie na ich zdrowiu fizycznym. Inna praca na ten temat kończy się słowami, że „wybaczenie […] jest wyzwalającym darem, jaki mogą sobie dać sami ludzie.


W naszych czasach Bóg upomniał nas: „Powinniście sobie nawzajem wybaczać”, a następnie przedstawił wymaganie w słowach: „Ja, Pan, odpuszczę, komu będę chciał odpuścić, ale od was jest wymagane, abyście odpuścili wszystkim ludziom”


Oczywiście, społeczność potrzebuje ochrony przed zatwardziałymi kryminalistami, terrorystami ponieważ miłosierdzie [nie] może być okazane kosztem sprawiedliwości. Wybaczenie jest źródłem mocy. Jednakże nie uwalnia nas od konsekwencji.

Kiedy ma miejsce tragedia, nie powinniśmy reagować, szukając osobistego rewanżu, ale raczej powinniśmy pozwolić na to, by zadziałała sprawiedliwość, a potem przestać się tym zajmować. Nie jest to proste, podobnie jak oczyszczenie naszych serc z jątrzącej się urazy. Zbawiciel zaofiarował nam wszystkim cenny pokój poprzez Swe Zadośćuczynienie, ale może on przyjść jedynie wtedy, gdy będziemy gotowi odrzucić negatywne uczucia gniewu, złośliwości czy zemsty. Wszystkim z nas, którzy wybaczają „ludziom ich przewinienia” nawet tym, którzy popełnili poważne zbrodnie, zadośćuczynienie przynosi pewną miarę pokoju i pocieszenia.

Są rodziny gdzie rzadko pada pytanie np. „Czy moglibyśmy sobie jakoś pomóc nawzajem? Czego tak naprawdę potrzebuje z osobna każde z nas?” Czy wiecie, że jest takie powiedzenie, że najlepsze umowy trzeba podpisywać ze swoją rodziną? Że dzięki rodzinie, stabilizacji, wzajemnej akceptacji i wsparciu, tolerancji odmienności, silnych korzeni otrzymuje się najwyższe gratyfikacje i satysfakcję? Nie ma obecnie większej i potężniejszej waluty na świecie od miłości. Tylko ta waluta uzdrawia w rodzinie. Więc tylko przelewy tego rodzaju” waluty” na konta serc mają sens bo jest na to deficyt. Na wzajemne wykonywanie sobie takich „przelewów” miłości, akceptacji i wzajemnego szacunku, zaufania i tolerancji nie zachęcam lecz nalegam.

3. To ja Narcyz się nazywam

Życie z narcyzem nie należy do łatwych. Będzie wymagał od Ciebie mnóstwa pracy, cierpliwości, a także samozaparcia. Z taki związkiem wiąże się też mnóstwo emocji i nie każdy jest na to gotowy. W dodatku nie pomożesz partnerowi lub partnerce z osobowością narcystyczną samodzielnie. Do tego potrzeba też ogromu pracy i chęci do zmian ze strony samego narcyza. A ten rzadko chce się zmieniać i nie widzi problemu w swoim zachowaniu. W końcu uważa się za ideał, więc jak mógłby się mylić. Czym jest osobowość narcystyczna? Jakie są jego cechy? Jak postępować z narcyzem i jak wygląda związek z nim?

Osobowość narcystyczna

Prawdopodobnie doskonale kojarzysz grecki mit o Narcyzie. Młodzieńcu tak olśniewająco pięknym, że zakochał się we własnym odbiciu w lustrze i cały swój czas spędzał na wpatrywaniu się w swoje oblicze. Cierpiał przy tym okrutne męki, wiedząc, że nie może związać się z kimś tak doskonałym. Mit nie kończy się dla niego szczęśliwie — Narcyz umiera. W dodatku w jednej z wersji mitu nawet śmierć nie przyniosła mu ukojenia, bo ciągle szukał swojej pięknej twarzy w mrocznych wodach Styksu.


Od tego mitu nazwę wzięła właśnie osobowość narcystyczna. Statystycznie znacznie częściej narcyzami są mężczyźni — czyli dokładnie tak, jak w greckim micie. Choć może się to wydawać niepojęte, to nader często w parze z narcyzmem, czyli bezkrytycznym uwielbieniem do swojej osoby, mogą iść głęboko skrywane kompleksy. Dlatego bardzo źle reaguje na każdą, najmniejszą nawet krytykę.


Ma też bardzo duże ego, jest skrajnie egocentryczny, a inni ludzie interesują go tylko wtedy, gdy może coś dzięki nim osiągnąć lub przynajmniej słuchać z ich ust pochwał i komplementów. Może być doskonałym kłamcą i manipulatorem, który będzie tak działał w towarzystwie, by osiągnąć to, czego chce. Jest też bardzo władczy, a przy tym pełen arogancji i ogromnej niechęci do ludzi, których uważa za gorszych od siebie — biedniejszych, pracujących na niższym lub mniej prestiżowym stanowisku. Właściwie każdy może stać się ofiarą narcyza, który ma tendencje do traktowania ludzi bardzo źle.

Związek z narcyzem

Mogłoby się wydawać, że związek z narcyzem jest czymś niemożliwym, bo kocha on tylko i wyłącznie jedną osobę — samego siebie, dlatego nie potrzebuje się z nikim wiązać. Ludzie z osobowością narcystyczną mogą jednak wchodzić w związki i często to robią. Potrzebują innych ludzi, którzy będą zaspokajać ich potrzeby, chwalić, komplementować i być na każde skinienie, a także słuchać bez żadnego słowa sprzeciwu. Narcyz w końcu nigdy się nie myli — a przynajmniej sam tak uważa.


Z tych wszystkich powodów związek z narcyzem jest czymś bardzo trudnym. Bez odpowiedniej, nierzadko długiej, terapii nie ma mowy w takim związku o równości i wzajemności. Dla narcyza bowiem najbardziej liczy się wyłącznie on i jego potrzeby, na resztę może nie zwracać uwagi lub robić to w bardzo małym zakresie.


Narcyz nie uważa też, że postępuje niewłaściwie, nawet jeśli zachowuje się w sposób społecznie nieakceptowalny i krzywdzi swoją partnerkę lub partnera — na przykład poprzez częste zdrady. W końcu, według niego, winni są wszyscy, tylko nie on.


Potrafi być jednak uwodzicielski, uroczy i uchodzić za prawdziwego dżentelmena. Tutaj ujawnia się manipulatorska natura osoby z osobowością narcystyczną — ktoś taki potrafi sobie owinąć drugą połówkę wokół palca. Inne osoby są bowiem dla nich tym, czym są marionetki dla marionetkarza — czują, że mogą się nimi bawić i sterować nimi jak tylko mają na to ochotę. A wszystko to z głębokiego przekonania, że są lepsi i wyjątkowi, więc mają do tego prawo.


Na dłuższą metę taki związek nie ma sensu — na pewno nie w takim kształcie. Osoby słabsze psychicznie mogą poczuć się stłamszone i uzależnione od narcyza, przez co nie będą nawet myślały o poprawie swojego losu i walce o zdrowy, równy związek lub rozstaniu.


Jednak właśnie to jest tutaj potrzebne. Wspólna walka o lepszy związek może być bardzo trudna. Samodzielnie nie uda Ci się zdziałać nic. Potrzebna jest współpraca partnera i chęć zmiany z jego strony. Czasami dla niektórych osób najlepszym wyjściem może okazać się rozstanie — trzeba dbać też o siebie i swoje potrzeby.

Cechy narcyza

Nie zawsze łatwo jest rozpoznać narcyza. Potrafi on się bowiem świetnie maskować. Może być człowiekiem niezwykle uroczym, szalenie inteligentnym, porywającym, szarmanckim czy wręcz fascynującym. Potrafi oczarować i łatwo jest stracić dla niego głowę. Dopiero później negatywne cechy narcyza zaczynają powoli wychodzić na jaw.


Z biegiem czasu coraz bardziej uwypukla się jego samouwielbienie, połączone z pogardą dla innych ludzi. Narcyz nie ma w sobie empatii — lub ma jej tylko minimalne ilości — dlatego nie przejmuje się innymi ludźmi. Czasami wręcz czuje się w obowiązku, by ich obrazić, poniżyć czy upokorzyć. Dzieje się tak dlatego, że czuje się od nich lepszy i nie rozumie, że w ten sposób ich krzywdzi. Albo — z drugiej strony — doskonale to rozumie, tylko nie obchodzi go stan emocjonalny nikogo, kto nie jest nim.


Może być też wyniosły, arogancki czy zdystansowany do ludzi — uważa ich przecież za gorszych od siebie, więc nie kłopocze się podejmowaniem prób nawiązania jakichś więzi.


Osobowość narcystyczna może być powiązana z potrzebą krzywdzenia innych ludzi — narcyz może stosować przemoc psychiczną i iść „po trupach do celu”, a ludzi postrzegać jako użyteczne marionetki tylko wtedy, gdy są mu do czegoś potrzebni. Gdy potrzebni być przestają — odtrąca ich. Gdy natomiast ktoś nadepnie takiemu narcyzowi na odcisk, nie spocznie dopóki się nie zemści i nie upokorzy swojego „wroga”.


Narcyz nie znosi krytyki i bardzo źle na nią reaguje — bardzo łatwo go obrazić, a on nie wybacza krzywd, których — w swoim mniemaniu — doznał. Uważa się za kogoś lepszego od wszystkich wokół i tak właśnie chce być traktowany. Żeby osiągnąć swój cel będzie robił wiele — kłamał, manipulował, zdradzał, oszukiwał — dla niego cel uświęca środki. Uważa też, że wszelkie zasady go nie dotyczą, bo nie są one dla takich jak on — dlatego daje sobie przyzwolenie na szukanie drogi na skróty, nawet jeśli kogoś miałoby to po drodze zranić lub komuś zaszkodzić — nie jest to coś, co narcyz weźmie pod uwagę. W końcu liczy się tylko on.

Jak postępować z narcyzem

Osoby z osobowością narcystyczną żyją wśród nas. Być może udało Ci się nawet zorientować, że żyjesz z kimś takim w związku. Co teraz? Jak postępować z narcyzem? Przede wszystkim — jeśli zależy Ci na związku — musisz wykazać się ogromną cierpliwością i dużą dawką spokoju. Musisz też cechować się stanowczością i potrafić wyznaczać granice, których przekraczać nie wolno. Nie możesz pozwolić sobą manipulować i dać się wykorzystywać. To wszystko bardzo trudne — do tego potrzebne jest ugruntowane poczucie własnej wartości i świadomość tego, w jaki sposób działają manipulatorzy.


W stosunku do narcyza nie można być bezkrytycznym, nie można pokazywać mu, że się go ślepo uwielbia — taki przejaw uległości weźmie za słabość, którą będzie potem wykorzystywał. Nie angażuj się w kłótnie — nie mają większego sensu, bo z narcyzem nie wygrasz.


To wszystko jest bardzo ciężkie, dlatego jeśli naprawdę zależy Ci na związku z narcyzem nie obędzie się bez terapii. Powinien się jej poddać on, by zrozumieć, że jego zachowanie jest niewłaściwe i wypracować w sobie zdrowe, właściwe i społecznie akceptowalne wzorce zachowań. Jednak w przypadku związku z narcyzem nie obędzie się bez terapii dla par czy rodzin. To wtedy można spróbować odbudować naderwane czy zniszczone więzi. Podczas takiej terapii nauczycie się też wzajemnej komunikacji i zrozumienia swoich potrzeb — Ty będziesz wiedzieć jak postępować z narcyzem, a narcyz otworzy się na potrzeby Twoje czy również dzieci, jeśli pojawiły się na świecie.


Czasami pod wpływem terapii ludzie dochodzą do wniosku, że najlepszą rzeczą, którą mogą zrobić dla siebie jest rozstanie. Nie bój się tej ewentualności. W życiu bywa tak, że pewne drzwi trzeba zamknąć, by móc iść dalej przez życie — bogatszym w doświadczenia, a przez to silniejszym.


Pamiętaj też o sobie. Dbaj o siebie. Nie pozwól sobie wmówić słabości, głupoty i mnóstwa innych złych, krzywdzących rzeczy, które mogą padać z ust narcyza. Nie podporządkowuj swojego życia narcyzowi. A jeśli czujesz, że relacja jest już tak zaplątana, że trudno jest ci się wyplątać z tej sieci zależności nie wahaj się poszukać pomocy. Psychoterapia pomoże także Tobie w takiej sytuacji — odbudujesz swoje poczucie własnej wartości i dokonasz pewnego przewartościowania priorytetów, by wieść lepsze życie w przyszłości. Narcyz często na swojego partnera lub partnerkę wybiera osobę uległą, niepewną, czyli idealną słabszą ofiarę, którą może manipulować do woli. Dostrzeżenie tego schematu i podjęcie prób wyrwania się z niego jest pierwszym krokiem do sukces.

4.Złodzieje szczęścia — toksyczni przyjaciele

Choć prawdziwa przyjaźń jest bezcenna to wielu toksycznych przyjaciół znając tą zasadę

i fakt, policzy nam za przyjaźń niemałą cenę i szybko podliczy koszta bez naszej wiedzy, zgody czy też skrupułów. W piosence „Zanim pójdę” zespołu Happysad frontman/ wykonawca muzyczny tak śpiewa o przyjaźni z pewną kobietą „Ile jestem Ci winien? Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń? Ile warte były nasze słowa?” Czy za prawdziwą przyjaźń się płaci? Jasne, że tak! Tylko z tą różnicą, że nie jest już to przyjaźń prawdziwa tylko toksyczna korelacja, pasożytnictwo lub toksyczne lichwiarstwo. Dlaczego toksyczni przyjaciele sprawiać mogą, że będziemy żyć ich w cieniu?

Po pierwsze trzeba zastanowić się nad definicją przyjaźni i określić czym różni się ona od innych rodzajów nieprawidłowych relacji międzyludzkich.

Według definicji słownikowej przyjaźń to przede wszystkim życzliwość, serdeczność i szczerość. Nie ma mowy więc w niej o rywalizacji, porównywaniu do innych, ignorowaniu, obrażaniu, szkodzeniu, wyszydzaniu, obgadywaniu, ukrywaniu tajemnic, wywyższaniu się, a co dopiero na szukaniu korzyści materialnych jeden nad drugim.

Przyjaźń charakteryzuje wzajemność czyli nie ma mowy w niej z pewnością o bezgranicznym ofiarowywaniu się komuś za cenę pozostania wykorzystanym czy nieobdarowanym jakimiś korzyściami z racji wzajemności.

Przyjaciele to osoby, które dobrze się znają nawzajem, wiedza ta ułatwia im więc w obu przypadkach na spełnianiu swoich potrzeb, czyli niejako także normalnym, naturalnym funkcjonowaniu, w którym żadna ze stron nie ma przewagi nad drugą, gdyż pozostają przyjaciele niejako równi wobec siebie a czasem nawet podobni.

Przyjaźń, miłość, troska i udział w losach innych nie są czymś przypadkowym, lecz absolutnie niezbędnym dla duchowej dojrzałości i szczęścia. Jeśli ktoś nie może nawiązać i utrzymywać przyjaźni, to taki brak może mieć swoje źródło w chorobie o charakterze somatycznym, psychicznym lub duchowym.

Źle rozumiana empatia czyli zdolność wczuwania się w potrzeby innych ludzi aż nad wyraz a nie dbanie o własne sprawy może niejedną przyjaźń przekreślać. Niby tak oczywista troska o drugą stronę, dbanie o nią, zainteresowanie może jednak przybierać formę wchodzenia w czyjeś buty i role, niejako zabierając nam energię w działaniu we własnym życiu.

Dlaczego wczuwamy się czasem za mocno w czyjeś życie, zapominając o własnym?

Źródłem tego zjawiska jest relacja toksycznej wzajemności — dawca -biorca.

5. Nie podążaj za nimi ślepo -autorytety

Nie jest nic złego w uznawaniu bądź obdarzaniu szacunkiem autorytetów. Jednak ludzie, którzy żyją w cieniu innych, zwykle łagodni i mili dla innych interpretują te zadania zbyt dosłownie, zdając się zawsze na łaskę „specjalistów” i martwią się, że kwestionowanie ich profesjonalizmu będzie odebrane za niegrzeczne. W wyniku takiego podejścia ludzie „grzeczni” żyją w cieniu oraz mają niezaspokajane potrzeby. Właśnie to spotkało Annę, która gdy zdecydowała się rozwieść z mężem podejmowała złe decyzje. Za reprezentującego ją prawnika wybrała osobę, którą polecało jej wiele osób. Ze względu na obawy, że mogłaby go urazić nie ustaliła z nim żadnych istotnych kwestii i niuansów związanych z samym procesem rozwodowym, szczegółów czy osobiście będzie sprawę rozwodową prowadził, czy też zostanie zlecona komuś zewnętrznie. Nie pytała go też o oszacowanie kosztów i jego wynagrodzenia. Anna bardzo chciała aby zajął się jej sprawą więc wydawało jej się, że zalewanie go lawiną pytań nie przyniesie dobrych efektów współpracy niejako go zniechęcając od zadań. Gdy już zgodził się zająć się sprawą ochoczo podpisała z nim umowę oraz wpłaciła zaliczkę. To okazało się być złą decyzją. Dojże, że sprawa ciągnęła się bardzo długo, a końca nie było widać, to ujawniło się, że jedynie punktualnie będzie otrzymywać rachunki za koszty sprawy od prawnika. W miarę upływu czasu okazało się, że sprawą zajmowali się inni współpracownicy, zmieniani jak w kalejdoskopie, więc płaciła podwójnie, zmienianym pracownikom i wspomnianemu prawnikowi za sprawdzanie ich pracy. Anna płaciła na bieżąco, tyle na ile mogła sobie pozwolić ale zaczęła z czasem mieć zaległości. Kiedy było już za późno by kwestionować strategie i podejście prawnika a co dopiero politykę finansową tej kancelarii prawniczej. Bardzo istotną dziedziną, w której kwestionowanie ekspertów jest niezbędne jest opieka zdrowotna. Alina, u której zdiagnozowano zaburzenia afektywne dwubiegunowe, z grupy chorób psychiatrycznych uczęszczała wiele lat na terapię i wizyty u specjalistów z tej dziedziny w najbliższej poradni zdrowotnej. Wizyty przebiegały ambulatoryjnie i rutynowo przez kilka lat, gdyż przepisywano jej leki psychotropowe, które znacząco poprawiały jej stan zdrowia. Była w szoku kiedy pewnego dnia przy okolicznościach zmiany leków tabletek na zastrzyki odkryła na portalu internetowym dla pacjenta, że poradnia do której uczęszcza wpisuje wizyty, których nie było, na których jej nie było bo np. pamiętała, że w tym czasie miała urlop rodzinny w innym mieście albo wyjazd służbowy. Poradnia nie tylko perfidnie wykorzystywała jej chorobę i okoliczności wizyt na których była ale do celów nadużyć finansowych wpisywała przesadną ilość wizyt, które w rzeczywistości nie były realizowane. Alina zakwestionowała wówczas „leczenie” przez ekspertów pisemnym oświadczeniem oraz wyraziła swoje oburzenie na piśmie, zgłaszając nadużycia tej poradni do funduszu zdrowotnego. Otrzymała wówczas podziękowanie od funduszu zdrowotnego za zgłoszenie i pisemne oświadczenie wyjaśniające, że poradnia będzie zobligowana do zwrotu środków pieniężnych za te praktyki oraz będzie pod większą kontrolą od tego czasu. Całe szczęście, że Alina miała dość zdrowego rozsądku, by zakwestionować „ekspertów”. Kobiety sukcesu oraz te, które nie żyją w czyimś cieniu nie boją się też zadawania pytań swoim lekarzom. Gdy mają problemy zdrowotne — przygotowują listę pytań, które zadają medykom, by zebrać jak największą liczbę informacji. Notują to, co lekarz mówi, tak by móc się do tego potem odwołać oraz nie boją się prosić o dodatkowe wyjaśnienia, powtórzenia informacji. Proszą o kopie wyników badań i kart leczenia, ponieważ może to pomóc im zaoszczędzić czas i pieniądz, oraz uniknąć tarapatów. Nie boją się powiedzieć, że potrzebują zasięgnąć innej opinii, jeśli czują, że ta pierwsza jest błędna. Mają wiedzę, że to nie jest obraza dla specjalisty aby dodatkowo im wyjaśnić pewne kwestie, bo kompetentni lekarze pochwalają taką troskę o swoje zdrowie. Kobiety sukcesu i nie żyjące w cieniu, nie boją się odmówić jakiegoś zabiegu lub wykonania testu, jeśli są przekonane, że to im nie pomoże. Nie zgadzają się na wszystko w imię bycia „dobrymi pacjentkami”. Ludzie nie żyjący w cieniu zadają też mnóstwo pytań, jeśli chodzi o kwestie finansowe. Pytają mechaników co to jest alternator, świece żarowe i skąd wiadomo, że trzeba je wymienić, zanim się na to zgodzą, zadają też pytania o gwarancję na naprawę. Jeśli mają wykonywany remont pytają o zastosowane materiały oraz o przybliżony czas wykonani prac. Pytają doradców podatkowych oraz ubezpieczeniowych dlaczego to a nie inne rozwiązanie będzie dla nich najkorzystniejsze. Zadawanie pytań ekspertom nie jest oznaką braku szacunku do nich. Wręcz przeciwnie, jest to wyraz szacunku dla umiejętności i wiedzy drugiej osoby oraz Twoich potrzeb. Jaka taktyka zdaje się być więc najbardziej przydatna w zastosowaniu wobec ekspertów?

Najpierw sprawdź eksperta. Wybór odpowiedniej osoby jest więc niezwykle istotny. Zapytaj swoich znajomych oraz poproś o rekomendacje swoich przyjaciół, rodzinę, współpracowników, a następnie sprawdź daną osobę w internecie. W niektórych profesjach specjaliści oferują pierwszą wizytę, jako darmową konsultację. Podczas pierwszej wizyty oceń czy dany ekspert jest dopasowany do Ciebie, twoich potrzeb, gdyż pomimo pozytywnych opinii zdarzają się wpadki w wyborze. Pamiętaj by zawsze pytać o niuanse finansowe, by zapytać o wynagrodzenie. By uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek nie zapomnij spytać eksperta, jaki system płacenia preferuje za swoje porady. Ponadto proś o informacje na piśmie. Ważne aby mieć na piśmie ważne informacje dotyczące współpracy, warunki, zasady, zastrzeżenia. Jeśli ekspert nie chce ich zapisać na piśmie, znajdź kogoś innego do pomocy, pamiętaj, że masz prawo do informacji.

6. Rodzeństwo — sztuka przetrwania

Kuksańce, zaczepki, wyzwiska, kopanie, szczypanie, gryzienie, wyrywanie włosów, wrzaski i niekończące się awantury między dziećmi to rzeczywistość niejednego rodzica, który doświadcza trudów wychowania. Niektórzy twierdzą, że kłótnie między rodzeństwem wynikają z rywalizacji o względy i miłość rodziców. Inni uważają, że współzawodnictwo między rodzeństwem to naturalny duch walki z rówieśnikami, który wyzwala różnica zdań czy konflikt interesów — jedno drugiemu zabiera zabawki, nie oddaje pożyczonych rzeczy albo przełącza na kanał z inną bajką.

Istnieje grupa osób, która jest zdania, że rywalizacja między rodzeństwem to forma zabawy i zaspokojenia potrzeb emocjonalnych czy społecznych, które znajdują swoje odzwierciedlenie na dalszych etapach rozwoju, np. w życiu dorosłym w związkach z innymi ludźmi. Za którą z teorii by się nie opowiedzieć, nie da się polemizować z faktem, że starsze rodzeństwo stanowi przykład i wzór do naśladowania dla młodszego pokolenia. Mimo że siostry czy bracia mogą być ze sobą „na wojennej ścieżce”, to nie ulega wątpliwości, że uczą się od siebie wielu rzeczy. Rolą rodziców jest nie dopuścić do rękoczynów i nagminnych awantur, które mogą zniszczyć relacje między rodzeństwem.

Rodzeństwo bywają często konfliktowe i pełne nieporozumień. Nierzadko między bratem a siostrą dochodzi do ostrej wymiany zdań, rękoczynów, a nawet jawnej przemocy fizycznej. Bracia mogą prowadzić walkę na pięści, siostry zazwyczaj stosują metody psychologiczne, by wygrać z rywalką.

Co niszczy a co buduje relacje między rodzeństwem?

Odpowiedź: 1)Relacje między rodzeństwem buduje dobra zabawa i fajne spędzanie że sobą czasu. Natomiast niszczy zazdrość o drugą osobę. 2)Ważne są te więzi ponieważ przyjaciel może nas oszukać okłamywać a rodzeństwo będzie nas zawsze wspierać.

Jak odciąć się od toksycznego rodzeństwa?

Jeśli Twoje relacje z rodzeństwem w dużej mierze rzutują negatywnie na Twoje życie i czujesz się bezradny w tej toksycznej sytuacji, możesz zwrócić się o pomoc do psychologa lub psychoterapeuty. Możesz podjąć indywidualną terapię lub terapię rodzinną, w której mogliby uczestniczyć inni członkowie Twojej rodziny.


Jak poprawić relacje z rodzeństwem?

11 sposobów na wzmocnienie więzi pomiędzy rodzeństwem


1.Buduj więź między dziećmi od samego początku. …

2.Przestań powtarzać im, ze mają się kochać i przyjaźnić …

3.Organizuj rodzinne aktywności. …

4.Twórz wasze małe rytuały i tradycje. …

5.Powierz im wspólne zadania. …

6.Nie wtrącaj się w ich konflikty (w miarę możliwości)

7.Pozwól na indywidualizm,

8. Nie porównuj,

9. Naucz szanowania granic i przestrzegania zasad

10. Pamiętaj, że są rzeczy wspólne i osobiste

11. Dawaj dobry przykład

7. Wyssysanie energii — wampiry energetyczne

Odkrycie w latach 20-tych XX wieku tzw. biopola — wg badaczy każda istota żywa wytwarza swoje własne, unikalne pole energetyczne. Zainteresowanych naukowym wyjaśnieniem biopola odsyłam do zapoznania się z pracami biofizyka prof. Erwina Neher i neurobiologa, prof. Berta Sekmann. Twierdzą między innymi, że nasze biopole może wpływać na inne biopola, zmieniać profil elektronowy innych struktur, zaś biopola obce wpływają na nasze osobiste biopole…

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 36.75
drukowana A5
za 54.69