E-book
7.88
drukowana A5
24.49
drukowana A5
Kolorowa
48.39
W cieniu Katynia zbudzić prawdę

Bezpłatny fragment - W cieniu Katynia zbudzić prawdę

Tom VI Poezje


Objętość:
108 str.
ISBN:
978-83-8351-165-8
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 24.49
drukowana A5
Kolorowa
za 48.39

„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą”


Jan Twardowski

Pamięci tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, ten tom poezji poświęcam.


Od autora

Pamiętnego 10 kwietnia 2010 roku przebywałem w Świdniku k. Lublina. O tragedii pod Smoleńskiem dowiedziałem się dopiero około godziny czternastej, kiedy sąsiad zapytał mnie, czy wiem, że nie żyje Prezydent i osoby mu towarzyszące. Wiadomość była wstrząsająca i tak niespodziewana, że towarzyszyło mi pewne niedowierzanie.


Po powrocie do Warszawy, 12 kwietnia, udałem się na Stare Miasto — wtedy dotarło do mnie, jak wielki ciężar tej tragedii dźwiga społeczeństwo. Dodatkowym przeżyciem było moje uczestnictwo w ceremonii powitania na lotnisku Okęcie 34 trumien z ciałami tragicznie zmarłych, a także udział 17 kwietnia w uroczystościach pogrzebowych śp. gen. Tadeusza Buka w Spale.


Wydarzenia te stały się inspiracją do napisania wierszy poświęconych pamięci tragicznie zmarłych, a także wyrazem współczucia dla ich rodzin.


Następnym pokoleniom niech ten tom wierszy przypomina o tragicznym wydarzeniu z 10 kwietnia 2010 roku.


Jednocześnie chciałbym, aby dla prawdy katyńskiej nie zapominano o tych 96 osobach wpisanych w tło tragicznych wydarzeń z 1940 roku. Upór w dążeniu do niezaprzeczalnej prawdy stał się symbolem zawartym w słowie „Katyń”.

Przemyśl, 10.04.2020 r.


„Kto stracił obronę prawdy

ten wszystko stracił”

Jan Paweł II


Psalm 1 — Proszę Cię…

Proszę Cię, Boże,

nie miej do mnie żalu,

żem swoje słowa

głuche i marne

wykuwał na rdzawym kowadle;

żem gwoździe wbijał

w Chrystusowe rany

i uciekał ze świata,

gdzie sen karłowaty.


Popatrz na mnie —

w istotę natury mego życia,

co łatwym nie jest przecież…

Ja w swojej pieśni

nie umiem tak płakać

i podnosić gwiazdy

upadłej z łoskotem.


Proszę Cię o jedno —

o mały skrawek istnienia,

a to, co umarło, aby stało się

nadzieją — Twoją miłością

w miłosierdziu zbawienia.


I poprzez ogrom

Twego miłosierdzia,

co słońcem u zachodu

wielką tarczą krwi uświęca

w tym zbawiennym czasie —

przybliż nam siebie…


Niechaj Twoja chwała brzmi

przez ten znak na niebie —

i łzą, co na policzku lśni —

przybliża nam Ciebie.

Warszawa, 12.04.2010 r.

Stracić

Wszyscy kogoś stracili —

Ale kto najwięcej?

Prezydent stracił żonę,

Żona męża Prezydenta

I w końcu stracili się razem.


A myśmy stracili czas

Na marnocie

Tego, co nieistotne.

To, co później boli.

Warszawa, 12.04.2010 r.

Nie wiedząc

Tamten czas, kiedy bagnety

uderzały z dwóch stron —

wypełnił się goryczą

porażki oraz hańby.

Lecz oni nie wiedzieli,

gdzie idą — że idą

na śmierć.


Dziś po latach wielu,

przywracając pamięć —

Kwiat Narodu

w poselstwie dźwigał

światło nadziei.

Lecąc tam, nie wiedzieli —

że spotkają śmierć.

Warszawa, 12.04.2010 r.

Czas pojednania

Rozdarta Ziemio!

Ty, co rodzisz owoc pokoleń,

aby zapełnić nim nicość świata

i aby brat przy bracie obok kata

wypełnił słowa znane z Biblii:

„Czyńcie sobie ziemię poddaną” —

pogubiłaś ludzkie prochy

w zapomnieniu.


Czy w tej poprawności myśleń

ludzkich, gdy prawda śmiercią

na dno grobu spada,

człowiek człowiekowi ma

wyłupić nadzieję?

Jaka poprawność każe strzelać

w tył głowy i jaka wdeptać w piach,

aby szczerzyć zęby do całego świata —

mając zakrwawione szpony?


Dziś, kiedy ziemia jękiem obudzona —

u stóp sosen, w żałobnym milczeniu

katyńskich lasów,

budzi się nadzieja pojednania.


Łzy i rany wykute na pamięć

zrodziły nadzieję, co jak niemowlę

bezradna jest jeszcze,

a kołatania do serc

nie są pewne, bo prośby

odesłane jak sny w noce bezsenne.


Tylko ten żal, że nikt

nie słucha umarłych,

że słów Chrystusa „kołaczcie, a będzie

wam otwarte” —

nie chce nikt spełnić.

A przecież proszą nas

duchy z przeszłości,

abyśmy prawdą rozdzwonili umysły

i historii postawili kropkę.

Kto uspokoi wynędzniałą duszę,

co się w katyńskim lesie poniewiera

i nad swym grobem zawiesza purpurę

z kwiatów krwi, i krzykiem

litość swą otwiera.


Czemu bezduszne nasze życie

i serca twarde bezbolesne —

gaszą płomienie prawdy, zatracając

w wieczności pogardę

o zbrodni katyńskiego lasu.


Oświeć, o, Panie, ten umysł,

co ciemny, gdy się w dziejowej

poprawności plami!

I daj nam tę wiarę,

by pojednanie

zrodziło nowe słońca blaski,

aby tak jak tych 96,

co drogą do tamtych szli —

nie zawróciło nas i nikogo,

by się spełniły niespełnione sny

i kwiat nas złączył

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 24.49
drukowana A5
Kolorowa
za 48.39