E-book
36.75
drukowana A5
64.04
drukowana A5
Kolorowa
90.14
Vandalowie i Wenedowie byli Przodkami Sławian Zachodnich

Bezpłatny fragment - Vandalowie i Wenedowie byli Przodkami Sławian Zachodnich

Część 2


5
Objętość:
296 str.
ISBN:
978-83-8221-806-0
E-book
za 36.75
drukowana A5
za 64.04
drukowana A5
Kolorowa
za 90.14

Rozdział 11

Venedi nacisnął za mocno…

Daty Wojen markomańskich podawane w źródłach są różne czyli 166/167—180, 167—185, nawet 162 albo 167—189, w każdym razie trwały one około 20 lat. Oficjalnie przyjęta jest data pierwsza czyli 166—180 ale Włosi „pociągnęli” ten temat do 189 r.

Wojny te są kolejnym dowodem na to że Wielkiej Lechii nie było ponieważ Rzymianie orientowali się doskonale w tym z kim walczą i jak nazywają się barbarzyńskie plemiona za limesami na Renie i Dunaju i jak nazywają się ich wodzowie i nigdzie nie ma tu żadnych Lechitów ani Lechii w nazewnictwie, są Vandali, Quadi, Costoboki, Jazygi, Marcomanni, Cotini, Buri i inni

Każde z tych plemion miało swoich wodzów/królów a sojusze między Barbarzyńcami były bardzo chwiejne, okresowo niektórzy nawet współpracowali z Rzymem, więc nie było również żadnej zorganizowanej „Konfederacji” w całych Wojnach markomańskich, były jedynie doraźne sojusze obliczone na teraźniejsze korzyści i własny zysk danego plemienia. Cesarz Marek Aureliusz który przewodził Rzymianom w tych wojnach nie był idiotą bez piątej klepki i gdyby nad Karpatami w stronę północną znajdowało się Imperium Lechickie to Rzymianie którzy w tych wojnach doszli do terenów dzisiejszej Słowacji (Trenczyn) napisaliby o tym lub to Wielka Lechia wtrąciłaby się do tych Wojen pomagając Marcomanni, Quadi i innym szczepom, bo przecież Rzym wszedł na jej tereny!

Nic takiego nie ma miejsca i nie ma Wielkiej Lechii w źródłach i w tych 20-letnich wojnach, czy się to komuś podoba czy nie, nie ma jej również w archeologii podczas gdy przykładowo w Sumerze czy Babilonie odkopano miasta z fundamentami.

Tak się czasem zastanawiam czy ludzie inteligentni wydawałoby się którzy są głosicielami tej teorii o Imperium Lechickim w Antyku sami wierzą w to co mówią znając historię, chyba że słabo ją znają….i każdego dnia wyrządzają wiele szkód w przestrzeni publicznej pisząc i mówiąc banialuki o potędze — widmo i mamią tym kitem młodych ludzi, tak to wygląda.

Piszmy zawsze PRAWDĘ a nie to co nam się roi w głowie czy marzy, bo to nie to samo, a o tym że Marek Aureliusz zwany „cesarzem — filozofem” nie był debilem. Rzymianie mieli sporo kłopotów z plemionami sarmackimi i „germańskimi” a w czasie największego kryzysu cesarz sięgnął nawet do rekrutacji niewolników, gladiatorów i bandytów, aby uzupełnić straty spowodowane wojną i zarazą (dżumą przywleczoną przez Rzymian od Partów w 166) aby walczyć z Barbarzyńcami z powodu przerzedzonego liczbowo wojska.

Co byśmy o Rzymianach nie napisali ze słowiańskiego punktu widzenia, czy ich lubimy czy nienawidzimy byli jednak rozgarnięci na miarę swoich czasów i stworzyli prawdziwe Imperium które za Trajana w szczycie potęgi na początku II wieku miało 6,5 mln km2 i mieszkało tam 40 mln ludzi w czasach Augusta w I wieku n.e ( źródło:”Społeczeństwo prymitywne i jego ważne statystyki” — Ludwik Krzywicki. 1934), Germania została oszacowana na 3 mln populacji na 50 rok n.e (źródło: McEvedy i Jones — „Atlas od World Population History”. 1979) i oparła się z powodzeniem takiemu kolosowi jakim był Rzym co dobrze świadczy o przodkach głównie Sławian Zachodnich. Imperium oparte na niewolnictwie żeby była jasność ale to inny temat akurat, Rzym miał Senat, miał rozwinięty system administracji państwowej, budował drogi, ściągał podatki, miał sądownictwo i światli obywatele i kronikarze rzymscy potrafili czytać i pisać, więc notowali co widzieli i jest niedorzecznością i idiotyzmem twierdzić że Rzymianie nie zauważyli Lechitów i królów lechickich!

Kontekst polityczny

Włoskie źródła są pełne ciekawostek związanych z kontaktami i walkami Barbarzyńców z Cesarstwem rzymskim i piszą bardzo ciekawe rzeczy np. :

„W II wieku n.e pojawiło się nowe zjawisko wśród Barbarzyńców czyli Germanów i Sarmatów (Marcomanni, Quadi, Naristi, Vandali, Cotini, Iazigi, Buri, Lugii etc.) — pod presją wschodnich Germanów na wszystkich Gotów, pozostali byli zmuszeni do restrukturyzacji i zorganizowania się w bardziej solidne i trwałe systemy społeczne, i/lub zgrupowania się w koalicje/konfederacje o charakterze bardziej wojskowym, w wyniku czego limesy Ren-Dunaj zostały poddane większej presji. Ta gwałtowna presja ze strony większych ludów migrujących (Gotów, Vandali, Sarmatów) zmusiła konfederacje ludów graniczących z Cesarstwem Rzymskim, które nie miały przed sobą wystarczającej przestrzeni, by zdecydować się na atak bezpośrednio na prowincje za limesami Ren-Dunaj”


Na powyższej mapie — Pierwsze inwazje Germanów (162—170) w czasach Marka Aureliusza, pod pojęciem „Germanie” rozumiemy „mieszkańców starożytnej Germanii”.

Kogo Włosi mają na myśli pisząc „pod presją wschodnich Germanów na wszystkich Gotów” mamy na mapie wyżej od której zacząłem temat (Tacyt zaliczył Wenedów do Germanów).

Tu jest ogólnikowa wzmianka na zasadzie „domyślania się” i poukładania odpowiednich „historycznych klocków” na swoje miejsce, więc po ich poukładaniu wychodzi nam :


„pod presją Wenedów na wszystkich Gotów”.


To nie jest jedyne źródło które twierdzi ze Goci albo dobrowolnie albo pod presją Wenedów zdecydowali sie na migrację, mam też poważne źródło niemieckie :


Johannes Voig „Geschichte Preussens” Tom 1. 1827, Str 65–68 :

Najważniejszą zmianą, jaka miała miejsce wśród ludności Prus podczas Wojen Markomańskich, była bezdyskusyjnie penetracja Wenedów z ich wschodnich rezydencji na tereny Gotów, którzy albo dobrowolnie opuścili te tereny w czasie ruchów plemion w Lidze Markomanów, częściowo również wyemigrowali na Dunaj, lub zostali zmuszeni siłą zbrojną przez napór Wenedów do oddania starych siedzib nad brzegiem Morza Bałtyckiego.

Ptolemeusz, jako mieszkańców Morza Bałtyckiego, nie zna innych ludzi oprócz Wenedów przez cały zakręt od ujścia Wisły na dalszy wschód w kierunku Samlandu i Zalewu Kurońskiego. Część Gotów, których ruchy wojenne i ruchy ludów nie przeniosły do innych krajów, została popchnięta nieco dalej do południowych części Prus przez Wenedów; tam pozostali jako ich sąsiedzi, wzdłuż Wisły, może aż do Drewenz (Drwęcy — KV). U Ptolemeusza Goci mieli oddział Finów jako swoich południowych sąsiadów, którzy prawdopodobnie połączyli się z tym ludem w czasie wkroczenia Wenedów i przeniknęli na południowy wschód od Gotów, w rejon późniejszego Mazowsza.

Ludność Bulanów (Polanie — KV) siedziała nad Finami w dzisiejszej Polsce. Tak więc Wisła nadal stanowiła osłonę graniczną Gotów, tyle że w tym czasie Wenedowie spowijali jej ujścia, aż do obszarów, w których wówczas mieszkali Goci.

W czasach Ptolemeusza potężne plemie Burgundów o których już wiedział Pliniusz, wciąż mieszkało na zachód od Wisły, na południowym Pomorzu, w dorzeczach Warty i Odry.

Na północ od nich mieszkał, podobnie jak w czasach Tacyta, w dzisiejszej Kasubii lugijski oddział Helveconów, zwany u Ptolemeusza Aelväonen, a dalej na północ od tych starożytnych mieszkańców rozciągali się Rugiowie od ujścia Wisły ku brzegom Morza Bałtyckiego których Ptolemeusz nazywa Ruticleer. Rugia i Rügenwalde (Darłowo — KV) do dziś zachowały starą nazwę tego ludu.

Jeśli teraz przejdziemy od sąsiednich ludów do wschodnich regionów Wisły, stary geograf otworzy jeszcze ważniejsze i zupełnie nowe widoki nocy starożytności. Oprócz znanych mu wcześniej Wenedów i Gotów wymienia kilka innych ras w Prusach, których imiona stały się niezwykle ważne w całej historii tego kraju, aż do średniowiecza. Wśród Wenedów, czyli na południe od wyznaczonych rezydencji, Ptolemeusz opisuje następnych mieszkańców jako Galindów, Sudawów (Jaćwingi — KV) i Stavanów, obok blisko Alanów (byli w Prusach i zamienili się z Prusami żonami, brawo dla Niemca — KV), za nimi siedziały Igylliony, których sąsiadami byli Kostoboci.

Te imiona ludzi mają pod każdym względem zdecydowanie duże znaczenie i są jasnym dowodem dokładnej wiedzy Ptolemeusza”


Pozatym rozkręca się Szlak Bursztynowy (od ok. 150 r) który kontroluje Związek Lugijski czyli Lugii = Vandale, w którym nie ma Gotów więc można zakładać że Goci dostali od Związku tzw. propozycję nie do odrzucenia — „bilet w jedną stronę” i wypad z Germanii do siebie czyli do Scytii, nikt nie chodzi na 1500 km spacery całym ludem jak mu jest dobrze we własnym domu.

Chronologia i przebieg Wojen markomańskich

Goci zaczynają migrować i wychodzić z Germanii w roku 161 — źródłem tej daty jest Adam Naruszewicz. Ten Jezuita miał potężne archiwum tzw. Teki Naruszewicza zawierające tysiące dokumentów niedostępnych dla zwykłych śmiertelników, więc ta data wydaje się być pewnikiem i zgadza się ona z innymi wydarzeniami historycznymi. A już od 162 odnotowywane są ataki na rzymski limes (Quadi i Marcomanni), ciekawy zbieg dat i okoliczności wyjścia Gotów i początków ataków, który potwierdza że migracja Gotów pod wpływem „wschodnich Germanów” czyli pod wpływem naszych Przodków Wenedów była przyczynkiem do wybuchu Wojen markomańskich.

W 162 roku Quadi zaatakowali Recję, ale zostali odparci, chociaż kontynuowali ofensywę do 165 roku.

Te niewielkie wtargnięcia były zaledwie wstępem do większych, które miały nadejść później.


Koniec 166 / początki 167

Lombardy, Vandale Lacringi i Osii przedostały się do Górnej Panonii pod koniec 166 i na początku 167, z siłą 6000 żołnierzy, ale zostali zniszczeni po krótkim pościgu przez kawalerię skrzydła I Ulpia Contariorum i Legio I Adiutrixa generała Candidusa, który przechwycił ich między Brigetio i Arraboną (Gyor, Węgry).

Natychmiast Marco Lalo Basso, gubernator prowincji dotkniętej katastrofą, rozpoczął negocjacje z 11 plemionami Dunaju (Marcomanii, Quadi, Vandali, Victohali, Naristi, Cotini, Buri, Osii etc) w których imieniu poszedł na rozmowy król Ballomar, ambasadorowie wynegocjowali pokój i obiecali, że nie zaatakują Imperium. Spotkanie przedstawicieli Germanów i Rzymian w Carnuntum w 167 roku.

W tym samym czasie w 167 r. sarmaccy Jazygi i Vandale zaatakowali w zachodniej Dacji kopalnie złota Alburnus, co zakończyło się śmiercią gubernatora prowincji Calpurnio Proculo. Wzmocnienie zostało wysłane jako Legion V Macedonia do miasta Potaissa (Dacia), z Troemis w Dolnej Mezji, a gubernatorem Dacii został mianowany Marco Claudio Fronto, gubernator Górnej Mezji, w celu lepszej koordynacji operacji w obronie, on też został pokonany i zabity. Rzymianie umocnili kilka miast, w tym stolicę, Sarmizegetusę.

168 r.

Marek Aureliusz powołał 2 nowe legiony, II i III Italika i maszerował z armią z Italii do prowincji Panonia, aby sprawdzić siłę limesów, biwakując w bazie legionu Carnuntum (Petronell, Austria) z gubernatorem prowincji Górnej Panonii. Wojna koncentrowała się na całej linii granicznej, która biegnie od Renu do Dacii, również zaangażował w operacje wtórne, legiony Dacji, Mezji i Dolnej Germanii, chociaż główny front wojny znajdował się na terytoriach Czech, Moraw i najbardziej nadającej się do zamieszkania część Słowacji. Rzymska strategia głosiła, że zanim zniszczą zdecydowany sojusz Marcomanni i Sarmatów muszą uderzyć w najsłabsze ogniwo łańcucha, terytorium Quadi (identyfikowani jako Suebi), którzy byli między nimi, izolując 2 najgroźniejszych wrogów, następnie kolej na Marcomanni i wreszcie na Sarmatów.

W ciągu tego roku Marcomanni, Quadi i Vandali przeprowadzali ciągłe ataki graniczne, a nawet okupowali terytorium na południe od Dunaju w pobliżu Carnuntum, po przybyciu licznej armii wsparcia Imperium, zakończyli swoje ataki i większość ich szefów plemiennych spotkała się z cesarzem. Quadi szybko porozumieli się z Markiem Aureliuszem.

Oskarżyli Marcomanów o wplątanie wszystkich okolicznych miast w wojnę z Rzymem, przekazali kontrolę nad wieloma ufortyfikowanymi posterunkami Rzymowi, a grupa 12000 ludzi porwanych w niewole wróciła na drugą stronę Dunaju. Tymczasem Didio Juliano, dowódca limesu Nadrenii i gubernator Galii Belgii, z wielkim powodzeniem odparł Chatti i Hermundurii. Działając tylko z jednym legionem, XXII Primigenia, z siedzibą w Mogontiacum (Moguncji), pokonał Cherusków, którzy zaatakowali Belgię.

Na mapie Panonia i Carnuntum w II wiek n.e.

169 — 171

Wiosną 169 roku, po miesiącach ataków w celu przetestowania najsłabszych pozycji granicy, ogromna siła Marcomanni, Vandali Victohali, Hermundurii i Naristii, wjechała na terytorium rzymskie między Vindoboną i Brigetio, zmiotła garnizony na granicy, wykorzystując przewagę że większość żołnierzy rzymskich brała udział w nowej kampanii przeciwko Jazygom.

Germanie pod dowództwem Ballomara (przywódca Marcomanni), posuwali się przez Panonię na południe, podczas gdy część jego sił zaatakowała obóz Brigetio Legionu I Adiutrix, dowodzony przez Helvio Pertinaxa i ich odparto.

Inna grupa maszerowała na zachód w kierunku prowincji Noricum, grożąc Vindobonie (Wiedeń) i atakując Ovilava (Wels, Austria). Barbarzyńcy pokonali 20 000 Rzymian w pobliżu Carnuntum, w miejscu zwanym Via Ambra (nikt o tym nie pisze ale wszyscy znają bitwę w Lesie Teutoburskim). Po tym zwycięstwie kontynuowali podróż na południe, przekraczając Panonię i Recję, zamiatając Savarię, Poetovio i Emonę; przekroczyli Alpy znaną przełęczą Nauportus, wkraczając do Galii Cisalpine (równina Padana), zrównali z ziemią Opitergium (Oderzo), a następnie oblegli Akwileę, co było wielkim błędem Germanów ponieważ dali siłom cesarskim czas na przegrupowanie i zebranie nowych żołnierzy.

Po raz pierwszy obce wojska wkroczyły na włoską ziemię od czasu inwazji Cymbrów i Teutonów w 101 roku pne.


Cesarz świadomy niebezpieczeństwa związanego z agresją, podjął się natychmiastowego zadania utworzenia armii obrony, z którą stawiałaby czoła hordom najeźdźców.

Dziesięć kohort (1000 mężczyzn), które dołączyły do kohort miejskich (4 kohorty 480 mężczyzn) i jednostek czuwania (7 kohort 480 żołnierzy), wszystkie musiały wspomagać się dużą częścią gwardii pretorianów z Rzymu. Do nich dodano siły flot Miseno i Rawenny, w sumie około 20 000 ludzi, wysłane przez prefekta pretorium Tito Furio Victorino. W międzyczasie Cesarz nadal zbierał żołnierzy i organizował ogólny kontratak. Armia Victorino skierowała się na północ, by wyzwolić miasto Akwilea, ale na krótko przed dotarciem do miasta Germanie stanęli przed nimi, pokonali i zniszczyli jego armie, a dowódca został zabity w bitwie.

Marek Aureliusz próbował okrążyć Germanów za pomocą legionu XIV Gemina dowodzonego przez C. Vetio Sabiniano, który przybył drogą morską do Rzymu z Dolnej Panonii, aby dołączyć do nowych rekrutów oraz sił Górnej i Dolnej Panonii na rozkaz Lalio Baso i Claudio Pompeyano wraz z legionami I Adiutrix, II Adiutrix, X Gemina i XIV Gemina zbliżały się do Aquilei ze swoich prowincji, by zamknąć germańską nawałnice w oblężeniu.

Kiedy Barbarzyńcy oblegający Akwileę otrzymali wiadomość o zbliżających się siłach — wycofali się na północ, unikając groźby oblężenia. Następnie zajęli część terytoriów Recji i Noricum. Quadi czyli Kwadowie gestem ustępstw twierdzili że sprawcy Powstania i ataki na terenach rzymskich zostali ukarani i poprosili aby wybrać im nowego króla, bo dotychczasowy właśnie zmarł (nie był to król Bieszka? — sarkazm).


Cesarz im nie uwierzył, bo złamali obietnice pokoju i przygotował przeciwko nim wyprawę. Mianował szefa swojej kawalerii Helwiusza Pertynaksa (późniejszy cesarz), dając mu dowództwo nad korpusem wojskowym, który miał wypędzić Markomanii i Victohali z prowincji Recja i Noricum.

W tym samym czasie czyli na przełomie 169 i 170 roku Costoboci (wg mnie oddział Venedi ze względu na pierwotną tożsamość siedzib, a wg Narbutta Costoboci i Jazygi to potem Jaćwingi co nie wyklucza mojego poglądu, bo Costoboci = oddział Venedi = sarmackie gens = Jaćwingi, na mapie Sansona Germano-Sarmatia siedzą na dzisiejszej Białorusi, blisko do Jaćwieży, takie to „celtyckie” plemie było) przekraczają limes wraz z Roxolani Sarmatami i wykonują niesamowity rajd z Karpat Wschodnich — zaatakowali Mezję, Macedonię i dotarli aż do Grecji.

Większość wojsk rzymskich toczyła wojnę z Jazygami i prowincja Dacia, została osłabiona, jak już wspomniano Legio V Macedoński wycofano na kampanię przeciwko Jazygom.

Barbarzyńcy splądrowali terytorium Tracji, zamiatając Libidę, Ulmetum i Tropaeum w 170 r. i dotarli do świątyni w Eleusis pod Atenami która została spustoszona i pozbawiona bogactwa. Ostatecznie Costoboci zostali pokonani w 172 roku przez Korneliusza Clemensa, który był „consularis et dux trium Daciarum”, któremu pomagało jedno z plemion Vandali, (H)Asdingi które przybyło wtedy do Dacji (za Kasjuszem Dionem). Vandale wtedy podzielili się na 2 główne gałęzie: Asdingi lub Victohali (zainstalowane w części dzisiejszej Słowacji) i Silingi (dziś Śląsk)

Okoliczności tego były następujące — Asdingi dowodzeni przez Rausa i Raptusa przybywając do Dacji, prosili o ziemię pod osadnictwo lub o pieniądze, cesarz odrzucił ich prośbę ale nowy gubernator prowincji, wspomniany Korneliusz Clemens, przekonał ich do wspólnego z Rzymianami ataku na Costoboci, a gdy Vandale wygrali, Clemens zaatakował ich i pokonał. Kasjusz Dion tak o tym pisał :

«Asdingi, prowadzeni przez swoich przywódców Rausa i Raptusa, wkroczyli do Dacji z całymi rodzinami z nadzieją na zabezpieczenie zarówno pieniędzy, jak i terytoriów w zamian za sojusz [z Rzymianami]. Ale z powodu braku terytoriów pozostawili swoje żony i dzieci pod opieką Klemensa [rzymskiego namiestnika], dopóki nie zdobyli terytoriów Costoboci (położonych na północny wschód od Dacji), ale gdy ludność ta została pokonana, zaczęli prześladować pobliską rzymską prowincję Dacian, nie mniej niż wcześniej [robili to Costboci]. Vandale Lakringowie obawiając się, że Clemente może ich zaatakować na ich terytoriach, na których przybyli, zaatakowali Asdingi, uzyskując decydujące zwycięstwo. W efekcie Astingowie przestali dopuszczać się nowych aktów wrogości wobec Rzymian, ale w odpowiedzi na petycje kierowane do Marka Aureliusza otrzymali z tych samych pieniędzy i przywilej zdobywania terytoriów na wypadek, gdyby pomogli mu w walce z wrogami.»

(Cassius Dione Cocceiano, Roman history, LXXII, 12, 1—2. )

Klęska była punktem zwrotnym w historii tych uciekinierów z Germanii (Vandali) którzy musieli w ten sposób dostarczać armie do Cesarstwa Rzymskiego jako sojusznicy, również po śmierci Marka Aureliusza w 180 roku.

Vandali Asdingi poprosili o pomoc w negocjacjach z Rzymem już po porażce z Klemensem 12 letniego Battariusa, głowę Lacringi, innej grupy Vandali, którzy towarzyszyli Asdingi.

Battarius (AD 150s — po AD 170) był barbarzyńskim dzieckiem — władcą, którym zachwycali się Rzymianie i jest on wymieniony w Rzymskiej Historii Kasjusza Diona. Ten młody vandalski wojownik i przywódca wystąpił przed Markiem Aureliuszem i poprosił o sojusz. Cesarz spełnił jego prośbę, w zamian za złoto Battiarusowi udało się powstrzymać Tarbusa, sąsiedniego wodza, który przybył do Dacji, grożąc wojną, chyba że Rzym też zapłaci mu złotem.


Calpurnio Agricola (były gubernator Dolnej Mezji), nowy gubernator Dacji, który otrzymał wsparcie i koordynował ruch legionów Dacji i Górnej Mezji, był w stanie z powodzeniem odeprzeć ostatnie ataki najeźdźców i przywrócić spokój na granicach.

Tymczasem Pertynaks wrócił do wojny zwycięstwami w Recji i Noricum i wydalił barbarzyńców z tych dwóch prowincji. Rzymianie stoczyli długą i wyczerpującą wojnę przeciwko populacjom Północy, odpierając je ze zmiennym szczęściem, a następnie „czyszcząc” terytoria Galii Cisalpine, Noricum i Recji. Kampania przeciwko Jazygom została ostatecznie wygrana przez Claudio Pompeyano, dzięki czemu poślubił Lucilę, córkę Marka Aureliusza.

Pod koniec tych operacji wojskowych Marek Aureliusz został uznany za imperatora po raz 6-ty i ustanowił swoją „siedzibę” na 3 kolejne lata w Carnuntum. W II połowie 171 roku Marek Aureliusz zwerbował dużą armię 10 kompletnych legionów (I i II Auditrix; I, II i III Italica; X Gemina; XI Claudia; XIV Gemina; I Minerva; i XII Fulminata) liczne części innych legionów (II Trajana, XV Apolinaris, III Augusta, X Fretensis, XXX Ulpia i III Gallica), oddziały pomocnicze szacuje się na około 15 skrzydeł kawalerii i 60 kohort piechoty, oprócz innych rodzajów jednostek, takich jak floty Dunaju, czy numerie różnych kontyngentów. W sumie około 120 000 ludzi, prawdopodobnie była to największa i najlepsza armia rzymska jaka zgromadziła się do tej pory, przynajmniej od czasów Augusta. Aby sfinansować kampanię, Cesarz musiał sprzedać wiele swoich rzeczy osobistych i rodzinnych, ponieważ imperialny skarb został wyczerpany po wojnie przeciwko Partom i katastrofie zarazy.

Jesienią 171 roku Marek Aureliusz przybył do Carnuntum, gdzie gromadziła się wspomniana potężna armia.

Zaatakował terytorium Quadów, osiągając wielkie zwycięstwo, ale także odniósł porażkę, gdy jego generałowie Siseuma i Vindex zostali pokonani w bitwie, a ten ostatni został zabity.

172

Marek Aureliusz rozpoczął ofensywę rzymską na terytorium germańskim, poza limesem naddunajskim, w celu stworzenia dwóch nowych rzymskich prowincji: Marcomania i Sarmacja.

W kampanii 172 szedł wraz z 6 legionami w kierunku północnym, idąc w górę rzeki Morawy, aż dotarł do miejsca, w którym ten zbiega się z rzeką Thaya; niewielka część żołnierzy kontynuowała pochód przez Morawy atakując Cotini, ale reszta kontynuowała drugi kurs i zbudowała fortecę Musov, która stała się jej główną bazą operacji, na całym terytorium Marcomanii.

Germanie woleli przeprowadzać niespodziewane ataki na rzymskie garnizony, niż walczyć na otwartej przestrzeni, Rzymianie stosowali dzikie represje ze strony legionów atakujących wioski wroga, masakrujących i zniewalających ludność cywilną.

Barbarzyńcy planowali zasadzki, czekając, aż legiony rozdzielą się na różne garnizony okupujące te terytorium.

Latem 172 podczas kampanii w Marcomanii Legion XII Fulminata pozostał w swojej fortecy obok Cesarza, podczas gdy reszta żołnierzy kontynuowała marsz, dopóki potężne siły Quadi i Marcomanni nie otoczyły ich obozu i rozpoczęły atak. Legioniści stawiali opór, mimo wyczerpania z pragnienia i gorąca. Kiedy Rzymianie byli bliscy klęski błyskawica uderzyła w wieżę oblężniczą wroga i podpaliła ją, wyzwalając ulewny deszcz, który spowodował ucieczkę Germanów. Fakt ten był znany jako Cudowny Deszcz; niektórzy przypisywali to modlitwom chrześcijańskich żołnierzy, inni tym że Marek Aureliusz widząc katastrofę nieuniknioną dla niego i legionu, zlecił ofiarę dla swoim pogańskich bogów, co zostało nagrodzone owym „cudem”.

Dla legionistów była to oznaka boskiej opatrzności, która towarzyszyła im, zwiększając ich morale, co pozwoliło im kontynuować pierwotny plan i iść w kierunku gór nad rzeką, bez sprzeciwu ze strony Germanów.

Maszerowali, dopóki silny wiatr, grad i deszcz nie wypędziły ich z powrotem.

Barbarzyńcy uważali te burze za boską karę i poddali się.

Marcomanni wobec niepowodzenia ataku i strasznymi konsekwencjami cesarskiej okupacji opowiedzieli się za poddaniem się i zgodzili się na pokój, którego warunki, narzucone przez Marka Aureliusza były bardzo trudne, ponieważ musieli dostarczyć dużą część inwentarza, koni i około 15 000 żołnierzy, którzy zostali wzięci jako więźniowie i zabrani do regionu Rawenny, aby go zaludnić.

Imperator zaakceptował fakt, że niektóre grupy chłopów germańskich osiedlają się w Galii Cisalpine, w celu zmniejszenia depresji demograficzne (wspominana dżuma w Cesarstwie od 166 trwała okołu 20 lat), mimo że spowodowało to konflikty między nowymi przybyszami a starymi.

Wyprawy cesarza zabrały legiony na ziemie Lacringi i Cotini, przekraczając terytorium Naristi i atakując Hermunduri wokół Czeskiego Lasu. Przez resztę roku zaatakowano izolowane grupy Vandali Hariów, Victohali i Asdingów.


15/10/172

W ostatnim kwartale 172 r. Rzymianie przekroczyli Dunaj na terytorium Marcomanni. Chociaż niewiele szczegółów jest znanych, Rzymianie osiągnęli sukces, podporządkowując Marcomanni i ich sojuszników, Varisti lub Naristi i Cotini.

Fakt ten jest oczywisty po przyjęciu przez Marka Aureliusza tytułu „Germanika” i wybiciu monet z napisem „Germania capta” („podporządkowana Germania”).

Podczas tej kampanii szef Naristi — Valao został zabity przez rzymskiego generała Marka Waleriusza Maksymiusza.

173/174

Rzymianie walczyli wzdłuż dolnego frontu panońskiego między legionowymi fortecami Brigetio (Komarom-Węgry), Aquincum (Budapeszt) i Sirmium (Sremska Mitrovica w Serbii) oraz terytoriami Quadów i Jazigów. Rozpoczęli ofensywę na Quadi; legiony posuwały się z Brigetio wzdłuż rzek Waag i Nitra.

Barbarzyńcy walczyli zaciekle, ale po zwycięstwie Rzymian w wielkiej bitwie na terytorium tego plemienia, ich pacyfikacja została osiągnięta, podporządkowując Imperium terytoria dzisiejszych Moraw, Czech i Słowacji.

Zabroniono zbliżania się do Dunaju na odległość 70 stadionów zarówno Quadi jak i Marcomanni. (1 stadion = 185 metrów czyli na odległość około 13 km). Kiedy Jazygi dowiedzieli się, że Quadi zostali pokonani przez jeden legion, jeden z dwóch królów zwany Banadaspus poprosił o pokój, ale został odrzucony przez Marka Aureliusza.

Kiedy Barbarzyńcy się o tym dowiedzieli, odrzucili go, wybrali drugiego króla Zanticusa i przygotowali się do wojny.

Jazygowie swoimi wielokrotnymi najazdami i wypadami na terytorium rzymskiego mocno dali się we znaki Rzymianom, trzymali około 100.000 ludzi w niewoli. Cesarz miał ich pokonać na zawsze.

Działając z Sirmio (obecnie Sremska Mitrovica, w Serbii) nad rzeką Sawą, Marek Aureliusz skupił swoją uwagę na Jazygach, którzy żyli na równinie Cisy (Sarpedica Expeditio).

Po ciężkich walkach i zwycięstwach Barbarzyńcy zostali zepchnięci do granicy. Kasjusz Dion napisał o bitwie na Dunaju w 173 roku, toczonej na zamarzniętej rzece. Jazygi wysłani przez króla Zánticusa próbowali przekroczyć zamarzniętą rzekę i zaatakować Rzymian, podczas gdy inny oddział próbował zaatakować z boku.

Generał Pertynaks, najlepszy generał Marka Aureliusza w tych Wojnach połączył swoją kawalerię i piechotę z wielkim sukcesem.

Uformował wojsko na środku rzeki, z kawalerią i środkami pomocniczymi wewnątrz. Rozkazał przybić gwoździe do lodu, aby się nie poślizgnąć, opierając się na nim jedną stopą.

Kawaleria Jazygów zaatakowała, ale ich konie poślizgnęły się na lodzie i wielu jeźdźców spadło na lód, kolejne rzędy spadły po potknięciu się o pierwsze, siejąc zamieszanie, Pertynaks ścigał Jazygów do ich ojczyzny, a król Zanticus udał się do Carnuntum, aby prosić o pokój.


Marek Aureliusz narzucił Jazygom następujące warunki:


* Musieli zwrócić 100,000 jeńców wojennych.

* Dostarczyć kontyngent 8 000 jeźdźców, z czego 5500 wysłano do Wielkiej Brytanii.

* Pozwolono im handlować z Roxolani, przechodząc przez Dację, zawsze za zgodą i aprobatą rzymskiego namiestnika tego terytorium.

* Mieli zakaz zbliżania się do Dunaju na mniej niż 152 stadionów (ponad 28 km), ponad 2 razy więcej niż Quadi i Marcomanni.

* Mieli pomóc zainstalować Legion III Augusta w Musovie, aby kontrolować to terytorium.

175 wiosna/ lato

Z powodu buntu namiestnika Syrii Avidio Cassio przeciwko władzy centralnej (Cassio ogłosił się Cesarzem myśląc że Marek Aureliusz zmarł) Cesarz został zmuszony do porzucenia wojny przeciwko Sarmatom i Marcomanni, aby udać się na Wschód.

Po tych wydarzeniach Marek otrzymał zwycięski tytuł Sarmaticus Maximus i 8 aklamację ad imperator.

23 grudnia 176

Marek i jego syn Commodus świętowali triumf w wojnach, postawiono kolumnę Marka Aureliusza, pomnik i łuk triumfalny.

177

Walki wznowiono bo Jazygi i Quadi zbuntowali się przeciwko Rzymianom, w następnym roku 178 dołączyli do nich Marcomanni i inne plemiona, które rozpoczęły ataki na terytorium Rzymu, jednak zostali odparci przez wojska dowodzone przez generałów Candido Quintilio i Valerio Maximiano, który po uspokojeniu limesów w 177 r. z Musova rozpoczęli dwie wyprawy wzdłuż rzek Jihlava przeciwko Marcomanni i na Morawach przeciwko Vandalom Silingom w 178.

W tym czasie wybuchł nowy bunt chrześcijan w Lugdunum (Lyon dziś), który został stłumiony, po nim wzmogły się prześladowanie tej grupy a Jazygi zaczęły atakować Dację.

Ostatnie kampanie i śmierć Marka Aureliusza

Plemiona Germanów znów stanęły do walki z powodu ciężkich warunków pokoju. W 178 roku Marek Aureliusz został ponownie zmuszony do osobistego uczestnictwa w wojnie i udał się na Dunaj 5 sierpnia. Prowincje Dunaju były w tym czasie bardzo silnie ufortyfikowane, a rzeka była bardzo dobrze strzeżona aż do Ratyzbony na zachodzie. Po jego wodach pływała potężna flota podzielona na eskadry odpowiadające trzem głównym portom Laureacum, Arelape Comagenæ i Carnuntum. W Noricum centralnym punktem granicy wojskowej było Laureacum, a „autostrada” wzdłuż Dunaju została ukończona. Doliny i drogi prowadzące do Dunaju były nie mniej silnie ufortyfikowane niż te, które prowadziły do Renu.

Nad Laureacum fortami Lentia (na Schlossberg w Linz) i Joviacum (Schlögen koło Haibach) cesarz dowodzili okolicznym krajem, a poniżej centralnej fortecy wielkiej drogi do Vindobona strzegł zamek Castellus Felicis (którego mur może jeszcze do zobaczenia w Oehling na Urlu), który był w stanie pomieścić trzy kohorty, przez Elegium (na skałach Wallsee) i przez ufortyfikowany obóz Arelape przy ujściu rzeki Erlaf. Za nimi stał zamek Namare na skałach Melk, castella Trigisamum (Traismauer), Faviana (Mautern) i Comagenæ (Tulln), a na końcu Citium (Zeiselmauer), u podnóża lasu Vindobona.

Kolejna część Dunaju Panońskiego była jeszcze dokładniej chroniona. Vindobona była otoczona przez kilka fortów, a w pobliżu tej silnej fortecy znajdował się Carnuntum, jej główny wał, potężny czworobok blisko stromego brzegu rzeki, wzniesiony wysoko nad strumieniem potoku i spoglądający przez mętne fale i zielone wyspy na nieograniczone odcinki Marchfeld. Przejścia Dunaju strzegł barbakan (w Stopfenreut).

Cesarz wybrał fortecę Brigetio jako swoją „kwaterę główną”.

Marek poprowadził ostatnią kampanię wojskową, której ostatecznym celem było zajęcie części Germania Magna (Marcomannia) i Sarmacji.

Pod koniec tej kampanii otrzymał 10 aklamację ad imperator.

W 179 r. Cesarz powrócił na front wraz z synem Commodusem i 20000 żołnierzy i ostatecznie postanowił zrealizować plan ataku na Quadi, aby najpierw oddzielić Marcomanni od Jazygów, następnie podporządkować pierwszych i na końcu zgiąć sarmackich jeźdźców.

W tym samym roku 179 ofensywa rzymska rozpoczęła się od marszu 40 000 żołnierzy, którzy mimo ostrej zimy pozostali na terytorium wroga.

Rzymianie podążali kanałami rzek Gran i Waag i dalej na północ, atakując Quadi i Cotini.

W przypadku ostatniej rzeki wojska cesarskie zbudowały ufortyfikowany obóz zwany Laugaricio na terenie dzisiejszego Trenczyna na Słowacji i tam stacjonował legion rzymski.

Dowodem tego jest zachowana inskrypcja łacińska wyryta na skale: VICTORIAE AVGVSTORV(m) EXERCITVS, QUI LAVGARICIONE SEDIT MIL (ites) L (egionis) I IDCCCLV… IANS LEG (atus) LEG (ionis) (Marcus Valerius Maxim)ian(u)s I I AD (iutricis), CVR (avit) F (aciendum) tj :

Na pamiątkę zwycięstwa legiony cesarskie zimujące w Laurgaricio w sile 855 żołnierzy.

Aby uniknąć równoczesnej wojny z Jazygami, Marek Aureliusz zapewnił ich, że rzymskie kampanie mają na celu jedynie ukarać Germanów, którzy, wystraszeni sukcesem kampanii przeciwko ich byłym sojusznikom, woleli współpracować z Rzymem, wtedy wg włoskich źródeł Jazygowie ostrzegli Rzymian że Cotini planują atak na legiony. Cesarz, biorąc pod uwagę, że Sarmaci nie stanowią w tej chwili zagrożenia, wysłał generała Publio Tarutieno Paterno, aby zmierzył się z Cotini, jego plan polegał na późniejszym wygnaniu tego plemienia do Dolnej Panonii, Barbarzyńcy zrozumieli, że była to zemsta generała za zasadzkę z poprzednich lat.

Rzymski generał osobiście wykonał rozkaz, a wielu Cotini przeniesiono do wnętrza Cesarstwa. W obliczu tej ofensywy Marcomanii i Quadi zastanawiali się nad ucieczką na północ, za zajęcie ich ziemi, ale cesarz nie chciał, aby jego przyszła prowincja została wyludniona i nakazał swoim wojskom zablokowanie przejść górskich i nizinnych, zajęcie terytorium a Barbarzyńcom pozostanie na nim na stałe.

Gdy ich terytoria były zajęte, Germanie nie mogąc pokonać Rzymian w bitwie, rozpoczęli kampanię partyzancką w celu ich osłabienia. Otrzymali pomoc od jeźdźców Roxolani i Jazygów którzy przysłali swoich wojowników, dołączyły do nich również resztki Cotini. O tej nowej wojnie na Dunaju dotarło do nas niewiele zapisów.

Od samego początku była ona bardziej udana dla Rzymian niż poprzednia kampania. Jednym z najbardziej błyskotliwych epizodów było wielkie zwycięstwo odniesione nad Germanami po strasznej rzezi, pod koniec 179 roku, przez Tarruntenusa Paternusa, wybitnego taktyka rzymskiego, który był teraz dowódcą jako præfectus prætorio, po całym dniu bitwy Barbarzyńcy zostali pokonani przez legiony dowodzone przez Paternusa, z tysiącami zabitych, wielu rannych i 40 000 więźniów. Zwycięstwo to sprawiło, że legioniści oklaskiwali Marka Aureliusza a po porażce Sarmaci opuścili koalicję i Germanie wrócili do wojny partyzanckiej.

Cesarz założył stałe garnizony na Słowacji i wojska rzymskie pokonały też Quadi. Po tych zwycięstwach Marek Aureliusz planował aneksję Marcomanii w celu utworzenia nowej prowincji, okupowanej przez 20 000 legionistów i chciał rozpocząć ofensywę w celu zakończenia ostatniego oporu, ale przez panującą zarazę i on zaraził się zimą, wtedy gdy fortuna zdawała się coraz mocniej spadać na rzymskie ramiona, 7-ego dnia swojej choroby nie wpuścił do swojej komnaty nikogo oprócz niegodnego syna, a po kilku słowach odprawił go, zakrył głowę na sen i odszedł sam bez opieki. Cesarz zmarł w obozie w Vindabona, słusznie doceniony i bardzo opłakiwany po śmierci, deifikowany i próżno pożądany, gdy losy upadającego Imperium stawały się coraz bardziej ponure. Ciało cesarza zostało zabrane do imponującego zamku San Angelo.

Marek Aureliusz urodził się 20 kwietnia 121 roku i umarł 17 marca 180 roku, miał prawie 59 lat, na łożu śmierci ostrzegł syna, aby nie lekceważył niebezpieczeństwa ze strony Barbarzyńców, którzy, jeśli w tej chwili czują się zniechęceni, wkrótce ożyją i wrócą ze zdwojoną siłą do ataku. Wydawało się jakby cała chwała i dobrobyt Cesarstwa Rzymskiego umarły wraz z Aureliuszem. Odtąd będziemy mieli do czynienia z szeregiem cesarzy, którzy są albo okrutni, albo bezsilni, albo niezdolni do godności swego stanowiska. Wielkie Imperium zmienia się powoli. Jego syn Commodus był okrutny i niepiśmienny. Pobłażliwość, jaką okazywał zdradom swojej małżonki świadczy o jego nie do końca dobrym zdrowiu psychicznym.

Po śmierci cesarza-filozofa Commodus zlekceważył ojcowskie oczekiwania unikając uczynienia z tych terytoriów dwóch nowych prowincji na północ od środkowego biegu Dunaju: Marcomannia i Sarmacja. Szybko podpisał pokój z Germanami, ale udało mu się zatrudnić 13,000 Quadi i 10,000 Marcomanni do jego kampanii przeciwko Jazygom, tak więc widzimy że sojusze Barbarzyńców sarmacko-germańskie były bardzo chwiejne i niestabilne. Wycofano 35,000 — 40,000 legionistów, którzy okupowali terytoria planowanej prowincji Marcomania (na terytorium dzisiejszej Słowacji Zachodniej, Moraw i Dolnej Austrii).

W 180 Vetio Sabiniano pokonał bunt 13,000 wolnych Daków pozwalając im osiedlić się w prowincji Dacia, stabilizując granicę. Będąc usatysfakcjonowanym, Commodus powrócił do Rzymu, gdzie świętował triumf 22 października 180.


181—183

Sarmaci Jazygi (nowa expeditio sarmatica), Buri (expeditio Burica), Vandale i Dacy zostali pobici kilka razy.

W latach 186–189 Quadi i Marcomanni rozpoczęli nową ofensywę, która jednak nie odniosła żadnego sukcesu.

I tak w 180 roku, pod koniec pierwszej kampanii wojennej, po śmierci swojego ojca, Marka Aureliusza: Kommodus udzielił Buri pokoju, kiedy wysłali swoich emisariuszy. Wcześniej odmawiał tego, pomimo ich częstych próśb, ponieważ byli [nadal zbyt silni] i ponieważ nie chcieli pokoju, ale gwarancja rozejmu, aby umożliwić im dalsze [wojenne] przygotowania, ale teraz, gdy byli wyczerpani, postanowił zawrzeć z nimi pokój, przyjmując zakładników i powrót wielu więźniów z tego samego Buri i 15 000 z innych [sąsiednich ludów], a następnie zmuszając ich do złożenia przysięgi, że nigdy więcej nie zamieszkają ani nie będą korzystać z pastwiska w pasie ziemi do pięciu mil od pobliskiej Dacii. W tym samym czasie gubernator Sabinii odwiódł 12 000 Daków od ich celu [ataku na prowincję], którzy wypędzeni z ich terytoriów chcieli pomóc innym [narodom], obiecując, że da im to część terytoriów w prowincji Dacja. (Cassius Dione Cocceiano, Roman history, LXXIII, 3. )

Konsekwencje Wojen markomańskich

Wysokie straty wojenne i zaraza (dżuma) która zaczęła się na chwilę przed tymi Wojnami w 166 roku dotkliwie nadwyrężyły Imperium, zaraza wybuchła w ostatnim roku kampanii przeciwko Partom i zmusiła Rzymian do wycofania się z nowo podbitych terytoriów, przynosząc tę straszną chorobę do własnych granic i zabijając jej ludność przez ponad 20 lat a kiepska administracja Commodusa jeszcze bardziej osłabiła Rzym.

Gospodarka i handel zmalały, a także ludność, około 319,000 Rzymian zostało wziętych do niewoli przez Barbarzyńców i zabranych na północ od Dunaju, bezpowrotnie i bez ponownego kontaktu z nimi.

Miliony ludzi zmarło z powodu zarazy, po niej była konieczne zaludnienie regionów osadnikami z Germanii, co oznaczało początek życia zwykłych Germanów wśród środowiska wiejskiego Cesarstwa. Wysokie straty wojskowe Rzymian (tylko w bitwie pod Akwileą zginęło 20 000 legionistów uważano za największą rzymską klęskę tego stulecia) musiały zostać zrekompensowane przez rekrutację wojsk barbarzyńskich, które rozpoczęły proces „germanizacji” legionów, pozatym Germanie płodzili więcej dzieci niż Rzymianie.

Wojny ujawniły słabość północnej granicy Rzymu i odtąd prawie połowa legionów rzymskich (16 z 33) będzie stacjonować wzdłuż Dunaju i Renu. Niektórzy Germanie, którzy osiedlili się w Rawennie zbuntowali się i udało im się przejąć władze w mieście.

Z tego powodu Marek Aureliusz postanowił nie sprowadzać więcej Barbarzyńców do Włoch i wygnał tych wcześniej sprowadzonych. Wojny te były tylko wstępem do inwazji, które ostatecznie rozbiją i zakończą Cesarstwo rzymskie w V wieku.

Osiągnięty pokój sprawił, że granica Panonii była stabilna przez następne prawie 70 lat, aż w 254 roku.

Między 238 a 285 Rzymem władało 19 cesarzy, niezdolność do przejęcia władzy nad armia i działania zgodnie z Senatem, co doprowadziło Rzym do prawdziwego kryzysu instytucjonalnego.

W tym samym okresie rozpoczęła się tak zwana pokojowa inwazja, w której początkowo zlokalizowano kilka plemion Barbarzyńców wzdłuż limesów Imperium ale z powodu braku dyscypliny w wojsku i niemożności opanowania sytuacji przez władzę centralną wielu Germanów osiedliło się jako osadnicy na terytorium Cesarstwa, w miastach jako słudzy, a w wojsku jako żołnierze, stając się pretoriańską strażą cesarza, który ostatecznie był w ich rękach.

To romanizowało wiele zwyczajów ludów barbarzyńskich, którzy przybywali do Italii i przyjmowali łacinę, religię rzymską i walutę.

Rozdział 12

Radagajs nie był Ostrogotą…

jak bredzi wikipedia i turbozakażone łby bo był wenedzim / vandalskim władcą znad BAŁTYKU!!!

Zosimus który nazwał go Scytą uprościł zbyt skomplikowaną dla niego Barbarzyńską Północ o której nie miał żadnej wiedzy. Izydor z Sewilli wspomina Radagajsa pod rokiem 399, kiedy powiedział, że Goci podzielili swoje królestwo na dwie części między Radagajsa i Alaryka, tyle że Radagajs był znad Bałtyku a tam Goci nie mieli czego dzielić. Prosper z Akwitanii napisał o inwazji Włoch przygotowanej pod Radagajsem i Alarikiem ok 400 roku. Wiadomości Izydora i Prospera są sprzeczne, Izydor ma pomyłkę i to nie jedyną, ale to inny temat, część historyków zwykle pierwszy występ Radagajsa w historii odnosi do roku 405.

ARMIA RADAGAJSA WYSZŁA Z WYBRZEŻY BAŁTYKU A NIE ZNAD MORZA CZARNEGO WIĘC NIE MÓGŁ BYĆ OSTROGOTEM!!!

I mam na dowód tego 3 dobre książki :

PIERWSZA KSIĄŻKA — „The history of the decline and fall of the Roman Empire” Edwarda Gibbona, ROZDZIAŁ XXX :

Radagaisus doszedł z północnych krańców Germanii prawie do bram Rzymu i chciał doprowadzić do zniszczenia Zachodu. Rozpoznanie narodów było słabe i rewolucja Północy która zebrała się na Pomorzu mogła niezauważona przez Cesarstwo wybuchnąć nad Górnym Dunajem. Vandali, Suevi i Burgundy stanowili siłę tej potężnej armii oraz Alani, którzy znaleźli gościnę na nowych miejscach (u Prusów, pozamieniali się z nimi Nałożnicami czyli Żonami — KV) dodali swoją ruchliwą kawalerię do ciężkiej piechoty Radagajsa a Gotów było tak wielu (Gepidów sprzymierzonych z Vandalami, niżej wyjaśnie — KV) że wg niektórych historyków był on Królem Gotów.

W armii lśniło 12,000 wojowników, odróżniających się od reszty tej hordy przez szlachetne urodzenie lub mężne czyny a cały tłum to 200,000 ludzi i mógł być zwiększony przez kobiety, dzieci i niewolników do 400,000.

TA BUDZĄCA GROZĘ HORDA WYSZŁA Z WYBRZEŻY BAŁTYKU. Bezpieczeństwo Rzymu powierzono Stilicho który zebrał armię złożoną z 40,000 ludzi Został on wzmocniony przez dużą grupę Sarmatów, oraz przez Hunów i Gotów, którzy szli pod sztandarami ich rodzinnych książąt, Uldina i Sarusa, wszyscy oni chcieli przeciwstawić się ambicjom Radagajsa.

Król Barbarzyńców przeszedł przez Alpy, po drodze wiele miast Italii zostało splądrowanych i zniszczonych a oblężenie Florencji sprawiło że Senat i lud zadrżeli. Barbarzyńcy zbliżyli się do Rzymu na 140 mil. Alaric był chrześcijaninem który rozumiał prawa wojny i szanował świętość traktatów. Dziki barbarzyński Radagaisus był obcy mentalności Rzymian. Wierzono że zobowiązał się przez uroczyste przyrzeczenie, do zredukowania Rzymu do gruzów i popiołów i do poświęcenia najznakomitszych rzymskich senatorów na ołtarzach pogańskich bogów. Ogromne niebezpieczeństwo, które powinno godzić wszelkie animozje pokazało obłęd frakcji religijnej.

Bardzo wielu wyznawców Jowisza i Saturna szanowało wroga Rzymu, żarliwego Poganina i potajemnie cieszyło się z nieszczęścia ich kraju bo chrześcijanie zakazali im czcić dawnych bogów.

Florencja została spustoszona ale mdlejąca nadzieja obywateli została poparta pojawieniem się armii Stilicho. Rzymianie, których obóz był miejscem obfitości i bezczynności, cieszyli się z rozpaczy Barbarzyńców, powoli wygasających na jałowych zboczach wzgórz Faesulae, które są nad Florencją. Stylicho świadomy, że dowodzi ostatnią armią republiki roztropnie nie wystawiał się na walkę na otwartym polu. Metoda otaczania wroga silnymi liniami wojska, którą 2 razy zastosował przeciwko Radagaisowi odniosła skutek.

Uwięziona masa koni i mężczyzn barbarzyńskiej armii była powoli niszczona przez głód, a nie przez miecz, a wódz został schwytany i haniebnie ścięty. Armia Germanii została sprzedana w niewolę, a Stilicho po raz drugi zasłużył na tytuł wybawiciela Italii — koniec cytatu.

Mój komentarz do tego opisu :


* Nie był ostrogockim psem ze stepu co można cytując Gibbona spokojnie udowodnić. Skoro armia zebrała się nad Bałtykiem i byli w niej „Goci” więc lokalizacja jest tylko jedna!! Jego armia zebrała sie w okolicy dzisiejszej Zatoki Gdańskiej a ci „Goci” to Gepidzi, bo innych „Gotów” nad Bałtykiem od ponad 200 lat nie było, a nad Bałtykiem / w Zatoce Gdańskiej w 405 roku aż roiło się od Gepidów a Gepidzi na początku V wieku to już nie Goci a Vandale pochodzenia gockiego którzy z Gotami właściwymi walczyli, potem będą najwierniejszymi towarzyszami Attyli. Gepidzi to „nasi Goci” zeslawizowani — nie poszli do Scytii ale zostali na Wysoczyźnie Elbląskiej


* Goci właściwi byli w czasach Radagaisa już ariańskimi chrześcijanami a Radagajs był poganinem który chciał składać rzymskim senatorów dla pogańskich Bogów, więc nie mógł być żadnym gockim królem, królem Gotów był Alaryk, który zawarł umowę z dworem w Konstantynopolu. Został mianowany gubernatorem wojskowym wschodniego Illyricum — to znaczy niemal całej europejskiej części wschodniego imperium


DRUGA KSIĄZKA POTWIERDZAJACA BAŁTYK

A Pictorial History of Ancient Rome, With a Sketch of the History of Modern Italy — Samuel Griswold Goodrich (1849)

STR 259

Zanim Włochy wyzdrowiały z terroru inwazji gotyckiej, nowa horda barbarzyńców Z WYBRZEŻY BAŁTYKU przetoczyła się przez Germanię i Galię i przekroczyła Alpy, zanim rzymska armia mogła zostać zebrana, aby im się oprzeć. Horda składała się one z mieszanki Vandali, Suevi, Burgundów i Gotów, pod kierownictwem Radagaisusa, groźniejszego wroga nawet niż Alaryk.


TRZECIA KSIĄŻKA POTWIERDZAJĄCA BAŁTYK

The History Of Vandalia — Thomas Nugent, str 82—84, tu też nigdzie nie wychodzi Ostrogota ale Vandal Radagais znad Bałtyku :

Postęp Armii tego księcia, który wywołał taki terror w Imperium rzymskim, mógł skłonić jego wyznawców, by uważali go za coś więcej niż śmiertelnika i oddawali mu boskie honory. Wydaje się, że był uwielbiony jako jedno z ich głównych bóstw po jego śmierci; a miejscem kultu było drzewo poświęcone jego pamięci.

Venedi byli później przyzwyczajeni do poświęcania swoich głównych więźniów temu bóstwu. Miasto Gadebusch podobno zostało zbudowane właśnie w tym miejscu, jak wskazuje nazwa, która oznacza Las Boży. Obmywa ją niewielka rzeka zwana Rhadegast, w której kapłani tego bóstwa kąpali się przed wejściem do świętego gaju. W sąsiedztwie znajdują się kamienie w równych odległościach, o olbrzymich rozmiarach, które według wszelkiego prawdopodobieństwa odniosły je zamiast ołtarzy… Jest to najczęściej otrzymywana opinia dotycząca wandalskiego boga Rhadagastusa; są jednak pisarze, którzy z solidnymi podstawami potwierdzają, że wielbienie tego bóstwa było datą starszą niż król tego imienia. Żona Radagaisa Clelia była córką króla Węgier. Ale nazwa Węgier nie była jeszcze znana, a tym bardziej król tego narodu. Muszą zatem oznaczać Hunów, którzy w tym czasie mieszkali nad Donem. Vandale usiłując podporządkować Rzymian odważyli się na późniejszą wyprawę. Postanowili zatem kontynuować wojnę z całych sił, do której zostali bezpośrednio skierowani przez swoich dwóch przywódców Corsico i Godegisilusa.

TEN PIERWSZY RZĄDZIŁ PO OJCU KRÓLESTWEM NAD BAŁTYKIEM (Nugent użył angielskich słów — „his paternal kingdom on the Baltick” — KV) a ten drugi dowodził armiami Vandali podczas wielkiej migracji tych ludzi, kiedy najechali Imperium rzymskie. Ale bez względu na to, czy tylko Corsiko, czy obaj książęta, byli synami Radagaisa, czy też Godegisilus był synem Corsika, nie będziemy teraz kwestionować: dla wielu pisarzy, dla wielu różnych opinii; i z daleka nie można ich pogodzić: historycy Meklemburgii jednomyślnie uznają Corsica za syna Radagaisa; i dalej zauważają, że Vandale, wybierając swoich książąt lub przywódców, rzadko schodzili z linii królewskiej.

Jest prawdopodobne, że książęta ci wspólnie panowali jako koledzy, ponieważ oboje żyli w tym samym czasie i prowadzili wojnę z Rzymianami. Niektórzy będą mieli, że byli synem i wnukiem Radagaisa; ale Godegisilus nie mógł być synem Corsika; byłby bowiem zbyt młody, by dokonywać potężnych wyczynów przypisanych mu w tym czasie przez starożytnych historyków. Corsico wg Krantza był królem Vandalów burgundzkich, o imieniu Kroscus / Crocus, a także Carocus. Ci dwaj książęta zobowiązują nas do podzielenia historii Vandali, gdy ich królestwo i naród zostały teraz podzielone na dwie gałęzie; emigrantów oraz domowników lub Vandali, którzy pozostali w kraju ojczystym — koniec cytatu

Myślę że tymi 3 przykładami powyżej pokazałem w sposób wiarygodny twierdzenie że Radagajs nie był żadnym Gotem albo Ostrogotem!


POZATYM POWIĄZANIA DYNASTYCZNE TEŻ SIĘ NIE KLEJĄ Z OSTROGOTAMI, bo Radagajs był ojcem Godegisela i Corsico — to vandalska dynastia a nie ostrogocka, synem Godegisela i alańskiej Nałożnicy był Genzeryk który był wnukiem Radagajsa. Z kolei Corsico jest identyfikowany przez badaczy z Craco, że to jeden i ten sam a Craco jest Venedorum Dux u Uphagena w Parerga historica na str 560 a na 561 str ten sam Craco jest Vandalorum duce / dux Cracoviae.

No więc Venedorum dux Craco / Vandalorum duce / dux Cracoviae nie mógł być synem Radagajsa Ostrogoty tylko był synem Radagaisa Vandala znad Bałtyku, zresztą królestwo Corsicusa było u nas — nad Batykiem ‚po ojcu” czyli Radagajsie o czym napisał wyżej Thomas Nugent w ‚The History od Vandalia”, a Goci walczyli z Wenedami i Vandalami w tamtych czasach i nie mieszali się dynastycznie ze Sławianami / Vandalami / Wenedami.

Radagajs podzielił wojsko na mniejsze 3 armie a otoczono tylko jedną armie i ci Vandale którzy walczyli pod Radagajsem i przeżyli i nie dostali się do niewoli po jego śmierci wycofali się nad Ren, przeszli do Galii i do Hiszpanii i ostatecznie przenieśli się z Genzerykiem do Afryki.

Wg Zosimusa: Rhodogaisus po zebraniu 400 tysięcy Celtów i plemion germańskich zamieszkujących poza Dunaj i Ren, przygotował się do przejścia do Włoch.

Zosimus, 5.26.3


Użycie przez Zosimusa „Celtów” i „germańskich” do tej pory było po prostu tradycyjną terminologią literacką dla nie-Rzymian na północnych granicach. Jednak połączenie obu terminów silnie sugeruje, że do Radagaisa dołączyli członkowie innych plemion gotowi zaryzykować wejście do Imperium. Ponadto ważne jest uwzględnienie zarówno Renu, jak i Dunaju. Sugeruje to, że nie przeszedł przez Illyricum ani Pannonię, jak czasem się twierdzi.

Zamiast tego prawdopodobnie przekroczył północną granicę i spustoszył Recję, zanim przekroczył Alpy i wjechał do Włoch, zanim spadły śniegi. Do Radagaisa dołączyły niektóre plemiona Vandali, podobnie jak wcześniej do Vandali dołączyli Alani, poprostu „zbierał” Barbarzyńców po drodze ruszając znad Bałtyku, dodatkowo „aryjscy chrześcijanie” powiększali siły tej hordy. Jednak wysłał rozkazy, aby żołnierze z granicy z Renem przenieśli się do Italii, aby wzmocnić tam armię „w obecności cesarza” a także zarządził program rekrutacji, aby wzmocnić siły we Włoszech. Granice Galii pozostawiono do obrony foederati (sojusznikom): Frankom i Alamanni. Ponadto w dwóch edyktach z 17 i 19 kwietnia 406 wezwano mieszkańców Galii zbroją się dla pokoju w kraju.

Papencordt w „Geschichte der vandalischen Herrschaft in Afrika” z 1837 sugerował, że Stilicho — doskonale lojalny wobec Imperium, zaprosił Vandalów do Galii, zamierzając wykorzystać ich jako przeciwwagę dla Franków. Stilicho oficjalnie koncentrował się na Italii, w wyniku czego granica galijska została pozbawiona dużej części obrońców, co później pomogło Vandalom.

W 406 i być może w celu złagodzenia trudności z zaopatrzeniem, Radagais podzielił swoje siły na trzy mniejsze armie, co miało okazać się błędem. Stilicho pokonał rdzeń armii dowodzonej przez samego Radagaisa, a Radagaisus został schwytany i stracony. Podobno 12 000 jego ludzi zostało przyjętych do armii rzymskiej, a niektórzy osiedlili się w Italii, ale większość została zniewolona. W rzeczywistości tak wielu sprzedano w niewolę, że rynki niewolników w Rzymie zostały zalane, a ceny spadły. Oznacza to, że Radagaisus poprowadził dużą liczbę ludzi złożonych zarówno z wojowników, jak i ich rodzin. Po usłyszeniu wiadomości o porażce Radagaisusa pozostałe dwie grupy straciły serce do walki. Stilicho wydał rozkaz swoim oddziałom Hunów, aby zaatakowali co najmniej jedną z dwóch grup, które szybko zostały pokonane lub przegonione z Włoch, a niektóre z nich prawdopodobnie uciekły przez Alpy do Galii. Pomimo ogromnej liczby zgłoszonej przez Zosimusa, oszacowano, że siły Radagaisa liczyły co najwyżej około 20 000 ludzi. Przez zimę Radagaisus i jego armia pozostali na wolności, niszcząc „wiele miast”.

Stilicho który był pół-Vandalem miał przewagę liczebną i pozostał ze swoimi żołnierzami w Ticinum.

Później jednak pojawiła się plotka, że negocjował z trzecią grupą, więc możliwe jest, że przynajmniej jedną z nich przekonano po prostu do pokojowego opuszczenia granic Imperium, prawdopodobnie większość, jeśli nie wszyscy, wróciła do swoich domów poza Imperium.

Wydaje się, że atak Radagaisa ponownie poruszył Vandali Asdings i Alanów.

Chociaż niemożliwe do udowodnienia, możliwe jest, że w 405 lub na początku 406 Godigisel planował skorzystać z inwazji Radagaisusa na Włochy, podążając swoją drogą inwazji, zanim zaoferował swoje własne usługi Stilicho — któremu brakowało żołnierzy — w nadziei na objęcie stanowiska podobnego do tego, które zajmował gocki przywódca Alaric.

Jednak decydujące zwycięstwo Stilicho nad Radagaisusem oraz plotka, że 12.000 ludzi Radagaisa dołączyło do Rzymian, spowodowało, że Stilicho nie zaakceptował oferty Godigisela.

Godigisel, nie chcąc pozostać w Panonii, musiał zdecydować o nowym celu. Wydaje się, że Godigisel był bystrym przywódcą, który przejął inicjatywę wyprowadzenia swego ludu z Panonii, z dala od niebezpieczeństw związanych z życiem w burzliwym i pełnym przemocy regionie. Jednak Prokopiusz sugeruje, że wielu z Vandali Asdings nie chciało iść za Godigiselem podczas emigracji i pozostało w tyle. Chociaż nie zostało to potwierdzone gdzie indziej, miałoby to sens: nie wszyscy ludzie, którzy osiedlili się od pokoleń, byliby gotowi zaryzykować wszystko w konfrontacji z Imperium, więc wielu prawdopodobnie pozostało w swoich domach. Vandale Asdings niewątpliwie słyszeli o przeniesieniu wojsk rzymskich z granicy Renu do Italii, aby pokonać Radagaisa, więc możliwe jest, że Godigisel postanowił wkroczyć do Galii przez osłabioną granicę.

W związku z tym postanowił poprowadzić swój lud na północny brzeg Dunaju przed wyruszeniem w kierunku Galii: pozostanie w Imperium nie tylko powiadomiłoby Stilicho o jego zamiarach, ale dałoby rzymskiemu dowódcy wiele szans, by pokonać też Godigisela w podobny sposób sposób, w jaki pokonał Radagaisa.

W przeszłości sugerowano, że siły, które zaatakowały Galię, były pozostałością drugiej z trzech dywizji, które Radagaisus poprowadził do Włoch w latach 405–406. W tej propozycji grupa uciekła przez Alpy Julijskie i przekroczyła Dunaj, zanim podróżowała przez Niemcy i wreszcie dotarła do Renu.

Rozdział 13

Napór Barbarzyńców

Napór barbarzyńców i osiedlanie ich w granicach państwa rzymskiego na przestrzeni wieków w źródłach :

a) (Strabon. VII 3, 10 p. 303).

Za czasów ces. Augusta. w r. 16 przed Chr.) Eljusz Katus przesiedlił z tamtego brzegu Dunaju do Tracji 50.000 ludzi z pośród Getów. Mieszkają tam obecnie nazywani Mezami.

(Swetonjusz, v. Aug. 21).

Cesarz August poddających się Swebów i Sugambrów (w liczbie 40.000 ) przesiedlił (w r. 8 po Chr.) do Gallji i rozmieścił ich na ziemiach w najbliższem sąsiedztwie Renu.


b) (Corp. inscr: lat. XIV 3608 = Dessau. Inser. lat. sel. I 986).

(Za Nerona, w r. 57) namiestnik prowincji Mezji, Tyb. Plaucjusz Sylwanus przesiedlił przeszło 100.000 ludzi z za Dunaju wraz z żonami, dziećmi, książętami i królami z obowiązkiem płacenia danin.


c) (Hist. Aug. v. M. Aur. 24. 3).

(M. Aureljusz) ogromną liczbę barbarzyńców (Markomanów, Kwadów i Jazygów) osiedlił na ziemi rzymskiej.


(Kasiusz Dion LXXI. 11. 4-,5).

Jedni z nich otrzymali ziemię w Dacji, drudzy w Pannonji, inni w Mezji i Germanji, inni wreszcie w samej ltalji. Ci z nich, którzy osadzeni zostali pod Rawenną, zbuntowali się i usiłowali opanować Rawennę. Z tego powodu odtąd już nikogo z barbarzyńców nie osiedlał w Italji, a nawet przeniósł stąd tych, którzy już przybyli.


d) (Hist. Aug. v. Claud. 9, 4).

(Ces. Klaudjusz II po zwyciężeniu Gotów) przepełnił barbarzyńskimi niewolnikami i scytyjskimi rolnikami rzymskie prowincje. W żołnierzy zamieniono barbarzyńców, w osadników Gotów. Nie było żadnej okolicy, któraby nie miała niewolnika gockiego.


e) (Hist. Aug. vita Probi 18).

Cesarz Probus (276 — 282) 100.000 Bastarnów osiedlił na ziemi rzymskiej. Ci wszyscy dochowali wierności. Ale gdy podobnie przesiedlił bardzo wielu z innych ludów, t. j. z Gepidów, Greutungów i Wandalów, ci wszyscy złamali wierność i kiedy Probus zajęty był wojnami z uzurpatorami, wałęsali się po całem niemal państwie pieszo i na okrętach, niemało też utrapień na Rzymian sprowadzili. W wielu walkach i po różnych zwycięstwach zgniótł ich Probus, tak, że niewielu wróciło do domu, chełpiąc się, że uszli z rąk Probusa.


(Zosimus I 71, 1—2).

Część Franków, którzy od Probusa otrzymali siedziby, zbuntowała się, poczem barbarzyńcy, zdobywszy okręty splądrowali całą Grecję, wylądowali następnie na Sycylji i uderzywszy na Syrakuzy, wielką tam, rzeź sprawili. Zkolei popłynęli do Afryki, ale odparci przez siły rzucone z Kartaginy, zdołali bez przeszkody (przez cieśninę gibraltarską) powrócić do swojej ojczyzny.


f) (Eutropiusz IX, 25).

Dioklecjan, zwyciężywszy Karpów, Bastardów i Sarmatów… ogromne ilości jeńców wziętych u tych ludów osiedlił w granicach rzymskich.


g) (Anonym. Vales. 32).

Ces. Konstantyn przyjął 300.000 Sarmatów różnego wieku i płci i rozmieścił ich po Tracji, Scytji, Macedonji i Italji.


h) (Ammianus Marcellinus XVII 8, 3—4).

(W r. 358) Juljan cezar uderzył na Franków salickich, którzy dawniej zuchwale rozłożyli swe siedziby na ziemi rzymskiej kolo Toksandrji. Do próśb raczej niż do oporu się uciekających, przyjął w poddaństwo wraz z mieniem i żonami.


Tak zaczęło się rozpadać Cesarstwo rzymskie...najpierw od środka a potem od zewnątrz..


Pozatym rozpoczął się rozkład wewnętrzny państwa rzymskiego :


Wyludnienie

a) Italia.

(Lukan — Pharsalia. I 24 nn.)

Po miastach Italji sterczą teraz ściany z nawpół zwalonemi dachami, runęły mury i leżą ogromne głazy. Żaden już stróż nie pilnuje domu i zrzadka tylko tuła się w starych miastach mieszkaniec. Zdziczała, krzakami zarosła Italja przez wiele lat nieuprawna, brak rak do uprawy roli.


b) Grecja.

(Plutarch, de defectu oracul. 8)

Ogólne wyludnienie, które wywołały na całym zarówno świecie dawne walki wewnętrzne i wojny, dotknęło w pierwszym rzędzie Grecję, tak, że teraz cała nie mogła wystawić 3.000 hoplitów, t. j. tyle, ile ich wysłało pod Plateje jedno tylko miasto Megara.

c) Południowa Hiszpania.

(Awienus, Ora maritima 438 nn.)

Dawniej na tem wybrzeżu mnóstwo miast stało i wielu Punijczyków miało tu swoje siedziby. Teraz ziemia jest opuszczona i ciągną się piaski niegościnne, rola pozbawiona rolników leży odłogiem w zaniedbaniu.


d) Afryka płn.

(Strabon Geogr. XVII 3, 12)

Razem z ostatnimi królami (numidyjskimi) zniknęły i miasta Tisiaus, Data, Tala, Kapsa, gdzie Jugurta przechowywać skarby i Zama i Zincha i inne, pod któremi toczył wojnę Cezar ze Scypjonem. Jedne z nich zupełnie zniknęły, inne pozostały nawpół zburzone.


Przyczyny wyludnienia


a) Spadek liczby urodzin.


(Polibiusz, XXXVII 9, 5).

Za moich czasów cierpiała cala Grecja na brak dzieci i wogóle na brak ludzi, skutkiem czego wyludniały się miasta i kraj leżał odłogiem, chociaż nie mieliśmy ani ciągłych wojen ani niszczących zaraz. Ludzie bowiem oddali się pysze, gonitwie za bogactwem i gnuśności, a nie chcieli się żenić, ani też, jeśli się ożenili, wychowywać więcej dzieci, chyba jedno zaledwo lub dwoje, aby im wielki majątek zostawić i chowali je w wielkim dostatku. Klęska więc niepostrzeżenie a szybko się wzmagała. Kiedy bowiem jedno tylko było dziecko lub dwoje, to oczywiście, gdy wojna lub choroba je zabrała, dom musiał opustoszeć.


(Gelliusz, N. A. I 6, 1—2).

Metellus jako cenzor (w r. 131 przed Chr.) wygłosił mowę do ludu w sprawie zaślubiania żony, zachęcając do wstępowania w związki małżeńskie. W mowie tej tak się odezwał: „Gdybyśmy, Kwiryci, mogli żyć bez żony, to bylibyśmy wolni od wszelkich utrapień, jakie nam przynosi, lecz ponieważ już tak natura urządziła, że z niemi nie można żyć dość wygodnie, a bez nich wogóle niema życia, należy mieć wzgląd raczej na trwale dobro ogólne, aniżeli na własną wygodę”.


(Kasiusz Dion, LIII, 16, 1).

Cesarz August nałożył na nieżonatych i niezamężne za karę większe ciężary, a naodwrót za małżeństwo i dzieci zaprowadził nagrody.


(Pliniusz mł. Listy IV 15, 3).

I w tym także względzie spełnił obowiązek najlepszego obywatela, że wiele miał dzieci i to w wieku, kiedy dla bardzo wielu nawet jedno dziecko jest ciężarem wobec korzyści, jakie daje bezdzietność.


b) Zarazy.


(Oroziusz, VII 15,5—6).

(Za M. Aureljusza) wybuchła zaraza, która bardzo wiele prowincyj ogarnęła i całą Italję spustoszyła, tak straszliwie, ż wszędzie dworki, wsi i miasta opustoszały z mieszkańców i w gruzy i lasy się zmieniły. Wojsko rzymskie i legjony wszystkie w odległych leżach zimowych rozmieszczone tak dalece zostały zniszczone, że wojnę z Markomanami, która bezpośrednio wybuchła, prowadził M. Aureljusz przy pomocy nowozaciężnych żołnierzy.


(Kasiusz Dion LXXII 14, 3—4).

(Za Kommodusa) wybuchła zaraza, największa za mojej pamięci. W jednym dniu często 2.000 ludzi umierało w Rzymie. Wielu umierało także w całem państwie.


(Herodian I 12).

(Za Kommodusa, w latach 187—189) ogarnęła cala Italję zaraza, która najwięcej jednak szerzyła się w Rzymie, ponieważ miasto było bardzo ludne, a nadto ściągali się tam ludzie zewsząd przybywający; wiele też ofiar było między ludźmi a nawet i zwierzętami.


(Hist. Aug. v. Gallien. 5. 5).

(Za Galljena) taka zaraza wybuchła w Rzymie i miastach achajskich, że jednego dnia 5.000 ludzi umierało na tę samą chorobę.

(Zosimus. I 37. 3).

(Za Galljena) spadła na miasta zaraza jakiej jeszcze nigdy przedtem nie było. Wobec niej nawet klęski ze strony barbarzyńców okazały się błahemi, a ci, co z niej ocaleli, mogli się za szczęśliwych uważać; zajęte już (przez barbarzyńców) miasta zupełnie zostały z ludzi ogołocone.


(Zosimus I 46, 2).

Zaraza (panująca wśród Gotów, którzy najechali na prowincje naddunajskie) przeniosła się i na Rzymian, umarła też na nią wielka część wojska, uległ jej sam cesarz Klaudjusz (w r. 270).


Poza tym wpływały również na wyludnienie państwa częste wojny zarówno zewnętrzne jak i domowe.

Rzym walczy z Poganami wewnątrz Cesarstwa

Polityka kościelna późniejszych cesarzy

Walentynian (364—375) i Walens (364—378)


(Sokrates, Hist. eccles. IV 1)

Kiedy (wyniesiony przez wojsko po śmierci Juljana) cesarz Jowjan umarł (po paru miesiącach panowania) 17 lutego (364 r.), żołnierze jego wyruszyli z Galacji i po 7 dniach przybyli do Nicei w Bitynji. Tutaj jednogłośnie obwołali cesarzem Walentynjana pochodzącego z Pannonji, z miasta Cybalis. Jako dowódca okazał był wielką znajomość sztuki wojskowej. Człowiek to wielkiego ducha, zawsze też wydawał się wyższy od tego stanowiska, które chwilowo zajmował. Wybrany więc cesarzem zaraz pośpieszył do Konstantynopola i w 30 dni po swojem wyniesieniu przyjął brata swego Walensa do współudziału w rządach. Obaj byli chrześcijanami, różnili się jednak co do wyznania. Walentynjan bowiem był wyznawcą zasad wiary ustalonych na soborze Nicejskim, Walens zaś byl zwolennikiem wyznania arjańskiego. Obaj też byli gorącymi wyznawcami swej wiary. Za panowania Juljana, kiedy Walentynjan był trybunem wojskowym, a Walens należał do dworu cesarskiego, okazali obaj swoją żarliwość. Kiedy bowiem zmuszano ich do złożenia ofiary bogom, woleli raczej złożyć pasy żołnierskie, niż wyrzec się chrześcijaństwa. Mimo to Juljan, wiedząc, jak są pożyteczni dla państwa, żadnego z nich nie usunął z wojska, podobnie zresztą jak i Jowjana, który po nim został cesarzem. Jako cesarze w sprawach państwowych początkowo najzupełniej byli ze sobą zgodni, różnili się jednak, jak rzekłem, w stosunku do chrześcijaństwa, w różny też sposób postępowali z chrześcijanami. Walentynjan bowiem popierał wprawdzie swoich współwyznawców, ale Arjan bynajmniej nie prześladował, Walens zaś starał się szerzyć arjanizm i srogo prześladował inaczej wierzących. Walentynjan objął zachodnią część państwa a Walens pozostał w Konstantynopolu.


Teodozjusz (379- 395)

a) Charakterystyka Teodozjusza.


(Epitome de Caesaribus 48, w skróceniu)

Teodozjusz, Hiszpan z pochodzenia, mianowany cesarzem w Syrmjum przez cesarza Gracjana z (którego był szwagrem) panował lat 17. Był on rozszerzycielem państwa i znakomitym jego obrońcą. Hunnów bowiem i Gotów, którzy je nękali za Walensa, w rozmaitych walkach zwyciężył. Z Persami na prośby ich zawarł pokój. Uzurpatora Maksymusa, który zabił Gracjana (w r. 383) i przywłaszczył sobie Gallję, rozbił pod Akwileją (w r. 388). Zwyciężył także uzurpatora Eugenjusza i Arbogasta, zniszczywszy 10.000 ich wojowników. Ten bowiem Eugenjusz opierając swoje nadzieje na siłach Arbogasta, zabił pod Wienna Walentynjana (392 r.) i przywłaszczył sobie godność cesarską. Wkrótce jednak strącił tron wraz z życiem.


Z obyczajów i wygładu zewnętrznego podobny był Teodozjusz do Trajana. Łagodnego usposobienia, litościwy, przystępny, strojem tylko wyróżniał się od innych. Wobec wszystkich ludzi wspaniałomyślny, a wobec dobrych rozrzutny. Ludzi prostych zarówno miłował, wykształconych podziwiał. W naukach mało był wykształcony, ale wielką bystrość posiadał i wiele zapału okazywał do poznania dziejów przodków. Wobec niegodziwości unosił się gniewem, ale szybko się uspokajał, stąd przez nieznaczną zwłokę dawały się złagodzić surowe niekiedy rozkazy.


b) Pokuta kościelna cesarza Teodozjusza.


(Sozomenus. Hist. eccIes. VII 25)

Przybywszy do Medjolanu, udał się cesarz Teodozjusz do kościoła na modlitwę. Kiedy jednak stanął przed bramą, zastąpił mu drogę biskup tego miasta, Ambroży, i wobec tłumu, ująwszy go za płaszcz purpurowy, zawołał: „Zatrzymaj się! Człowiekowi bowiem grzechem skalanemu, z rękami krwią niewinną zbroczonemi, nie wolno przed odbyciem pokuty, przekraczać progu świątyni lub przystępować do świętych tajemnic”. Cesarz zdumiony odwagą kapłana, zastanowił się i skruchą przejęty zawrócił. Oto w jakich okolicznościach czyn grzeszny popełnił. Uwięziony został (w Tessalonice) woźnica Buteryka, dowódcy wojsk iliryjskich. Kiedy zbliżały się wielkie wyścigi konne, lud tessalonicki domagał się wypuszczenia go na wolność, jako niezbędnego w wyścigach, a gdy temu nie stało się zadość, wzniecił ogromne rozruchy i wkoncu zamordował Buteryka. Cesarz na wiadomość o tem wpadł w straszny gniew i polecił zabić pewną liczbę tych, którzy staną w drodze. Jakoż miasto zalane zostało krwią niesprawiedliwie pomordowanych, nawet bowiem obcy, którzy codopiero przybyli drogą morską czy lądową, niespodziewanie zostali ujęci. Otóż Ambroży, obwiniając cesarza o tę klęskę, nie wpuścił go do kościoła i usunął od świętych obrzędów. Cesarz wyznał jednak publicznie w kościele swój grzech i przez cały czas wyznaczony mu na pokutę, jako pokutnik nie używał stroju cesarskiego. Wydał nadto prawo, aby wykonawcy rozkazów cesarskich do trzydziestego dnia odkładali wykonanie wyroków śmierci, żeby tymczasem mógł się ułagodzić gniew cesarza i było miejsce na żal i litość, gdy przejdzie wzburzenie.


c) Katolicyzm religją państwową.


(Codex Theodos. XVI 1, 2 = codex Iustin. I, 1. 1)

Cesarze Gracjan, Walentynjan i Teodozjusz do ludności miasta Konstantynopola.

Jest wola nasza, aby wszystkie ludy, które podlegają naszej łaskawej i umiarkowanej władzy, wyznawały taką religję, jaką przekazał Rzymianom apostoł Piotr, a której naucza papież Damazy i Piotr, biskup aleksandryjski, mąż apostolskiej świątobliwości, to jest abyśmy zgodnie z nauką apostołów i ewangelji wierzyli w jedno bóstwo Ojca, Syna i Ducha świętego, przyznając im w Trójcy świętej równe znaczenie. Nakazujemy aby ci, którzy idą za tą zasadą, nazywali się chrześcijanami katolickimi, wszyscy zaś inni, których za głupców i szaleńców uważamy, nosili hańbę heretyckiego wyznania. Zbory ich nie mogą się nazywać kościołami, czeka ich najpierw kara boża, a następnie i nasza niełaska, którą im zgodnie z wolą Boga okażemy.

Dan 28 lutego w Tessalonice, za kons. ces. Gracjana i Teodozjusza (= 380 r.).


d) Rozporządzenie ces. Teodozjusza przeciw Poganom.


(Codex Theodos. XVI 10. 12)

Cesarze Teodozjusz, Arkadjusz i Honorjusz do Rufina, pref. pret.

Nikomu wogóle z jakiegokolwiek stanu, w żadnej bezwzględnie miejscowości, w żadnem mieście nie wolno składać krwawych ofiar posągom nieżywym, lub też w głębi domu czcić Lara, Genjusza czy Penatów, zapalać ku ich czci światło, składać kadzidło lub zawieszać wieńce.

Jeśli ktokolwiek odważy się na złożenie krwawej ofiary, lub szukanie wróżby z wnętrzności, poczytany będzie za winnego, jakby zbrodnię obrazy majestatu popełnił, każdemu będzie go wolno oskarżyć, a oskarżony ma otrzymać odpowiedni wyrok, choćby nic przeciw dobru cesarskiemu nie przedsiębrał...Jeśli zaś kto ręką ludzką stworzonym posągom cześć będzie oddawał przez składanie kadzidła lub wstęgami obwiesiwszy drzewo, czy też wzniósłszy ołtarz z wykopanych darni będzie usiłował czcić próżne majaki, ten jako winny obrazy religji będzie ukarany konfiskatą tego domu czy posiadłości, w której hołdował zabobonowi pogańskiemu, jeśli zostanie stwierdzone, że miejsca te należały do ofiarującego.Jeżeli zaś ktoś będzie usiłował składać tego rodzaju ofiary w świątyniach czy kapliczkach publicznych lub w obcym domu czy na obcej ziemi a bez wiedzy właściciela, będzie zmuszony zapłacić 25 funtów złota tytułem grzywny.

Jeśliby zaś właściciel przymykał oczy na te zbrodnie i jego dosięgnie ta sama kara, co ofiarującego…

Dan 8 listopada za konsulatu Arkadjusza i Rufina (392 r.).


e) Walki Pogan w obronie świątyń.


(Sozomenus. Hist. eccles. VII 15)

W tym samym czasie (w r. 391) biskup w Aleksandrji zamienił na kościół tamtejszą świątynię Dionizosa, na prośby swoje otrzymał ją bowiem w darze od cesarza. Kiedy zaś obalano znajdujące się tam bałwany i odsłaniano miejsca niedostępne, starał się zelżyć rozmyślnie misterja pogańskie i cokolwiek tam było w ukryciu śmiesznego lub niem się wydawało, wystawiał na widok publiczny. Wzburzeni poganie nie wytrzymali w spokoju, lecz porozumiawszy się między sobą uderzyli na chrześcijan i zabiwszy jednych, poraniwszy drugich, zajęli Serapeum. Była to najwspanialsza świątynia i co do piękności i co do wielkości, położona na niewielkiem wzgórzu. Stamtąd jakby z zamku jakiego wypadali, chwytali wielu chrześcijan i zmuszali ich torturami do składania ofiar. Kiedy zaś się wzbraniali, jednych do krzyża przybili, drugim członki połamali, innych w jeszcze inny sposób mordowali. Po długim czasie, kiedy się walki uliczne wzmagały, przybyli do nich urzędnicy, przypominając im prawa i wzywając ich, aby zaprzestali wojny i opuścili Serapeum. Skoro zaś nic nie osiągnęli, donieśli cesarzowi, co się stało. Świadomość, na co się odważyli, podniecała zaciekłość zamkniętych w Serapeum, a nadto bawiący między nimi filozof Olimpjos przekonywał ich, że nie powinni zaniedbywać świętości ojczystych, lecz raczej umrzeć w ich obronie. Kiedy cesarzowi doniesiono o tych wypadkach, ogłosił pomordowanych chrześcijan za świętych, ponieważ dostąpili zaszczytu męczeństwa i w obronie wiary walczyli, mordercom zaś polecił przebaczyć, aby tem łatwiej, ujęci dobrodziejstwem przeszli na wiarę chrześcijańską. Świątynie jednak aleksandryjskie, jako przyczynę zaburzeń ludowych nakazał zburzyć. Kiedy odczytano publicznie pismo cesarskie chrześcijanie wznieśli wielki okrzyk, zajmujący zaś Serapeum przestraszeni rzucili się do ucieczki, poczem chrześcijanie opanowali to miejsce i od tego czasu dotąd je zajmują. W ten sposób zajęte zostało Serapeum, a niedługo potem zamienione na kościół. Także i w innych miejscowościach ochotnie walczyli poganie w obronie swych świątyń. W Arabji mieszkańcy Petry i Areopolis, w Palestynie mieszkańcy Rafji i Gazy, w Fenicji mieszkańcy miasta Heliopolis, w Syrji zaś zwłaszcza mieszkańcy Apamei (nad rzeka Aksjos), którzy dla ochrony swych świątyń używali często Galilejczyków i chłopów ze wsi pod Libanem. Posunęli się nawet do tego stopnia zuchwalstwa, że zamordowali tamtejszego biskupa Marcellusa. Ten bowiem rozumiejąc, że inaczej nie skłoni ich do porzucenia dawnej wiary, burzył świątynie w mieście i po wsiach. Dowiedziawszy się zaś, że w Aulonie jest bardzo wielka świątynia, ruszył przeciw niej, zabrawszy pewna liczbę żołnierzy i gladjatorów. Kiedy się przybliżyli, zatrzymał się poza obrębem pocisków. Chory był bowiem na nogi, tak, iż nie mógł ani walczyć, ani ścigać, ani uciekać. Podczas, gdy żołnierze i gladjatorowie zajęci byli zdobywaniem świątyni, zobaczyli niektórzy z pogan, że sam pozostał i w miejscu, na którem nie toczyła się walka, wypadli, ujęli go znienacka i stracili, wrzuciwszy go na stos płonący.


Arkadiusz (395 — 408) i Honoriusz (395 — 423)

a) Stylichon i Rufinus.


(Zosimus, V, 1, 1—3)

(Po śmierci Teodozjusza) objęli tron cesarski (małoletni synowie jego) Arkadjusz i Honorjusz, którzy jednak tylko nominalnie sprawowali rządy, bo cala władzę dzierżył na Wschodzie Rufinus (prefekt pret. Arkadjusza), na Zachodzie Stylichon (Wandal naczelny dowódca wojsk Honorjusza). Oni według swego uznania wydawali rozstrzygnięcia we wszystkich sprawach, a wygrywał u nich ten, kto za pieniądze kupił sobie wyrok, lub uprzejmością jaką zdobył sobie życzliwość sędziego. Majątki, z powodu których wszyscy ich właścicieli mienili szczęśliwymi, przechodziły do nich. Jedni bowiem darami ich zjednywali, by w ten sposób uniknąć podstępnego oskarżenia, inni oddawali im swoje mienie, by kupić sobie jakiś urząd lub godność, którą na zgubę miast wyzyskiwali. Rozwielmożniły się więc po miastach wszelkiego rodzaju niegodziwości, do domu Rufina i Stylichona płynęły zewsząd bogactwa, a wszędzie do domów bogatych dawniej ludzi bieda zaglądała. Cesarze jednak nic o tem, co się działo, nie wiedzieli, lecz podpisywali tylko, co im kazał Rufinus czy Stylichon.


b) Rozporządzenia przeciw poganom i heretykom.

(Codex Theodos. XVI 10, 16)

Ces. Arkadjusz i Honorjusz do Eutychjana pref. pret.

Jeśli istnieją po wsiach świątynie, należy je zburzyć, nie wywołując zbiegowiska i zaburzeń. Po obaleniu ich bowiem i zniesieniu usunie się wszelkie zarzewie zabobonu.

Dan 13 lipca za kons. Damaskusa i Teodora (tj. w 399 r.).


(Codex Theodos. XVI 10, 23)

Ces. Honorjusz i Teodozjusz do Asklepiodota, pref. pret.

Jeśliby pogan, którzy są jeszcze, ujęto kiedyś na składaniu ofiar demonom, to chociaż powinni ulec karze śmierci, należy ich ukarał konfiskata. majątku i wygnaniem.

Dnia 8 czerwca w Konstantynopolu za kons. Asklepiodota i Marynjana (tj. w 423 r.).


(Cod. Theodos. XVI, 10, 21)

Ces. Honorjusz i Teodozjusz do Aureljana pref. pret.

Tych, którzy się kalają błędem czy raczej zbrodnią wyznania pogańskiego nie należy przyjmować do służby wojskowej, ani tej, zaszczycać żadną godnością w administracji czy sądach.

Dan 7 grudnia za kons. Teodozjusza (po raz VII) i Palladjusza (tj. w r. 416):


(Cod. Theod. XVI 5, 42)

Ces. Honorjusz i Teodozjusz do Olimpjusza, ministra spraw wewnętrznych i Walensa, dowódcy gwardji.

Tych, którzy są wrogami katolickiego wyznania, nie pozwalamy przyjmować do służby na dworze. Nikt nie może być w jakikolwiek sposób z nami związany, kto różni się od nas wiarą i religją.

Dan 14 listopada za kons. Bassusa i Filipa (tj. w r.408 r.).

Cisza przed burzą

350 rok cisza przed burzą — Vandale póki co między Wisła a Odrą

W 270 r., za panowania Aureliana Vandale wtargnęli wraz z Sarmatami do Panonii, lecz pobici musieli wydać Rzymianom dzieci możnych jako zakładników. Ponowny konflikt nastąpił za panowania cesarza Probusa, który pobił Vandalów i Burgundów nad rzeką Lygis (Lech), a później starł się raz jeszcze z Vandalami, pacyfikując Recję.

Nieco póź­niej pomiędzy rokiem 334 a 337 — miał miejsce konflikt z Wizygotami. Król gocki Geberyk zadał Vandalom w bitwie nad Maruszą dotkliwą klęskę. Na polu bitwy padł król Vandalów Wisimar.

Zdaniem Jordanesa, pokonani Vandalowie szukali protekcji cesarza Konstantyna, który miał im pozwolić osiedlić się w Panonii, gdzie pozostawać mieli przez 60 lat.

Vandalska obecność w Panonii nie znajduje jednak potwierdzenia w materiale archeologicznym, ale dobrze poświadczona źródłowo obecność Vandalów w Dacji znajduje odbicie w materiale archeologicznym, można wymienić też np. skarb z Osztropataka (dziś Ostrovany we wschodniej Słowacji, obecnie w zbiorach Kunsthistorisches Museum Wien), uznany za vandalski.

Wg źródeł Vandale zmieszali się całkowicie z Sarmatami w 331 roku (J.B.Bury)

Początek wędrówki

Po podziale cesarstwa, dokonanym przez Teodozjusza Wielkiego w 395 r., państwo rzymskie dzieliło się na część wschodnią, w któ­rej panował Arkadiusz i zachodnią Honoriusza. Pomię­dzy dwoma częściami cesarstwa coraz częściej dochodziło do nieporozumień. Punktem spornym była prefektura Illyricum, do której rościli sobie prawa obydwaj cesarze.

„Vandale i Alani, jak powiedzieliśmy wcześniej mieszkali w obu Pannoniach za pozwoleniem cesarzy rzymskich. Jednak w obawie, że nie byliby bezpieczni nawet tutaj, gdyby Gotowie powrócili, przeszli do Galii.” — Jordanes, Getica, 31.161


Na mapie Recja rok 395

Co ciekawe, Jordanes twierdzi, że Alanowie, którzy dołączyli do „migracji”, również pochodzili z Panonii. Oznacza to, że warunki pannońskie były tak niepewne, że wielu mieszkańców chciało wyjechać, nie tylko Vandale. Nie wiadomo, ile grup Alanów wzięło udział w ataku na Recję w 40 ale gdy Asdings rozpoczęli swoją podróż do Galii, dołączyli na drodze co najmniej dwa odrębne plemiona Alanów, każde z własnym królem: Goarem i Respendialem.

Oni także zdecydowali, że ich nadzieje na przyszłość leżą w Galii. Vandalowie, prowadzeni już zapewne przez znanego ze źródeł króla Godegisela, wtargnęli do prowincji Recji i Norikum.

Byli to Asdingowie; nie można dokładnie ustalić, gdzie znajdowali się wtedy Silingowie.

O wędrówce Vandalów nad Ren powiadamia Prokopiusz, błędnie stwierdzając, że wyruszyli znad Meotydy i że powodem ich migracji był głód. Bardziej wiarygodny jest Klaudian, który w poemacie De bello Pollerttino stwierdza atak Vandalów na Recję.

Stilicho zatrzymał napastników, częściowo siłą, częściowo układami, czyniąc z nich sojuszników Rzymian.

Poeta twierdzi, że atak Alaryka nastąpił wtedy, gdy Stilicho zajęty był działaniami w Recji.

Alaryk uderzył w 401 r., więc tę datę można przyjąć za początek kolejnego etapu migracji Vandalów. Ponownie pojawią się oni w źródłach w związku z przełamaniem obrony frankońskiej na Renie. Wędrując za Ren, Asdingowie napotkali Silingów, których marsz związany był z ruchami ludów wywołanymi najazdem Radagaisa.

Ludy te, wykorzystując fakt, że Stilicho skupił wszystkie siły na południe od Alp, przemaszerowały bez trudu przez krainy przedalpejskie, kierując się ku granicy Galii, nad Ren.

Wśród nich ciągnęli też Vandalowie Silingowie i Asdingowie wraz z Alanami. Granica była opuszczona przez regularne jednostki rzymskie, a jej obronę powierzono sprzymierzeńcom cesarstwa — Frankom. Opuszczenie granicy galijskiej było poczytywane Stilichonowi za zdradę i w dużej mierze przyczyniło się do jego upadku.

Przeciw magistrowi militum wykorzystano fakt, że jego ojciec, oficer wojsk rzymskich w czasach cesarza Walensa, był z pochodzenia Vandalem.

Przeciwnicy polityczni głosili, że Stilicho, wobec niemożności zapewnienia swojemu synowi godności cesarskiej, sam wezwał barbarzyńców.

Pomówieniom tym przeczyła cała polityczna działalność Stilichona.

Nad Renem doszło do rozłamu między Alanami.

Według Hieronima, siły inwazyjne składały się z: Quadi, Wandali, Sarmatów, Alanów, Gepidów, Herulów, Sasów, Burgundów, Allemanni i — niestety! Dla wspólnego dobra! — nawet Pannonianie — Jerome, List, 123,16

Jeśli jest to dokładne, sugeruje to, że po opuszczeniu Panonii do Asdings dołączyło co najmniej kilku Sarmatów, Gepidów i Herulów. Hieronim sugeruje nawet, że kilku rzymskich obywateli w Panonii sprzymierzyło się z Vandalami, wzmacniając koncepcję, że warunki w Panonii były trudne. Cała lista Hieronima jest możliwa, ale jeśli tak, to liczba innych ludów zaangażowanych w migrację była minimalna i równie prawdopodobne jest, że przynajmniej niektóre z nich zostaną uwzględnione przez niego, aby zmaksymalizować tragedię, która miała się wkrótce wydarzyć w Galii.

Połączona armia zaczęła przedzierać się przez Europę do rzeki Men.

To, czy Godigisel miał kontakt z Siling Wandals od samego początku, nie jest znane, ale pozostaje możliwe.

W każdym razie przynajmniej jedno z plemion Silingów zdecydowało się dołączyć do zachodniej migracji. Ale przed spotkaniem z jakąkolwiek zarejestrowaną opozycją, inna grupa barbarzyńców postanowiła dołączyć do migracji: Suevi.

„Suevi” wydaje się być nazwą nadaną przez współczesnych zbiór ludów obejmujących Marcomanni, Alamanni i Quadi.

Podczas ich przemieszczania się przez „barbaricum” migrujące grupy wydają się przyciągać poparcie co najmniej dwóch z tych plemion: gdyby uwzględniono tylko jedną grupę plemienną, grupa ta zostałaby zidentyfikowana na podstawie własnej nazwy, a nie grupy złożonej. Jedna sekcja to Alamanni poświadczeni u Heronima, druga co najmniej jedno plemię z Marcomanni i / lub Quadi. Oznaczało to, że krótko przed dotarciem do obszarów kontrolowanych przez rzymskich foederati Godigisel dowodził jedną z pięciu głównych grup plemiennych zmierzających do Renu: Vandalami Asdings, Vandalami Silings, Alanami pod Goarem, Alanami pod Respendialem i grupą znaną jako Suevi.

Burgundowie znajdują się na liście plemion atakujących Imperium.

Jednak w tym przypadku i biorąc pod uwagę wieloletni traktat między nimi a Rzymem i to może być błąd Hieronima.

Zamiast najeżdżać na terytorium rzymskie, jest znacznie bardziej prawdopodobne, że inwazja na ich ziemie przez migrujące plemiona zmusiła wielu Burgundów do ucieczki przez granicę w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Gdyby teoria zaproponowana powyżej, że Suevi na liście składała się z odrębnych grup co najmniej dwóch z wyżej wymienionych plemion, mając nadzieję na stworzenie sobie nowego życia na Zachodzie, pomogłoby to wyjaśnić brak opozycji odnotowany w źródłach.

W końcu Burgundowie byli zbyt małym plemieniem, aby przeciwstawić się masowej migracji, a Alamanni mogli nie chcieć atakować członków swoich plemion. W każdym razie podróżujące plemiona w końcu zbliżył się do przepraw przez Ren.Grzegorz z Tours, cytując Renatusa Frigeridusa, twierdzi, że po przejściu Goara na stronę rzymską, władcą Alanów pozostających w sojuszu z Vandalami został Respendial. Awangardę napierających plemion tworzyli Vandalowie.

Prowadzeni przez Godegisela, uderzyli na Franków, lecz ci wierni Rzymianom, odparli najeźdźców i zadali im ciężką porażkę.

W bitwie pod Trewir (niem. Trier) padł sam Godegisel.

Frigeridus (V-wieczny historyk) podaje ogólną liczbę 20 000 poległych wojowników wandalskich i stwierdza, że Vandalowie mogli być całkowicie unicestwieni, gdyby nie pomoc Alanów.

Szybkie kontrnatarcie kawalerii Respendiala przeważyło losy bitwy i zadało Frankom klęskę.

Galia

Po poległym Godegiselu władzę przejął syn, Gunderyk.

U Fredegara wymieniony jest, przy omawianiu bitwy nad Renem, król Vandalów Chrocus (Krak?).

Chrocusa można uznać za króla Silingów, o których nie wiadomo, jaki był ich udział w bitwie. Pokonani Frankowie nie byli w stanie dłużej utrzymać granicy.

31 grudna 406 Vandalowie wraz z Alanami przekroczyli Ren w okolicach Moguncji i zalali prowincję Germania I, a potem prowincję Belgica. Moguncja została zdobyta, przy czym, jeśli wierzyć św. Hieronimowi, tysiące chrześcijan zostało wymordowanych.

Nawet kościoły nie dawały azylu, bo dzicy najeźdźcy nie respektowali żadnych zasad. Do Vandalów i Alanów przyłączyły się w Galii oddziały Swebów, którzy albo przybyli wraz z innymi ludami, albo byli niedobitkami z hord Radagaisa.

Następnie, plądrując i pustosząc, barbarzyńcy pociągnęli w kierunku północnym. Wkrótce zawrócili na południe.

Marsz ich przebiegał bardzo sprawnie.

Wykorzystywali dobrze utrzymaną sieć dróg rzymskich (mapa niżej), a na terenie Galii nie było praktycznie oddziałów, które by mogły powstrzymać najeźdźców. Trasa przebiegała przez obecne miasta: Trewir, Reims, Tournay, Terouanne, Arras, Amiens, Paryż, Orlean, Tours, Bordeaux. Zatrzymani przez łańcuch Pirenejów, dobrze jeszcze broniony, skierowali się Vandalowie do Galii Narbońskiej.

Przemarsz ten musiał być dla ludności prowincji galijskich dotkliwą traumą. Pozbawieni obrony ze strony państwa, porzuceni przez urzędników cesarskich, cierpieli od gwałtów barbarzyńców, za którymi, gdy odeszli, nadchodzili nieodstępni towarzysze najazdu — głód i zaraza. Ze źródeł ówczesnych wyziera apokaliptyczny obraz krainy mordu, pożarów, gwałtu i bezprawia.

Kilkuletni okres grabieży spowodował wyniszczenie gospodarki rolnej.

Zaprzepaszczono wieloletni trud uprawy winnic i plantacji oliwek, brakowało bydła, znaczne były straty wśród ludności, trzebionej mieczem Vandalów.

Jeśli źródłom tym wierzyć, Vandalowie położyli wielkie zasługi na polu pomnażania męczenników w galijskich martyrologiach.

Jednak wszystkie te informacje pochodzą tylko od wrogów Vandalów czyli kościoła katolickiego i jego kronikarzy.

Choć z pewnością nie byli łagodnymi barankami, to także nie byli jedynymi barbarzyńcami pustoszą­cymi Galię.

Sytuację Rzymian galijskich poprawiło nieco lądowanie przybyłych z Brytanii wojsk uzurpatora Konstantyna (Konstantyna III), obwołanego cesarzem przez tamtejsze wojska, podobno z uwagi na sławne imię, mające stanowić dobry omen.

Zimą 407 r. armia Konstantyna III zadała barbarzyńcom kilka klęsk, ale nie udało mu się osłabić Vandalów i Alanów.

Dla obydwóch stron Galia była tylko terytorium czasowego pobytu. Konstantyn III dążąc do opanowania zachodniej części cesarstwa sięgnął najpierw po Hiszpanię.

Na decyzję tę musiała też mieć wpływ obecność Vandalów i Alanów w południowej Galii. Uzurpator obawiał się inwazji barbarzyńców na Hiszpanię, prowincję dotąd nie wyniszczoną wojną.

Posłał tam syna, Konstansa, którego wyniósł do rangi cezara.

Legalnej władzy cesarza Honoriusza w prowincjach hiszpań­skich bronili, spokrewnieni z cesarzem, Didymus i Yerinianus, któ­rzy stawili początkowo skuteczny opór w Luzytanii, potem jednak pokonani, dostali się w ręce Konstansa wraz z rodzinami i zginęli.

Dwaj inni dostojnicy, ich bracia — Teodozjolus i Lagodius, nie czekając na wojska Konstansa zbiegli z Hiszpanii.

Zwycięski Konstans wrócił do Galii wezwany przez ojca. Obronę przełęczy pirenejskich pozostawił barbarzyńskim oddziałom posiłkowym zwanym „Honorlatami”, mimo próśb miejscowej ludności, która sama chciała bronić dostępu do ojczystych ziem. Konstans popełnił błąd.

Hiszpania

Gdy położenie Konstantyna III pogorszyło się federati hiszpańscy nie zdołali obronić przełęczy przed Vandalami, Alanami i Swebami, którzy jesienią 409 otworzyli sobie drogę do Hiszpanii, opuszczając spustoszoną Galię. Motorem poczynań ludów atakujących Hiszpanię była chęć zajęcia bogatej i nie zniszczonej wojnami prowincji.

Pierwszy rok pobytu w Hiszpanii stał pod znakiem rabunku.

Prowincja stała otworem przed wygłodniałymi oddziałami Vandalów, Alanów i Swebów.

Podobnie jak poprzednio ciągnęły one naprzód plądrując i niszcząc.

Do klęski głodu i najazdu przyłączyła się znów zaraza.

I tym razem najeźdźcy wykorzystali sieć dróg rzymskich, maszerując trasą na Pampelonę, a potem traktem do Burgas, Leonu, Zamory, Salamanki, Meridy i Sewilli. Rząd cesarstwa zachodniego nie był w stanie interweniować, borykając się z uzurpacją Konstantyna III i najazdem Alaryka na Italię.

W Hiszpanii, gdzie wiernym Konstantynowi III wojskom przywodził Ceroncjusz, doszło do uzurpacji przeciw uzurpatorowi.

Ceroncjusz obwołał cesarzem swojego domownika, Maksymusa, czyniąc jego rezydencją Tarragonę, a sam pociągnął pod Arelate (Arles) i obiegł miasto.

Pojawienie się w Galii wojsk wiernych Honoriuszowi pod dowództwem Konstancjusza (późniejszego współcesarza Honoriusza i męża Galii Placydii) spowodowało przejście części wojsk Geroncjusza na stronę lojalnej armii i ucieczkę wodza z garstką ludzi do Hiszpanii.

(na mapie — podziała administracyjny Hiszpanii (409—429)

Stacjonujące tam oddziały, widząc niekorzystny obrót sprawy, chciały okazać lojalność wobec Rawenny zabijając Geroncjusza, do czego nie doszło, jednak wódz po krótkim oporze popełnił samobójstwo.

Wojska hiszpańskie przegnały marionetkowego cesarza Maksymusa i wróciły pod znaki Honoriusza. Sukcesy Honoriuszowych wojsk, upadek uzurpatora Konstantyna III, coraz gorsze warunki bytowe i zaraza w Hiszpanii skłoniły Vandalów do szukania porozumienia z Rawenną. Dwór cesarski ze swej strony też dążył do ugody, która byłaby mu może nawet bardziej potrzebna, niż Vandalom.

Obydwie strony z obawą obserwowały złowrogie ruchy Wizygotów, a traktat pokojowy, formalnie podporządkowujący Vandalów, Alanów i Swebów władzy cesarskiej na zasadzie umowy o foedus, mógł czasowo podreperować autorytet cesarstwa, nadszarpnięty zdobyciem Rzymu przez Alaryka i wzmocnić władzę rzymską w Hiszpanii.

W końcu barbarzyńcy i przedstawiciele Imperium zawarli jakiś pokój lub rozejm w 411 roku, o czym świadczy deklaracja Oroziusza i nieco bardziej szczegółowe, ale wciąż kłopotliwe opisy Prokopiusza :


„Honorius zawarł porozumienie z Godegiselem (zginął nad Renem podczas przeprawy 31/12/406 podobno — KV) pod warunkiem, że Vandale powinni tam osiedlić się, a nie z powodu dewastacji kraju. I mając na uwadze, że Rzymianie mają prawo, że jeśli ludzie nie zachowają swojej własności we własnych rękach, a upłynie okres czasu wynoszący 30 lat, to nie mają oni już prawa do działania przeciwko tym, którzy je wywłaszczyli, ale ich odwoływanie się do sądów jest przedawnione. Cesarz uchwalił prawo, że czas, w którym Vandalowie powinni przebywać w Cesarstwie Rzymskim, w żadnym wypadku nie powinien być zaliczany do tego 30-letniego okresu.”


Oba plemiona vandalskie i Alanowie ze Swebami uznali zwierzchność cesarza przyjmując status foederati i otrzymując od Honoriusza nadania ziemi pod zasiedlenie. Asdingowie ze Swebami otrzymali Galicję, Silingowie Betykę, a Alanowie Luzytanię i prowincję Carthaginiensis. Najważniejsze twierdze, a przede wszystkim porty i stocznie w Kartagenie i Sewilli (Hispalis) pozostały w rękach rzymskich. Najrozleglejsze dziedziny posiedli Alanowie. Można to tłumaczyć tym, że jako konni potrzebowali więcej przestrzeni bądź ich znaczeniem wśród czterech ludów, z którymi podpisano traktat. Asdingowie zapewne nie odbudowali jeszcze sił po bitwie nad Renem, a Silingowie i Swebowie nie byli zbyt liczni. Zwycięskie hordy Respendiala musiały budzić największą grozę i reprezentować realną siłę. Dla porównania wspomnieć można, że pozostali w Galii Alanowie Goara, czasowo zależni od króla Wizygotów Ataulfa, byli w stanie jeszcze w 412 r. zmusić narzuconych sobie sojuszników do oszczędzenia obleganego wspólnie miasta, broniąc ludność miejscową przed Gotami. Nie znamy dokładniej warunków osiedlania się Vandalów w ich nowych siedzibach, sądzę jednak, że zastosowano normalne w takich przypadkach, znane nam z podobnych układów z Gotami, warunki. Posiadacze ziemscy musieli trzecią część ziemi, bydła, niewolników i przypisanych do ziemi kolonów oddać przybyszom. Ci zaś powściągnęli grabieżcze instynkty i nie niepokoili swych rzymskich sąsiadów. Orozjusz twierdzi, że Vandalowie zwrócili się „ad aratras” i wiedli życie spokojnych rolników — właścicieli ziemskich.

Dotychczas jeszcze nie zajęte miasta otwarły teraz bramy, przyjmując częściowo germańskie garnizony, które jako foederati reprezentowały legalną władzę rzymską. Dużo gorzej przedstawiały się stosunki z Wizygotami.

Gdy po śmierci Alaryka jego następca Ataulf skierował się do Galii, by wykorzystać panujący tam zamęt i stworzyć własne, silne państwo, spotkał się z oporem Konstancjusza.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 36.75
drukowana A5
za 64.04
drukowana A5
Kolorowa
za 90.14