E-book
15.75
drukowana A5
27.77
Ubezwłasnowolnieni

Bezpłatny fragment - Ubezwłasnowolnieni


Objętość:
110 str.
ISBN:
978-83-8369-745-1
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 27.77

Wstęp

Drodzy czytelnicy i czytelniczki, czy wiecie, że co roku rośnie liczba osób ubezwłasnowolnionych przez bliskich bądź urzędy w celu uzyskania korzyści majątkowych?

Niniejsza książka ukazuje sytuacje, o których się głośno nie mówi, jednakże w krajach takich jak Polska, Niemcy czy USA pojawia się wiele spekulacji na ten temat. Niezgodne z przepisami prawa oraz etyką zawodową sprawy związane z ubezwłasnowolnieniem i korzystaniem ze środków takiej osoby są zamiatane pod dywan, przez co proceder wykorzystywania systemu w tym celu wciąż stanowi zagrożenie.


Chciałbym tu podzielić się moimi doświadczeniami oraz wiedzą na podstawie zasłyszanych historii dotyczących tego, co dzieje się na sporą skalę na całym świecie, jeśli chodzi o nieuczciwe ubezwłasnowolnienie innych ludzi.

Poruszane tu kwestie są nieco kontrowersyjne, lecz konieczne, aby otworzyć oczy na tego typu problemy.

Książka oparta jest na prawdziwych wydarzeniach łączona z fikcją.

Przed przystąpieniem do lektury warto poczytać poniższe dane:

Ubezwłasnowolnienie osoby starszej polega na pozbawieniu jej zdolności do czynności prawnych. Decyzja ta zazwyczaj podejmowana jest dla dobra osoby starszej, która wraz z wiekiem traci zdolność do podejmowania racjonalnych decyzji i nie potrafi odpowiednio gospodarować pieniędzmi. Dzieje się tak w wyniku różnego rodzaju chorób. Jak wygląda proces ubezwłasnowolnienia osoby starszej i ile trwa?

Przyjrzyjmy się różnym kwestiom po kolei:

Czym jest ubezwłasnowolnienie osoby starszej?

Ubezwłasnowolnienie osoby starszej to pozbawienie jej zdolności do czynności prawnych lub ograniczenie tejże zdolności. W obrocie prawnym osoba ta funkcjonuje podobnie do dziecka. Nie może np. samodzielnie wziąć kredytu lub przepisać własności mieszkania na osobę trzecią. W Polsce instytucję ubezwłasnowolnienia reguluje Kodeks cywilny, wyróżniający jego dwa rodzaje:

Ubezwłasnowolnienie całkowite — gdy osoba starsza wskutek choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego albo innego rodzaju zaburzeń (w szczególności alkoholizmu lub narkomanii) nie jest w stanie kierować swym postępowaniem.

Ubezwłasnowolnienie częściowe — gdy z powodu choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego albo innego rodzaju zaburzeń psychicznych (w szczególności pijaństwa lub narkomanii) osobie starszej jest potrzebna pomoc do prowadzenia jej spraw.

Kto może złożyć wniosek o ubezwłasnowolnienie osoby starszej?

Bez względu na to, czy osoba starsza ma być ubezwłasnowolniona częściowo lub całkowicie, potrzebne jest orzeczenie sądu. Złożyć wniosek o ubezwłasnowolnienie osoby starszej może:

małżonek,

krewni w linii prostej (ojciec, matka, dzieci, wnuki),

rodzeństwo,

sama osoba chora,

przedstawiciel ustawowy.

Ale także prokurator na wniosek właściwego sądu lub placówki.

Rozdział 1
Ubezwłasnowolnienie pani Anny

Pani Anna całe swe życie spędziła w Krakowie. Miała męża Bartosza i syna Dawida, a także wielu przyjaciół i znajomych, którzy uwielbiali spędzać z nią czas oraz korzystać z jej wiedzy, doświadczenia i umiejętności.

Pracowała jako nauczycielka języka polskiego. Była bardzo szanowana i lubiana przez młodzież w szkole, gdyż często wspierała uczniów. Pomagała osobom słabszym, udzielała korepetycji i motywowała młodzież do nauki poprzez zabawy, konkursy, gry i zawody.


Jako pedagożka przez wiele lat należała do stowarzyszenia młodzieży „Nauka” i uczęszczała na szkolenia rozwijające wiedzę psychologiczną. Prezentowała się jako energiczna kobieta, która kochała młodzież i życie. Pomocna ludziom, była prawie na każde zawołanie, gdy inni znaleźli się w potrzebie. Kiedy sąsiadka, wzywana do pracy w nagłych przypadkach, nie miała co zrobić ze swoim dzieckiem, pani Ania zawsze ruszała w sukurs. Gdy młodzież przychodziła z prośbą o pomoc lub radę, to zawsze umiała podzielić się swoją wiedzą i wychodziła naprzeciw jej potrzebom. Nigdy nie krytykowała swoich uczniów, a starała się wskazywać im drogę.

Pani Ania mieszkała w dużym domu jednorodzinnym wraz z mężem i synem. Mąż zmarł krótko przed jej odejściem na emeryturę. Chorował od wielu lat na nowotwór. Kochała go bardzo, był dla niej wszystkim. Wspólnie podróżowali i wychowywali syna. Starali się, jak tylko mogli, aby poświęcić swój czas i miłość młodemu mężczyźnie. Anna, będąc aktywną kobietą, często udawała się ze znajomymi i mężem do innych miast, teatru, kina albo muzeum. Była pasjonatką podróży, ludzi i samorozwoju.

Syn pani Ani nie założył nigdy rodziny i właściwie niezbyt szło mu w codziennym życiu, często zmieniał pracę, nie ukończył studiów oraz zmagał się z alkoholizmem. Na szczęście udało mu się w porę uporać z nałogiem. Dawid nie dorobił się własnego mieszkania, tułał się po wynajętych. Zwykle wpadał do matki tylko wtedy, jak coś chciał, i uciekał zaraz, jak tylko to dostał.

Gdy minęły dwa lata od śmierci męża, Anna wpadła w depresję. Początkowo po przejściu na emeryturę wciąż była aktywna, cieszyła się wolnością, podróżami i życiem pomimo wszystko. Zaczęła jej jednak doskwierać samotność. Tęskniła za mężem i wycofywała się z życia publicznego. Przestała przychodzić na spotkania ze znajomymi, a nawet unikała młodzieży, która tak lubiła. Oczywiście wszystko działo się stopniowo. Kobieta gasła z miesiąca na miesiąc — jako nauczycielka i pedagożka, ale także po prostu człowiek.

Dawid początkowo martwił się mamą i jej problemami. Tak się przynajmniej wydawało. Wprowadził się do matczynego domu, aby jej pomóc. Dom był duży, a syn nigdy nie miał nic swojego i od jakiegoś czasu był bez stałej pracy. Po jego przeprowadzce zaczęły się poważniejsze problemy.

Pani Ania nie tylko chorowała na depresję, ale także miała kłopoty z pamięcią. Syn zabierał mamę do lekarzy w celu diagnozy. Jak się później okazało, zaczęła chorować na zaniki pamięci. W połączeniu z depresją było to dla niej niebezpieczne.

Parę miesięcy kolejnych diagnoz i zmian lekarzy specjalistów nie przyniosło poprawy stanu zdrowia kobiety. Anna wymagała stałej opieki i ku zdziwieniu wszystkich znajomych i sąsiadów Dawid zdecydował się tym zająć osobiście.

Nie była to jednak typowa opieka. Złożył on wniosek do sądu okręgowego o ubezwłasnowolnienie swojej mamy, ponieważ nie była w stanie samodzielnie o sobie decydować. Chciał zarządzać jej majątkiem i sporą emeryturą. Po wielu miesiącach udało się uzyskać zgodę sądu, zdobyć kuratelę nad matką i całym majątkiem.

Kobieta nie reagowała zbyt przytomnie na ludzi wokół, więc zdecydowanie wymagała pomocy. Jak się jednak z czasem okazało, syn miał inne zamiary. Na samym początku dbał o mamę, karmił ją i przebierał, woził do lekarzy. Gdy jednak poznał dziewczynę — Patrycję — przestał się nią rzetelnie zajmować, zaczął wydawać jej emeryturę na własne zachcianki, przepijał pieniądze… Ukrywał to przed ludźmi, sąsiedzi jednak wszystko widzieli. Przestali za to widywać panią Anię, ponieważ Dawid nie wychodził już z nią na spacer. Sąsiadka często pytała, co się dzieje z dawną znajomą, syn odpowiadał zaś, że leży i nie może już opuszczać domu.

Za sprawą Dawida nie opuszczała go już nawet w celu wizyty u lekarza sam ustalał terminy przez telefon i jeździł samochodem mamy po recepty dla niej. Tak ustawił sobie lekarza i opiekunkę, że w zasadzie to on decydował o wszystkim. Miał do tego prawo jako prawny opiekun.

Dziewczyna Dawida miała na niego negatywny wpływ i to ona ostatecznie skłoniła go, aby przestał dbać o mamę. Szukała pieniędzy i rozrywek, a ten dawał się namówić na wszelkie życiowe uciechy. Po paru upojnych tygodniach Patrycja zerwała znajomość z chłopakiem, ponieważ stała się narkomanką i wybrała życie na ulicy przez swoich znajomych stoczyła się na dno. Przez kolejne lata mężczyzna roztrwonił oszczędności matki. Sprowadzał do domu dziwki i podejrzane towarzystwo.

Zamknął panią Anię na strychu, a nawet bił, ponieważ kobieta, pomimo zaników pamięci, krzyczała i czasami szukała pomocy. Niestety, sąsiedzi bali się zrobić cokolwiek. Cóż, przynajmniej zadzwonili do MOPS-u, aby zgłosić krzyki.

Oczywiście, przyjechała pani z urzędu na kontrolę. Drzwi otworzył syn i niczym wytrawny aktor udawał troskliwego. Zaprowadził urzędniczkę do leżącej u góry matki. Dawid futrował matkę środkami nasennymi, aby nie zawracała mu głowy i nie krzyczała, więc kobieta niczego się nie domyśliła. Skoro miała oświadczenia lekarzy, że lokatorka się leczy, wszystko było jasne. Jest pod opieką syna, tak postanowił sąd.

Kontrola zakończyła się fiaskiem. Sielanka syna trwała w najlepsze, w domu imprezy do nocy, nowe kobiety i koledzy, a na strychu chora, opuszczona i bita matka.

Syn złożył wniosek do sądu nie po to, aby opiekować się matką, lecz by całkowicie ją od siebie uzależnić. Pani Ania zmarła z powodu głodu, depresji i samotności. Prawdopodobnie miała też na sobie ślady bicia i duszenia.

Dawid nigdy nie przyznał się do winy, zadbał o dokumentację i pozory tak mocno, że nikt niczego nie podejrzewał. Przez pewien czas sąsiedzi z naprzeciwka nagrywali ekscesy telefonem. Syn jednak znał osiedlowe towarzystwo, więc zagroził im, że jeśli znowu będą się wtrącać, to pozabijają wszystkich. Sąsiedzi nigdy więcej się nie odezwali w tej sprawie ani nie udzieli wywiadu urzędnikom. Po śmierci pani Anny „opiekun” odziedziczył majątek. Sprzedał dom i wyjechał. Nikt więcej nie widział chłopaka w okolicy.

Prawdopodobnie wyjechał za granicę, aby uniknąć konsekwencji niedbania o matkę i rozgłosu. Jednak krzywd wyrządzonych pani Ani nikt nie cofnie. Kobieta została oddana w ręce pijaka i agresora. Gdzie wtedy był system i urzędnicy? Czemu nikt jej nie pomógł w porę? Tego nie dowiemy się już nigdy.

Rozdział 2
Historia pana Marcina

Pan Marcin był bardzo zamożnym sześćdziesięciopięciolatkiem, właścicielem dużej firmy budowlanej. Mieszkał w Warszawie. Miał żonę Alicję i córkę Marlenę.

Mężczyzna ciężko pracował w swoim życiu, natomiast jego żona zajmowała się domem i nie robiła nic zawodowo oprócz wychowywania ich córki. Panie traktowane były jak królowe. Dbał o kobiety, dając im w życiu wszystko. Pani Alicja była dumną osobą, troszkę wyrachowaną. Zawsze stawiała na swoim, nie licząc się ze zdaniem męża. Córkę traktowała jak księżniczkę, rozpuszczając do granic możliwości. Obie dominowały w domu — w zasadzie pan Marcin tylko na nie zarabiał i oddawał im wszystko, co miał.

Życie w luksusie, dobre samochody, wykształcenie córki, która po skończeniu studiów na kierunku Psychologia, ledwo obroniła dyplom i nie znalazła pracy w zawodzie. W rezultacie została utrzymanką rodziców. Marcin jednak tak kochał swoją córkę, że nie przeszkadzało mu nic, co robiła. A źle się ona prowadziła. Miała różnych partnerów seksualnych, co chwilę wyprowadzała się z domu i wprowadzała się na nowo, gdy znudziła się kolejnym chłopakiem.

Broniona przez rodziców, rozpieszczona dziewczyna bez pracy i perspektyw zajęła się zarządzaniem firmą ojca. Kierowała ludźmi, którzy tam pracowali.

Nikt nie znosił wyniosłej paniusi, która nikogo nie szanowała i nie znała się na swojej pracy, ale że była córeczką tatusia, to mogła wszystko. Pracowników traktowała jak zero, zaliczała chłopaków po kolei, pracownice zwalniały się i przychodziły nowe co parę miesięcy. Była nawet sytuacja, że oskarżyła o gwałt jednego z zatrudnionych, tylko dlatego że nie chciał z nią uprawiać seksu. Kobieta była dumna i mściwa, więc odegrała się w ten sposób. Chłopak został zwolniony, a ona miała satysfakcję. Ojciec naturalnie bronił jedynej córki, odkąd wszyscy pamiętali.

Nie interesowały go głosy, że Marlena kocha seks z innymi i nic nie potrafi, jak tylko słyszał jakieś negatywne opinie, zwalniał na miejscu.

Każdy bał się szanowanej w okolicy rodziny, więc nikt nic nie mówił otwarcie, ale za to całe miasto szeptało o matce i córce. Alicja miała kochanka, i to dwadzieścia lat młodszego od siebie. Ludzie widywali ją na mieście, lansującą się z młodym gogusiem.

Sielanka nie trwała długo, ponieważ kochanek nagrał sekstaśmę i wrzucił ją do Internetu, więc żona musiała urwać kontakty z młodym kochankiem. Mąż wybaczył jej zdrady i dalej udawali wspaniałe małżeństwo.

Pan Marcin zaczął chorować krótko po sześćdziesiątce. Zmęczony pracą, bywał coraz częściej w domu. Pomagał córce zarządzać ludźmi, przez co miał większy wgląd w to, co robi. Nie jeździł już na miasto pilnować pracowników, a w końcu też sam przestał czuwać nad nimi na miejscu. Zauważył, że Marlena zapuściła finansowo firmę, i musiał wyprowadzić ją z długów. Zaczęły się kłótnie w rodzinie, ponieważ obie kobiety były aroganckie, broniły siebie nawzajem, a miały do Marcina ciągle pretensje. Pani Alicja zaczęła denerwować się tym, że mąż zostaje w domu i ciągle źle się czuje. Przez lata przyzwyczaiła się, że go nie ma, a ona może swobodnie robić wszystko, na co ma ochotę. Udawała się wtedy do miasta, a to do fryzjera, a to kosmetyczki, czasem do kochanków. Teraz mąż siedział na miejscy i pilnował wydatków Alicji i Marleny. Taka sytuacja bardzo się obu kobietom nie podobała. Postanowiły zatem coś z tym zrobić — kontrola nad nimi oznaczała wojnę.

Żona i córka dosypywały do potraw mężczyzny różne zioła, które to miał zażywać niby na wzmocnienie, okazało się jednak, że miały inne działanie. Mijały tygodnie, a pan Marcin słabł coraz bardziej. Nie miał siły wstawać z łóżka ani pracować. Przyszedł dzień, że zapadł w śpiączkę. Pani Alicja szybko zaczęła załatwiać sprawy związane z ubezwłasnowolnieniem męża. Sąd i lekarze naturalnie przekazali pełną kuratelę żonie.

Kobieta umieściła męża w specjalnym ośrodku, tym samym mając do dyspozycji majątek i firmę. Uknuły ten plan obie z córką, aby zdobyć niezależność. Pan Marcin przestał być dla nich ważny. A w zasadzie czy kiedykolwiek był?

Chyba raczej nie. Chciały tylko pieniędzy, a dopóki mąż i ojciec pracował, wszystko było w porządku. Cudowna, wspaniała rodzina pokazująca się w niedzielę na obiadku lub brylująca na wyjazdach zagranicznych. Chory Marcin stał się tylko problemem. Trafił do specjalistycznego ośrodka, w którym leżał aż do śmierci. Spędził tam niemal rok.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 27.77