E-book
29.4
drukowana A5
41.12
Trzynaście. Matka

Bezpłatny fragment - Trzynaście. Matka

Objętość:
45 str.
ISBN:
978-83-8221-526-7
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 41.12

Moja matka gdyby żyła

Czekałaby na mnie dzisiaj w oknie

Latarnia

Nie milknij

Nim dotknie cię ostatnie słowo

Będę niewidocznie mrugać

Dam znać schowana w wiersze

Które otulone kocem

Zbierają sny miłości i odrzucenia

Zaplotę je w warkocz wychodząc poza siebie

Przekroczę gęstą historię

Przechodząc bramą w której wciąż się spotykamy.

Didaskalia 1

Fotel, w którym lubiłaś siedzieć, jest już na śmietniku, Mamo.

Telefon 1

Ziemia, gdy chce coś powiedzieć człowiekowi to pęka. Prawda?

Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym.

To niedobrze, czym ty się zajmujesz?

Pierwszy rowerek

Jeśli zawołam ciebie

Tylko firanka poruszy się w oknie

Jeśli zawołam siebie

Oderwę się od okna Przybiegnę na środek pokoju

Otworzę szeroko ramiona

Bo ten rowerek z dzieciństwa jeździ po pustych pokojach

Nadal na czterech kółkach

W bezpiecznym wspomnieniu

Uderza o zamknięte drzwi mocno mocno

Aż się otworzą i stanie w nich

Mocno zagęszczone powietrze

Na czterech kółkach

Bezpiecznie pojedzie.

Didaskalia 2

Jak jeden palec boli to cała ręka jest chora.

Telefon 2

Powiedz mi, co mam dzisiaj robić?

Może idź do fryzjera.

Na przykład?

Powiedziałam, że możesz iść do fryzjera.

Jakoś to będzie.

Bilokacja

Przyszedł nad ranem

Usiadł na parapecie

I odkroił nowy dzień jak bułkę

Zabrał jedną porcję dżemem pokrył

Twarz która pasowała do innej epoki

Ja już tu nie mieszkam

Nie jesteś moim potworem.

Didaskalia 3

Takie czasy.

Telefon 3

Oglądałaś wiadomości? Znowu było trzęsienie ziemi.

Widocznie ludzie zdenerwowali planetę.

Zapach jaśminu

Napisz wiersz o niczym

Żeby nic zabolało

Żeby o nic zaczepiało

O niczym spłynie falą jaśminową

Z kranu głębokiego sumienia

Nie chcę nadejścia niczego

Tego co ode mnie nie odejdzie

Nie można odetkać

Napotkanych dni przypadkiem.

Didaskalia 4

Trzynaście to szczęśliwa liczba.

Telefon 4

Ile lat miała twoja babcia jak umarła?

Osiemdziesiąt.

Ile ja mam teraz lat?

Osiemdziesiąt.

To znaczy tyle samo?

Królowa Krystyna Zofia

Kiedy zasypia dzień

Odchodzą sprawy ostateczne

Jak zmęczeni podróżni

Na mocno opóźnionym peronie

Zagarniam czas by nie stygł

Przestaje oddychać wilgoć w wannie

Mój los spływa w lustrze gubię pamięć

Porzucam wspomnienia Zjadam fotografie wrażeniowe

Jestem królową letniej kąpieli w przeciętnej łazience

Przyciągam siłą woli odległe piramidy jak kiedyś

Twoją miłość zjadły robale

Noc nastaje trwa i porywa niegrzeczne dzieci

Wróżki zębuszki upiory z szafy to moi niewolnicy

Ściągam magią kilograma białej szałwii w dół

I jej prawem stwierdzam że cię nie ma nas nie ma was

Pradawne siły ryczą wzburzonym morzem

Pod biurkiem z płyty MDF

Mam aplikację z frytkami

Czuję się najedzona

A głodny tłum bez aplikacji krzywi własne odbicie

W siódmym kręgu piekła Dante chodzi z kluczami

Do drzwi gerdowskich prawdopodobieństwo włamu

Maleje grozi że jest piekło dla tych którzy nie radzą

Sobie bez mamy i taty jakoś

On cię tylko tak straszy mówi moja matka

Martwa nie wzbudza większego zaufania

W czerwonej atłasowej sukni

Nie widziałam jej nigdy

Onieśmiela mnie matka

Bo pamiętam ją lepiącą pierogi

Gdy żyła zakładała fartuch

Teraz egipscy niewolnicy niosą ją na fotelu

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 41.12