Gdy czas przestaje być linią, a staje się głodem, światło pamięci zaczyna drżeć. Runy szepczą kodem sprzed stworzenia, a przestrzeń pęka jak stare szkło. W miejscach, gdzie istnienie się zaciera, pozostaje tylko puls — echo nie przeżytych chwil. W tej opowieści nic nie jest na swoim miejscu, bo miejsce przestało istnieć. Został tylko rytm — i ten, kto go słyszy, już nigdy nie milknie.