E-book
12.6
drukowana A5
21.19
To nie o mnie

Bezpłatny fragment - To nie o mnie

Tylko o nas


4.6
Objętość:
42 str.
ISBN:
978-83-8189-059-5
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 21.19

Na nowy początek

Przedmowa do wydania poprawionego

Pierwotne wydanie „To nie o mnie” w 2019 miało w sobie coś z wybuchu. Było zjawiskiem bardzo nagłym, z perspektywy czasu myślę, że być może aż za bardzo. Aczkolwiek skłamałbym mówiąc, że żałuję. W tej spontaniczności wydania owego tomu była pewna szczerość, a wydaje mi się, że poeta musi być szczery za wszelką cenę. Dlatego trochę po omacku skompilowałem swoje ulubione utwory, niekoniecznie najlepsze, aby zaraz potem pospiesznie zamówić druk. Potem zaś czekało na mnie kilka niespodzianek. Pierwsze spotkanie autorskie, plany na dwa kolejne — niestety zatrzymane przez pandemię, stopniowe przechodzenie do innych platform, zamknięcie blogosfery, gdzie były początki „Grając żądłem na lirze” — gdzie był mój początek, ten nieśmiały, ten pod pseudonimem.

Od tamtej pory zmieniłem się ja, zmieniło się moje myślenie, zmieniło się moje pióro. Dalsze proponowanie tego zbioru w pierwotnej formie miałoby w sobie coś z nieautentyczności, tak sądzę. Dlatego wzbogacenie go o nowe utwory, rewizja tych starszych, ponowne przemyślenie układu całego zbioru oraz kilka pomniejszych zmian także są powodowane szczerością — tylko tym razem obecnego mnie.

To nadal jest kompilacja utworów, które przede wszystkim traktuję jak lustro dla odbiorcy. W lustrze można się przejrzeć, przyjrzeć samemu sobie, dostrzec coś o czym nie myśli się na co dzień. I takie miały być te wiersze. Miały rodzić myśl, że nie jestem sam w przeżywaniu tego co mnie spotyka. Nieważne jak duże, czy jak małe by to nie było.

Bo nie ma w świecie niczego zbyt prostego, ani zbyt podniosłego, by nie napisać o tym choćby jednego wiersza.

Burdel

trochę pustych opakowań

które trzymam od dziesiątego

pamiątki pamiąteczki drobnica

przypominająca piasek na plaży


poupychane zżółkłe zdjęcia

ludzi z typowymi twarzami

czerwone oczy brzydko krzyczą

o przeszłości poszarzałej


jest także stary polski złoty

Anielka z dwudziestki śmieje się

że mamy inną hiperinflację

nie papierów — zwykłych słów


do tego masa śmiecioskarbów

bezsensownie zachowanych

bo przecież szkoda wyrzucić

szkoda to wszystko wyrzucić z siebie

Mam tylko

ręce wyciągnięte ku Tobie jak dwa wektory

i kontrastujące z nimi tak bardzo dosadnie

linie papilarne zapisane drobnym maczkiem:

Uprzejmie się prosi aby nie dotykać nie do-

tykać nie dotykać nie dotykać niedotykać

niedotykaćniedotykaćniedotykaćniedotykać

Naprawdę nie chciałem

zimna dłoń bólu chwyta serce

uciska burząc rytm życia mego

nie chcę tego

oby odeszło kołysanie głowy

oby to dało spokój oby minęło

bo nie chcę tego

słabo mojej chucherkowatości

łańcuchy utrzymują mnie wyprostowanego

nie chcę i tego

diagnoza już została postawiona

zatrułem się nieobcą osobą

choć nie chciałem tego

Uśmiech

uśmiech niczym

Księżyc w pierwszej kwadrze

jaśniejący i przyciągający

towarzyszą mu dwie gwiazdy

nie mniej piękne

nie mniej słodkie

gdy nań patrzę

świat dla mnie ciemnym niebem

serce jest w pełni

gdy zaś ujrzeć nie mogę

to staję się nowiem

J’aimais

cierpię

jakże JA cierpię niemiłosiernie

kochałem Cię jak żadną inną

kochałem jak tę jedną Jedyną

moje wnętrze wzdycha za tym

co wypełniało Ciebie


jakże tęsknię

za Tobą

moja

paczko czerwonych Marlboro

Quick Sand Box

jest jakiś magnetyzm w tym co na krawędzi

w patrzeniu przez ogrodzenie na drugą stronę

jest coś wręcz kuszącego w tym co zacienione


niestety niekoniecznie niewinna fascynacja

niemalże nieuchronnie przewraca na bok

by po równi pochyłej dać się sturlać w toń


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 21.19