E-book
14.7
drukowana A5
60.17
drukowana A5
Kolorowa
86.96
Templariusze Krucjata

Bezpłatny fragment - Templariusze Krucjata

W poszukiwaniu świętego Graala

Objętość:
310 str.
ISBN:
978-83-8126-888-2
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 60.17
drukowana A5
Kolorowa
za 86.96

Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Templariusz walczący za Chrystusa

Prawda historyczna a fakty historyczne, w moim opowiadaniu i słowie wstępnym są raczej prawdziwe niż wymysłem fantazji pisarza. Christof Jean Derda-Guizot autor.

Militis Christi le a, uteur


Herba zakonu Templariuszy

Templariusze jest to stary pochodzący ze wczesnego średniowiecza. Francuski zakon rycerski do którego przynależę w Komandorii Paryskiej jako francuz z pochodzenia. To nie inaczej jak Fratres Militiae Templi, Pauperes Commilitones Christi Templique Salomoni nasz święty średniowieczny, katolicki zakon rycerski, działający od XII do XIV wieku aż do dziś dnia. Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, a mówiąc ściślej, zakon Templariuszy powstał w 1118 roku lub, jak sądzi część nieznających dokładnie naszej historii historyków, w 1119 roku, lub dopiero w 1120 roku, kiedy to szlachetny Hugo de Payens, rycerz z Szampanii i jego nieustraszeni towarzysze, jak Godfryd de Saint-Omer, Godfryd d’Eygorande, Nicolas de Neuvic, Jean d’Ussel, Jean de Meymac i Pierre d’Orlean złożyli przed Gormondem de Picquigny, patriarchą Jerozolimy śluby ubóstwa, czystości, posłuszeństwa i walki za wiarę według reguły cysterskiej czcigodnego i świętego Bernarda z Clairvaux. Nasi rycerze i jednocześnie zakonnicy zobowiązali się bronić pielgrzymów i chronić szlaki pielgrzymkowe w ziemii świętej. W 1120 roku, od króla Jerozolimy, Baldwina II, otrzymali stojący na wzgórzu świątynnym, przebudowany na kościół rzymsokatolicki, meczet Al-Aksa oraz część wznoszącego się w pobliżu swojego pałacu, który stał się ich kwaterą. W 1125 roku, do naszego zakonu wstąpili André de Montbard, i był to także nasz piąty wielki mistrz zakonu oraz Hugo z Szampanii. Obaj ze względu na swoje powiązania, albowiem André był wujem Bernarda z Clairvaux, twórcy reguły zakonu cysterskiego, a Hugo przyjaźnił się z opatem klasztoru cystersów w Citeaux, Étienne’em Hardingiem. Cztery lata później w 1129 roku, na synodzie w Troyes, któremu przewodzili kardynał legat Mateusz d’Albano i Bernard z Clairvaux, Templariusze faktycznie konstytuowali się jako zakon rycerski przy czym otrzymali regułę zakonną opierającą się na regule cysterskiej. Naszą sentencją stało się zdanie łacińskie Memento Finis co też z łaciny tłumaczy się, pamiętaj o końcu. Nasza reguła łacińska składała się z siedemdziesięciu dwóch artykułów, które omawiały obowiązki religijne i wojskowe braci Templariuszy, porządek dnia zakonnego, czy też doczesnych własności braci, całej struktury i hierarchii zakonu oraz co najważniejsze bezwględnego posłuszeństwa. W 1147 roku, juz podczas pontyfikatu papieża Eugeniusza III, który także uczestniczył w kapitule generalnej w Paryżu, ojciec święty nadał Templariuszom godło czerwonego, ośmiokątnego krzyża, jako symbolu męczeństwa, które zazwyczaj noszono na białym habicie. W tym samym czasie regułę łacińską przetłumaczono na język francuski, wprowadzając zmiany reguł, jak np. rezygnacja z zasady nowicjatu. Nazwa naszego zakonu pochodzi od łacińskiego słowa templum czyli świątynia, od naszej siedziby w pobliżu dawnej świątyni Salomona w Jerozolimie. Pieczęć zakonu Templariuszy, od jej powstania przedstawiała dwóch rycerzy dosiadających jednego wierzchowca, co zawsze symbolizowało w naszym zakonie, pokorę i ubóstwo. Na czele Zakonu stał i stoi do dziś dnia zawsze wielki mistrz, którego większością głosów wybierało i wybiera kolegium złożone z trzynastu elektorów: ośmiu rycerzy, czterech serwientów i jednego kapelana. Wielkim mistrzem mógł zostać wyłącznie brat po złożonych wcześniej ślubach zakonnych. W sprawach ważnych mistrz podejmował decyzje radząc się kapituły, w której skład wchodzili bracia jak, seneszal, marszałek, szatny, komandor Królestwa Jerozolimskiego, Komandor Grodu Jeruzalem, komandor Akki, komandor Trypolisu i komandor Antiochii. Zastępcą wielkiego mistrza był seneszal, odpowiedzialny za zaopatrzenie i gospodarkę zakonu. Nad jego namiotem w obozie powiewała baussant, to srebrzysto biała chorągiew zakonu. Na czele hierarchii wojskowej stał marszałek, który dowodził hufcami w czasie wojny i był odpowiedzialny za dyscyplinę zakonników. Podczas bitwy marszałek osobiście dzierżył sztandar, najważniejszy znak dla walczących rycerzy. Komandor Królestwa Jerozolimskiego był skarbnikiem zakonu. Komandor Grodu Jeruzalem odpowiadał za bezpieczeństwo szlaków pielgrzymkowych prowadzących nad Jordan. Komandor Jeruzalem i jego dziesięciu rycerzy miało przywilej strzec relikwii Świętego Krzyża, który stracono w czasie bitwy pod Hattin. Komandorzy, przy pomocy własnych marszałków i szatnych sukienników, zarządzali swoimi prowincjami zakonnymi. Podlegali im kasztelani i komandorzy poszczególnych domów zakonnych. W Europie Templariusze posiadali 13 prowincji jak, Francja, Anglia ze Szkocją i Irlandią, Flandria, Poitou, Akwitania, Owernia, Prowansja, Sycylia, Apulia, Portugalia, Katalonia, Aragonia i Węgry. Na czele każdej komandorii stał mistrz. Najważniejszymi prowincjami, które posiadały status równy prowincjom wschodnim, były prowincje hiszpańskie, w których również walczono z niewiernymi głównie islamskimi innowiercami. Pozostałe europejskie prowincje, baliwaty oraz same komandorie, pełniły zazwyczaj funkcje gospodarcze i finansowe. Każdy klasztor zwany Templum miał swoją kapitułę zwykłą, zbierającą się raz w tygodniu, i kapitułę generalną, która służyła jako instancja odwoławcza. Członkowie naszego Zakonu dzielili się na cztery grupy, jak braci i rycerzy czyli fratres milites, braci służebnych zwanych serwientami, a także fratres servientes armigerii, kapelanów fratres capellani, oraz służby i rzemieślników servients famuli et officii. W zakonie Templariuszy, mogli również służyć rycerze na określony czas, po którym wracali czasami do życia świeckiego, oraz fratres conjugati bracia żonaci.Czyli jak by nie patrzeć jest zakon bardzo szczególny. Rycerze odbywający czasową służbę w naszym zakonie i bracia żonaci nie mogli wprawdzie nosić białych habitów, lecz, podobnie jak serwienci, nosili brązowe lub czarne płaszcze z czerwonym krzyżem. Wicemarszałek, chorąży, brat kucharz klasztoru, kowal klasztoru, komandor portu w Akce rekrutowali się spośród braci służebnych.

Chorągiew bojowa zakonu Templariuszy


Templariusze w szarży ma wroga

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini Tuo da gloriam! Psalm z pisma święego 115,1

Znak zakonu Templariuszy

Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu na wieczną chwałę. Psalm z pisma świętego 115,1

Pieczęć zakonu Templariuszy

Jednak najpierw musimy zapoznać się tym zamieszczonym poniżej bardzo ważnym dokumentem a są to Dowody niewinności Templariuszy. Przedstawiam Kodeks z Chinon tutaj poniżej.

Kodeks z Chinon

Pergamin z Chinon

Watykan opublikował dokumenty procesu Templariuszy. Dowodzi on niezbicie że wszystkie postawione zarzuty zakonowi są oparte na fałszu i nieprawdziwych dowodach. W Watykanie bowiem zupełnie niedawno przedstawiono zbiór dokumentów z procesu zakonu Templariuszy, przechowywanych od 700 lat w tajnym archiwum Watykanu. Podkreśla się, że wszystkie ogłoszone obecnie teksty były już wcześniej znane. Nowością jest natomiast to, że po raz pierwszy ukazują się one w całości w formie fotokopii, wraz z komentarzem historycznym budząc ogromne zainteresowanie badaczy i miłośników tajemnic zakonu Templariuszy. Zakon Templariuszy został założony w 1119 roku, a rozwiązany w 1312 roku, przez papieża Klemensa V. Prefekt tajnego archiwum watykańskiego ojciec Sergio Pagano powiedział, że zamiarem kierowanej przez niego instytucji, która ogłosiła obszerny, określany jako ekskluzywny, zbiór dokumentów procesowych z początku XIV wieku nie była to niestety żadna chęć uczczenia zakonu Templariuszy, a tym bardziej jego rehabilitacji. Nasza rola ogranicza się do badań historycznych — podkreślił.Jednym z najciekawszych dokumentów w zbiorze jest pergamin z Chinon, odnaleziony dopiero w 2001 roku w archiwum Stolicy Apostolskiej. Jest to zapis zeznań Templariuszy przed papieżem Klemensem V, ostatecznie rozgrzeszających zakon z zarzutu herezji. Wcześniej uważano, że dokument bezpowrotnie zaginął, tymczasem był błędnie skatalogowany. Z opublikowanych dokumentów wynika jasno, że to król Francji Filip Piękny, któremu podporządkowany był rezydujący w Awinionie papież, zażądał od Klemensa V kasaty zakonu, będącego potęgą finansową o międzynarodowym znaczeniu. Według historyka Barbary Frale, obecnej na prezentacji redaktorki tomu i odkrywczyni słynnego pergaminu, materiały potwierdzają hipotezę, że Klemens V poświęcił zakon po to, by uniknąć schizmy w Kościele. Zakon Templariuszy został założony w czasach wypraw krzyżowych przez rycerzy francuskich. Nazwa pochodzi od świątyni Salomona w Jerozolimie, w pobliżu której mieszkali. Głównym zadaniem Templariuszy była obrona pielgrzymów przed niewiernymi. Zakładali też szpitale, ale i prowadzili walki z muzułmanami. Przez prawie 200 lat zgromadzili ogromny majątek. Król Filip Piękny domagając się od papieża likwidacji zakonu argumentował, że kandydaci przyjmowani do niego muszą wyrzekać się Chrystusa i brać udział w nieobyczajnych ceremoniach. W 1307 roku, na rozkaz króla aresztowano wszystkich francuskich Templariuszy i przy pomocy tortur wymuszano na nich zeznania, których treść przekazano następnie papieżowi. W reakcji na zapis tych zeznań papież nakazał uwięzić Templariuszy we wszystkich krajach.Gdy rok później Klemens V dowiedział się, w jaki sposób wymuszono te zeznania, wycofał swój dekret nakazujący uwięzienie członków zakonu. Jednak król zmusił jeszcze raz papieża, aby wycofał się z tej decyzji i zażądał postawienia Templariuszy przed Soborem Powszechnym, zwołanym w 1311 roku, w Vienne właśnie z powodu oskarżeń pod adresem Templariuszy. Mimo, że większość uczestników soboru uznała oskarżenia za pozbawione przekonujących dowodów, pod naciskiem króla Francji Filipa Pięknego papież rozwiązał zakon rok później na mocy aktu administracyjnego. Majątek przekazano innym zakonom rycerskim, a znaczną część zarekwirowali kolejni władcy Francji. W 1314 roku, spalono na stosie ostatniego wielkiego mistrza zakonu Jacquesa de Molay i wielu niewinnych rycerzy spośród naszych Braci.

Tajemnica zakonu Templariuszy

Rycerz świątyni Salomona czytający pismo święte

Wstęp oraz Legenda i mity o zakonie Templariuszy

Rycerz Templariuszy wierny przysiędze

Pisząc tą książkę sam jako Templariusz, o naszym świetnym zakonie Templariuszy starałem się poprzeć opisaną tu historię faktami historycznymi, a nie jakimiś tam wyssanymi z palca bajkami czy fantastycznymi historiami. Bowiem fakt iż Hugo de Payens wraz z naszymi rycerzami poszukiwał czegoś w podziemiach Al Aksa, co było tam ukryte, a mamy na to dowody w postaci miecza zakonnego, jak i kilku innych artefaktów ze znakiem Templariuszy. Jest więcej niż pewny a zatem oczywisty dla każdego archeologa. Było zatem mniej więcej tak. Jako że przez wieki powstały dziesiątki o ile nie setki książek pełnych mniej lub bardziej fantastycznych hipotez i wręcz mitów co do celu misji dziewięciu pierwszych Templariuszy w Jerozolimie. Jedni badacze historii twierdzą, że zajęli się oni od razu poszukiwaniem Arki Przymierza pod Domem na skale co jest bardzo prawdopodobne, podczas gdy inni mówią i piszą przede wszystkim o poszukiwaniu jakiejś wiedzy uniwersalnej. Dopiero w XIX wieku, europejscy archeolodzy mogli dość dokładnie zbadać teren ich dawnej siedziby. Pewien brytyjski naukowiec znalazł przecież pod Wzgórzem Świątynnym fragment lancy i miecz z pieczęciami Zakonu Templariuszy. O których wspomniałem powyżej. Dowiódł on mianowicie, że ci rycerze prowadzili przede wszystkim prace poszukiwawcze, chciałoby się rzec, archeologiczne. Zapędy poszukiwawcze Templariuszy nie zakończyły się wraz z odejściem ze Wzgórza Świątynnego. Lata później specjalny oddział rycerzy świątyni poszukiwał czegoś w Etiopii, gdyż i tam odnaleziono ich wyraźnie zaznaczone ślady. Przybliżając jednak fakty można się także odnieść do samego pisma świętego starego testamentu. Gdy po siedemnastu wiekach od wędrówki Żydów po Synaju, pod koniec jedenastego stulecia naszej ery, zaczyna krążyć po Europie legenda o świętym Graalu, tajemniczym naczyniu, które według współczesnych autorów mogło być maszyną produkującą mannę. Jednak raczej odnosi się to stwierdzenie ani do samej arki przymierza ani też do istoty świętego Graala. Jednak jak dziś wiemy, to właśnie Templariusze jest to zakon rycerski założony w roku 1118, przez rycerzy z Szampanii powstały jako bractwo dla ochrony pielgrzymów przybywających do Jerozolimy. Od nadanej im siedziby w pobliżu dawnej świątyni templum Salomona bractwo zostało nazwano Templariuszami. Liczne nadania oraz transakcje finansowe pozwoliły nam dość szybko zgromadzić wielkie bogactwa ale także prawdopodobnie bogactwo swoje wynieśli już z wykopalisk w Jerozolimie. Po upadku królestwa Jerozolimy wielki mistrz Templariuszy przeniósł się do Francji. Król francuski Filip IV Piękny zwany też w naszych kręgach Filipem IV Parszywym zdrajcą i mordercą, a pragnąc uwolnić się od długów, uwięził w 1307 roku, wszystkich członków zakonu i zagarnął ich bogactwa. Oskarżeni zostali Templariusze z gruntu fałszywie o znieważanie krzyża i rozpustę, nasi rycerze nie przyznali się pomimo tortur do winy. 54 przywódców zakonu na podstawie tego fałszywego wyroku inkwizycji spalono na stosie. Wiele lat wcześniej wszyscy, a przede wszystkim najwybitniejsi z owej dziewiątki bo tylu ich przecież było, Hugo de Payns i Hugo de Champagne, zajmowali się intensywnymi poszukiwaniami czegoś, co musiało mieć dla nich olbrzymie znaczenie. Jako że najpierw zajmowali się przy tym i analizą oraz tłumaczeniem starych tekstów kabalistycznych i biblijnych. I to tak intensywnie, że we Francji korzystali z pomocy słynnej szkoły rabinicznej w Troyes. Nasza dziewiątka pierwszych Templariuszy związana była od samego początku z późniejszym świętym, Bernardem z Clairvaux. W tej właśnie miejscowości, w tym samym czasie, powstało opactwo będące niejako francuską ekspozyturą zakonu Templariuszy. W Clairvaux zajmowano się przecież starymi tekstami i rękopisami. W roku 1127 roku, kiedy w pewnym sensie zakon przenosi się do Francji. Decyzja ta nie ma jednak nic wspólnego z późniejszym upadkiem Królestwa Jerozolimskiego. Dziewiątka wspaniałych rycerzy z Jerozolimy osiedla się w Clairvaux i w rok później reguła zakonu zostaje zatwierdzona przez samego papieża. Autorzy książki o Graalu uważają, że bractwo, a później zakon powstały w tym celu, by odszukać w Jerozolimie lub w jej pobliżu Arkę Przymierza z jej zawartością, to znaczy maszyną produkującą mannę? Raczej nie gdyż maszyna do produkcji manny była w moim mniemaniu zupełnie czymś innym niż sama Arka Przymierza, Czy mamy na to jakieś dowody? Bracia Fiebagowie wprawdzie cytują następujący fragment listu świętego Bernarda z Clairvaux do papieża w którym znajduje się określenie iż. Z pomocą bożą i naszą własną zakończone zostało dzieło, co pozwala tym sługom Chrystusa wrócić ze świętego miasta Jerozolimy z powrotem do marchii i Burgundii. Dzieło zatem zostało zakończone? Zachodzi pytanie o jakie dzieło chodzi? Czy o ochronę pielgrzymów? Przecież nasi rycerze nie zaprzestali swych wędrówek do Jerozolimy ani jej nigdy nie porzucili. Zastanowić się dokładniej wypada, co takiego działo się między rokiem 1119 a 1127 rokiem, kiedy to powiedzmy nasze bractwo, a wkrótce już jako zakon Templariuszy powraca do Francji, wykonawszy swoje zadanie? Odpowiedź brzmi, że w tym czasie znaleziono to, czego tak usilnie dziewięciu założycieli zakonu szukało. Odpowiedź ta nie jest wyłącznym odkryciem autorów tej i innych książek. Przed nimi dostrzegał ten fakt wybitny znawca dziejów zakonu Templariuszy, Louis de Charpentier w swojej książce Potęga i tajemnica Templariuszy z 1978 roku, pisze on że. Jedno jest tu tylko możliwe wyjaśnienie tego zachowania. Owych dziewięciu rycerzy nie przybyło do Jerozolimy, by bronić pielgrzymów co jest też nieprawdą bo bronili pielgrzymów na co są też dowody, ale przyjechali też po to by to coś ważnego, w końcu odnaleźć, uchronić i zabrać ze sobą. Coś szczególnie świętego, co znajdowało się w świątyni Salomona jak Arkę Przymierza na przykład czy też świętego Graala. Jednak Charpentier nie pisze o jakiejś maszynie, tylko pisze o Arce i to o Arce Przymierza. Bracia Fiebagowie zgadzają się, rzecz jasna, z tym rozumowaniem. Dodają przy tym, że jeśli dzisiaj, z perspektywy prawie dziewięciu wieków, obserwuje się ruchliwą działalność założycieli zakonu, widać wyraźnie, że pierwszym bodaj, który wpadł na ślad Arki, był na pewno sam Hugo de Payns. I wtedy Bernard z Clairvaux dał sygnał naszym rycerzom do powrotu. A należy bardziej wierzyć świętemu Bernardowi z Clairvaux niż komukolwiek w tej sprawie. Zresztą w innych sprawach jemu wiarę dajemy zawsze.

I,Ordre du Temple

W Jerozolimie nasi rycerze nie mieli tymczasowo naprawdę już nic do roboty. Ich dzieło zostało przecież definitywnie zakończone. Pojawiają się także inne argumenty. Może się mianowicie wydawać komuś mało przekonywujące ekwilibrystyczne rozumowanie, które wiąże zburzenie świątyni Salomona w 506 roku, przed naszą erą z wypadkami z okresu krucjat i początków drugiego tysiąclecia nowożytnej epoki. Ale czy rzeczywiście jest to tak niezwykłe, jeśli się zważy, ze teksty kabalistyczne, wyraźnie wspominające o owej maszynie, przekazywane były ustnie przez dwadzieścia chyba wieków, a spisane zostały dopiero w trzynastym stuleciu w Księdze Zohar, która powstała na terenie Hiszpanii, gdzie żydowscy mędrcy od dawna zajmowali się komentowaniem Biblii. Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, ze właśnie do Hiszpanii wiedzie wiele śladów związanych z pierwszymi krokami Templariuszy. Wolfram von Eschenbach pisze, że o istnieniu świętego Graala dowiedział się w Hiszpanii niejaki Kyot, natrafiwszy na manuskrypt o tytule telek-tanis. Kim był ów Kyot? Dziesiątki specjalistów starało się to wyjaśnić. Najprawdopodobniej był nim sam pierwszy wielki mistrz Templariuszy, Hugo de Payns albo też obydwaj Hugonowie. Nie zapominajmy, ze imię Hugo, czytane po francusku, brzmi ponoć prawie jak Kyot, jednak uważam tą teorię za bardzo naciąganą W każdym razie ich życiorysy są bardzo zbieżne. Rozumowanie to jest, jak za chwilę zobaczymy, usprawiedliwione jeszcze innymi przesłankami. Otóż Wolfram von Eschenbach w swoim poemacie o Percevalu wspomina, że Kyot odkrył w owym manuskrypcie prawdę o Mazadanie. A co to takiego jest Mazadan? Jest to bez wątpienia lekko zmieniona nazwa twierdzy Masada, zbudowanej jeszcze przez Heroda, zdobytej i zburzonej przez wojska Tytusa w 73 roku. Ruiny Masady istnieją po dziś dzień i stanowią dla współczesnego Izraela symbol nieustępliwości i bohaterstwa, jako że wszyscy obrońcy tej twierdzy, z żonami i dziećmi, popełnili samobójstwo, by nie dostać się żywcem w ręce Rzymian. Tylko że autorem manuskryptu odkrytego przez Kyota miałby być Hiram budowniczy świątyni Salomona, o którym wspomina Biblia, wobec tego nie mógł on wiedzieć o Masadzie, zbudowanej dziewięć wieków później. Lecz Masada mogła być też miejscem skrywającym Arkę Przymierza. Mogły krążyć o tym rozmaite opowieści. Tak nieustępliwa obrona musiała mieć jakieś uzasadnienie. Toteż zjeżdża do Jerozolimy przyszła garstka Templariuszy. Przez dziewięć lat zajmują się niemal wyłącznie poszukiwaniami. Wreszcie, w 1127 roku, osiągają jakiś znaczny sukces.

Francuski Templariusz światyni Pana

Po czym Templariusze wracają do Europy, przywożąc bezcenny skarb, w tym maszynę, która niegdyś ponoć produkowała mannę z nieba dla ludu Izraela podczas ucieczki z Egiptu. W rok później reguła zakonu zostaje zatwierdzona i Templariusze stają się strażnikami Arki. A co dalej? Już kilka wieków później. Kiedy podczas tortur, którym poddano Templariuszy z inicjatywy Filipa IV Pięknego, rycerze wspominali o istnieniu czegoś, co wzbudzało w nich strach i podziw, miało kilka głów. brodę zarówno na obliczu, jak i wzdłuż ciała, oraz błyszczące oczy. Peter i Johannes Fiebagowie piszą o tym tak. Wobec tego, że nigdzie takiego bóstwa ani jego obrazu nie znaleziono, należy sądzić, że jeśli w ogóle coś takiego istniało, było to coś zupełnie specyficznego. Gdzie takie bóstwo jak jakiś idol było by przechowywane, nie wiemy, ale co to było, możemy dzisiaj zdecydowanie wyjaśnić. To wyimaginowane i nieprawdziwe bóstwo Templariuszy, które nosiło nazwę Bafomet lub Baphomet, tak nazywa je akt oskarżenia jako A.M było niższym członkom zakonu i zupełnie nieznane. Natomiast wiedziały o nim koła zbliżone do władz zakonu a był nim przedmiot, który niegdyś Hugo de Payns i jego przyjaciele przywieźli z Palestyny i była to maszyna do produkowania manny? Bardzo jako historyk i Templariusz wątpię. O Baphomecie jednak piszą wszyscy zajmujący się historią Templariuszy. Kto lub co to było? Nikt nigdy nie udziela zdecydowanej odpowiedzi. Jeśli Fiebagowie twierdzą, że chodziło tu o coś znanego tylko nielicznym, o coś, co przechowywano w głębokiej tajemnicy i o czym szczątki informacji wydobywano od naszych torturowanych rycerzy to ich wnioski wywodzą się zarówno z uważnego odczytywania samego aktu oskarżenia, jak i z wielu komentarzy co wybitniejszych znawców przedmiotu. Zeznania, których pewne szczegóły dotyczyły wyglądu owego bóstwa, kropka w kropkę przypominają opis maszyny zawartej w Księdze Zohar, choć tam mówi się o wiekowym starcu. Niektórzy z oskarżonych członków zakonu zeznawali także, że owo bóstwo miało być nosicielem wiedzy. Zadziwiające! Przecież, po pierwsze tak zwana Księga Zohar dokładnie mówi, że przez ciało owego starca płynęła wiedza, która wydostawała się na zewnątrz, a po drugie jeśli odczytać imię Baphomet według kabalistycznych reguł, otrzymuje się, jako jego odpowiednik, słowo Sophia, które po grecku oznacza wiedzę. Na niezwykłą treść wprawdzie wymuszoną torturami zeznań oskarżonych zwracali już wielokrotnie uwagę historycy zajmujący się dziejami Templariuszy. Zanim jeszcze Dale i Sassoon odkryli, że w opisach kabały chodzi tak na prawdę o maszynę do produkowania manny, inni historycy wówczas pisali, że podobne zeznania składać mogli tylko ludzie, którzy zetknęli się z czymś niezwykłym, całkowicie przekraczającym ich wyobraźnię. Juliusz Evola pisał w roku 1955.Taka reakcja to znaczy wstrząs, przerażenie, podziw przypomina w niewiele zmienionej formie reakcję, jaką opisywano w niektórych wypadkach zetknięcia ze Świętym Graalem.

Sam na sam z wrogiem? Za nim murem Templariusze.

Można też przypuszczać, że kiedy ta mistyczna maszyna znalazła się w posiadaniu zakonu Templariuszy, prawdę o niej znała tytko garstka z nich. Ale wszystkiego przecież nie można było ukryć. Niosły się jakieś słuchy, przekazywano sobie różne tajemnice. Garstka ludzi, którzy odnaleźli maszynę, przekształciła się w grono bohaterskich rycerzy króla Artura, szukających Świętego Graala. A co się stało z tą mityczną maszyną, gdy zakon rozwiązano, a 54 Templariuszy spalono na stosie? Zdaniem braci Fiebagów istnieje kilka możliwych odpowiedzi. Przypuszczenie najbardziej prawdopodobne, że żadnej maszyny nigdy nie odnaleziono a Templariusze jednak znaleźli skarb Izraela moim zdaniem jest raczej bardzo pewne bo i taką teorię rozwinąłem w tej właśnie książce Templariusze krucjata w poszukiwaniu świętego Graala. Templariusze spodziewali się przecież jakiejś wrogiej zakonowi akcji ze strony króla Filipa IV i tajemnicze urządzenie gdzieś przed tym niegodnym miana króla a swoim wówczas królem ukryli. Istnieje też możliwość, że maszyna została jednak odnaleziona, choć milczą o tym akta procesu. Może spoczywa gdzieś w archiwum w Watykanie? jak niejeden ważny, nieznany szerzej opinii publicznej dokument? Przypuszczeń na ten temat istnieje bardzo wiele, brak natomiast jakichkolwiek dowodów. Osobiście sądzę, że ta maszyna do produkcji manny nie przepadła, lecz jest nadal gdzieś ukryta. Gdzie? To jest już zagadka dla poszukiwaczy skarbów i pisarzy i historyków.

Templariusz na straży

Na zdjęciu na następnej stronie, przedstawiam mój osobisty pierścień zakonny i nikomu nie wolno go nawet dotknąć prócz mnie samego, tym bardziej po złożeniu przysięgi wierności zakonowi wobec naszego mistrza. Pieczęć naszego zakonu pokazuje nam dwóch uzbrojonych rycerzy na jednym koniu. Jej znaczenie nie jest całkowicie postronnym osobom dobrze znane. Może to wskazywać na ślub ubóstwa przy wejściu w szeregi zakonu, inni historycy podejrzewają, że jest ten wizerunek symbolem ducha i braterstwa, według trzeciej teorii ci dwaj rycerze są jedną osobą, raz jako wojownik i raz jako mnich zakonu. W czasie aresztowań pod wyrafinowanym parszywym ale i niestety królem Francji Filipem IV Pięknym, została ona w akcie oskarżenia oceniona jako dowód praktyk homoseksualnych naszego zakonu. Których nigdy u nas nie było, ty kłamliwa kanalio abyś szczezł w piekle, za swoje nieprawdziwe oszczerstwa i kłamstwa. I tak się też stało kiedy nasz wielki mistrz Jakub de Molay przeklął tego nieszczęsnego króla za jego fałsz wraz z papieżem uczestniczącym w tym haniebny spisku, i obaj niecały rok później zmarli. A tymczasem najnowsze badania przeprowadzone w archiwach Watykanu w roku 2019, udowodniły iż tak święta inkwizycja jak i król Filip Piękny IV, oraz zamieszany w oskarżenie papież Klemens V, skłamali i złożyli fałszywe świadectwo przeciwko naszemu Wielkiemu mistrzowi Jakubowi de Molay. Znakiem identyfikacyjnym zakonu był początkowo tylko biały płaszcz noszony nad białym habitem a czerwone krzyże zawsze były umieszczane na flagach krzyżowców w tym i Templariuszy. Później z okazji II wyprawy krzyżowej 27 kwietnia 1147 roku, płaszcz ten został oznaczony czerwonym krzyżem, na lewym ramieniu przez papieża Eugeniusza III. Krzyż najpierw równoramienny został później przekształcony w łapowy. W historii naszego zakonu sporadycznie stosowane były również krzyże laskowane. Flagą naszego zakonu jest Beaucéant i jest on podzielony na dwie części, jedną czarną i jedną białą u góry a na dole co symbolizuje pokój i wojnę, później flaga wyglądała jak szachownica, a jeszcze później został dodany do niej nasz krzyż Templariuszy. 19 marca 1128 roku, Templariusze otrzymali pierwsze nadanie z rąk Teresy, królowej Portugalii, która oddała nam zamek w Soure nad Mondego strzegący południowej granicy królestwa przed Maurami.

Pełna zbroja Templariusza

Także w tym roku Hugo de Payens, założył prowincję angielską ze Starą Świątynią w Holborn jako ośrodkiem, a Gotfryd z Saint-Omer, syn kasztelana z Saint-Omer uzyskał darowizny na rzecz zakonu od Wilhelma Clitona, hrabiego Flandrii. W kolejnych latach Templariusze pozyskali kolejnych hojnych sponsorów i współbraci. 14 lipca 1130 roku, śluby zakonne do naszego zakonu złożył Rajmund Berengar III, hrabia Barcelony i Prowansji, ofiarowując Templariuszom zamek Granena na granicy marchii saraceńskiej, zaś Alfons, król Portugalii obdarzył naszych Templariuszy nadaniem puszczy Cera, pozostającej dotąd w rękach Saracenów, a po wyzwoleniu regionu nasi rycerze założyli Coimbrę, Ega i Rodin, które podlegały papieżowi bez pośrednictwa biskupów, a w 1131 roku, podczas oblężenia Burgos Alfons I, król Aragonii pozostawił w testamencie Templariuszom jedną trzecią swego królestwa. Jednak po jego śmierci w 1134 roku, niestety jego poddani unieważnili testament dzielący królestwo pomiędzy zakony rycerskie i przekazali królestwo don Ramirowi, bratu Alfonsa, biskupowi Burgos. W walkach o sukcesję, które wybuchły po unieważnieniu testamentu Templariusze jako zbyt dumni nie wzięli udziału. Kolejne nadania uzyskaliśmy w 1132 roku, uzyskując zamek Barbara od Armengola, hrabiego Urgel, a w 1134 roku, otrzmał nasz zakon twierdzę saraceńską Calatrava zdobytą przez Alfonsa, króla Kastylii i Aragonii od arcybiskupa Toledo, zaś w kwietniu tego roku hrabia Barcelony Rajmund Berengar IV przyrzekł Templariuszom pomoc w obronie Graneny. 24 maja 1136 roku umarł nieodżałowany nasz bohater i pierwszy mistrz zakonu Hugo de Payens, pierwszy mistrz zakonu Templariuszy, jego następcą został wybrany Robert de Craon z Andegawenii, który uzyskał od kolejnych papieży, szereg bulli potwierdzających przywileje dla zakonu i stanowiących podstawę ich działalności. 29 marca 1139 roku papież Innocenty II wydał bullę Omne Datum Optimum będącą podstawą przywilejów nas Templariuszy.

Templariusze w ziemi świętej

Kodeks zakonny wprowadził do naszego zgromadzenia braci kapelanów, i wyłączył Templariuszy, zupełnie spod władzy kościelnej poza jedyną papieską i powierzył wielkiemu mistrzowi oraz kapitule zakonnej pełną odpowiedzialność za władzę w naszym zakonie, wyłączył spod opłaty dziesięcin, upoważnił nasz zakon do budowy kaplic i kościołów wyłączonych spod jurysdykcji biskupów. Bulla Milites Templi z 1144 roku, nadała Templariuszom prawo do kwestowania raz do roku w każdym kościele, nawet w okolicach obłożonych interdyktem. I tak w tymże roku Templariusze przyjęli do swego grona będącego w agonii i obłożonego klątwą Gotfryda z Mandeville, hrabiego Essex, co umożliwiło jego pochowanie w ziemi poświęconej i stanowiło wyraz nadanego nam szczególnego przywileju. W 1145 roku, kolejna bulla Militia Dei, powiadomiła biskupów o prawie Templariuszy do budowy kaplic, a w 1147 roku, papież Eugeniusz III nadał nam Templariuszom godło czerwonego krzyża na białych habitach, i miał być symbolem permanentnej krucjaty zakonu, przeciw niewiernym islamskim bojownikom głównie w ziemi świętej, nastąpiło to podczas obrad kapituły generalnej zakonu w Paryżu. Wszystkie te przywileje uszczuplające dochody duchowieństwa i wyłączające nas Templariuszy spod wszelkiej jurysdykcji biskupiej, spowodowały w końcu narastanie oporu i wielkiej niechęci całości kleru do naszego zakonu. Było to oczywiście spowodowane zwykłą ludzką zawiścią i zwykłą zazdrością. Nowe bractwo wypełniło dużą lukę, w wewnętrznej organizacji Królestwa Jerozolimy. Początkowo spełniało niejako tylko rolę pewnego rodzaju można powiedzieć policji, patrolujące drogi i zwalczając opór ludności miejscowej muzułmańskiej i czasami chrześcijańskiej.

Mój osobisty pierścień i krzyż Templariusza

Odciążało w ten sposób zazwyczaj szczupłe siły wojskowe królestwa od zajmowania się sprawami bezpieczeństwa wewnętrznego w jakimś okupowanym kraju. Dlatego szybko zyskało uznanie, popularność i cieszyło się poparciem króla i możnych. Również duchowieństwo przyjęło z zadowoleniem powstanie rycerskiego bractwa. Gdy w 1291 roku, niestety upadło także Królestwo Jerozolimskie, pozbawieni siedziby Templariusze przenieśli się na Cypr 1291 roku, a następnie dalej aż do samej Francji. Niestety był to fatalny w skutkach błąd strategiczny bowiem ten zdrajca Król francuski i parszywy kłamca złodziej, morderca i bydlak, Filip IV Piękny, był zadłużony poważnie u nas Templariuszy. Chcąc się uwolnić się od wszelkich zobowiązań finansowych, w piątek 13 października 1307 roku, uwięził podstępnie i bezprawnie członków naszego zakonu we Francji. Oszczerczo zarzucając nam herezję, świętokradztwo, innowierstwo, czary, rozpustę, kult bożka Bafometa, odstępstwo od wiary i spiskowanie z Saracenami. Po długotrwałym procesie, trwającym do czerwca 1311 roku, będący pod wpływem królów Francji sobór w Vienne, zdecydował niestety o kasacie zakonu Templariuszy. Nasze wszelkie majątki we Francji zostały bezpowrotnie skonfiskowane, a wielu Templariuszy poniosło straszliwą śmierć przez spalenie na stosie, w tym nasz nieodżałowany wielki mistrz, szlachetny Jakub de Molay, a także 54 innych dostojników zakonnych. Nie wszędzie jednak likwidacja naszego zakonu przebiegła bez problemu jak w rodzime naszemu zakonowi Francji.

Templariusz w pełnej zbroi

Bardzo silny i zbrojny opór stawili na szczęście temu niegodnemu miana króla, Templariusze aragońscy i cypryjscy. Natomiast Templariusze niemieccy stawili się na wezwanie przed władzami świeckimi, w pełnym rynsztunku bojowym, dzięki czemu uniknęli wszelkich represji i aresztowania. Liczebność naszego zakonu w różnych okresach swojego istnienia była bardzo różna, jednak tuż przed upadkiem zakon nasz liczył około 4500 ludzi, z czego 1000 to najwyżej postawieni w hierarchii bracia rycerze, pozostali to bracia służebni, rzemieślnicy i kapelani i duchowni. Z tej liczby 2000 naszych rycerzy przebywało w samej Francji, a 2500 rycerzy poza jej granicami. Początkowo Templariusze byli tylko jak wspomniałem niejako strażnikami szlaków pielgrzymkowych, by następnie wraz ze swoim liczebnym wzrostem, stać się jedną z ważniejszych stron i sił militarnych w Outremer. Ten fakt był między innymi przyczyną opracowania nowej Reguły w rodzimym języku francuskim, która szczegółowo omawiała również militarne aspekty naszego życia zakonnego. Z bronią w ręku musieliśmy służyć wszyscy tak bracia jak i serwienci. Każdy rycerz i jednocześnie zakonnik, mógł posiadać trzy wierzchowce, a czwartego dosiadał jego giermek. Zbroja naszego każdego bez wyjątku rycerza, składała się z hełmu, kolczugi oraz żelaznych nogawic. Każdy Templariusz uzbrojony był w miecz, tarczę, kopię, młot turecki i puginał. Serwienci najczęściej walczyli pieszo, chociaż mogli posiadać jednego konia, i byli jakby uzbrojeni troszeczkę gorzej. Podstawową jednostką taktyczną naszych zastępów pancernych był hufiec, składający się z rycerzy i ich giermków. U boku Templariuszy służyli także czasami turkopole jako lekka jazda syryjska.

Brat Sukiennik i modlący się Templariusz

Oddziałami z zastępami Templariuszy w czasie marszu, postoju i w boju, zawsze dowodził marszałek. Nasza reguła zakonna wymagała bezwzględnego podporządkowania się rozkazom marszałka, a każde naruszenie reguły było karane, najsurowiej zaś karano tchórzostwo i przejście na stronę wroga, które dla mnie jako Templariusza jest czynem wręcz niepojętym. Toteż czytelnik musi sobie wyobrazić iż z historycznego punktu widzenia nie słyszałem, o jakiejkolwiek zdradzie lub tchórzostwie w naszym zakonie od jego powstania aż do dziś dnia. Wydaje się to niemal niemożliwe, ale tak było zawsze jest i będzie, żadna też zdrada nigdy nie splamiła naszego białego płaszcza z czerwonym krzyżem. Jedynie co nas plamiło to krew niewiernych, lub nasz własna oddana w walce zawsze za wiarę i Chrystusa. Nikt nie mógł opuścić pola walki, i nie opuścił miecza nigdy aż do dziś, jeżeli widoczny był i jest w polu widzenia czarno biały sztandar trzymany przez naszego marszałka, którego chroniło zawsze dobrze okutych dziesięciu rycerzy. Militarny charakter działalności zakonu Templariuszy, kazał nam wznosić na Wschodzie obronne fortece, również na terenie miast, które powierzono naszemu zakonowi w obronę. Templariusze stanowili garnizon twierdz, zamków i warowni jak Gazy, Tortosy, Safad, Safity, Chastel-Blanc, Sydonu, Arsour, Atlit, Natron, Bagras, Askalon, Toron, Beaufort, Ujun Musa, Chastellet, Chastel Rouge, Ahamant, Destroit, La Fève, Maldoim, Merla, Casal des Plaines, La Colée, Darbasak, La Roche de Roussel. Nasi Rycerze Świątyni brali udział w wielu bitwach nie tylko w Ziemi Świętej, ale też poza nią, a w roku 1153, nastąpiło przy naszym współudziale zdobycie Askalonu, w 1177 roku, dalej to, krwawa bitwa pod Montgisard, w roku 1187, później odbyła się bitwa pod Hittin, a w roku 1191 bitwa pod Arsuf, w roku 1219 nastąpiło zdobycie przez nasz zakon Damietty, czy też jak w roku 1241, odbyła się bitwa z udziałem Templariuszy pod Legnicą w królestwie Polskim.

Templariusze po walce pod Akką w roku 1291

W roku 1244,odbyła się bitwa pod La Forbie, w roku 1250, bitwa o Al Mansurę, i w roku 1291, krwawa i tragiczna dla naszego zakonu obrona Akki a także w roku 1298, bitwa pod Falkirk. Ulegając naciskom tego bydlaka słów brak nie tylko mnie, na tą kanalię, króla Francji. 3 kwietnia 1312 roku, papież Klemens V na Soborze w Vienne, bullą Vox in exscelso, zawiesił nasz zakon, ostatecznie jednak uniewinnił nas z fałszywych zarzutów o herezję. Niestety po zawieszeniu zakonu Templariuszy dobra naszego zakonu zostały zajęte przez papieża, a później przekazane bezprawnie Joannitom, jednak nie wszystkie udało im się przejąć, część przejęli bowiem lokalni władcy. Templariuszom w królestwie Portugalii pozwolono natomiast na utworzenie nowego zakonu, jako Zakonu Rycerzy Chrystusa, który przejął posiadłości Templariuszy tam położone a były to dobra niemałe. Stworzenie naszego zakonu było możliwe dzięki wyjątkowym stosunkom Templariuszy w tym kraju z jego władcami, gdyż już wcześniej zakonnicy składali tam przysięgę na wierność królowi, co ich niestety uzależnia od władzy królewskiej, ale też dzięki temu, cieszyli się licznymi przywilejami i protekcją panujących władców. Podobnej zależności nie było w innych krajach, gdzie zakon nasz funkcjonował. A w Aragonii na przykład, majątek zakonu został przekazany nowo utworzonemu Zakonowi Rycerzy z Montesy.

Zakon Templariuszy w walce na rycinie średniowiecznej

Od XIII wieku, Templariusze działali także na obszarze współczesnej Polski. Pierwsze nadania ziemi, zawdzięczamy księciu śląskiemu Henrykowi Brodatemu, który przekazał nam majątki w okolicach Oławy Oleśnica Mała, oraz Lietzen i jest to ówczesna Leśnica. Władysław Odonic przekazał nam Myślibórz, Wielką Wieś, Chwarszczany i Wałcz. Wielkopolski książę Przemysł II, przekazał nam we władanie gród Czaplinek. Zakon Templariuszy miał w Polsce kilkanaście komandorii, niektórzy historycy nawet doliczają się ich na 50. Liczba Templariuszy w Polsce w okresie największego rozwoju zakonu jest oceniana na 150 do 200 rycerzy, przy czym byli to rycerze z różnych krajów Europy z wyraźną przewagą Templariuszy pochodzenia niemieckiego. Liczba Polaków w zakonie jest raczej dziś trudna do ustalenia. Po rozwiązaniu zakonu nasz majątek przejęli Joannici. Do Polski Templariusze dotarli około 1155 roku. Przywiózł naszych rycerzy ze sobą, wracając z krucjaty, książę Henryk Sandomierski, syn Bolesława Krzywoustego. Należy też przy tej okazji wysnuć pewien wniosek, że gdyby zamiast wrogiego zakonu Krzyżackiego sprowadzonego do Polski w 1226 roku, przez księcia Mazowieckiego Konrada Pierwszego. Ten sprowadził by do Polski nasz zakon w większej sile losy Polski potoczyłyby się pewnie zupełnie inaczej i bardziej pomyślnie dla korony Polskiej jaki samego naszego zakonu.

Na zdjęciu zdrajca i morderca zakonu Filip IV tfu! piękny

Miał nam wówczas nadać miejscowość Opatów oraz 16 przyległych wsi na ziemi sandomierskiej. Pozostałością ówczesnego klasztoru i komandorii jest najprawdopodobniej kolegiata świętego Marcina w Opatowie, gdzie według legendy znajdują się w podziemiach zabalsamowane ciała naszych braci. Na Śląsku, dzięki staraniom Henryka Brodatego, pierwsi Templariusze osiedlili się w 1226 roku, czyli równocześnie z zakonem Krzyżackim na ziemi Chełmińskiej a Templariusze otrzymali gród w Oleśnicy Małej koło Oławy, gdzie założyli pierwszą na tych ziemiach siedzibę, i komandorię w Polsce. Kolejna komandoria powstała, według naszych starych kronik na przełomie XIII i XIV wieku, w miejscowości Obrowiec koło Krapkowic. Od wieków grodzisko to, było zwane Tempelberg czyli Miasto Templariuszy. Miejsce to istnieje do dnia dzisiejszego. Nasi zakonnicy przebywali prawdopodobnie także na zamkach w Rogowie Opolskim, Krapkowicach, oraz na zamku w Otmęcie, po którym do dnia dzisiejszego zostały tylko niewielkie ruiny. W całości zachowała się jedynie jego wieża, która obecnie jest integralną częścią miejscowego kościoła parafialnego.

Templariusz w modlitwie

Według legendy o naszym zakonie, zamki komandorii w Rogowie i Otmęcie łączył podziemny korytarz, i przypuszcza się, że połączenie miały również z Obrowcem i Krapkowicami. Ślady naszych rycerzy wiodą także do Prudnika, gdzie mieli zbudować pierwszy drewniany zamek w tej okolicy. Książę Bolesław Wstydliwy osiedlił zakon Templariuszy także w Łukowie i podjął starania o ustanowienie tam biskupstwa wymienianym w bulli papieża Innocentego IV, z 1 lutego 1257 roku. Sensacyjnego odkrycia dotyczącego Templariuszy, jak już wspomniałem w Archiwum Watykańskim, dokonała włoska badaczka i profesor Barbara Frale, wyniki swoich prac opublikowała w 2004 roku, w Journal of Medieval History. Podczas kwerendy i przeszukania archiwum Watykańskim, natknęła się przypadkowo na pergamin, o którym to przez ostatnie siedem wieków powszechnie sądzono, że zaginął bezpowrotnie. Okazało się, iż dokument ten, był tylko źle i nieprawidłowo skatalogowany. Kopia tego dokumentu, który został odnaleziony przez badaczkę, została opublikowana we włoskim czasopiśmie Hera.

Brat i sukiennik oczekują na werdykt świętej inkwizycji

Jest to tak zwany pergamin z Chinon, a oryginał papieskiego fałszywego śledztwa prowadzonego przez świętą inkwizycję, w zamku w Chinon, gdzie byli przetrzymywani w tym czasie nasz wielki mistrz i jego najbliżsi współpracownicy. Proces przeciw Templariuszom toczył się w 1308 roku, w Poitiers we Francji, które wówczas było siedzibą papieża. Z pergaminu odnalezionego przez profesor Barbarę Frale wyraźnie wynika, iż Templariusze nigdy, podkreślam to jako Templariusz, nie byli heretykami, nigdy też nie uprawiali jakichkolwiek czarów, nie zajmowali się ani kabałą i nie wyznawali zarzucanego nam bałwochwalstwa wobec tak zwanego Bachometa. Papież wiedział o różnych wprawdzie niewielkich nadużyciach w naszym zakonie, ale także nie uważał zakonu Templariuszy, za odstępców od wiary. Watykan udostępnił dokumenty z procesu Templariuszy, dopiero w dniu, 25 października 2007 roku. W tym dniu w Sali Synodalnej dokumenty te zaprezentowało Tajne Archiwum Watykańskie. Sergio Pagano, prefekt tajnego archiwum watykańskiego, stwierdził, że celem przedstawienia dokumentów nie była żadna chęć uczczenia zakonu Templariuszy, a tym bardziej jego rehabilitacji ale jednak prawda historyczna zwyciężyła nad zwykłymi oszczerstwami. Nasza rola ogranicza się jednak tylko do badań historycznych powiedział Pagano. I o tym fakcie wspomniałem już czytelnikowi na samym początku tego opowiadania. Iż wszelkie oszczerstwa rzucone przeciwko naszemu zakonowi były zgoła fałszywe nieprawdziwe i niesłuszne.

Templariusze — Krucjata w poszukiwaniu świętego GRAALA

Ja Templariusz i moja umiłowana Barbara związani węzłem miłości w Paryskiej Notre Dame

Powieść historyczna

Templum zawsze trzeba chronić

Tą książką oddaję Honor jako Templariusz, wszystkim żywym i umarłym oraz poległym w bojach o wiarę moim braciom, a szczególnie tym Templariuszom którzy polegli we wszystkich słusznych bitwach za Chrystusa, oraz tym którzy zostali niesłusznie i haniebnie zdradzonymi i spalonymi na stosach inkwizycji za przyczyną francuskiego króla Filipa IV, jak i papieża Klemensa V, których przeklął na płonącym już stosie nasz mistrz Jakub de Moley, o tym fakcie także wspomniałem już wcześniej. Templariuszom poświęcam to opowiadanie, w całości… autor.

Templariusz pod murami Jerozolimy

Ta książka jest, w pełni nie tylko opowiadaniem historycznym o zakonie Templariuszy, jest ona także kolejnym stanowczym ostrzeżeniem, przed tym co nas może czekać, już niebawem. Jeśli my chrześcijanie, obojętnie z jakiego kościoła nie będziemy stali razem, jak ci szlachetni rycerscy zawsze Templariusze i inne zakony rycerskie silnym murem, przed zalewem islamu, na cały nasz chrześcijański świat. Trzeba patrzeć bardzo uważnie, kilka dobrych wieków wstecz. Aż do wczesnego średniowiecza i pierwszych wypraw krzyżowych przeciwko islamowi, i chyba należy wziąć przykład z zakonu Templariuszy, który jako najwierniejszy ze wszystkich zakonów rycerskich, zapłacił przecież najwyższą cenę, za swoje przywiązanie do krzyża świętego. Który za swoją wierną służbę kościołowi, zakon nasz otrzymał największą i tak bardzo niesprawiedliwą zapłatę, przeznaczoną tylko dla największych szalbierczy i świętokradców, tamtego świata. To były czasy, gdzie ziemia święta była dla chrześcijan wszystkim co najważniejsze w ich życiu. Jest ona święta i dziś, jednak znajduje się, już od dawna z powrotem pod władzą państwa Izrael, jak i wszelkiej odmiany islamu ale i my chrześcijanie jesteśmy tam do dziś dnia. Gdzie też ogień wojny religijnej nie wygasł nigdy, i pali się raz mocniej raz nieco tylko mniejszym płomieniem. Jednak niebawem wybuchnie takim pożarem, że może nas wszystkich pochłonąć, jeśli nie będziemy nad wyraz czujni i rozważni. Powtarzając za bohaterskim ojcem Augustynem Kordeckim przeorem Jasnej Góry. Broniącym Częstochowy przed nawałą Szwedów. Bramy w tym wypadku, samej Europy trzymajcie mocno zawarte!! W tym rozumieniu dokładnie, ostrzega nas to motto i zawołanie, przed nawałą islamu, i islamistów na całą Chrześcijańską Europę. Poprzednie wszystkie osiem wypraw krzyżowych, wysłanych tak przez papieży czy ówczesnych władców Europy, w celu zdobycia ziemi świętej i samej Jerozolimy przez papieży, i królów europejskich było przyczyną nieustającego konfliktu który tli się, nieustannym zarzewiem ognia i wiecznej wojny między chrześcijaństwem i islamem, aż do dziś dnia. Dziś też trwa jakaś dziwna krucjata. Ale nie nasza chrześcijan, na ziemię świętą. Dziś jest wręcz odwrotnie, jak i dawniej, tak teraz płynie nawała agresywnego islamu na Europę. Który za cel przyjął stłamszenie wiary chrześcijańskiej i wyplenienie jej na wieki z Europy. Jednak myślę że nasza wiara w Chrystusa ostatecznie zwycięży.

Notre Dame w ogniu 15 kwietnia 2019 roku

Popatrzcie czym kończy się zalew obcej islamskiej religii na Francję, oto katedra Notre Dame w Paryżu. Spłonęła za przyczyną islamskich rąk w dniu 15 kwietnia 2019 roku, a pewnego dnia powtarzam to ku przestrodze ten konflikt religii wybuchnie takim pożarem, który powstrzymać może tylko sam Zbawiciel Jezus Chrystus. Zstępujący z nieba do Jerozolimy na białym koniu. Aby sądzić żywych i umarłych. W tym i nas samych za wszystkie nasze czyny. Czy jesteśmy wierni jak Templariusze Krzyżowi świętemu? Tak! Czy ustąpimy miejsca tym? Którzy, depczą nasze najświętsze sakramenty, palą i burzą, nasze kościoły jak choćby świadka wydarzeń o których opowiada tak książka, i samej Katedry Notre Dame w Paryżu czy katedry w Nantes? Nie! Po trzykroć Nie!

Z zakonem zawsze Chrystus


Templariusze atak klinem

Rok 1118

Twierdza zakonu czeka na atak

Zaraz na samym początku roku Pańskiego 1118, tuż pod koniec stycznia tego samego roku, a tuż po wybraniu czcigodnego kardynała Giovanniego Coniulo. Oraz niemal zaraz po objęciu tronu świętego Piotra przez tego właśnie papieża. Który to przyjął imię Gelazjusza II. Na mury i brukowane ulice wiecznego miasta Jerozolimy zdobytej wcześniej na skutek podjętej w latach 1096 do 1099 roku, a trwającej niemal trzy lata, pierwszej zakończonej ogromnym sukcesem i wyeliminowaniem islamu jak i wojowników wyznających Allacha, a nie Chrystusa z Jerozolimy. Jak by nie patrzeć był to przecież ogromny sukces tej wyprawy krzyżowej do ziemi świętej. Jak zwykle do wiecznego miasta, napierała wielka nawała wszelkiej narodowości rycerzy krzyżowych, chcących utrzymać dla chrześcijaństwa za zawsze, całą zdobytą wcześniej ziemię świętą. Wielkimi tłumami przybywały do Jerozolimy niezliczone wprost rzesze zupełnie bezbronnych pielgrzymów, aż z dalekiej chrześcijańskiej Europy. Wśród nich znajduje się także naszych dziewięciu nowych niezłomnych obrońców wiary i świętego krzyża.

Bezwzględne zniszczyć wroga wiary jak samego szatana

To także przybyli niedawno do ziemi świętej z królestwa francuskiego przyszli zakonnicy mającego powstać tu niebawem zakonu świątyni Salomona. Ci zbrojni rycerze to właśnie pierwsi, przyszli zakonnicy i Templariusze. Nie nazywają się jeszcze wprawdzie rycerzami imienia świątyni, ale niebawem po przybyciu do Jerozolimy. Taki statut nada nam, sam patriarcha tego świętego miasta, Gourmand de Piequigny. Jednak dopiero aż w 1129 roku, podczas synodu w Troyes zostanie nasz zakon ukonstytuowany jako właściwi Templariusze. Tyle tylko że pomiędzy nimi jest, niepodważalna chęć utworzenia, właśnie tutaj w ziemi świętej, swojego nowego zgromadzenia rycerzy i zakonników wiernych krzyżowi świętemu i Chrystusowi. Dziś właśnie przyjmie ich władca Jerozolimy, Gourmand de Piequigny. Wśród tych przyszłych zakonników pierwszeństwo i prymat przynależny dzierży rycerz nieskazitelny, a przecież już nieco starszy od towarzyszących mu rycerzy, bo przecież mamy tu jednego wyjątkowego rycerza bez skazy. Temu właśnie założycielu zakonu Templariuszy pochodzącemu z francuskiej Szampanii, szlachetnemu rycerzowi Hugonowi de Payens, a sam urodził się w roku 1080, w Troyes, a już jako pierwszy mistrz zakonu Templariuszy w dniu 24 maja 1136 roku, był to także francuski krzyżowiec, pierwszy wielki mistrz zakonu Templariuszy w latach 1118 do roku 1136. Hugon Pochodził z Szampanii z miejscowości Payns koło Troyes, a jego rodzina należała do wasali hrabiów Szampanii. Był właścicielem Montigny-Lassage i majątku ziemskiego w okolicach Tonnerre.Był jak wiemy już żonaty, miał syna Tybalda, który później też został templariuszem. Jego żona pochodziła z rodu de Montbard, była więc krewną samego świętego Bernarda i Andrzeja de Montbard, towarzyszy mu nieodłącznie kilku innych przyszłych rycerzy zakonu Templariuszy, w tym wśród nich jest dwóch zwycięzców pierwszej wyprawy krzyżowej. To rycerze i szlachcice wielkiej francuskiej krwi. Są to rycerze Gotfryd de Saint-Omer, Gotfryd d, Eygorande, Nicolas de Neuvie, Jean d, Ussel, Jean de Meymaye, oraz waleczny i znany w całej Europie Pierre d, Orlean. Ci rycerze ledwo przybyli do Ziemi Świętej, a już właśnie niemal pierwszego dnia stoczyli swoją pierwszą, bardzo ciężką i zwycięską bitwę, i to nieopodal pod samymi murami wiecznej Jerozolimy, z bardzo licznymi kręcącymi się po ziemi świętej, szczególnie w nocy bandami islamskich ale i rzesz innych opryszków, napadających nieustannie na wędrujących, a niemal bezbronnych pielgrzymów z całej chrześcijańskiej Europy. Właśnie teraz po swojej pierwszej ciężkiej i krwawej stoczonej walce, nie opodal białych murów na szlaku do Jerozolimy, zbroczeni islamską krwią rycerze, potrzebowali i oni, także kilku chwil wytchnienia. Rycerz Hugo de Payens właśnie widzimy jak przykląkł, pośród swoich rycerzy jak i współbraci, mocno parujących białymi oparami wydychanego z zmęczonych ust powietrza, a w jasno krwawym czerwieniejącym jasnym blaskiem, wschodzącym właśnie słońcu, stali jak posągi rycerzy, oto byli oni na wskroś przesiąknięci własnym potem, jak i błotem, ale głównie dużymi czerwonymi zasychającymi z wolna plamami krwi niewiernych. Modlili się właśnie do świętego Michała Archanioła o wspomożenie i wytrwanie w swojej każdej przyszłej walce.

Święty Michał Archanioł gromi szatana

Jerozolima

Pierwszy wielki mistrz Hugo de Payens

Rycerz Hugo de Payens, właśnie wolno zsiadał ze swojego olbrzymiego konia bojowego, za nim to samo, jakby na milczącą komendę posłusznie uczyniła cała reszta jego wiernych rycerzy. Ukląkł on z nabożną czcią w kierunku Jerozolimy i grobu Chrystusa, po czym mocno wsparł się prawą ręką, na głowni swojego olbrzymiego dwuręcznego miecza, i począł się modlić głośno słowami wymawianymi po łacinie. In nomine Patris et Filis, et spiritus sanctus. Amen. I dalej po francusku wszyscy odmawiali wspólnie, Ojcze nasz tymi słowami. Notre seigneur père qui réside au paradis que ton nom soit sanctifié, votre royaume vient, Que ta volonté soit faite sur la terre comme au ciel. Donnez-nous aujourd’hui notre pain quotidien, et pardonne-nous nos péchés, comme nous pardonnons à ceux qui nous ont offensés, et ne nous soumet pas à la tentation. mais délivrez-nous du mal. Amen. I dalej w swoim ojczystym francuskim języku odmawiali z czcią, Zdrowaś Mario. Ci rycerze jeszcze przecież nie jako zakonnicy, ale już z czerwonymi krzyżami jako symbolami wypraw krzyżowych na wczoraj jeszcze śnieżno białych płaszczach, tu i teraz przeszli przecież swój pierwszy w ziemi świętej krwawy niestety bój. Odbyli tu właśnie jakby swój pierwszy krwawy chrzest bojowy o wiarę, za którą oddali by ostatni oddech. Modlili się długo, pokornie, i żarliwie, przy tym powtarzali za swoim przywódcą słowa modlitwy. Hugo De Payens westchnął głęboko, po czym dało się słyszeć słowa dalszej modlitwy, wypowiadanej głośno w starofrancuskim języku. Panie Jezu, daj nam swoją siłą nieskończoną moc wytrwania, Prosimy nie opuszczaj nas ani na jedną chwilę, wesprzyj mnie samego i naszych rycerzy służącym Twojemu krzyżowi świętemu, mocą ducha świętego oraz nieustającą mocą trójcy świętej z Bogiem Ojcem i duchem świętym i Tobą udręczony w tym mieście Jezu. Po francusku brzmiało to tak. Seigneur Jésus, donne-nous avec ta force la puissance infinie de la persévérance, S’il te plaît, ne nous abandonne pas un instant, soutiens-moi et nos chevaliers servant Ta Sainte Croix, la puissance du Saint-Esprit et la puissance incessante de la Sainte Trinité avec Dieu le Père et le Saint-Esprit et Tu as tourmenté dans cette ville Jésus.

Templariusze w modlitwie w Jerozolimie

Wesprzyj nas, wszechwieczny Ojcze niebieski i Ty panie nasz Jezu Miłosierny synu Boży i odkupicielu. Prosimy, wesprzyj nas swoją potęgą duchu święty, wesprzyj nas swoją wielką siłą, abym ani ja, ani nikt z moich braci, nie odstąpił niegodnie jak tchórz, od murów tego wiecznego miasta cierpienia i Twojej męki pańskiej. Panie nasz Jezu. Przysięgam Tobie, iż prędzej polegniemy tu, w tym świętym mieście, pod Twoim krzyżem cierpienia, gdzie Cię niegodnie umęczono i pohańbiono. Na równi z przestępcami, którzy z Tobą Panie nasz dokonali żywota na krzyżu wzgórza Golgoty. Przysięgamy Bogu wszechmogącemu że prędzej polegniemy ku twej chwale panie nasz, niźli mieli byśmy odstąpić z tego świętego miejsca, w naszej niechwale i być jako niegodni naszego przyszłego zakonu. Amen. Soutiens-nous, le Père céleste éternel et toi, Seigneur notre Jésus Miséricordieux, fils de Dieu et Rédempteur. S’il vous plaît, soutenez-nous par votre puissance de l’Esprit Saint, soutenez-nous avec votre grande force, afin que ni moi ni aucun de mes frères ne puissions partir indignement comme un lâche des murs de cette ville éternelle de souffrance et de votre passion. Seigneur notre Jésus. Je vous jure que nous tomberons bientôt ici, dans cette ville sainte, sous votre croix de souffrance, où vous avez été indignement martyrisés et déshonorés. À égalité avec les criminels qui, notre Seigneur, vivaient avec vous sur la croix de la colline du Golgotha. Nous jurons devant Dieu Tout-Puissant que nous tomberons plus tôt dans ta gloire, notre seigneur, que nous devrions quitter ce lieu saint, dans notre gloire, et indigne de notre loi future. Amen. Za nim też klęczący rycerze powtórzyli jak echo. Amen! Aż pogłosem odbiło się echem od murów świętej Jerozolimy. Po chwili rycerze powoli podnosili się z wolna z klęczek, podnosząc wzrok, na tuż obok położone wielkie miasto. Otoczone zewsząd dookoła wielkim kamiennym murem ciągnącym się daleko za horyzont, aż gdzieś w oddali ginął on w perspektywie porannej mgły, osiadającej z wolna na otaczającej miasto czerwonawej pustyni. Niebo dziś już nie było wprawdzie zasnute czarnym duszącym dymem jak bywało dawniej podczas wszystkich oblężeń i bezwględnej walce o to święte miasto. Teraz z jaśniejącym słońcem na błękitnym niebie, ono właśnie swym jasnym blaskiem dodawało otuchy rycerzom w miejscu, i tej pierwszej wygranej przecież przez nich bitwy. Kilka lat temu tysiące innych chrześcijańskich rycerzy, wraz z tysiącami rycerzy krzyżowców, stoczyło tu swoją pierwszą zwycięską straszną bitwę, wraz z samym Hugonem de Payens i kilku obecnymi z nim rycerzami. Obecnie jednak jak by ci niezłomni rycerze krzyża świętego, byli napełnieni, tylko i wyłącznie wiarą w dalsze zwycięstwa na przyszłość. Rycerze z dalekiej Francji wznieśli zakrwawione jeszcze miecze w górę, prosto pod niebieskie poranne niebo, ale nie było widać wśród nich żadnej trwogi, stanowili przecież, najpiękniejszy i najodważniejszy kwiat europejskiego rycerstwa, gotowego niemal na wszystko a raczej na wszystko. Jak na pewno byliby gotowi zawsze na śmierć, za wiarę i samego zbawiciela Jezusa Chrystusa. Pana królestwa niebieskiego. Po czym ze spieczonych żarem niedawnej walki ust, wybuchł pod niebo kilkakrotnie głośny okrzyk. Jezus Chrystus Vincit!!! Nie było w tym okrzyku nic dziwnego, że oto po wyrzuceniu i zdławieniu w śmiertelnym uścisku, niezliczonych armii sułtana w pierwszym od ponad tysiąca lat zwycięstwie armii krzyżowców, teraz ci skromni rycerze jechali prosić o łaskę, już dla siebie, i wielu tysięcy przyszłych Templariuszy, tego dobrotliwego chrześcijańskiego władcę Jerozolimy.

Templariusz w walce z islamem

Święte miasto Jerozolima aż po horyzont była znowu od kilku lat, pod wyłączną opieką i we władaniu krzyża świętego, na którym w tym mieście. Przecież umarł na krzyżu i zmartwychwstał sam nasz pan Jezus Chrystus. Radość z tego pierwszego zwycięstwa była tak wielka, że nic nie mogło już dziś powstrzymać radujących się rycerzy, przed pójściem wraz z wielkimi tłumami wprost, pod to święte wzgórze Golgoty. Droga do miejsca ukrzyżowania Chrystusa była dawniej gęsto usłana trupami tak i wyznawców Allaha. Jak i spłynęła krwią tak naszego Zbawiaciela jak i wielu wielu, tysięcy bezimiennych poległych tu chrześcijańskich rycerzy. Tutaj przecież też znajduje się grób Jezusa Chrystusa, z którego to w swojej i naszej chwale zmartwychwstał. Wszystkie te święte miejsca trzeba było obecnie bronić za wszelką cenę. Dziś jednak nad tym wielkim miastem i jego rozległymi kamiennymi murami powiewały dumnie, bez żadnej obawy przed sprofanowaniem przez islamskich innowierców.

Otwarty grób Pana Jezusa w Jerozolimie

Białe ogromne flagi z licznymi czerwonymi, lub czarnymi krzyżami na długich mocnych drzewcach mocno wbitych w blanki murów obronnych Jerozolimy. Widocznymi z daleka, aż tam gdzie tylko sięga ludzki wzrok. Przy czym ostrzegały te krzyże na wywieszonych chorągwiach, liczne i włóczące się w pobliżu wielkiego grodu, bandy islamskich i innej maści rzezimieszków że zbliżanie się do świętego miasta zbyt blisko, grozi im nieuchronną śmiercią. Stanowiły one także wyraźny znak że wyznawcom Allacha, lepiej się trzymać od tego świętego miasta, jak najbardziej z daleka. Lub najlepiej omijać samą Jerozolimę i jej okolice bardzo szerokim łukiem. Wielka połać ziemi świętej, zdobytej podczas pierwszej wyprawy krzyżowej, obejmowała niemal całą przestrzeń dawnego Izraela. Tutaj też właśnie dziś na niemal całym obszarze ziemi świętej, panował nowy patriarcha Jerozolimy, szlachetny Garmond de Pieguiny, i wyłącznie lud chrześcijański. Garmond de Pieguiny, był także francuzem, jak i ci nieliczni przybyli niedawno z dalekiej Francji, przyszli mnisi rycerze. Dziś wprawdzie jeszcze tylko to skromni i bliżej nieznani nikomu, byli tylko niepokonanymi i najwierniejszymi rycerzami pana Jezusa. Do tego właśnie patriarchy i władcy Jerozolimy po niedawno zakończonej porannej potyczce, powstawszy z kolan, i obmyciu się pobieżnie w pobliskim strumieniu zimnej wody z krwi niewiernych, rycerze a niebawem Templariusze musieli się właśnie udać. Aby złożyć pokłon królowi niebieskiemu, jako władcy ziemi świętej.

Grób święty w Jerozolimie

Rycerze jak to było przyjęte po każdej walce, byli okuci w pełną zbroję i stalowe lśniące jeszcze pancerze. Teraz wsiadali na swoje olbrzymie konie bojowe i jechali w ciszy i skupieniu z białą chorągwią, na której widniał już wielki chrześcijański czerwony krzyż. Przepychając się nieco, poprzez niezliczone i gęste tłumy pielgrzymów idących w licznych procesjach z pobożnymi śpiewami na ustach, do miejsca ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, wąskimi błotnistymi, a czasami brukowanymi kamieniem uliczkami w górę na wzgórze czaszki. Po bokach uliczki były zabudowane parterowymi, lub piętrowymi domkami z licznymi straganami, na których przekupnie sprzedawali przeróżne pamiątki, albo także często, zgoła fałszywe relikwie. Produkowane niemal masowo, gdyż popyt na te różne niestety, fałszywe świecidełka był ogromny. Można było się tu w Jerozolimie dorobić dość szybko niemałej lecz najczęściej nieuczciwej fortuny. Lub jeszcze prędzej podpaść w ręce, wszechobecnej świętej inkwizycji, za sprzedaż fałszywych relikwii.Co z kolei groziło niewymyślnymi torturami i procesami niemal zawsze skazującym na śmierć na płonącym stosie.

Na nic strzały my jesteśmy tu i będziemy zawsze

Tymczasem ta nasza nieduża grupa niezmiernie utrudzonych ale nieustraszonych rycerzy w białych płaszczach z czerwonymi krzyżami na piersiach i świecących stalą zbrojach, znacznie wyróżniała się na tle tego wszędobylskiego różnokolorowego tłumu, wolno idącego do uświęconego krwią Chrystusa miejsca. Po chwili ci rycerze i możemy ich tak chyba z naszej perspektywy czasu nazywać Templariuszami. Nagle jak by niespodziewanie zawrócili jednak nieco dalej, jeszcze bardziej do wewnątrz od wysokich murów miasta, i zamiast do samego miejsca męki pańskiej, powędrowali wprost do pałacu patriarchy Jerozolimy. Leżącego bliżej centrum wielkiego miasta. Co mogło by zadziwić niejednego przechodnia czy pielgrzyma. Ale tutaj nikt nigdy, nie zadawał nikomu zbędnych i niepotrzebnych pytań.

Motto zakonu i Pierwszy wielki mistrz Hugo de Payens

Tutaj w tym wielkim mieście każdy przybysz czy mieszkaniec zajmował się najczęściej tylko swoimi własnymi sprawami, tak dotyczącymi interesów, jak i najczęściej osobistego zbawienia wiecznego. Tymczasem nasi rycerze w zupełnym milczeniu, zbliżali się do siedziby patriarchy Jerozolimy. Za szerokim pasem u rycerza Hugona De Payens, można było zauważyć ledwo widoczną wprawdzie jakąś srebrną tabliczkę lub coś w tym rodzaju, a była nią naprawdę jakaś dziwna mała, gruba na pół palca, świecąca srebrna tabliczka z wyrytymi na niej, jeszcze dziwniejszymi a niezrozumiałymi dla nikogo, symbolami i jakimiś starymi izraelskimi inskrypcjami. Tabliczka przypominała na pierwszy rzut oka, zapinkę czy klamrę od żydowskiej Tory. Była to jednak jedna z największych tajemnic przyszłego wielkiego mistrza Templariuszy, obdarzonego od dawna herbem szlacheckim z czerwonym krzyżem Hugona de Payens.

Herb Hugona de Payens

Tą właśnie srebrną dziwną nad wyraz tabliczkę, otrzymał jako zaufany i dobry mąż, dla wykonania najprawdopodobniej najtajniejszej misji chrześcijaństwa, od nikogo innego jak od swojej własnej żony, która tabliczkę z inskrypcjami posiadała z kolei w swoim posagu od dawien dawna. Żona Hugona de Payens, nie wiemy wprawdzie jak miała na imię ta nad wyraz piękna kobieta, ale była zaprawdę dziedziczką wielkiego a po za tym wielkiego rodu świętej krwi, i przy czym pochodziła ze starożytnego francuskiego rodu de Mont, bard a więc i w prostej linii pochodziła niemal ze świętego rodu Saint Cle, ar, oraz w prostej linii pochodziła od samej Marii Magdaleny przybyłej dawno temu właśnie do Francji, tuż po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.

Żona wielkiego mistrza

Wprawdzie o istnieniu tej wyjątkowej a przecudnej urody kobiety i zaślubionej żony przyszłego mistrza, i że jest on ponad to żonaty nie wiedział chyba absolutnie nikt, z jego obecnych współbraci. Żona Hugona de Payens urodziła mu także tuż przed wyjazdem Hugona do Ziemi świętej następcę rodu syna Tybalda, który wiele lat później, także został rycerzem świątyni Salomona i Templariuszem. Muszę tu zdradzić pewną znaczącą tajemnicę jej rodu. Bowiem jako że żona Hugona de Payens, była jak już wiemy bezpośrednią krewną świętego Bernarda i świętego Andrzeja de Mont, bard. Była również spokrewniona bardzo blisko jak już wspomniałem w naszej opowieści, z przybyłą po śmierci Jezusa do Francji, właśnie z samą przyszłą świętą Marią Magdaleną. I ta tajemnica wyjaśnia nam co kryje się pośrednio za nią samą jak i Marią Magdaleną.

Srebrna tabliczka wskazówka do skarbu Izraela

Tą niezwykłą tajemnicę wyjawił dopiero Hugo de Payens swoim współbraciom na łożu śmierci, wiele, wiele lat później. Jednak te ważne fakty mają bezpośredni związek z tą opisywaną tu historią, i dlatego było to największą tajemnicą, przyszłego wielkiego mistrza zakonu Templariuszy. Jak się okaże wiele lat później, ta tajemnica będzie też bezpośrednią przyczyną do wielkiego upadku zakonu Templariuszy w 1307 roku, i niemal jego ostatecznej kasacji i upadku zakonu w 1314 roku. Ale nie wyprzedając faktów popatrzmy co się będzie działo obecnie. Oto ukazał się, przed oczami naszych dzielnych rycerzy, bowiem byli tuż w pobliżu obszernego wysokiego wzgórza zwanego z arabska Al, aksa. Ogromny pałac patriarchy Jerozolimy stał niemal wyłącznie na litej twardej wapiennej skale. Była to przecież dawniejsza siedziba i rezydencja sułtanów, ze wschodnimi arabskimi motywami roślinnymi i misternymi dekoracjami, kapiących na około wszechobecnym złotem. Była rezydencja sułtana stanowiła niemal wzór przepychu, islamskiej sztuki zdobniczej jak i wystroju wnętrz. Szlachetny Garmond de Pieguiny jako patriarcha i namiestnik rzymskiego papieża Gelazjusza II, w tym dla chrześcijan czy ludu Izraela był w sumie dobrotliwym ale i bardzo groźnym dla wrogów chrześcijaństwa szlachcicem. I takim też był, dla raczej nieobecnych tutaj, wyznawców islamu tego świętego miasta dla wszystkich trzech religii. Patriarcha Jerozolimy otoczony był wprawdzie przepychem wschodu, nie licującym raczej zbytnio do funkcji, jaką tutaj pełnił w imieniu kościoła Rzymsko katolickiego, i w dodatku w imieniu samego papieża.

Templariusz w kaplicy Komandorii Paryskiej

Patriarcha Jerozolimy wyznawał jedynie władzę papieża Gelazjusza II, i nie był raczej stronnikiem antypapieża Grzegorza VIII. Gdyż w owym czasie, jak i niejednokrotnie później, panowała schizma kościoła rzymskokatolickiego. Głównie zaś jednak w oczach mieszkańców i pielgrzymów reprezentował szlachetny Garmond, samego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Nikt jednak nie miał zamiaru ani śmiałości podważać, jego niemal królewskiej postawy, jak i pozbawiać godnego królów i papieży przepychu. Rzym i papież był przecież bardzo daleko. Tu tylko on, jako namiestnik ojca świętego i w imieniu Chrystusa, stanowił wszelkie prawo tak kanoniczne jak i świeckie. On tutaj był jedynym władcą i panem niemal wszystkiego co ziemskie i boskie. Toteż kiedy skromny oddział dziewięciu rycerzy, pojawił się przed jego marsowym i dość groźnym z pozoru obliczem. Przyjął ich iście po królewsku. Jednak z wielkimi honorami na jakie zasługiwali ci nowi, i niezłomni obrońcy krzyża świętego.

Audiencja u króla Jerozolimy na średniowiecznej rycinie

Hugo de Payens wraz ze swoimi rycerzami, dłuższą chwilę czekali stojąc w obszernej dużej dość i chłodnej, jak na warunki klimatyczne Jerozolimy sali, aż pojawi się sam patriarcha i władca świętego miasta. Garmond de Pieguigny. Pan i władca świętego miasta wszedł dostojnie i powoli jak prawdziwy i udzielny monarcha. Przybył na audiencję w otoczeniu dostojników i kilku biskupów, po czym z wolna usiadł jak na władcę przystało na wysokim rzeźbionym tronie. Postawionym na kilka stopni wyżej położonym od posadzki podeście, wyściełanym grubo tkanym szkarłatnym perskim dywanem. Powitał dostojnie grupę naszych rycerzy, łaskawym skinieniem ręki opatrzonej w pierścień nadany mu przez ojca świętego. Tak też po chwili milczenia, czekając pewnie aż rycerze złożą mu należne, do w jego mniemaniu sprawowanej funkcji, niskie pokłony. Podał po kolei każdemu z rycerzy pierścień władzy nad Jerozolimą, do należnego ucałowania. Po czym jako przecież udzielny monarcha niezależnego od nikogo królestwa, wiecznej Jerozolimy. Odezwał się raczej niespodziewanie, miłym i przyjemnym głosem mówiąc, wyraźnie i zdecydowanie. Witajcie na świętej ziemi francuscy rycerze, i moi rodacy. Witajcie jako moi wspomożyciele w tej tak bardzo ciężkiej pracy dla chwały pana naszego i zbawiciela w trójcy jedynego. Wiemy że bardzo dzielnie stawialiście jako obrońcy, naszych pielgrzymów we wczorajszej pierwszej waszej potyczce z wyznawcami nienawistnego nam wszystkim islamu. Na przecież naszej, od czasów zbawiciela ziemi świętej. Uświęconej krwią Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jak i tysięcy jego rycerzy, poległych w walce o to wieczne i święte miasto. Składam wam dzięki wam za wasz trud i przelaną drogocenną krew.

Hugo de Payens przed królem Jerozolimy

Templum świątynia

Templariusz w zadumie i modlitwie

Jako patriarcha tego świętego miasta. Jestem gotów spełnić wszystkie wasze prośby o ile je macie, wy przyszli rycerze świątyni pana. Mówcie przeto śmielej co by wam było najbardziej miłe, albo potrzebne tutaj i teraz w Jerozolimie? Jako rycerze wierni Chrystusowi, jesteście niezmiernie mili mnie samemu, jako też i panu naszemu Bogu wszechmogącemu. Na takie zapytanie, rycerz Hugo de Payens podszedł odważniej, jeszcze o dwa kroki bliżej patriarchy. Natomiast jego mała gromadka rycerzy, natychmiast uklękła na jedno kolano. Po czym szlachetny rycerz Hugo de Payens skłonił się jeszcze raz nisko, po czym także ukląkł i powiedział pokornie. Panie. Prosimy Cię uniżenie jako ubodzy rycerze chrystusowi, niepokalani żadnym nieczystym grzechem.

Wjazd Hugona de Payens do Jerozolimy

O wsparcie naszej misji, i naszego trudu. Twoją jak ufamy wielką przychylnością. Przyjmij Panie z ufnością w sercu, naszą pokorną ofiarę i niezłomne śluby naszego ubóstwa, oraz bezwzględnej czystości duszy i ciała. Przysięgam ja i moi rycerze dochować wierności i posłuszeństwa Tobie panie i kościołowi naszemu, jako i królowi niebieskiemu Jezusowi Chrystusowi będącemu po wsze czasy w wiecznej chwale. Przysięgamy, wobec trójcy świętej zachować wierność i posłuszeństwo tylko Bogu Najświętszej Marii Pannie i Chrystusowi. Przysięgamy także, iż nie ustaniemy w wytrwałej i ciągłej walce, za naszą słuszną i jedynie prawdziwą wiarę, z wrogami króla i królestwa niebieskiego. Ale też prosimy Ciebie panie pokornie, o udzielenie nam schronienia i miejsca do odpoczynku po trudach walki, z zastępami niewiernych. Jako że nie mamy nawet dla siebie miejsca aby spocząć i oporządzić się, po trudach walki. Podobnie jak nasz zbawiciel w Betlejem nie miał dla siebie nigdzie miejsca w gospodzie, tak nie mamy go i my. Wspomóż nas zatem szlachetny Panie swoją dobrocią i udziel nam sługom twoim schronienia. Prosimy Ciebie jako namiestnika ojca świętego, o to w pierwszej kolejności.Chcemy przecież służyć naszemu panu Bogu w trójcy jedynemu, tylko według jedynej i słusznej zgoła reguły cysterskiej, naszego wielkiego świętego Bernarda z Clairvaux. Przysięgamy że zawsze, i każdego dnia, w każdej chwili, chcemy w imieniu Chrystusa i jego świątyni bronić słabych i bezbronnych a potrzebujących naszej pomocy. Każdą niewiastę czy też bezbronnego męża, wymagającego pomocy naszego ramienia czy zbrojnego wsparcia. Przysięgamy bronić do krwi ostatniej. Jak i każdej słusznej i pobożnej sprawy, która wymagać będzie naszej siły, poświęcenia, czy nawet naszej krwi i żywota. Na te słowa proszącego Hugona de Payens, patriarcha Jerozolimy wstał wolno i majestatycznie z tronu, wykonał nad rycerzami znak krzyża świętego, i powiedział bardzo uroczyście. Z wielką życzliwością przyjmuję wasze śluby, rycerze pana Jezusa, tak w imieniu własnym, i przyjmuję je także w imieniu naszego kościoła świętego. Na chwałę imienia Pana i zbawiciela Jezusa Chrystusa.

Walka z Islamem jest A,priori

Ślubowania

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 60.17
drukowana A5
Kolorowa
za 86.96