TEATR NA NIEBOSKŁONIE
Dedykacja
gdybym mogła podarować
tak na własność
skrawek nieba
zapach kwiatów promyk słońca
piękno dnia i piękno nocy
sny w kolorze
tak na własność
podarować mogę słowa
dla córek Eli i Ani
wnuczki Michasi
„Słowami przemalować tęczę”*
Poezja Apolonii Lato pozostaje w tak ścisłej interakcji z życiem, że aż nie sposób powiedzieć, które z nich bardziej wkracza w granice drugiego. Wielka malarska wyobraźnia Autorki tworzy potężne, surrealistyczne pejzaże, pełne dynamicznego piękna.
konie w amoku
grzywami dotykają raju
kopytami piekła
namalowana
przez Stwórcę doskonałość
milczący zachwyt
W głębi duszy świadoma swojej ludzkiej słabości, bez trudu jednak przekracza granice miejsca i czasu, rozmawia z Bogiem śmiało, ale i z pokorą, z powodzeniem zapędza się w przestrzenie transcendentalne, to znów zatrzymuje nad cudem księżyca, kwiatu czy ognia. Z łatwością odczytuje mowę przedmiotów: tak książki, jak i np. kapliczki. Wspomniany powyżej czas odmienia się w jej wierszach na mnóstwo sposobów: przenika kolorowe obrazy pór roku, wyznacza ramy dorastania, ogranicza kruche chwile szczęścia, dotrzymuje kroku przemijaniu i jest przezwyciężany dzięki cykliczności procesów odradzania — wręcz odczuwamy jego specyficzny kształt!
pokonuję czas po pokrętnych drogach
szukam początku
pamięci z nut fortepianu
wątków zaplecionych warkoczem
zamykam je w prostokącie
Fascynacja ruchem, ba — nawet pędem, powraca w tym dziele niezwykle często. Zaryzykuję twierdzenie, że stanowi jego istotny element rozpoznawczy.
gonitwa wiatru
raz czesze raz szarpie
rozrzucone włosy jak myśli
do nieba do piekła
Dążność wypełnia przestworza, pozornie dzika i nieuporządkowana, aczkolwiek przy dokładniejszym spojrzeniu — zawsze celowa, a przynajmniej z poczuciem sensu.
Osobny wątek stanowi poszukiwanie w świecie godnego miejsca dla poezji. Poczucie jej siły i wartości, nie mniejszej niż w podziwianych: malarstwie, muzyce i tańcu, towarzyszy Autorce stale i daje słuszną nadzieję, że artystyczne opisanie rzeczywistości słowami wiersza jest równie ważne i piękne jak to, które dają inne dziedziny twórczości.
nie dla mnie pędzel światło i cień
rysunek nut dźwięczny śpiew
nie zachwycę tańcem bioder i rąk
życie z poezją niewyczerpany dzban
ożywia pustynię asfaltową
patrzy dostrzega
w płótnie malarza barwę i ruch
w muzyce mistrzów dźwięki i słowa
przefiltrowaną rzeczywistość
rozsypaną po wersach metafor
Poetka bez trudu przechodzi z zewnętrznego wymiaru makro do mikrokosmosu — własnego i innych ludzi. Pochyla się nad cierpieniami: lękiem, depresją, dramatem rozstania, zawiedzionymi nadziejami i niespełnieniem. Udaje się jej przy tym zachować bezpieczny dystans do samej siebie. Przekonująco podejmuje próby uporządkowania własnego wnętrza. Celnie wskazuje, jak wiele pomóc może poezja, w tym także: stworzyć szansę na miłość — nowe otwarcie, z możliwością szczęśliwego zakończenia…
w źrenicach splecione ciała
nowy powiew we włosach
duch nocy nie usłyszy
twych hojnych ust
płonące oczy pieczęcią nowych dni
mów do mnie
Od czasu do czasu pojawia się wiersz nieco wyraźniej dedykowany — przykładowo: tragicznym bohaterom, walczącym o niepodległość Polski, matce, żegnającej syna idącego na wojnę, rodzinnemu miastu, Sochaczewowi, celebrycie (tekst mocno krytyczny)
nazwisko robiło furorę
mógł mieć wszystko
nawet świat
rozkoszował się nie rozwijał
albo człowiekowi po prostu osobiście bliskiemu. Takie utwory pomagają nam poznać Autorkę dokładniej, budzą dodatkowy odruch sympatii dla niej.
Niewątpliwie cenne wydaje się również i to, że Poetka nie wpada nigdy w ton nadmiernie dydaktyczny — co byłoby nawet zrozumiałe (zdążyła przecież zebrać wiele doświadczeń) — raczej z zachwytem zapisuje wrażenia. Nie ma jednak mowy o ucieczce przynajmniej przed próbą opowiedzenia się po właściwej stronie, gdy sytuacja tego wymaga. Przykładem może tu być wskazany już wiersz o celebrycie czy ponurym bilansie wojny, nawet tzw. „sprawiedliwej”.
ci co mieli szczęście
wracali w strzępach
na fundamentach cierpienia
wyrosła niepodległość
teraz kwiaty kwitną tak samo
przełamane na pół
Szczególnie ujmuje na każdym kroku konsekwentna dbałość o porozumienie z odbiorcą, komunikatywność zastosowanego języka. Rzecz wydaje się oczywista, wiadomo jednak dobrze, jak źle z tym bywa u niektórych autorów — poetami nie odważę się ich nazwać — którzy ze słów pragną zbudować wokół siebie kryształowa kulę (a zupełnie niepotrzebnie — zresztą z reguły stać ich co najwyżej na bańkę mydlaną).
Tymczasem Apolonia Lato, niewątpliwie świadoma swojego talentu:
to moje przemyślenia
dziś ja ustalam modę
jawi nam się jednak jako osoba skromna — zasadniczo nie narzuca interpretacji opisywanych zjawisk, własnego ujęcia, chęci nazwania, prowadzącej przecież do ograniczenia pola dla naszych odkryć i dopowiedzeń. Wreszcie, zastanawiając się nad — tak bym to ujął — stanem swojej poetyckiej duszy, pyta z lekką obawą „może mam drzazgę w wyobraźni”*?
Pani Apolonio: nie drzazgę, lecz perłę — i dobrze się stało, że nareszcie możemy ją podziwiać!
Jerzy Paruszewski
Żyrardowskie Wieczory Literackie
Międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy
Słowiańska Akademia Literacka i Artystyczna
* Cytat z wiersza „Telefon do przyjaciela”.
dekoruje je słońce goni wiatr
zmienia kolory i kształty
w cichej historii przyciągającej wzrok
Od Bałtyku do Tatr
z ostatnim łykiem kawy
łowię z przestrzeni dźwięki
by smutek i obawy
rozwiały duszy lęki
rozgonię blade troski
otworzę oczy na świat
wyłowię z myśli słowa
poczuję w skrzydłach wiatr
napiszę wiersz do rymu
przepłynie muza rzeką
musi ćwiczyć cierpliwość
i na przychylność czekać
nie włożę do szuflady
mam z duszą tekstu zgodę
to moje przemyślenia
dziś ja ustalam modę
dlatego ruszam po swoje
spojrzeć z zachwytem na świat
złapać na papier dźwięki
od fal Bałtyku do Tatr