E-book
14.7
drukowana A5
60.78
drukowana A5
Kolorowa
85.25
Stomatologia i Temida Część I  Błąd stomatologiczny

Bezpłatny fragment - Stomatologia i Temida Część I Błąd stomatologiczny

Proces cywilny o zadośćuczynienie skutków błędu medycznego. Przewodnik, na bazie dokumentacji sprawy sądowej o sygnaturze akt: I C 29/15, Sąd Rejonowy w Sokółce, I Wydział Cywilny)

Objętość:
263 str.
ISBN:
978-83-8155-234-9
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 60.78
drukowana A5
Kolorowa
za 85.25

Wstęp

Publikacja niniejsza dotyczy moich kilkuletnich starań związanych z naprawą błędu stomatologicznego pewnej dentystki, która starała się robić wszystko, co możliwe i niemożliwe, aby nie przyznać się do popełnionego kosztownego błędu stomatologicznego, łącznie z fałszowaniem dokumentacji lekarskiej, czyli wystawianie antydatowanej, spreparowanej dokumentacji lekarskiej na potrzeby procesu cywilnego. Zabieg ten, przy posiadaniu stosownych formularzy jest stosunkowo łatwym, ale jak się okazało, przy posiadaniu pewnej wiedzy z zakresu badania dokumentów doprowadza często do wykrycia tego procederu, co stało się i w tym przypadku. Wykrycie tegoż faktu powinno również prowadzić do wszczęcia postępowania karnego z art. 271 & 1 KK, to jest przestępstwa zagrożonego bardzo surową karą od 6 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Czy stało się tak w tym przypadku? O tym Czytelnicy dowiedzą się z lektury tej książki.


Dlaczego zdecydowałem się na opisanie mojej historii? A no dlatego, że wielu z nas w swoich kontaktach bądź z lekarzami, bądź z wymiarem sprawiedliwości doznaje krzywd i dochodzenie swoich racji wymaga ogromnego wysiłku i pokonywania barier nie do przebycia. Tak było i tym razem.

Na ten temat wypowiedziała się znana dziennikarka podlaska red. Martyna Tochwin w „Nowinach Sokólskich”, nr 16 (48), z dnia 20 kwietnia 2015 r.. W tym tygodniku, w artykule zatytułowanym „Lekarze to nie święte krowy” napisała: „Gdzieś kiedyś przeczytałam, że błąd lekarski powoduje cierpienie, a błąd kierowcy ciężarówki — wypadek drogowy. Bo bez wątpienia wszystkim zdarzają się pomyłki. Tylko skutki są różne. I dlatego tak ważne jest, żebyśmy jako pacjenci wiedzieli jakie mamy prawa i jak z nich skorzystać. Coraz częściej przełamujemy swoje opory i nie wahamy się dochodzić swoich praw. Ale to nie jest łatwe. Pomijając już kwestie merytoryczne związane z udowodnieniem winy lekarza, który popełnił błąd lub dopuścił się zaniedbania, ważniejsze są nasze bariery mentalne. Bo dla wielu z nas lekarz to trochę taki odpowiednik pana życia i śmierci. A kto chce z tym igrać? Wolimy popsioczyć na lekarza w domowym zaciszu niż iść na otwartą z nim wojnę. I nie mam tu na myśli jaskrawych przypadków błędów w sztuce, które pociągają za sobą poważne skutki, bo takie z reguły trafiają na wokandę, ale sprawy, nazwijmy to lżejszego kalibru. Aby iść na wojnę z lekarzem trzeba przede wszystkim mieć odwagę i kasę. Bo nie dość, że narazimy się nie tylko temu konkretnemu lekarzowi, ale całemu środowisku, to jeszcze słono za to zapłacimy. A jeśli to już to zrobimy, musimy przygotować się, że na głowę zostanie nam wylane wiadro pomyj. Bo pozew przeciwko lekarzowi jest włożeniem kija w mrowisko.”


Dziennikarka ma po stokroć rację. Tak się stało i ze mną, a owe wiadro pomyj, to odgrzebane w Internecie wymyślone przez kilku lustratorów wredne pomówienie jakobym podczas mojej misji watykańskiej, miał zbierać informacje służące przygotowaniu zamachu na życie papieża Jana Pawła II — go. Tych pomówień nie potwierdziło włoskie i polskie śledztwo w sprawie owego zamachu, ale dentystka udając ignorantkę udzieliła w tej sprawie wywiadu dla lokalnej prasy, aby pomniejszyć moje szanse na wygranie sprawy cywilnej o zawiniony błąd stomatologiczny, bowiem pozew wniosłem, gdyż dentystka odmówiła polubownego rozwiązania sporu.

Dodam jeszcze, że sprawa tegoż haniebnego pomówienia przez dentystkę doczekała się sprawy sądowej z art. 212 & 2 KK i ten proces wygrałem. Ona nie pozostawała mi dłużna i wytoczyła mi wzajemny akt oskarżenia z tego samego artykułu Kodeksu Karnego za to tylko, że wspomniana wyżej dziennikarka opisała moją sprawę. Sąd Rejonowy w Sokółce uniewinnił mnie z tegoż zarzutu i zwrócił uwagę na to, że jako pacjent korzystałem z należnych mi praw do krytyki jej postawy i jej zabiegów stomatologicznych, które to prawa gwarantuje każdemu obywatelowi Konstytucja.

Ta sama dziennikarka w tychże „Nowinach Sokólskich” nr 15(47), z dnia 13 kwietnia 2015 roku, pisząc o moim problemie (artykuł o tytule: „Obwinia dentystkę, że przez jej leczenie stracił zęby”) pisze, że „Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Białymstoku informuje, że od 2009 roku do jego kancelarii wpłynęło sześć skarg na lekarzy pracujących w placówkach powiatu sokólskiego. W przypadku czterech skarg prowadzone postępowanie zakończono umorzeniem, jedna sprawa jest w toku, jedną wraz z wnioskiem przekazano do sądu.”


Uważam, że nie powinno się tolerować błędów i zaniedbań lekarskich, bo dotyczą one najistotniejszej kwestii jaką jest zdrowie i życie człowieka, bo inaczej sami stajemy się sobie winni, gdyż w takiej sytuacji pośrednio tworzymy atmosferę, w której nieuczciwi lekarze korzystają z okazji i te błędy i zaniedbania popełniają. Na Zachodzie walczy się z tym także poprzez zasądzanie przez sądy ogromnie wysokich odszkodowań i dlatego tam każdy lekarz usilnie stara się, aby przypadków takich nie było wcale albo było ich jak najmniej. W tej intencji poświęcam niniejszą publikację, aby poprzez moje zaangażowanie w tej sprawie nie tylko przybliżyć opinii publicznej istnienie tego problemu, ale także aby pokazać jakie przepisy prawne chronią dobro pacjenta i jak z nich korzystać.

Autor

P.S. W tekście książki (we wszystkich jej trzech częściach) używam określeń „sfałszowana”, „antydatowana,” „nieautentyczna” (itp.) dokumentacja medyczna lub inna, powiązana ze sprawami dotyczącymi mojego leczenia przez Ewę F. Z ostrożności procesowej informuję, że przed powyższymi określeniami dodaję teraz słowo: „najprawdopodobniej”. Nie udało mi się bowiem uzyskać potwierdzenia sądowego na słuszność użycia tych określeń, bo Sąd cywilny nie uwzględnił Wniosku Dowodowego strony powodowej o powołanie biegłych sądowych: grafologa oraz specjalisty od badania dokumentów na ich wiekowość i autentyczność. Prokuratura zachowała się identycznie nie podając żadnego uzasadnienia swojego stanowiska. Liczę na to, że w razie wniesienia przez Ewę F. pozwu do Sądu o ewentualne naruszenie jej dóbr osobistych, Sąd ten zachowa się inaczej i uwzględni stosowne moje wnioski dowodowe w sprawie powołania tychże biegłych, bowiem jestem przekonany o tym, że w świetle innych dokumentów, jakie przedłożyłem w sprawie, a także i zeznań świadków i innych dowodów, mam całkowitą rację. Nie można bowiem pozwolić na to, aby prawdę zastąpiła nieprawda na skutek braku reakcji zarówno Sądu, jak i Prokuratury w odniesieniu do złożonych kluczowych w sprawach wniosków dowodowych uniemożliwiając w ten sposób dojście do obiektywnej prawdy materialnej.

Rozdział I
Mowa końcowa

Mowa Końcowa jest zawsze przygotowywana także i na zakończenie procesu cywilnego, który, w moim przypadku, obfitował w liczne wątki i ich meandry, które w dalszych częściach tego opracowania zostaną szczegółowo omówione. Sprawa się działa w północno-wschodniej Polsce i dotyczyła moich peregrynacji sądowych i prokuratorskich, które wiązały się z błędem stomatologicznym popełnionym przez pewną dentystkę, której dane, jak już wspomniałem, są zawarte w cytowanych dokumentach przesłanych zarówno Sądowi Rejonowemu, jak i Prokuraturze Rejonowej a także Prokuraturze Krajowej, w miarę jak rozwijała się akcja opisywanych zdarzeń, których mogłoby nie być gdyby nie niezrozumiały upór dentystki i brak woli naprawienia uczynionej mi krzywdy.

Ale oddajmy głos dokumentom:


Dokument nr 1 z dnia 19 grudnia 2016r.:Sygn. akt: IC 29/15

PISMO POWODA


Działając w imieniu własnym, w związku ze zbliżającym się zakończeniem postępowania sądowego, niniejszym przedkładam moją Mowę Końcową w procesie w ramach sprawy o sygnaturze akt IC 29/15. (W przypadku ewentualnego zaistnienia dalszych istotnych faktów dla sprawy dołączę uzupełnienie tegoż dokumentu).

Wysoki Sądzie!

To, że dzisiaj spotykamy się w tym miejscu jest wynikiem zbiegu kilku okoliczności. Gdyby nie one Pozwana już na samym początku ujawnienia się błędu stomatologicznego zaprzeczyłaby wszystkiemu. A jakie to okoliczności? Przede wszystkim powstanie NFZ i ZIP NFZ.

Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) — państwowa jednostka organizacyjna działająca na podstawie ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz na podstawie nadanego statutu. Fundusz wypełnia w polskim systemie opieki zdrowotnej funkcję płatnika: ze środków pochodzących z obowiązkowych składek ubezpieczenia zdrowotnego, NFZ finansuje świadczenia zdrowotne udzielane ubezpieczonym i refunduje leki.

ZIP, czyli Zintegrowany Informator Pacjenta, jest ogólnopolskim serwisem udostępniającym zarejestrowanym użytkownikom historyczne dane o ich leczeniu i finansowaniu leczenia, gromadzone od 2008 r. przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Gdyby nie refundacja stomatologom posiadającym umowę z NFZ nie byłoby jakiejkolwiek, nawet cząstkowej dokumentacji medycznej na fakt, że od 1995 do 2014 roku byłem pacjentem Pozwanej, bo innej dokumentacji, poza tą potrzebną dla uzyskania refundacji z NFZ Pozwana, w odniesieniu do mojej osoby, nie prowadziła.

Pacjentem lekarz Ewy F. byłem nie od 2008 ale od 1995 roku. Początek miał miejsce w tym roku, gdy umierała moja Matka i o tym rozmawialiśmy podczas wizyt związanych z wykonywaniem porcelanowych koronek szczęki siekaczy (4 sztuki). (Zeznanie świadka Danuty Kotowskiej w aktach sprawy). Potem były inne wizyty stomatologiczne związane z leczeniem ubytków. U innego lekarza dentysty wówczas nie leczyłem się i tak trwało aż do 1 września 2014 roku. Nieprawdą jest więc twierdzenie Ewy F., że jej pacjentem byłem dopiero od 2008 roku. Byłem od 1995 roku. Nie dziwię się jej, że próbuje ukryć fakt uprzedniego opiekowania się moim uzębieniem przez lat 13 (od 1995 r. do 2008 r.), bo inaczej nie mogłaby eksponować rzekomego mojego zaniedbania higieny jamy ustnej, jako przyczyny obecnego stanu uzębienia. Dodam więcej, że brak z jej strony zalecenia „dobudowania” podparcia prawej żuchwy chociaż dwiema koronkami porcelanowymi, spowodował to, że po tej stronie nastąpiło ich nadmierne zużycie z uwagi na różnice między stopniem twardości mostu porcelanowego, a „normalnymi” zębami. W tej chwili, z powodu tego jej zaniedbania ponoszę koszta odbudowy całego uzębienia, w tym i prawej żuchwy.

W 2008 roku Ewa F. wykonała mi natomiast koronkę porcelanową na zębie „czwórce” lewej szczęki {(24) (+4)}. W dniu 05.01.2015 roku, dr nauk medycznych, stomatolog — dr Katarzyna Taraszkiewicz świadek na tę i inne okoliczności, odnotowała to w historii leczenia stomatologicznego i między innymi stwierdziła pod koroną obecność jodoformu. Po wykonaniu tejże koronki Ewa F. zasugerowała mi wykonanie mostka porcelanowego na zębie 35 -36 — 37 lewej żuchwy. Podtrzymuję, że doszło do tego najprawdopodobniej na przełomie zimy i wczesnego przedwiośnia 2009 roku bo taki ślad pamięciowy jest zakotwiczony w mojej pamięci wydarzeniami związanymi z ówczesnym etapem wykrywania tzw. guzków chromochłonnych prawego nadnercza, co znajduje potwierdzenia w Kartach Wypisowych zarówno Kliniki MSW, jak i Instytutu Kardiologii w Aninie (dokumentacja w aktach sprawy).

Na pewno instalacja mostka porcelanowego odbyła się w przeddzień wyjazdu Pozwanej na Wyspy Zielonego Przylądka, niezależnie od tego, w jakim roku ten wyjazd nastąpił. Skąd mógłbym się o tym wyjeździe dowiedzieć, jeśli nie od Pozwanej? W moich zeznaniach informacyjnych twierdziłem, że założenie mostu porcelanowego odbyło się w przeddzień wylotu Pozwanej na Wyspy Zielonego Przylądka i tę datę sytuowałem w roku 2009. Biorąc jednak pod uwagę upływ czasu jaki nastąpił od daty założenia mostka sprawą naturalną — teoretycznie rzecz biorąc — jest to, że może zaistnieć możliwość pomyłki co do roku, pod warunkiem, jeśli dołączony do akt sprawy dokument (tzw. dokument podróży) byłby wystawiony przed 22 lutym 2008 roku, czyli przed tą podróżą? A tenże dokument podróży został wystawiony przecież prawie 9 lat po jej odbyciu, w warunkach odbywającego się procesu. W tej sytuacji wątpliwości może jednak rozstrzygnąć — w pewnym zakresie — jedynie specjalistyczne badanie zapisów dokonanych w paszportach Pozwanej i jej męża pod kątem autentyczności dat wpisów lotniskowych. Stwierdzenia pełnomocnika Pozwanej, że dołączone przez niego dokumenty podważają moją wiarygodność są całkowicie pozbawione racji, gdyż ewentualna pomyłka pamięciowa co do roku wyjazdu a nie okoliczności towarzyszących zabiegowi założenia mostka (przeddzień wyjazdu na Wyspy Zielonego Przylądka) właśnie to moje zeznanie informacyjne uwiarygadnia. Przecież nie utrzymywałem jakichkolwiek kontaktów z rodziną Pozwanej i z nią, ani z jej pracownikami, a więc skąd bym się dowiedział o jej wyjeździe, jak nie od niej? Polegałem tylko na mojej pamięci i skojarzeniach związanych z rozpoznaniem u mnie choroby prawego nadnercza, które to zostało jednoznacznie stwierdzone dopiero pod koniec 2008 roku w Klinice Nadciśnienia Tętniczego Instytutu Kardiologii w Aninie. W dniu 21 lutego 2008 roku nic nie wiedziałem od lekarzy, że istnieją u mnie właśnie guzki chromochłonne prawego nadnercza, poza moimi osobistymi obawami powstałymi na skutek lektur medycznych. Każdy człowiek pamięta wyjątkowo dobrze sytuację, gdy mówi się mu, że bez operacji usunięcia nadnercza przeżyć on może jedynie rok.

Pierwsze podejrzenia istnienia guzków chromochłonnych nadnercza pojawiły się podczas mojego pobytu w Klinice Chorób Wewnętrznych Endokrynologii i Diabetologii CSK MSWiA w Warszawie w dniach od 17.04.2008 r. do 23.04.2008 roku (Dokumentacja w aktach sprawy). Badania scyntygraficzne nadnerczy wykonano mi latem 2008 roku i dopiero one dały asumpt do takiego poważniejszego już podejrzenia. Aby upewnić się w tym rozpoznaniu były konieczne dalsze pobyty w Aninie. W tym kontekście mam wątpliwości co do wiarygodności treści dokumentu podróży wystawionego wstecznie, z datą 22 listopada 2016 roku, w dodatku bez pieczątki i podpisu sprzedawcy, bo jednak mocno kojarzę moją wizytę u Pozwanej zaraz po jej powrocie z Wysp Zielonego Przylądka z moim pytaniem, czy ból zęba nie ma związku z guzkami chromochłonnymi nadnercza? W dniu 21 lutego 2008 roku takie pytanie nie mogłoby zaistnieć, bo na to było za wcześnie ponieważ nie było jeszcze wtedy nawet takiego medycznego podejrzenia. A dokument podróży, zgodnie z logiką, wystawia się przed tą podróżą a nie 9 lat po niej. W tej sytuacji ważne jest powołanie się na przepisy obowiązujące biura turystyczne. Okazuje się, że w przypadku dokumentów księgowych takich jak faktury i rachunki potwierdzające sprzedaż i poniesienie kosztów prowadzonej działalności gospodarczej praktycznie nie ma wątpliwości. Przepisy nakazują przechowywać takie dokumenty przez okres 5 lat licząc od końca roku obrotowego, co oznacza, że usunięcie dokumentów z archiwum lub ich utylizacja jest co do zasady dozwolona zawsze po upływie 6 lat. (Źródło: Wiadomości Turystyczne nr 5, 1—15 marca 2015, data dostępu: 04.03.2015). Nie dziwię się więc, że firma ITAKA wystawiając Pozwanej „dokument” oparła się wyłącznie na podanych przez nią informacjach i życzeniach, gdyż dokumentów z roku 2008 już po prostu nie ma.

Podczas montowania tegoż mostka Ewa F. zwierzyła mi się przecież, że następnego dnia wyjeżdża na Wyspy Zielonego Przylądka i dodała, że wyjazd ten sponsoruje jakiś dostawca materiałów stomatologicznych z uwagi na to, że kupowała u niego stosunkowo duże ilości tychże materiałów. Łatwo więc byłoby ustalić dokładny termin tego zabiegu sięgając do akt paszportowych Ewy F. i do jej ówczesnego paszportu, gdyż na pewno ten fakt został w paszporcie odnotowany. Niestety, kserokopii tego paszportu Pozwana nie przedłożyła do akt sprawy w momencie jej zobowiązania do tego przez Sąd, tłumacząc się, że nie mogła go odnaleźć. Przedłożyła natomiast kserokopię paszportu swego męża, twierdząc, że była razem z nim. A przecież mogło tak być, że mąż jej był tam w innym czasie, a ona w innym? Mogli też być razem w roku 2008, a w roku 2009 mogła być tam sama, ale i razem z nim także? Takiej możliwości nie można wykluczyć, gdyż swoich twierdzeń nie poparła wtedy żadnymi innymi dokumentami, jakimi zazwyczaj są rachunki biur podróży, jeśli to był wyjazd przez nie organizowany, czy też rachunki hotelowe, czy wreszcie bilety samolotowe?

Co prawda, w grudniu 2016 roku Pozwana przedłożyła do akt sprawy kserokopię już wspomnianego tzw. dokumentu podróży dotyczącego jej wyjazdu z mężem w lutym 2008 roku, wraz z kserokopią odnalezionego paszportu, ale ten dokument podróżny jest nie podpisany przez sprzedawcę (wystawcę) i zawiera także wpisy datowane na 22 listopada 2016 roku. Wpisy te dotyczą daty wystawienia tegoż dokumentu i opłacenia sumy 4 360 złotych. Oba wpisy noszą datę 22 listopada 2016 roku, czyli od daty wyjazdu dzieli je czas niemal 9 lat. Z wpisu dotyczącego wpłaty kosztów podróży wynika, że wpłata ta odnosi się do dnia 22 listopada 2016 roku. Czy to oznacza, że do tej pory ten wyjazd nie był opłacony? I dlaczego? Nie jest jasne, czy pozostała treść została naniesiona też obecnie, czy pochodzi ze skopiowania dokumentu wcześniejszego, czy tylko z informacji udzielonych ITACE przez Pozwaną? Odpowiedź na te wątpliwości wydaje się oczywista. Gdyby dokument oryginalny istniał, to nie zachodziłaby potrzeba wystawiania „dokumentu podróży” w listopadzie 2016r oku. Rzuca się w oczy, że cena 2 180 zł od osoby, to rzeczywiście cena z listopada 2016 roku, bo cena z 2008 roku byłaby wyższa, o czym świadczy odnaleziony w Internecie wpis o następującej treści, odnoszący się do początku 2009 roku:


„Re: Wróciłem z Wysp Zielonego Przyladka kilka dni

Gość: andres IP: *.era.pl 30.03.09, 16:01

1.itaka 2.880 zł za tydzien, wylot z warszawy

2. hotel z biurem podrózy, bylem tylko na Sal, wynajem auta sie nie

opłaca: zebralismy sie w 7 osób (nie znalismy sie wczesniej) i

kazalismy sie wiezc minibusem po wyspie za 55 euro

3. tylko Sal niestety

4. wycieczka 1dniowa na 1 wyspe kosztuje okolo 200 euro (przez biuro

podrózy); lot na wyspe inna mozna kupuc za 109 euro (tam i z

powrotem); a jak jest promocja to 72 euro

5. miałem all-inclusive, nie stołowałem sie w knajpach;

6. litr benzyny 1,4 euro; w sklepach jedzenie drozsze niz w Polsce”

http://forum.gazeta.pl/forum/w,19,93435217,93435217,Wrocilem_ z_Wysp_Zielonego_Przyladka_ kilka_dni_temu.html#p93450578


Czy to kolejna próba manipulacji „dokumentem” służącym za dowód w postępowaniu sądowym?

Trzeba podkreślić, że w świetle art. 245 kpc dokument bez podpisu nie jest ważny, (Art. 245:: „Dokument prywatny stanowi dowód tego, że osoba, która go podpisała, złożyła oświadczenie zawarte w dokumencie.”). Trzeba także dodać, że niepodpisana kserokopia nie jest dokumentem (uchwała SN z 29.03.1994 r., III CZP 37/94). A tego typu niepodpisana kserokopia została złożona jako dowód w sprawie. Jak wiadomo niezbędnym elementem dokumentu jest podpis osoby, która złożyła w nim stosowne oświadczenie. Jeżeli pismo nie jest podpisane więc nie może być uznane za dokument a więc nie może być ono też podstawą do przeprowadzenia dowodu w trybie art. 308 k.p.c. (wyrok SN z 14.02.2007 r., II CSK 401/06). Uwierzytelnienie takiego dokumentu lub podpisu na nim złożonego nie nadaje mu charakteru dokumentu urzędowego, a jedynie utrudnia dokonanie jakichkolwiek manipulacji co do treści lub formy tego dokumentu lub samego podpisu. Jednak na gruncie orzecznictwa Sądu Najwyższego uwierzytelnienie należy uznać za nad wyraz istotne, gdyż niepoświadczona kserokopia nie jest dokumentem. Trzeba też podkreślić, że dokumentem prywatnym jest każde pismo będące dokumentem, o ile nie jest ono dokumentem urzędowym (wyrok SN z 3.10.2000 r., I CKN 804/98). Dokumenty te różnią się od siebie także mocą dowodową. Rozpatrując moc dowodową dokumentu prywatnego sąd ocenia ją według zasad art. 233 k.p.c. (wyrok SN z 30.06.2004 r.) a dokument prywatny nie korzysta z domniemań zawartych w art. 244 k.p.c. I wreszcie trzeba przypomnieć, że dokument prywatny stanowi jedynie dowód tego, że osoba, która go podpisała złożyła oświadczenie zawarte w dokumencie. Biorąc pod uwagę wszystkie poruszone kwestie, dostarczony w grudniu 2016 roku dokument podróżny nie może być uznany za dowód w sprawie i wnoszę o jego pominięcie. Na marginesie należy stwierdzić, że w paszporcie Pozwanej, wbrew twierdzeniu pełnomocnika, nie znajduje się wiza Republiki Wysp Zielonego Przylądka ale wiza chińska (CHINESE VISA z 2007r.).

W trakcie zakładania mostu porcelanowego Pozwana poinformowała mnie, że pobyt ten będzie trwać tydzień czasu. Po jej powrocie z wczasów udałem się natychmiast do niej i zgłosiłem silny ból. Stwierdziła, że mostek porcelanowy został wykonany prawidłowo i na moje pytanie, czy może mieć to związek z guzkami chromochłonnymi prawego nadnercza, skwapliwie to potwierdziła. W tej sytuacji, wiedząc o zbliżającej się operacji usunięcia nadnercza musiałem uśmierzać ból środkami przeciwbólowymi, licząc na to, że ta zbliżająca się operacja go usunie. Po prostu jej uwierzyłem i dlatego nie poszukiwałem pomocy stomatologicznej gdzie indziej. Nadużyła mojego zaufania na moją szkodę. Operacja ta została przeprowadzona w drugiej połowie sierpnia 2009 roku i po niej, z uwagi na profilaktyczne zastosowanie bardzo wielkiej dawki antybiotyku (zawsze tak jest przy poważnej operacji), na krótki czas po operacji ból zniknął, ale za kilka dni pojawił się znowu. Z uwagi na opinię stomatologa z Anina, przekazaną mi ustnie, że ból musi pochodzić z „siódemki”{37 (-7)} dolnej lewej żuchwy, natychmiast po wyjściu ze szpitala, zgłosiłem się do Ewy F. Wówczas stwierdziła, że trzeba przeleczyć ten ząb kanałowo i w jej opinii przekazanej mi na zakończenie tego leczenia, zabieg ten powiódł się. Czy leczyła kanałowo, czy ten zabieg fingowała, ona wie najlepiej. I rzeczywiście od tego czasu, aż do początku sierpnia 2014 roku ząb ten nie bolał. Dodam, że leczenie Ewy F. polegało na przewierceniu od góry koronki zamontowanej bliżej tylnej części „siódemki” {37 (-7)} i następnie na leczeniu jego tylnej części od strony zęba „ósemki” {(38) (-8)}, z uwagi na utrudniony dostęp od góry. (W dokumentacji zdjęcie wykonane samodzielnie aparatem komórkowym). W tym momencie nie miałem najmniejszego pojęcia o tym, że koronka porcelanowa obejmuje tylko część zęba. Oznacza to, że o błędzie medycznym dowiedziałem się dopiero w 2014 r., co oznacza, że od września 2014 r., mogło się liczyć przedawnienie, a nie od 2008 roku, jak postulowała Pozwana.

Na początku sierpnia 2014 roku pojawił się pierwszy ból tego zęba. Było to w momencie, jak odpadło to boczne uzupełnienie „siódemki”{37(-7)} od strony „ósemki” {38 (-8)}. Była to zwarta masa, miękka koloru jasnobrązowego o zapachu jodyny. Zdziwiło mnie to, bo nigdy nie zdarzyło mi się coś takiego, bo to nie miało twardości ani wyglądu plomby. Po wypadnięciu tego uzupełnienia pojawił się ból, który udało się ugasić Ibupromem max. Akurat w tym czasie przebywała u nas moja córka ze swoją rodziną i była tego świadkiem. Po jakimś tygodniu pojawił się ponowny atak bólu. Oglądając to miejsce w lusterku dentystycznym po raz pierwszy dowiedziałem się o tym, że coś jest nie tak, skoro korzeń tylny „siódemki” {(37) (-7)} wystaje poza koronę porcelanową. Zdjęcia rtg (w aktach sprawy), a także fotograficzne, pokazują jak Ewa F. zakamuflowała istnienie odsłoniętego korzenia, i to tak, aby sprawiało ono wrażenie, że pod tym kamuflażem nie ma odsłoniętego korzenia.

W związku z tym, że w środowisku, w którym przebywam rozeszła się wieść, że Ewa F. praktykuje już tylko w Pałacu na Wodzie w Augustowie, a ponadto zdając sobie sprawę z tego, że na dojazdy do Augustowa nie mogłem sobie pozwolić z różnych względów, więc zgłosiłem się do Gabinetu dr n. med. Katarzyny Taraszkiewicz (NZOZ MARCO-DENT, 16—200 Dąbrowa Białostocka, ul. Południowa 13). Po badaniu klinicznym i po obejrzeniu zdjęcia małoobrazkowego rtg otrzymałem później skierowanie na wykonanie zdjęcia pantomograficznego całego uzębienia. Ale już po analizie małoobrazkowego zdjęcia rtg zaleciła natychmiastowe udanie się do Ewy F., aby zajęła się dalszym leczeniem, co zrobiłem, bo od niej dowiedziałem się, że kilka razy w tygodniu przyjmuje ona pacjentów w Dąbrowie Białostockiej.

Ponieważ Ewa F. nie ustaliła mi konkretnie terminu wizyty na leczenie i nie odpowiadała na moje mailowe pisma, nie miałem innego wyjścia niż dalsze leczenie zębów w Gabinecie NZOZ MARCO-DENT. Kolejnym krokiem, jak już wspomniałem, było skierowanie mnie przez dr Katarzynę Taraszkiewicz, do wykonania zdjęcia pantomograficznego rtg całego uzębienia (w aktach sprawy). Na podstawie analizy obu zdjęć rtg i oglądu uzębienia i dziąsła dr Taraszkiewicz stwierdziła, że przyczyną tego bólu jest odsłonięty od góry tylny korzeń „siódemki”{(37) (-7)} i wydała stosowne zalecenia w tej sprawie. (Szczegóły w aktach sprawy). Dodam, że lecząc rzekomo kanałowo ten ząb (tak twierdziła w trakcie zabiegu), Ewa F. dokonała także takiego samego leczenia „ósemki” {(38) (-8)}lewej żuchwy sąsiadującej z ową „siódemką”{(37) (-7)} bowiem, aby uzyskać dostęp do korzenia „siódemki” usunęła przednią część „ósemki” {38) (-8)}. Jakiś czas po rozpoczęciu leczenia u dr Katarzyny Taraszkiewicz plomba „ósemki” rozpadła się. Przy próbie podjęcia leczenia kanałowego pod tylnym fragmentem plomby, na dnie komory zębowej, a nie w kanale, dr Katarzyna Taraszkiewicz stwierdziła obecność jodoformu. (Dokumentacja w aktach sprawy). Ponieważ ząb ten nie nadawał się do leczenia z przyczyn opisanych w historii choroby powstałych z winy Pozwanej, został on usunięty. Kilka dni później ustąpiła astma i inne reakcje alergiczne. To samo było z „czwórką” lewą szczęki (24 (+4), gdy chodzi o obecność w niej jodoformu. Dodam, że pojawienie się astmy oskrzelowej odnotowałem dopiero w drugiej połowie 2009 roku, a więc wkrótce po interwencyjnym leczeniu zęba 37 (-7) przez Pozwaną, ale lekarz rodzinny brał to za rezultat jakiegoś przewlekającego zainfekowania wirusami lub bakteriami. Jednak przeczyły temu wyniki regularnych badań OB i CRP. Kilka lat potem wykonałem serię testów alergicznych, jak się okazało dały one wynik ujemny. Po ustąpieniu astmy oskrzelowej wykonano mi spirometrię płuc (początek 2015r.) i okazało się, że nie wykazała ona już astmy oskrzelowej, gdyż wydolność płuc była już w normie, a wykonane zdjęcie rtg klatki piersiowej wykazało, że węzły chłonne w płucach powróciły do normy.

Dziwię się i jednocześnie rozumiem dlaczego Ewa F. nie udostępniła mi mojej dokumentacji medycznej od razu, we wrześniu 2014 r. a uczyniła to dopiero po upływie 7 miesięcy i to w odniesieniu do Sądu i tylko do dokumentacji tyczącej refundacji z NFZ. Po prostu jej nie miała, bo jej nie prowadziła. Naruszyła tym moje prawa pacjenta. Sprawdziłem też w informacji ZIP NFZ usługi stomatologiczne świadczone mi przez nią. Nie pamiętam, aby tak były one „obszerne”, bo nie dopuszczałem do tego, aby moje uzębienie nadmiernie psuło się. Na podkreślenie zasługuje fakt, że za wszystkie usługi płaciłem Ewie F. gotówką, a mimo to ona jednak równolegle wystawiała za to rachunki dla NFZ. To zasadniczo podważa jej wiarygodność.

Warto zwrócić uwagę na obraz małoobrazkowego zdjęcia rtg z września 2009 roku. Na tym zdjęciu widać, że pod tylnym bokiem koronki zęba 37(-7) widoczne jest wypełnienie (kolor biały) znajdujące się w korzeniu tylnym, poniżej krawędzi ściany tylnej koronki. Pochodzi ono z czasu interwencji Pozwanej dokonanej we wrześniu 2009 roku, po moim powrocie z Warszawy, po operacji nadnercza. Wtedy ona wwierciła się w korzeń tylny zęba 37 (-7) od strony zęba 38 (-8) i następnie włożyła tam jodoform i potem zakryła go wypełnieniem dentystycznym. Zresztą widać wyraźnie, że to wypełnienie sięga tylko wzwyż w korzeniu do dolnej krawędzi tylnej ściany koronki porcelanowej. Natomiast w sfałszowanej karcie pacjenta (tej dodatkowej na dzień 25.08. 2008 r.) opisuje to jako: „(…) opracowanie całkowite niewielkiego płaskiego ubytku i założenie glacesjonomerowgo wypełnienia stałego (Fuji).” Było to usiłowanie jakiegoś wytłumaczenia tego zdjęcia, które było już w aktach sprawy sądowej. Trzeba zwrócić uwagę na to, że Pozwana sugeruje w ten sposób, że ten ubytek dotyczył tylnej ściany zęba 37 (-7), co nie jest prawdą i po zdjęciu koronki będzie widać, że to wypełnienie dotyczy tylko korzenia pod tylną ścianą koronki, poniżej poziomu dziąsła, a więc zostało wykonane po założeniu koronki, bo ta jej tylna ściana nie nosi jakichkolwiek śladów rozwiercania. Jednym słowem usuniecie koronki porcelanowej zęba 37(-7) dowiedzie tego, że nie było to „opracowanie niewielkiego płaskiego ubytku”, w części korony zęba, co sugeruje Pozwana tym sfałszowanym zapisem. Ujawnia, niejako przy okazji i niezamierzenie, że jest ono skutkiem leczenia korzenia tylnego, poprzez jego rozwiercenie i włożenie tam opatrunku jodoformowego na stałe. W ten sposób, po zdjęciu koronki z zęba można będzie dowieść ze 100 % pewnością nie tylko sfałszowania, post factum, nie tylko tego „dokumentu” ale i okaże się, że ząb został nadmiernie zeszlifowany w swej części tylnej, co zresztą widać nawet na zdjęciu rtg z września 2009 r. bo głębokość tego zeszlifowania wyznacza grubość tego wypełnienia. Zeszlifowanie sięga połowy grubości tylnego korzenia. Dodam, że to wypełnienie nie sięga takiej wysokości, aby obejmowała je tylna ściana koronki. Jest ono poniżej tej ściany. A ponieważ nie napisała, że ten ubytek dotyczy części tylnej korzenia tylnego (pod dziąsłem) a więc de facto kompromituje swój ten zapis. Usunięcie koronki z zęba dowiodłoby, że ząb został spiłowany nadmiernie, co doprowadziło do przecięcia nerwu tego korzenia i powstanie źródła silnego bólu w kilka godzin po założeniu mostka. W tym świetle „dokumentacja” jaką się posłużyła Pozwana okazałaby się skompromitowana. Myślałem, że biegły dokona tego zabiegu w Lublinie i byłem na to przygotowany. Niestety, nie wykazał nim zainteresowania.

Trzeba podkreślić, że zdjęcie pantomograficzne RTG z września 2014 roku już nie wykazuje tegoż wypełnienia, co oznacza, że nie było to wypełnienie stałe, ale tymczasowe, czyli jodoformowe, bo stałe nie wypłukałoby się. Wypłukanie się tego wypełnienia z trudno dostępnego miejsca jest jednocześnie dowodem na jodoformowy jego charakter.

Jak wiadomo, w dokumentacji akt sprawy, za tak długi okres bycia pacjentem Pozwanej, znajduje się tylko jeden autentyczny dokument, rozmiaru jednej strony i zawierający 7 wpisów z roku 2008 (karta 46 akt sprawy). (Załącznik nr 1). Pozostałe cztery (karty: 47, 48, 49 i 50) to sfabrykowane dokumenty, wykonane w 2015 r. na potrzeby procesu, o czym szczegółowo napisałem w kilku moich pismach do Sądu. W związku z treścią art. 230 k.p.c. („Art. 230. Gdy strona nie wypowie się co do twierdzeń strony przeciwnej o faktach, sąd, mając na uwadze wyniki całej rozprawy, może fakty te uznać za przyznane.”) i nawiązując do moich pism procesowych do Sądu ( z dnia.29 sierpnia i 4 oraz 5 września 2016 r.) zaprzeczam kolejny raz twierdzeniom i faktom opisanym w treści dokumentów figurujących w aktach sprawy, jako karty: 47. 48, 49 i 50. (Załączniki nr 2, 3, 4 i 5).

Trzeba w tym miejscu poświęcić kilka zdań na temat owego słynnego zapisu, że w dniach 18 i 25 sierpnia 2008 roku, miało dojść do przygotowania zębów „piątki” {35 (-5)} i „siódemki” { 37 (-7)} pod założenie mostu porcelanowego i do jego instalacji. O tym, że tak nie było świadczy różnica między charakterem jej podpisu złożonego na dokumencie autentycznym, wystawionym w rzeczywistym czasie a tym sfabrykowanym. (Załącznik nr 2a).

Ten zapis został całkowicie sfabrykowany na użytek procesu. Dodam, że przytoczonych w nim czynności, wykonanych w przeddzień wyjazdu na Wyspy Zielonego Przylądka, a nie w dniach 18 i 25 sierpnia 2008 roku, jak twierdzi, poza szlifowaniem zębów 35 i 37 oraz pobraniem wycisku kilka dni wcześniej a następnie założeniu mostka Pozwana nigdy u mnie nie wykonywała. Nie mogła mi też oddać rzekomego zdjęcia rtg zębów przed oszlifowaniem, bo nigdy w tym celu go nie wykonywała u siebie w gabinecie, ani też nie wydawała skierowania na wykonaniu w szpitalnym gabinecie rtg.

Podpisy autentyczne pochodzące z lipca, sierpnia i października 2008 roku różnią się zasadniczo od tych widniejących na karcie sfabrykowanej (karta nr 48 akt sprawy). Trzeba też dodać, że treść wpisów autentycznych (karta nr 46 akt sprawy) została skonsumowana w zapisach elektronicznych ZIP NFZ, co pośrednio potwierdza ich wiarygodność. (Wydruk z ZIP NFZ w aktach sprawy). Dodać trzeba, że w wydruku ZIP NFZ, w odniesieniu do wskazanych powyżej dat brakuje jedynie numeracji zębów. Opis zabiegów stomatologicznych jest identyczny, jak w powyższych zapisach. Dokument ten, w przypadku wykonywania badań dokumentów na wiekowość dokumentacji jest doskonałym materiałem porównawczym w stosunku do wpisów antydatowanych na dzień 18.08.2008 roku. Podpisy Pozwanej pod wpisami autentycznymi są bardzo uproszczone. Mają charakter znaku graficznego przypominającego uproszczoną literę „W” pisma odręcznego, bez wyraźnego zaznaczenia jej części środkowej. W tym samym kształcie ta parafka występuje 7 razy a więc przy wszystkich wpisach autentycznych dokumentacji. Nie ma wątpliwości, że jest to podpis wyrobiony, zdecydowany, indywidualny. Odciski pieczątek wyraźne, nie wykazujące zużycia matrycy napisów treści pieczątki.

Podpis-parafka wpisów antydatowanych na 18 i 25 sierpnia 2008 roku (karta 48 akt sprawy) ma odmienny wygląd od tej złożonej na dokumencie autentycznym, co dowodzi ewolucji podpisu Pozwanej, a to oznacza, że pochodzi on z lat późniejszych. Składa się z większej ilości znaków, a pierwszy znak jest zdecydowaną literą „E”pisma odręcznego. Pozostałe są skrótową formą dalszych liter z nazwiska. Odcisk treści pieczątek mniej wyrazisty, wskazujący na większe zużycie matrycy, co wskazuje na to, że pieczęć została naniesiona w czasie znacznie późniejszym aniżeli w roku 2008. Dodać trzeba, że takie same podpisy-parafki istnieją na stronie tytułowej Karty Protetycznej (karta 47 akt sprawy) antydatowanej na 18.08.2008 r. oraz na Karcie Stomatologiczno/Protetycznej (karta 49 akt sprawy) antydatowanej na 1—3 września 2014 r., a także na notatce Pozwanej (karta 50 akt sprawy), co dodatkowo datuje nawet tenże podpis najwcześniej na dzień, który to jest oznaczony na tych dwóch ostatnich dokumentach przy mało prawdopodobnym założeniu, że te oba dokumenty zostały wystawione w tych datach, a nie dopiero w marcu 2015 roku. Warto spostrzec, że na dokumentach antydatowanych treść zapisów prezentuje cechy pisma naniesionego stosunkowo niedawno. Jest ono wyraźne, a tusz wykazuje cechy świeżości i intensywności w porównaniu do materiału porównawczego (karta 46 akt sprawy).

To właśnie dostęp do ZIP NFZ każdego pacjenta umożliwia kontrolę refundowanych zabiegów także i w prywatnych gabinetach stomatologicznych otrzymujących refundację. I pewnie Pozwana świadoma tego, że mam dostęp do ZIP, nie odważyła się wyprzeć mnie całkowicie jako pacjenta i stwierdzić, że widzi mnie po raz pierwszy i jestem jakimś oszustem. W tej sytuacji jednak przez ponad pół roku uchylała się od polubownego załatwienia sporu na tle refundacji stosownych i koniecznych zabiegów protetycznych, rekompensujących skutki błędu stomatologicznego. Gdy wpłynął pozew do Sądu, to dopiero wtedy przedłożyła, poza jednym wspomnianym już dokumentem autentycznym, także dokumentację antydatowaną i zawierającą fałsz intelektualny. W świetle art. 253 KPC „Jeżeli strona zaprzecza prawdziwości dokumentu prywatnego albo twierdzi, że zawarte w nim oświadczenie osoby, która je podpisała, od niej nie pochodzi, obowiązana jest okoliczności te udowodnić. Jeżeli jednak spór dotyczy dokumentu prywatnego pochodzącego od innej osoby niż strona zaprzeczająca, prawdziwość dokumentu powinna udowodnić strona, która chce z niego skorzystać. Ponieważ strona Pozwana, składając do akt sprawy dokumenty widniejące w aktach sprawy jako karty o nr 47, 48, 49 i 50 chciała z nich skorzystać, a nie udowodniła ich prawdziwości, którą to prawdziwość strona Powodowa skutecznie zakwestionowała i podważyła, a więc nie mogą one być traktowane jako mające jakiekolwiek znaczenie dowodowe.

W sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumentacji przez Pozwaną jest prowadzone dochodzenie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Sokółce (zawieszono w oczekiwaniu na wyrok sądu cywilnego w sprawie stomatologicznej), a dotyczy ono „(…) poświadczenia nieprawdy przez uprawnioną osobę do wystawienia dokumentu przez przedłożenie w toku postępowania IC 29/15 Sądu Rejonowego w Sokółce mającej służyć za dowód dokumentacji dotyczącej udzielonych świadczeń opieki zdrowotnej pacjenta o danych Edward Kotowski w podmiocie leczniczym Zakład Opieki Zdrowotnej Przychodnia Stomatologiczno-Lekarska E&B Falkowscy s.c. w postaci dwóch kart choroby poradni stomatologicznej oraz karty-stomatologiczno-protetycznej pacjenta o danych Edward Kotowski, gdzie w ich treści wskazano nieprawdziwe i nierzetelne informacje w zakresie dokonywanych wobec tej osoby świadczeń stomatologicznych, które to okoliczności miały istotne znaczenie prawne, t.j. o czyn z art. 271 & 1 kk.(…).”(Skan Postanowienia o zawieszeniu dochodzenia w załączniku nr 5a). Na Postanowienie o zawieszeniu dochodzenia zostało wniesione w przepisanym terminie Zażalenie. Zwraca uwagę fakt ogólnikowego Uzasadnienia w Postanowieniu o zawieszeniu dochodzenia bez powołania się na jakąkolwiek konkretną i rzeczową podstawę prawną. Powołanie na art. 22 & 1 k.p.k. jest wyjątkowo nietrafne, bowiem przepis ten dotyczy głównie „długotrwałej przeszkody uniemożliwiającej prowadzenie postępowania, a w szczególności, jeżeli nie można ująć oskarżonego, albo nie może on brać udziału w postępowaniu z powodu choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby.”Jak wiadomo osoba podejrzana, tj. Pozwana nie jest chora psychicznie i nie choruje na inną ciężką chorobę i może brać udział w postępowaniu. Argumentacja o tym, że ustalenia w sprawie cywilnej miałyby potem służyć ustalaniu prawdy materialnej w procesie karnym jest całkowicie nieprawdziwa. Oba postępowania kierują się odrębną logiką i odrębnymi procedurami. Także art. 8 kpk formułuje zasadę samodzielności jurysdykcyjnej sądów w sprawach karnych, stwierdzając, że oprócz prawomocnych rozstrzygnięć sądu kształtujących prawo lub stosunek prawny, sąd karny rozstrzyga samodzielnie zagadnienia faktyczne i prawne, które wyłoniły się w trakcie rozpatrywania sprawy. Wprowadzając zasadę samodzielności jurysdykcyjnej, ustawodawca uznał, że rozstrzygając w przedmiocie odpowiedzialności karnej sąd karny nie powinien być związany stanowiskiem innego sądu ani organu, choćby nawet orzekał w sprawie powiązanej, albowiem wówczas jego niezależność orzecznicza mogłaby zostać ograniczona. Powyższe dotyczy także sytuacji, w których sąd w innej sprawie przesądził już o odpowiedzialności karnej osób współuczestniczących w popełnieniu przestępstwa; poczynione w toku takiego postępowania ustalenia faktyczne oraz zapatrywania prawne nie są wiążące dla sądu przy wyrokowaniu w sprawie innego współdziałającego w przestępstwie. Fakt, że sąd karny samodzielnie rozstrzyga zagadnienia prawne nie oznacza, że nie może się on powołać na opinie biegłych dotyczące np. prawa międzynarodowego albo obcego lub związane z pewną wąską specjalizacją, które są niezbędne dla wydania orzeczenia. Przepisy kpk przewidują tylko kilka sytuacji, w których sąd karny związany jest prawomocnym orzeczeniem sądu, stwierdzając, że odstępstwo od zasady samodzielności jurysdykcyjnej obejmuje: rozstrzygnięcie kształtujące prawo lub stosunek prawny (art. 8 §2 kpk); orzeczenia kształtujące (konstytutywne) wydawane są najczęściej w postępowaniu cywilnym, a ich cechą charakterystyczną jest to, że kreują one nową rzeczywistość, nieistniejącą przed datą ich wydania (np. orzeczenie o rozwiązaniu małżeństwa przez rozwód, o ustaleniu istnienia stosunku prawnego lub prawa, przysądzające własność). Nie ma tutaj więc żadnego uzasadnienia teza, że postępowanie cywilne dostarczy istotnych danych do sprawy dochodzenia karnego, które nie rządzi się przecież analogicznymi zasadami.

Zgodnie z art. 304 kodeksu postępowania karnego każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję. Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa. Taki obowiązek ciąży także na sadzie cywilnym, przed którym w trakcie postępowania ujawnione zostało popełnienie przestępstwa lub zachodzi podejrzenie, że popełniono przestępstwo. Z mojej strony sąd cywilny o fakcie wystawienia przez Pozwaną dokumentów poświadczających nieprawdę został powiadomiony w pismach Powoda z dnia 29 sierpnia 2016 roku i z 05 września 2016 roku oraz z dnia 17 września 2016 roku.

Jeśli przed lub w trakcie postępowania zapadnie wyrok skazujący powoda lub pozwanego zastosowanie znajdzie art. 11 kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którym ustalenia wydanego w postępowaniu karnym prawomocnego wyroku skazującego co do popełnienia przestępstwa wiążą sąd w postępowaniu cywilnym.

Ponadto, zgodnie z art. 177 kpc sąd może zawiesić postępowanie z urzędu, jeżeli ujawni się czyn, którego ustalenie w drodze karnej lub dyscyplinarnej mogłoby wywrzeć wpływ na rozstrzygnięcie sprawy cywilnej.

Taki wpływ na rozstrzygnięcie procesu cywilnego może mieć z pewnością fakt sfałszowania dokumentu lub złożenia fałszywych zeznań. Zgodnie z orzeczeniem SN z 16 stycznia 1969 r., IPZ 75/68, sąd jest zobowiązany interesować się przebiegiem postępowania karnego w celu kontroli swego stanowiska co do podstaw jego zawieszenia.

Gdyby Pozwana prawidłowo prowadziła dokumentację, to dzisiaj nie musiałaby dokonywać poświadczeń nieprawdy. Sprawę prowadzenia dokumentacji regulują odpowiednie przepisy. Warto przypomnieć, że nieprzestrzeganie odpowiednich przepisów regulujących kwestie odniesień na linii lekarz — pacjent prowadzi do wielu nadużyć i wypaczeń, a prawne skutki tegoż z zasady ponosi lekarz. Należy podkreślić, że zgodnie z wyrokiem SN z dnia 15 października 1997 roku, sygn. Akt III CKN 226/97, ewentualne nie dające się usunąć braki w dokumentacji lekarskiej nie mogą być wykorzystywane w procesie na niekorzyść pacjenta.

Podstawowym aktem prawnym odnoszącym się do zasad prowadzenia i udostępniania dokumentacji medycznej jest Ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta z dnia 6 listopada 2008 r. — Dz. U. 2012.159 (dalej jako upp). Aktem wydanym na jej podstawie, uszczegóławiającym zawarte w niej przepisy jest Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania — Dz. U. 2014.177 ((dalej jako rozporządzenie o dokumentacji). W pewnym zakresie zastosowanie może mieć też Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty z dnia 5 grudnia 1996 r. — Dz. U. 2011.277.1634 (dalej jako uzl). Może też zajść potrzeba odwołania się do Ustawy o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r. — Dz. U. 2002.101.926 (dalej jako uod), która ma wobec regulacji podstawowej charakter pomocniczy (jest stosowana w razie potrzeby w drugiej kolejności).

Artykuł 41 ust. 1 uzl nakłada na każdego lekarza powinność prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta. Ustęp 2 art. 41 odsyła zaś do upp, przewidując, że: „sposób prowadzenia i udostępniania dokumentacji medycznej przez lekarza określają przepisy Ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta”. Z tak przyjętej regulacji wynika, że prowadzenie dokumentacji medycznej ma charakter obowiązku ustawowego, którego naruszenie może stanowić podstawę odpowiedzialności prawnej. W interpretacji Sądu Najwyższego obowiązek prowadzenia dokumentacji wiąże się z wykonywaniem zawodu lekarza (Post. SN z dnia 24.05.2007 r., I KZP 11/07, OSNKW 2007, nr 6, poz. 48). Trybunał Konstytucyjny wyraźnie wskazał z kolei, że: „obowiązek prowadzenia i udostępniania dokumentacji medycznej dotyczy wszystkich zakładów opieki zdrowotnej, czyli również zakładów niepublicznych” (wyr. TK z dnia 28.11.2005 r., K 22/05, OTK-A 2005, nr 10, poz. 118).

Ustawa o prawach pacjenta określa minimalne wymagania dokumentacji. Zgodnie z art. 25 upp „dokumentacja medyczna zawiera co najmniej: 1) oznaczenie pacjenta, pozwalające na ustalenie jego tożsamości: a) nazwisko i imię (imiona), b) datę urodzenia, c) oznaczenie płci, d) adres miejsca zamieszkania, e) numer PESEL, jeżeli został nadany, w przypadku noworodka — numer PESEL matki, a w przypadku osób, które nie mają nadanego numeru PESEL — rodzaj i numer dokumentu potwierdzającego tożsamość, f) w przypadku gdy pacjentem jest osoba małoletnia, całkowicie ubezwłasnowolniona lub niezdolna do świadomego wyrażenia zgody — nazwisko i imię (imiona) przedstawiciela ustawowego oraz adres jego miejsca zamieszkania; 2) oznaczenie podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych ze wskazaniem komórki organizacyjnej, w której udzielono świadczeń zdrowotnych; 3) opis stanu zdrowia pacjenta lub udzielonych mu świadczeń zdrowotnych; 4) datę sporządzenia”.

Rozporządzenie uszczegóławia podstawowe wymogi o takie elementy jak dane identyfikujące zakład i jednostkę organizacyjną zakładu: nazwa i siedziba, adres wraz z numerem telefonu, kod identyfikacyjny; dane identyfikujące lekarza: nazwisko i imię, tytuł zawodowy, uzyskane specjalizacje, numer prawa wykonywania zawodu, podpis lekarza; istotne informacje dotyczące stanu zdrowia i choroby oraz procesu diagnostycznego, leczniczego, pielęgnacyjnego, w szczególności: opis czynności wykonywanych przez lekarza, pielęgniarkę, rozpoznanie choroby, problemu zdrowotnego lub urazu, zalecenia; informacje o wydanych orzeczeniach lub zaświadczeniach lekarskich; informacje dotyczące udzielonych świadczeń zdrowotnych.

Ponadto dokumentacja powinna być sporządzana w języku polskim, a każda kartka do niej należąca zawierać oznaczenie pacjenta co najmniej imieniem i nazwiskiem — w dokumentacji prowadzonej w postaci papierowej i na wydrukach z dokumentacji elektronicznej. Zasady te służą realizacji założenia, że dokumentacja powinna być sporządzana na bieżąco. Przy czym „na bieżąco” oznacza raczej „niezwłocznie” — czyli bez zbędnych opóźnień, a nie „natychmiast”. Na ogół bowiem nie jest możliwe równoczesne dokonywanie wpisów w dokumentacji i udzielanie świadczenia medycznego. Metodą złotego środka jest więc dokonywanie niezbędnych wpisów przed przystąpieniem do udzielania świadczenia (np. zgody na zabieg operacyjny) i uzupełnienie dokumentacji niezwłocznie po wykonaniu świadczenia.

W sposób jednoznaczny uregulowana jest w rozporządzeniu kwestia postępowania w przypadku błędów w dokumentacji. Ustęp 3 paragrafu 4 rozporządzenia przewiduje, że: „wpis dokonany w dokumentacji nie może być z niej usunięty, a jeżeli został dokonany błędnie, zamieszcza się przy nim adnotację o przyczynie błędu oraz datę i oznaczenie osoby dokonującej adnotacji” (obejmujące nazwisko i imię, tytuł zawodowy, uzyskane specjalizacje, numer prawa wykonywania zawodu, podpis).

Ze względu na poszanowanie prawa do ochrony danych osobowych oraz dla zadośćuczynienia celom, dla których sporządza się i prowadzi dokumentację medyczną, podmiot udzielający świadczeń medycznych zobowiązany jest do jej odpowiedniego przechowywania. Upp określa ten obowiązek w art. 29. Reguła ogólna mówi o 20-letnim okresie przechowywania, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym dokonano ostatniego wpisu. W zakres enumeratywnie wymienionych zaś wyjątków wchodzą następujące sytuacje. W przypadku zgonu pacjenta na skutek uszkodzenia ciała lub zatrucia okres przechowywania wzrasta do 30 lat. Zdjęcia rentgenowskie przechowywane poza dokumentacją podlegają okresowi 10-letniemu. Skierowania na badania lub zlecenia lekarskie przechowywane są przez lat 5, licząc od końca roku, w którym udzielono świadczenia będącego przedmiotem skierowania lub zlecenia. Wreszcie w przypadku dokumentacji dotyczącej dzieci do ukończenia drugiego roku życia, okres przechowywania wynosi 22 lata. Po upływie ustawowych okresów przechowywania, podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych niszczy dokumentację medyczną w sposób uniemożliwiający identyfikację pacjenta, którego dotyczyła.

Jednym z elementów realizacji prawa dostępu do dokumentacji medycznej jest jej udostępnianie, które odbywa się na zasadach określonych w art. 26—28 upp. Zasadniczo można wymienić trzy sposoby udostępniania: przez wgląd do dokumentacji w siedzibie podmiotu udzielającego świadczenia medycznego, przez sporządzenie wyciągów, odpisów lub kopii, za co można pobierać opłatę (metoda jej wyliczania określona jest w art. 28), przez wydanie oryginału za pokwitowaniem odbioru i z zastrzeżeniem zwrotu po wykorzystaniu (należy tutaj pamiętać o sporządzeniu kopii i umieszczeniu ich w dokumentacji przed wydaniem oryginału) — art. 27 upp.

Wyrazem poszanowania autonomii pacjenta są przepisy art. 26 upp oraz §8 rozporządzenia o dokumentacji medycznej odnoszące się do informacji i co się z tym wiąże dostępu do dokumentacji. Zgodnie z nimi do historii zdrowia i choroby dołącza się imię i nazwisko osoby upoważnionej przez pacjenta do otrzymywania informacji o stanie jego zdrowia i udzielonych świadczeniach zdrowotnych oraz dane umożliwiające kontakt z tą osobą albo oświadczenie o braku takiego upoważnienia, a także oświadczenie pacjenta o upoważnieniu do uzyskiwania dokumentacji medycznej w przypadku jego śmierci, ze wskazaniem imienia i nazwiska osoby upoważnionej, albo oświadczenie pacjenta o braku takiego upoważnienia. W doktrynie podkreśla się, że forma takiego oświadczenia może być zarówno ustna jak i pisemna, ale z praktyki wyraźnie wynika, że dla jasności sytuacji powinno się jednak zachować formę pisemną (co zresztą nie nastręcza problemów, gdy pacjent wypełnia gotowy formularz, zaznaczając w nim odpowiednie opcje i wypełniając przeznaczone do tego pola, a następnie opatrując dokument własnoręcznym podpisem).

Wzory podstawowych formularzy, które powinny być udostępnione pacjentowi do zapoznania się i podpisania w załącznikach. (Załączniki o numerach: 6,7 i 8).

Niestety, Pozwana nigdy nie przedstawiła mi jakiegokolwiek dokumentu do podpisania, bowiem nie było to jej do niczego potrzebne, bo nie prowadziła mojej indywidualnej dokumentacji poza tą cząstkową, na potrzeby NFZ w roku 2008. Łamiąc wówczas prawo nie może teraz korzystać z owoców łamania tego prawa. Tym bardziej, że i teraz posługuje się dokumentami antydatowanymi, zawierającymi fałsz intelektualny. W aktach sprawy są obszerne relacje na ten temat, więc nie muszę ich tutaj obszernie przytaczać.

Obowiązkiem lekarza prowadzącego jest przedstawianie rzetelnej informacji pacjentowi o stanie jego zdrowia, a nie ukrywanie jej poprzez stosowanie podstępnych zabiegów, a zwłaszcza przez kamuflaż i maskowanie, aby pokrzywdzony zbyt późno odkrył te niecne zabiegi a najlepiej nie odkrył ich w ogóle. I jeśli teraz krzywdziciel z tego tytułu rości pretensje to rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z ogromnym natężeniem złej woli i z degrengoladą etyki lekarskiej. Takie postępowanie nie powinno być premiowane. Bo czymże innym jest rozbudowywanie zęba 38(-8) w kierunku zęba 37 (-7) (ukrycie odsłoniętego korzenia) oraz pozostawienie w zębie 38(-8) trującego jodoformu? Najpewniej taki sam ładunek jodoformu był umieszczony w korzeniu tylnym zęba 37(-7) i dopóki nie wypłukał się i nie wypadł, to nie było bólu. Podobny ładunek jodoformu był także umieszczony w zębie 24 (+4) szczęki lewej), a może jest też jeszcze umieszczony w komorze zębowej nad przednim korzeniem zęba 37 (-7)? Będzie to jednak możliwe do stwierdzenia po jego ekstrakcji.

Otóż odcięciem części tylnej zęba 37 (-7), z jednoczesnym odseparowaniem od niego korzenia tylnego lekarka stworzyła zmianę nieodwracalną. To tak samo, jakby komuś odciąć nogę czy rękę. Tej zmiany nie można było już odwrócić. Ani zaraz po dokonaniu tego błędu medycznego, ani kiedykolwiek indziej. W tej sytuacji argument strony Pozwanej, że wczesne wykrycie tego faktu mogło zmniejszyć szkodę jest nielogiczny i bezzasadny, bo tym wykryciem Pozwana nie była nigdy zainteresowana. Tym bardziej, że Ewa F. zamaskowała swoje działanie poprzez rozbudowanie plomby zęba 38 (-8) w kierunku zęba 37 (-7). I to w taki sposób, że nie dało się zauważyć tego błędu bez wykonania zdjęcia rtg.. Wydaje się, że tego typu działanie z premedytacją znajduje swoją kwalifikację prawną także w KK.

Nie można więc twierdzić, że Ewa F. nie mogła sprawdzić stanu swojego „arcydzieła,” polegającego na założeniu porcelanowej korony na ząb 37 (-7) w taki sposób, że zakrywała ona jedynie część tego zęba, a drugą część wystawiała na działanie czynników zewnętrznych, w tym i infekcji, których efektem musiała być degradacja biologiczna odsłoniętego fragmentu zęba. I to jest ten „grzech” pierworodny. Wszystko, co się stało później, było tego logicznym następstwem. Zamaskowanie nawisem plomby z zęba 38 (-8) w kierunku zęba 37 (-7) jest tylko materialnym potwierdzeniem jej działań ukrywających błąd lub świadome działania, których celem było spożytkowanie za krótkiego mostka ze względów ekonomicznych. Pytania, kto był wykonawcą tego mostka porcelanowego pozostały bez odpowiedzi i nie było możliwe przesłuchanie na tę okoliczność protetyka, zwłaszcza pod kątem posiadania przez niego odpowiednich uprawnień. Byłoby naiwnością sądzenie, że osoba, która od samego początku zdawała sobie sprawę z popełnionego błędu i podjęła intensywne działania na rzecz jego ukrycia, z jakichś szlachetnych pobudek zechce ten błąd ujawnić i go naprawić. Postawa Pozwanej jest cały czas konsekwentna i polega nawet teraz na zaprzeczaniu. W tej sytuacji nie było szans na to, że oto, gdybym nawet składał jej wizyty codziennie, nagle dostrzegłaby i „odkryłaby” swój błąd, który zakryła i zaczęłaby go naprawiać. Jest to po prostu nierealne.

Jak wynika z mojego oświadczenia stawiłem się do niej z interwencją już tydzień po wstawieniu mostka, bo nikt dłużej nie wytrzymałby takiego bólu. Ale wtedy mnie pozbyła się wykorzystując moje zapytanie, czy ten ból może mieć związek z guzkami chromochłonnymi nadnercza. Nigdy mi nie wyznaczała jakiekolwiek terminu kontrolnego. Dla mnie sprawą oczywistą jest, że dokumentacja jej jest wystawiona wstecznie, to jest po sądowym zgłoszeniu roszczeń. W tym zakresie można było przeprowadzić badanie dokumentów na czas ich powstania o co strona Powodowa wnioskowała.

Wobec absurdalnej argumentacji Ewy F., że uszkodzenie zęba 37 (-7) to wynik zaniedbania higienicznego, oświadczam, że mając 76 lat zachowałem 26 zębów (dowód: zdjęcie pantomograficzne rtg). Oznacza to, że tylko dwa zęby, poza tzw. zębami mądrości, psującymi się najwcześniej, z jakichś powodów mam usunięte. Działo się to w latach 50-tych ubiegłego wieku, gdy dostęp do stomatologa był wielce utrudniony i najczęściej nie leczono, ale radykalnie pozbywano się bolących zębów.

Pozwana nie zaprzecza, że wykonała most porcelanowy, jednakże utrzymuje, że wykonała go zgodnie ze sztuką stomatologiczną, co jest nieprawdą, bowiem korona porcelanowa, będąca częścią składową mostu, nie obejmuje całkowicie powierzchni nośnej zęba 37 (-7) i poza jej obrębem znajduje się część dystalna zęba, co można stwierdzić bezpośrednio gołym okiem. Co ciekawe, gdy świadek, dr n. medycznych, lekarz stomatolog, Katarzyna Taraszkiewicz — Sulik, zeznając w dniu 1 czerwca 2015 roku, stwierdziła, że korona ta nie obejmuje całej powierzchni tego zęba i pozostawienie tej części poza koroną naraziło ten ząb na destrukcję, próchnicową, Pozwana nie zaprzeczyła tej tezie.

Jeszcze ciekawszą kwestią jest to, że zarówno pierwsza biegła, dr Ludmiła Gruszewska — Lewczuk, jak i drugi biegły, dr Janusz K. nie zanegowali w żaden sposób zeznań dr Katarzyny Taraszkiewicz-Sulik w tej kwestii oraz jej stwierdzenia, że zabieg protetyczny został wykonany niewłaściwie i niezgodnie ze sztuką stomatologiczną. Biegła, do niedawna pracownik Pozwanej w jej gabinecie stomatologicznym, rzecz jasna nie stwierdziła, że nadmiernie spiłowany ząb w części dystalnej jest powodem tego, że ta część musiała się znaleźć poza tylną ścianą korony porcelanowej, będącej przecież elementem składowym zbyt krótkiego uzupełnienia protetycznego. Stronniczość tę jednak da się wytłumaczyć faktem, że wobec byłego, a być może i obecnego pracodawcy trzeba zachować lojalność nawet za cenę utraty swego prestiżu zawodowego.

Z kolei następny biegły stwierdził w opinii, że: „(…) nie mogę z całą pewnością określić prawidłowości wykonania korony wykonanej na zębie 37 bez jednoczesnego badania klinicznego.(…)”. Problem w tym, że to badanie kliniczne biegły wykonał, wziął za to wynagrodzenie od Sądu, a jednak jego wyników nie ujawnił w Opinii. Badanie kliniczne dostarczyło przecież zasadniczych, oczekiwanych danych, a nieujawnionych tylko dlatego bo potwierdzały to, co jest widoczne na zdjęciach pantomograficznych RTG, czyli fakt, że koronka na zębie 37 (-7) nie obejmuje części dystalnej tego zęba. Formułując w ten sposób ten fragment Opinii biegły uchylił się od zreferowania w niej wyników tego prostego badania. Można nawet zrozumieć, że chwilowo „popsuł” mu się wzrok, ale fakt, że i „popsuła się” mu równocześnie pamięć, bo „zapomniał”, akurat w tym miejscu Opinii wpisać, że to badanie kliniczne przeprowadził rzutuje jednak mocno na jego rzeczywiste intencje w tej sprawie. Dodam jedynie, że mój zarzut dotyczący zatajenia dokonania przez biegłego badania klinicznego odnosi się jedynie do faktu zatajenia tego badania w newralgicznym miejscu w sformułowanej przez niego opinii, a nie zatajenia tego badania w ogóle, bo biegły na początku Opinii konstatuje, że badanie kliniczne odbył. Zatajenie w tym miejscu ma charakter oczywistej manipulacji, bowiem konsekwencją tegoż było jednoczesne zatajenie przez biegłego wyników tegoż badania, a ten element ma istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy w kwestii nie tylko intencji działania biegłego.

Niedokończenie przez biegłego pisania tegoż wątku, a wręcz jego urwanie, jest zabiegiem celowym, służącym ukryciu wyników tegoż badania klinicznego, na które zostałem przez niego wezwany do dalekiego Lublina. Przeprowadził on to „jednoczesne badanie kliniczne”, połączone z analizą zdjęć RTG, a jednak w Opinii wyników tego badania nie zamieścił. Problem braku wyników tegoż badania mocno akcentuje treść Zastrzeżeń do Opinii biegłego, mojego pełnomocnika procesowego (w aktach sprawy), a który to dokument nie może być ignorowany w procesie cywilnym. Niezbywalnym obowiązkiem biegłego było sformułowanie w formie pisemnej wyników tego badania, a nie pozostawienie jego wyników in pectore, czyli w swojej głowie.. W opinii nie ma przecież najmniejszej wzmianki na temat tegoż badania.

Zawiadomienia o podejrzeniu możliwości popełnienia przestępstwa przez biegłego nie było chęcią bezpodstawnego wpłynięcia na treść wyroku w sprawie. Nie jest to działanie bezprawne, jeśli wynika z uzasadnionego przekonania, że popełniono przestępstwo mające na celu ukrycie wyników bardzo ważnego badania klinicznego. Tym bardziej, że to ukrycie mogło spowodować — w konsekwencji — wydanie niesprawiedliwego wyroku. Co więcej, zaniedbanie tego obowiązku byłoby sprzeczne z dyspozycją art. 304 kpk.

Za Opinię biegłego zapłaciłem ponad 4 600 zł, a więc niemal trzykrotnie więcej niż za opinię biegłej, która okazała się być byłą pracownicą Pozwanej. A więc mam prawo poznać całość tej opinii, a nie tylko jej część. Nie chciałbym domniemywać, że ktoś zapłacił więcej, aby Sąd nie poznał najważniejszego jej fragmentu. Chociażby i z tego względu sprawa ta wymaga głębszego wyjaśnienia.

Jak widać, na opiniach obecnych biegłych nie może polegać pokrzywdzony Powód, a za to może polegać Pozwana i to z różnych względów. (Załącznik nr 9 i 10). Nie ma wątpliwości, że w tym przypadku nastąpiło poświadczenie przez biegłego Janusza K. faktów, które również poddają się weryfikacji poprzez treść Postanowienia I Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Sokółce (z dnia 29 lipca 2016 roku), że biegły dokonał badania klinicznego mojej osoby w dniu 12 lipca 2016 roku w swojej Przychodni Stomatologicznej w Lublinie (ul. XXXX 1), ale w swej Opinii — w należnym miejscu — nie raczył ujawnić tego faktu. Podobnie zataił wyniki tegoż badania klinicznego, co znajduje wyraz zarówno w Opinii, jak i dokumencie sądowym przyznającym mu wynagrodzenie za to badanie kliniczne na podstawie wystawionej przez niego karty pracy. Nie da się też obronić poglądu, że biegły w czasie badania klinicznego nie dostrzegł tego, że koronka porcelanowa na zębie 37 (-7) nie obejmuje tego zęba w całości od strony tylnej, wewnętrznej jak i zewnętrznej.

Podobną taktykę biegły zastosował i do analizy zdjęcia małoobrazkowego rtg z 2009 roku, stwierdzając: „Wprawdzie jest zdjęcie RTG z roku 2009, ale w takim wypadku jak tutaj, zdjęcie RTG jest badaniem pomocniczym, bezwartościowym bez jednoczesnego badania klinicznego”. Z tego zapisu biegłego nie wynika, że zdjęcie RTG z 2009 roku, jest „bezwartościowe” jako takie, ale jest jedynie „bezwartościowe bez jednoczesnego badania klinicznego.” (Iunctim). A przecież tego badania klinicznego biegły dokonał w dniu 12 lipca 2016 roku? Dlaczego więc nie zapisał jego wyniku w swej Opinii? Bo najpewniej nie służyłoby to interesom Pozwanej! I to zachowanie, podobnie, jak i opisane przedtem dowodzi jego stronniczości. Inaczej nie da się logicznie wyjaśnić tego faktu. Przypomnieć trzeba, że ten sam „myk” powtórzył biegły dokładnie tak samo i w odniesieniu do zdjęcia pantomograficznego RTG z 9 września 2014 roku.

Ponieważ tuż przed moim wyjazdem do Lublina zostałem ostrzeżony, że na uczciwości biegłego nie można w pełni polegać, więc — na wszelki wypadek — udokumentowałem fotografią kolorową stan mostu porcelanowego w dniu 11 lipca 2016 roku, na której dokładnie widać to, co widział biegły następnego dnia podczas badania klinicznego. Opis tej sytuacji znajduje się na Załączniku nr 9 i nie wymaga oddzielnego komentarza w tym miejscu. Wszystko widać, jak na dłoni, a zdjęcie fotograficzne — w odróżnieniu od ludzi — nie kłamie. Dodam tylko, że na tym zdjęciu fotograficznym wyraźnie widać, że korona zęba 37 (-7) nie obejmuje dystalnej (tylnej) części tego zęba ani od strony zewnętrznej, ani wewnętrznej ani też od tylnej.

Z dokumentacji lekarskiej dr Katarzyny Taraszkiewicz-Sulik wynika, że w dwóch zębach odnalazła ona opatrunki jodoformowe, które w tych zębach były pozostawione na stałe. Pozwana zaprzecza, że je umieściła, ale przecież była jedynym moim stomatologiem od roku 1995 do 2014! Świadkowie to potwierdzili na rozprawie w dniu 1 czerwca 2015 roku. Biegła twierdzi, że nie wolno na stałe pozostawiać w zębach jodoformu i z takim przypadkiem nie spotkała się w swej długoletniej praktyce stomatologa i biegłego sądowego. Z kolei biegły dr Janusz K. stwierdził, że opatrunki jodoformowe pozostawia się na stałe i na dowód tego podaje treść instrukcji wypełnienia o nazwie Metapex. Rzecz w tym, że nawet słaba znajomość języka angielskiego pozwala stwierdzić, że producent zaleca ten lek tylko jako wypełnienie TYMCZASOWE. Pomylił się, czy celowo zamieścił w opinii kłamliwą informację? A przecież jodoform jest silną trucizną i nie można go pozostawiać na stałe. Ale to dla biegłego nie ma żadnego znaczenia, ale ma to znaczenie dla Pozwanej. Jak widać i tutaj „nauka”, reprezentowana przez biegłego pozostaje w służbie Pozwanej. (Załącznik nr 11).

Z literatury naukowej wynika, że „Jodoform (…) ma bardzo wąski krąg przeciwwskazań. Lek ten, podobnie jak ich odpowiedniki, nie może być stosowany w przypadkach nadwrażliwości na składniki leków zawierających jod, ponieważ może to powodować reakcje alergiczne (pokrzywka, świąd, wysypkę, reakcje rzekomo anafilaktyczne, itd.). Efekty uboczne”. /http://vitamedd.com/pl/pages/1341502/ A „U alergików może wystąpić reakcja uczuleniowa, w tym obrzęk krtani, prowadzący do niewydolności oddechowej. W przypadku dużego przedawkowania istnieje ryzyko niewydolności układu krążenia. U osób ze skłonnością do zaburzeń pracy tarczycy nadmierna podaż jodu może prowadzić do pojawienia się lub zaostrzenia chorób autoimmunologicznych, do rozwoju zarówno niedoczynności, jak i nadczynności tarczycy”

http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,101460,14503729,Jod __przereklamowany __niezbedny__a_moze_szkodliwy. html

I jeszcze jeden cytat: „Jodoform rozpuszcza się w wydzielinach ustrojowych i w wydzielinach ran, ropni oraz owrzodzeń; uwalnia wówczas stopniowo jod działając bakteriobójczo, osuszająco, znieczulająco miejscowo i krwiotamująco (hamuje krwawienia z drobnych naczyń krwionośnych).” (cytat za dr. Henrykiem Różańskim, http://www.luskiewnik.eu/antisepticum.htm ).


Ulubionymi pytaniami biegłych były pytania Strony Pozwanej, zredagowane w sposób sugerujący odpowiedzi, a dotyczące takich kwestii jak wpływ złej higienizacji na kondycję mostka porcelanowego, czy też posiadanych chorób i branych leków, a szczególnie wpływ rzekomo chorego przyzębia na rozwój próchnicy. Rzecz o tyle dziwna, że nigdy nie chorowałem na choroby przyzębia a właściwą higienizację jamy ustnej umiem zachować i temu zawdzięczam posiadanie w podeszłym wieku bardzo dużej ilości zębów, czego nie ukrywała i Pozwana i obecny mój stomatolog, a co znajduje wyraz w aktach sprawy. Wydaje się, że należy zaprzestać szermowania tym „argumentem”, zwłaszcza, że jego źródłem jest sfabrykowana i antydatowana dokumentacja, o której już wspominałem.

A oto jak wygląda stan przyzębia i higieny jamy ustnej w świetle dokumentacji stomatologicznej dr Katarzyny Taraszkiewicz-Sulik (dokumentacja dołączona do akt sprawy na żądanie biegłego):

Zapis z dnia 24.07.15: Wizyta kontrolna > ocena przyzębia oraz uzupełnień tymczasowych. Klinicznie brak zastrzeżeń, higiena jamy ustnej b. dobra.

Zapis z dnia 29.09.15: Wizyta kontrolna uzupełnień tymczasowych. Brak zastrzeżeń ze strony lekarza oraz pacjenta.

Zapis z dnia 02.10.15: Wizyta kontrolna, wykonanie nowych uzupełnień tymczasowych. Stan przyzębia b.dobry, jak też higiena jamy ustnej.

Zapis z dnia 23.12. 15: Wizyta kontrolna uzupełnień tymczasowych oraz ocena stanu stanu higieny i przyzębia > b.dobra.

Zapis z dnia 30.03.16: Wizyta kontrolna uzupełnień oraz ocena stanu higieny i przyzębia > b. dobra.

Zapis z dnia 29.06. 16: Wizyta kontrolna uzupełnień i przyzębia. Brak zastrzeżeń.


I chyba nie powinno być już wątpliwości, że sfabrykowana dokumentacja Pozwanej nie może być punktem odniesienia w rozstrzyganiu tego i innych problemów. Fakt jej fabrykacji i zafałszowania wpisów o znaczeniu prawnym potwierdzających nieprawdę tę kwestię przesądza definitywnie i anihiluje wymowę merytoryczną tejże dokumentacji. W gruncie rzeczy z dostarczonej przez nią dokumentacji medycznej ostaje się tylko jedna strona jako autentyczna i nie sfabrykowana. Jest to dokument oznaczony jako karta nr 46 w aktach sprawy.

Od czasu zgłoszenia moich zastrzeżeń minęło wiele czasu i zgodnie z treścią art. 253 KPC Pozwana mogła uwiarygodnić swoją dokumentację medyczną. Tego jednak nie zrobiła. Wypada przypomnieć po raz wtóry, że zgodnie z wyrokiem SN z dnia 15 października 1997 roku, sygn. Akt III CKN 226/97, ewentualne nie dające się usunąć braki w dokumentacji lekarskiej nie mogą być wykorzystywane w procesie na niekorzyść pacjenta.

Rzecz jasna Sąd nie jest związany opinią biegłego i powinien ją ocenić na równi z innymi środkami dowodowymi w ramach swobodnej oceny dowodów. Takiej oceny na ogół dokonuje się pod względem zgodności z zasadami logiki, poziomu wiedzy biegłego, podstaw służących wydaniu opinii i uzasadnienia opinii. Regulację dotyczącą przeprowadzania dowodu z opinii biegłego zawiera kodeks postępowania cywilnego. Oprócz krytyki opinii biegłego przy pomocy innych środków dowodowych (w tym opinii innych biegłych) możliwe jest również wyłączenie biegłego przed ukończeniem przez niego czynności, gdy istnieją wątpliwości co do jego bezstronności. Po zakończeniu czynności możliwe jest też wyłączenie biegłego, jeżeli przyczyny braku bezstronności powstały później lub później dowiedziała się o nich strona. Kwestia ta ma szczególne odniesienie do biegłej, która okazała się pracobiorczynią Pozwanej i badanie Powoda przeprowadziła w gabinecie stomatologicznym w Białymstoku należącym do Pozwanej, co zapewne nie jest tylko przypadkiem, a także drugiego biegłego z przyczyny przywołanej wcześniej.

Na skutek nadmiernego spiłowania części dystalnej zęba cierpiałem bardzo mocno, bo Pozwana zlekceważyła moją skargę, gdy zgłosiłem się do niej natychmiast po jej powrocie z Wysp Zielonego Przylądka. Uznała, że ten ból nie pochodzi od uzębienia, co było kolejnym skandalicznym błędem, bo z tego powodu cierpiałem wiele miesięcy, aż do operacji usunięcia prawego nadnercza. Tuż przed operacją stomatolog Kliniki Kardiologicznej w Aninie stwierdził, że to jednak ból zęba 37(-7). Po powrocie z kliniki stanowczo zażądałem od Pozwanej, aby zajęła się leczeniem tego zęba i odniosło ono skutek trwający aż do sierpnia 2014 roku, to jest do czasu kiedy to wypłukał się jodoform z korzenia dystalnego tegoż zęba i silny ból powrócił. Jak wiadomo, jodoform działa nie tylko antybakteryjnie ale i znieczulająco. Na temat prawidłowości i nieprawidłowości w leczeniu zęba poprzez rozwiercenie górnej ściany korony, wypowiedzieli się oboje biegli. Ich opinie wzajemnie wykluczają się.

Na dzień dzisiejszy, z powodu błędów w leczeniu przez Pozwaną doszło do ekstrakcji dwóch zębów, w których zaaplikowała jodoform na stałe. Chodzi o ząb 38 (-8) i ząb 24 (+4), tj. „czwórka” lewej szczęki. Na ekstrakcję czeka ząb 37(-7). Wg Tabeli (Tabela Norm Oceny Procentowej Trwałego Uszczerbku Na Zdrowiu, Załącznik do Zarządzenia Zarządu Prezesa PZU S.A. Nr 26/2003 z dnia 22 grudnia 2003 r.) utrata kła jest oceniana jako 3% trwały uszczerbek na zdrowiu, a ząb trzonowy jako 2% trwały uszczerbek na zdrowiu. W tej sytuacji uszczerbek na zdrowiu z tytułu utraty jedynie trzech zębów wynosi 7%. W praktyce odszkodowanie za każdy utracony ząb sięga od 1 000 złotych do 5 000 złotych, czyli średnio 3 000 zł, niezależnie od kosztów późniejszego oprotezowania lub zaimplantowania. /http://projuris.pl/odszkodowania-t26/wysokosc-odszkodowania-za-utrate-zebow-t40/ Dziwne, że biegły w swej opinii twierdzi, że utrata jednego zęba w ogóle nie figuruje w tej tabeli. Okazuje się, że figuruje.

Uważam, że żądana przeze mnie suma zadośćuczynienia (30 000 zł), obejmująca także koszta implantowania bądź oprotezowania mojego uzębienia a także zadośćuczynienie za cierpienie fizyczne i psychiczne, nie jest sumą wygórowaną. Nie tylko chodzi o wielomiesięczne zmaganie się z bólem zęba ale także i o skutki zaaplikowania w zębach na stałe jodoformu, co objawiło się u mnie uogólnioną alergią na ten specyfik i ciężką formą astmy oskrzelowej trwające aż do czasu usunięcia jodoformu (2014r.). Trzeba podkreślić, że zaaplikowanie jodoformu na stałe objawiło się nie tylko ciężką alergią miejscową, z racji uczulenia na jodki, gdyż z czasem ona przekształciła się w alergię uogólnioną doprowadzając do ciężkiej astmy oskrzelowej połączonej z obrzękami krtani a trwającej aż przez 5 lat. Zapewne skutkiem jej była konieczność przejścia operacji usunięcia migdałków podniebiennych oraz operacji ucha środkowego, połączonej z wszczepieniem tytanowego implantu drugiej kostki słuchowej, ponieważ ona uległa rozrzedzeniu na skutek stanu zapalnego wywołanego alergią na jodki. Po usunięciu zębów z jodoformem natychmiast ustąpiła alergia i astma oskrzelowa, co potwierdzają wyniki stosownych badań, znajdujące się w aktach sprawy. Gdy opowiedziałem o tym biegłemu, to stwierdził z całą powagą, że po prostu, ot tak sobie, astma oskrzelowa wyleczyła się sama z siebie i przypadek tylko sprawił, że stało się to akurat po usunięciu jodoformu z zębów. Pozwana była jedyną dentystka, jaka mnie leczyła nieprzerwanie przez 20 lat (1995—2014) ale jej zdaniem absolutnie nigdy mi go nie wmontowała bo z jodoformem „walczy.”

Po zdemontowaniu mostka porcelanowego zajdzie też konieczność odbudowy tylnej części uzębienia lewej żuchwy, co pociągnie za sobą konieczność dokonania dwóch implantów zębowych, jeśli wszystko powiedzie się bez komplikacji.

Żałuję, że los sprawił, że na drodze mojego życia spotkałem takiego stomatologa jak Pozwana. Nie dość, że spowodowała poważny uszczerbek na moim zdrowiu i uszkodzenie ciała, to jednocześnie pokazała tę brzydką twarz lekarza, który za nic ma przysięgę Hipokratesa i uchyla się od naprawy popełnionego błędu stomatologicznego. Robi to nie tylko wbrew Kodeksowi Etyki Lekarskiej, ale i wbrew zwykłemu poczuciu ludzkiej przyzwoitości. Fabrykując potwierdzającą nieprawdę dokumentację medyczną i przedstawiając ją w Sądzie, jako dowód, dentystka dopuszcza się też występku przeciwko dokumentom. W tej sprawie — jak już napisałem — przez dwa miesiące toczyło się zawieszone później dochodzenie, prowadzone przez Komisariat Policji w Dąbrowie Białostockiej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Sokółce, ale na skutek uwzględnienia mojego Zażalenia, Postanowieniem Sądu Rejonowego w Sokółce (II Wydział Karny) z dnia 9 grudnia 2016 roku, Postanowienie Prokuratora z dnia 27.10.2016 roku, o zawieszeniu dochodzenia w sprawie Ds. 740/16 zostało prawomocnie uchylone i nie podlega zaskarżeniu. Mam nadzieję, że ustalenia dochodzenia czy ewentualny wyrok karny w tej sprawie, zgodnie z odpowiednimi postanowieniami KPC zostaną w porę spożytkowane w sprawie cywilnej, co — jak wiadomo — gwarantuje art. 11 kodeksu postępowania cywilnego.

Kończąc, proszę Wysoki Sąd o wydanie orzeczenia, którego wykonanie, chociaż w części przyczyni się do zniesienia krzywd, jakie uczyniła mi Pozwana nie tylko nieumiejętnym leczeniem ale i swoim stosunkiem do kwestii zrekompensowania tych krzywd i cierpień, tak fizycznych, jak i psychicznych, bo na pełne zrekompensowanie tych krzywd, jak się wydaje, nie mam co liczyć. (…).


ZAŁĄCZNIKI wg kolejności:


Załącznik nr 1: podpisy-parafki i pieczątki na materiale porównawczym. (W tym i pod wpisami z dnia 18.08.2008 roku i z 25.08.2008 roku). Podpisy Pozwanej pod wpisami są bardzo uproszczone. Mają charakter znaku graficznego przypominającego uproszczoną literę „W” pisma odręcznego, bez wyraźnego zaznaczenia jej części środkowej. W tym samym kształcie ta parafka występuje 7 razy a więc przy wszystkich wpisach autentycznych dokumentacji. Nie ma wątpliwości, że jest to podpis wyrobiony, zdecydowany, indywidualny. Odciski pieczątek wyraźne, nie wykazujące zużycia matrycy napisów treści pieczątki. Zdjęcie wpisów autentycznych pochodzących z lipca, sierpnia i października 2008 roku. (Karta 46 akt sprawy). Ich treść została skonsumowana w zapisach elektronicznych ZIP NFZ, co pośrednio potwierdza ich wiarygodność. (Wydruk z ZIP NFZ w aktach sprawy).

Załącznik nr 1

Dodać trzeba, że w wydruku ZIP NFZ, w odniesieniu do wskazanych powyżej dat brakuje jedynie numeracji zębów. Opis zabiegów stomatologicznych jest identyczny, jak w powyższych zapisach. Dokument ten, w przypadku wykonywania badań dokumentów na wiekowość dokumentacji jest doskonałym materiałem porównawczym w stosunku do wpisów antydatowanych na dzień 18.08.2008 roku (karty: 47 i 48 akt sprawy) a także dokumentów antydatowanych na 1—3 września 2014 r. (karty 49 i 50 akt sprawy).


Załącznik nr 2: karta nr 48 akt sprawy. Dokument antydatowany na dzień 18.08.2008 i 25.08.2008 roku. Dowód na fałszerstwo intelektualne i materialne dokumentu o znaczeniu prawnym. Dodam, że przytoczonych wyżej czynności, poza szlifowaniem zębów 35 (-5) i 37(-7) oraz pobraniem wycisku a następnie, moim zdaniem, założeniu mostka najprawdopodobniej w dniu 21 lutego 2009 roku, Pozwana nigdy u mnie nie wykonywała. Nie mogła mi też oddać rzekomego zdjęcia rtg zębów przed oszlifowaniem, bo nigdy w tym celu go nie wykonywała u siebie w gabinecie, ani też nie wydawała skierowania na wykonanie w szpitalnym gabinecie rtg. Z kolei 11.08.2008 r. Pozwana leczyła ząb 38 (-8), a 30.07.2008 r. ząb 37 (-7). Podpisy złożone na tym dokumencie pochodzą z okresu późniejszego (2015rok).

Załącznik nr 2
Załącznik nr 3

Załącznik nr 3: karta nr 47 akt sprawy. Dokument antydatowany, Dowód na fałszerstwo intelektualne i materialne dowodu o znaczeniu prawnym. Nieprawdziwa informacja o zapaleniu przyzębia, zaznaczenie nieistniejącej alergii.


Załącznik nr 4: karta nr 49 akt sprawy. Dowód na fałszerstwo intelektualne i materialne dokumentu o znaczeniu prawnym. Wymienione są choroby na które nie chorowałem w tym czasie. Wtedy byłem jedynie chory na przewlekłą białaczkę limfatyczną oraz łagodne nadciśnienie tętnicze. Nie chorowałem na przewlekłe zapalenie przyzębia ani na inne stany zapalne jamy ustnej. Nie składałem żadnych deklaracji co do upoważnienia lub jego braku gdy chodzi o dostęp do mojej dokumentacji medycznej. Nie odmawiałem podpisania dokumentacji medycznej bo nikt mi takiej nie przedstawiał. To było spotkanie dotyczące jedynie błędu stomatologicznego.


Załącznik nr 5: karta nr 50 akt sprawy. Dokument antydatowany. Dowód na fałszerstwo intelektualne i materialne dowodu o znaczeniu prawnym. Treści zamieszczone są w 100 % nieprawdziwe.

Załącznik nr 4
Załącznik nr 5


Załącznik nr 5a


Załacznik nr 6
Załącznik nr 7
Załącznik nr 7a


Załącznik nr 8
Zdjęcie fotograficzne zęba 37 (-7)

Zdjęcie fotograficzne zęba 37 (-7), stan na dzień 11 lipca 2016 r. Za tylną ściany korony zęba widoczny korzeń (tylny) dystalny tegoż zęba. Badanie kliniczne biegłego miało miejsce w dniu 12 lipca 2016 roku od godziny 15:30 do 16:30. Nie da się utrzymać poglądu, że biegły nie dostrzegł tylnego korzenia zęba 37(-7) lustrując jamę ustną wzrokiem przy pomocy lusterka dentystycznego w świetle lampy bezcieniowej. Jak widać, część tylna tego zęba jest z całą pewnością nie objęta koroną porcelanową tak ze strony zewnętrznej, jak i wewnętrznej oraz tylnej, bowiem nie obejmuje korzenia tylnego tegoż zęba. Użycie przez biegłego słowa „ korona na zębie 37 być może nie obejmuje zęba od strony dystalnej” jest świadomym fałszerstwem intelektualnym.

Badanie to miało wszelkie cechy badania klinicznego, przeprowadzonego na fotelu dentystycznym. Biegły oglądał uzębienie, posługując się lusterkiem dentystycznym w świetle lampy bezcieniowej, a także dotykał korzenia tylnego zęba 37 (-7) innymi instrumentami. Stwierdził przy tym głośno, że korzeń dystalny tego zęba jest całkowicie odseparowany i rusza się. Musiał więc swoim wzrokiem stwierdzić, że ząb nie jest objęty koroną w całej swej części dystalnej. Tym bardziej, że załączone zdjęcie fotograficzne, wykonane zwykłym aparatem komórkowym, w przeddzień badania i w trudniejszych warunkach, ten stan znakomicie obrazuje. Zatajenie tegoż faktu przez biegłego w opinii rzutuje w zasadniczy sposób na fakt jego stronniczości i de facto anihiluje całą opinię.

Załącznik nr 9: zdjęcie pantomograficzne rtg z 9 września 2014r. (dyskietka w aktach sprawy). Brak miejsca między korzeniem dystalnym zęba 37 a korzeniem przednim zęba 38 blokował jakiekolwiek „wędrowanie” korzenia dystalnego zęba 37 w kierunku poza tylną ścianę jego koronki porcelanowej. Zachowana przegroda międzyzębodołowa świadczy o tym, że dwa korzenie są na swoim pierwotnym miejscu. Wniosek: Odsłonięcie połowy korzenia dystalnego zęba 37 to wynik nadmiernego odpiłowania jego ściany tylnej zęba połączone z przecięciem jego centralnej części korzenia tylnego w jego partii centralnej, a nie jakiegoś wysunięcia się korzenia tylnego zęba 37 poza tylną ścianę koronki.

Załącznik nr 10: zdjęcie pantomograficzne rtg z 12 maja 2016 roku, po dokonanej ekstrakcji zęba 38 (10 listopada 2014r.). Zwraca uwagę fakt, że dopiero po 19 miesiącach od ekstrakcji zęba 38, na skutek braku oporu korzenia tego zęba „wędrówka” korzenia dystalnego zęba 37 stała się realna.

Załącznik nr 9


Załącznik nr 10


Załącznik nr 11


Załącznik 11a


Załącznik nr 12
Załącznik nr 13


Załącznik nr 13a

Sygn, akt: I C29/15

PISMO POWODA ( z dnia 17 sierpnia 2017r.).


Działając w imieniu własnym, a nawiązując do treści mojego pisma z dnia 19 grudnia 2016 roku, niniejszym uzupełniam przesłany wówczas dokument o nazwie MOWA KOŃCOWA o następujące treści w następujących miejscach:


I. Po akapicie 5-tym od góry (str. 17) dodaje się:

1). Analizując szczegółowo wpisy Pozwanej w jej „dokumentacji” z dnia 18 sierpnia 2008 roku, spostrzegłem, że jej wpis o zastosowaniu nici retrakcyjnych przy szlifowaniu zębów 37 (-7) i 35 (-5) pod korony jest fikcją. Chodzi o to, że nić retrakcyjna służy m.in. do obniżania dziąseł przy wykonywaniu tzw. schodkowania poniżej górnej krawędzi dziąsła, czego skutkiem powinno być zasłonięcie później dolnych brzegów koron porcelanowych. Tego efektu nie osiągnięto, bowiem te brzegi koron w rzeczywistości opierały się na dziąsłach, a nie były schowane pod górnymi krawędziami dziąseł, co ilustruje dokumentacja fotograficzna wykonana po ekstrakcji zęba i zdjęciu koron.

Pozwana napisała: „Retrakcja dziąseł przy zastosowaniu nici retrakcyjnych oraz pobrano wyciski dwuwarstwowe masą silikonową.”(Cytat z karty nr 48 akt sprawy).

Literatura przedmiotu na temat zastosowania nici retrakcyjnych ujmuje ten problem następująco:

„(…) Metoda mechaniczna pozwala na dobre odsłonięcie struktury okołozębowej, zwłaszcza jeśli chodzi o rowek dziąsłowy. Tradycyjne nici retrakcyjne i nowe systemy do retrakcji mechanicznej w postaci pianek (np. Magic FoamCord firmy Coltčne/Whaledent) wprowadzanych aplikatorami poddziąsłowo mogą być stosowane z jednakową skutecznością przy odwzorowaniu schodków położonych do 2mm od linii brzeżnej dziąsła, natomiast nici retrakcyjne dają wyraźnie lepsze efekty przy odwzorowaniu powierzchni położonych głębiej niż 2mm od linii brzegowej dziąsła. Metoda mechaniczna nie zapewnia hemostazy, dlatego przy występującym krwawieniu lub nadmiernym przesączaniu może dochodzić do powstania niedokładnych odbić powierzchni tkanek. Dla skuteczności metody mechanicznej istotna jest budowa nici, w szczególności rodzaj splotu. Nić retrakcyjna nie powinna się zbytnio strzępić a powstawanie mikrostrzępków można zaobserwować w obrazie mikroskopowym praktycznie we wszystkich niciach; zbyt duża ilość niewidocznych gołym okiem resztek nici może wpływać na jakość wycisku, zwłaszcza na odbicia powierzchni zębów. Grubość użytych nici retrakcyjnych i czas ich pozostawienia ma bardzo duży wpływ na jakość wycisku; zastosowanie zbyt cienkich nici nie pozwala na uzyskanie odpowiednio szerokiego odsłonięcie rowka dziąsłowego, co utrudnia zapływanie materiału, zbyt grube nici powodują natomiast zwiększony ucisk na tkanki przyzębia, co może prowadzić do urazów i silniejszego krwawienia. W ostatnich latach na rynku pojawiły się modyfikatory powierzchni środki, które pozwalają na lepsze zapływanie mas o niższej gęstości do rowka dziąsłowego poprzez zmniejszenie napięcia powierzchniowego materiału. Użycie modyfikatora powierzchni dostosowanego do masy wyciskowej pozwala na retrakcję nicią o mniejszym rozmiarze przy zachowanej jakości wycisku. Z badań wynika, że optymalny czas potrzebny do wystarczającego odsłonięcia rowka dziąsłowego przy zastosowaniu nici to 4 minuty.( …).” /http://dentysta.eu/rodzaje-retrakcji-i-ich-wplyw-na-jakosc-wycisku/. (Tutaj też jest podana naukowa literatura przedmiotu).

Summa summarum: Brakuje logicznej spójności między tym wpisem o rzekomym zastosowaniu nici retrakcyjnej a brakiem jakiegokolwiek efektu jej rzekomego zastosowania, co kompromituje tę „dokumentację” jako przygotowaną na użytek procesu dopiero w roku 2015, a nie w roku 2008, jak sugeruje naniesiona na niej data. Dobrą metodą weryfikacji prawdziwości tak sfałszowanego dokumentu stomatologiczno-protetycznego jest jego analiza pod kątem czy zawarte w nim stwierdzenia mają odbicie w fizycznej sprawdzalności ich faktycznego zastosowania. Z takim weryfikowalnym w 100 % przypadkiem mamy do czynienia z zapisem dokonanym na karcie nr 48 akt sprawy. Ponieważ Pozwana napisała tam: „Retrakcja dziąseł przy zastosowaniu nici retrakcyjnych…(…)” więc łatwo to sprawdzić. Otóż jest to stwierdzenie nieprawdziwe, gdyż wynikiem takiej retrakcji byłoby to, że dolne krawędzie ścian koronek porcelanowych znajdowałyby się poniżej dziąseł, a zdjęcia fotograficzne zęba 37 (-7) po jego ekstrakcji całkowicie temu przeczą, bowiem pokazują, że te krawędzie były oparte na dziąsłach i nie ujawniają tzw. schodkowania zęba poprzez oszlifowanie na wszystkich ścianach zęba, ale tylko na jednej — dystalnej.

http://www.dornwell.pl/tamowanie-krwawienia-i-nici-retrakcyjne/ultradent-ultrapak-ni-retrakcyjna.html

Między innymi, czytamy tam:

„Zastosowanie nici retrakcyjnych Ultrapak:

1. Do tamowania krwawienia i retrakcji dziąseł w przypadku opracowywania zębów pod korony i mosty. Najlepiej razem z preparatem ViscoStat lub Astringedent wtartym za pomocą końcówek DentoInfusor;

2. Do ochrony dziąsła przy szlifowaniu zębów: nitka nie wplątuje się w wiertło;

3. Do przyżyciowej amputacji miazgi;

4. We wszystkich procedurach z zakresu stomatologii zachowawczej, w których ważne jest osiągnięcie pełnej kontroli nad ewentualną penetracją płynów ustrojowych do wnętrza ubytku, w szczególności przy wypełnianiu ubytków klasy V (fot. C oraz uwaga poniżej).”.

Te same informacje są dostępne i w innych artykułach, do których prowadzą linki, jakie się wyświetlą po wpisaniu do wyszukiwarki google frazy: „nici retrakcyjne”.

2). Koronnym dowodem na zaistnienie od samego początku nieszczelności korony metalowo-porcelanowej osadzonej na zębie 37 (-7) jest fotografia (w aktach sprawy) przedstawiająca widok przedniej ściany tego zęba (od strony zęba 36 (-6)) po zdjęciu tejże korony. Otóż, przez otwór wywiercony w ścianie górnej tejże korony dentystka wtłoczyła nie tylko co najmniej 3 kawałki tzw. gutaperki ale i sporą ilość cementu dentystycznego, co dowodzi istnienia tam dużej przestrzeni między ścianą koronki a przednią ścianą zęba 37 (-7). Gdyby tej pustej przestrzeni nie było to nie byłoby możliwe wtłoczenie -poprzez perforację zęba, aż tak dużej ilości materiału dentystycznego. W świetle tegoż na wskroś fizykalnego dowodu wszelkie wywody biegłego o rozszczelnieniu się korony na skutek rzekomo złej higienizacji jamy ustnej nie są warte nawet funta kłaków. Podobna nieszczelność zaistniała także między pozostałymi ścianami tegoż zęba a sąsiadującymi z nimi ścianami koronki, ponieważ dentystka nie wykonała prawidłowego „schodkowania” poprzez oszlifowanie lub też nie wykonała go w ogóle. O tym świadczą pozostałe fotografie zęba załączone do akt sprawy. Jak wiadomo, „leczenie” tegoż zęba poprzez otwór w górnej ścianie koronki odbyło się przez pozwaną na przełomie sierpnia i września 2009 roku, a więc w krótkim czasie od założenia mostu. Jak z tego widać „leczenie” to nie dało żadnego rezultatu, bo pozwana nie „trafiła” w żaden z dwóch korzeni przednich tego zęba, a jedynie dokonała perforacji tego zęba między jednym a drugim jego korzeniem. To dlatego, aby usunąć ból zęba musiała potem z boku wywiercić kawernę w komorze zębowej, aby zatruć jodoformem miazgę zęba i w ten sposób oddziałać na wszystkie jego korzenie.

3). Wiele niespójności, przekłamań i nierzetelności znajdujemy także w opinii biegłego sądowego. Biegły o odpowiedzi na pytanie o WYNIK jego BADANIA KLINICZNEGO mojej osoby z 12 lipca 2016 roku, odpowiedział, że ten WYNIK mają odzwierciedlać jego odpowiedzi na pytania nr: 12, 13, 14, 15, 35 oraz 40 w jego I opinii uzupełniającej z dnia 5 stycznia 2017roku.

Cytat: „W opinii z dnia 05.01.2017 r. opisałem wyniki badania klinicznego powoda w odpowiedzi na pytania numer: 12, 13, 14, 15, 35 40”

W TYCH ODPOWIEDZIACH NIE MA NIGDZIE MOWY O TYM, ŻE STWIERDZA ZŁĄ HIGIENIZACJĘ MOJEJ JAMY USTNEJ.

— NIE STWIERDZA TEŻ ISTNIENIA PRZEWLEKŁEGO ZAPALENIA PRZYZĘBIA ANI JAKICHKOLWIEK INNYCH STANÓW ZAPALNYCH.

PRZECIEŻ, GDYBY BYŁY, TO BY JE STWIERDZIŁ.

— STOI TO W ZASADNICZEJ OPOZYCJI DO JEGO MYŚLI PRZEWODNIEJ, WYRAŻONEJ WCZEŚNIEJ A OPARTEJ JEDYNIE NA SFAŁSZOWANYCH WPISACH POZWANEJ O RZEKOMO ZŁEJ HIGIENIZACJI JAMY USTNEJ I O PRZEWLEKŁYM ZAPALENIU PRZYZĘBIA.

OZNACZA TO, ŻE TA OPINIA JEST WIĄŻĄCA w obu KWESTIACH a nie kłamliwa „dokumentacja” Pozwanej.

Niestety, w tych odpowiedziach (12,13,,14, 15, 35, 40 ) nie ma pełnych danych na pytanie o wynik badania klinicznego z dnia 12 lipca 2016 roku. Wspomina jedynie, co rozważał {„oceniłem jako wymagający natychmiastowej ekstrakcji” (ząb 37);„stwierdziłem stosunek/położenia korony to tkanek twardych zęba”(12 i 13); brak oceny sytuacji w roku 2008 (14); „rozseparowanie korzeni zęba 37 skutkuje koniecznością usunięcia korzenia dystalnego i konieczną próbą utrzymania korzenia bliższego jako filaru mostu”; " stan zastany w roku 2016 opisałem jako wymagający odcięcia zęba 36 i 37 od zęba 35 i natychmiastowej ekstrakcji zęba 37”} (15).

Trzeba zważyć, że są to sformułowania pochodzące nie z opinii głównej, wykonanej po badaniu klinicznym z 12 lipca 2016 roku, ale z I opinii uzupełniającej z dnia 5 stycznia 2017 roku.

„Oceniłem nie wykonanie mostu w roku 2008, a stan zastany w roku 2016 opisałem jako wymagający odcięcia zęba 36 i 37 od zęba 35 i natychmiastowej ekstrakcji zęba 37 o czym poinformowałem powoda i napisałem to w opinii.”

(Cytat z odpowiedzi na pytanie nr 35 (w opinii uzupełniającej I, z 5 stycznia 2017 roku, do której biegły odsyła w odpowiedzi sformułowanej w opinii uzupełniającej II, z 15 lutego 2017 roku).

Pewnym novum w stosunku do poprzedniej opinii jest jego stwierdzenie, że „powodem utraty mostu nie jest brak higieny”. (Odpowiedź na pytanie nr 28). Przy okazji zamieścił, niejako mimochodem, dłuższy wywód o tym, że brak higieny jamy ustnej może do tego prowadzić. Problem jest w tym, że wg niego samego to powoda nie dotyczy. Jaki sens ma więc zamieszczanie takich dywagacji? Komu to ma służyć? Czy to aby nie jest relatywizacja ocen? Nie mniej jednak to stwierdzenie biegłego, że „powodem utraty mostu nie jest brak higieny” jest, de facto, wycofaniem przez niego swojego twierdzenia odwrotnego wyrażonego wcześniej w opinii głównej.

Kolejnym novum jest już cytowane stwierdzenie, że nie oceniał stanu mostu na rok 2008, ale na rok 2016 i to jedynie pod kątem „potrzeby odcięcia zęba 37 i 36 od zęba 37.” (Odpowiedź na pytanie nr 35). Szkoda, że wyniku tego badania klinicznego nie sformułował pisemnie w swej Opinii wystawionej bezpośrednio po badaniu w lipcu 2016 roku.

Odpowiedź na pytanie nr 40 dotyczyła tego czy podczas badania w dniu 12 lipca 2016 roku biegły oceniał prawidłowość leczenia endodentycznego, Z odpowiedzi na to pytanie wynika, że nie oceniał.

4). BIFRUKACJA zęba 37 (-7).

Ząb 37 (-7) nadmiernie spiłowany w części tylnej uległ bifrukacji pionowo-poziomej, najpewniej w procesie montażu mostu lub podczas pierwszego żucia. Oględziny wskazują na to, że ząb 35(-5) nie posiadał wymaganego schodkowania od swej strony przedniej i tylnej, Natomiast ząb 37 (-7) zbyt głębokie i rozległe schodkowanie posiadał jedynie w części tylnej. Trzy pozostałe boki nie zostały w ogóle poddane schodkowaniu poprzez szlifowanie, co stało się podstawową przyczyną pozbawienia koronki porcelanowej solidnego podparcia i w rezultacie tego jej brzeg tylny na skutek nacisku znajdującego się nad nią zęba trzonowego szczęki spowodował bifrukację zęba 37 (-7) w wyniku działania ogromnej siły stawu skroniowo-żuchwowego jako dźwigni. Trzeba dodać, że brak prawidłowo wykonanego schodkowania spowodował to, że ściany odjęzykowa i odpoliczkowa korony tego zęba opierały się bezpośrednio na dziąśle, co powodowało jej ruchomość wynikającą z miękkiego podparcia. W odniesieniu do korony zęba 37 (-7) dotyczyło to aż 3 ścian, za wyjątkiem ściany tylnej. Dodam, że ząb 36 (-6) to nieukorzeniona dowieszka łącząca koronę zęba 35 (-5) z koroną zęba 37 (-7) i jako taki tworzył razem sztywną konstrukcję mostu porcelanowo-metalowego. Ząb 35(-5) był jedynie zeszlifowany od strony odjęzykowej. (Schodkowanie bardzo głębokie, niszczące ząb). Koronka uciskała dziąsło z trzech stron ponieważ była na nim oparta.

5). MECHANIZM BIFRUKACJI ZĘBA 37 (-7).

Podstawową przyczyną pęknięcia zęba 37 (-7) był więc brak prawidłowego zeszlifowania wszystkich ścian zarówno zęba 35 (-5), jak i zęba 37(-7), co doprowadziło do tego, jak już wspomniałem, że zabrakło na obu zębach tzw. schodkowania, czyli stabilnego podparcia dla wszystkich dolnych krawędzi ścian koron tych zębów. Jak demonstrują zdjęcia korony zęba 37(-7) trzema swoimi ścianami (przednią, odpoliczkową i odjęzykową) opierała się ona bezpośrednio jedynie na miękkich dziąsłach. Jedynie jej ściana tylna opierała się na nadmiernie zeszlifowanym zrębie ściany tylnej zęba 37 (-7). Z kolei na zębie 35 (-5) zeszlifowanie miało miejsce jedynie na ścianie przedniej zęba i na ścianie odjęzykowej. W ten sposób koronka tego zęba nie znalazła solidnego podparcia w postaci schodków wykonanych na wszystkich czterech ścianach zębów-filarów i w gruncie rzeczy tenże ząb 37 (-7) stał się osią dźwigni, której ramieniem był cały most porcelanowy, a rezultatem działania tej dźwigni musiało być pękniecie zęba 37 (-7). Bądź w trakcie jego siłowego zakładania, bądź przy pierwszym żuciu, bowiem żaden ząb nie wytrzyma takiej siły, jaka jest rezultatem nacisku na jeden punkt ze strony przeciwległego zęba trzonowego szczęki.

6). Brak szczelności obu koron spowodowany brakiem tegoż kompletnego schodkowania, które powinno być wykonane na obu zębach, spowodował szybkie wypłukiwanie się cementu w obu koronach, jak wiadomo opartych wadliwie bezpośrednio na dziąsłach. Między ścianami koron a ścianami tych zębów zaistniała wolna przestrzeń do krążenia w niej śliny, co było swoistą pompą wypłukującą cement. Na skutek wypłukiwania się cementu pojawiały się puste przestrzenie między żującymi powierzchniami obu zębów, a koronami, Przy istnieniu jedynie podparcia koron na miękkiej tkance dziąseł, spowodowało to, że tylna ściana korony na zębie 37(-7) podparta jedynie na jednym schodku wykonanym na tym zębie, tj. na jego ścianie tylnej, w procesie żucia naciskała z wielką siłą na tę ściankę i w efekcie spowodowała pękniecie pionowe zęba 37 (-7) powyżej rozwidlenia obu korzeni przednich tego zęba, a korzeniem tylnym. Gdyby schodkowanie było wykonane poprawnie nie mogłoby dojść do uruchomienia mechanizmu dźwigni, ponieważ schodkowanie umożliwia nie tylko stabilne i mocne oparcie dla korony zęba, ale i jej szczelne zacementowanie. Jak wiadomo z fizyki dźwignie działają z ogromną siłą a siła ta jest tym większa im dłuższa jest dźwignia. Ząb 35(-5) był jedynie zeszlifowany od strony odjęzykowej. Schodkowanie bardzo głębokie, niszczące ząb. Koronka uciskała dziąsło z trzech stron ponieważ była na nim oparta.

https://portal.abczdrowie.pl/zalozenie-korony

7). Jak wiadomo z literatury przedmiotu, na początku dentysta przygotowuje ząb poprzez opiłowanie go we właściwy sposób. Powierzchnia zęba zmniejszana jest ze wszystkich stron — o około 1—2 mm lub więcej z każdej strony — taka bowiem będzie grubość ścianki korony. Wykonywane jest to w znieczuleniu miejscowym. Następnie wykonuje się wyciski; szczęki lub żuchwy z oszlifowanym filarem i wycisk przeciwstawny. Zostaje to wysłane do laboratorium protetyki stomatologicznej. Pacjentowi zakłada się koronę tymczasową wykonaną z akrylu. Kiedy lekarz dentysta otrzymuje gotową koronę, dopasowuje ją do zęba i cementuje na stałe. Po zabiegu przez kilka pierwszych dni pacjent może czuć dyskomfort, ponieważ kształt zęba z koroną może nieco odbiegać od stanu poprzedniego.

8). Załączone do akt sprawy opinie dwojga biegłych straciły jakiekolwiek znaczenie w obliczu materiału dowodowego uzyskanego w wyniku demontażu mostka porcelanowego, a szczególnie w wyniku ekstrakcji zęba 37 (-7). Opinie te pokazują jak są one mało warte i przypominają rozpoznawanie wyglądu czarnego kota znajdującego się w czarnym worku i w pomieszczeniu bez odrobiny światła. Okazało się bowiem, „czarno na białym”, że dentystka popełniła wiele podstawowych błędów, które najlepiej ilustrują fotografie wykonane po tym zabiegu, a które zostały szczegółowo opisane i przesłane Sądowi i nie ma potrzeby, aby były w tym miejscu przytaczane ponownie. Dodam tylko, że żadne procedury stomatologiczne nie przewidują rozwiercania zęba z boku, od strony tylnej tylko po to, aby wydrążyć w komorze zębowej przestrzeń (kawernę) do umieszczenia na stałe toksycznego jodoformu, aby poprzez ten „zabieg” „znieczulić” trzy korzenie zęba jednocześnie zamiast zastosować ich pojedyncze leczenie kanałowe. Żadne procedury też nie przewidują wykonania perforacji zęba a następnie zalepianie tej perforacji poprzez użycie tzw. gutaperki*) (ćwieków) i cementu dentystycznego upychanego wywierconym w zębie otworem od góry i wylewającego się między ścianą zęba a ścianą koronki porcelanowej. To ostatnie świadczy też i o tym, że nieszczelność koronki porcelanowej zaistniała już w momencie zainstalowania mostka porcelanowego. Gdyby było inaczej ten cement nie wydostałby się w tak dużej ilości. Okazuje się, że najlepszym dowodem jest materiał biologiczny, bo w odróżnieniu od człowieka nie kłamie i nie jest stronniczy. W dniu 19 stycznia 2017 r. dr n. med. stomatolog Katarzyna Taraszkiewicz-Sulik dokonała ekstrakcji zęba 37 (-7) po uprzednim odcięciu fragmentu mostka porcelanowego. Dalszy demontaż nastąpił niezwłocznie po wygojeniu się ran po ekstrakcji samego zęba i jego korzenia, który przesunął się poza ząb. Oględziny fragmentów zęba, a następnie wykonane fotografie (także i po jego scaleniu), nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do tego, że Pozwana instalując mostek, nie objęła w sposób prawidłowy koronką całości zęba 37 (-7), a tylna ściana tej koronki została posadowiona na zrębie tego zęba, w taki sposób, że nie przykryła całości zrębu co jest niezgodne ze sztuką stomatologiczną. W sytuacji prawidłowego wykonania powinna ona znajdować się dokładnie w miejscu zeszlifowanej ściany tego zęba. W dodatku Pozwana odpiłowała całą tylną część zęba w postaci kolejnych warstw: szkliwa, zębiny i miazgi. (Cięcie ukośne w kierunku wierzchołka komory zębodołowej, co stało się w czasie opiłowywania tego zęba w dniu instalacji mostka. Tym samym nieodwołalnie uszkodziła najważniejsze struktury tego zęba).

/http://dentonet.pl/gutaperka-w-kanale-czyli-co-dentysta-wklada-nam-do-zeba/

9). Niestety, w odpowiedziach biegłego na pytania: 12,13,,14, 15, 35 nie ma pełnych odpowiedzi na pytanie o wynik badania klinicznego z dnia 12 lipca 2016 roku, o czym już nadmieniałem. Wspomina jedynie, co rozważał, {„oceniłem jako wymagający natychmiastowej ekstrakcji” (ząb 37);„stwierdziłem stosunek/położenie korony to tkanek twardych zęba”; brak oceny sytuacji w roku 2008 (14); „rozseparowanie korzeni zęba 37 skutkuje koniecznością usunięcia korzenia dystalnego i konieczną próbą utrzymania korzenia bliższego jako filaru mostu”; " stan zastany w roku 2016 opisałem jako wymagający odcięcia zęba 36 i 37 od zęba 35 i natychmiastowej ekstrakcji zęba 37”}. Trzeba zważyć, że są to sformułowania pochodzące nie z opinii wykonanej po badaniu klinicznym z 12 lipca 2016 roku, ale z I opinii uzupełniającej z dnia 5 stycznia 2017 roku. Tak więc nadal nie sformułował wyników tegoż badania klinicznego, ani nie określił nawet tego jakie były wyniki jego rozważań w opinii uzupełniającej poza nieprawdziwym postulatem natychmiastowej ekstrakcji zęba 37. W innym miejscu postuluje jednocześnie i ekstrakcję i rozważenie wykorzystania korzenia bliższego zęba 37 jako filaru mostu. Co za brak konsekwencji? Albo jedno albo drugie! W jego pierwszej opinii nie ma jakichkolwiek zaleceń w sprawie natychmiastowej ekstrakcji zęba 37. Nie pouczył mnie też o tym ustnie. Stwierdza: „Oceniłem nie wykonanie mostu w roku 2008, a stan zastany w roku 2016 opisałem jako wymagający odcięcia zęba 36 i 37 od zęba 3 natychmiastowej ekstrakcji zęba 37 o czym poinformowałem powoda i napisałem to w opinii.”(Cytat z odpowiedzi na pytanie nr 35 (w opinii uzupełniającej I, z 5 stycznia 2017 roku, do której biegły odsyła w odpowiedzi sformułowanej w opinii uzupełniającej II, z 15 lutego 2017 roku). Stwierdza też, że: „Dr n. med. Katarzyna Taraszkiewicz-Sulik, wydała zaświadczenie z datą 13.05.2016 r. wskazujące na konieczność usunięcia mostu ze względu na destrukcję części koronowej zęba 37 — odseparowanie korzeni. Jeśli wskazaniem jest tylko odseparowanie korzeni zęba 37 to w pierwszym etapie należy odciąć most na linii połączenia zęba 35 z 36 i usunąć jedynie ząb 37 z dowieszonym zębem 36.” (Cytat z opinii głównej, z dnia 25 lipca 2016 roku, s.11).

Biegły nie odpowiedział na podstawowe pytanie, czy korona porcelanowa obejmuje część dystalną zęba, a to była podstawowa kwestia na którą nie dał odpowiedzi, dotyczącej rezultatu badania klinicznego. Identycznie zachował się redagując opinię główną. Wydaje się, że zdawał on sprawę z wagi tej odpowiedzi i świadomie tego problemu nie poruszał. A przecież wyraził się, że oprócz analizy zdjęcia rtg musiałby przeprowadzić badanie kliniczne aby z całą pewnością stwierdzić, czy korona nie obejmuje części dystalnej zęba 37? Stwierdza ponownie, że badanie kliniczne jednak przeprowadził, ale nie odpowiedział w jakikolwiek sposób na ten podstawowy problem. Co więcej, wprowadza zamieszanie cytując z podręcznika wiadomości na temat rodzajów koron, a w tym i wymienia korony protetyczne nie obejmujące całej korony zęba, co faktycznie jest prawdą, ale nie w kontekście nieobejmowania zeszlifowanego zrębu zęba przygotowanego pod osadzenie korony protetycznej. Mataczy także w kwestii, że na odbitce z płytki zdjęcia rtg w wersji papierowej nie ma daty. Nie ma, bo być nie może. Data znajduje się na wierzchniej stronie dyskietki, co udokumentowałem fotografiami, jakie przesłałem Sądowi. Podobnie nieprawdziwie twierdzi, że nie ma zapisów w dokumentacji medycznej dr K. Taraszkiewicz-Sulik, w kwestii badania pantomograficznego rtg, a przecież ten zapis jest.

Porównanie treści obu cytatów świadczy dobitnie o tym, że biegły potwierdził nieprawdę w dokumencie o znaczeniu prawnym, tak z uwagi na kontekst obu cytatów, jak i na ich wymowę merytoryczną w odniesieniu do „natychmiastowej ekstrakcji” tego zęba. Jest to kolejny, spośród licznych przykładów, pokazujący, jak biegły potrafi mataczyć i manipulować treścią własnych i cudzych stwierdzeń. Z porównania obu cytatów nie wynika, żeby biegły dokonał zapisu w opinii głównej o konieczności „natychmiastowej ekstrakcji zęba 37” ani też to, że o tym poinformował powoda i zapisał to wszystko w opinii, na którą to się powołuje.

Doprawdy dowody na jego otwartą stronniczość są bardzo liczne. Z tych względów jego opinie powinny być wyłączone ze sprawy jako stronnicze oraz nieprzydatne.

Pewnym novum w stosunku do poprzedniej opinii jest jego stwierdzenie, że „powodem utraty mostu nie jest brak higieny”. (Odpowiedź na pytanie nr 28). Przy okazji zamieścił, niejako mimochodem, dłuższy wywód o tym, że brak higieny jamy ustnej może do tego prowadzić. Problem jest w tym, że to powoda nie dotyczy. Jaki sens ma więc zamieszczanie takich dywagacji? Komu to ma służyć? Czy to aby nie jest relatywizacja ocen?14).Kolejnym novum jest stwierdzenie, że nie oceniał stanu mostu na rok 2008, ale na rok 2016 i to jedynie pod kątem „potrzeby odcięcia zęba 37 i 36 od zęba 37.” (Odpowiedź na pytanie nr 35). Szkoda, że wyniku tego badania klinicznego nie sformułował pisemnie w swej Opinii wystawionej bezpośrednio po badaniu w lipcu 2016 roku.

Gdy chodzi o leczenie zęba 37, to stwierdził, że"brak kontrastu na zdjęciu RTG świadczy o nieprawidłowym wypełnieniu kanału zęba.” (Odpowiedź na pytanie nr 36, pokrywająca się z oceną dr Katarzyny Taraszkiewicz-Sulik).

Odpowiedzi na inne pytania są zdawkowe, banalne i nic nie wnoszące do sprawy. Np. na pytanie w ilu % zła higiena jamy ustnej jest przyczyną utraty mostu, nie odpowiedział konkretnie: „może w 10% a może i w 100%.?„To samo gdy chodzi o stan uzębienia powoda. Padła odpowiedź: „Nie wiem.” To, jak na stomatologa z praktyką 40-letnią jest doprawdy odpowiedzią dziwną.

Niewątpliwym pozytywnym elementem, ale o kontekście ogólnym, jest zacytowanie warunków jakim powinna odpowiadać prawidłowo wykonana korona. Niestety, uchylił się od oceny konkretnego przypadku t.j. stwierdzenia czy te warunki zostały dochowane w odniesieniu do zęba 37 (-7).

Wybitnym kuriozum jest stwierdzenie (zapewne na użytek Pozwanej). że „nieobjęcie koroną całego zęba jest prawidłowe i nie powoduje żadnych skutków ubocznych.” Tym bardziej, że nie podał numeru strony publikacji. Takie stwierdzenie przeczy podstawowej wiedzy protetycznej, bowiem pozostawienie odsłoniętego zrębu zęba (przedmiot sporu), przygotowanego pod koronkę, jest otwartą bramą dla próchnicy i nie powinien on, tym stwierdzeniem prawdziwym ale w odniesieniu do innej sytuacji, w tym miejscu posłużyć się. Chyba, że chodziło o mataczenie i wprowadzenie w błąd czytających?

Inną kuriozalną odpowiedzią jest stwierdzenie, że „rozseparowanie korzeni skutkuje koniecznością usunięcia korzenia dystalnego.” To jest oczywiste ale nie w kategorii „skutkowania” ale konieczności. A dlaczego nie wspomniał o wpływie tego stanu na rozwój próchnicy? Używając ulubionych porównań biegłego, wziętych z życia codziennego, chciałoby się zadać pytanie biegłemu, czy nie objęcie całego zrębu zęba przez koronę nie należałoby traktować tak samo, jak pozostawienie dziury w dachu jego willi nad całym salonem? Czy koniecznie deszczowa jesień musi mu uświadomić idiotyzm tego stwierdzenia? Aby być wiarygodnym w tak „oryginalnym” twierdzeniu powinien zacytować rzekomy fragment publikacji na ten temat lub przynajmniej podać konkretny przypis, zrobiony zgodnie z aparaturą naukową i w zestawieniu z przedmiotem sporu sądowego a nie in abstracto.

Oto link do artykułu, którego treść dowodzi, że biegły manipuluje posiadaną wiedzą /http://dentysta.eu/korony-stale-uzupelnienia-protetyczne/. Artykuł ten omawia różne typy koronek, a w tym i częściowe i jako taki jest dobrym materiałem polemicznym do tezy biegłego, że koronka nie musi obejmować całego zęba, co rozmyślnie rozciąga on na problem nieobejmowania zrębu zęba, aby wprowadzić w błąd w odniesieniu do przedmiotowej sprawy. („Biorąc pod uwagę zasięg i objętość koron dzieli się je na: korony częściowe, które służą do pokrycia tylko części korony klinicznej zęba; korony osłaniające, które stosuje się do pokrycia całej korony zęba; orony całkowite, czyli zęby ćwiekowe, które służą nie tylko pokryciu ale i odbudowie zrębu zniszczonego zęba.”).

Korona osłaniająca jest zastosowana w przypadku zęba 37 (-7) i wszelkie dywagacje biegłego na temat koron częściowych są bezprzedmiotowe i służą zamierzonej manipulacji.

Ten przytoczony przed tym zdaniem cytat jednoznacznie przesądza tę kwestię i dowodzi właśnie stosowania manipulacji przez biegłego., aby ukryć rzeczywisty stan rzeczy.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 60.78
drukowana A5
Kolorowa
za 85.25