E-book
22.05
drukowana A5
46.13
Smak oddalenia

Bezpłatny fragment - Smak oddalenia

Haiku zebrane i wybrane


5
Objętość:
187 str.
ISBN:
978-83-8351-133-7
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 46.13

Wprowadzenie

Haiku jest minimalistycznym gatunkiem poezji, który przed wiekami narodził się w Japonii i do dzisiaj jest tam znaczącą częścią literatury. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat gatunek ten zyskał popularność na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i innych krajach anglojęzycznych, ale wzrost zainteresowania haiku wśród osób piszących i czytających poezję można zauważyć w wielu krajach Azji i Europy, w tym również w Polsce.

Tym, co najbardziej przyciąga do poezji haiku, jest jej zwięzłość, klarowność i prostota.

Wiersz haiku to tylko kilka słów podzielonych na dwie części i zapisanych zazwyczaj w trzech wersach. Trzy wersy to wygodny i najpospolitszy układ, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby to były dwa, cztery albo tylko jeden wers.

We współczesnym traktowaniu liczba sylab w haiku nie jest ważna, istotny jest rytm. W zapisie w trzech wersach najczęściej występuje rytm krótki–długi–krótki, jako najbardziej naturalny, jednak inne układy też mają swoje zalety i bywają cennym urozmaiceniem.

Oto jak mogą wyglądać te dwie części haiku w wierszu podzielonym na trzy wersy:

letni deszcz

nagi posąg

paruje

W powyższym haiku jedna część (letni deszcz) zawiera się cała w pierwszym wersie, a druga część (nagi posąg paruje) zajmuje drugi i trzeci wers.

szum sosen

w starym czajniku

jesienny wiatr

W haiku powyżej jedna część (szum sosen w starym czajniku) zajmuje wersy pierwszy i drugi, a druga część (jesienny wiatr) mieści się cała w wersie trzecim.

Czasami stosuje się wielkie litery i znaki interpunkcyjne, zaznaczające pauzę pomiędzy dwiema częściami haiku, takie jak myślnik, wielokropek, dwukropek, przecinek i kropka, ale nie jest to konieczne. Podział na dwie części jest zazwyczaj oczywisty, a jeśli nie jest, to nawet lepiej, bo zwiększają się możliwości interpretacyjne. Wówczas środkowy wers może się łączyć zarówno z pierwszym, jak i trzecim wersem, niczym sworzeń, co widać w poniższym przykładzie:

zapach morza

z wszystkich stron

jestem wyspą

To, co najważniejsze w poezji haiku, dzieje się na styku owych dwóch elementów, które mogą być obrazami, pojęciami, emocjami. To tam odbywa się przeskok poetyckiej iskry, będący skutkiem istniejącego pomiędzy dwiema częściami haiku napięcia.

Dlatego emocjonalna i znaczeniowa odległość między nimi nie może być zbyt mała, a dzieje się tak wtedy, gdy kontrast jest za słaby (jeśli podstawą zestawienia jest kontrast) albo gdy podobieństwo jest za duże (jeśli podstawą zestawienia jest podobieństwo).

drugiej strony odległość między tymi dwiema częściami haiku nie może być zbyt wielka, bo wtedy poetycka iskra nie przeskoczy i haiku zatraca swój sens.

Niekiedy podziału na dwa elementy wcale nie ma i haiku brzmi jak jedno zdanie podzielone na wersy, ale wtedy musi w nim być coś naprawdę szczególnego, aby działało jak haiku i jak poezja w ogóle. Przykładem niech będzie poniższy wiersz:


przychodzi do mnie

odziana tylko

w krótką noc


Co jest treścią haiku? Człowiek i jego miejsce w naturze. Przyroda jest istotnym tematem haiku, mimo że nowoczesne haiku potrafi znakomicie obejść się bez składników przyrodniczych.

Ponieważ haiku jest w zasadzie poezją natury, nietrwałości i ciągłej przemiany, zawiera zwykle element, który identyfikuje porę roku. Może to być wskazanie bezpośrednie, jak na przykład „styczniowy świt” w tym haiku:

sen o tobie

przyklejony do powiek

styczniowy świt

albo pośrednie, jak w następującym haiku, gdzie „śpiew kosa” wskazuje na wiosnę lub wczesne lato:


śpiew kosa

jej oczy jeden odcień

ciemniejsze od zmierzchu


A oto przykład haiku bez pokazania pory roku i bez odwołania do natury:

godzina szczytu

kierowca karawanu

wpuszcza mnie

Co jest w haiku, a czego nie ma? Metafory są rzadkie, dobrze działają tylko wtedy, gdy są subtelne. Również porównanie nie jest często stosowane, ponieważ sprawia wrażenie środka nazbyt oczywistego i subiektywnego. Cechami haiku są obiektywność, sprawdzalność oraz skromność, dlatego nie ma w nim tak dużo denerwującego „ja”.

W poezji haiku liczy się nastrój. Smutek, melancholia, samotność, świadomość przemijania, skłonność do rzeczy starych, zużytych, porzuconych, niemodnych, odchodzących w przeszłość. Wszytko to w połączeniu z wyrafinowanym poczuciem humoru oraz łagodną ironią skierowaną przeciw własnym złudzeniom, pretensjom, uzurpacjom. Lekkość i bezpretensjonalność są kluczowe. Ponadto dobre haiku jest przyjemną niespodzianką, sprawiającym zadowolenie zaskoczeniem, małym odkryciem.

Lżejszą stronę poezji haiku pokazują w tej książce utwory typu senryu. Senryu można nazwać podgatunkiem haiku. O ile haiku jest poezją natury i uduchowienia i ma z reguły poważny, refleksyjny charakter, o tyle senryu koncentruje się na słabostkach i śmiesznostkach człowieka i często przybiera formę humorystyczną lub satyryczną.

Natomiast haibun jest połączeniem prozy z poezją haiku. Haibun również wziął swój początek w Japonii i, podobnie jak haiku, stał się gatunkiem literatury światowej. Zakres prozy w utworach haibun jest szeroki i może obejmować opis miejsca, osoby lub przedmiotu, autobiografię, pamiętnik, esej, opowiadanie lub dziennik podróży. W przeciwieństwie do wierszy haiku utwory haibun mają tytuł, który pełni istotną funkcję. Relacja prozy do wiersza jest ważna, niesie niebagatelną wartość dodaną. Wszystkie te trzy składniki — tytuł, proza i wiersz haiku — powinny ze sobą współgrać, uzupełniać się i tworzyć spójną całość.

Niniejsza książka zawiera duży wybór wierszy haiku, które powstały w ciągu piętnastu lat uprawiania przeze mnie tego gatunku poezji. Dodatkiem są wiersze senryu i teksty haibun. Większość z zawartych tutaj utworów była wcześniej publikowana w wersji angielskiej w najlepszych anglojęzycznych czasopismach haiku na świecie. Niemała grupa zdobyła nagrody i wyróżnienia na międzynarodowych konkursach. Całkiem sporo znalazło się w wydanych w Stanach Zjednoczonych i Europie antologiach.

Moje poprzednie tomiki poezji haiku to:

„Gorzki wiatr. Sto haiku. Bitter wind. One Hundred Haiku”, Wydawnictwo Kontekst, Poznań 2015;

„Ku światłu. Towards Light”, Wydawnictwo Kontekst, Poznań 2019.

„Black and White”, Red Moon Press, Winchester 2016


Ernest Wit

Wiosna

piesza wędrówka

klucz dzikich gęsi

otwiera niebo


wymaga

lekkiego pióra

powiew wiosny


tak wiele

na tak krótko

wieczorne jętki


otwarte pole

ze stajni dobiega

rżenie koni


daleki posmak

Morza Sargassowego

wędzony węgorz


senny kot

mruży zielone oczy

wiosenne popołudnie


dzikie gęsi

minąłem się

z powołaniem


malowany

kroplami deszczu

przezroczysty pejzaż


szron na łące

żuraw stoi

na jednej nodze


bladawa zieleń

początkującej wiosny

laserunek mgły


spłukana deszczem

pusta droga

zacząć od nowa


już po wszystkim

wysychające łzy

łaskoczą policzek


kwitną jabłonie

wycieczka szkolna

do Auschwitz


arktyczny ziąb

słońce zmusza forsycje

do kwitnienia


piana morska

drży na zimnym wietrze

Afrodyta


ruiny

młyna wodnego

deszcz wczesną wiosną


odeszła w nocy

wychodzę naprzeciw

wschodzącemu słońcu


wiatr wzdyma

pościel jak żagiel

nadmorska wieś


lustro wody

płatki jaśminu lecą

na dno nieba


te wielkie oczy

nie mogą nas zobaczyć

rusałka pawik


wracamy

z pogrzebu

wszyscy oprócz niej


latarnia

na środku chodnika

rozłącza kochanków


z dziupli w pniu

martwej brzozy

wołanie piskląt


liże twarz

jak młody pies

marcowe słońce


tutaj

staje się tam

kwietniowy wiatr


wysyp

rusałek żałobników

miesiąc od jej śmierci


chram słowiański

zapomniani bogowie

proszą o modlitwę


lekki wiatr

głaszcze mnie po głowie

nad grobem mamy


przed wyjściem

zdejmuję skórę

majowy wiatr


śmiejąc się

uciekamy przed deszczem

papierowa rocznica


dmuchawce

świat na chwilę

przed zdmuchnięciem


dzbanek kłania się

napełniając czarkę

ceremonia herbaty


świt wiosenny

wierzba myje

włosy w stawie


co sosna

wie o śmierci

zapach żywicy


karesy słońca

żaby moczarowe

błękitnieją


mglisty ranek

nieznany krajobraz

staje się snem


jutro jest

tylko dziś

leśne zawilce


szum deszczu

skryci w podmiejskiej

muszli koncertowej


wiosenny wieczór

przechodnie w różnych

stadiach umierania


ciepły wiatr

dotykam mokrego

czoła lodowca


przez zwężone

gardło strumienia

spieniona woda


zapachy

zdeptanych kwiatów

Boże Ciało


dalszy ciąg

twojej sukienki

wiosenna łąka


z tobą czy bez ciebie

powój pnie się po obu

stronach muru


woń czeremchy

stary mężczyzna

zapala papierosa


jeszcze ciepłe

ślady pamięci

wąwóz polodowcowy


jej dłonie drżą

jak schwytane ptaki

wiosenny wiatr


jeden martwy liść

okazał się motylem

tylko tyle


pewnego dnia

oświeciło mnie

majowe słońce


młoda trawa

ona pachnie

trochę mną


grad uderza

w szybę okienną

garść pigułek


stary plakat

dziewczyna uśmiecha się

rozdarta


wiejska droga

wróbel pije

z odcisku kopyta


Antarktyda

zaczyna topnieć

zimne tofu


omszały dach

starej chaty

wiosenny deszcz


kwitną śliwy

pensje w firmie

zamrożone


ciepły wiatr

wierzba okryta

puchem nasiennym


cmentarz wiosną

umarli ze zdjęć

wodzą za mną wzrokiem


pociąg przejeżdża

przez małe miasta

stacje drogi krzyżowej


ta pewność

w głosie kosa

ciemno przed świtem


początek kwietnia

życie dzwoni do drzwi

i ucieka


wczesny ranek

śmieciarka zabiera

moje sny


polne kwiaty

nauczę się ich nazw

zanim umrę


spotkanie

moja i twoja

samotność


płonie czerwono

na wieczornym niebie

zeppelin chmury


unurzana

w kwitnącym rzepaku

pliszka żółta


lot godowy

zwisające nogi

lenia marcowego


głos wilgi

obudziłem się

albo zasnąłem


boso w zawiei

płatków kwitnących wiśni

wyciągasz ręce


para łabędzi

płynie promenadą

wezbrana rzeka


złotym mniszkom

posiwiały głowy

bezwietrzny wieczór


Dzień Kobiet

zmarznięty tulipan

nie chce się otworzyć


czarny kot

w białych skarpetkach

wsiowy dandys


potok ludzi

przez drzwi obrotowe

młyn nad rzeką


z drzewa głogu

głos cierniówki

kłuje i kłuje


pierwsze narcyzy

Persefona wychodzi

ze stacji metra


drozd o zmierzchu

śpiewa jakby ten dzień

miał być ostatnim


wielkie plany

nasz synek puszcza

bańki mydlane


zbudzony dziś

nie doczeka jutra

wczorajszy sen


pieśń kosa

ona niesie wielką miłość

w małej urnie


ta chwila kiedy

kończy się teraz

chłód przedwieczorny


zakręt rzeki

ryba prześlizguje się

przez gardło czapli


samolot błyska

w Warkoczu Bereniki

wiosenny wieczór


kandelabry

kwiatów kasztanowca

jasny wieczór


lekkoduch

nie zostawia śladu

na wiosennej trawie


kot niesiony

do kastracji

marcowy wiatr


pod połyskiem

niebieskich oczu

ciemne tonie


wie gdzie znaleźć

najlepszą publiczność

kos na cmentarzu


inny ja

chce innej ciebie

wiosenna powódź


już południe

słońce ściąga kołdrę

śniegu z łąki


zdmuchnięte świece

uporczywy zapach

jej życia


marcowe słońce

bryłka śniegu

wtulona w mech


żaden cel

nie przyświeca

kwietniowy księżyc


nie czujemy

smaku źródła

coraz bliżej ujścia


śpiew kosa

jej oczy jeden odcień

ciemniejsze od zmierzchu


stulone

usta kwiatów

zimny deszcz


jak gdyby

jeszcze nie wiedziały

ścięte kwiaty


smak włóczęgi

po dzikich łąkach

zupa szczawiowa


siwe włosy

młodej kobiety

wiosenny śnieg


marcowy wieczór

jej głos łamie się jak lód

na ciemnym stawie


pogrzeb mamy

dziecko we mnie

nie chce umrzeć


w szafie wszystkie

jej sukienki

prócz tej do trumny


zgaszone światło

żabi rechot z daleka

o ton głośniejszy


pierwsza lekcja

nieprzywiązania

balonik w niebo


perkoz dwuczuby

milczymy oboje

aż się wynurzy


pluskamy się

w śpiewie ptaków

krótki deszcz


stopniowo gasną

ostatnie drozdy

pachnący zmrok


mój stary ojciec

pokazuje ogród

dotyk mokrej ziemi


z książką wśród traw

mrówka czyta

słowa wspak


cisza o zmierzchu

piórko sunie po tafli

ciemnego stawu


emerytura

gąsienica dociera

do końca źdźbła


tęsknota

za tamtą tęsknotą

głos kukułki


znowu wiosna

pomagam mamie

usiąść w łóżku


kazanie na górze

ministrant ziewa

u stóp ołtarza


śpiew ptaków

o świcie

dalszy ciąg snu


rok od jej śmierci

na złamanej gałęzi

pszczoła zapyla kwiat


umarła wczoraj

tak to zawsze

będzie wczoraj


bicie serca

w skaleczonym palcu

krzyk żurawia


spuszczone zapory

przez szosę przechodzi

gąsienica


w czasie odwilży

ja też zmieniam

stan skupienia


ciepły wiatr

brzoza ociera się

o sosnę


spieszcie się, zawilce

zaraz buk

zabierze wam słońce


łabędzie białe

od melancholii

kwietniowy wieczór


zator na szosie

patrzę przez okno

na pasące się konie


długo nie znałem

twego imienia

firletko poszarpana


stajemy

zmęczeni

droga biegnie dalej


spacer polami

jej śmiech gdy mówię

rusałka pawik


zmierzch majowy

mniszki w trawie

mrużą oczy


teraz tylko

ważkie sprawy

łąka nad rzeką


przystań

nad wodą

niech czas sobie płynie


wiosenny świt

koń zanurza

łeb we mgle


pociąg który

niesie cię do mnie

szyny śpiewają


majowy wieczór

jeszcze jeden dzień mojej

nieśmiertelności


cały dzień

pod kroplówką

marcowy deszcz


wysoko w powietrzu

balon pełen

mojego oddechu


wiosenne słońce

twoje włosy o barwie

zeszłorocznych trzcin


Święto Pracy

wypuszczam z balonika

oddech taty


samotne serce

w klatce piersiowej

słowik rdzawy


wiosenny wieczór

idę z nią trzymając

ciebie za rękę


wysoko w niebie

wołają gęsi

rocznica jej śmierci


obficie

upudrowany

robaczy księżyc


ogrody w deszczu

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 46.13