E-book
0.66
drukowana A5
7.82
Scyzoryk piejący dziką rdzą

Bezpłatny fragment - Scyzoryk piejący dziką rdzą


5
Objętość:
11 str.
ISBN:
978-83-8189-658-0
E-book
za 0.66
drukowana A5
za 7.82

Czasami ta niepokojąco wiśniowa chęć mordu ma dziwaczną kuszącą głębię i znacząco przewyższa bardzo różaną namiętność. Rzecz jasna coś takiego nie powinno mieć miejsca, ale ma i to tam gdzie kloaczna nie ciekawość liże ściany ponurym błotem i dziką zgnilizną. W takich węglistych pustostanach czasami spotykają się ze sobą ludzie nasączeni krzaczastymi sekretami, ale bywa też i tak, że każdy omija te budowle przemawiające szorstkim brakiem błysku i dlatego te zapomniane miejsca niektórzy nagradzają nietypowymi jękami przygasającej krwi, po to by nasycić swoje zmysły końcem wysmarowanym zmierzchem bystrej szafirowej poezji.

Tego typu dziwaczne chęci kwitły w Anecie, która tworzyła te niepokojąco krzaczaste opowiadania pod pseudonimem Aurelia. Do tego pseudonimu nie dodawała jakiegoś wymyślnego nazwiska, choć nie zawsze była dzięki niemu rozpoznawana. Na samym początku, czyli wtedy gdy wybrała sobie ten pseudonim wielu jej znajomych ją skrytykowało, ale ona sama nie czuła się z tym wyborem dziwnie, bo uważała, że pasuje do tego bardzo owocowego optymizmu w jej spojrzeniu. Czuła też, że ten konkretny pseudonim idealnie komponuje się z jej dość typowym ułożeniem włosów. Kluczowe znaczenie miało też i to, że jej blond włosy były jej wizytówką już od kilku lat, czyli to właśnie dzięki nim i optymizmowi w spojrzeniu zdobywała wiele. Dlatego łączyła swój osobisty wizerunek ze swoimi dziełami, po to by bardziej podobać się czytelnikom jej dzieł. W jej przypadku wiele znaczyło też i to, że zazwyczaj decydowała się jedynie na typowego ebooka, czyli na formę elektroniczną, a w okładkę dzieła zawsze było jakoś wkomponowane jej zdjęcie. Musiało mieć w sobie ten optymistyczny błysk, czyli musiał być na nim uśmiech i to taki dostatecznie szczery. Nie pasowało to do kryminału kryjącego się za ciekawą okładką, ale taką miała wizję i zazwyczaj uparcie dążyła do jej zrealizowania. W przypadku jej opowiadań liczył się bardzo wyrazisty zarys wydarzeń, ogólny smak i smak samego momentu morderstwa, które najczęściej miało miejsce gdzieś w środku opowiadania, bo w jego centralnej części zazwyczaj sporo się działo. Rzecz jasna czasami decydowała się na rozpoczynanie morderstwem i wtedy najczęściej rozpoczynała od detali, takich jak rany, czy ułożenie samego ciała. Musiał się też pojawić ktoś, kto zainteresował się ciałem i zaczął wiele wnioskować z samego ułożenia tego ciała. Na tego typu pomysły zdolna artystka decydowała się raz lub dwa razy na rok i to tak bez tej sporej jaskrawej przyczyny. Nagle budziła się o szóstej lub o siódmej rano, zjadła coś nie wyszukanego i zaczynała tworzyć ten węglisty, oszlifowany obraz miejsca zbrodni. Obraz ten był słowny i w edytorze tekstu powstawał tak jakby z niczego. Jednak prawdą było to, że obraz wydarzeń powstawał w specyficznej wyobraźni Anety. Wyobraźnia ta obejmowała nie tylko to jak mają wyglądać detale takie jak młotek ciesielski lub scyzoryk, ale też ogólną barwę wydarzeń.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 0.66
drukowana A5
za 7.82