E-book
22.05
drukowana A5
50.23
Randka w ciemno.

Bezpłatny fragment - Randka w ciemno.

Objętość:
163 str.
ISBN:
978-83-8324-113-5
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 50.23

Co warte jest życie w pojedynkę? Dla tych co żyli zawsze w związku, to zwyczajna porażka. Człowiek który jest przyzwyczajony, do obcowania na co dzień z drugą osobą, w tym wypadku kobietą, nie potrafi żyć inaczej. Gubi się w obowiązkach, gubi się w planowaniu sobie życia, z czasem stacza się po linii pochyłej ku upadkowi. Co prawda są też i tacy, którym samotność w zupełności wystarcza do prawidłowego funkcjonowania na co dzień. Jednak nie dotyczy to naszego głównego bohatera, jakim jest Piotr. Co o nim wiemy? Już wam mówię, Jest to mężczyzna który skończył pięćdziesiąt lat, za sobą ma dwa nieudane małżeństwa, dwie dorosłe córki z pierwszego związku, dom do utrzymania, oraz starą matkę na karku. Ktoś powie, co ma matka do tego? Jakby się temu bliżej przyjrzeć to bardzo wiele. Z jednaj strony najważniejsza osoba w naszym życiu, ponieważ wydała nas na świat. Z drugiej zaś strony, kobieta zimna i oschła, która w znacznym stopniu przyczyniła się do rozpadu obu jego małżeństw. Ktoś powie, po co z nią mieszka, oddać staruszkę do domu starców i po sprawie? Łatwo powiedzieć, trudniej zaś zrobić, dla niewtajemniczonych dodam, że matka Piotra w jakimś stopniu go utrzymuje. Praca jaką wykonuje na co dzień, nie należy do najlepiej płatnych, starcza na bieżące rachunki i przysłowiowy chleb. i wodę. Z jego wypłaty pobierany jest jeszcze, dodatek alimentacyjny na młodszą córkę, która nadal studiuje, więc potrzebuje na czesne. Gdyby nie to, może renta matki nie byłaby mu potrzebna, a tak musi się z tym liczyć. Czy warto wspominać jego pierwsze małżeństwo? Może tak i może nie, nie działo się tam dobrze, dlatego się rozpadło, i tak długo w nim wytrzymał bo prawie 17 lat. Mógł zakończyć je wcześniej, jednak małe dzieci nie dawały mu odejść, chciał aby w miarę podrosły, zanim od nich odejdzie. Jego byłej to pasowało, bo był na każde skinięcie jej palca. Zawsze się nimi zasłaniała, jak coś chciała na nim ugrać. I tak zapewne byłoby do dzisiaj. Jednak poznał inną kobietę, która pozwoliła mu się oderwać od toksycznej małżonki. Co prawda druga miłość tez nie trwała długo, zaledwie 4.5 roku jednak to wystarczyło aby ogień wygasł. W pierwszym związku pełnił rolę ojca, w drugim zaś ojczyma. Jego partnerka przeprowadziła się do niego, ze swoją córką z poprzedniego małżeństwa. Więc siłą rzeczy został dla niej wujkiem. Z początku wszystko było dobrze, miłość kwitła w najlepsze, młodzi małżonkowie nie szczędzili sobie czułości i poświęcenia. Jednak codzienna rutyna i nadmiar obowiązków, znów zniszczył to wszystko. Z początku koledzy z pracy, zazdrościli mu wybranki jego serca, kobieta na poziomie, ładna, zgrabna, w dodatku zgodziła się zamieszkać na wsi. Ona, która przez całe życie, mieszkała w mieście i w dodatku w bloku. Widocznie uczucie było w tym wypadku większe, niż stereotypy jakie rządzą ludźmi. Z początku tylko on pracował, dał jej czas do zaaklimatyzowania się. Po dwóch latach siedzenia na tyłku, zapragnęła wyjść do ludzi. Nie bronił jej tego, skoro chce pracować, nie ma sprawy. Miała prawo jazdy i swój samochód, więc wyjazd ze wsi do miasta nie stanowił najmniejszego problemu. Spełniała się w swojej pracy, wreszcie miała kontakt z ludźmi, a nie tylko z kurami, psem, kotem i wspomnianą wcześniej matką mężczyzny. Lata leciały, jakoś to wszystko funkcjonowało, do momentu kiedy starsza pani zaczęła być już starsza. Kiedy przyszedł pierwszy kryzys w związku? Ano wtedy, kiedy zbliżył się termin wyjazdu na urlop, a mąż kobiety nie mógł się ruszyć z domu ze względu na swoją matkę.

— Załatw kogoś do niej — mówiła kobieta.

— Ale kogo?

— Ma siostrę, niech ją odwiedzi, zostanie z nią kilka dni.

Piotr zadzwonił do swojej ciotki, z propozycją odwiedzin, jednak ta nie była chętna na taką propozycję. Co innego dwu godzinna wizyta u matki, a co innego mieszkanie pod jej dachem przez kilka dni. Ciotka wyraźnie zwątpiła, nie skorzystała z propozycji.

— Jeszcze się pozabijamy! — twierdziła o swojej siostrze.

Potem mężczyzna zaproponował swoim córkom, aby któraś z nich zaopiekowała się babcią, przez te kilka dni, jednak i one spauzowały.

— Wiesz ojciec, muszę zaliczyć wakacyjną praktykę — odparła jedna.

— Mam pracę w wakacje, dorabiam sobie do czesnego — dodała druga.

— Ale ja wam zapłacę! — tłumaczył im Piotr.

Nic to jednak nie dało, musiał zostać w domu i zając się schorowaną matką. Jego małżonka mu tego nie wybaczyła, tłumaczyła jemu że teściowa tylko udaje, a tak naprawdę dobrze się czuje. Jednak sumienie syna nie pozwalało mu zostawić starszą panią, na kilka dni bez opieki.

— Jak chcesz, ja jadę, z tobą czy bez ciebie — odparła małżonka.

No i pojechała, zabrała ze sobą córkę, bagaże i udała się na urlop. Piotr chciał jechać z nią, wiedział że taki wyjazd nie wróży nic dobrego. Pojechała sama raz, pojechała drugi raz, w końcu za trzecim razem już nie wróciła. Jego matce najwyraźniej humor się poprawił, nie ma synowej, syn został na wyłączność, więc tylko się cieszyć. Ale z czego? Że kolejny związek mężczyzny rozsypał się jak domek z kart. Zaczęło się ogólne obwinianie, Piotr miał pretensje do matki, że przyczyniła się do jego porażki, ona zaś do niego, że bez jej zgody przyprowadził obcą kobietę pod jej dach. Przez dwa dni nie odzywali się do siebie, ale w końcu jak długo można tak żyć? W sumie cały czas. Dom świecił pustkami, gwar i śmiech który był do tej pory obecny, zamienił się w martwą ciszę. Gdyby nie jego praca zawodowa, pewnie by zwariował z samotności. A tak miał zajęcie i temu się poświęcał, jednak kiedy po ośmiu godzinach wracał do pustego domu, tęsknota za żoną powracała wraz z jego przyjściem. Nasz Piotr oprócz pracy zawodowej, miał jeszcze jedno hobby, pisał książki. Co prawda jeszcze na nich nie zarabiał na tyle, aby mógł się z tego utrzymać, jednak był na dobrej drodze do tego żeby w przyszłości stać się sławnym. O czym pisał mężczyzna? Z początku były to tylko wiersze, które publikował na swoim profilu na FB, z czasem wydał pierwszy tom, potem drugi i trzeci. Kiedy tych wierszy miał już ponad tysiąc, zapragnął się przebranżowić. Napisał najpierw jedno opowiadanie na próbę, o swoich przeżyciach w wojsku. Poszło mu to w miarę dobrze, więc zarzucił wędkę na głębszą wodę. A mianowicie wziął się za powieść, lecz nie taką zwyczajną jakich jest wiele dookoła, tylko erotyk. Kiedy pisał swoją pierwszą powieść, był jeszcze w związku ze swoją drugą żoną. Kobieta dziwiła się jemu, że wybrał taki rodzaj literatury, a kiedy zaczął jej czytać fragmenty swojej twórczości, wręcz oniemiała.

— Chyba nie zamierzasz tego wydać? — zapytała małżonka.

— Dlaczego nie?

— Bo to wstrętne.

— Ale co takiego?

— Całe to kurestwo!

— Ale współczesne kobiety lubią takie tematy — tłumaczył się mąż.

— Ja na pewno nie.

— Nie mówię o tobie.

— To co, niby że ja nie jestem kobietą?

— Ależ jesteś kochanie, tylko masz inne wychowanie, bardziej konserwatywne.

— To źle? — zapytała.

— Nie mówię że źle, tylko jeżeli ciebie to osobiście razi, to nie będę ci już więcej czytał.

— Nie wiedziałam że z ciebie taki erotoman — dodała.

— Zaraz erotoman, po prostu lubię o tym pisać i tyle.

— No właśnie, już ci wiersze nie wystarczają? — zapytała kobieta.

— Nie chcę się ograniczać tylko do poezji, moja wyobraźnia ma szersze pole działania.

— Nie rozumiem co do mnie mówisz?

— No właśnie, w tym problem.

— Dobra, rób co chcesz, co to mnie w ogóle obchodzi — skwitowała całą ich rozmowę.

Najgorzej być prorokiem we własnym kraju, to chyba cytat z jakiejś biblii, zresztą nie ważne. Chodzi mi o to że ludzie z najbliższego otoczenia, zawsze będą zdziwieni tym co robisz. Nie wiem czym to jest podyktowane? Zazdrością, brakiem zrozumienia? Może jedno i drugie. W każdym bądź razie Piotr, nie miał zamiaru słuchać rad swojej żony, tylko robić swoje, tak podpowiadał mu wewnętrzny głos. Teraz jego miał za przewodnika, w swojej przyszłej karierze pisarza. Lecz to wszystko nie jest takie proste, jakby się wydawało. Otóż pierwsze cztery książki, mężczyzna wydał za własne pieniądze. Nikt poważny nie zainteresuje się początkującym pisarzem, i nie wyda jego powieści za własne pieniądze. Dlatego trzeba na ten cel wyłożyć ze swojego portfela, tak też zrobił Piotr. Znalazł wydawcę w najbliższym mieście, pofatygował się tam ztekstem do opublikowania i ewentualnymi pomysłami.

— Dzień dobry pani — zagadał do kobiety z wydawnictwa.

— Dzień dobry panu.

— Chciałem wydać powieść, czy jest taka możliwość?

— Jak najbardziej — odparła dziewczyna przed trzydziestką.

— Jaka ma byś forma książki, chodzi o wielkość, okładkę?

— Format A5, okładka twarda, ilość egzemplarzy 100 sztuk.

Dziewczyna z wydawnictwa zaczęła coś podliczać na kalkulatorze, w końcu podniosła wzrok ku mężczyźnie.

— Wychodzi 4.500 złotych — odparła z lekkim zażenowaniem.

— Aż tyle?

— Wie pan, przygotowanie tekstu do druku drogo kosztuje, ma pan dużo błędów w tekście.

— Rozumiem, wie pani, nie jestem zawodowym pisarzem tylko amatorem.

— Ależ oczywiście — uśmiechnęła się blondynka.

— Czyli co, decyduje się pan?

— Nie mam innego wyjścia, muszę od czegoś zacząć — odparł Piotr.

— W takim razie proszę o wpłacenie zaliczki.

— Ile to ma wynieść?

— 500 złotych powinno wystarczyć — odparła.

— W razie jakbym w międzyczasie zrezygnował?

— Właśnie.

— Wie pan, od nowego klienta zawsze bierzemy zaliczkę. Jak będzie pan u nas drugi raz, to już nie będzie potrzeby.

— Rozumiem, nie ma sprawy — skwitował przyszły pisarz.

Piotr wyciągnął z kieszeni, wcześniej wspomnianą kwotę i zapłacił dziewczynie.

— Dostanę jakieś pokwitowanie?

— Ależ naturalnie.

Młoda kobieta wystawiła kartkę z kwotą zaliczki, dzisiejszą datą i podpisem.

— Czyli co, mama czekać na pani wiadomość?

— Wie pan, to tak szybko nie będzie, oprócz pana książki mamy jeszcze inne zlecenia.

— Rozumiem, trzy miesiące, więcej?

— Tak długo to nie, myślę że najdalej za sześć tygodni będzie miał pan swoją powieść.

— To super.

— Proszę mi jeszcze podać swój mail — odparła dziewczyna.

Piotr napisał na kartce swój adres do komputerowej korespondencji.

— To wszystko z mojej strony — odrzekła blondynka.

— W takim razie do zobaczenia.

— Do widzenia.

Takie były początki z wydaniem powieści, kiedy książka była już gotowa, zaczęła się jej promocja. Ale nie w sieci czy też w empiku, tylko po swoich znajomych, oraz w pracy. Trzeba było przełamać wstyd i opory wszelakiej maści. Wziąć książkę do ręki i zacząć ją sprzedawać, o ile pierwszą książką ludzie byli zainteresowani, o tyle każą następną już coraz mniej. Wynikało z tego że zaczęły się podejrzenia i spekulacje, ile też może on na tym zarabiać. Były takie pytania, od ludzi z najbliższego otoczenia mężczyzny.

— A ile ty na tym zarabiasz?

— Na razie nic.

— Jak to?

— Książka kosztowała mnie 45 złotych za sztukę.

— No tak.

— Sprzedaję ją za 42 złote.

— Dlaczego za tyle?

— Bo nikt nie chce dać więcej — odparł Piotr.

— To po co wydajesz, skoro na tym tracisz?

— No właśnie, dobre pytanie.

— Z perspektywy zysku i strat, nie opłaca mi się.

— Właśnie.

— Ale ja zakładam plan długoterminowy.

— Czyli co?

— A to, że najpierw muszę stracić, aby potem zyskać.

— Dziwne.

— Promocja kosztuje, jeżeli nic nie wydam, świat się o mnie nie dowie. Na razie o tym że tworzę wiedzą nieliczni, dlatego jadę po kosztach żeby dać ludziom świadomość że taki ktoś istnieje.

Pierwsze cztery książki mężczyzna wydał za własne pieniądze, w sumie przeznaczył na ten cel 15.000 złotych. Żona nie była z tego tytułu zadowolona, wolałaby aby te pieniądze przeznaczyć na inny ważny cel, chociażby zmianę samochodu na nowszy rocznik. Lub kupienie czegoś do domu, nowych mebli, lub zwyczajnie wpłacenie pieniędzy na konto. Piotr chciał przyznać rację swojej żonie, jednak to kolidowało z jego planami na przyszłość. Wiedział że musi pisać, bo inaczej będzie stać w miejscu, lub też zwyczajnie cofać się w rozwoju emocjonalnym. Czy to był przysłowiowy gwóźdź do jego trumny? Zapewne to też przeważyło o tym, że jego żona od niego odeszła. Czyżby zachowywał się jak egoista? Myślał jedynie o sobie? Przecież na nic im nie brakowało, jego żona pracowała, miała alimenty na swoją córkę z poprzedniego małżeństwa, no i dostawała jeszcze słynne 500+. Aby napisać powieść potrzeba czasu, cholernie dużo czasu. Swoją pierwszą powieść pisał trzy miesiące, codziennie po ileś tam stron, w tygodniu jak i w weekendy. Czy tym zaniedbał swoją żonę? Możliwe, nie raz kiedy przyszła do niego, i zobaczyła że pisze na laptopie, stęknęła.

— Aha, dalej piszesz? — zapytała.

— Tak kochanie, piszę.

— Może pogadamy?

— Możemy porozmawiać — odparł znad klawiatury.

— To odłóż to.

— Ale ja mam podzielną uwagę.

— Ale ja nie mam.

Kiedy Piotr odłożył komputer na bok, nastała chwila ciszy, potem zaczęła się rozmowa. Jednak nie była ona jakaś nadzwyczajna, kilka zdań o pogodzie, co tam w pracy, jakieś świeże plotki i to tyle. Wspólnie wypita kawa, następnie żona wsadziła swój nos w telefon.

— Ja też mam siedzieć na necie? — zapytał.

— Jak chcesz.

— Wolę już pisać, niż marnować czas na bzdury — dodał Piotr.

Kobieta spojrzała na niego spod okularów, zmierzyła swoim przenikliwym wzrokiem i odparła.

— Rób jak ci wygodnie.

Więc wrócił do pisania, przynajmniej nie marnował swojego cennego czasu, na inne mniej ważne sprawy. Byli już ze sobą cztery lata, więc okres wzajemnej fascynacji ciałem partnera lub partnerki mieli za sobą. Co prawda kochali się jeszcze w miarę regularnie, jednak jego żona zaczęła wchodzić w okres przekwitania, więc spadło u niej zapotrzebowanie na seks. Tak to przynajmniej odbierał jej mąż, który był tego naocznym świadkiem. Bo kiedy przychodzi sobota wieczór, jest czas na małe bara bara, a tu cisza i spokój, to znaczy że partnerka tego nie chce. Więc jest okazja do tego, aby dalej pisać i nie zatrzymywać się nawet na krok.


Mija już kilka tygodni, kiedy odeszła od niego druga żona, bardzo to przeżył, nie obyło się nawet bez płaczu. Tak dobrze słyszycie, mężczyzna płaczący za swoją żoną, jak to możliwe? Widocznie bardzo ją kochał, może nie okazywał tego wprost, jednak tam w środku krwawiło jego serce, jak świeża rana zadana czymś bardzo ostrym. Jego żona podczas rozstania nie uroniła ani kropli, czyżby była silniejsza od niego? A może po prostu miała go już głęboko w tyłku, było jej wszystko jedno jak to przeżyje i czy w ogóle przeżyje. Przecież mógł się targnąć na swoje życie, podciąć sobie żyły lub zwyczajnie się powiesić. Nie brała tego pod uwagę? Dlaczego? Bo widocznie już ją los tego człowieka nie obchodził. Ona z chwilą wyjazdu, zaczęła nowe życie, na razie w pojedynkę z córką, ale kto wie jak długo. A może już ktoś tam na nią czeka, jakiś inny facet. Przecież tak może być, ile to dzisiaj trzeba, dwa lub trzy wieczory w sieci i już się ma nową sympatię dla swojego serca. Mężczyzna w końcu się jakoś pozbierał, może nie całkiem bo do stanu sprzed rozstania dużo jeszcze brakuje. Ale jakoś zaczął funkcjonować, nie rzucił pracy, nie rzucił swojego pisania bo dalsze książki wydaje, jednak zaczął więcej pić. No tak, jakieś skutki uboczne muszą być, w tym wypadku alkohol wziął górę nad słabym mężczyzną. Jednak nie zapijał się na śmierć, bo nie spożywał wódkę, tylko piwo, jednak jego dzienna dawka wzrosła. Kiedyś pił zazwyczaj w weekendy, kiedy nie szedł do pracy no i małżonka go pilnowała w tym temacie. Teraz nie miał nad sobą kontroli, więc jeśli sam nie odstawił butelki, to nikt inny za niego tego nie zrobił. Jednak był na tyle odpowiedzialnym mężczyzną, że nie upijał się tylko spożywał w większych ilościach. Starał się iść do pracy trzeźwy i wypoczęty, jednak było to trudne zadanie. Kiedy już powoli zaczął zapominać o swojej żonie, jego męskie ego kazało mu się zalogować na strony randkowe. Z czego skorzystał, od ostatniego współżycia z kobietą trochę czasu minęło, a samogwałt zaczął go już nudzić, więc zaczął szukać kobiety w internecie. Oczywiście to nie takie proste, jak się komuś wydaje, co prawda tych stron randkowych jest zatrzęsienie. Jednak po założeniu konta i zalogowaniu się, okazało się że trzeba zrobić przelew, aby wysłać wiadomość do jakiejś potencjalnej kandydatki. Tak nadział się na trzy a może więcej portali, wkurzyło go to, jak to ja mam płacić za znajomość z jakąś dziunią? Nie ma mowy. W końcu natrafił na jakąś stronę randkową, która o dziwo nie chciała od niego ani grosza.

— I to mi pasuje — pomyślał sobie.

Jednak po założeniu konta, uzupełnieniu profilu w zdjęcia, i obejrzeniu kobiet, okazało się że większość profili nie ma zdjęcia, tylko tło. Jak masz się czegoś dowiedzieć o kobiecie, która skrywa swoją twarz za parawanem. Same suche fakty z jej życia nic nie dają, bo jest tam tylko wiek, imię i skąd mniej więcej jest. Piotr zaczął więc rozglądać się za jakąś kobietą, napisał do jednaj, potem drugiej, trzeciej i następnej. W sumie w ciągu pierwszych kilku dni zaczepił tam dwanaście kobiet. Czego się spodziewał? Miłości, szybkiej znajomości? A dostał żenadę i ogólne zdziwienie oraz rozczarowanie kobietami, które tam są. Tylko jedna kobieta sama go zaczepiła, nie jaka Kasiula, tak miała w profilu.

— Cześć.

— Witam cię — odparł Piotr.

— Masz fajny profil.

— Dziękuję.

Jej niestety był bez zdjęcia, więc tylko mógł sobie wyobrażać jak wygląda.

— Może masz ochotę się poznać? — zapytała Kasiula.

— Dlaczego nie, bardzo chętnie.

— Skąd jesteś?

— Mieszkam na wsi.

— Ja z Gliwic — odparła.

— To mam do ciebie około 60 kilometrów — dodał mężczyzna.

— Jesteś sam?

— Tak, od kilku tygodni, to świeża sprawa.

— Jesteś po rozwodzie?

— Jeszcze nie, ale zapewne w przyszłości żona złoży pozew w sądzie.

— A może wróci do ciebie? — zapytała kobieta.

— Nie sądzę.

— Dlaczego?

— Zabrała swoje rzeczy.

— Rozumiem.

— Masz dzieci?

— Tak, dwoje — odparła Kasiula.

— A mąż?

— Nie mam męża.

— Rozwiodłaś się z nim?

— Nie.

— Więc jesteś panną?

— Tak.

— Panną z dziećmi?

— Zgadza się.

— Pracujesz gdzieś?

— Nie.

— Żyjesz z alimentów?

— Tak.

— Kiedy ostatnio byłaś z mężczyzną? — zapytał Piotr.

— Tydzień temu.

— To ktoś przygodny?

— Tak.

— Listonosz?

— Nie.

— A kto, jeśli mogę spytać?

— Sąsiad.

— Rozumiem.

— Masz duże potrzeby?

— Tak.

— Więc każdy facet się przyda.

— Powiedzmy.

— A ty co robisz? — zapytała Kasiula.

— Pracuję zawodowo, ale mam jeszcze hobby.

— Jakie?

— Piszę książki.

— Serio?

— Tak.

— A jakie?

— Powieści erotyczne.

— To super.

— Można je gdzieś przeczytać?

— Oczywiście, w księgarni internetowej.

— Dasz namiary /

— Dam, oczywiście.

Piotr podał jej pełne nazwisko, aby kobieta mogła sobie wejść w google i tam poszukać.

— I co tam piszesz?

— Wszystko, to co się dzieje w rzeczywistości — odparł.

— O seksie też?

— No pewnie.

— Podnieciłam się.

— To dobrze czy źle? — zapytał Piotr.

— Dobrze, bo sobie coś wyobraziłam.

— Co takiego?

— A to, że ty piszesz swoją książkę, a ja robię ci dobrze pod biurkiem.

— Ciekawe masz myśli?

— Spotykałeś się już kiedyś na macanko? — zapytała.

— Jeszcze nie.

— A chciałbyś?

— Z tobą?

— Właśnie.

— Bo ja wiem, ciekawa propozycja, miałbym do ciebie przyjechać?

— No tak.

— A nie wolałabyś na neutralnym gruncie?

— To znaczy?

— Gdzieś w hotelu, bo na łonie natury pewnie nie chcesz.

— Chodzi ci o jakieś krzaki?

— No właśnie.

— Mało romantycznie.

— Można złapać kleszcza w tyłek — zażartował Piotr.

— I borelioza gotowa.

— Właśnie.

— Z profilu wywnioskowałem że masz 32 lata.

— Tak.

— A wiesz ile ja mam?

— 51 lat.

— Nie przeszkadza ci to? — zapytał.

— Nie, dlaczego.

— Okej, w takim razie może wrzucisz tu jakieś swoje zdjęcie.

W tym momencie cała ta dobrze zapowiadająca się konwersacja, nagle zatrzymała się w pół drogi. Otóż po prośbie o zdjęcie, Kasiula nagle zamilkła. Czyżby bała się udostępnić Piotrowi swojej twarzy? A może była na tyle nieatrakcyjna, że się po prostu krępowała. W każdym bądź razie, tego wieczoru mężczyzna nie doczekał się już odpowiedzi. Szkoda, tak fajnie się gawędziło a tu nagle przerwa. Na następny dzień Piotr znów wszedł na portal randkowy, aby zobaczyć czy się kobieta odezwała, nie było odpowiedzi. Ale profil kobiety zyskał zdjęcie, co prawda czarno białe, jednak nie wyglądała na nim źle. Była to brunetka o długich włosach, dość obfitym biuście, nie umalowana, włosy w lekkim nieładzie, jakby dawno nie widziały fryzjera. Widocznie panna po przejściach z dwójką dzieci, nie miała czasu aby się upiększać. Piotr sam zdecydował się do niej napisać.

— Witam cię dzisiaj, widzę zdjęcie.

— Ładnie wyglądasz.

Jednak kobieta nie odpisywała, mimo iż jej konto świeciło się na zielono, a więc była obecna.

— A może się wstydzisz naszej wczorajszej rozmowy? — zapytał wprost.

— Niczego się nie wstydzę — odpisała.

— To dobrze.

Po chwili jej profil, zniknął razem z wcześniejszą konwersacją. Jakby to wszystko co wcześniej ze sobą pisali, w ogóle nie miało miejsca, rozpłynęło się w powietrzu. Piotr zaczął się zastanawiać, co kierowało postępowaniem tej kobiety. Może wczorajszego wieczoru była pijana, chciała z kimś pogadać, a dzisiaj rano wytrzeźwiała i zrozumiała swój błąd. Mężczyzna mógł się tylko domyślać, co faktycznie zaistniało. Trudno, jedna znajomość nie wypaliła, trzeba brać się za następną, szkoda czasu. Piotr zagadał następną kobietę, tym razem padło na Dorotę z Katowic. Oczywiście kolejny profil bez zdjęcia i kolejna wielka niewiadoma, na co się trafi. Dorota miała mieć pięćdziesiąt lat, jak wynikało z jej profilu. Czyli mieściła się w przedziale wiekowym, jaki sobie mężczyzna wyznaczył.

— Witam cię — zaczął mężczyzna.

Po kilku minutach doczekał się odpowiedzi, na swoją zaczepkę.

— Cześć.

— Jak wieczór?

— Masz ochotę się poznać? — dodał.

— Wieczór spokojny.

— Będzie mi bardzo miło.

— Mi również.

— Co porabiasz zawodowo? — zapytał Piotr.

— Pracuję w fabryce, pracę mam fajną, lubię ją nie narzekam.

Trafiła mu się kobieta która przyznała się sama, że pracuje fizycznie, czyli żadna lala z obrazka tylko kobieta z krwi i kości.

— A ty?

— Dzisiaj to rzadkość, mieć pracę którą się lubi.

— Też pracuję w fabryce — odparł mężczyzna.

— Jako monter.

— Produkujemy ogrzewacze wody, niestety praca na trzy zmiany.

— To fakt, ale dużo zależy od ludzi,, moi są fajni.

— Długo tam pracujesz? — zapytał.

— Prawie dwanaście lat, system czterobrygadowy.

— Tak że weekend rzadko mi się trafia cały wolny — odparła kobieta.

— A ty lubisz to co robisz?

— To monotonna praca, cały czas to samo, ale mam hobby które mnie interesuje.

— Co takiego?

— Piszę książki — dodał Piotr.

— Łał, super.

— Zacząłem od wierszy, teraz piszę powieści.

— Ja dużo czytam, uwielbiam czytać — dodała Dorota.

— O czym piszesz?

— Powieści z wątkiem erotycznym.

— To ciekawe, teraz są w modzie.

— Podobno.

— W sumie już mam 18 książek.

— Wysłałbym ci zdjęcia, ale tu nie ma możliwości.

— Podaj tytuły, chętnie poczytam — odparła kobieta.

— Wpisz w google Piotr Andrzej Wieszowski, tam są moje książki.

— Masz może whatsapp?

— Mam, chcesz tam pisać?

— Będzie łatwiej, tak myślę — odparła kobieta.

Piotr podał jej swój numer telefonu, aby do niego napisała wiadomość, po chwili byli już obecni na whatsapp, tam ciągnęli rozmowę dalej.

— Jesteś?

— Doszło?

— Tak, przepraszam nie było mnie przez chwilę.

— Okej.

Piotr wysłał jej zdjęcie swoich książek, które stoją na półce w mieszkaniu.

— Imponujące — odparła Dorota.

— Tylko nie myśl sobie, że jestem sławny i bogaty, to dopiero początek drogi — oświadczył.

— Wcale tak nie myślę.

— To dobrze.

— Wyślesz mi swoje zdjęcie? — poprosiła go.

— Ależ oczywiście.

Piotr pogrzebał w swoim telefonie, wybrał takie zdjęcie gdzie jest sam, bez swojej żony.

— Poszło.

— Przystojny z ciebie facet — dodała Dorota.

— Też ci wysyłam.

Po chwili mężczyzna dostał od niej dwa zdjęcia, okazało się że ta Dorotka jest ładną kobietą. Wysoka blondynka pozująca gdzieś w plenerze, na łonie natury, zgrabna figura, warto się nią zainteresować.

— Ładna jesteś.

— Dziękuję.

— A jak twoje związki? — zmienił temat.

— Jestem po rozwodzie.

— A dzieci?

— Dorosła córka, jest ze mną.

— Ja też mam dwie córki, już prawie dorosłe.

— Mieszkasz w bloku? — zapytał mężczyzna.

— Tak, nie wyobrażam sobie domu.

— Jestem z blokowiska.

— Ja mieszkam w domu, na wsi — odparł Piotr.

— Jestem wieśniakiem!

— Wieś jest fajna, tylko jak się całe życie mieszka w bloku, dużo ludzi to wieś się nudna wydaje — odparła kobieta.

— Rozumiem, miałem żonę z miasta, uciekła tam z powrotem, po pięciu latach.

— Ej, to nie tak, nie myśl że jestem jakąś miastową paniusią.

— Nie myślę, a twój mąż? — Zdradził czy coś takiego?

— Stara historia, jestem 20 lat po rozwodzie.

— To długo sama jesteś?

— Byłam w związku, ale już nie potrafię zaufać, a może to było nie to, sama nie wiem.

— Rozumiem.

— A ty chciałbyś spróbować jeszcze raz? — zapytała go.

— Z czasem tak, moja sprawa jest świeża.

— Trzeba czasu.

— Miesiąc temu żona odeszła, zostałem z matką 76 lat.

— Jak sobie radzisz? — zapytała.

— Jakoś muszę.

— Nie wiem ile matka pożyje, jest schorowana, jednak ma tylko mnie, chcąc nie chcąc muszę się nią zająć. Dopiero potem tak naprawdę będę wolny.

— Czyli nie masz jeszcze rozwodu?

— Nie mam, jednak myślę że to tylko kwestia czasu — odparł Piotr.

— A jak wróci z powrotem?

— Kto, żona?

— Tak.

— Wątpię, zabrała swoje rzeczy.

— Wiesz co, będę powoli kończyć, jest już późno — odparła Dorota.

— Faktycznie, zagadaliśmy się.

— Może jutro się zdzwonimy, to porozmawiamy?

— Będzie fajnie.

— To na razie.

— Dobrej nocy.

Rozmowa się zakończyła, przynajmniej na razie, nie było tak źle. Wreszcie jakaś normalna osoba się trafiła — pomyślał mężczyzna. Z tym optymistycznym akcentem, położył się do łóżka. Dzisiaj już nie myślał o swojej żonie, która od niego odeszła lecz o Dorocie, którą co dopiero poznał. Jednak nie marzył o niej, jak o swojej nowej ukochanej, tylko o kobiecie która może stać się jego przyjaciółką. Ktoś powie że przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie istnieje. Otóż, istnieje do momentu, aż pójdą razem do łóżka, wtedy ich przyjaźń się kończy a zaczyna coś więcej. Następnego dnia Piotr czekał na sposobność, aby zadzwonić do poznanej wczoraj kobiety. Jednak kiedy miał to zrobić? Z rana nie bardzo, może po obiedzie, poczekał do godziny szesnastej i wybrał numer w swoim telefonie. Jednak kobieta nie odbierała, napisał wiadomość na portalu, jednak tam też zero odzewu. Czyli co, koniec znajomości? Po kilkunastu minutach przyszła wiadomość, że kobieta oddzwoni do niego za chwilę. Tak też się stało, telefon zadzwonił a on odebrał połączenie. Jednak kobieta akurat gdzieś szła.

— Wiesz Piotrze, idę na spotkanie z koleżanką.

— To może nie w porę się odezwałem?

— Spokojnie, mam jeszcze kilka minut — odparła Kobieta.

— Jak tak to w porządku.

— Koleżanka z pracy?

— Nie, pracuje gdzie indziej.

— Rozumiem.

Dorota mieszka z matką, kobieta jest miej więcej w takim samym wieku co moja matka. Więc nasze sytuacje są podobne, oboje opiekujemy się, robimy zakupy, sprzątamy mieszkanie. Jednak jest jeden wyjątek, ona może pojechać ze znajomymi na urlop a ja już nie. Moja matka chce ze mnie zrobić męczennika, takiego jak ona sama. Ona cierpi i jest samotna, więc ja mam być taki sam. Kiedy starałem się jej wytłumaczyć, że po jej śmierci zostanę sam, to co mi powiedziała?

— Masz dwie córki, nie jesteś sam.

— O przepraszam bardzo, a gdzie one są?

— W mieście, studiują — odparła starsza pani.

— No właśnie, jedna już pracuje, druga kończy studia.

— I co, myślisz że tu przyjdą mieszkać?

— Nie muszą- odparła matka.

— No właśnie, a więc będę sam jak palec!

— Ale mi tragedia, dużo ludzi mieszka samotnie.

— Jak nie jestem typem samotnika, potrzebuję kobiety.

— Do czego?

— Domyśl się — odparł Piotr.

— Masz 51 lat, jeszcze ci seks w głowie?

— Nie, będę trzepał kapucyna już do śmierci!

— Co ty za głupoty opowiadasz?

— Takie jakie lubisz słuchać.

— Zmień płytę — dodała matka.

— Nie zmienię, ponieważ nie chcę tak żyć jak ty.

— Ja dwóch mężów pochowałam i dalej muszę się męczyć — odparła.

— Ale ja nikogo nie pochowałem, i chcę z kimś iść przez życie a nie tylko z tobą.

— Ja wiem, że dla ciebie byłoby lepiej gdybym umarła!

— To są twoje słowa, nie życzę ci śmierci, na każdego przyjdzie pora.

— Więc co narzekasz?

— Bo mi się wpieprzasz w życie.

— Ja? A żyj sobie, co mnie to wszystko obchodzi.

— Właśnie że obchodzi, bo do wszystkiego się wtrącasz!

— To przez ciebie moja żona odeszła.

— Wielkie mi halo, chciała to odeszła, widocznie u mamusi jej lepiej — odparła z uśmiechem.

Piotr nie wiedział co ma robić, jak dalej postępować z tą kobietą — tyranem. Może zgrzeszę to co powiem, ale już nie raz sobie wyobrażał, jak zaciska swoje dłonie na szyi staruszki. Wiem że to potworne, jednak takie myśli chodziły mu po głowie już nie raz. Z jednej strony prosi Boga o zdrowie dla swojej matki, a z drugiej strony żałuje że kobieta jeszcze żyje. Bo kiedy ma się lepiej, to zaczyna mu dogryzać. Tak było dzisiaj przy niedzielnym obiedzie, już od dwóch dni się jego pytała co będzie do jedzenia.

— Mówiłem ci że kupiłem schabowe na kotlety — odparł mężczyzna.

— A świeże chociaż?

— A co, chcesz powąchać?

— Tak tylko pytam.

— A umiesz je przyrządzić?

— Nie, nie umiem.

Tutaj nastąpił dziesięciominutowy wykład na temat, tłuczenia i obtaczania mięsa w jajku i bułce tartej, jak należy to robić i na czym to mięso smażyć.

— Dam sobie radę.

— Na pewno? — zapytała starsza pani.

— Jak chcesz, to sama smaż.

— Wiesz dobrze że boli mnie noga, tak bym ciebie o nic nie prosiła.

— To zostaw to mi i się nie wtrącaj.

— A co do kotletów?

— Będą ziemniaki, nakopię w ogródku, obiorę i ugotuję.

— Takie pośne?

— A co, mam jeszcze sos zrobić?

— Przydałby się.

— Poleję ci tłuszczem z patelni — odparł wkurzony syn.

— To nie to samo.

— Wiesz co, wolę frytki — odezwała się.

— Kartofle już nie?

— Frytki.

— Dobra.

— Wiesz jak smażyć?

— Dam do piekarnika, widziałem jak moja żona robiła.

— W oleju będą lepsze.

— Tak będzie szybciej.

— Jak chcesz.

W niedzielę przed obiadem, Piotr zamiast pisać kolejną książkę, musiał wziąć się za obiad. Potłukł te cholerne mięso, obtoczył w jajku i bułce, jednak zapomniał posolić i popieprzyć. Zajrzał do szafki, sól znalazł ale pieprzu już nie, żona przy wyprowadzce zabrała wszystkie przyprawy. No nic, będzie tylko sól, kotlety usmażył, frytki upiekł, dodał do tego kiszonego ogórka i zaniósł jaśnie hrabinie. Starsza pani już siedziała u siebie przy stole, i czekała na obiad. Mężczyzna postawił jedzenie na stole i już miał wyjść.

— Już idziesz?

— Tak.

— Co tak szybko.

— Przecież będziesz jadła, ja też idę jeść.

— Aha.

Piotr usiadł przy swoim stole w kuchni, zaczął jeść i nagle słyszy otwierane drzwi i kroki kobiety. Co tam znowu jej nie pasuje? — zastanawiał się.

— Piotr?

— Co znowu?

— Te mięso jest surowe.

— Jak to?

— No zobacz sam.

— To weź sobie drugiego kotleta, a tego ja zjem.

— Za mało go smażyłeś — odparła z pretensją.

— A co, miałem go spalić na popiół?

— No nie ale ….

— Masz sztuczną szczękę, to ciężko ci gryźć.

— Już nie przesadzaj, daj mi trochę soli bo te frytki nic nie są słone.

Mężczyzna podał jej pojemnik z solą, matka posypała sobie tyle ile uważała za stosowne.

— Teraz będzie dobrze? — zapytał.

— Zobaczymy.

— Jak będziesz tak marudzić, to sama będziesz gotować.

— Nie musisz się zaraz obrażać — odparła.

Matka zniknęła za drzwiami, Piotr wrócił do swojego jedzenia, faktycznie kotlet był jakiś twardawy, musiał obficie popijać go wodą, żeby go zmęczyć. Trudno, nie jestem zawodowym kucharzem i nigdy nie będę — pomyślał sobie. Jak komuś nie pasuje, to trudno, niech się stołuje gdzie indziej. Po niedzielnym obiedzie, pozbierał wszystkie talerze i gary, wsadził je do dawno nie używanej zmywarki.

— Kiedy to ją ostatnio włączałem? — zastanawiał się.

— No tak, jeszcze jak żona była, ze sześć tygodni temu — stwierdził.

Co jakiś czas trzeba uruchomić sprzęt, bo inaczej zacznie pleśnieć, nawet jak nie ma kompletu naczyń, tak też zrobił. Zmywarka była zapełniona w jednej czwartej, jednak ją włączył. Udał się teraz na poobiednią sjestę, zawsze tak robił, więc tym razem też położył się na łóżku. Nie ważne czy zaśnie, czy też nie, wyprostuje swoje długie nogi i to jest najważniejsze. Dlaczego długie? Piotr jest wysokim mężczyzną, 189 cm wzrostu, 87 kg żywej wagi, szczupłej budowy ciała. Jego żona porównywała go do takiego pająka, z lekkim brzuszkiem na cienkich nogach. Zawsze się z tego śmiał, ale nie teraz, ponieważ nie miał już z kim żartować. Po sjeście znów wziął się za pisanie, czasami rzygał już tymi książkami, jednak po krótkiej przerwie wracał do tego. Wiadomo każda praca wymaga wysiłku i poświęcenia, nawet takie pisani męczy, jednak można się do tego przyzwyczaić, jak zresztą do wszystkiego. Wieczorem wszedł na portal randkowy, w celu kolejnych odwiedzin kobiecych profili. Wracając do Doroty, fajnie się z nią rozmawiało, do momentu kiedy kobieta stwierdziła, że na razie nic w swoim życiu nie chce zmieniać. Czyli nie szuka nikogo na siłę, nie ma parcia na szkło w postaci zachcianek seksualnych, radzi sobie z popędem seksualnym. Może żyć bez tego miesiącami, w przeciwieństwie do Piotra, który na widok pięknej kobiety, wzmaga w sobie pożądanie i chęć spółkowania. Na razie musi radzić sobie sam, ale wszystko do czasu, przecież nie będzie trzepał kapucyna do końca życia. W końcu jakaś kobieta mu się trafi, jak ślepej kurze ziarno, potrzeba jedynie czasu i cierpliwości. Którego zaczyna mu brakować, przy starszej pani, czyli jego gderliwej matce. Po rozmowie z Dorotą, na chwilę kontakt się urwał, ona poszła do pracy na dniówkę, Piotr napisał do niej wiadomość, jednak odpowiedzi się nie doczekał. Postanowił działać dalej, wszedł na portal randkowy i zaczął dalej zaczepiać kobiety. Następna była Halina, miała zdjęcie w swoim profilu, mieszkała w tym samym województwie, no i była młodsza bo trzydziestosiedmioletnia. Tylko była matką trójki dzieci.

— Cześć Halino.

— No cześć.

— Co porabiasz?

— Szukam mężczyzny.

— A ja kobiety — odparł.

Zaraz zauważył, że jego profil został przez nią przejrzany, widocznie chciała się dowiedzieć z kim będzie miała do czynienia.

— Ale ty masz 51 lat — stwierdziła.

— Czyli jestem dla ciebie za stary.

— No raczej.

— A kogo byś chciała?

— Kogoś młodszego.

— W twoim wieku?

— Tak.

— Nie wiem czy trafisz.

— Dlaczego?

— Mężczyźni w tym wieku szukają przygód, kobiety na jedną noc, może dwie i to wszystko.

— Skąd wiesz?

— Znam trochę życie.

— Możesz się mylić.

— Możliwe.

— Masz trójkę dzieci?

— Tak.

— Z jednym partnerem, czy więcej?

— A co to przesłuchanie?

— Nie musisz odpowiadać.

— No i nie odpowiem — dodała Halina.

— Wiesz, chodzi mi o to że nie każdy facet zaakceptuje kobietę z dziećmi, trójką dzieci, nawet jak będzie ładna i miała fajną figurę.

— Do czego zmierzasz?

— A do tego, że w twojej sytuacji nie byłbym taki wybredny.

— Nie jestem wybredna.

— Możliwe, jednak wychodzę z takiego założenia, że 50 letni mężczyzna byłby dla ciebie oparciem w życiu codziennym, a nie tylko kochankiem.

— Nie jesteś w moim typie — odparła kobieta.

— A jaki jest twój typ?

— Brunet, dobrze zbudowany.

— Pewnie jeszcze dobrze sytuowany, z modnymi tatuażami na ciele.

— Niekoniecznie.

— Ale lubisz takich?

— Owszem.

— Ja niestety nie mam dziar na swoim ciele, i nie planuję ich mieć.

— Byłaś kiedyś zakochana? — Zapytał Piotr po chwili.

— Byłam.

— I co z tej miłości zostało?

— Dzieci.

— To dobrze że chociaż one.

— Wiem o tym.

— W takim razie nie zabieram ci już więcej czasu, życzę powodzenia w szukaniu tego jedynego.

— Tobie również.

I tak skończyła się rozmowa pisana pomiędzy nieznajomą kobietą, a takim też mężczyzną. Jaki z tego wniosek? A no taki, że albo dać sobie z tym spokój, albo szukać dalej aż do skutku. Żeby trochę odpocząć od tych znajomości, Piotr następnego dnia wziął się za koszenie trawnika. Szło mu wyraźnie lepiej, niż poznawanie kobiet w sieci, które stawały się coraz dziwniejsze. Szum kosiarki wyrwał go na jakiś czas, od myślenia nad sprawami damsko męskimi. Teraz robił coś pożytecznego, coś co widać gołym okiem, nie takie tam mrzonki w cyber przestrzeni, które po usunięciu nie pozostawiają żadnego śladu, jakby nie istniały. Po skoszeniu trawy, zajrzał psu do miski, no tak od tego randkowania jego Misiek nie miał co jeść, jeszcze trochę a zacząłby wyć do księżyca. W pracy też mu za bardzo nie szło, kierownik czepiał się o byle co, jakby to on miał receptę na udany biznes.

— Co tam Piotrze, wypoczęty po weekendzie? — zapytał.

— O tyle o ile — odparł mężczyzna.

— No to dawaj chłopie, bo baniaków na formach nie mają.

— Co mnie tam jakieś baniaki obchodzą — pomyślał sobie.

Robi tu piętnaście lat, niczego się nie dorobił, jedynie garb na plecach. Wypalił się zawodowo już dawno, ta monotonia może zabić człowieka, żyje jeszcze dlatego że ma tą swoją pasję. Tak już dawno palnąłby sobie w łeb, lub zawiesił sznur na szyi, trzeciej alternatywy nie widzi. Co prawda mógłby się stąd zwolnić i pójść gdzie indziej, tylko po co? Wszędzie jest tak samo, a zabijać się o te parę stówek więcej nie ma sensu. Takie jest jego zdanie i tego się trzyma, jak jakiejś mantry, którą co niektórzy powtarzają sobie kilkadziesiąt razy dziennie aż do nudzenia. Gdyby tak jego książki wybiły się, zaczęły się sprzedawać w tysiącach egzemplarzy, wtedy rzuciłby tą robotę w cholerę i zajął się tylko pisaniem. Jednak to jest na razie w sferze jego marzeń, co prawda może się to spełnić jednak nie teraz i nie jutro, na to potrzeba czasu. Wie o tym że dobrze pisze, jego książki są poczytne, na razie mało ludzi o tym wie, jednak z każdym miesiącem ten krąg się powiększa, jak kamień wrzucony do wody. Po ośmiu miesiącach od pierwszej wydanej profesjonalnie książki, wreszcie jego e buki ukazały się w empiku i innych znanych księgarniach internetowych. Jeszcze rok temu nawet mu się to nie śniło, a tu proszę bardzo jego nazwisko jest obecne, wśród takich sław pisarstwa jak Remigiusz Mróz, czy też Wiesława Szymborska. Nawet w ciągu pierwszych dwóch tygodni, od pokazania się w sieci sprzedał więcej książek, niż przez ostatnie osiem miesięcy, to go pozytywnie nastawiło do przyszłości.


Przyszedł kolejny wieczór, czas zajrzeć na profil następnej kandydatki do miana kobiety jego serca. Przejrzał więc zdjęcia i napisał kolejną wiadomość. Tym razem trafiło to na Iwonę z Żar, 49 letnia kobieta, 155 cm wzrostu, włosy proste farbowane na kasztanowo, spojrzenie licealistki przed egzaminem, na zdjęciu wyglądała na taką małomiasteczkową, mógł si ę mylić chociaż nie wiadomo do końca. Napisała o sobie tak ;

— Jestem wrażliwą kobietą, nie zaakceptuję mężczyzny który pali papierosy. Preferuję kontakt telefoniczny.

— Chcę poznać mężczyznę szczerego, prawdomównego, spokojnego, zdecydowanego i bardzo odważnego, mającego pasje.

— Czyli coś podobnego do mnie — pomyślał Piotr.

— Witam cię — napisał do niej.

— Dzień dobry.

— Jak mija ci niedziela? — zapytał.

— Muzycznie.

— Zdecydowanie lepsza jest rozmowa niż pisanie wiadomości.

— Wolisz telefon? — zapytał mężczyzna.

— Zdecydowanie tak.

— Chcesz zadzwonić — podał jej swój numer.

— To mężczyzna dzwoni pierwszy do kobiety — odparła Iwona.

Tu wpisała mu swój numer w wiadomości, aby to on do niej zadzwonił.

— Niestety dopiero jutro, mam możliwość doładowania konta — dodał Piotr.

— Chyba że masz whatsappa?

— Nie mam żadnego komunikatora, bo mam starszy model telefonu — napisała.

Cóż było robić, Piotr czuł że to może być ciekawa kobieta i spróbował do niej zadzwonić, raptem wymienili kilka zdań i operator sieci plus rozłączył rozmowę. Informując w SMS że bak środków na koncie uniemożliwia dalsze połączenie. Iwona nie chciała oddzwonić, on nie miał za co i tak rozmowa zeszła na manowce. Potem na portalu randkowym napisała jedynie tyle.

— Życzę powodzenia w nawiązywaniu nowych znajomości.

— Tobie również — odparł.

— Dziękuję.

Tak zakończyła się ciekawie zapowiadająca znajomość, może gdyby konto w telefonie było załadowane do pełna, tylko ten jej wzrost — 155cm, przy jego 189 cm, to trochę mało. Mogła by mu robić loda na stojąco — pomyślał sobie mężczyzna. Na razie trafiały mu się kobiety, z dalszych zakątków polski, żadna z opolskiego a szkoda, bo nawet jak trafi na jakąś to przeszkodą może się okazać odległość. W międzyczasie przyszedł do niego mail z Irlandii, napisała do niego jakaś Nadia, dziewczyna z Ukrainy, chcąca nawiązać bliższą znajomość.

— Cześć Piotr.

— Witaj Nadia.

— Wiesz, podobasz mi się, jesteś przystojnym mężczyzną.

— Ile masz lat? — zapytał.

— 32 lata.

— Wisz ile mam?

— Tak, 51.

— Zgadza się.

— To mi nie przeszkadza, ponieważ moi rówieśnicy, nie dorośli jeszcze do moich potrzeb. Chcieliby tylko uprawiać seks, włóczyć się po klubach, pić i palić trawkę.

— A ty szukasz czegoś innego?

— Zgadza się.

— Czego, jeśli można spytać?

— Pragnę założyć rodzinę, mieć dziecko, poważnie myśleć o przyszłości.

— I wybór padł na mnie? — zapytał Piotr.

— Tak, na ciebie.

— Prawdę mówiąc, moja starsza córka powoli jest w twoim wieku.

— Mi to nie przeszkadza — odparła Nadia.

— Ale moja droga, ja już się nie nadaję na ojca twoich dzieci, co najwyżej na dziadka.

— Jesteś w sile wieku — dodała.

— Może i tak, ale nie stać mnie na tak młodą żonę — odparł mężczyzna.

— Dlaczego?

— Zwyczajnie, wiem na co mnie stać a na co już nie.

— Ale ja się w tobie zakochałam.

— Od pierwszego wejrzenia?

— Tak.

— Wybacz, jednak trudno jest mi w to uwierzyć.

Dziewczyna z Ukrainy, starała się jeszcze przekonać mężczyznę do swoich racji, jednak on przestał już barć to na poważnie.

— Co ta dziewczyna sobie myślała?

— Że zrobię jej dziecko, dam obywatelstwo.

— A potem będę ją szukał po świecie, płacąc alimenty na jej konto w banku?

— Wykluczone.

— Schlebiało mi to jej zainteresowanie moją osobą, jednak w tej sytuacji muszę myśleć realnie głową, a nie główką wystającą z rozporka w spodniach. Jeszcze kilka maili przyszło na jego adres, jednak już ich nie czytał, tylko zwyczajnie kasował tak jak leci z góry na dół.

— Skąd ona wzięła mój adres mail?

— No tak, z innego portalu, tego płatnego, gdzie się zarejestrował ale nie korzystał. Teraz mam nauczkę — pomyślał sobie.

Przez chwilę miał dosyć, tych wszystkich randek prze internet, jednak ciągnie wilka do lasu i po upływie dwóch dni znów zajrzał na portal randkowy. Pokazało się kilka nowych profili, o które warto by było zahaczyć, dlatego po naładowaniu baterii w telefonie Piotr znów zaczął swoje podchody. Tym razem była to Anna z Nowego Targu, a więc potencjalna góralka. Oczywiście profil był bez zdjęcia, jedynie wiek, w tym wypadku 48 lat. Z opisu wynikało że jest po rozwodzie i poszykuje mężczyzny do ślubu, czyli kandydata na męża. Jej wzrost 162 cm. 75 kg żywej wagi, więc pewnie lekko przy kości. Piotr zagadał ją na jej portalu.

— Cześć Aniu, co słychać?

Najpierw było obczajenie mojego profilu, potem wyświetlenie mojej wiadomości i nastała cisza. Trwała może z pół godziny, w końcu odpisała.

— Poszukuję kandydata na męża.

— Może się bliżej poznamy — zaproponował mężczyzna.

Tutaj znowu nastąpiła długa przerwa, podyktowana pewnie brakiem zasięgu na Podhalu. W końcu następna odpowiedź, no i niestety ostatnia.

— Nie jestem zainteresowana twoją osobą — odpisała kobieta.

— Krótko i na temat — pomyślał Piotr.

Trudno, przecież nie zabije się z tego powodu, jak nie ta to inna, tego kwiatu pół światu jak mówi przysłowie. Mężczyzna zastanawiał się teraz, co mogło się rozegrać tam w górach. Na pewno po otrzymaniu od niego wiadomości, kobieta zwołała całą rodzinę do izby, począwszy od dziadków, rodziców, rodzeństwo, a skończywszy na najbliższych sąsiadach. Zapewne patrzyli na jego zdjęcie i się zastanawiali, czy ten mężczyzna nada się na gospodarkę w górach czy też nie. Widocznie komuś z rodziny się nie spodobał, a może też i samej zainteresowanej, dlatego postanowiono odesłać go z kwitkiem. Tak się sprawy ożenku załatwia na Podhalu, nie to co na nizinnych terenach, gdzie kobieta sama wybiera sobie chłopa, a nie jej familia. Dobrze że nie kazali m się uśmiechnąć i zwyczajnie zajrzeć mu w zęby, jak przy kupowaniu konia na targu. No i Piotr nie pojedzie w góry, przynajmniej w najbliższym czasie. Chyba że znowu trafi na jakąś Hankę, dajmy na to z samego Zakopanego hej. Wieczór się jeszcze nie skończył, więc po nieudanej pierwszej próbie Piotr zagadał do Agaty z Brzegu. Kobieta lat 49, blondynka, włosy do ramion proste, widać na zdjęciu że nie umalowana, czyli postawiła na naturalny wygląd. To się Piotrowi spodobało, wreszcie ktoś naturalnie wyglądający, bez kilograma tapety na twarzy i doczepianych rzęs. To może być strzał w dziesiątkę, zagadał więc do kobiety.

— Cześć Agata.

— Cześć, szukam mężczyzny z uregulowanym stanem cywilnym.

— Czyli ja się nie łapię?

Piotr w poście napisał, że jest w separacji, tak naprawdę był jeszcze żonaty, nawet jego żona nie wiedziała pewnie o tym, że już kogoś szuka. Jednak on wiedział że jego ex nie wróci więc zaczął działać, szkoda czasu.

— Niestety — odparła kobieta.

— A jakbyś zakochała się w mężczyźnie, to też patrzyłabyś na jego status? — zapytał trochę poirytowany.

— Strasznie zimno kalkulujesz — odparł.

— Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc nie wiem — dodała.

— Co ci to da że ktoś będzie po rozwodzie lub kawaler, jeśli nie ma chemii między wami?

Kobieta przeczytała wiadomość, jednak nic już nie odpisała. Druga porażka dzisiejszego wieczoru, Piotr miał już dość, co te kobiety mają w swoich głowach, żeby tak zimno kalkulować. Czyli co, jakbym napisał że jestem po rozwodzie, to zainteresowanie moją osobą diametralnie by wzrosło? Pewnie tak, ale skoro kobiety szukają, szczerego, prawdomównego, odważnego, więc nie mogę im ścieniać że jest inaczej, bo to tak z czasem wyjdzie na jaw. Im dłużej tkwił w tych wirtualnych rozmowach, tym częściej myślał o zaprzestaniu ich. Nikt chyba tego nie traktuje poważnie, niby szukają kogoś do związku, a jak przychodzi co do czego to się wycofują. Przypomina mi to trochę zabawę w kotka i myszkę, gdzie jedno chowa się przed drugim. Piotr zrobił sobie jednodniową przerwę, zajął się pisaniem, sprawami bieżącymi w domu, oraz posiedział trochę w otoczeniu przyrody. Ma drewniany ganek przy domu, jednak właściwie z niego nie korzysta. Zawsze marzyło mu się siedzenie wieczorową porą, patrzenie na gwiazdy i popijanie dobrze schłodzonego piwa. A tymczasem siedzi w mieszkaniu, ślęczy nad telefonem i liczy na jakiś cud. Tylko zapewne on nie nastąpi, bo niby dlaczego? Ludzie są teraz cwani, wygodni, lubią udawać kogoś kim nie są, w ogóle same zakłamanie i nic więcej. Tylko nadzieja w tym wszystkim umiera ostatnia, jak zresztą zawsze. Po odpoczynku i nabraniu sił witalnych, mężczyzna znów podszedł do tematu randek w internecie, tym razem trafił na Renatę. Wrzucił świeże zdjęcie do swojego profilu, zauważył kilka polubień, z tych kobiet wybrał jedną, która go zainteresowała. Czym się kierował? Oczywiście zdjęciem, jak wygląda, w co się ubiera i takie tam. Skoro polubiła jego zdjęcie, więc może będzie chciała się bliżej poznać, zaczął więc konwersację.

— Witaj Renia, co słychać?

— Cześć, nic ciekawego — odparła.

— Aż tak źle?

— A kto powiedział że źle?

W sumie nikt, sam tak jakoś stwierdził, że chyba łatwo z nią nie będzie.

— Czyli dobrze, to fajnie.

— Mieszkasz na zachodzie?

— Tak.

— Długo? — zapytał Piotr.

— 12 lat.

— I jak ci się żyje?

— Całkiem dobrze.

— Brakuje ci czegoś? — ciągnął dalej.

— Faceta.

— Miejscowi się nie sprawdzają?

Tutaj mała wzmianka, otóż Renata pomieszkuje w Norwegii, widocznie wyjechała tam za pracą.

— Trudno znaleźć odpowiedniego — odparła kobieta.

— W tym wieku zdarzają się same dziwaki.

— Dokładnie.

— Wolisz pisać czy porozmawiać?

— Pisać.

— Okej.

— Może masz jakieś pytania?

— W sumie to tak, ale zapytam innym razem — odparła Renata.

— A co teraz?

— Będę szła do łóżka spać.

Kolejna śpiąca królewna — pomyślał sobie Piotr, tutaj rozmowa trwa w najlepsze, a ona ziewa i chce iść spać, czy to jest poważne? Moim zdaniem jakaś dziecinada, a może też już jest znudzona tymi randkami w internecie. Piotr zaryzykował i pisał dalej, najwyżej się to urwie w którymś momencie.

— To spokojnej nocy.

— Dziękuję.

— Samemu źle się śpi — dodał mężczyzna.

— No nic na to nie poradzę.

— Ja też nie.

— Miałaś kogoś ostatnio?

— Nie.

— Długo?

— Długo.

— A ostatnio kiedy się z kimś kochałaś?

— Po co te pytania? — To chyba moja sprawa.

— Spokojnie, tylko pytam.

— Myślałem że możemy być szczerzy.

— Przepraszam, gniewasz się?

— Nie.

— Cofam pytanie.

— Wiem że obcemu trudno zaufać — odparł Piotr.

— Ufam tylko sobie.

Pewna siebie kobieta, ufa tylko sobie, czyżby miała samych wrogów dookoła? Tam na zachodzie to możliwe, swój swego sprzeda za kilka euro, trudno się dziwić.

— Zagadałem do ciebie, bo polubiłaś moje zdjęcie.

— Myślałem że możemy porozmawiać.

— Ok.

— Owszem możemy — odparła po chwili.

— To dobrze.

— Świat jest pełen zboczeńców.

— Ciężko dokonać wyboru.

— Skąd wiesz jaki jestem.

— Moje zaufanie do ciebie nic nie znaczy.

— To ty musisz dokonać wyboru.

— Ja mogę jedynie powiedzieć, że jestem w porządku — odparł mężczyzna.

— Nie znam cię więc się nie dziw, już raz się zawiodłam.

— Od tamtej pory mam duży dystans do mężczyzn.

— Bardzo słusznie.

— Ale jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.

— Nie możesz wrzucić wszystkich mężczyzn, do jednego worka.

— Komuś musisz zaufać.

— Chyba że już nie chcesz — zauważył Piotr.

— Owszem chcę, ale boję się.

— Jak przezwyciężyć ten strach?

— Ja za ciebie tego nie zrobię, choćbym chciał.

— Musisz sama to zrobić — odparł.

— Wiem.

— Nie musisz od razu się we mnie zakochać.

— Możesz mnie bliżej poznać.

— No to chyba oczywiste — dodała Renata.

— Właśnie.

— Powiedz mi co lubisz?

— Jest trochę tego.

— Ale nie lubię chamstwa, kłamstwa, zdrady i obłudy.

— Rozumiem.

— A jak jesteś z mężczyzną, to co lubisz?

— Masz jakieś pragnienia? — dopytywał się jej.

— Możemy porozmawiać jutro? — zapytała.

— Przepraszam.

— Miałaś iść spać.

— Właśnie.

— Dobranoc — odparła.

— Jutro idę na nocję.

— A ty jak pracujesz?

— Mam wolne — dodała.

— Super.

— To się odezwij.

— Jak będziesz miała czas.

— Ok.

W tym momencie mężczyzna wysłał jej swoje zdjęcie, które akurat dzisiaj zrobił.

— Na dobranoc.

— Na pewno chcesz iść spać? — ciągnął dalej.

— Jutro masz wolne.

— Tak, ale to moja godzina na spanie.

Piotr spojrzał na zegarek, właśnie minęła północ, on otworzył właśnie czwarte piwo, a ta mu dalej o spaniu.

— Szkoda.

— Masz dzieci?

— Posiedź jeszcze trochę, jutro się wyśpisz — ciągnął dalej.

— Mam syna.

— Ile lat?

— 29.

— Już dorosły

— Tak.

— Ja mam córy 28 i 22 lata.

— Ok.

— To co, piszemy dalej?

— Możemy jutro?

Teraz to Renata wysłała mu swoje zdjęcie, ładna kobieta musi to przyznać, brunetka z długimi włosami, figura w porządku, widać że dosyć wysoka, choć nie podała swoich wymiarów, no bo w sumie jej o to jeszcze nie pytał.

— Dobranoc — napisała.

— Będzie mi się lepiej spało.

— Dziękuję.

— Proszę bardzo.

— Pa.

— Szkoda żebyś była sama — ciągnął dalej, licząc że będzie pisać.

— No dobra, idź spać.

— Ja jeszcze posiedzę.

— Ok, pa.

Piotr zrobił łyk piwa z butelki i zaczął pisać dalej, nie zważając na to że się już z nim pożegnała.

— Pa Renatko.

— Widziałem na twoim profilu, zdjęcie z facetem.

— Co poszło nie tak?

— Z jakim facetem? — zapytała go.

— Na FB.

— Ja nie mam zdjęcia z żądnym facetem!

— To może jakiś twój znajomy?

— Nawet ze znajomymi nie mam.

— Tam we trójkę.

— Zarz sprawdzę.

— To nic ważnego — dodał mężczyzna.

— To mój syn.

— Ale duży.

— Dorosły — odparła kobieta.

— A ja myślałem że to twój facet.

— W sumie to mój.

— Racja, prosto spod serca.

— Dokładnie.

— Matka kocha najbardziej.

— Jest z tobą na zachodzie?

— Nie.

— A co ty tam właściwie robisz?

— Chodzi mi o pracę.

— Renatko śpisz? — zapytał mężczyzna.

Widział że jej profil się jeszcze świeci, jednak przestała już pisać, chyba zasnęła. W końcu miała zrobić to już dawno, tylko dzięki Piotrowi i jego upartości wytrwała tak długo. Czy się jutro do niego odezwie? Może tak, może nie, statystycznie rzecz biorąc takie rozmowy, kończą się po pierwszym razie, czy teraz będzie inaczej tego nie był pewien. Dopił więc swoje czwarte piwo, udał się do łazienki na nocną toaletę, a po dwudziestu minutach on także był już w łóżku. Rano obudziła go mucha, brzęcząca nad jego uchem.

— Cholera, jak ona się tu dostała?

— Przecież są moskitiery w oknach.

— Już wiem, matka ją wpuściła kiedy stała w drzwiach i ze mną rozmawiała.

Ona nie ma u siebie siatek w oknach, więc może to od niej przyleciała. Mała, wstrętna mucha nie dała mu dłużej poleżeć, rozejrzał się za packą, jednak nie miał jej przy sobie. Teraz już nie ma problemu, ale jutro po nocce będzie chciał się wyspać, więc do tego czasu musi zlikwidować małego terrorystę. Udał się więc do łazienki na siku, tam przemył twarz, otworzył okno w sypialni i załączył internet. Na noc go zawsze wyłącza, żeby mu nie promieniowało, nauczyła go tego jego druga żona.

— Nie śpij przy włączonym telefonie — mówiła.

— Wyłącz ten internet na noc.

Żony już dawno nie ma, jednak przyzwyczajenia po niej pozostały. Za to deskę w łazience już nie opuszcza, no bo niby po co? Żadna kobieta na razie z nim nie mieszka, a matka ma swoją ubikację, więc z jego łazienki nie korzysta. Na rachunkach też pewnie zaoszczędzi, wcześniej woda lała się strumieniami, codzienne kąpiele matki i jej córki to była norma. Pasierbica jak weszła pod prysznic, to tak długo tam stała aż wyczerpała całą ciepłą wodę. Nie raz Piotr po niej szedł się kąpać, i tylko przeklinał pod nosem, ponieważ mył się w zimnej wodzie. Nie pomogły tłumaczenia ze strony jego jak i żony, małolata robiła swoje, a jak jej coś nie pasowało to potrafiła jeszcze trzasnąć drzwiami. Tak samo sedes, spłuczka chodziła non stop, rolka papieru toaletowego była na jeden dzień, i to nie raz nie starczała. Kiedyś Piotr wypompowywał szambo raz w miesiącu, teraz dwa tygodnie to było mało, wszystko zapchane, aż dekiel z szamba podnosiło do góry. Od kiedy ich nie ma, jest przynajmniej z tym spokój. Tak samo światło. W pokoju młodej paliło się przez cały czas, nawet czasami jak wyszła do szkoły to zapomniała wyłączyć. Cały czas trzeba było pilnować i kontrolować, bo inaczej mogło dojść do jakiegoś wypadku, o kręcącym się liczniku z prądu nie wspomnę. Teraz tego nie ma, jest cisza i spokój, mężczyzna nie wie już co było lepsze. Na razie jest tak jak jest, czy coś się zmieni? Czy kiedyś ktoś z nim zamieszka w jego domu? Tego na razie nie wie, żyje z dnia na dzień, jednak jeśli się przyzwyczai do samotności, to będzie ciężko znów kogoś wpuścić pod swój dach na stałe. Nieoczekiwanie zajrzała do niego matka.

— Piotrze?

— Tak.

— Mam do ciebie prośbę.

— Co znowu?

— Może przetarłbyś okna na dole, bo świata bożego nie widać.

Mężczyzna dobrze wiedział, że są tam cztery okna, więc robota nie na pięć minut tylko dłużej.

— Ja ci zapłacę — odparła starsza pani.

— Może jeszcze firany zmienić? — zapytał ironicznie.

— Nie trzeba, przynajmniej na razie.

— Zastanowię się.

— Płyn do szyb jest pod zlewem — dodała matka.

— Zaraz się za nie wezmę.

No i poszedł na dół po schodach, nabrał do wiaderka wody, dodał do niej trochę płynu, wziął z szafki ścierki i zaczął robotę. Odsunął firny, ściągnął z parapetów kwiatki i zajął się myciem. Faktycznie okna były bardzo brudne, kurz przeplatał się z plamami po odchodach owadów. Co co myją okna u siebie w domu lub mieszkaniu, wiedzą o czym jest mowa. Po godzinie uporał się z myciem czterech okien, było jeszcze trochę czasu do obiadu, więc zmienił wodę w wiaderku i udał się na piętro. Tam też były cztery okna, w trochę lepszym stanie niż te na dole ale też wymagające umycia. Tych matka myć mu nie kazała, zrobił to z własnej inicjatywy. Kiedy na wierzy kościelnej dzwony zaczęły bić południe, on miał już fajrant z myciem.

— Będzie trochę spokoju, na jakiś czas — pomyślał.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 50.23