Obranie właściwej drogi w tym niepokojąco krwistym chaosie jest trudne, bo wszystko spowija ta wredna mgła przypominająca kąsający krzak. Tylko dzięki niej szukamy i chcemy nieustannie szukać tych bardzo brylantowych pewników, bo dzięki nim mamy ten bardzo jedwabny optymizm i moc. Jednak te poszukiwania czasami z góry są skazanymi na niepowodzenie, choć poszukujący o tym nie wie i nadal szuka tego owocowego lśnienia uśmiechu, dzięki któremu czuje się pewniej i ma też odwagę. Ona jest natomiast niezbędną w świecie plującym kloacznym listopadem i wgryzającym się chłodem gotowym na bardzo wiele. Chłód takowy to i plaga i cios ponurej, szklanej rzeczywistości.
Taki zdecydowanie zbyt szary cios spadł pewnego dnia na Magdę Szansę, czyli na dziewczynę uwielbiającą te olśniewające rowery, którymi jeździła i po mieście i po drogach gruntowych otulonych uśmiechającymi się okolicznościami przyrody. Rzecz jasna tras tych nie robiła w samotności, bo takie rozmyślanie o wszystkim i o niczym było dla niej istotnym tylko raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie. Dlatego zazwyczaj jeździła z Anną, czyli z dziewczyną o te pięć centymetrów wyższą od niej. Ona początkowo była bardziej wysportowaną i miała taki bardziej optymistyczny uśmiech. Jego dopełnieniem były jej blond włosy, które okoliczne chłopacy zaliczali do tych bardzo magicznych, a ona o nie dbała i to dość intensywnie, choć najczęściej czesała je w kucyk, który był dla niej tą bardzo praktyczną opcją ze względu na to, że miał ten skrzydlaty smak i szybko się jej udawał. Magda natomiast uparcie ją naśladowała jeśli chodzi o fryzurę, bo też miała takie olśniewające blond włosy, ale jej wyraz twarzy był i nadal jest opcją zdecydowanie bardziej dorosłą. Dlatego też prezentowała się tak jak starsza o blisko dwa lata siostra, choć niektórzy widzieli w niej osobę starszą nawet o pięć lat. Z tej przyczyny czasami nie lubiła tego swojego zbyt dorosłego wyrazu twarzy, ale ważnym było też i to, że w sposób bardzo udany maskowała własne emocje, czyli jeśli czuła się źle lub gdy ktoś z niej nieznośnie zażartował, to tylko Anna rozpoznała w niej ten skrywany ból. Ta konkretna nieco wyższa przyjaciółka była też dla niej bardzo ważną partnerką, jeśli chodzi o jazdę rowerem w tych wymagających warunkach, bo obydwie chciały być mega mocne jeśli chodzi o tę jazdę rowerową w terenie. Dlatego też obydwie miały takie dość drogie górskie rowery z szerokimi oponami. Rower Anny był matowo czarny i miał na sobie wiele takich neonowo zielonych akcentów, a rower Magdy był taki sam jeśli chodzi o kluczowe parametry, ale najważniejszym było to, że był smacznie szary i gustownie lśnił. Zazwyczaj każda z nich jeździła swoim rowerem, choć kilka razy w skali roku zamieniały się na rowery, po to by nieco zszokować znajomych. Te dwie przyjaciółki miały też dwie takie same maski przeciw smogowe i najczęściej jeździły w kaskach pasujących kolorystycznie do własnych rowerów. Miały też one dwa takie sportowe plecaki przylegające dobrze do pleców. Magda miała taki gustownie szary, a Anna neonowo zielony i nimi też się wymieniały wtedy gdy chciały nieco zszokować swoich przyjaciół. Najciekawszym z tych przyjaciół był Radek początkujący twórca opowiadań kryminalnych, który tak jak one miał ledwie co ukończone szesnaście lat, ale ten konkretny pisarz nie był zagłębionym w świecie rowerów, bo jego pasją była poezja i to od dwunastego roku życia. Tylko że z dnia na dzień się uczył i promował własne ebooki, dzięki którym już od piętnastych urodzin zaczął zarabiać więcej od własnych rodziców. Jednak najważniejszą jego cechą był ten olśniewający spryt, dzięki któremu imponował niemal każdemu. Dzięki niemu imponował też Magdzie, ale on nią był tak raczej średnio zafascynowany, głównie ze względu na to, że ta konkretna blondynka miłująca sport uczyła się raczej średnio i nie mógł jej oczarować rozmową o modelarstwie, bo właśnie modelom poświęcał bardzo wiele ze swoich wolnych chwil, choć z tych chwil mógł ulepić jakieś dwanaście godzin w skali miesiąca. Czas ten pozwolił mu stworzyć model jednego z pierwszych pancerników, a stworzył go z części maszyn do szycia i industrialnych krzeseł. Dlatego ważył on sporo ponad pięćdziesiąt kilogramów i to tuż przed ukończeniem. W jego składaniu istotną rolę odegrała Anna, którą uwiodło to jego zamiłowanie do detali. Ta konkretna owocowo uśmiechająca się blondynka chciała nawet tego, by model ten mógł pływać. Pomysłem tym na samym początku tworzenia tego modelu nieco namieszała w głowie Radkowi, ale dla niego kluczowe znaczenie miał jedynie efekt wizualny, bo pływanie było dla niego powiązane też z napędem i ze sterowaniem. Istotnym było też i to, że rozglądał się za silnikami modelarskimi i za innymi drobiazgami umożliwiającymi pływanie z napędem, ale ostatecznie porzucił ten konkretny pomysł i to ze względu na to, że masa modelu nieustannie rosła. Musiał też nieustannie kombinował z masą detali, czyli w przypadku tego pierwszego modelu od pewnego momentu trzymał się głównie rozsądnych argumentów przemawiających za prostotą projektu.