Wiersze dedykuję wszystkim ofiarom zbrodni hitlerowskiej dokonanej na przełomie jesieni 1939 i wiosny 1940 roku w Lesie Piaśnickim, koło Wejherowa, ich rodzinom, krewnym, znajomym, oraz każdemu dla którego historia i pamięć o miejscu martyrologii, jest bliska sercu.
Składam serdeczne podziękowanie Ks. prałatowi Danielowi Nowakowi, za wyrażenie zgody, na wykonanie i umieszczenie w książce, fotografii Sanktuarium Piaśnickiego.
Jest…
Jest taki las,
na północnym krańcu Polski.
Jest taka ziemia, trawą,
mchem porośnięta.
Jest ciche miejsce,
gdzie dusze ofiar,
wędrują po ścieżkach.
Jest runo leśne,
porośnięte paprocią.
Jest cmentarz,
podlany łzą ludzką.
Szacunkiem, dobrocią.
Jest skupisko nagrobków,
wzniesionych pamięcią,
wnikliwością.
Jest taka szkoła,
która dzieci patriotyzmu uczy.
Jest taki Kościół, świadectwo mordu,
co serca kruszy.
Jest taka społeczność,
ich prochami naznaczona.
To jest Piaśnica,
krwią polską udręczona.
Preludium mordu
Kawałek papieru z biurka opada.
Świadectwo zdrady,
ohyda, wstyd i żenada.
Nazwiska istot polskich,
na śmierć przeznaczonych.
Zabranych z domów,
z zakładów pracy,
miejsc opisanych, zaznaczonych.
Cyrograf jeszcze przed wojną,
przez katów podpisany.
Powoli, dokładnie przygotowany.
W zamian szacunek,
no i wszelakie dobro,
tych w lesie pomordowanych.
Lecz pomimo zatarcia śladów,
nigdy niepokonanych, niezapomnianych.
Villa Musica
W kaszubskim mieście,
nieopodal Piaśnicy,
stoi dom, willa,
świadectwo krwawicy.
Przed wojną,
żył tam poczciwy człowiek,
wraz z rodziną.
Doktor, z córkami, nauczycielkami.
Nikomu nic złego nie czynił,
nie obarczał winą.
Pewnego jesiennego dnia,
aresztowano jego córki…
I odtąd, złą sławą się miejsce okryło.
Dlaczego?…
Co było przyczyną?
Niemieccy oprawcy,
budynek jako siedzibę swą obrali,
stamtąd zbrodnią kierowali.
A na domiar planu szatańskiego,
w piwnicach domu,
urządzili sortownię mienia,
ofiarom skradzionego.
Dzisiaj nadal stoi,
w swej przedwojennej urokliwości.
Dzisiaj zaprasza,
serdecznie wita swych dostojnych gości.
Muzealne sale już w przygotowaniu,
będą służyć pamięci ofiar,
a nie mordowaniu.
Siostrze Alicji
Ze skroni włosy odgarnęła.
Głuchy odgłos wojskowych butów,
echo się roznosi.
Zamyślona, pogrążona w modlitwie,
już mordercom z swastyką przebacza,
łzę roni.
Licho odstrasza.
Bo w oddali z dziedzińca,
płacz dzieci słyszy.
Cała drży, niespokojna, zdenerwowana.
Jej miłość do nich, współczucie,
garść bezsilności.
Bezbronnością ich zdruzgotana.
Modli się, Boga prosi.
Pozwól mi Panie, te dzieci przytulić,
to dla nich tak bolesne wyzwanie.
Z letargu zgrzyt zamka, krzyki i lament.
Alles raus!!!
Panie, ja proch marny,
dziękuję za wysłuchanie.
Popychają mnie, prowadzą,
kolbą karabinu biją,
a ja dziatki szukam wzrokiem.
Są, stoją po środku,
przerażone samochodów widokiem.
Podbiegam,
tulę je i po główkach głaszczę.
Habitem nos wycieram, strach tłumię,
z miłością,
na oczęta przerażone patrzę.
Zaufały mi…
Przestają płakać,
kilka par oczu zza krat dramat ów,
obserwuje, ogląda.
Chwytają mnie za ręce.
Wzruszyłam się,
cichutko łka me serce.
Poddaję się poniewierce.
Pomagam im wsiąść do budy,
sama też siadam, żegnam się…
No cóż, tak chcesz Boże, mój Panie,
nadszedł kres życia mego.
Tak jak się zaczęło, to i kończy,
me powołanie.
Z dziećmi do ostatniego oddechu,
pozostanie…
Ostatnia droga
Już mgła opada,
krople rosy na liściach drzew się mienią.
Ukradkiem przez szparę,
w las spoglądam,
moje oczy od łez, się czerwienią.
Rozmyślam,
co mogłem jeszcze w życiu dokonać.
Więcej kochać, odpoczywać z bliskimi,
bawić, radować?
A może? Więcej pracować?
i sukcesami się wsławić.
Następnie rachunek sumienia robię,
przepraszam Boga,
za każdą krzywdę,
wyrządzoną drugiemu.
Żałuję, modlitwę zanoszę,
tylko to teraz,
mogę ofiarować poszkodowanemu.
Dziękuję za wszystko co mnie spotkało,
oprócz świadomości,
o końcu żywota mego.
Głodny, obdarty, pobity…
Wiem gdzie nas wiozą,
wiem, że tu, w tym lesie,
dokonam żywota mojego.
Teraz lepiej rozumiem Mękę Pańską,
zrozumiałem co Jezus czuł,
On Król nad królami,
świętością, blaskiem spowity.
Ja tylko zwykłą istotą,
stworzoną na obraz Boga jestem,
słaby, grzeszny, katuszami przybity.
I od chwil paru,
oddalają się ode mnie,
wszystkie ziemskie sprawy,
Boże błagam,
daj już spokój, ukojenie,
przecież Tyś miłosierny i łaskawy…
Sąsiedzi
Spójrz stoją,
nasi sąsiedzi,
z karabinem i opaską na ramieniu,
Spójrz, doły dla nas wykopali,
naszymi łopatami,
z domostwa naszego zabranymi.
Celują do nas,
łatwym dorobkiem zachęceni.
Tyle lat razem w jednej wsi,
mieszkaliśmy,
razem modliliśmy się, pracowaliśmy.
Dlaczego, teraz pragniecie nas zabić?
Hitlerowcy wlali w Wasze serca,
złość i zawiść?
Nam pozostanie już tylko jedno,
wybaczyć, zrozumieć,
urazę z serca wyrzucić.
A Wy pragniecie jeszcze na koniec,
zadręczyć, upokorzyć,
bardziej dokuczyć.
Żałosne, okrutne postępowanie.
Niech już tak będzie,
po nas wkrótce,
cisza i spokój nastanie.
A w Waszych sumieniach sztorm,
straszliwa burza powstanie.
Piaśnica
Zamykam oczy, ból oddechu,
w piersi dokucza,
aromat runa leśnego zmysł paraliżuje.
Wśród krzyku, wrzawy,
głośnego lamentu…
Uchylam powieki, intensywnie czuję.
Liść ostatni z drzewa opada,
wiatr go wirem do tańca zmusił.
Ofiar tyrada…
Ostatnia myśl, wspomnienie
zimnym powietrzem przeszyta.
Dzisiaj Święto Niepodległości,
słoneczny promień duszę dotyka.
Nasz marsz niepodległości,
niemiecka maskarada…
I żegnam się z tym lasem, moją ziemią,
żoną, i z dziećmi moimi.
W oddali słyszę jak dzieciątko kwili…
Dźwięk przeładunku karabinu,
ten moment spłoszył.
Zerwałem ciało, popatrz mi kacie,
tu prosto w oczy!…
Jestem Polakiem,
ach moje zakrwawiona dusza,
w śmiertelnej rozterce.
Strzał…
Niech Żyje Polska!!!
Wykrzyczały kaszubskie usta rolnika,
Twarde i harde.
I już stanęło serce …
Cisza, i światło,
stos ludzki za plecami moimi usypany.
I Maryja w blasku,
jak z obrazka, stanęła przede mną,
trzymając różaniec z róż przybrany…
Witaj w domu, człowiecze,
synu mój ukochany.
Nie płacz, nie rozpaczaj,
zostałeś przecież wybrany.
By pokazać niezłomność, wiarę,
patrioto, Polaku,
w niepodległą i wolną Polskę,
przyodziany…