Moje dzieło przemawia tym dnem, które wydaje się być kloacznym, a kryje się ono za tymi języczkami przypominającymi likier z pieszczot czaroitu mądrego. Dlatego proza ta obnaża i to niekoniecznie w ten należycie smaczny sposób, zamysły najczęściej nurkujące w uczynnym smolistym cieniu.
Nazywam się Jan Maciej Kłosowski i tworzę nie tak jak wielu innych, czyli dla mnie te zlepki z ambitnych słów są obrazami, w których lśnieniu wielu może dostrzec siebie. Jednym słowem we mnie jest bardzo wiele z poety i z twórcy, który chce nauczać zwinnym krzaczastym słowem.