Leonowi.
Każdy człowiek wielki jest, żeby tylko wiedział gdzie...
1
Nic konkretnie nie boli, tylko
czynnik osaczający człowieka,
wygania każdą małą radość,
która mogłaby sycić pozostałe
elementy uczuciowości.
2
Dotknij mojego grzechu.
Spoczywa jak order na piersi.
A potem idź.
Pamięć potrafi być
uciążliwa.
3
Prężność mej istoty
jest nieodpartą oczywistością
żebraczej aparycji.
Kocham ludzi, tylko oni
jeszcze tego nie wiedzą.
4
Niewinność niezwyciężonej
w strachu bierności
odbiera milczeniu honory.
Nie kiwnąć palcem…
Wstyd
5
Najcięższe rany zadawane są
naturalną herezją.
Ruchem śmiałym
z prywatnym numerem
domagającym się satysfakcji.
6
Żywot.
Uczciwym oszukiwaniem
samego siebie
mogłem zostać ocalony
…
7
Na drodze wytrąconej epoki
ostatni moment wciąż liczy
na pomoc…
dławiąco szczęśliwej
mowy pocałunku
8
Sili się człowiek na
współczucie, przemyka słowem
po sentymentalnej historii
w makijażu wrodzonego
zaniedbania.
9
Budzimy tak serdeczny uśmiech
błazeństwa malowanego na
uszminkowanych twarzach, że
jedynie prosta sentymentalność
oddaje mu cześć.
10
W królestwie wzruszeń nad sobą,
zachłyśnięci batalią grymasów,
pozostajemy w lęku przed
scaleniem pokracznych uczuć,
które wyskoczyły z orbity.
11
Nic — ubrane w modny melonik —
tworzy wir w nurcie
życia.
Nie wiatr jest tu sprawcą,
lecz myśl.
12
A gdybyś otoczyła mnie
sielanką prowincji,
poszedłbym drogą ku niebu,
w tobie bym zasnął
nietknięty pyszną fasadą.
13
W głębokiej studni zanikł
element porządkujący.
Zasnął w mauzoleum wrażeń
estetycznych pod dyktando
życiowej konieczności.
14
Czas rozpaczy i czas
melancholii to czas
degradującego się jutra.
Potępienia bez ostatniej
nadziei na śmierć.
15
W bezruchu śmierci,
nasączeni zimnym życiem i trucizną
w końcu połamiemy sobie
karki.
Ponaglam Cię.
16
Wolę przeżyć minutę
wśród ptaków i drzew,
niż w kłamliwym wynalazku
ważności
umierać latami.
17
Fałszywa etykieta krzyżuje
własne uda ze wstydu i niemocy.
Nieżywa w lekkości kultury.
W cieniu czynnika
zadowalającego.
18
Jasność jest przeciwieństwem
beztwarzowości.
Wybrała siebie
na ludzkiego Kamerdynera.
Wierna jest Jasność
sednu sprawy.
Do zaśnięcia.
19
Ekwiwalent światłego kapłana
zmierza elastycznym krokiem
na spotkanie żywego autentyzmu.
Obcuje z zagubionym cieniem,
udzielając mu życia.
20
Głębokie intuicje
pragną mieć wielu kochanków.
Patrzą na nas ślepo
w zawodowej tęsknocie —
rycerskiej opiece szczęśliwego wypadku
bez decyzji o ucieczce.
Jak odcisk dziejowego faktu
zaadresowany do Ciebie.
21
Czy aby jest w nas tyle pasji,
by poruszyć pewność snu młodości.
Stopniowo zwyciężać zlęknienie
poza kłótnią,
poza natłokiem rozczochranej ciemności?
Moglibyśmy wtedy nie zaczynać wszystkiego od początku
i ruszyć wreszcie z miejsca.
22
Ktoś nas zapieczętował,
byśmy nie stali się
publici juris.
To jest właśnie
przeraźliwe.
23
Piękno upadłej miłości
wytrzymuje ciężar dnia,
by nocą odetchnąć z ulgą.
Ranek znów poprosi,
by ukryć zabójstwo.
24
Jestem śledzony.
Bieda mnie śledzi.
Chodzi po świecie bóg biedy.
Spotykam go, gdy wydaje mu się,
że triumfuje, ale to ja nadaję znaczenie
tej tragedii.
25
Niech język będzie tłumaczem mej duszy,
by słowo inkrustowane mądrością
nie zdradziło jej
efemerycznym krzewieniem
guseł.
26
Czas spogląda smutnymi oczami
na bezbarwność przyuczonych
do zuchwałego hazardu,
co chcieliby mieć go
na wieczność…
27
Niektórzy są zbyt strachliwi,
by usłyszeć prawdę,
ale ja nie zamierzam się
poddawać, mimo podejmowania
nieustannych prób, mających
na celu dyskredytację
mej osoby.
28
Pewność siebie jest pewnością
odwagi — ostatecznej treści —
bez przyłbicy z rąk.
29
Tchórz kocha Boga nie po to,
by przeżywać mistyczne
chwile, lecz by zyskać
jak największą władzę
nad swoim lękiem.
30
Lustrzanym odbiciem człowieka
żmudnie odczytującego
rzeczywistość