Ta książka to nie poradnik. To literacki cios prosto między oczy – dziennik z życia, które nie mieści się w żadnych ramkach zdrowego rozsądku. ADHD, depresja, jazda po psychiatrykach i rzeczywistość, która bardziej przypomina krzywe zwierciadło niż prostą drogę. A wszystko podane z pazurem, bez ściemy i z czarnym humorem ostrym jak brzytwa.
Autorka nie próbuje się wybielać ani moralizować. Prowadzi czytelnika przez własne piekło i absurdy dnia codziennego z taką autentycznością, że chwilami śmiech staje w gardle. Każda strona to zderzenie emocji – śmiech, wzruszenie, wkurzenie – ale ani przez chwilę nie ma tu fałszu.
To książka dla tych, którzy się kiedyś pogubili. Dla tych, którzy czują więcej, myślą inaczej i mają dość lukrowanych bajek o zdrowiu psychicznym. A przy tym – dla tych, którzy nie przestają iść dalej, mimo wszystko.
„Na terapii i z powrotem…” wciąga od pierwszego zdania i nie puszcza do ostatniej kropki. Daje nadzieję – nie tanią i plastikową, ale prawdziwą, wybitą z brudu, bólu i śmiechu przez łzy.