E-book
16.38
drukowana A5
58.81
Mały poradnik CZŁOWIEKA

Bezpłatny fragment - Mały poradnik CZŁOWIEKA


Objętość:
275 str.
ISBN:
978-83-8351-380-5
E-book
za 16.38
drukowana A5
za 58.81

MAŁY PORADNIK CZŁOWIEKA

Waldemar Ciekalski

Korekta: Waldemar Ciekalski


Copyright by Waldemar Ciekalski


Dedykuję

moim kochanym wnuczkom

Sylwii, Sebastianowi, Monice, Robertowi

SŁOWO WSTĘPNE

Jestem emerytowanym inżynierem mechanikiem, ukończyłem niedawno 85 lat życia. Pochodzę z małej wsi Jeziorki w powiecie jędrzejowskim i zaraz po zakończeniu II wojny światowej i okupacji niemieckiej zacząłem uczęszczać do oddalonej o dwa kilometry Szkoły Podstawowej w Klemencicach. Po jej ukończeniu chodziłem pieszo i późnij trochę jeździłem na rowerze do oddalonego o sześć kilometrów Liceum Ogólnokształcącego w Wodzisławiu-Brzezie, mieszczącego się w budynkach należących wcześniej do hrabiów Lanckorońskich, które zostały upaństwowione. Po maturze studiowałem na wydziale mechanicznym Politechniki Wrocławskiej. Następnie pracowałem w swoim zawodzie w kieleckiej firmie znanej jako SHL-ka ponad 25 lat oraz w RFN i Zjednoczonych Niemczech ponad 12 lat. Założyłem rodzinę, mam potomstwo, dla którego żyję. W okresie 85 lat miałem przeżycia dobre i złe, wesołe i smutne, radosne i bolesne. Po przejściu na emeryturę zacząłem realizować swoje zainteresowania literackie i historyczne. Napisałem i wydałem osiem książek, prozą i wierszem — wszystkie dostępne są w wydawnictwie internetowym Ridero.

Już na studiach, a potem w czasie pracy korzystałem nie tylko z książek i skryptów oraz różnego rodzaju literatury fachowej, ale także z poradników. Był wśród nich Poradnik inżyniera mechanika w trzech tomach — każdy tom ponad 1600 stron, Mały poradnik mechanika liczący ponad 700 stron i Mały poradnik odlewnika liczący także ponad 700 stron. Wiedziałem, że są także inne poradniki: spawalnika, tłocznika, ogrodnika, Lekarski Poradnik Domowy i wiele innych. Ostatnio ukazały się Poradniki komputerowe i Poradniki informatyczne. Były i są nadal poradniki dotyczące różnych tematów.

Doszedłem do wniosku, że jest to bardzo dziwne, iż jest tyle różnych poradników, a nie ma „Poradnika Człowieka”. Myślę, że powodem tego jest przekonanie, że to jest sprawa każdego człowieka i powinien sam decydować o swoim życiu. W szkołach i uczelniach uczą pisać, czytać, liczyć oraz zdobywać wiedzę potrzebną do wykonywania różnych zawodów, natomiast nie uczą ludzi jak prawidłowo żyć. Tymczasem taka wiedza jest bardzo potrzebna. Jest bowiem dużo takich ludzi, którzy radzą sobie dobrze w sprawach zawodowych, a nie umieją prawidłowo żyć i często płacą za to wysoką cenę. Dotyczy to bynajmniej nie tylko tych słabo wykształconych, gdyż ludzie ze średnim czy wyższym wykształceniem oraz z tytułami naukowymi popełniają często w codziennym życiu tyle samo albo i więcej błędów, co ci bez wykształcenia.

Wiedzę na temat: „Jak żyć?” musimy zdobywać sami poprzez przemyślenia i doświadczenia życiowe. I kiedy tę wiedzę zdobędziemy, to jest nam już wtedy najczęściej niepotrzebna. Dlatego człowiek powinien zdobyć wiedzę na temat sztuki życia dużo, dużo wcześniej.

Czy nie jest to dziwne, że dyskutuje się w Polsce o tym, czy w szkołach wprowadzić lekcje wychowania seksualnego, a nie ma lekcji: Jak żyć w praktyce. Jak żyć samemu, jak żyć w rodzinie, w małżeństwie, w społeczeństwie, w pracy i poza pracą, w sąsiedztwie z rodakami i innymi narodami i narodowościami, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach życiowych, w chorobach, w konfliktach, itd. Powinniśmy się także uczyć sami, korzystając z wiedzy i doświadczeń innych.

W niniejszej książce chciałbym się podzielić z innymi osobami swoimi doświadczeniami życiowymi i przemyśleniami z własnych przeżyć oraz tego co widziałem i obserwowałem u innych. W ostatnich kilkunastu latach czytałem również wiele książek, a także zbierałem materiały z różnych czasopism, gazet, mediów oraz z Internetu dotyczące życia ludzi i tą wiedzą także chciałbym się podzielić z innymi. Wszystko to starałem się przedstawić w formie bardzo skróconej, można by powiedzieć — w telegraficznym skrócie. Życie człowieka jest bowiem tak skomplikowane, że pokazanie tego w szczegółach w jednej książce jest po prostu niemożliwe. Ponadto brakuje ludziom czasu na czytanie.

Czy jestem kompetentny, aby udzielać komuś rad życiowych? Trudno powiedzieć. Nie jestem przecież specjalistą w dziedzinie doradztwa życiowego, filozofii czy psychologii, chociaż z tej dziedziny także czytałem różne dzieła, przytoczone w bibliografii. Starałem się jednak przy pisaniu tej książki zwracać uwagę głównie na stronę praktyczną, to znaczy w oparciu o konkretne fakty.

Oczywiście nauka tego jak żyć należy głównie do obowiązków rodziców. Jest wiele ludzi, którzy potrafią nauczyć swoje dzieci jak powinny żyć i radzić sobie z różnymi problemami życiowymi. I tacy nie potrzebują z reguły porad. Jest również wiele ludzi, którzy i w młodym i w starszym wieku radzą sobie zupełnie dobrze w różnych sytuacjach życiowych. Są jednak i tacy, którzy popełniają błędy, brną przez życie przysparzając problemów sobie i innym, ale z niczyich rad korzystać nie chcą. Oczywiście to ich sprawa, albowiem

Rady są dla tych, którzy chcą z nich korzystać.

To, czy rady są dobre czy nie, należy do oceny z nich korzystających. Przedstawione przeze mnie rady należy dostosować do swoich indywidualnych potrzeb. Ponadto w przypadku rad dotyczących spraw prawnych należy je traktować jako wskazówki i sprawdzić aktualne przepisy, a najlepiej skorzystać z pomocy prawnika. Dlatego

Z rad trzeba korzystać, ale swój rozum mieć.

Rozdział 1

Wskazówki ogólne

Postępowanie człowieka w życiu to suma indywidualnych cech nowego, niepowtarzalnego człowieka, cech dziedzicznych nabytych po rodzicach i przodkach, zdolność do uczenia się teoretycznego i wykorzystywania w praktyce zdobytych wiadomości, przyswajania sobie zdobywanych doświadczeń życiowych, predyspozycji do panowania nad swoimi emocjami i uczuciami, okoliczności związanych z rodziną, środowiskiem, w którym się żyje i ludzi, z którymi się styka, uwarunkowań historycznych, możliwości biologicznych i odporności organizmu, możliwości psychicznych, namiętności targających człowiekiem i wreszcie przypadkowych zdarzeń, na które człowiek nie ma żadnego wpływu.

To, jaki jest człowiek całościowo zależy od tego, w jakim stopniu każda z w/w cech odgrywa w jego życiu rolę niewielką, ważną albo dominującą. I o tym człowiek musi już sam zadecydować, zdając sobie sprawę z tego, że nie na wszystkie cechy i zdarzenia może lub chce wpływać.

Do wyboru mamy między innymi:

— uczciwość, łagodność, cierpliwość, godność, skromność, życzliwość, spokój i opanowanie, przyjaźń, miłość, dobroć, uprzejmość, wdzięczność, moralność, wierność, umiar, rozsądek, ofiarność, mądrość (ludzką), chęć pomocy innym, patriotyzm, prawdomówność, męstwo, porządek i czystość, pracowitość, szczerość, szlachetność, serdeczność, delikatność, odwaga, punktualność, pilność, ugodowość, sumienność, etyka,

albo:

— nienawiść, zazdrość, pijaństwo, przekleństwa i wulgarność, chciwość, egoizm, wyniosłość, pycha, niewdzięczność, niegodziwość, zawiść, niezgoda, gniew, przestępstwa i zbrodnie, obłuda, zakłamanie i hipokryzja, złodziejstwo i oszustwo, chełpliwość, przebiegłość, złorzeczenia, zdrada, kłamstwo, tchórzostwo, nieporządek i bród, rozwiązłość seksualna, lenistwo, lekkomyślność, krzywda, krzywoprzysięstwo, zachłanność, małostkowość, samochwalstwo, kłótnie, oszczerstwa, upartość, pieniactwo, niemoralność, beztroska.

Nie potrzeba chyba nikomu mówić o tym, że powinno się wybierać te pierwsze cechy a unikać tych drugich. Gdyby jednak wszyscy ludzie tak robili, to mielibyśmy raj na ziemi, co jak wiadomo, nie jest możliwe. Każdy człowiek wybiera i pozytywy i negatywy, a problemy zaczynają się wtedy, kiedy przeważają te drugie nad tymi pierwszymi, oczywiście nie wszystkie tak w jednym jak i w drugim przypadku. Wówczas jeden człowiek krzywdzi drugiego albo także siebie samego. W sytuacjach krańcowych dochodzi do przestępstw i zbrodni, a w skali większej do zniszczeń, ludzkich cierpień i ludobójstwa. Jednakże ogólnie można powiedzieć, że

W ostatecznym rozrachunku zwyciężają pozytywy.

Bo gdyby tak nie było, to dzisiaj żylibyśmy dalej tak jak żyli ludzie w epoce kamiennej. A przecież mimo ogromu zła, wojen i zniszczeń świat poszedł do przodu i dziś mamy wspaniałe budowle, samochody i samoloty, radio i telewizję, telefony komórkowe i smartfony, a ludzi jest coraz więcej na ziemi. Dlatego rację mają ci, którzy wybierają cechy pozytywne i odrzucają negatywne, chociaż ideału nigdy nie osiągają, gdyż to nie jest możliwe. I trzeba te cechy pozytywne propagować, a

Najlepszym sposobem wpływania na zachowanie innych jest własny przykład.

Każdy człowiek jest inny, ale ogólnie można byłoby podzielić wszystkich ludzi na następujące grupy:

1. Normalni racjonalni — w swoim postępowaniu kierują się rozsądkiem i chociaż mają w życiu różne trudności i problemy, to przeważnie udaje im się je przezwyciężać. Są wśród tych ludzie zdrowi i chorzy, dobrzy i źli, ale na ogół żyją w miarę szczęśliwie i jeśli potrzebują rad, to sami o nie zabiegają, a jeśli ktoś poprosi, to oni mu rad udzielają. Oczywiście

Każdy człowiek ma odchyłki plus i minus, ale jeśli to mieści się w granicach tolerancji, to człowiek jest normalny.


2. Normalni irracjonalni — nie opierają się na przesłankach rozumowych. Chociaż mają wszelkie warunki by żyć dostatnio i szczęśliwie, niekiedy sami niszczą życie swoje i swoich bliskich. Ludzie ci są zdrowi na umyśle, a zachowują się tak, jak gdyby mieli blokadę zmysłu rozsądku. Oto przykłady:

— małżonkowie pokłócili się o drobiazg i on opuścił żonę i dzieci. Potem mieszkali osobno do końca życia nie kontaktując się ze sobą,

— kierowca samochodu siada za kierownicą w stanie nietrzeźwym, powoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym i idzie do więzienia,

— rodzice nie dostrzegają, że dziecko dorasta i narzucają mu na każdym kroku swoją wolę, tak że w końcu nie wytrzymuje i ucieka z domu,

— mężczyzna na wysokim i dobrze płatnym stanowisku słyszy niemal codziennie o wysokich karach za korupcję, ale uważa, że jego nie złapią, bierze łapówkę, wpada i idzie do więzienia niszcząc swoją karierę zawodową i życie rodzinne,

— znana piosenkarka niemiecka nie godzi się na amputację piersi i umiera na raka, chociaż lekarze dają jej gwarancję, że operacja uratuje jej życie,

— konkubent bestialsko znęca się nad dzieckiem kobiety z którą mieszka, ta nie reaguje i oboje idą do więzienia, a dziecko umiera z odniesionych ran,

— politycy doprowadzają do barbarzyńskiego mordowania bezbronnych ludzi (Kambodża, Ruanda, Jugosławia, Darfur i inne kraje).

Wszyscy ci ludzie są w pełni władz umysłowych, a jednak postępują irracjonalnie, tak jak gdyby jakaś blokada w umyśle nie pozwalała im na to, żeby dopuścić do głosu rozsądek. Największe zbrodnie w historii ludzkości popełniali ludzie, którzy byli uznawani za normalnych i zdrowych umysłowo, np. Hitler, Stalin, Pol-Pot (studiował w Paryżu). A ich podkomendni ślepo wykonywali ich rozkazy, nierzadko wykazując jeszcze własną inicjatywę przy tych zbrodniach.


3. Pół-normalni — zdrowi fizycznie i psychicznie, ale przestępcy, zabójcy, terroryści, gwałciciele. Ludzie ci zachowują się tak, jak gdyby nie docierało do ich świadomości, jakie grożą im konsekwencje. W grupie tej są też tacy, którzy niszczą groby i pomniki na cmentarzach wykazując kompletną bezmyślność.


4. Chorzy psychicznie i fizycznie ale nieszkodliwi dla otoczenia. Czasami są w tej grupie wspaniali, utalentowani ludzie, którzy rekompensują sobie swoje dolegliwości znakomitymi wynikami w pracy zawodowej, w sztuce, w sporcie i w innych dziedzinach życia i nieraz prześcigają tych całkowicie zdrowych.


5. Nienormalni — chorzy psychicznie stwarzający zagrożenie dla innych ludzi. Tutaj jest trudna i niewdzięczna rola dla sędziów i lekarzy orzeczników. Czasami dochodzi do mylnych decyzji — odsyła się do domu człowieka chorego uznając, że jest nieszkodliwy dla otoczenia i dochodzi do tragedii.


6. Nałogowcy — zdrowi normalnie, niebezpieczni i wyrządzający szkody sobie i innym w okresach nałogu (alkoholicy, narkomani, hazardziści itp.).


Oczywiście w trakcie życia człowiek często zmienia te grupy przechodząc z jednej do drugiej, a dążeniem każdego powinno być, aby znaleźć się jak najdłużej w tej pierwszej grupie. Niestety jest to czasami trudne i nie zawsze możliwe — z przyczyn od nas zależnych lub nie.

W każdej z wymienionych grup można byłoby jeszcze dokonać podziału według zdolności: geniusze, bardzo zdolni, średnio zdolni, wybiórczo zdolni i pozbawieni zdolności. Mogą być także ludzie pracowici — w różnym stopniu i lenie, którym po prostu nie chce się pracować i chcą żyć na koszt innych. Jeszcze inny podział to: mądrzy i — mówiąc delikatnie niemądrzy, w obu przypadkach także w różnym stopniu.

Wśród ludzi są też tak zwani dziwacy i to dość znaczny odsetek. Pewien mężczyzna w rozmowach ze znajomymi ciągle opowiadał o swoich rzekomych kontaktach i spotkaniach ze sławnymi aktorkami, sportowcami i ludźmi biznesu.

Wszyscy wiedzieli, że to bzdury, ale nie mówili mu tego wprost i traktowali jak człowieka normalnego, tylko dziwaka. Jest też wielu dziwaków wśród polityków i ci — chociaż czasami nie przedstawiają sobą specjalnych wartości — znajdują rzesze potencjalnych wyborców, a media chętnie ich zapraszają jako coś w rodzaju atrakcji.

Jeśli chodzi o zdolności, to z tym bywa różnie. Jedni mają większe zdolności do teorii (nauki), a inni do praktyki. Z badań statystycznych wynika, że niejednokrotnie bardzo dobrzy uczniowie i studenci nie robią potem oszałamiających karier w życiu, a często „średniak”, który był w szkole miernym uczniem, zostawał potem znakomitym fachowcem.

Można by powiedzieć, że w życiu ludzie są jak sportowcy: jedni są na czele, inni w środku, a jeszcze inni na końcu. Bywa i tak, że jedni mają wszystko: urodę, zdolności, bogactwo i do tego szczęście, ale nie są zadowoleni z życia, a inni nie mają nic: brak im urody, zdolności, są biedni, ale często szczęśliwi. Najwięcej jest takich, którzy mają wszystkiego po trochu. Tacy przeważnie najbardziej narzekają. Najważniejsze jest jednak to, aby człowiek wykorzystywał w życiu swoje talenty. W przeciwnym razie tracą i oni i kraj. Zdolności i talenty ludzi źle wykorzystane lub niewykorzystane w ogóle są powodem olbrzymich strat, które można liczyć w milionach i miliardach złotych i innych walut. Te straty powodują nie tylko poszczególni ludzie, ale także władze państwowe, które nie stwarzają w kraju odpowiednich możliwości rozwoju, w wyniku czego ludzie zdolni wyjeżdżają za granicę i z ich talentów korzystają inni. Można by więc powiedzieć, że

szkoda straconych pieniędzy, ale o ileż bardziej

szkoda straconych talentów.

Życie człowieka jest jak film: dla jednych to szara fabuła, dla innych dramat, dla jeszcze innych tragedia. Są też tacy, dla których życie to tragikomedia lub komedia. Oczywiście żal jest tych, którzy muszą przeżywać dramaty i tragedie, ale to przecież nie znaczy, że są oni gorsi od tych, którzy mieli więcej szczęścia. Czasami bywa tak, że właśnie ci, którzy doświadczyli od losu największych uderzeń i ciosów to są najbardziej wartościowi ludzie, bez których świat byłby ubogi, mdły i pozbawiony jakby soli. Problem zaczyna się wtedy, gdy te uderzenia i ciosy nie pochodzą od losu, ale od ludzi, którzy sami sobie zadają katusze.

Prawie każdy człowiek ma jakiś zawód. Jedni wyuczony w szkole, inni zdobyty w trakcie pracy albo jako samouk. Ale pierwszym i najważniejszym jest zawód „człowieka”. I dobrze by było, gdyby każdy z nas mógł wpisać w swojej ankiecie personalnej: Z zawodu jestem człowiekiem.

Bo można być na przykład lekarzem — wspaniałym psychiatrą albo zbrodniarzem wojennym jak Karadżic w byłej Jugosławii albo Mengele zwany „Aniołem śmierci” w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Podobnie jest w każdym innym zawodzie. Można być dobrym inżynierem, który buduje okazałe i przynoszące ludziom pożytek budowle i złym, który zaprojektował budynek, a ten się po wybudowaniu zawalił i zabił wielu ludzi. Albo poliglotą znającym kilka języków obcych, który to wykorzystał nie dla siebie, firmy i kraju, lecz poszedł na usługi grupy gangsterów i oszustów.

Oprócz tego zawodu, który daje możliwość zarabiania pieniędzy, człowiek ma jeszcze w codziennym życiu inne „zawody”: filozofa (jak dobrze żyć), pedagoga (wychować swoje dzieci), psychologa (jak postępować w relacjach z bliskimi i innymi ludźmi), lekarza (udzielić komuś pierwszej pomocy), kierowcy (prawidłowo jeździć samochodem), księgowego i kasjera (zadbać o finanse swoje i swojej rodziny) i wiele innych. Niestety zbyt często się zdarza, że człowiek stara się wykonywać dobrze i solidnie tylko ten zawód, który daje pieniądze, a pozostałe „zawody” zaniedbuje. I w rezultacie ma pieniądze, ale odnajduje się w sytuacji, że nie da się żyć. Bo prawidłowe relacje między ludźmi, właściwe wychowanie dzieci i dbałość o pozytywne zasady są równie ważne, jak dbanie o zdrowie, walka z terroryzmem i kupno luksusowego samochodu czy wybudowanie pięknej willi. Albowiem

Najwspanialszy dom to taki, w którym

najważniejsze są nie budulec i wyposażenie,

lecz dobroć i serdeczność.

Rozdział 2

Bóg i religia

W listopadzie 2023 roku liczba ludności świata przekroczyła osiem miliardów osób. Szacuje się, że obecnie na świecie istnieje około 4,2 tys. różnych religii i wyznań, a ponad 7 mld ludzi deklaruje przynależność do jednej z nich. Do najliczniejszych grup według danych szacunkowych należą:

— chrześcijanie — około 2,4 mld wyznawców (ok. 34,3 proc.), w tym 1,3 mld katolików,

— muzułmanie (islam) — około 1,8 mld wyznawców (ok. 25,7 proc.),

— hinduiści — około 1 mld wyznawców (ok. 14,3 proc.),

— buddyści — około 500 mln deklarujących (ok. 7,1 proc.),

— wyznawcy religii naturalnych — około 400 mln (ok. 5,7 proc.),

— inne wyznania — około 0,9 mld (ok. 12,9 proc.), w tym wyznawcy judaizmu — ok. 15 mln i sikhów — ok. 25 milionów.

W tej sytuacji religie odgrywały i nadal odgrywają ogromną rolę w życiu mieszkańców ziemi i mają bardzo duży wpływ na sprawy polityki, gospodarki, ekonomii, kultury i innych dziedzin. Można by powiedzieć: Wyznania są różne, Bóg jest tylko jeden, a życie człowieka to wycieczka na Ziemię. Znane jest powiedzenie: Wiara czyni cuda. W dawnych czasach pierwsze szpitale powstawały w klasztorach. Później religia i medycyna się rozdzieliły. Ostatnio jednak stwierdzono, że religia i duchowość mają związek ze zdrowiem. Według sondaży śmiertelność wśród osób religijnych i uczestniczących w nabożeństwach jest niższa. Zwierzenia z bolesnych zdarzeń wpływają na poprawę stanu zdrowia. Ludzie religijni duchowo czują się lepiej.

W Polsce około 95 procent obywateli przyznaje się do tego, że są katolikami, chociaż praktykujących w różnym stopniu jest o wiele mniej. Zdecydowana większość rodziców chrzci swoje nowonarodzone dzieci, urządzając przy tej okazji poza ceremonią kościelną także przyjęcia dla członków najbliższej rodziny. Trochę mniej ludzi ochrzczonych bierze ślub kościelny, chociaż często się zdarza, że narzeczeni od wielu lat nie chodzą do kościoła i nie praktykują obrzędów katolickich, ale biorą ślub kościelny i urządzają wystawne przyjęcia dla zaproszonych gości, przeważnie w wynajętych do tego celu lokalach i salach balowych. Wśród gości jest wielu takich, którzy w kościele znaleźli się tylko z tej właśnie okazji. Podobnie jest w przypadku pierwszej Komunii Świętej, chociaż przyjęcia są nieco skromniejsze i raczej bez alkoholu, także nie zawsze. Ilość deklarujących się jako wierzący, którzy chodzą w niedziele i święta do kościoła można by ocenić na około 30 procent.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. To Biblia, czyli Pismo święte. Przeczytałem kiedyś w jednej z gazet, że Biblia jest na świecie absolutnym bestsellerem pod względem liczby czytelników. A ile ludzi w Polsce z tych 95 % deklarujących się jako katolicy czyta Pismo święte? Może 15 do 20 procent, nie więcej. Osobiście jestem wierzącym i praktykującym katolikiem, ale Pismo święte zacząłem czytać dopiero, gdy miałem około 40 lat. Właśnie wtedy przyszedł taki moment, kiedy pewnego razu pomyślałem sobie: dlaczego ja nie przeczytałem dotąd Pisma świętego? Poszedłem do księgarni i kupiłem Nowy Testament, gdyż wiedziałem o tym, że Stary Testament od dawna w domu jest — chyba żona kupiła, gdy córki zaczęły mieć lekcje religii w szkole.

Zacząłem więc czytać Pismo święte. Codziennie po jednym rozdziale zaczynając od Starego Testamentu. Byłem tak pochłonięty tym co czytałem, że nie zwracałem uwagi na przypisy, tzn. objaśnienia drobnym drukiem na dole. W ten sposób przeczytałem Stary Testament i Nowy Testament. I byłem bardzo zdziwiony i zaskoczony tym, że wiele z tego co w tych księgach zostało napisane przed blisko dwoma tysiącami lat jest w dzisiejszych czasach w dalszym ciągu aktualne. Oczywiście nie ma niewolników, wojowników, rycerzy z mieczami oraz łuczyw do oświetlania domostw, ale z mądrości tam napisanych można bardzo wiele skorzystać, zwłaszcza z Pism Nowego Testamentu, gdzie są przedstawione nauki Jezusa i szczególnie Świętego Pawła.

Jeszcze jedna rzecz mnie zaskoczyła. Uczyłem się religii w szkole, rozmawialiśmy o Bogu w domu rodzinnym, a jednak okazało się, że wiedziałem niewiele. Najbardziej byłem jednak zdumiony historią życia i działalności Świętego Pawła. Stwierdziłem bowiem, że ja — wierzący i praktykujący chrześcijanin-katolik w ogóle nie wiedziałem, kim był Święty Paweł. Być może na lekcjach religii ksiądz nam to mówił, ale wtedy albo nie docierało to do mnie albo zapomniałem o tym. I dopiero po przeczytaniu Pisma świętego z wielkim zdumieniem uświadomiłem sobie, że Św. Paweł był najpierw prześladowcą Chrystusa i Jego wyznawców. Jako Szaweł (tak się wtedy nazywał) siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Między innymi brał udział w ukamienowaniu Świętego Szczepana. Pewnego razu w czasie podróży do Damaszku olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?” „Kto jesteś Panie?” — zapytał. A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”. Potem Pan Bóg powiedział Szawłowi, że odtąd będzie się nazywał Paweł i że zostanie apostołem pogan. Tak się też stało. Paweł nauczał oraz pisał listy, w których zawarta jest cała mądrość, jaką przez niego chciał przekazać ludziom Pan Bóg. Ale nie tylko listy Św. Pawła, lecz całe Pismo święte to skarbnica mądrości, którą każdy człowiek powinien przeczytać — nie tylko chrześcijanin, nie tylko katolik. Pismo Święte należy czytać łącznie z objaśnieniami. Jak to jest ważne świadczy scena z Dziejów Apostolskich: „Przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu Etiop, dworski urzędnik królowej etiopskiej Kandaki i wracał czytając w swym wozie proroka Izajasza. „Podejdź i przyłącz się do tego wozu”, powiedział Duch do Filipa. Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza. „Czy rozumiesz co czytasz?” — zapytał. A tamten odpowiedział: „Jakże mogę rozumieć, jeśli nikt mi tego nie wyjaśnił”. Dlatego czytając Pismo święte trzeba czytać także objaśnienia.

Biblia to po grecku „książki” i składa się z 73 ksiąg: 46 Starego Testamentu i 27 Nowego Testamentu. Księgi Starego Testamentu to: Pięcioksiąg czyli prawo, tj. pięć ksiąg przypisywanych Mojżeszowi oraz księgi historyczne, mądrościowe i prorockie. Księgi Nowego Testamentu to Ewangelie: Mateusza, Marka, Łukasza, Jana i Dzieje Apostolskie oraz Listy Pawłowe, inne listy „Katolickie”: Jakuba, 1 i 2 Piotra, Judy, 1 i 2 Jana, Apokalipsa Jana.

Oczywiście najlepiej by było, gdyby każdy przeczytał Pismo święte, a na pewno znajdzie tam wiele dla siebie. Ja czytałem Pismo święte już wiele razy i za każdym razem znajdowałem tam coś nowego. Ostatnim razem wynotowałem to, co najbardziej mnie zainteresowało i zastanowiło.

Oryginalne teksty świętych ksiąg biblijnych zostały spisane w trzech różnych językach: hebrajskim, aramejskim i greckim. Od roku 1948 hebrajski — przystosowany do dzisiejszej cywilizacji — stał się oficjalnym językiem państwa Izrael. Aramejski przeobraził się później w język syryjski. Język grecki, który wydał arcydzieła literatury klasycznej rozpowszechnił się na Wschodzie wraz z podbojami Aleksandra Wielkiego i stał się językiem ogólnie używanym w dziedzinie kultury, handlu, w wielkich miastach, jak np. Aleksandria w Egipcie, czy Antiochia w Syrii.

Nowy Testament został zredagowany cały po grecku, mimo że pierwsze wspomnienia o Jezusie były utrwalone w języku aramejskim. Potem dokonywano tłumaczeń, najpierw łacińskich, potem na inne języki.

Po hebrajsku „adam” znaczy „człowiek”. Grzech został opowiedziany językiem metaforycznym przez autora natchnionego. Wąż to szatan, zbuntowany anioł, który uwiódł kobietę. Ewa urodziła Kaina i potem Abla. Kain zabił swojego brata Abla, ale po śmierci Kaina Ewa z woli Boga urodziła jeszcze Seta, przodka Noego, który kontynuował dzieje ludzkości.

Noe i jego bliscy nie byli wolni od pewnych wad. Noe uprawiał winorośl i upijał się winem zapominając o tym, że Pan Bóg uratował go i jego rodzinę przed potopem. Potomkiem Sena — jednego z synów Noego był Abraham, którego Bóg wybrał na ojca narodu hebrajskiego i nakazał mu osiedlić się na ziemi Kanaan (obecnie Palestyna). Syn Abrahama Izaak ożenił się ze swą daleką kuzynką Rebeką, z którą miał dwóch synów bliźniaków o imionach: Ezaw i Jakub. Jakub był przebiegły i sprytny i to jego Pan Bóg wybiera do wykonania zadań. W trudnej sytuacji Jakub modli się do Boga. Bóg ukazał się Jakubowi i odbyła się „walka”, pod koniec której Jakub powiedział: „Nie puszczę Cię, dopóki mi nie pobłogosławisz”. I wtedy Bóg powiedział mu: „Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś”. A potem Bóg pobłogosławił Jakubowi. Jakub „oszust” (takie jest właśnie znaczenie jego imienia po hebrajsku) stał się Izraelem, „mocnym w walce z Bogiem”. Później Jakub osiedlił się w okolicach Hebronu wraz ze swymi dwunastoma synami, wśród których było sześciu synów Lei, dwóch synów Racheli i czterech synów niewolnic. Synowie ci dadzą potem początek 12-tu pokoleniom Izraela.

Umiłowanym synem Jakuba czyli Izraela był Józef. Dlatego bracia go nienawidzili i sprzedali do Egiptu. W latach głodu Jakub wysłał synów do Egiptu po zboże i tam spotkali się z Józefem. Dało to początek osiedlaniu się i rozmnażaniu Izraelitów w Egipcie, których pobyt w tym kraju trwał czterysta trzydzieści lat. Faraonowie zaczęli się obawiać, że Izraelici będą rośli w siłę i staną się zagrożeniem dla Egiptu. Można by powiedzieć, że to wtedy narodził się antysemityzm. Zakończenie było takie, że Mojżesz wyprowadził Izraelitów z Egiptu do ziemi obiecanej ich przodkom. Z owych czasów pochodzi słowo „pascha”. Przed wyjściem z Egiptu Mojżesz zwołał wszystkich starszych Izraela i rzekł do nich: „Odłączcie i weźcie baranka dla waszych rodzin i zabijcie jako paschę”. Słowo „pascha” nawiązuje do idei „przejścia” z niewoli do wolności.

Wędrówka Izraelitów przez pustynię na Synaju do ziemi obiecanej Kanaan trwała 40 lat i wiązała się z wieloma trudami, tak że zaczęli wątpić i ulepili sobie boga-cielca. Pan Bóg rozgniewał się i chciał za to Izraelitów zniszczyć, ale Mojżesz bardzo prosił, aby tego nie czynił, bo Egipcjanie mogliby pomyśleć, że celowo wyprowadził ich z ziemi egipskiej, aby ich zniszczyć. Bóg uznał tę argumentację i odstąpił od kary. Jak z tego widać, trzeba rozmawiać z Bogiem, bo czasami udaje się nam Go przekonać do swoich racji. U stóp góry Synaj Pan Bóg objawił się Izraelitom w ogniu i dymie i obwieścił Dziesięć Przykazań jako prawa dla ludu wolnego.

Kiedy Izraelici zaczęli zbliżać się do ziemi obiecanej, Pan Bóg powiedział do Mojżesza: „Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie, komu Mi się podoba” oraz: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu”.

Pan Bóg kazał Mojżeszowi wysłać ludzi celem zbadania ziemi obiecanej Kanaan. Ci po powrocie opowiedzieli, że to rzeczywiście kraj opływający mlekiem i miodem, ale lud który w nim mieszka jest silny, a miasta obwarowane. Wtedy Izraelici zaczęli płakać i szemrać przeciw Mojżeszowi i jego bratu Aaronowi mówiąc: „Wybierzmy sobie wodza i wracajmy z powrotem do Egiptu”. Początkowo entuzjastyczny lud izraelski zaczyna ogarniać gorzkie rozczarowanie: chce powrócić do Egiptu, do niewoli, która była wygodniejsza.

Nasuwa się tu analogia do czasów współczesnych. Po zjednoczeniu Niemiec wielu obywateli byłej NRD chciało powrotu do dawnego systemu i dawnej, oddzielonej od RFN państwowości. Uważali bowiem, że było im lepiej, bo nie musieli się martwić o swój los, gdyż czyniły to władze. Nie było bezrobocia, a to że byli zniewoleni przestało mieć dla nich znaczenie. Podobnie było i jest jeszcze teraz niekiedy w Polsce, gdzie jest wiele ludzi, którzy tęsknią za czasami PRL, chociaż wtedy ich los był zależny od „Wielkiego Brata” ze Wschodu. Uważają, że było im lepiej, bo mieli pracę i mieszkania, przyzwoitą opiekę zdrowotną, nie było brutalnej walki o byt i czuli się bardziej bezpieczni przed bandytyzmem, oszustwami i złodziejstwami.

Można by wysnuć następujący wniosek: Pan Bóg chce, aby człowiek walczył o swój los, a nie czekał, że mu się wszystko poda gotowe. Wymaga jednak, aby ta walka była uczciwa, szlachetna, nie odbywała się kosztem innych, a silniejsi żeby pomagali słabszym i doświadczonym przez los.

Izraelici nie uwierzyli Bogu mimo wielu cudów, jakie dla nich zdziałał, np. manna z nieba na pustyni i woda ze skały. Dlatego Bóg chce ich wyniszczyć do ostatniego. Mojżesz znów prosi o miłosierdzie i Bóg go wysłuchuje.

Nasuwa się znowu spostrzeżenie: Tak jak Izraelowi nie dał Pan Bóg ziemi obiecanej, wprawdzie „mlekiem i miodem płynącej”, ale o którą musieli walczyć, tak samo Pan Bóg nie dał ludziom świata gotowego i urządzonego od razu, lecz chciał aby człowiek walczył o jego doskonalenie. Dlatego była epoka kamienna, epoka brązu i epoka żelaza, rozwój nauki i kultury i dziś mamy zamiast jaskiń piękne mieszkania lub wille z prądem elektrycznym, radiem i telewizją, pociągi i samochody oraz telefony komórkowe.


Wybrane fragmenty z PRAW MOJŻESZA:

— Pan Bóg nie pozostawia bezkarnie tego, kto Go nienawidzi, odpłacając jemu samemu.

— Obyś nie powiedział w sercu: „To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo”.

— Pan Bóg twój jest Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw, lecz który odpłaca każdemu z nienawidzących Go, niszcząc go.

— Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie …

— Nie ma różnicy między ofiarą małą a wielką, wystarczy że myśl zwraca się ku Bogu.

— Nie będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał Boga twego, bo ja jestem Pan, Bóg wasz.

Prawa Mojżesza, m.in. „Oko za oko ząb za ząb” nie były zachętą do tego rodzaju postępowania, lecz ograniczenie zemst.


Co nas dziwi, to fakt, że Biblia ukazuje inwazję Izraelitów: dewastacje i masakry, oznaki niszczenia i potem odbudowywanie jako przykłady realizacji woli Boga. Ale: trzeba wybierać między prawdziwą wiarą a bałwochwalstwem, między narodem wybranym, nosicielem prawdziwych wartości, a narodami kananejskimi, mniej lub więcej zepsutymi.

Jednakże naród wybrany — Izrael, nie realizuje w pełni woli Boga i źle się prowadzi. Dlatego nawet Arka Przymierza, ani żaden symbol religijny nie może być traktowany jak talizman, który daje gwarancję bezpieczeństwa i zwycięstw. Bóg godzi się jednak na wolę ludu, mimo że oznacza to odrzucenie Boga jako króla. Dawid zostaje królem Izraela i zwycięża Filistynów (zwanych później Palestyńczykami). Dawid zdobył Jerozolimę i założył tam stolicę, która później stała się nie tylko stolicą polityczną, ale także ośrodkiem duchowym całego narodu. Do Jerozolimy została sprowadzona Arka Przymierza.

Pan Bóg mówi za pośrednictwem Natana do Dawida: Potomkiem Dawida będzie Mesjasz (po hebrajsku), tzn. „Poświęcony, ten, który został namaszczony przez Boga”. Tytuł ten został przetłumaczony na grecki przez „Christos”, po polsku Chrystus.

Synowie Dawida wybijają się między sobą pośród intryg i zabójstw o następstwo tronu. Ostatecznie tron po ojcu Dawidzie obejmuje Salomon.

Pan Bóg mówi we śnie do Salomona: " Ponieważ poprosiłeś o mądrość, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne. I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę”.

Królestwo Salomona trwało około 40 lat, od 970 do 931 roku przed Chr. i było potężne, ale bardzo kosztowne dla poddanych. Ponadto później Salomon zaczął czcić obcych bożków i bożków swych żon innej narodowości, mimo ostrzeżeń Boga. Dlatego Pan Bóg rozgniewał się i powiedział mu we śnie, że po jego śmierci królestwo Izraela utraci swoją siłę i znaczenie. Tak się też stało. Następcy Salomona czynili to co złe w oczach Pana, tj. drażnili Pana Boga swymi marnymi bożkami. Walczyli także między sobą, co spowodowało, że Izrael na wiele wieków stracił siłę, a lud izraelski żył w jarzmie.

W roku 720 przed Chr. Pan Bóg przyrównuje Izraelitów do niewiernej małżonki i grozi straszliwymi karami aż do śmierci włącznie.

Przypis: Boga nie interesują mury, lecz szczera wiara i nawrócenie osób. Dlatego będzie zburzona świątynia jerozolimska … proroctwa nie realizują się automatycznie. Ktoś może odwrócić się od swego złego postępowania i wówczas zapowiedziane nieszczęście nie spada na niego.

Pan Bóg karze Izrael za odwrócenie się królów i narodu od niego i przesiedla do Babilonu. Przypis: W lipcu 586 roku przed Chr. król babiloński Nabuchodonozor zburzył Jerozolimę i uprowadził Izraelitów. Od 586 do 538 roku przed Chr. (przez 48 lat) Izraelici pozostawali na wygnaniu w Babilonie, gdzie cierpieli straszliwe męki, głód, ciężkie prace i hańbienie kobiet. Pan Bóg uznał, że naród izraelski odpokutował swoje grzechy, ulitował się i przywrócił mu wolność. Żydzi nie stanowią już państwa, ale są „świętym zgromadzeniem” (stąd weźmie się termin Ecclesia — Kościół).

Na zakończenie Starego Testamentu przytoczone są losy Hioba, który w krótkim czasie traci wszystko co miał, łącznie z dziećmi, a jednak z pasją szuka Boga oraz Tobiasza, który traci wzrok w momencie świadczenia dobrego uczynku, ale modli się wzywając pomocy bożej. Z obecnych czasów nasuwa się podobieństwo, kiedy w wypadku autokarowym ponoszą śmierć lub doznają kalectwa pielgrzymi jadący do lub z miejsc świętych. Być może wyjaśnienie tych zdarzeń jest w słowach: „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka”. Na zakończenie Starego Testamentu kilka wybranych fragmentów:

Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy, sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości — życie nieskalane.

…Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli, albo ułuda nie uwiodła duszy … Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pośpiesznie wyszedł spośród nieprawości.

Stary Testament kończy się na epoce odbudowy.


Jak już wspomniano na wstępie, w kanonie Nowego Testamentu są cztery Ewangelie: wg Mateusza, Marka, Łukasza, Jana. Zostały napisane w latach od 52 do 96 roku po narodzeniu Chrystusa. Nazwa „Ewangelia” pochodzi od greckiego słowa „euangelium”, co znaczy „dobra wieść” lub „radosna nowina”. Oprócz tego Nowy Testament zawiera jedną księgę zwaną Dziejami Apostolskimi, trzydzieści listów Pawła, siedem listów powszechnych oraz jedną apokalipsę zwaną też Objawieniem Janowym.

Nowy Testament zaczyna się od Ewangelii według Świętego Mateusza, który był jednym z dwunastu Apostołów. Autor drugiej Ewangelii, czyli Święty Marek towarzyszył Świętemu Pawłowi w podróżach misyjnych, spotkał się też ze Świętym Piotrem i opisał głównie zdarzenia, w których bierze udział Piotr. Ewangelia Marka uchodzi za najstarszą i stanowi źródło dla Ewangelii chronologicznie późniejszych. Autor trzeciej ewangelii Święty Łukasz był uczniem i towarzyszem wypraw misyjnych Św. Pawła. Autor pisze swe dzieło głównie dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Autor czwartej i ostatniej Ewangelii Św. Jan był jednym z dwunastu Apostołów i jedynym, który nie umarł śmiercią męczeńską.

Wybrane fragmenty: z Ewangelii św. Mateusza:

— Daj temu, kto cię prosi i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć.

— Jezus do Piotra: „Zejdź mi z oczu szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki!”.

— Wielu zachwieje się w wierze. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.


Wybrane fragmenty z Ewangelii wg św. Marka:

— Mówiono bowiem (o Jezusie): „Odszedł od zmysłów”.

— … patrzyli oczami a nie widzieli, słuchali uszami a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica.

— Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.

— Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego.

— Jezus mówił: „Strzeżcie się uczonych w piśmie”.


Wybrane fragmenty z Ewangelii św. Łukasza:

— Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?

— Jan Chrzciciel posłał swoich uczniów do Pana z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” Jezus im odpowiedział: „Idźcie i donieście Janowi coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we mnie nie zwątpi”.

Mój komentarz: A więc Jan Chrzciciel też miał wątpliwości, czy to jest rzeczywiście Jezus. I mógł Pan Jezus odpowiedzieć posłańcom: „Tak, powiedzcie Janowi, że to Ja jestem”. Ale widocznie Pan Jezus chciał, aby Jan Chrzciciel sam doszedł do tego wniosku. Tak samo jest z ludźmi — muszą sami wyciągać odpowiednie wnioski i podejmować decyzje.

c.d. z Ewangelii św. Łukasza:

— Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam.

— Pan Jezus do faryzeuszów: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca”.

— Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.


Wybrane fragmenty z Ewangelii według św. Jana:

— Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: „Jak On może nam dać (swoje) ciało do spożycia?”

— Ten kto kocha swoje życie na tym świecie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

— Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.

— Apostołowie: Nie rozumiemy tego co mówi.

Mój komentarz: Trudno się więc dziwić, że ludzie nie rozumieją wiele z tego, co mówił Jezus, skoro Apostołowie też nie rozumieli. Dopiero później po zmartwychwstaniu Jezusa otworzyły im się oczy. Wielu ludziom też się otwierają oczy po wielu latach doświadczeń życiowych.


Dzieje Apostolskie to w rzeczywistości „dzieje” tylko dwóch apostołów: Piotra i Pawła (zwany był apostołem pogan, z Jezusem się nie spotkał); inni są zaledwie wspomniani. Dzieje Apostolskie napisał Łukasz.

Wybrane fragmenty z listów Pawłowych; z listu do Rzymian:

— Podając się za mądrych stali się głupimi … Dlatego wydał ich Bóg na łup nieczystości … na pastwę bezecnych namiętności … na pastwę nic niezdatnego rozumu … Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym co złe — pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości.

— … Ja wyświadczam łaskę, komu chcę i miłosierdzie, nad kim się lituję. Wybranie więc nie zależy od tego, kto go chce, lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie …

— … Powiesz mi na to: Dlaczego więc Bóg czyni jeszcze wyrzuty? Któż bowiem woli Jego może się sprzeciwić? Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: „Dlaczego mnie takim uczyniłeś?”

Wybrane fragmenty z 1 listu do Koryntian:

Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga.

…Bóg nie dozwoli nas kusić ponad to, co potrafimy znieść, zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, aby mogli przetrwać.

Wybrane fragmenty z 2 listu do Koryntian:

…To bowiem co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie.

Moc bowiem w słabości się doskonali … Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.

Wybrane fragmenty z listu do Galatów:

Jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli … Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało.

Wybrane fragmenty z listu do Efezjan:

— Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie — wraz z wszelką złością.

Wybrane fragmenty z listu do Filipian:

…Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność.

Wybrane fragmenty z listu do Kolosan:

W nim (Chrystusie) wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte.

…Odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę, kłamstwo … Obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, wybaczenie, miłość.

Wybrane fragmenty z 2 listu do Tymoteusza:

w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. Będą okazywać pozór pobożności. I od takich stroń.

Wybrane fragmenty z listu do Hebrajczyków:

Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje.

Wybrane fragmenty z listu św. Jakuba:

Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.

Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości … Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże.

1 List św. Jana — wybrane fragmenty:

Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą.

Wybrane fragmenty z Apokalipsy św. Jana:

Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę.

…a ludzie z bólu gryźli języki i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody, ale od czynów swoich się nie odwrócili.

…Oto przyjdę jak złodziej. Błogosławiony, który czuwa i strzeże swych szat, by nago nie chodzić i by sromoty jego nie widziano.


*

Z wielokrotnego czytania Pisma świętego i innych dzieł oraz doświadczeń życiowych i własnych przemyśleń nasunęły mi się następujące wnioski:

 Niektórzy ludzie twierdzą, że uwierzyliby w Boga, gdyby Go zobaczyli, albo cuda przez Niego zdziałane. Nie wiedzą tylko, że potem robiliby to samo co przedtem. Tak jak Żydzi, dla których Pan Bóg zdziałał wiele cudów i szybko o nich zapominali.

— Aniołowie są na ziemi, bo gdyby ich nie było, to cały świat byłby piekłem.

— Pamiętaj o jednym: Wszystko jest w ręku Boga. Więc nie zachłystuj się sukcesem i nie rozpaczaj w niedoli. Bo w chwili, której nawet nie zauważysz, wszystko może się zmienić.

— Jeżeli chcesz żyć tak jak Pan Bóg przykazał, musisz ciągle poskramiać i dbać o swoje ciało, które dał ci Bóg i które będziesz musiał zwrócić.

— Świat to prawdziwy teatr stworzony przez Boga. Teatr ten miał swój początek i będzie miał koniec. Dlatego w teatrze tym człowiek powinien grać swoją rolę najlepiej jak tylko potrafi, aby zasłużyć na dobrą ocenę.

— Wierz w Boga i powierz Mu swój los, aby cię prowadził przez życie, ale nie licz na to, że Pan Bóg będzie spełniał twoje życzenia, podejmował za ciebie decyzje albo wynagradzał cię za dobre uczynki. Powiedz do Boga: Dziękuję za wszystko i proszę o to, co jest dobre dla mnie.

— Człowiek, a także Bóg mówi i robi niejednokrotnie to, co chce ktoś inny nie dlatego, że jest o tym przekonany, ale dlatego, aby mieć wreszcie spokój i nie być nagabywanym. W Ewangelii czytamy: Proście, a będzie wam dane. A więc wytrwałość jest ważna.

— Objawienie Boże nie oznacza, że Pan Bóg bierze daną osobę w obronę przed innymi ludźmi lub nieszczęściami. To nie parasol ochronny, ale misja. I tę misję trzeba się starać jak najlepiej wykonać, a wtedy można będzie liczyć na pomoc Pana Boga.

— Wiara daje siłę. Wiara w Boga, wiara w siebie.

— Modlitwa może spełniać rolę lekarstwa. Szczególnie w przypadku dolegliwości psychicznych modlitwa może przynieść uspokojenie, ukojenie i pomóc w przezwyciężeniu kryzysu życiowego.

— Żydzi po ukrzyżowaniu Chrystusa zostali w II wieku po Chr. wypędzeni z Palestyny i rozproszyli się po świecie. Wielką przystań znaleźli w Polsce, gdzie było ich przed II wojną światową najwięcej, bo ponad trzy miliony. Ale w czasie okupacji hitlerowskiej znaleźli na tej ziemi zagładę — holocaust. Jednak można by powiedzieć, że Pan Bóg nie zapomniał o swym narodzie wybranym i chociaż srogo ich ukarał za to, że w Jezusie nie rozpoznali Mesjasza i Go ukrzyżowali, to jednocześnie dał im znak przebaczenia i nadziei. Bo po setkach lat tułaczki znowu powstało państwo Izrael na ziemi obiecanej. Ale tak jak wtedy po śmierci Mojżesza musieli walczyć o tę ziemię z Filistynami (tak się wtedy nazywali Palestyńczycy), tak samo po zakończeniu II wojny światowej musieli walczyć o swoje państwo i to państwo Izrael powstało w 1948 roku. A z narodu polskiego, który Żydów przez kilkaset lat gościł u siebie, powołany został na stolicę Piotrową papież Jan Paweł II.

— Czasami trudno jest pojąć, jak to jest możliwe, że ludzie będący wierzącymi i praktykującymi katolikami potrafią tak zażarcie walczyć ze sobą. I każdy z nich uważa, że to on ma rację i prosi Boga o pomoc. Tak było od dawna. Kiedy pod Grunwaldem w 1410 roku stały naprzeciw siebie wojska krzyżackie i polsko-litewskie, przed rozpoczęciem bitwy obydwie strony modliły się do Boga i Najświętszej Panny Maryi i prosiły o pomoc. Kiedy dwaj katolicy idą do sądu na rozprawę przeciwko sobie, każdy z nich prosi Boga o pomoc. Młody ksiądz na kazaniu powiedział: Niektórzy ludzie niewierzący mówią, że nie chcieliby być katolikami, bo kiedy patrzą na to, jak niektórzy katolicy żyją i postępują, to dochodzą do wniosku, że oni — chociaż są niewierzący — są lepsi. Ale przecież i wśród apostołów był Judasz, który ich okradał jako odpowiedzialny za trzos i potem zdradził Jezusa. I dzisiaj jest podobnie wśród ludzi. Może tak ma być, skoro Jezus powiedział: Nie przyszedłem dać ziemi pokój, lecz rozłam. Ale potem powiedział: Wybierajcie więc życie… Kto chce wyciągać właściwe wnioski powinien przeczytać Pismo święte.

— Nauka nie wyklucza Boga. Bo Pan Bóg stworzył Adama i Ewę, ale nie stworzył Homera, Sokratesa, Arystotelesa, Nerona, Newtona, Kopernika, Garibaldiego, Iwana Groźnego, Władysława Jagiełły, Stalina, Piłsudskiego. I dał Pan Bóg człowiekowi rozum, żeby wynalazł koło i ogień, i sam stworzył naukę, dzięki której mamy prąd elektryczny radio, samochód, telewizor i telefon komórkowy.

— Każdy człowiek powinien modlić się do Boga: Panie, chroń mnie przed moją ludzką głupotą.

— Obecnie ludzie — tak jak ci za czasów Mojżesza — też tworzą sobie „złote cielce”. Dla jednych tym „złotym cielcem” jest luksusowy samochód, dla innych willa ze wspaniałymi meblami i wyposażeniem albo wysokie stanowisko lub władza. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby to nie przerodziło się w zachłanność i zarozumiałość i nie przysłaniało innych wartości, jakimi jest rodzina, dzieci, i inni ludzie, z którymi trzeba współżyć. Reguły tu nie ma. Są tacy, którzy potrafią to ze sobą pogodzić. Ale jest wiele przykładów na to, że w tych wspaniałych mieszkaniach i willach gnieździ się złość, kłótnie, brak uczuć i jedynym celem jest pomnażanie tych dóbr lub zdrada najbliższej osoby. Albo władza dla zdobycia lub utrzymania której sięga się czasami po niszczące intrygi, plugawe oskarżenia i metody niegodne wierzącego i praktykującego katolika, którego czasami tak naprawdę tylko się udaje.

— Gdyby Pan Bóg się ukazał, byłaby sensacja i nic więcej. A potem ludzie dalej by się kłócili, sądzili, rozwodzili, zabijali, bawili i robili to samo co dotychczas.

— Wierzę w Boga, chociaż czasami wątpię. Bo Apostołowie też zwątpili, gdy Jezus został ukrzyżowany i byli zawiedzeni, gdyż mieli nadzieję, że ktoś, kto czyni takie cuda zostanie królem żydowskim i wyzwoli Izrael z niewoli Rzymian. A Piotr nawet zaparł się, że znał Jezusa. Więc to, że mam czasami wątpliwości uważam za całkiem normalne. A jeśli ktoś ma wątpliwości i traktuje to jako argument za tym, aby nie wierzyć, to ma wolną wolę i prawo wyboru.

— Wierzę w Boga, bo mam się do kogo zwrócić o pomoc. Ale nie oczekuję, że Pan Bóg spełni każdą moją prośbę, a jeśli spełni, to nie od razu albo wcale. Czasami dopiero po wielu długich latach uzmysławiam sobie, że Pan Bóg spełnił moją prośbę, ale nie tak, jak ja to sobie wyobrażałem. Dlatego np. zawsze, kiedy mam jechać samochodem w dalszą drogę, to proszę Boga o szczęśliwą podróż i powrót dla siebie i pasażerów, wymieniając ich imiona.

Niekiedy staram się przekonać Pana Boga, że to ja mam rację, a nie On. Mówię na przykład: Łatwo Ci Panie Boże żądać od ludzi różnych rzeczy, bo Tobie przychodzi bez trudu ich wykonanie — wystarczy, że coś sobie pomyślisz lub wyrzekniesz słowo. A człowiek musi to zrobić, a czasami brakuje mu sił i zdolności. Często też zwracam się w trudnych sytuacjach życiowych o pomoc do Najśw. Panny Maryi, do św. Józefa, Anioła Stróża i Wszystkich świętych.

Ludzie zadają sobie niejednokrotnie pytania: Dlaczego Bóg pozwala na takie okropności, jakie mają miejsce na ziemi:

— Dlaczego małe, bezbronne dzieci są bite, maltretowane, a czasami zabijane przez swoich własnych rodziców? Cóż one zawiniły?

— Dlaczego setki tysięcy albo miliony ludzi umierają z głodu? Dlaczego cierpią z powodu wojen domowych i międzypaństwowych?

— Dlaczego rodzice i bliscy muszą patrzeć bezsilni, jak cierpią i umierają ich ukochane dzieci? I pytają: dlaczego nasz jedyny syn zginął w wypadku? Dlaczego nasza córka umarła? Przecież miała dopiero 18 lat i była taka miła, ładna i dobra. Wszyscy ją lubili, a myśmy ją kochali. I dlaczego musiała tak cierpieć przez długie lata przed swoją śmiercią?

— Dlaczego jedni mają wszystko: pieniądze, piękne domy i wille, luksusowe samochody i niemal wszystko czego zapragną, a inni nie mają na chleb dla siebie i swoich dzieci, które nieraz schodzą na „złą drogę”?

— Dlaczego inni ludzie żyją sobie szczęśliwie i nie mają żadnych kłopotów, a nas dotykają ciągle jakieś nieszczęścia? Nie dość, że zostaliśmy bez pracy, to jeszcze ciężko chorujemy. A przecież wierzymy w Boga, chodzimy do Kościoła, jesteśmy uczciwi i chcemy mieć tak niewiele.

Aby znaleźć odpowiedź na te pytania przeczytaj Biblię i zapytaj:

— Dlaczego Pan Jezus pozwolił na to, aby kat ściął głowę Jana Chrzciciela i zaniósł ją na misie córce Herodiady? Przecież miał moc czynienia cudów i mógł Jana Chrzciciela obronić. A Jego uczniowie mówili między sobą: Kimże On jest, że nawet wichry na morzu są mu posłuszne.

— Dlaczego Najśw. Panna Maryja musiała patrzeć na to, jak Jej jedyny Syn jest bity, opluwany, maltretowany, a potem przybity do krzyża? I dlaczego ten Syn nie został wysłuchany przez swojego wszechmogącego Ojca, kiedy mówił? Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?

— Dlaczego wszyscy apostołowie, z wyjątkiem jednego — św. Jana, umarli śmiercią męczeńską? Przecież Pan Jezus mógł ich obronić.

— Dlaczego tysiące i setki tysięcy chrześcijan było maltretowane i zabijane?

— Dlaczego Pan Bóg pozwolił na to, aby chrześcijanie w czasach inkwizycji torturowali i posyłali na śmierć innowierców, paląc ich na stosie?

Na te i inne pytania można znaleźć odpowiedzi w Ewangeliach oraz listach św. Pawła — tego, który był najpierw prześladowcą Chrystusa, a potem wykonawcą Jego woli.

Chrześcijaństwo to jedna z największych religii na świecie, obejmująca obecnie trzy zasadnicze odłamy: katolicyzm, prawosławie i protestantyzm i dzieląca się na wiele odrębnych wyznań zrzeszających około 34 procent ogółu różnych religii na globie ziemskim.


*


Zanim nastało chrześcijaństwo były czasy wcześniejsze, kiedy przedmiotem czci były bóstwa, takie jak grecki Zeus i rzymski Jowisz, Artemida — bogini łowów, Diana — bogini lasów i zwierząt, Fortuna — bogini płodności i urodzaju czy też Flora — bogini roślinności. We wszystkich religiach czarnej Afryki występowało pojęcie jakiejś najwyższej istoty, najwyższego boga, utożsamianego przeważnie ze sklepieniem niebieskim. Religia chrześcijańska dotarła do Afryki w XV wieku wraz z europejskimi kolonistami.

W Japonii cesarza otaczano boską czcią. Wyznawców narodowej religii japońskiej Sinto (SHINTO) nie zajmowały zaświaty ani czasy ostateczne czy życie przyszłe. Interesowali się głównie życiem doczesnym. Obowiązki religijne i moralne to: „Spełniaj nakazy cesarza i natchnienia swego dobrego z natury serca”. Kodeks moralny obejmował osiem postaw: 1/ lojalność, 2/ wdzięczność, 3/ odwaga, 4/ sprawiedliwość, 5/ wierność, 6/ uprzejmość, 7/ opanowanie, 8/honor. Ideałem było panowanie nad sobą. Wierzenia i normy moralne przyjmowane w sinto wpajane każdemu od dziecka, wytworzyły swoisty typ osobowości Japończyków. Są to ludzie ambitni, pracowici i obowiązkowi. Po kapitulacji Japonii w 1945 roku zniesiono sinto jako kult państwowy i narodowy i stało się faktycznie religią narodową Japonii oddzieloną od państwa na równi z innymi religiami.


Dawną narodową religią Chin był konfucjanizm. Właściwie nie była to religia, lecz filozofia. Konfucjusz urodził się w 551 roku p.n.e., w dzieciństwie był ubogi, w wieku 15 lat opuścił dom rodzinny i rozpoczął naukę, gdyż postanowił zostać uczonym. Gdy sam się wykształcił, zajął się nauczaniem innych. Uczył historii, poezji, muzyki, wróżenia, a także sztuki zarządzania, dobrego wychowania i przyzwoitości. Nic nie żądał od swoich uczniów, wymagał tylko pilności, inteligencji i pragnienia poznania prawdy. Wkrótce stał się tak sławny, że najlepsze rody posyłały do niego swych potomków na naukę. Potem brał także udział w różnych wydarzeniach społecznych i politycznych, przekonując do idei rządów opartych na sile moralnego przykładu. Zmarł w 479 roku p.n.e. w wieku 72 lat. Trzysta lat po jego śmierci jego teoria stała się religią służącą ówczesnym warstwom rządzącym do utrzymania istniejącego porządku społecznego. Konfucjusza nie interesował problem życia pośmiertnego i sam praktykował pięć dawnych cnót: humanitarność, uczciwość, przyzwoitość (czyli wyczucie tego co wypada, obejmujące też rytuał, etykietę i właściwe postępowanie) i wierność oraz mądrość. Nauka chińskiego mędrca stała się religią bez boga, nastawioną głównie na uporządkowanie i regulację współżycia pomiędzy ludźmi, choć Konfucjusz nie odrzucał istnienia bogów. Chińczycy nie pasjonują się religią i ważniejsze jest dla nich szczęście tutaj i teraz.


Hinduizm jest religią, która ukształtowała się w Indiach mniej więcej w początkach naszej ery. Wyznawcy tej religii nazywają ją „dharma” (droga życia). Opiera się na „Wedach” czyli świętych księgach wiedzy. Mędrcy hinduscy głosili, że prawdziwy pokój człowiek może znaleźć tylko w kontroli swych pragnień przez zwrócenie swego umysłu do tego, co jest jedynie trwałe, czyli Boga. Osiągnięcie bytu było możliwe dzięki przestrzeganiu rytualnych praktyk i nakazów moralnych: czystość, samokontrola, przywiązanie, prawda, niestosowanie gwałtu, miłosierdzie, dobroczynność i najgłębsze współczucie dla wszelkich żywych istot oraz na spełnianiu dobrych uczynków. Tak jak Indie są krajem wielu różnych krain i ludów, tak hinduizm jest zespołem wielu religii. Hinduizm nie ma centralnej władzy. Toteż często decydują o tym obyczaje, które w tym wielkim kraju są rozmaite. Chrześcijaństwo przybyło do Indii w I lub II wieku naszej ery i obejmuje tylko około dwa procent mieszkańców. Islam dotarł tu w XI wieku.

Dzisiejszy hinduizm opiera się na poglądach, że świat istniał zawsze, bez początku i bez końca. Zło na świecie pochodzi od człowieka. Zbawienie człowiek osiąga sam. Nie ma żadnych nabożeństw publicznych o ustalonym czasie.


Judaizm jest religią narodową Żydów. Biblia obejmuje w judaizmie tylko Stary Testament i składa się z trzech części. Są to księgi powstałe pomiędzy 1200 a 150 r. p.n.e. Pierwsza część Tora oznacza dosłownie: „nauka, pouczenie, prawo” zwana jest „Pięcioksięgiem Mojżeszowym”. Spisywanie zaczęło się w X wieku p.n.e. i trwało do V wieku p.n.e. Są to księgi o: 1/ dziejach Abrahama, Izaaka i Jakuba, 2/ dzieje Mojżesza, 3/ zbiór zasad i praktyk rytualnych, 4/ opis wyjścia z Egiptu, 5/ ostatnie polecenia Mojżesza.

Druga część Biblii to pisma proroków. Składa się z 21 ksiąg. Opisuje dzieje plemion izraelskich i przekształcenie w jeden lud po osiedleniu się w Kanaanie i stworzeniu za Dawida i Salomona zjednoczonego królestwa, które potem rozpadło się na królestwo Izraela i królestwo Judy aż do upadku państwa Judy w VI wieku p.n.e. Pozostałe księgi tej części BIblii w liczbie piętnastu są dziełem „proroków-pisarzy” Jak Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel, Ozeasz, Jonasz, Zachariasz i inni. Trzecia część zwana Pisma składa się z trzynastu ksiąg dydaktycznych i historycznych.

Po upadku niepodległego bytu królestw Izraela (722 r. p.n.e.) i Judy (587 p.n.e.) w okresie niewoli zwanej babilońską (587 — 538 p.n.e.) przyjęto pewne praktyki: obrzezanie, szabat (w siódmym dniu tygodnia nie wolno było pracować, toteż stał się dniem odpoczynku i modlitwy) i kult synagonalny.

Po zburzeniu świątyni jerozolimskiej w 70 roku naszej ery elementem jednoczącym społeczność żydowską pozostała Tora i synagoga. W życiu religijnym główną rolę zaczęli wówczas odgrywać „pisarze” i w ten sposób powstał Talmud — zbiór praw judaizmu.

Judaizm głosi, że przez fakt zawarcia na górze Synaj przymierza z Jahwe za pośrednictwem Mojżesza, Żydzi stali się jego umiłowanym narodem wybranym przez Boga. Z tego narodu ma wyjść Mesjasz, który zbawi ludzkość i ustanowi królestwo na całej ziemi. Żydzi nie wierzą, że Mesjaszem był Jezus Chrystus.

Religia judaistyczna liczy około 15 mln wyznawców i jest religią ludu żydowskiego rozproszonego po całym świecie. Inspirowała ona ruch zwany syjonizmem, który doprowadził do utworzenia w 1948 roku w Palestynie państwa żydowskiego — Izraela — liczba ludności 9,364 mln (2021). Judaizm pomógł Żydom zachować odrębność narodową w różnych krajach świata, a w Izraelu jest religią państwową.


Buddyzm to tzw. religia „założona” — początki datuje się na VI wiek p.n.e. Religia ta nie ma żadnej wspólnej organizacji ani doktryny, ale miliony ludzi od wyspy Cejlon — obecnie Sri-Lanka do Wysp Jońskich i Chin oraz na obszarze lądu azjatyckiego wyznaje tę łagodną, szlachetną i głoszącą pokój religię. Budda nazywał się SIDDHARTHA, co znaczy „Ten, który osiągnął cel”. Jego imię rodowe brzmiało Gautama. Urodził się około 560 roku p.n.e. w klanie Siakjów należącym do stanu rycerskiego w mieście Kapilawatsu w ówczesnym państwie Magadha niedaleko Himalajów. Jego ojciec Siuddhodana był władcą klanu Siakjów, czyli Księciem. Matka Maja umarła 7 dni po urodzeniu Siddharthy. Wychowaniem chłopca zajęła się siostra Mai i następna żona ojca — Mahapradżapati Gautami. Wychowywany był w przepychu i wygodach. W wieku 16 lat ojciec ożenił go z krewną Jasiodharą, która urodziła mu syna Rahula, co znaczy „przeszkoda, więzy”. Ojciec podarował mu aż trzy pałace. Ale mając 29 lat Siddhartha ujrzał przypadkowo zgrzybiałego starca, potem chorego trawionego gorączką i wreszcie żebrzącego mnicha, którego wygląd świadczył o wewnętrznym spokoju i zadowoleniu. Nabrał przekonania, że cierpienia może uleczyć tylko religijna pogoda ducha. Opuścił dom, żonę i syna, aby zostać wędrownym ascetą. Udał się na naukę do dwóch mędrców: Arady Kalamy i Rudraki Ramaputry, dzięki którym opanował technikę medytacji (jogę) i poznał zasady systemu filozoficznego zwanego sankja czyli naukę o Brahmanie — duszy świata. Zaczął stosować ascezę, ale kiedy wskutek całkowitego wyrzeczenia się pokarmu zapadł w stan bliski śmierci zrozumiał, że asceza nie jest drogą do zbawienia. Postanowił siedząc pod drzewem figowym trwać w medytacji i tak stał się oświeconym (Buddha), czyli Buddą, tzn. „tym, który dotarł do prawdy”. Zostawszy Buddą tj. „oświeconym” Siddhartha objawił odkrytą prawdę pięciu towarzyszącym mu ascetom i wygłosił do nich swe pierwsze kazanie oraz wyłożył im „cztery szlachetne prawdy”: o istnieniu cierpienia, o pochodzeniu cierpienia, o usunięciu cierpienia i o drodze wiodącej do jego usunięcia. Potem rozpoczął działalność apostolsko-misyjną i jego wędrówka misyjna trwała ponad 40 lat, czyli ponad połowę jego życia.

Buddę jako nauczyciela cechowała szlachetność, łagodność i życzliwość. Budda zmarł ok. 486 roku p.n.e., a jego zwłoki spalono na stosie z cennego drzewa. Buddystą był ten, kto postępował według nauki mistrza. Budda i jego kontynuatorzy ustanowili pięć zakazów głoszących, że nie wolno: 1/ odbierać życia, 2/ mówić rzeczy nieprawdziwych, 3/ brać tego, czego się nie otrzymało, 4/ chodzić do żony kogoś innego, 5/ używać napojów oszałamiających.

Pierwotna moralność buddyjska obejmowała następujące cnoty podstawowe: życzliwość, współczucie, radość, spokój, równowagę ducha. Po śmierci Buddy głoszona przezeń doktryna przekształciła się w religię. Obecnie buddyzm ma zwolenników w Azji Południowej, w Chinach (Tybet), Japonii, Indochinach, Indiach, Afganistanie, Cejlonie (Sri Lanka), Birmie, Tajlandii, Laosie, Wietnamie. Liczy około 500 milionów wyznawców. Religia buddyjska nie ma żadnego zwierzchnictwa ani obrzędów.


*

Papież Polak Jan Paweł II podczas swych podróży do krajów azjatyckich i innych spotykał się z wyznawcami różnych religii i odnosił się do nich z wielkim szacunkiem. Również różne odłamy chrześcijaństwa papież Jan Paweł II szanował i podejmował próby ich zjednoczenia. A jest tych odłamów i różnych odrębnych wyznań bardzo wiele.

Po okresie prześladowań w Cesarstwie Rzymskim pierwszym cesarzem, który uznał religię chrześcijańską był KONSTANTYN WIELKI (306 — 397), który przyjął jednak chrzest dopiero na łożu śmierci. Według tradycji przed decydującą bitwą ze swym rywalem Maksencjuszem pod murami Rzymu przy Moście Mulwijskim, Konstantyn miał ujrzeć na niebie znak krzyża z napisem „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Wraz z Konstantynem zwycięstwo odniosło chrześcijaństwo, podniesione przez jednego z jego następców Teodozjusza I Wielkiego do rangi religii państwowej w 392 roku.

Jedność chrześcijaństwa zachwiała się, kiedy w 395 roku nastąpił podział cesarstwa na zachodnie i wschodnie i przeniesienie stolicy do Konstantynopola, który nazywano „nowym Rzymem”. W wyniku rozłamu powstały dwa Kościoły. Kościół wschodni nazywał się prawosławnym, a Kościół zachodni zwano rzymskokatolickim. Różnice są takie, że Kościół prawosławny między innymi nie uznaje prymatu jurysdykcji biskupa Rzymu jako zastępcy Chrystusa na ziemi i widzialnej głowy Kościoła. Ponadto Kościół prawosławny nie uznaje nauki o czyśćcu, nie uznaje Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny ogłoszonego oficjalnie w 1854 roku, choć wierzy w Niepokalane Poczęcie i Wniebowzięcie jako Matki Boskiej. Na wschodzie uważano, że następstwo po św. Piotrze dotyczy tylko Kościoła rzymskiego i nie daje prawa do mieszania się w życie innych Kościołów.

Po upadku Cesarstwa Bizantyjskiego czyli wschodniorzymskiego w 1453 roku Turcy zdobyli Konstantynopol i założyli w tym mieście stolicę swego wielkiego państwa — Stambuł. Wtedy też Kościół wschodni (prawosławie) stracił podporę w państwie, z którym zawsze był silnie związany, a tradycje prawosławia przejęła Ruś. Jej władca — wielki książę moskiewski Iwan III (1462 — 1505) uważał się za opiekuna całego Kościoła prawosławnego. W ten sposób Moskwa stała się głównym ośrodkiem prawosławia, toteż nazywano ją „trzecim Rzymem”.

Prawosławie opiera się na Piśmie Świętym. Istotą tej religii jest wiara w Jezusa Chrystusa jako Boga i człowieka oraz Zbawiciela — w jednego Boga ale w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego, tworzących Trójcę Świętą, wiara w życie pozagrobowe i wolność ludzkiej woli, w zmazanie grzechu pierworodnego przez wcielenie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, czego przypomnieniem jest Eucharystia. Prawosławie tylko od biskupów wymaga bezżeństwa, na diakonów natomiast i kapłanów nie nakłada obowiązku zachowania celibatu. Zakonnicy też są bezżenni i z nich są biskupi.


Kościoły protestanckie to wyznania chrześcijańskie, które nie łączą się instytucjonalnie ani z Kościołem rzymskokatolickim ani z prawosławnym. Przymiotnik „protestancki” pochodzi od słowa „protestantyzm” (od łac. protestor, protestari = publicznie zaświadczać, ogłaszać). Historycznie nazwa „protestantyzm” wywodzi się od uroczystego protestu zgłoszonego na sejmie Rzeszy Niemieckiej w Spirze 19 kwietnia 1529 roku przez zwolenników luteranizmu. Część wspólnot protestanckich nawiązując do Ewangelii jako głównego źródła religijnej inspiracji dodaje do swej oficjalnej nazwy przymiotnik „ewangelicki”, a ich wyznawców nazywa się ewangelikami. Wszystkie Kościoły protestanckie uznają Biblię za jedyne źródło Objawienia. Kościoły protestanckie nie uznają kultu Maryi i jej szczególnego znaczenia jako Matki Jezusa i Bożej Rodzicielki.

Jako zaczątek tego wyznania uważa się dzień 31 października 1517 roku, w którym Marcin Luter na drzwiach zamkowego kościoła w Wittenberdze przybił 95 tez o usprawiedliwieniu człowieka wobec Boga, potępiających handel odpustami prowadzony w Niemczech przez dominikanina J. Tetzela. Marcin Luter w 1507 roku przyjął święcenia kapłańskie i w rok później został profesorem na uniwersytecie w Wittenberdze. Pod wpływem dzieł św. Augustyna i listu św. Pawła do Rzymian doszedł do wniosku, że człowiek staje się sprawiedliwy tylko przez przyjęcie w wierze łaski Boga. Za jedyną podstawę wiary uznał Pismo Święte. Marcin Luter przetłumaczył Biblię na język niemiecki. W pojęciu luteranizmu zwierzchnikiem Kościoła jest niewidzialny Chrystus, a nie papież. Luteranizm odrzucił kult świętych oraz kult Maryi Matki Jezusa. Doprowadziło to do klątwy papieskiej przez papieża Leona X, po której Marcin Luter zrzucił habit i ożenił się. Dało to początek tzw. reformacji.

W okresie okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej hitlerowcy wymordowali znaczną liczbę polskich ewangelików, duchownych i świeckich.


Dziełem Kościoła Ewangelicko-Reformowanego był przekład Biblii na język polski, wydany drukiem w 1563 roku w Brześciu dzięki funduszom Mikołaja Czarnego Radziwiłła.

W XVII i XVIII wieku powstało wiele odłamów protestantyzmu jak: anabaptyzm, pietyzm, prezbiterianizm. W XIX wieku utworzonych zostało wiele nowych ugrupowań religijnych i kościołów jak: adwentyści, zielonoświątkowcy, mormoni, świadkowie Jehowy i wiele innych.


Kościół anglikański powstał w wyniku zatargu króla Henryka VIII z papieżem Klemensem VII, który odmówił angielskiemu władcy unieważnienia małżeństwa z Katarzyną Aragońską i uznania związku małżeńskiego z Anną Boleyn, jedną z jego sześciu kolejnych żon. Była to przyczyna polityczna. Henryk VIII objął tron w 1509 roku i kontynuował działania swego ojca dla wprowadzenia rządów absolutnych w Anglii. Król doprowadził do uchwalenia przez parlament w 1534 roku „aktu supremacyjnego”, który uznawał go za wyłączną głowę Kościoła w Anglii. Po jego śmierci nastąpiła konsolidacja Kościoła anglikańskiego i odejście od katolicyzmu. Kościół anglikański uznaje, tak jak luteranizm, Biblię za główne źródło objawienia.


Drugą po chrześcijaństwie pod względem wielkości religią światową jest islam, skupiający około 1,8 miliarda ludzi, głównie w Azji i Afryce. Islam oznacza po arabsku „poddanie”, tzn. „poddanie się Allachowi” czyli Bogu, bo arabski termin Allach oznacza właśnie Boga. Religia ta powstała w początkach VII wieku w Arabii, a jej wyznawcy zwą się muzułmanami. Twórcą tej religii był Mahomet, który urodził się około 570 roku. Ojciec Mahometa zmarł jeszcze przed jego urodzeniem, a matka zmarła, gdy miał 6 lat. Po śmierci matki opiekował się nim dziadek Abd al-Muttalib, który zmarł trzy lata później. Potem chłopcem zajął się stryj Abu Talib. W wieku 25 lat Mahomet został mężem bogatej wdowy Hadidży, która zatrudniła go do prowadzenia swoich interesów — ona miała 40 lat. Małżeństwo to było szczęśliwe — Hadidża była matką dzieci Mahometa. Z żadną ze swych dziesięciu czy jedenastu małżonek, które poślubił po jej śmierci nie miał już dzieci. Jak podają źródła, w wieku 40 lat Mahomet przeżył swoje pierwsze objawienie, kiedy to jak podaje Koran, Anioł Gabriel (Dżibril) przekazał mu formalnie powołanie na posłańca, wysłannika i zwiastuna (arab. rasul), czyli apostoła Allacha jedynego Boga. Mahomet czuł, że został powołany przez Allacha, aby być prorokiem swego ludu i zaczął nauczać.

Chociaż czuł wrogość otoczenia, pocieszała go myśl, że wcześniejsi prorocy, którymi byli dla niego Noe, Abraham, Mojżesz, Jan Chrzciciel i Jezus, także spotykali się z niewiarą i niechęcią swoich współczesnych. Powoli Mahomet zyskiwał coraz więcej zwolenników i we wrześniu 622 roku przybył do miasta Jathrib, które potem nazwano „Miastem proroka” (Madinat an-Nabi), czyli od jego arabskiej nazwy Medyna, co znaczy miasto. Stopniowo przyłączały się do Mahometa nowe plemiona przyjmując jego naukę, a sam prorok postanowił podbić Mekkę. W 630 roku Mahomet wkroczył do tego miasta jako zwycięzca. Po trzech miesiącach powrócił do Medyny, gdzie nagle zachorował i zmarł 8 czerwca 632 roku. Był wtedy praktycznie władcą całego Półwyspu Arabskiego. Z religijnej społeczności Medyny wyrosło wielkie państwo islamu.

Mekka — obecnie miasto w Arabii Saudyjskiej — to cel pielgrzymek muzułmanów z całego świata jako święte miejsce ze świątynią Kaaba i miejsce urodzenia Mahometa. Pielgrzymka jest obowiązkowa — każdy muzułmanin musi ją odbyć co najmniej raz w życiu.

Islam opiera się na Koranie, czyli świętej księdze tej religii. Nazwa Koran pochodzi od arabskiego terminu Qur’an (kuran) oznaczającego dosłownie „czytanie, recytacja”. Księga ta powstała dopiero po śmierci proroka. Wyznawcy islamu czyli muzułmanie uważają Koran za objawione Słowo Boże. Muzułmańskie wyznanie wiary głosi: „Nie ma boga prócz Allacha, a Mahomet jest jego Prorokiem”. Islam jest religią uległości i poddania się woli Allacha. Wzorem takiej postawy dla Mahometa była uległość Abrahama i jego syna Izaaka, poddanych najwyższej próbie (Bóg zażądał od Abrahama ofiary z jego jedynego syna, a kiedy Abraham chciał to zrobić, Bóg cofnął to żądanie). Według Koranu w dniu sądu ostatecznego zmartwychwstaną wszyscy umarli, aby stanąć przed Allachem, który ich osądzi. Dobrzy dostaną się do raju, a źli zostaną skazani na męki w ogniu piekielnym.

Jak z powyższego widać, islam ma wiele wspólnego z chrześcijaństwem. Nie uznaje jednak tej ani innej religii, a niektórzy wyznawcy islamu nawet je zwalczają, czasami w sposób brutalny nazywając innych „niewiernymi”, chociaż Koran uczy, że człowiek ma obowiązki moralne. Koran wspomina też o „świętej wojnie” (dżihad) jako o obowiązku muzułmanina walki o „drogę Allacha”. W islamie są też różne odłamy religijno-polityczne, które się zwalczają. Główne z nich to szyici i sunnici.

*

Można byłoby powiedzieć: „Niezbadane są wyroki boskie”. Może właśnie fakt istnienia tylu religii i odłamów w nich i w chrześcijaństwie jest po to, aby była rywalizacja i zderzanie się różnych idei: katolików, protestantów, prawosławnych i innych oraz różnych wyznań. Bo w gruncie rzeczy to przecież wiele z tych religii mają ze sobą wiele wspólnego. Nawet islam i judaizm — podobnie jak chrześcijaństwo — odwołują się do Abrahama, Mojżesza i Archanioła Gabriela.

Stary Testament opisuje dzieje od stworzenia świata do czasów przed narodzeniem Chrystusa. Nowy Testament to właściwie kilkadziesiąt lat z okresu, kiedy Pan Jezus był na ziemi i potem czasy do śmierci apostołów, którzy pisali Ewangelie i Dzieje Apostolskie. O tym co było później przez blisko dwa tysiące lat możemy się właściwie dowiedzieć tylko z historii oraz opisów życia świętych i ich objawień. Dobrze by było, ażeby chociaż te najważniejsze objawienia zebrać w całość.

Jednym z pierwszych było chyba opisane przez Henryka Sienkiewicza w „QUO VADIS” objawienie świętego Piotra, który chciał opuścić Rzym mówiąc: „Panie przecz mi tu przyjść kazałeś i w tym gnieździe Bestii założyć stolicę Twoją?” I kiedy Piotr opuszczał Rzym, w pewnej chwili powiedział do swego towarzysza podróży Nazariusza: „Jakowaś postać idzie ku nam w blasku słonecznym”. I w twarzy Piotra malowało się zdumienie, radość, zachwyt. A potem rzucił się na kolana i z ust jego wyrwał się okrzyk: Chryste! Chryste! I do uszu Piotrowych doszedł głos smutny i słodki, który rzekł: „Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano raz wtóry”. Wtedy: „Do Rzymu — odrzekł cicho Apostoł”. I wrócił. A wszystkim opowiadał z radością i spokojem: „Panam widział!” I założył w Rzymie stolicę Piotrową.

W 1929 roku papież Pius XI zawarł „traktaty laterańskie” z ówczesnym rządem Włoch. Na mocy tych traktatów utworzono Państwo Papieskie Watykan. Traktaty te obowiązywały do nowego konkordatu zawartego w 1984 roku przez Stolicę Apostolską z rządem Republiki Włoskiej.


Dzieje chrześcijaństwa po śmierci Pana Jezusa i spisaniu potem Pisma świętego czyli Biblii, to także dzieje świętych i ich objawień. W przeważającej większości świętymi zostawali ludzie, którzy oddali się w posługę Bogu i Kościołowi, a więc zakonnicy, księża, biskupi, papieże, jak np. św. Franciszek z Asyżu, św. Augustyn, święty Maksymilian Kolbe, ksiądz Jerzy Popiełuszko, papież Jan Paweł II. Ale było też wśród świętych wiele osób świeckich. Jedną z nich była święta Brygida. Urodziła się około 1302 roku w Szwecji z rodu książęcego. W domu panowała atmosfera religijna. Wkrótce po przyjściu na świat Brygida straciła matkę i została oddana na wychowanie do życzliwych ciotek. Małą dziewczynkę na początku nawiedziło pewne kalectwo. Przez pierwsze trzy lata nie potrafiła wymówić ani jednego słowa. Ale już wtedy przejawiała uderzającą pobożność. Kiedy była dziesięcioletnią dziewczynką podczas snu zdawało jej się, że widzi Boskiego Zbawcę przybitego do krzyża, pokrytego ranami i broczącego krwią. Jednocześnie miała wrażenie, że jakiś głos do niej przemawia:  Robię wyrzut tym, którzy mną pogardzają i są nieczuli na moją miłość. Sen ten wywarł na Brygidzie ogromne wrażenie.

Jako młoda panienka Brygida została poślubiona Ulfowi Gudmarssonowi. Powiła mu ośmioro dzieci, w tym swą duchową spadkobierczynię świętą Katarzynę, zwaną Szwedzką. Pan Bóg obdarzył ją niezwykłymi łaskami, w tym darem wizji. Królowi szwedzkiemu i zakonowi Krzyżaków zapowiedziała kary Boże, które niebawem na nich spadły. Później otrzymała od króla posiadłość w Vadstenie i przystąpiła tam do budowy klasztoru, a potem zabiegała u papieża o zatwierdzenie zakonu Brygidek. Na papieża Innocentego VI nalegała by powrócił do stolicy chrześcijaństwa. Ten sam apel skierowała do papieża Urbana V i czyniła starania o powrót papieża Grzegorza XI. Zmarła w dniu przez siebie zapowiedzianym w roku 1373. Pięć lat później zakon Brygidek został zatwierdzony, a w 1391 roku ich założycielkę wyniesiono na ołtarze.

Do najbardziej znanych objawień współczesnych należą objawienia fatimskie, w których trzecia zapowiedź dotyczyła papieża Polaka Jana Pawła II.

Oprócz tych ogólnie znanych objawień i cudów — dla tych, którzy potem zostali świętymi, były i są też objawienia i cuda dotyczące zwykłych ludzi. Oto jedno z nich opisane w prasie.

W czasie wojny domowej w byłej Jugosławii w 1992 roku Anna Spanca obchodziła swoje 23 urodziny. Wzięła udział w demonstracji studentów za niepodległością Kosowa. Padła skoszona serią z automatycznej broni. Jak inne ofiary po akcji przykryta została białym prześcieradłem. Ktoś odkrył płótno i wyczuł jej tętno … To była ręka Boga — mówiła Anna — cud, pierwszy w moim życiu. Odłamek pocisku rozerwał jej cały brzuch, uszkodził kości i nerwy. Lekarz powiedział jej, że nie będzie chodzić. Odpowiedziała, że mu nie wierzy i że się nie podda. Później opowiadała: Zasnęłam i we śnie ujrzałam niesamowity blask oraz usłyszałam jakiś ciepły głos: „Wyjedziesz stąd. Tam mnie znajdziesz …”. Po pięciu latach próbowała stanąć na nogi. W sanatorium poznała Zuka. Namówił ją na wyjazd do Polski. Wyjechali i wzięli ślub kościelny. Lekarz mówił, że nie będzie mieć dzieci. A ona urodziła potem dwie córki.


Takich i podobnych „spotkań” z Bogiem i Najśw. Panną Maryją jest wśród ludzi wiele. Tylko te dotyczące osób wybitnych albo takich, które odznaczyły się szczególnymi czynami i są przedmiotem kultu i pielgrzymek są ogólnie znane. Jedną z takich postaci był na pewno nasz papież Polak Jan Paweł II, który zawsze podkreślał, że to Najświętszej Maryi Pannie zawdzięcza ocalenie w czasie zamachu na jego życie na Placu Świętego Piotra w Rzymie.

Słuchaliśmy naszego papieża Jana Pawła II z wielką uwagą i w skupieniu, kiedy do nas mówił. Ale kiedy potem odchodziliśmy do swojej codzienności zachowywaliśmy się niekiedy tak, jakbyśmy Go w ogóle nie słyszeli i tego co do nas mówił. Nasuwa się analogia z Mojżeszem, który wyprowadził lud Izraela z niewoli egipskiej, a papież Jan Paweł II wyprowadził nas ze zniewolenia totalitaryzmu, mówiąc w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w Warszawie: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!”. I tak się stało, bo przyszła pełna wolność i odnowa. Ale tak samo jak lud izraelski i jego przywódcy sprzeniewierzyli się potem Bogu czyniąc to co złe w oczach Pana, tak samo my i nasi przywódcy zapominamy niekiedy o prawdziwych wartościach i zasadach moralnych i rzucamy się w wir walki o dobra materialne. Śmierć Jana Pawła II spowodowała wstrząs, który przyniósł otrzeźwienie, ale niestety tylko na kilka dni.

Wiara w Boga nie jest prosta i wygodna. Kiedy człowiek modli się, spełnia dobre uczynki i zanosi do Boga prośby w trudnych i bolesnych sytuacjach życiowych, a nie słyszy od Boga słowa pociechy, otuchy i nie dostrzega pomocy, to czasami wątpi i chciałby powtórzyć za Panem Jezusem słowa wypowiedziane na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” I tu jest właśnie rozwiązanie. Bo okazało się, że Pan Bóg Jezusa nie opuścił. Trzeba więc być cierpliwym i z pokorą czekać na wolę Boga i wierzyć w to, że nas też nie opuści.

Chrześcijaństwo i katolicyzm są mocno związane z historycznym losem narodu polskiego. W okresie 123 lat niewoli pod zaborami: austriackim, pruskim i rosyjskim oraz związanych z tym akcji: germanizacji i rusyfikacji, polska mowa, kultura i obyczaje mogły przetrwać jedynie w rodzinie i w wierze katolickiej. Symbolami w walce z zaborcą są postaci Księdza St. Brzóski czy księdza Piotra Ściegiennego, a patriotyczna działalność Kościoła w okresie zaborów i okupacji hitlerowskiej w Polsce jest ogólnie znana. Zaborcy należeli do innych wyznań: carska Rosja do prawosławia, a Prusy do protestantyzmu, ale więź narodu polskiego z Kościołem katolickim była zawsze bardzo silna. Po odzyskaniu niepodległości wg danych z 1931 r. do Kościoła rzymskokatolickiego należało 65 procent ludności, wyznawcy prawosławia stanowili 11 procent, judaizmu 10 procent, a Kościoły ewangelickie skupiały około 2,5 procent ogółu ludności Polski; pozostali należeli do innych wyznań. Po zakończeniu II wojny światowej w nowych granicach około 95 procent ogółu ludności Polski deklarowało przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego.

Jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli chrześcijaństwa w Polsce jest Cudowny Obraz Najświętszej Panny Maryi na Jasnej Górze w Częstochowie. Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej zwany również Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej lub Obraz Czarnej Madonny przedstawia Maryję w półpostaci frontalnie do widza podtrzymującą Dzieciątko.

Obraz kryje w sobie wiele tajemnic. Według tradycji obraz ten miał namalować św. Łukasz Ewangelista na deskach stołu w domu Maryi w Jerozolimie. W IV wieku obraz trafił od matki cesarza Konstantyna do Konstantynopola. Później około IX wieku obraz powędrował na Ruś Czerwoną w okolice Lwowa. W roku 1382 książę Opola Władysław przewiózł obraz na Śląsk i przekazał w ręce sprowadzonych do Częstochowy z Węgier paulinów.

Charakterystyczną cechą obrazu są cięte blizny na obliczu Maryi. Cięcia te upamiętniają napad rabunkowy, przypisywany także husytom w 1430 roku, w czasie którego obraz został zniszczony. Król Polski Władysław Jagiełło zlecił jego naprawę malarzom ruskim, którzy pozostawili na obliczu Maryi cięte blizny dokonane w czasie napadu. Król podarował także srebrne i złote blachy, które pokrywają tło i koliste nimby otaczające głowy Maryi i Dzieciątka.

Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej był i jest przedmiotem kultu religijnego i pielgrzymek. Przed obrazem modliło się wielu polskich królów i książąt, m.in.: Kazimierz Jagiellończyk, Zygmunt I Stary, Stefan Batory, Zygmunt III Waza, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski. W okresie gdy Polska była wymazana z mapy Europy i świata, na Jasną Górę przybywali pielgrzymi ze wszystkich trzech zaborów: austriackiego, pruskiego i rosyjskiego. Częstochowa była w okresie zaborów najpierw w zaborze pruskim, potem weszła w skład Księstwa Warszawskiego, a po klęsce Napoleona ziemia częstochowska weszła w skład Królestwa Polskiego połączonego unią personalną z Rosją. Po upadku powstania styczniowego w 1863 roku i zlikwidowaniu Kongresówki Częstochowa była w zaborze rosyjskim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku po 123 latach niewoli Częstochowa była i jest nadal miejscem, do którego przybywają pielgrzymi z Polski i wielu innych krajów. W roku 2018 na Jasną Górę w Częstochowie przybyło ponad cztery miliony pielgrzymów i turystów, których głównym celem była Kaplica Cudownego Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.


Tak jak wśród wszystkich ludzi również wśród wierzących są różni: dobrzy i źli. Kiedyś w telewizji pokazywano złodzieja, który uciekając przed policją wsiadł do samochodu i z przerażeniem na twarzy przeżegnał się zanim włączył silnik. Wyglądało na to, że prosił Boga, aby mu pomógł w ucieczce. Czy mógł na to liczyć? Wśród niewierzących są także dobrzy i źli. Mają wolną wolę i mogą wybierać. Ja wybrałem Pana Jezusa i Najświętszą Pannę Maryję, a moje motto życiowe brzmi:


Wszystko jest w ręku Boga,

ale to od człowieka zależy,

co Pan Bóg w swoich rękach znajdzie.

Rozdział 3

Od dziecka poprzez młodość do dorosłości

W życiu młodego człowieka są tak zwane okresy przejściowe — szczególnie trudne ze względu na przemiany zachodzące w ciele i psychice. Chłopiec zmienia się w młodzieńca a młodzieniec w dorosłego mężczyznę. Dziewczynka zmienia się w panienkę a panienka w kobietę. Niestety często się zdarza, że rodzice lub opiekunowie zachowują się tak, jak gdyby o tym nie wiedzieli albo o tym zapomnieli lub tego nie zauważyli. Nie mówiąc o tym, że dorośli często nie traktują dzieci poważnie. A tymczasem

Dziecko to też człowiek.

I tak jak dorosły człowiek, dziecko ma swój honor, ambicję, emocje, potrzebę poważnego traktowania jego dziecięcych problemów oraz chce kochać i być kochanym. Dziecko ma swój własny dziecięcy świat i oczekuje szacunku oraz zrozumienia dla tego swojego świata. Już niemowlę odczuwa jak dorosły się do niego odnosi — nie tylko krzyki i szarpanie albo przytulanie, ale nawet spojrzenie i reagowanie na jego potrzebę zainteresowania się jego dziecięcym życiem. I to dorosły jest zobowiązany do tego, aby się opanować w trudnych momentach, a nie oczekiwać, że dziecko powinno mu się bezwzględnie we wszystkim podporządkować. Człowiek dorosły musi też uwzględnić poziom rozwoju dziecka, aby nie wymagać od niego za dużo. A już maltretowanie dzieci to największa zbrodnia.

Rodzice, opiekunowie i nauczyciele czasami zapominają lub nie dostrzegają tego, że nawet najmniejsze dziecko odczuwa, czy jest szanowane i kochane, a czy traktowane tylko z obowiązku i czy jego dziecięce potrzeby i pytania są traktowane poważnie, czy też odbierane jako zakłócenia, które komuś przeszkadzają. Ciągłe upominanie, krzyki, krytyka i brak umiaru dzieci odbierają jako niesprawiedliwość i krzywdę. A na groźbach, złośliwościach i kłamstwach dziecko pozna się od razu i często trudno jest mu się z tym pogodzić i to go rani.

Nie oczekuj, że dziecko będzie mądrzejsze od ciebie. Dziecko dopiero poznaje świat i dorosły człowiek nie może żądać, aby spełniało ono jego oczekiwania. To dorosły musi się starać wczuć w sytuację dziecka i go zrozumieć, dlaczego zachowuje się właśnie tak a nie inaczej. I nie można przemocą zmieniać jego zachowania. Dziecko żyje teraźniejszością — co z oczu, to z myśli. Przyszli rodzice i nauczyciele powinni pamiętać, że małe dzieci nie pojmują logiki dorosłych i starać się zrozumieć ich sposób myślenia.

Dziecko — podobnie jak dorosły — nie znosi nudy i z nudów może zrobić krzywdę sobie lub innym. To z nudów dochodzi czasami do awantur, gdy dziecko szuka zajęcia, a dorosły się denerwuje, że dziecko mu przeszkadza w jego zajęciach. A gdy dziecko dorośnie, zdarzają się przypadki, że z nudów dochodzi do bijatyk, przemocy domowej, gwałtów, a nawet zabójstw. Szeroko komentowane było w mediach zdarzenie, kiedy dwaj młodzieńcy sami przyznali, że to z nudów wyrzucili z pociągu młodą dziewczynę, która poniosła śmierć. Oni zaś znaleźli się na długie lata w więzieniu. Nuda jest jak choroba, która wielu ludzi doprowadziła do upadku. Dlatego

Z nudą trzeba walczyć tak samo jak z AIDS.

Badania wykazały, że zapamiętujemy 10 % z tego co czytamy, 20 % z tego co słyszymy, 30 % z tego co widzimy, 50 % z tego co słyszymy i widzimy, 70 % z tego, o czym sami mówimy i 90 % z tego, co sami wypróbujemy i wykonujemy.

Ten, kto nie wie, dlaczego np. wyuczenie się na pamięć wiersza, wzorów matematycznych i dat historycznych, poznawanie języka obcego albo reguł pisowni jest ważne dla niego, ten nie będzie się uczył z zadowoleniem.

Dużo zależy od zaleceń odgórnych, ale także od samych pedagogów i ich podejścia do tego zagadnienia. I niestety często w szkołach tylko się uczy i naucza, a nie wyjaśnia, po co to wszystko. Niejednokrotnie uczniowie czy studenci uczą się czegoś nie będąc przekonanym, że to im da jakieś korzyści. Dlatego często dzieci w szkole albo studenci na uczelniach uczą się czegoś bez wiary w celowość tej nauki.

Kiedy studiowałem na Politechnice Wrocławskiej i na wykładzie z wytrzymałości materiałów profesor pisał na tablicy tasiemcowe wzory, używając m.in. greckich liter, jeden ze studentów znany z humorystycznych opowiadań i kawałów jakie robił kolegom, zadał pytanie: — Panie profesorze, czy my na egzaminie to też musimy to umieć? Pan profesor spojrzał na niego z uśmiechem i odpowiedział: — Nie, wystarczy wyprowadzić. Śmiech na sali był reakcją na te słowa, a potem wszystko potoczyło się swoim trybem. A na wykładzie z matematyki prowadzonym przez będącego już na emeryturze ponad 80-letniego profesora jeden ze studentów o coś zapytał i nie rozumiejąc tego co usłyszał, rzekł:  Bo pan profesor to tak mówi, że nic z tego nie wiadomo. Profesor bardzo się zdenerwował, zrugał owego studenta, a potem na egzaminie chciał go „oblać”, ale go nie poznał i „oblał” innego.

Naturalnie teraz w XXI wieku inaczej to wygląda, ale oświata i nauka w Polsce daleko odbiega od poziomu renomowanych szkół i uczelni np. angielskich i amerykańskich, takich jak Cambridge University, Oxford University czy Harvard University i inne.

Dorosły, który uważa dziecko lub młodego człowieka za niezbyt rozwiniętą, prymitywną osobę, usiłuje niekiedy zmusić go do tego, aby jego zachowanie było godne dorosłej osoby — takiej, za jaką uważa siebie. I próbuje układać te stosunki na takich zasadach, jakie panują między sędzią i oskarżonym.

Polski pedagog i lekarz Janusz Korczak (1878 lub 1879 — 1942), zamordowany w obozie koncentracyjnym w Treblince, w taki sposób opisał brak zrozumienia, na jaki natrafiają dzieci: „Winą dziecka będzie wszystko to, co uderza w nasz spokój, ambicję i wygodę, naraża i gniewa, godzi w przyzwyczajenia, absorbuje czas i myśl”… „Czy nie my właśnie jesteśmy uparci, grymaśni, zaczepni i kapryśni?”. Mimo upływu lat słowa Janusza Korczaka nadal są aktualne.

Oczywiście to, co robi dziecko, musi mieć swoje granice, ale to, co robi dorosły, też musi mieć pewne granice. I nie może być tak, że dorosły łamie wolę dziecka, gdyż wynik jest odwrotny od zamierzonego. Albowiem:

Młody człowiek ma być oryginałem,

a nie kopią swoich rodziców czy opiekunów.

Granice muszą być zachowane, ale to dorosły ma za zadanie tych granic pilnować, a nie dziecko. Bo jeśli dziecko chce sprawdzić, co znajduje się w dwóch dziurkach od gniazdka elektrycznego i aby się tego dowiedzieć próbuje tam włożyć dwa gwoździe dwoma rączkami, to reakcja dorosłego musi być natychmiastowa i kategoryczna. Ale nie krzykiem, szarpaniem albo biciem, lecz stanowczą perswazją i wytłumaczeniem, że to jest niebezpieczne i grozi śmiercią; a co to jest śmierć, to każde dziecko już wie. Kiedy dziecko jest traktowane roztropnie, to zachowuje się również w ten sposób i akceptuje granice wytyczone mu przez dorosłego.

Człowiek — jako dziecko, jako dorastający i jako dorosły — powinien mieć poczucie własnej wartości i świadomość odpowiedzialności za własne czyny. Ludzie, którzy nie widzą sensu życia i których nic już nie cieszy, widzą tylko ciemne strony świata. I nienawidzą siebie samych oraz wszystkiego tego, co według nich nie jest tak, jak być powinno. Chcą się zemścić za coś, czego tak naprawdę nie potrafią wytłumaczyć i uzasadnić i dlatego próbują wyrządzać szkody i krzywdy innym ludziom. Jako że sami są nieszczęśliwi, nie potrafią znieść szczęścia innych. Tacy ludzie uciekają się później do stosowania przemocy, dokonywania przestępstw — takich jak kradzieże, włamania, oraz niszczą wszystko to, co spotkają na swej drodze, aby mieć poczucie, że wreszcie są kimś. I potem widzimy pocięte siedzenia w pociągach i autobusach, pozrywane lub zamalowane celowo rozkłady jazdy i powybijane szyby w zadaszeniach na przystankach autobusowych. A kiedy zamiast tych szyb wstawiono blachy, to te blachy zostały poodrywane. Kiedy zaś zakupiono nowe autobusy, to czterej młodzieńcy przyszli w nocy i pomalowali je sprayem. Inni zdewastowali pomniki i groby obcych zmarłych na cmentarzu — rok 2019.

Przemoc słowna może mieć podobne niszczycielskie skutki jak ta fizyczna. Powodem przemocy jest brakujące lub niewystarczające poczucie własnej wartości i zaufania do siebie samego.

Im więcej zaniedbanych dzieci, tym większe niebezpieczeństwo, że przemoc będzie się rozprzestrzeniała. Niestety w atmosferze nieustającej konkurencji i rosnących wymagań rodzicom z trudnością przychodzi poświęcanie więcej czasu dla dzieci. Dlatego ważne jest to, żeby tak zorganizować sobie wszystkie zajęcia i obowiązki, aby wystarczyło czasu na wszystko, a w domu żeby była atmosfera spokoju i zrównoważenia. Jest to możliwe, co udowadniają liczne przykłady.

Pewna znana aktorka wychowała pięcioro dzieci i znalazła czas na to, aby grać w teatrze, w telewizji, a w domu przygotować dla całej rodziny posiłki i do tego jeszcze sprzątać i robić pranie. A inna mówi, że nie chce mieć dzieci, gdyż to przeszkadzałoby jej w karierze. Podobnie jest w przypadku ludzi o innych zawodach. Jedni potrafią znaleźć czas dla rodziny i dzieci i pracować albo prowadzić firmę, a inni mówią, że ciągle nie mają czasu.

Drogie prezenty nie zastąpią wyrozumiałości i rodzinnego ciepła dla dzieci ze strony rodziców. Bo dziecko woli mieć mamę i tatę, niż zabawkę. Te dzieci zaś, które niestety mamy i taty nie mają, muszą liczyć na dobre serce innych. I jest takich ludzi wiele, a zdarzające się przypadki wyrządzania dzieciom krzywdy nie mogą przesłaniać dobra zdecydowanej większości.

Zdarza się niestety i tak, że w niemal idealnej rodzinie — bez problemów finansowych, z prawidłowym wychowywaniem dzieci jeden syn czy córka stoczy się do półświatka narkomanów lub przestępców. A dwie córki alkoholika wychodzą za mąż i są potem wspaniałymi żonami i matkami. Bo w życiu nie ma reguł i niekiedy trzeba się zmierzyć z sytuacjami trudnymi do zrozumienia.

Potrzeba więc w życiu także trochę zwykłego szczęścia. Trzeba jednak starać się temu szczęściu pomagać. A jak to robić? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta i łatwa. Bo oprócz tego co nas nauczono, co widzimy na zewnątrz, jest jeszcze w dziecku wiele tajemniczych rzeczy, o których czasami ono samo nie wie. I te tajemnice powinniśmy się starać rozszyfrować i je odnaleźć. Często niestety brakuje na to czasu i cierpliwości. Niejednokrotnie dopiero wtedy, gdy dziecko zagubi się całkowicie i zacznie robić coraz większe głupstwa, zastanawiamy się i pytamy: Dlaczego? I jeśli nie znajdujemy odpowiedzi, wpadamy w gniew i całą winą obarczamy dziecko mówiąc:  Przecież daliśmy ci wszystko, co było potrzeba, a ty nam się tak odwdzięczasz? A dziecko czekało nie na drogie prezenty i zadania, którym nie było w stanie podołać, lecz po prostu na zwykłą, szczerą rozmowę. I tę rozmowę trzeba prowadzić tak, aby pozwolić dziecku na zachowanie swojej godności. Bo dziecko to też człowiek i też ma swoją godność. I trzeba to uszanować.

Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, ale:

Trudności są po to, aby je przezwyciężać.

Wiadomo, że kobieta najczęściej ma kilka zawodów: żona, matka, nauczycielka, kucharka, praczka, pielęgniarka, organizatorka uroczystości rodzinnych i innych, sprzątaczka i czasem kierowca. Dlatego kobieta reaguje niekiedy nerwowo, gdyż wie co trzeba zrobić, ale brakuje jej na to czasu. I mężczyzna w rodzinie powinien podchodzić do tego ze zrozumieniem i starać się pomagać, a nie wymagać i oczekiwać, żeby wszystko było załatwione. Kobieta z kolei powinna być wyrozumiała dla mężczyzny i jeśli zasługuje, to go pochwalić. Bo nie ma nic gorszego, niż ustawiczne gderanie i okazywanie niezadowolenia. A dziecko jest w rodzinie bystrym obserwatorem i potrafi wyciągać odpowiednie wnioski, patrząc na życie swoich rodziców. Trzeba więc umieć powiedzieć dziecku „tak”, ale także „nie”, gdyż rozpieszczaniem także czyni się dziecku krzywdę. Wielką krzywdę czynią rodzice dzieciom kłótniami i awanturami między sobą. Zwłaszcza dla dziecka wrażliwego i delikatnego te kłótnie i awantury to są po prostu męki i tortury. I kto te tortury dzieciom zadaje? Nie kto inny tylko ich rodzice.

Trzeba kształtować osobowość dziecka, ale nie można z tym przesadzać, aby tej osobowości nie zniekształcać albo wręcz nie zniszczyć. I nie porównywać dziecka z innymi — obojętnie czy na plus czy na minus. A już porównywanie dzieci w rodzeństwie — jedno do drugiego — to błąd niewybaczalny, gdyż może to powodować zazdrość, a czasami nawet nienawiść w rodzeństwie.

Jak więc rozmawiać z dzieckiem i odnosić się do niego? Fakt, że dziecko jest podporządkowane rodzicom, opiekunom czy wychowawcom nie oznacza, że ci muszą ciągle okazywać słowami, gestami i czynami jego bezwzględną od nich zależność, która wynika z jego niskiego wzrostu, niewiedzy, braku doświadczenia czy też zależności finansowej. Taka sytuacja budzi bowiem w dziecku zwątpienie, sprzeciw i agresję. Natomiast każdy gest sygnalizujący zrozumienie i szacunek dla dziecka będzie powodował odwzajemnienie się tym samym. W przypadku, gdy dziecko zrobi coś niestosownego, lepiej jest dać mu do zrozumienia, że sprawiło nam przykrość i zawód, niż ustawicznie go strofować, krzyczeć na niego albo mu urągać. A jeżeli już dziecko zrobi coś, co dorosłego zdenerwuje, czy nawet doprowadzi do furii, to w toczącej się w Polsce dyskusji na temat: Można dać dziecku klapsa czy nie?, odpowiedź powinna brzmieć: Zamiast uderzyć dziecko, uderz pięścią w stół.

Często zdarza się również niestety, że starsi odreagowują na dzieciach swoje własne frustracje, złe humory czy też niepowodzenia życiowe. A dziecko tego nie rozumie, gdyż nie czuje się winne i to go rani — szczególnie dziecko wrażliwe. Tak samo bowiem jak wśród dorosłych, są dzieci wrażliwe, bardzo wrażliwe i takie, które sobie niewiele robią z krytyki albo potrafią w sposób bardzo inteligentny dać dorosłemu do zrozumienia, że ten się myli. Dzieci o mocnym charakterze potrafią dać sobie radę z lawiną krytyki i nie ma to dużego wpływu na ich życie. Przemoc fizyczna może mieć natomiast katastrofalne skutki i albo charakter dziecka łamie albo prowadzi go na manowce. Dla dziecka wrażliwego nawet słowo może spowodować rysy na jego słabym charakterze, a już bicie — to dla takiego dziecka jest katastrofą i może spowodować poważny uszczerbek przy kształtowaniu jego osobowości.

Ton wypowiedzi jest bardzo ważny. To samo można powiedzieć tonem krytycznym lub serdecznym, aroganckim i szorstkim lub łagodnym, surowym i władczym lub stonowanym, znudzonym albo radosnym. Podobnie zresztą jak rodzic do dziecka, może odnosić się nauczyciel do ucznia, przełożony do podwładnego, mąż do żony i żona do męża.

Niestety w szkołach nie uczy się, jak rozmawiać, jak mówić, jak słuchać. Wydawałoby się, że jest to proste i oczywiste, a wcale tak nie jest. I w rezultacie mamy wybitnych w swych dziedzinach ludzi, którzy nie potrafią sensowni mówić i dyskutować. Albo mamroczą bez dykcji tak, że nie można ich zrozumieć albo mówią w ten sposób, że trudno uchwycić sens ich wypowiedzi. Debaty telewizyjne wyglądają niekiedy jak żałosne widowiska, w których jedni drugich starają się przekrzyczeć i udowodnić swoją rzekomą mądrość. Może i mądrzy są, ale styl w jakim starają się to pokazać jest czasami żenujący. Są oczywiście pozytywne wyjątki, ale należą niestety do rzadkości.

Oczywiście podstawową komórką wychowawczą, aby uczyć rozmawiać jest rodzina a dla dzieci rodzice. Ale rzadko kiedy zwracają na to uwagę. Można np. powiedzieć do dziecka spokojnie: Przycisz telewizor albo krzyknąć: Przycisz ten telewizor!!! W pierwszym przypadku z pewnością dziecko zareaguje posłuszeństwem, a na krzyk buntem i odczuciem przykrości.

Podobnie jak wśród dorosłych bardzo ważne jest, aby nie tylko próbować za wszelką cenę udowodnić swoje racje, ale potrafić w spokoju i z uwagą wysłuchać tego, co dziecko ma do powiedzenia. Ten mały człowieczek jest bowiem bardzo uważnym obserwatorem i potrafi docenić to, że dorosły wysłucha go z uwagą i zainteresowaniem.

Uprzejmość może zresztą zdziałać cuda nie tylko w kontaktach między dorosłymi, ale także wśród dzieci. Zwykłe Dzień dobry wypowiedziane przez dziecko koledze czy koleżance albo dorosłemu znajomemu niewiele kosztuje a przynosi wiele dobrego. Dlatego rodzice powinni dzieciom już od najmłodszych lat zwracać na to uwagę. Wpływa to bowiem na tworzenie pozytywnych więzi między ludźmi. Czasami wynika to stąd, że dzieci są nieśmiałe albo mają jakieś inne opory przed pozdrawianiem, szczególnie dorosłych i dlatego ważne jest, aby rodzice rozmawiali o tym ze swoimi pociechami.

Oczywiście człowiek to nie przyrząd czy jakieś urządzenie, które można odpowiednio nastawić, gdyż dużą rolę odgrywają emocje — tak ze strony dorosłego jak i ze strony małolata. Kiedy na przykład kilkuletnie dziecko w przypływie złości uderzy ojca lub matkę albo próbuje robić to nawet kilkakrotnie, to nierzadko dostaje od rodzica porządne lanie. Ale taka reakcja nie jest właściwa. Na pewno reakcja rodzica powinna być zdecydowana i stanowcza, ale najpierw głosem: Co ty robisz? Dlaczego bijesz swoją mamę?! Jeżeli to nie odnosi skutku i dziecko nadal bije i kopie, to nie ma innego wyjścia, tylko trzeba dziecko przytrzymać za ręce lub barki i zdecydowanym ale nie zdenerwowanym i krzykliwym głosem powtórzyć kilka razy: Uspokój się (Marek), tak nie można. Kiedy dziecko się uspokoi — a dziecku na ogół złość szybko przechodzi — porozmawiać z nim o tym, co się stało i wytłumaczyć dziecku, że nie powinno się tak zachowywać, gdyż było to bardzo niegrzeczne. Nie powinno to trwać długo, gdyż dziecko — podobnie zresztą jak i dorosły — nie lubi długich moralizatorskich kazań.

Prof. Larry D. Rosen na wykładzie podczas 119. dorocznej konwencji Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego powiedział: Współczynnik „rodzic słucha” do „rodzic mówi” powinien wynosić co najmniej pięć do jednego. Mów do swojego dziecka przez minutę, a tego, co ono ma do powiedzenia, słuchaj przez pięć. Nie na odwrót.

W sytuacjach trudnych to dorosły musi wykazać rozsądek i opanować swoje emocje, a nie oczekiwać, że dziecko podporządkuje mu się bez oporu, bo z takiego dziecka nie wyrósłby potem wartościowy dorosły człowiek. Oczywiście w sytuacji, kiedy dziecko ma już kilkanaście lat, nie można wymuszać pohamowania jego emocjonalnych wybuchów przytrzymaniem za ręce albo — co mogłoby mieć katastrofalne skutki — uderzeniem w twarz. Nawet rozkazujący ton może spowodować bunt młodego człowieka. Dużo chętniej natomiast zaakceptuje stonowane i rozsądne wypowiedzi, które pozwolą mu na to, aby zachować swoją młodzieńczą ambicję i nie czuć się upokorzonym. I chociaż nie przyzna się do błędu od razu, to zastanowi się i zaskoczony rodzic stwierdzi później ze zdumieniem, że upierający się przy swoim zdaniu nastolatek czy nastolatka dostosuje się po pewnym czasie do woli rodziców. Żądania natomiast wyrażone w formie krzyku czy też rozkazu nie odnoszą skutku. Dorastający młody człowiek ma bowiem własne poczucie wartości i oczekuje od innych szacunku i tego, aby liczono się z jego zdaniem.

Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Ale:

Problemy są po to, aby je przezwyciężać.

A problemów nigdy nie brakuje. I są jeszcze większe wtedy, kiedy dzieci widzą konflikty między rodzicami, a zwłaszcza, gdy dochodzi do rozwodu i rozpadu rodziny. Dlatego dobrze jest, gdy rozstanie odbywa się spokojnie.

Niestety zdarza nieraz, że rozpad małżeństwa i rodziny nie odbywa się w sposób cywilizowany. I nie ma tu znaczenia wykształcenie i pozycja męża i żony w społeczeństwie. Publiczne „pranie brudów” jest szczególnie żenujące. A największymi poszkodowanymi są dzieci, dla których urazy pozostają niekiedy na całe życie. Konsekwencje są potem niekiedy takie, że gdy dziecko dorośnie, to nie potrafi sobie ułożyć własnego życia i pozostaje w samotności obawiając się przeżywania tego, co widziało u swoich rodziców. Dlatego wykazanie rozsądku i wrażliwości oraz poskromienie własnych ambicji w tych trudnych sytuacjach życiowych powinno być podstawowym obowiązkiem matki i ojca.

Problemy są niestety także w sytuacjach całkiem normalnych. Obydwoje rodzice żyją zgodnie, pracują zawodowo, sytuacja materialna rodziny jest dobra i w pewnym momencie dowiadują się, że ich dzieci mają kontakty ze zdemoralizowanymi albo nawet przestępczymi rówieśnikami, a z rodzicami nie chcą na ten temat w ogóle rozmawiać. Po prostu brak jest więzi między rodzicami i ich dziećmi: jedni i drudzy idą jak gdyby własnymi ścieżkami. I czasami stworzenie tej więzi albo jej odbudowanie jest bardzo trudne, aczkolwiek możliwe. Wymaga to jednak wielkiej roztropności, cierpliwości i opanowania ze strony obojga rodziców. A kiedy to się stanie, jest powodem wielkiej radości dla obydwu stron: rodziców i dzieci.

Zdarza się niestety, że któreś z rodziców nie potrafi zrozumieć swojego dziecka. Oto przykład z życia: 18-letni chłopak poszedł na zabawę taneczną i wrócił późno w nocy. Gdy wszedł do domu ojciec uderzył go w twarz. Na drugi dzień ludzie znaleźli chłopaka w pobliskim lesie — powiesił się na drzewie. Znałem tego mężczyznę — trudnił się kowalstwem. W niedługim czasie po tym zdarzeniu byłem u ojca tego chłopaka naprawić rower i z dużym zainteresowaniem obserwowałem jego zachowanie. Byłem ciekawy, czy dojrzę w nim ślad tej tragedii. Niestety nie dostrzegłem. Mężczyzna był zimny i na moje słowa dotyczące naprawy roweru odpowiedział coś w opryskliwym tonie. Byłem zaskoczony tym, że nic go ta tragedia nie nauczyła i nie zmieniła. Wyglądało to tak, jak gdyby miał blokadę rozumową, która nie pozwalała mu na to, aby dotarła do niego iskra dobroci i uczucia. Kiedy na Wszystkich Świętych jestem na cmentarzu, zawsze spoglądam na grób tego chłopaka, na pomniku którego jest napis: „H…… K…… Żył lat 18. Pokój jego duszy”. Nigdy jakoś nie udało mi się spotkać tam jego ojca.

Inny przykład: Matka urządzała ciągłe awantury swojej kilkunastoletniej córce o to, że gdzieś wychodzi i rzekomo źle się prowadzi. Kiedyś w czasie pracy kobieta ta, która była suwnicową, przyszła do mnie z płaczem i prośbą, aby mogła skorzystać z telefonu, gdyż jej córka uciekła z domu. Opowiadała mi, że zwymyślała córkę i nazwała ją k…ą. Powiedziałem jej, że bardzo źle zrobiła i jeśli córka wróci, żeby nigdy więcej jej nie ubliżała. Po kilku dniach przyszła uradowana z wiadomością, że córka się odnalazła i wróciła do domu. Była spokojna. Nie wiem, jak potoczyły się ich dalsze losy.

Relacje między dzieckiem lub dorastającym młodym człowiekiem a rodzicami są w pewnym sensie podobne do tych, jakie są między szefem i pracownikiem. Jeżeli pracownik wie o tym, że szef go ceni i ma o nim dobre zdanie, to zrobiłby dla niego bardzo wiele. Jeżeli natomiast szef traktuje pracownika lekceważąco lub nawet z pogardą, albo podejrzliwie i nieufnie, to wtedy ten robi tylko to, co konieczne i unika bezpośredniego kontaktu. Oczywiście dziecko to nie pracownik i liczy jeszcze na coś więcej. Oczekuje mianowicie wsparcia i chce mieć świadomość, że w rodzicach lub opiekunach ma kogoś, na kim zawsze może polegać i do których zawsze może się zwrócić w trudnych sytuacjach. Jeżeli dziecko słyszy i widzi w domu rodzinnym odpowiednie do różnych sytuacji rozmowy i zachowania, to potem pomoże mu to w późniejszym życiu osobistym i zawodowym. Łatwiej przyjdzie mu także rozwiązywanie ewentualnych konfliktów w sposób cywilizowany i spokojny.

W czasie swojej długoletniej pracy zawodowej w Polsce i w Niemczech stwierdziłem, że największe problemy stwarzały zawsze nie sprawy techniczne, ale tak zwane międzyludzkie. Szefowie firm oraz kierownicy działów i wydziałów też zawsze uznawali kompetencje w komunikowaniu się z innymi za jedną z najważniejszych umiejętności. Oczywiście najlepiej jest, gdy jest i wykształcenie i doświadczenie w branży, w której się pracuje, a także potrafi się współpracować z innymi. Tacy ludzie są wysoko cenieni i dobrze wynagradzani, gdyż to się firmie opłaca.

Zanim jednak do tego dojdzie, człowiek musi jeszcze przeżyć okres dorastania (dojrzewania), obejmujący lata od 13 — 14 do 17 — 18 i wiek od 17 do 20, 22 lub 24 roku życia, nazywany okresem młodości. Ten tak zwany wiek przejściowy — jeszcze lata dziecięce — młodość — dorosłość, jest wiekiem trudnym w rozwoju człowieka. Dlatego dorośli — rodzice lub opiekunowie, powinni bacznie przyglądać się wtedy młodym i starać się dopomóc im w przezwyciężaniu trudności życiowych. Nie jest to niestety łatwe. I zdarza się, że ten, który powinien pomagać, sam gubi się, reagując emocjonalnie, zamiast ze spokojem i rozsądnie.

W okresie dorastania, rodzicom, opiekunom i wychowawcom duże trudności sprawia problem płci, który w wielu rodzinach jest tematem tabu. Często bywa tak, że o sprawach płci młody człowiek dowiaduje się od rówieśników lub nieco starszych od siebie w sposób czasami wulgarny. Dlatego ważne jest, aby od najwcześniejszych lat odpowiadać na pytania dzieci mówiąc prawdę, w sposób dostępny i odpowiedni do wieku dziecka.

Dziewczynki w okresie dojrzewania przyjmują na siebie rolę kobiety, co przejawia się w ubiorze, uczesaniu, gestach, i chcą, aby starsi traktowali ich jak dorosłe osoby. Tym oczekiwaniom trzeba wyjść naprzeciw, odnosząc się do nich poważnie — bez cienia uszczypliwości, aby nie czuły się niedoceniane.

Podobnie dorastający chłopcy zaczynają się prześcigać w odwadze, sile, zręczności i oczekują, aby dorośli to zauważyli i docenili ich osiągnięcia. Czasami bowiem bardzo boleśnie odczuwają swoje niepowodzenia, reagując złością lub agresją. Dlatego starsi powinni im w tym trudnym okresie pomóc, doceniając te ich starania i ułatwiając udział w różnych przedsięwzięciach, na przykład w obszarze nauki, muzyki, literatury, sportu itp. Jednocześnie starsi powinni przestrzegać tych młodych dorastających chłopców przed niebezpieczeństwami przekraczania pewnych granic. Może się to bowiem skończyć źle albo nawet tragicznie.

Pewien chłopak zrobił prawo jazdy i chciał się popisać przed kolegami, jak to wspaniale umie już jeździć samochodem. Wsiedli wszyscy czterej i pojechali, a w trakcie jazdy koledzy jeszcze „wchodzili” młodemu kierowcy na ambicję, aby się „wykazał”. I ten „wykazał się” tak, że spowodował wypadek, w którym wszyscy czterej ponieśli śmierć.

Podobna sytuacja miała miejsce kiedyś w Kielcach — szesnastolatek wziął samochód swojego ojca i urządził przejażdżkę swoim sześciorga koleżankom i kolegom. Spowodował wypadek, w którym wszyscy zginęli, tylko on się uratował. Zdarzenie to miało miejsce niedaleko od domu, w którym mieszkam, w pobliżu stacji benzynowej. Na znak tej tragedii jest tam z boku drewniane kwadratowe ogrodzenie metr na metr z metalowym krzyżem pośrodku, na którym jest wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. Mimo upływu lat ciągle widzę tam kwiaty i znicze. Były później wzmianki w prasie, że nic ta tragedia młodego sprawcę wypadku nie nauczyła i zlekceważył nawet policjanta, z którym miał do czynienia. Podobno ten szesnastolatek był jedynakiem.

Inny młodzieniec chciał być silny i zaczął ćwiczyć podnoszenie ciężarów. Był jednakże niecierpliwy i pewnego razu próbował podnieść ciężar przekraczający jego możliwości. Doznał zerwania ścięgien szyi i został kaleką na całe życie — przy chodzeniu głowę musiał sobie podtrzymywać rękami.


Każdy młody człowiek, przed którym jest życie, powinien być przygotowany przez rodziców, opiekunów i nauczycieli na to, że będzie musiał działać w różnych okolicznościach: dobrych i złych. Czasami będzie narażony na znoszenie cierpień, innym razem cieszyć się, zwyciężać, niekiedy przegrywać. Pomagać innym i być zdanym na pomoc innych. Znajdzie się w sytuacji, która będzie mu się wydawać bez wyjścia i wtedy będzie zmuszony zrobić wszystko, aby trudności pokonać.

Cechą ogólną „wieku przejściowego” jest pragnienie dorównania dorosłym. Młody człowiek chce mieć większą samodzielność, własne zdanie, podejmować decyzje dotyczące życia swojego i bliskich oraz współżycia z innymi. Dlatego ważne jest, aby dorośli unikali wobec tych dorastających niesprawiedliwych i krzywdzących ocen. Jeśli dochodzący do pełnoletniości zachowuje się tak „jak dorosły”, ale ze względu na brak doświadczenia życiowego popełnia błędy i zachowuje się „jak dziecko”, a dorośli tę jego „dziecinność” podkreślają lub wykpiwają, to ranią uczucie jego własnej godności. W reakcji na to dochodzi do buntu. Niestety dorośli zajęci często swoimi sprawami — pracą, karierą i własnymi zainteresowaniami, nie traktują dorastających poważnie i nie starają się ich zrozumieć. Także ignorowanie i lekceważenie młodych jest dla nich przykre.

W okresie dorastania młodzi ludzie wykazują większe zainteresowanie sprawami miłości oraz relacji między mężczyzną i kobietą. Dlatego ważna jest właściwa postawa moralna dorosłych, z którymi ci młodzi ludzie się stykają. Rozluźnienie obyczajów może być powodem zejścia na złą drogę młodego człowieka, który porównuje to, co mu się mówi i czego się uczy, z tym, co widzi. Niestety często widzi duże rozbieżności.

Kierowanie dorastającym człowiekiem powinno być dyskretne, aby pozwolić mu na zachowanie własnego poglądu na świat. Źle wychowani młodzi ludzie — bez przekonań i zasad moralnych oraz hamulców są potem dla wielu dorosłych podstawą do generalizowania całego zagadnienia i wystawiania negatywnych ocen młodzieży, co nie ma uzasadnienia. Albowiem z tych młodych, czasami krnąbrnych i zagubionych młodzieniaszków oraz chcących chodzić własnymi ścieżkami panienek, wyrastają potem często poważni, roztropni i wybitni ludzie. Bo młodość jest jak przeziębienie: na ogół przechodzi bez leczenia. Oczywiście, jeśli w tym okresie dorastania młodzi nie wpadną w szpony nałogów lub zdemoralizowanych grup.

Przestrajanie się organizmu z życia dziecięcego na młodzieńcze i z młodzieńczego na dorosłe objawia się często impulsywnością i reakcjami uczuciowymi niewspółmiernie przesadnymi w stosunku do prawdziwych przeżyć. Dlatego dorośli powinni się odnosić do takich zachowań ze zrozumieniem, a nie wykpiwaniem czy szyderstwem. Mogłoby to bowiem bardzo zranić młodego człowieka, który dopiero uczy się panowania nad wyrażaniem swoich uczuć.

Zasadą postępowania wobec dorastających powinno być przekonywanie, a nie nakazywanie. Wymaga to ze strony dorosłych opanowania, cierpliwości i pokonywania własnych ambicji, kiedy okaże się na przykład, że młody człowiek wie więcej albo mówi czy zachowuje się rozsądniej niż dorosły. Ażeby dorosły mógł mieć pozytywny wpływ na dorastającego młodego człowieka, musi zdobyć jego zaufanie i przyjaźń. Może się to udać przez szukanie porozumienia w sposób życzliwy, mądry i rozważny.

Wkraczanie w dorosłe życie jest zupełnie inne w zależności od tego, czy młody człowiek kończy edukację na szkole podstawowej, średniej czy też idzie na studia, albo jednocześnie uczy się lub studiuje i pracuje. Inna jest w tych sytuacjach rola rodziców i opiekunów, gdyż dorastający młody człowiek „ląduje” z reguły w różnych środowiskach. Ponadto zdarza się — i to niestety w dzisiejszych czasach coraz częściej — że na drodze życiowej młodego człowieka staje rozbicie małżeństwa rodziców i rozkład rodziny. Zdarzają się także tragedie życia rodzinnego, sieroctwo lub opuszczenie dzieci przez któregoś z rodziców. W takich sytuacjach dorastający młody człowiek skazany jest niejednokrotnie na pomoc ludzi z dalszej rodziny albo obcych. Na to też nie zawsze może liczyć i wtedy musi sobie radzić sam ze swoim życiem.

U progu życia dorastającego człowieka, oprócz spraw osobistych i konieczności podejmowania decyzji, w jakim iść kierunku, absorbują jeszcze młodych ludzi sprawy erotyczne. Przedwczesne doświadczenia seksualne mogą być źródłem zahamowań i ciężkich przeżyć, swoboda seksualna niszczy morale i wrażliwość na dobro. Także przedwczesne zawieranie małżeństwa i założenie własnej rodziny bez odpowiedniego przygotowania może być powodem wielu problemów życiowych. Odsuwanie terminu na później też może nie być dobre, chociaż reguły tu nie ma i czasami lepiej jest poczekać, niż zawierać małżeństwo przypadkowe i zakładać rodzinę bez odpowiedniego przygotowania.

Większość młodych ludzi wychodzi zwycięsko z okresów przejściowych, czyli dorastania i zaczyna etap życia człowieka dorosłego bez większych problemów. Jest to zarówno wynikiem pomocy rodziców, opiekunów i osób dorosłych, jak również zależy od samego młodego człowieka, który szuka sobie swojego miejsca w nowych sytuacjach życiowych.

Pierwszym wnioskiem dla dorastającego młodego człowieka jest to, że w obcowaniu z ludźmi nie można być całkowicie szczerym. Dorośli powinni zaś wiedzieć o tym, że

Dorastający chłopak czy dziewczyna

chce być traktowany (a) jak poważny człowiek.


Dorośli przeważnie są przekonani, że to dziecko powinno się od nich uczyć. W rzeczywistości bywa często tak, że

Dziecko jest najlepszym nauczycielem dla dorosłego.


Albowiem dziecko zachowuje się i mówi bardziej swoim serduszkiem, niż rozumem. Dlatego to, co nam chce przekazać jest prawdziwe i szczere, bez obłudy i zakłamania.

Dziecko to szczęście, które trzeba umieć zagospodarować.


Niekiedy to szczęście przysparza kłopotów, ale daje też wiele radości. Trzeba jednak tym szczęściem pokierować, ale nie na zasadzie dyktatu, ale roztropnie i rozważnie — tak, aby to szczęście też miało możliwość się rozwijać i przynosić pożytek.

Dzieci i nastolatki o tak zwanych trudnych charakterach przysparzają czasami rodzicom wiele trosk, problemów i męki psychicznej. Okazuje się jednak potem, że z tych krnąbrnych i ekstrawaganckich nastolatek i panienek wyrastają wspaniałe żony i matki, które potem są doskonałymi pracownicami zajmując niejednokrotnie ważne i odpowiedzialne stanowiska. A z krnąbrnych i upartych chłopców i młodzieńców wyrastają rozsądni i stateczni mężczyźni, którzy robią kariery w różnych dziedzinach życia: w biznesie, w polityce, w sporcie albo w zawodach artystycznych.

Dlatego — jeżeli nie dochodzi do nałogów, rozwiązłości seksualnej czy przestępstw — nie należy zbytnio tragizować przy wychowywaniu tych trudnych i niesfornych synów i córek. Bo nawet Pan Jezus powiedział, że niemili są Mu ci „letni” i woli tych, którzy są albo zimni albo gorący. Oczywiście jest to czasami wielkie wyzwanie i trudne zadanie dla rodziców, którzy przeżywają często rozterki duchowe. Powinni jednak starać się wykazać spokój i opanowanie, aby przetrwać te trudne lata.

Ostatnio wiele się mówi w Polsce o przemocy. Jest coraz więcej zdarzeń — w rodzinach, a także w szkołach — w wyniku których dochodzi do cierpień i tragedii, a poszkodowanymi są najbardziej dzieci. Czasami wygląda to tak, jak gdyby niektórzy ludzie nie odróżniali przemocy od ochrony przed zagrożeniem. Bo na pewno nie należy dzieci bić, a maltretowanie dzieci to zbrodnia, ale gdy dziecko zachowuje się tak, że naraża na szwank swoje zdrowie a nawet życie, to niestety musimy reagować i to zdecydowanie. Jeżeli na przykład idziemy z dzieckiem ulicą i ono wyskakuje do przodu i biegnie pędem próbując przebiegnąć przez ulicę na drugą stronę jezdni, którą jadą samochody, to oczywiście musimy zatrzymać dziecko siłą, aby nie wpadło pod samochód. Reakcje rodziców czy opiekunów są w takich sytuacjach różne. Jedni dają klapsa albo nawet dziecko zbiją, inni mocno trzymają — nawet jeśli dziecko wyrywa się i płacze — i próbują go uspokoić.

Na pewno ta druga reakcja — spokojna przemoc w celu zapobieżenia tragedii i potem wytłumaczenie dziecku, że postąpiło źle i niebezpiecznie — jest właściwa i bardziej skuteczna. Albowiem jest to jednocześnie próba wymuszenia tego, aby dziecko zaczęło myśleć i zastanawiać się nad tym, co się wydarzyło. Natomiast przemoc brutalna w postaci klapsa albo bicia może spowodować u dziecka zaburzenia, które później doprowadzą do takiego samego zachowania wobec innych, na przykład rówieśników. Skutkiem może być także znieczulica i brak reakcji na przemoc innych.

Później dochodzi do takich sytuacji, że trzech 14-latków na oczach całej klasy znęca się przez dwadzieścia minut nad koleżanką, rozbierając ją i udając gwałt oraz filmując to telefonem komórkowym. Nikt jej nie pomógł i nie bronił przed napastnikami. W rezultacie tego dziewczyna popełniła samobójstwo. Jeżeli w całej klasie nie znalazła się ani jedna osoba, która zareagowałaby na to zdarzenie, to nie jest to już jakiś wybryk, ale bardzo niepokojące zjawisko społeczne. I o tym powinni rozmawiać ze swoimi dziećmi także ci rodzice, których dzieci nie zareagowały na przemoc kolegów. Bo ci chłopcy nie mają już żadnych możliwości, aby naprawić skutki swoich brutalnych uczynków. Czy dla siebie wyciągną z tego wnioski i jakie — tego nikt nie wie. Zależeć to będzie głównie od tego, czy ich rodzice i oni sami wiedzą, co oznacza słowo „sumienie”. Ci zaś, którzy nie zareagowali, powinni wiedzieć o tym, że ludzie dorośli za brak udzielenia pomocy komuś, kto tej pomocy potrzebuje, odpowiadają nie tylko swoim sumieniem, ale także przed sądem — zgodnie z przepisami kodeksu karnego.

Kiedy dziecko i młody człowiek przebrnie już przez te trudne okresy przejściowe oraz ukończy szkoły lub studia, to staje przed dylematem: Co dalej? Ostatnio coraz więcej młodych ludzi chce najpierw „dorobić się” lub „zrobić karierę” i dopiero potem zawrzeć małżeństwo, mieć dzieci i rodzinę. Oczywiście reguły tu nie ma. Na pewno jednak lepiej jest założyć rodzinę w przedziale wiekowym 25 do 30 lat niż później. Można bowiem wspólnie jako rodzina „dorabiać się” lub „robić kariery” i być bardziej szczęśliwym, niż robiąc to w pojedynkę i przesuwając założenie rodziny na później.

Pieniądze i majątek wcale nie oznaczają, że będzie się bardziej szczęśliwym. Luksusy i wygodnictwo nie są równoznaczne z takim życiem, z którego będziemy zadowoleni. Przykładów i dowodów na to można byłoby przytoczyć bardzo wiele. To samo dotyczy tzw. doświadczenia życiowego. Gdyby to doświadczenie życiowe decydowało o tym, że małżeństwo będzie zgodne i szczęśliwe, to w starszym wieku mielibyśmy raj na ziemi. A przecież wcale tak nie jest. Wśród ludzi w podeszłym wieku także jest wiele konfliktów małżeńskich i wyimaginowanych problemów, wynikających z tego, że niekiedy każde z małżonków chce pokazać swoje „ja” i udowodnić, że ma rację.

Rozdział 4

Na czym polega mądrość i co to jest głupota

W skrócie można byłoby powiedzieć, że mądrość życiowa polega na tym, aby podjąć właściwą decyzję w celu radzenia sobie w różnych sytuacjach. Nie znaczy to jednak, że ta decyzja będzie miała zawsze pozytywne skutki. Podejmuje się ją bowiem w określonych okolicznościach, które potem mogą ulec zmianie. Na pewno będzie uznany za mądrego ten, kto te zmiany potrafi przewidzieć, aby się na nie przygotować.

Mądrość zależy od wielu czynników. Na pewno od wiedzy teoretycznej i praktycznej. Ale czy wiedza gwarantuje mądrość? Na pewno nie. Są przecież ludzie o dużej wiedzy — mający duże doświadczenie życiowe, którzy popełniają kardynalne błędy. Znany zachodnioniemiecki pisarz — autor wielu bestsellerów — zarobił na pisaniu swoich książek ponad cztery miliony DM. I chciał te pieniądze dobrze ulokować z zyskiem. Powierzył to zadanie swojemu znajomemu, który te cztery miliony marek stracił i jeszcze zostawił właścicielowi czterysta tysięcy marek długu. Czy to było mądre? Na pewno nie. Jeśli już chciał mieć zysk, to mógł przeznaczyć na zainwestowanie część tych swoich pieniędzy a nie wszystkie. A przecież czytelnicy jego książek wyrażali się o nim bardzo pozytywnie i uważali go za człowieka mądrego. Natomiast żona odeszła od niego i powiedziała wprost, że z takim głupcem nie chce mieć więcej nic wspólnego.

Oczywiście nie oznacza to, że wiedza i doświadczenie nie mają znaczenia. Na pewno mają znaczenie. Trzeba jednak jeszcze tę wiedzę i doświadczenie życiowe umieć wykorzystać. Można byłoby więc powiedzieć, że czasami

Mądrość nie chroni przed głupotą.


A co to jest głupota? Po prostu — coś przeciwstawnego do mądrości, czyli — brak umiejętności podejmowania właściwej decyzji. A jak to zrobić, aby podejmować właściwe decyzje? Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie na pewno nie ma. Ale jest coś takiego jak „zdrowy rozsądek” czyli inaczej zdolność trafnego, rzeczowego oceniania sytuacji i stosowne do tego zachowanie się. Ponadto człowiek powinien zdawać sobie sprawę z tego, że

Nikt nie ma monopolu na mądrość.


Wybitny filozof grecki, uczeń Platona, najwszechstronniejszy myśliciel i uczony starożytności Arystoteles, żyjący w latach 384—322 p.n.e. twierdził, że Ziemia jest płaska. Przez całe wieki uważany był i nadal jest uważany za człowieka mądrego. A potem okazało się, że nie we wszystkim miał rację.

Austriacki psycholog i psychiatra Sigmund Freud (1856—1939) był twórcą psychoanalizy, która zyskała światowy rozgłos. A potem inni specjaliści z tych dziedzin uznali wiele jego teorii za błędne.

Dlatego tam, gdzie ktoś uważa, że ma monopol na mądrość, dochodzi często do katastrofy. W rodzinie do przemocy, w zakładzie pracy do mobbingu czyli uporczywego nękania podwładnego lub współpracownika w miejscu pracy, w biznesie do korupcji i podejmowania błędnych decyzji, w polityce do dyktatury i terroru, a w karierze do upadku. Niestety zdarza się, że postępowanie człowieka, który zachowuje się w ten sposób jest tolerowane jako oznaka pewności siebie i zaleta. Trzeba więc decyzje podejmować w sposób rozumny i rozważny. Albowiem

Można patrzeć i niewiele widzieć,

można słuchać i niewiele słyszeć,

można myśleć i niewiele rozumieć.

Bezsprzecznie na przestrzeni wieków ludzie stawali się mądrzejsi. Głupota była jednak nadal — bezsensowne wojny między państwami, niesprawiedliwość, konflikty między ludźmi i wojny domowe. Na pewno mądre było zniesienie niewolnictwa — wprawdzie dopiero w XVIII wieku, ale zniesiono. W większości krajów zlikwidowano analfabetyzm, dzięki czemu ludzie stali się wykształceni, chociaż zdarzało się i nadal się zdarza, że wykształceni też popełniają błędy, przestępstwa a nawet zbrodnie. Dzięki nauce i coraz to nowym wynalazkom ludzie żyją dzisiaj lepiej niż w epoce kamiennej, brązu i później żelaza. Wynaleziono prąd elektryczny i szkło, tak że w domach jest widno. Jednocześnie jednak człowiek wynalazł wiele niszczycielskich broni służących do zabijania się nawzajem, co już mądre nie było i nie jest. Tak więc człowiek zmądrzał przez wieki, a jednocześnie jest tak głupi, że nie potrafi zapobiec niszczeniu tego, co przez te wszystkie wieki zbudował.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 16.38
drukowana A5
za 58.81