Baśń tę dedykuję Oli
Dawno, dawno temu, w Zielonej Krainie mieszkała, wraz z rodzicami i czarodziejską kotką Szafirką, księżniczka Nikola. Rodzina wiodła spokojne życie i utrzymywała dobre kontakty z sąsiadującymi z nimi księstwami.
Niemal codziennie do księżniczki Nikoli przyjeżdżała nauczycielka Mirella i wspólnie spędzały czas skupiając się na nauce. Nikola była pilną uczennicą i z radością zgłębiała tajniki wiedzy o świecie. Popołudnia zaś spędzała głównie na zabawie ze swoją kotką Szafirką, która miała lśniącą sierść koloru ciemnoniebieskiego i leniwie, ale mądrze spoglądała na świat zielonymi ślepkami. Miała też czarodziejską moc rozumienia przeżyć Nikoli, którą to umiejętność demonstrowała grając na harfie. Gdy Nikola była wesoła, Szafirka wygrywała radosne akordy, a gdy księżniczka odczuwała smutek, melodie kotki były płaczliwe i ponure. Ale to nie wszystko. Najgłośniej i najżywiej Szafirka grała na harfie, gdy księżniczka odczuwała złość i gniew. Dzięki tym mocom, kotka pomagała księżniczce porządkować i rozumieć emocje.
Nikola miała też zaprzyjaźnione grono koleżanek i kolegów, z którymi spotykała się od czasu do czasu, przeważnie na przyjęciach urodzinowych. Księżniczka bardzo lubiła te spotkania, ale zawsze najbardziej wyczekiwała własnych urodzin. I właśnie zbliżały się jej dziesiąte urodziny.
— Mamo — Nikola zwróciła się do księżnej Weroniki — czy przygotowując się do mojego przyjęcia wzięłaś pod uwagę wynalazek Antoniego?
Trzeba w tym miejscu nadmienić, że Antoni był ogrodnikiem w Zielonej Krainie. Jednak zajmował się nie tylko pielęgnacją roślin. Nazywano go Złotą Rączką, bo w swoim warsztacie potrafił zrobić niemal wszystko. I właśnie na urodziny Nikoli wymyślił nakładki na pantofelki z drewnianymi kółeczkami.
Księżniczka była tak zachwycona jego wynalazkiem, że wymarzyła sobie, że Antoni wystruga nakładki z kółeczkami nie tylko dla jej dwóch przyjaciółek, ale też i dla jej czterech kolegów. „To dopiero byłyby urodziny!” — marzyła.
— Tak, córeczko — księżna odpowiedziała na pytanie Nikoli.
— Czyli będą nakładki z kółeczkami na trzewiki dla wszystkich?
— Oczywiście, Niki — mama zwróciła się zdrobniale do córki.
— A jakieś niespodzianki będą? — dopytytwała się dziewczynka.
— No pewnie! Będzie niespodzianka, ale nie mogę ci o niej powiedzieć, bo przestanie być niespodzianką.
— No wiem, wiem — westchnęła księżniczka.
W końcu nadszedł wyczekiwany dzień. Nikola, od rana była bardzo podekscytowana i radosna, a Szafirka wygrywała na harfie pogodne melodie.
Najwięcej przygotowań było w książęcym ogrodzie. Trzeba było urządzić plac do jazdy i oczywiście, udekorować werandę, na której ustawiony był stół i krzesła dla dzieci. Dorośli mieli przygotowane osobne miejsce dla siebie, żeby nie przeszkadzać w zabawach księżniczkom i książętom.
Nikola, wraz z rodzicami przywieszała urodzinowe dekoracje. Już od jakiegoś czasu przygotowywała je wspólnie z panią Mirellą, a ponieważ obie miały wiele wspaniałych pomysłów, dekoracje były przepiękne i bardzo kolorowe. Były wielkie balony, serduszka, kwiaty, postacie z bajek i mnóstwo drobnych ozdób z bibułki i kolorowych wstążeczek.
— To będą niezapomniane urodziny! — cieszyła się na głos Nikola. — Jeszcze u nikogo nie było jeżdżących nakładek na trzewiki! Będzie wspaniała zabawa!
— Miauuuu — potwierdziła tę myśl Szafirka i zabrzdąkała na harfie.
— Ale i tak najbardziej nie mogę się doczekać niespodzianki, o której mówiła mama. Najchętniej zakradłabym się do tajemniczego szałasu na skraju ogrodu, w którym od rana coś się dzieje, ale wtedy zepsułabym sobie największą przyjemność!
Kotka Szafirka znowu odezwała się po swojemu.
— Jak to dobrze, że cię mam — wyznała jej księżniczka. — Nie umiesz mówić, ale wszystko rozumiesz i ja też ciebie rozumiem! Niezły z nas duet! — zaśmiała się radośnie i zaklaskała głośno w dłonie podrygując tanecznie.
Do godziny szesnastej czas dłużył się Nikoli niemożliwie, ale wreszcie kukułka w wielkim zegarze zakukała cztery razy i przy bramie wjazdowej pojawili się pierwsi goście. Nikola, wystrojona w złotą sukienkę, którą dostała od rodziców na urodziny, z szerokim uśmiechem na twarzy, witała kolejnych przybyszy.
— Cudownie cię widzieć Amando! — Nikola wyściskała przyjaciółkę. — I ciebie, Patrycjo! — dodała, podchodząc do drugiej dziewczynki.
— A z nami się nie przywitasz? — odezwał się z wyrzutem książę Milan.
— No właśnie — podchwycił Adrian. — Koleżanki od razu zauważasz, a kolegów to już nie!
— Ależ witam was, drodzy koledzy! — zreflektowała się solenizantka. — Ciebie Milanie, ciebie, Adrianie, ciebie Wiktorze i ciebie, Igorze. — Każdemu kolejno podała dłoń. — Miło was widzieć. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
— U ciebie zawsze dobrze się bawimy — powiedział na to Igor, który był bratem bliźniakiem Wiktora.
— To zapraszam was wszystkich na werandę. Podwieczorek już czeka.
Mali goście ochoczo udali się we wskazanym kierunku, a Nikola jeszcze przez chwilę witała się z rodzicami swoich koleżanek i kolegów.
Następnie nadszedł czas na przyjmowanie życzeń i prezentów. Księżniczka z wielką radością rozpakowywała kolejne podarki i układała je pieczołowicie na półeczce. Dostała mnóstwo pięknych drobiazgów, a wśród nich: szkatułkę z kolorowymi kamyczkami, rzemyczki z zawieszkami, ozdoby do włosów, torebeczkę, bransoletki, farbki z pędzelkami i kolorowe sznureczki do zaplatania.
— Bardzo wam jeszcze raz dziękuję, drodzy goście! Wszystkie prezenty bardzo mi się podobają! — wykrzyknęła radośnie Nikola, a Szafirka, która wylegiwała się nieopodal, zagrała wesołą melodię na swojej harfie.
— Ja też nam czarodziejskiego kota — odezwał się na to Milan. — Ale on nie gra na harfie. Ma za to biały krawat i nazywa się Elegant.
— A jakie zna sztuczki? — spytała Nikola.
— W zasadzie żadnych. Za to gdy jestem niegrzeczny, obraża się na mnie i nie chce się ze mną bawić.
— To bardzo ciekawe — powiedziała na to księżniczka, po czym przemówiła do wszystkich: — Częstujcie się, proszę.
Trzeba przyznać, że księżniczka zachowywała się uprzejmie, jak na solenizantkę przystało. Zaproszeni goście ochoczo przystąpili do pałaszowania urodzinowych przysmaków. Tak więc szybko znikały galaretki, owoce, kremy i ciastka. A niedługo później wjechał uroczyście tort z zapalonymi dziesięcioma świeczkami, za nim zaś pojawił się tłum dorosłych. Wszyscy odśpiewali głośno „Sto lat” i nastąpił najważniejszy moment — zdmuchiwanie płomienia ze świeczek.
Nikola pomyślała marzenie: „żeby to były najwspanialsze urodziny”, nabrała powietrza w płuca i z całej siły dmuchnęła nim w stronę zapalonych świeczek.
Podmuch był rzeczywiście mocny, ale księżniczce udało się ugasić tylko dziewięć świeczek. Na jednej płomień wciąż się palił.